PDA

View Full Version : ProjectPamir


herni
15.07.2014, 10:06
Byliśmy , widzieliśmy , wróciliśmy.... krótki trailer naszego filmiku. fotki wkrótce. https://www.youtube.com/watch?v=GH6mJw6GrBQ&list=UUK9W9plpERbzcsoloGuKJSQ

majo
15.07.2014, 10:14
Czekam na więcej:)

sizyrk
15.07.2014, 11:11
Ja tez , filmik extra !!!

dawid8210
15.07.2014, 11:30
Pięknie Łazęgi, pięknie:Thumbs_Up: :)

Mat7
15.07.2014, 12:03
Super :bow:

Czekamy na obszerną relację :Thumbs_Up:

trzykawki
16.07.2014, 09:30
Pięknie, czekam na relacje i gratuluje wyprawy

herni
16.07.2014, 09:47
Na wstępie chciałbym bardzo podziękować wszystkim tym którzy nam kibicowali i trzymali kciuki za powodzenie naszej wycieczki . Podziękowania również dla Majo za dwa noclegi w jego progach w Dorohusku a i za jajecznice na kurkach... Szczególnie wielkie dzięki dla Puszka za użyczenie Jokerowi swojej super Afryki bo jak by nie Puszek to Joker zobaczył by Pamir ale w Google maps....

bajrasz
17.07.2014, 09:26
Joker, co się stało?

Pirania
18.07.2014, 20:38
Joker, co się stało?

Podobno przez tradycyjną wadę V'łek..:haha2::haha2::haha2: to już podobno 3cia taka awaria u Jokera.
Super, że Puszek użyczył swojego motka! :Thumbs_Up:

Adagiio
19.07.2014, 16:07
Napisz jaka to tradycyjna wada Fałek , być może o czymś jeszcze nie wiem . W moich sześciu Africach którymi jeździłem w ostatnich kilkunastu latach nigdy nic się nie zdupiło a nie miały u mnie łatwo .

Pirania
19.07.2014, 21:31
Pozwolę Jokerowi się wypowiedzieć, zna więcej szczegółów! ;) 3 awarie / 3lata/ 3 motki to już śmiechu nie ma, fama bezawaryjnych TA i AT zostanie rozwiana!!;)

herni
20.07.2014, 15:04
Wypowiem się za Jokera bo zapracowany chłopina jest. W pierwszym przypadku zatarł afryke na autostradzie w TR chyba z braku oleju a w drugim podobno obróciło panewki w TA. Przyczyna nie znana ale to jest jeden przypadek na 1000. I tyle w temacie.

Pirania
20.07.2014, 15:23
Był chyba jeszcze jeden TA brata z obróconymi panewkami. ;) Tak już poważnie Ktoś wie co może być powodem wirujących panewek? ;)

Herni kiedy relacja? Fotki?

herni
20.07.2014, 15:33
E tam!!! Pirania jak zwykle zajmuje się pierdołami.....
Zrobiliśmy 14 tys km bez żadnych poważnych awarii . Jedynie wysoko na przełęczach były problemy z powietrzem.

http://i62.tinypic.com/ac3j9v.jpg
I BYŁO PIĘKNIE !!!!

http://i60.tinypic.com/s5eavq.jpg
http://i59.tinypic.com/v6ugdl.jpg
http://i57.tinypic.com/2m6ps8j.jpg
Spanie nad jeziorem Songköl w jurtach - zawsze o tym marzyłem!!! (Songköl – jezioro endoreiczne w górach Tienszan w Azji Centralnej, 3016 m n.p.m. Drugie co do wielkości jezioro Kirgistanu ) Nocleg mieliśmy w jurtach na 3 tys. n.p.m . Spanko za 7 dolców ze śniadaniem , kolacją i dobrą Kirgiska wódeczką!!
MAGICZNE MIEJSCE !!




http://i57.tinypic.com/v7ftzq.jpg
Uzbekistan i w końcu trochę cienia i do tego dobrym towarzystwie....

http://i61.tinypic.com/2s8qotw.jpg
Bazarowe przysmaki w Uzbekistanie ....

http://i62.tinypic.com/2ajawxg.jpg

Rosjanie są bardzo gościnni...


http://i61.tinypic.com/a0kj29.jpg
kompletny brak cienia przez 300 km (Kazachstan)

http://i61.tinypic.com/290yo1e.jpg
W Uzbekistanie totalnie brak benzyny . Tankowaliśmy w UZ może 2 razy z dystrybutora . Motocykle śmigały bez problemu na 80 .

Pirania
20.07.2014, 19:43
RACJA! Piękne miejsca...
Piszcie relacje albo tylko wrzućcie foty, one zastąpią 1k słów..!!!!

mygosia
20.07.2014, 20:03
Mmmm!!!
Pieknie :)

Mirmil
20.07.2014, 23:07
ciekawe,czy At lub TA pojada na samogonie 80%

madafakinges
21.07.2014, 09:05
Motki spokojnie pojadą, ale kierowniki już słabo;)

magyar
23.07.2014, 08:48
http://i61.tinypic.com/a0kj29.jpg
kompletny brak cienia przez 300 km (Kazachstan)


To już Uzbekistan, poznaję po refleksie na ziarnach piasku i kącie padania promieni słonecznych ;)

joker
24.07.2014, 00:37
Co do pytania Bajrasza odpowiem tak jak było. Trampka kupiłem w grudniu 2012 i zarejestrowałem w marcu 2013, cały sezon jeździłem , byłem we Lwowie, w Rogaczu i trochę w koło komina. Zrobiłem może 3500-4000 km i było ok. Nie chcę tu nikomu robić złej reklamy itp. i szanuje Szparaga ale oddałem mu moto żeby przygotował go na wyjazd , zostawiłem u niego 1200 zł do tego sam wymieniłem napęd i opony i od Warszawy łącznie zrobiłem maks 1000 km bo nie miałem czasu jeżdzić i silnik tak wali jak stopka do ubijania kostki brukowej. W prawdzie Szparag tylko w silniku wymienił olej więc teoretycznie nie mogę mieć do niego pretensji widocznie taki pech.Ale nie chce mi się wierzyć żeby Szparag sam obrobił tyle motocykli więc może ktoś popełnił błąd nie wiem , wiem że Szparag wie co robi i zna się na swojej robocie, ale słyszałem od znajomych (zanim mi silnik padł) że to już nie ten Szparag co kiedyś. Nie ma co więcej na ten temat pisać i bić piany. Co do Afryki to po pierwsze było tak że brała mi już olej po drugie była taka gonitwa że brała go dużo a po trzecie przegrzałem ją w korku w Bułgarii więc Pirania nie porównuj tych dwóch przypadków. Ja jeszcze raz dziękuje Puszkowi za jego Moto i mam nadzieję że będę miał okazje jakoś mu się kiedyś zrewanżować. I dziękuje Majo za noclegi grille itp. , fajny gość z niego a co do wyjazdu było super i super było towarzystwo.

Pirania
24.07.2014, 20:11
Kiedy możemy spodziewać się relacji?

wilq.bb
24.07.2014, 20:21
Kiedy możemy spodziewać się relacji?

I to jest BARDZO dobre pytanie... też bym poczytał/pozazdrościł....

herni
24.07.2014, 21:22
co tam czytać ,zazdrościć .......spakować się i pojechać.
Ps. wilq.bb opowiem Ci na Rogaczu.

wilq.bb
24.07.2014, 21:42
co tam czytać ,zazdrościć .......spakować się i pojechać.
Ps. wilq.bb opowiem Ci na Rogaczu.

Liczem na to! i nie będę ukrywać, że też chciałbym tam :at:

bajrasz
25.07.2014, 10:33
co tam czytać ,zazdrościć .......spakować się i pojechać.
Ps. wilq.bb opowiem Ci na Rogaczu.

Czy to znaczy, że wątek można już zamknąć/usunąć?;)

Pirania
25.07.2014, 17:00
Czy to znaczy, że wątek można już zamknąć/usunąć?;)

USUNĄĆ ! ;)

P.S
Spoko chłopy się pewnie jakoś w końcu ogarną i coś naskrobią, правда ?

mdxmd
25.07.2014, 21:57
Co do pytania Bajrasza odpowiem tak jak było. Trampka kupiłem w grudniu 2012 i zarejestrowałem w marcu 2013, cały sezon jeździłem , byłem we Lwowie, w Rogaczu i trochę w koło komina. Zrobiłem może 3500-4000 km i było ok. Nie chcę tu nikomu robić złej reklamy itp. i szanuje Szparaga ale oddałem mu moto żeby przygotował go na wyjazd , zostawiłem u niego 1200 zł do tego sam wymieniłem napęd i opony i od Warszawy łącznie zrobiłem maks 1000 km bo nie miałem czasu jeżdzić i silnik tak wali jak stopka do ubijania kostki brukowej. W prawdzie Szparag tylko w silniku wymienił olej więc teoretycznie nie mogę mieć do niego pretensji widocznie taki pech.Ale nie chce mi się wierzyć żeby Szparag sam obrobił tyle motocykli więc może ktoś popełnił błąd nie wiem , wiem że Szparag wie co robi i zna się na swojej robocie, ale słyszałem od znajomych (zanim mi silnik padł) że to już nie ten Szparag co kiedyś. Nie ma co więcej na ten temat pisać i bić piany. Co do Afryki to po pierwsze było tak że brała mi już olej po drugie była taka gonitwa że brała go dużo a po trzecie przegrzałem ją w korku w Bułgarii więc Pirania nie porównuj tych dwóch przypadków. Ja jeszcze raz dziękuje Puszkowi za jego Moto i mam nadzieję że będę miał okazje jakoś mu się kiedyś zrewanżować. I dziękuje Majo za noclegi grille itp. , fajny gość z niego a co do wyjazdu było super i super było towarzystwo.

najrozsądniej byłoby rozebrać silnik i ustalić jaka była przyczyna bo nic nie dzieje się bez powodu, przygotowując motocykl serwis nie rozbiera silnika na części pierwsze, a regulacje, spr. sprężania, ciśnienia oleju może ale nie musi wskazać na ewentualne późniejsze problemy. Możliwe że poprzedni właściciel zrobił szlif wału co zawsze jest skazane na porażkę, może puścił któryś z oringów w magistrali olejowej, może już wcześniej był przytarty i panewka powoli była niszczona..... z Twojej wypowiedzi wynika jakby serwis się nie spisał... a wcale tak być nie musi.

joker
31.07.2014, 12:07
Ja do nikogo nie mam pretensji bo serwis nic takiego nie robił przy silniku ale mój zaufany mechanik samochodowy i mój dobry kolega twierdzi że to wina mechanika , ja nie jestem mechanikiem i nie znam sie i do Szparaga mam zaufanie , ale mimo wszystko jest to dziwne że zrobiłem 1000 km po wyjechaniu z serwisu i silnik padł gdzie jadąc do Lwowa w zeszłaym roku zrobiłem w 3 dni 1500 i było ok. Oczywiście może był to zbieg okoliczniści motocykl ma swoje lata itp nie wiem , wiem że raczej nic się nie dzieje bez przyczyny a kilka tysięcy km zrobiłem i było ok. Stało sie trudno temat zamknięty i nie będę rozbierał raczej silnika bo nie chce mi sie.

herni
21.12.2014, 14:03
Dzięki Madziarowi jest w końcu film z naszej wyprawy do Azji Centralnej.
Cz I
https://www.youtube.com/watch?v=PGCs6BJL9vM

zbyszek
21.12.2014, 22:10
Też tam pojadę, może nawet już w tym życiu:drif:
Świetny film, czekam na następny odcinek...
ps. śledziłem waszą ścieżkę podawaną przez spot, i cały czas trząsłem gaciami że jeden z komponentów wyprawy nie podoła i będę winny niepowodzenia wyprawy :mad:
Jednak ''komponent'' jak widzę problemunienarobił:D cieszę się bardzo:)
pspsa(jakoś tak to Orzep pisał?) ino na FAT znajdziesz Kolegę co Ci motura na Pamir pożyczy :Thumbs_Up:
Należy mu się temu Koledze w ryj,:bow::beer2:

Navaja
21.12.2014, 23:20
Ale czad. :bow::bow:
Montujta chłopy bystro kolejną część.

Ex1 musowo spi, bo brakuje mi tu komentarza: "było wziąść rogale to by nie było kłopotów jak z centralnymi" ;)

wojtekm72
22.12.2014, 14:20
:brawo::brawo::brawo:
Zazdroszczę Wam zdrowo.

voxan69
22.12.2014, 14:44
Wojtek72 to kiedy się wybieramy? ;) Robert chyba tez jest chętny tak więc skład już mamy :D

RAVkopytko
22.12.2014, 19:26
Wyprawa nieprzeciętna,film świetny,muza czadowa.... :Thumbs_Up:
aaa i faktycznie,Puszek ,Masz w ryj :bow:

herni
22.12.2014, 19:33
Część II filmu:
https://www.youtube.com/watch?v=r-GVCbVi5iY

japek
22.12.2014, 20:40
Czad chłopaki :Thumbs_Up:

motoMAUROxrv
22.12.2014, 21:40
Pewnie każdy "moto-sapiens" odczuwa to samo co ja, po obejrzeniu seansów filmowych... :brawo: :bow: PERFECT!!!

Maurosso
22.12.2014, 21:45
Pięknie ;] gratki

Wiciu
27.12.2014, 22:23
Fantastyczna sprawa. 14.ooo w 29 dni biorąc pod uwagę drogi - wow... Pięknie się oglądało. A propos Jeziora (morza) Aralskiego, to polecam "Może (morze) wróci" Bartka Sebeli - lektura równie wciągająca jak wasz filmik.

Wolfsrudel
19.01.2015, 10:46
Kiedy byliście na przełęczy Ak Baitał? Próbuję ustalić, kiedy zniknął nasz szalik i później - naklejka ;)
Na filmie naklejka jeszcze jest, podobnie, jak szczypce, które tam zawiesiłem, szalika już nie ma.

https://farm8.staticflickr.com/7573/16130480517_1bec543549_c.jpg (https://flic.kr/p/qzoVT4)
150_2015-01-16 11-29 (https://flic.kr/p/qzoVT4) on Flickr

herni
19.01.2015, 16:01
Byliśmy po 20 czerwca . Ale po nas kilka tygodni później byli rowerzyści:
http://kolemsietoczy.pl/azja-srodkowa/

Wolfsrudel
19.01.2015, 20:28
My byliśmy 23 czerwca.

Lukasz
19.01.2015, 20:43
26 lipca 2014 wyglądało to tak:

herni
19.01.2015, 20:44
Dokładnie to byliśmy na przełęczy 27 czerwca .
http://i59.tinypic.com/9zpyrk.jpg

magyar
02.03.2015, 23:50
O wyprawie na wschód marzyłem od wielu lat. Fascynowały mnie te odległe strony, inne od cywilizacji zachodu będącej bardziej konsumpcyjną. Ciągle jednak odkładałem wyjazd na "€žkiedyś"€, między innymi z braku czasu, ponieważ podróż w tamte strony zajmuje co najmniej kilka tygodni. Owszem można polecieć samolotem, a wcześniej odpłatnie przewieść motocykl, ale my chcieliśmy to zrobić o własnych siłach, "€žna własnych kołach"€, zapracować na przyjemności czekające w Azji Centralnej.

W lipcu 2013 roku na spotkaniu "Rogacz"€ w Beskidzie Małym zorganizowanym przez członków Transalp Club Polska poznałem Jokera i Piranię oraz spotkałem Herniego, którego znałem z podobnych, jednodniowych lub parudniowych wyjazdów motocyklowych. Zobaczyłem na motocyklu Herniego naklejkę "€žProject Pamir 2014", dowiedziałem się, że planują wspólnie wyjazd do Azji Środkowej, dokładniej w góry Pamir. Po głowie przemknęła mi myśl, że chciałbym również pojechać z nimi w tamte strony, ale wtedy nadal wydawało mi się to odległe i "jeszcze nie teraz"€.

Kilka miesięcy później, jesienią, na podobnym spotkaniu w Beskidzie Niskim siedząc przy ognisku spytałem Herniego czy mógłbym się przyłączyć do ich wyprawy. Usłyszałem odpowiedz, że jak najbardziej, tym bardziej, że Pirania się wycofał i zostało ich dwóch. Choć była to dość luźna rozmowa, to trzy dni później Herni zadzwonił z pytaniem "€žI jak? Jedziesz?"€.

Zdecydowaliśmy, że wyrobienie wiz do Rosji Uzbekistanu i Tadżykistanu zlecimy firmie tym się zajmującej, tym bardziej, że najbliższa ambasada tego ostatniego znajduje się w Berlinie, a koszt pojedynczej wizy nie był większy niż osobisty, kilkukrotny dojazd do nich. Jedynie do ambasady Kazachstanu musieliśmy się wybrać osobiście, bo takie mieli przepisy. Jednocześnie ze staraniem się o wizy szukaliśmy sponsorów, dzięki którym moglibyśmy zmniejszyć koszty wyjazdu. Nie było łatwo czy też my nie staraliśmy się odpowiednio. Jokerowi udało się dogadać z firmą Modeka, od której dostaliśmy kurtki, rękawice i buty, a mi z firmą Brubeck, od której dostaliśmy odzież termoaktywną. Z pomocą zaprzyjaźnionych serwisów Motologic z Tarnowa i Tyka z Niska przygotowaliśmy nasze motocykle.

Na dwa dni przed startem Jokerowi zepsuł się motocykl. Na naprawę było już za późno, a odkładać wyjazdu nie mogliśmy, bo nasze wizy miały daty końca swojej ważności, a nasz plan był mocno napięty. Następnego dnia, na dzień przed wyjazdem, nasz wspólny kolega z Krakowa –Puszek, zaoferował pożyczenie swojego motocykla Jokerowi.

13 czerwca Joker dojechał z Wrocławia do Krakowa samochodem, tam spotkał się z Puszkiem i zajął się papierami potwierdzającymi użyczenie motocykla u tłumacza przysięgłego i notariusza. Późnym popołudniem przyjechał do mnie, do Tarnowa i razem udaliśmy się po Herniego do Stalowej Woli, a z nim pod granicę z Ukrainą do Dorohuska, gdzie ugościł nas kolega Majo. Obudziłem się wcześnie, zaraz po czwartej, za oknem było już jasno. Hałasowałem, żeby obudzić jeszcze śpiących kolegów i jak najszybciej wystartować. Byłem jednak mało przekonujący lub po prostu oni nie otrzymali jeszcze tej dawki adrenaliny.

http://lh3.googleusercontent.com/-nh9J9fXqmTc/U8EXuCxVZcI/AAAAAAAAMeQ/hhQmbzKeHvk/s1024/IMG_0002.JPG

Wcześniej z dróg ukraińskich znałem jedynie te w Karpatach i często mówiłem, że jeśli ktoś narzeka na stan polskich dróg niech wybierze się na Ukrainę. Jednak droga M07 prowadząca od przejścia granicznego w Dorohusku przez Kijów i dalej na wschód w kierunku granicy z Rosją, to bardzo dobrej jakości asfalt, szerokie pobocza, czasem jest dwujezdniowa.

Szybko połykaliśmy kilometry, jedynym miastem na trasie był Kijów, tam przy jednym ze skrzyżowań przegapiliśmy drogowskaz, zapytaliśmy więc taksówkarza o drogę. Kierowca taksówki zamiast udzielić nam odpowiedzi, wsiadł do samochodu i przeprowadził nas przez część aglomeracji. Resztę przejechaliśmy lawirując pomiędzy samochodami zakorkowanego Kijowa. Przez konflikt w południowowschodniej Ukrainie zmodyfikowaliśmy wcześniej zaplanowaną trasę i zamiast jechać przez Donieck od Kijowa pojechaliśmy na północny wschód.

Na nocleg zatrzymaliśmy się nad rzeką Sejm, gdzie nieubłaganie rypały komary, a żaby dawały koncert do późnej nocy. Przed świtem zaczął podać deszcz, w którym później składaliśmy namioty i pakowaliśmy się na motocykle.

http://lh3.googleusercontent.com/-DE3X5SxSIqs/U8EIHZIMJmI/AAAAAAAAMVY/LV5PbQpwqNw/s1024/DSC_0596.JPG

Do granicy z Rosją mieliśmy niecałe 100 km. W drodze Herniemu wypadła butelka z wodą, zawróciłem aby ją podnieść, a potem goniąc kolegów przejechałem zbyt szybko obok posterunku milicji drogowej GAI i zostałem zatrzymany. Próbowałem sam, a potem z pomocą kolegów wyłgać się z mandatu, pomogło dopiero, kiedy tłumaczyliśmy, że nie jesteśmy €žniemieckimi€ turystami i śpimy w namiotach, a Joker, aby uwiarygodnić to co mówimy pokazał zdjęcia z miejsca noclegu. Zjeżdżając z głównej drogi na P65 dojechaliśmy do przejścia granicznego z którego droga prowadzi prosto na Kursk. Ukraińscy pogranicznicy chcieli od nas wysępić pieniądze, mówiąc żeby dać im na kawę. Ponoć jest to normalne na tej granicy.

Deszcz jeśli nas opuszczał to tylko na chwilę, przed Kurskiem padał tak gęsty, że nie nadążał spływać po szybach kasków.

https://lh4.googleusercontent.com/-QipZ6FC7_gM/U8D9Wt8RfDI/AAAAAAAAMEw/l3mXxuWuA60/s1024/DSC_0030.JPG

Zjechaliśmy z trasy pod wiatę przystanku autobusowego, aby przeczekać ten intensywny opad. Po chwili zatrzymał się młody chłopak jadący z dziewczyną w samochodzie, zaproponował nam, że możemy jechać z nim do klubu Mustangi Kursk, którego jest członkiem. W drodze pomyślałem, że będzie to dobre miejsce na wysuszenie się, może kilka piw z rosyjskimi motocyklistami i nocleg. Na miejscu okazało się, że klub organizuje zlot, a taka impreza nie skończyłaby się wcześniej niż o świcie, a wtedy musielibyśmy zostać na kolejny dzień nim bylibyśmy wstanie wsiąść na motocykle. Wypiliśmy herbatę, podziękowaliśmy za ugoszczenie i pojechaliśmy na południe w poszukiwania słońca.

https://lh5.googleusercontent.com/-1oSSe6SUORU/U8EJMfKKcWI/AAAAAAAAMWI/fjasmbrfBIM/s1024/DSC_0635.JPG

Na większości stacji benzynowych w Rosji i innych republikach poradzieckich, za paliwo płaci się z góry i rzadko pomaga tłumaczenie, że chce się zatankować €ždo pełna€. Na jednej z takiej stacji obsługa przeszła samą siebie, kiedy część paliwa, za które zapłaciłem nie zmieściła się do zbiornika, pracownik stacji przyniósł metalowe dwudziestolitrowe wiadro. Wybuchnęliśmy śmiechem, a potem krzyknąłem co miałbym zrobić z tym wiadrem. Wróciłem się do okienka kasowego i dostałem resztę za niewykorzystaną benzynę.

Tego wieczora, ani tej nocy nie rozbijaliśmy mokrych namiotów, uznaliśmy, że lepiej będzie jechać przez całą noc.

https://lh4.googleusercontent.com/--Rj-M-jLa5o/U8UwXzmzo7I/AAAAAAAAMzE/99Cre64E1Ug/s1024/IMG_0020.JPG

https://lh6.googleusercontent.com/--PzQJeTQ-VA/U8D9zoWDDoI/AAAAAAAAMFw/cQqBIDCNzbA/s1024/DSC_0085.JPG

Rano zatrzymaliśmy się na krótki sen i wysuszenie w słońcu namiotów oraz ubrań.

https://lh3.googleusercontent.com/-Jjh_DwVtHxE/U8EKJ2JCbLI/AAAAAAAAMWY/r5vgAB2m4So/s1024/DSC_0669.JPG

Krajobraz zmieniał się w stepowy, zrobiło się sucho i ciepło. Po drodze jak oazy mijaliśmy przy trasie parkingi, a przy nich stragany i bary. Przy jednym z nich zauważyłem rzekę, uznałem, że to dobre miejsce, aby się odświeżyć i wyprać nasze zminimalizowane w ilościach ciuchy, tym bardziej, że podejrzewałem, że takich miejsc przez najbliższe dnie nie będzie wiele. Zjechaliśmy nad brzeg, gdzie spotkaliśmy grupę Rosjan spływających od kilku dni kajakami. Zaprosili nas na zupę przy stole z odwróconego do góry dnem kajaku. Rozmawialiśmy o ich podróży i naszej, która dopiero się rozpoczynała.

https://lh3.googleusercontent.com/-hzUd3BOVCUk/U8D-VJqq4TI/AAAAAAAAMG4/II6xc7p6dNk/s1024/DSC_0110.JPG

https://lh5.googleusercontent.com/-OlJhTXtQqis/VPG0ErOFFJI/AAAAAAAANJw/i0qMR_aCRFs/s1024/IMG_0030.JPG

Na nocleg zatrzymaliśmy się wśród drzew małego zagajnika nad Wołgą. Cieszyliśmy się, że rano w spokoju wypijemy kawę w cieniu i spakujemy się bez pośpiechu. Rozpaliliśmy ognisko, rozmawialiśmy o przejechanej trasie i o tym co jeszcze przed nami, między czasie po rzecze przepływały statki, jeden z nich miał cztery piętra nad pokładem i dobiegała z niego muzyka.

https://lh3.googleusercontent.com/-Di0H5N3Emkk/U8D-j9uHWuI/AAAAAAAAMHY/hEExH1k05mU/s1024/DSC_0120.JPG

Rano po wyjściu z namiotów zaatakowały nas małe, kąsające muszki, komary przy nich to pestka, bo je słychać i czuć kiedy siadają. Przez nie nie było ani śniadania, ani zaplanowanej kawy w cieniu drzew. Muszki tak podkręciły tempo, że od wyjścia z namiotów do odpalenia zapakowanych motocykli minęło zaledwie kilka minut. Na kawę zatrzymaliśmy się w przydrożnym barze, a potem ruszyliśmy w stronę Astrachanu. Przy każdej okazji kontaktu z tubylcami Herni pytał o te upierdliwe owady, Jokerowi i mi wydawało się to w końcu irytujące, ale dzięki temu od jednego z napotkanych mężczyzn na stacji benzynowej dostał olejek goździkowy, który śmierdział, ale je odstraszał.

Joker jako jedyny nie miał dodatkowego kanistra na benzynę, więc kiedy w toalecie marketu w Astrachanie zobaczył pustą bańkę po środkach chemicznych, zabrał bańkę, a kiedy niósł ją przez pusty hol, zasłaniałem go od strony siedzącego na krześle ochroniarza.

Jadąc w stronę granicy z Kazachstanem dojechaliśmy do rzeki Buzan, a na niej odpłatnego pontonowego mostu. Spotkaliśmy tu polskiego motocyklistę -€“Marcina. Próbowaliśmy wytargować lepszą cenę, wiele nie zaoszczędziliśmy, bo zamiast zapłacić po 50 rubli, zapłaciliśmy za cztery motocykle 5 dolarów.

https://lh4.googleusercontent.com/-9M8RBbKU51k/U8Uwe1EfelI/AAAAAAAAMzM/FZIMeXYHGq0/s1024/IMG_0045.JPG

Po przekroczeniu granicy jakość drogi bardzo się pogorszyła, mieliśmy obawę, że znacznie spadnie nam tempo względem planowanego.
Na pierwszej stacji benzynowej w Kazachstanie, u kierowcy cysterny chłopaki wymienili dolary na rodzimą walutę, dla mnie już nie wystarczyło i dlatego Joker kredytował moje tankowanie.

Tam na kazaskich stepach przestrzeń zmienia swoje znaczenie.

https://lh6.googleusercontent.com/-_qx0YCOcDk0/U8EX2jsWCWI/AAAAAAAAMeg/ipIl5pJqnxQ/s1024/IMG_0062.JPG

Po przejechaniu około 250 km od granicy droga się poprawiła, po zmroku dojechaliśmy do Atyrau. Na nocleg zatrzymaliśmy się w motelu, za który zapłaciliśmy 7000 tenge tj około 115 zł za cztery osoby. Tu wszędzie można i trzeba się targować.
Motel, a zwłaszcza prysznic był nam potrzebny. Oprócz nas było tam między innymi trzech Niemców na dużych GS€™ach, jeden z nich miał skrzywiony stabilizator wahacza na skutek, jak twierdził, przejazdu przez dziurę w drodze. Joker chciał pomóc i spróbować wyprostować stalowym prętem, jednak niemieccy motocykliści nie chcieli nawet próbować i w planie mieli powrót do Rosji na najbliższego serwisu BMW.

https://lh3.googleusercontent.com/-XdfBFesWYK0/U8D_Au1AVYI/AAAAAAAAMIg/bCB0wV97P2A/s1024/DSC_0166.JPG

Droga przez step bywa nużąca. Wielkie, płaskie przestrzenie, z rzadka małe wioski. Jechałem za Jokerem, zobaczyłem idącego w stronę drogi dromadera, miałem uruchomić kamerę, którą miałem na kasku, jednak po krótkim przemyśleniu uznałem, że już mam sporo podobnych ujęć. Widziałem jak zwierze zbliżało się do drogi, a Joker nie reagował w żaden sposób. Wiedząc że kolizja jest już nieunikniona, złapałem się ręką za kask. Przez głowę przebiegły szybko myśli jakie będą skutki wypadku. Opona zblokowanego na moment tylnego koło zapiszczała, spłoszyło to wielbłąda, ten jednak zamiast się wycofać przyśpieszył biegnąc niezgrabnie do przecięcia z torem jazdy motocykla. Joker zawadził o podgardle zwierzęcia, kierownicą, ułamał lusterko i skrzywił handbar€™a. Ślady otarcia pozostały też na ramieniu i centralnym kufrze. Na szczęście kolizja zmieniła jedynie tor jazdy motocykla i Joker dość bezpiecznie zjechał na pobocze. Strach zamienił się w śmiech kiedy widzieliśmy z Hernim stojąc na poboczu wystraszoną twarz kolegi.

https://lh4.googleusercontent.com/-HIutjVxuIWI/U8Uvy5Xv4jI/AAAAAAAAMyw/jJaBcrfGVQM/s1024/DSC_0182.JPG

https://lh4.googleusercontent.com/-5s5zZdtLaCA/U8EYSt4I31I/AAAAAAAAMew/sp9cjDEWtyQ/s1024/IMG_0087.JPG

Ostatnie kazaskie miasto przed granicą z Uzbekistanem to Bejneu, tam też nocowaliśmy w motelu, było zbyt gorąco by wyspać się w namiocie. Było to też ostatnie miejsce, gdzie mogliśmy kupić benzynę, przed kilkuset kilometrowym odcinkiem do najbliższej stacji w Uzbekistanie o której wiedzieliśmy.

https://lh6.googleusercontent.com/-jaaciXHM4_4/U8EYVk8WZoI/AAAAAAAAMe4/P-xJy2-W5z4/s1024/IMG_0094.JPG

Wielu mieszkańców Kazachstanu kiedy słyszeli, że jechaliśmy przez Ukrainę byli zdziwieni i pytali nas czy tam strzelają.

18 czerwca, szósty dzień naszej podróży.
Droga do granicy z Uzbekistanem, to szeroki, osiemdziesięciu kilometrowy odcinek pylistych szutrów.

https://lh3.googleusercontent.com/-1tIujJEfGvQ/U8EYk3CCHsI/AAAAAAAAMfA/YigoV36RM-k/s1024/IMG_0097.JPG

Na granicy chodziliśmy od okienka do okienka, celnicy dziwili się naszym, małym kamerą lub po prostu chcieli być pewni, że są wyłączone, bo między innymi wyciągali karty pamięci.

Zaraz za przejściem granicznym wymieniliśmy u €žkoników€ po sto dolarów, dostaliśmy po 250 000 som, wydawała nam się to dobrym kursem, bo był zbliżony do bankowego, który sprawdzałem przed wyjazdem. Później w miasteczkach za jednego dolara dostawaliśmy po około 2900 som.

Najwyższym nominałem w Uzbekistanie jest 1000 som, dlatego każdy z nas miał kieszenie wypchane plikiem banknotów.

https://lh6.googleusercontent.com/-rcIJAjVajHE/U8EFVGv8sCI/AAAAAAAAMRg/CozO1Q0MgG4/s1024/DSC_0496.JPG

Jadąc do granicy przez step, przez kilkaset kilometrów nie było ani odrobiny cienia. Kiedy w jednym z motocykli skończyło się paliwo o zatrzymaliśmy się przymusowo na tankowanie z kanistrów, a przy okazji posiłek, który spożywaliśmy próbując schować się w cień motocykli.

https://lh6.googleusercontent.com/-TylphgJmBkU/U8EAFMbIL-I/AAAAAAAAMKo/SGaMgh0sWVc/s1024/DSC_0241.JPG


Dojechaliśmy do pierwszej wioski, a przed nią milicyjnej rogatki, gdzie mundurowy sprawdził nam paszporty. Kiedy zapytaliśmy go o stację benzynową odpowiedział, że jest, więc zadowoleni wjechaliśmy między zabudowania. Owszem była tam stacja benzynowa, ale wygadała na nieczynną od kilku lat. Weszliśmy do baru, na którego półkach były napoje, konserwy, baterie, zabawki -"szwarc mydło i powidło". Kiedy spytaliśmy barmana o benzynę usłyszeliśmy, że ma w kanistrach i może nam sprzedać po 4000 som za litr. Wtedy jeszcze nie wiedzieliśmy, że w Uzbekistanie, a zwłaszcza w zachodnim jest problem z benzyną, dlatego uznaliśmy, że to zbyt drogo skoro paliwo miało tu kosztować około 2500 som.

Do miejscowości Nykus dojechaliśmy tuż przed zmrokiem, mieliśmy już niewiele benzyny, a po drodze jeśli spotykaliśmy stacje benzynowe, to były nieczynne. Zatrzymaliśmy się na parkingu, gdzie stały ciężarówki i ich kierowcy, kiedy pytaliśmy o benzynę usłyszeliśmy, że mają i chcą za nią po 5000 som za litr. Widząc sytuację zażartowałem "chodźcie podumamy"€ i siedliśmy na murku przy parkingu. Wtedy podszedł do nas mężczyzna i zapytał w czym problem, oczywiście wiedząc co potrzebujemy. Umówiliśmy się na 3300 som za litr, podjechaliśmy motocyklami pod ciężarówkę, tankowaliśmy już po zmroku oświetlając sobie czołówkami. Co tankowaliśmy, nie wiem, wyglądało i pachniało jak benzyna, a sprzedający kierowca, który był z Turkmenistanu mówił "€žcharaszo benzin"€ i tak trzeba było przyjąć. Dowiedzieliśmy się od niego, że paliwo w jego kraju kosztuje kilka centów, a gaz jest za darmo. Po zatankowaniu ruszyliśmy dalej w poszukiwaniu miejsca na nocleg.

Parokrotnie zatrzymywali nas na rogatkach milicjanci, zwykle z ciekawości lub aby zapytać czy mamy polskie papierosy. Czytaliśmy, że z każdego noclegu w Uzbekistanie wymagane jest potwierdzenie, a bez niego można mieć problemy na granicy przy wyjeździe. Dlatego przy jednej z takich kontroli zapytaliśmy czy legalne jest nocowanie w namiotach, usłyszeliśmy że nie ma z tym problemu.

Jechaliśmy po zmroku przez parę godzin, nie znaleźliśmy godnego miejsca, które mogło nas ugościć. Zatrzymaliśmy się na chwilę na rozmowę, colę i wodę przy straganie w Chudżajli, a parę kilometrów za miastem na nocleg pod zadaszeniem przy budynku, który wyglądał na nieużywany. Chwilę po tym jak się obudziliśmy przyjechał właściciel posiadłości, okazało się że ma tam podziemny zbiornik z paliwem i pompą, kupiliśmy po 10 litrów i ruszyliśmy w stronę Chiwy.

Zaparkowaliśmy motocykle pod jedną z bram starego miasta i udaliśmy się zwiedzać.

https://lh3.googleusercontent.com/-vpU7sH8x6m8/U8EBbjC_AbI/AAAAAAAAMMA/e00DZ5bwvls/s1024/DSC_0284.JPG

https://lh6.googleusercontent.com/-sL70f9yvKFE/U8EY6sDenaI/AAAAAAAAMfQ/PgUu9-Gjbag/s1024/IMG_0118.JPG

https://lh6.googleusercontent.com/-8ZUBI4xkUcc/U8EZCzmBRFI/AAAAAAAAMfY/LDEqbcNuT9s/s1024/IMG_0119.JPG

https://lh6.googleusercontent.com/-bTz0QL_PfNc/U8EZ1UgvE1I/AAAAAAAAMf4/yAig81fa5Ko/s1024/IMG_0137.JPG

https://lh3.googleusercontent.com/-rsFgFsChbFg/U8EZfWCsGjI/AAAAAAAAMfo/W_U_2ZRu05w/s1024/IMG_0123.JPG

Część atrakcji, wnętrz budowli była płatna, zamiast biletów był z nami "bezpośredni Herni", który czasem plótł bez składni, ale dzięki temu wszędzie wchodziliśmy jak sam mówił "za darmoszkę" lub dowiadywaliśmy się czegoś ciekawego o kulturze i zwyczajach mieszkańców.
W jednym ze zwiedzanych budynków spotkaliśmy trzy kobiety, które zajmowały się sprzedażą biletów. Na informacje, że jeśli chcemy zwiedzić, to musimy kupić bilety, Herni zapytał jedną z nich o wiek, wydawało mi się to krępujące pytanie, ale odpowiedziała bez zastanowienia, że ma czterdzieści lat. Kolejnymi pytaniami było ile jej mąż ma żon, wtedy usłyszeliśmy, że trzy, ale ona co powiedziała z dumą jest "€žpierwyja"€ i to z nią ma dwójkę dzieci, a najmłodsza żona ma dwadzieścia lat. Zapytaliśmy czy kocha męża, odpowiedziała twierdząca, a na pytanie czy mąż ją kocha, po krótkich zawahaniu powiedziała "€žJa kocham męża".€

Na jednym z dziedzińców na który weszliśmy siedziały kobiety, niebo było przysłonięte czymś wyglądającym jak słomiane maty, było przyjemnie chłodniej. Za pozwoleniem skorzystaliśmy ze studni, żeby się umyć. Jedna z kobiet wstała i pomagała polewając z czerpaka.

https://lh5.googleusercontent.com/-rXmi97J6EYw/U8ECI7_w7jI/AAAAAAAAMNI/XIOQG9-biGg/s1024/DSC_0334.JPG

Zaglądnęliśmy do pomieszczeń przy dziedzińcu, w jednym z nich inne kobiety wytwarzały ręcznie dywan. Dowiedzieliśmy się od nich, że wykonanie takiego dywanu zajmuje nawet kilkanaście miesięcy.

https://lh6.googleusercontent.com/-tuPrPszW08I/U8ECVTtD2cI/AAAAAAAAMNY/RkFJPXkUiNk/s1024/DSC_0337.JPG

https://lh3.googleusercontent.com/-Zq5XCJUBZ5c/U8ELOaOQpcI/AAAAAAAAMXc/d_OrJoEa2dQ/s1024/DSC_0725.JPG

https://lh6.googleusercontent.com/-Yzi6mbMXkNU/U8EMjFxYO7I/AAAAAAAAMY0/EKYrvUG-1qY/s1024/DSC_0831.JPG

Po zwiedzaniu, kiedy się zbieraliśmy się na parkingu do odjazdu, Herni rozmawiał z młodym chłopakiem na temat kupna kupna paliwa. W tym czasie podjechał do nas, na motorowerze mężczyzna, który też miał na sprzedaż benzynę, kiedy wytargowałem z nim niższą cenę, zawołałem Herniego stojącego po drugiej stronie drogi, że mamy lepszą ofertę. Kiedy pojechaliśmy z nim pod jego dom, aby zatankować, miał do nas pretensję, że na głos, w miejscu publicznym, dzieliłem się informacją o sprzedaży. Dziwne, że na stacjach benzynowych nie ma paliwa, ale każdy nim handluje.

Zdecydowaliśmy, że tego dnia jedziemy do następnego zabytkowego miasta, do Buchary, jednak przez intensywność naszej podróży i panujący upał, Herniego i Jokera ogarnęła senność, więc zatrzymaliśmy się na drzemkę. W tym upale, czasem lepiej odpocząć za dnia, a potem jechać po zmroku, kiedy jest chłodniej.

Przez pustynię Kyzył-Kum, jechaliśmy już po zmierzchu. Zatrzymaliśmy się w oazie, gdzie było kilka zabudowań i bar Zapytaliśmy o benzynę, jak zwykle targowaliśmy się o cenę robiąc groźne miny i udając, że wiemy jak rozpoznać dobrą.

https://lh5.googleusercontent.com/-qriWvjSoPU0/U8Ea-Lwn7zI/AAAAAAAAMgw/P3OfkiI9M68/s1024/IMG_0194.JPG

Po zatankowaniu doszliśmy do wniosku, że jesteśmy zmęczeni, w związku z czym zrezygnowaliśmy z planów dojazdu do Buchary. Zapytaliśmy gospodarza o nocleg. Odpowiedział, że nie ma €žgastnicy€, ale możemy zostać na noc i przespać się jak wielu gości. Początkowo zaoferował nam popularne tam prostokątne podwyższenie (nie znam nazwy) na którym za dnia stoi mały stolik, na krótkich nogach i siedzi się dookoła niego €žpo turecku€. Potem jednak zmienił zdanie i oddał nam do dyspozycji pokój. Klimatyzacja, pracowała tak głośno, że ciężko było zasnąć, a ściany były pomalowane olejną farbą, ale mimo tego byliśmy mu bardzo wdzięczni, że z nieznanych nam powodów potraktował nas wyjątkowo.

https://lh5.googleusercontent.com/-9R5plZ0eJq4/U8EDF9tct9I/AAAAAAAAMOY/cwZv4Mw4XIk/s1024/DSC_0388.JPG

Temperatura w dzień wynosiła ponad 40°C, a w nocy około 30 °C.

Rano wyjechaliśmy w stronę Buchary od której dzieliło nas około 180 kilometrów. Blisko centrum znaleźliśmy hotel, którego cenę tradycyjnie ustaliliśmy targowaniem na 40 dolarów za pokój dla nas trzech.

https://lh5.googleusercontent.com/-2yEV1A0e0Us/U8Ecm4gkuyI/AAAAAAAAMiA/ms1tBmJQXG0/s1024/IMG_0263.JPG

https://lh6.googleusercontent.com/-TH93n4vW0BU/U8Eba7Q5y0I/AAAAAAAAMhA/DHU_6kljqhk/s1024/IMG_0219.JPG

https://lh3.googleusercontent.com/-gmQAzB8Ejh8/U8Ebt_7O6PI/AAAAAAAAMhQ/lE6nAExldB0/s1024/IMG_0223.JPG

https://lh4.googleusercontent.com/-E9KfJjArb8w/U8Eb0CSa8RI/AAAAAAAAMhY/TT8rQEyLUd4/s1024/IMG_0228.JPG

Do wieczora zwiedzaliśmy miasto, a kiedy chłopaki pojechali do hotelu taksówką ja zostałem jeszcze na piwie przy centralnym placu miasta i cieszyłem się nocnym poznawaniem miasta.

https://lh4.googleusercontent.com/-NKlJwic0c7E/U8EcC-SXVFI/AAAAAAAANIo/HFTGyaQukJ8/s1024/IMG_0238.JPG

https://lh5.googleusercontent.com/-laYzSvcCRPk/U8EcLYEmu-I/AAAAAAAAMho/ryeldeXUi8k/s1024/IMG_0241.JPG

https://lh3.googleusercontent.com/-3-ojX8paMMk/U8Ux7wyS41I/AAAAAAAAMz8/2x3IesA6W7w/s1024/IMG_0246.JPG

magyar
07.03.2015, 12:22
W drodze do Samarkandy minęliśmy kolejne, nieczynne stacje benzynowe, w Uzbekistanie wszystkie pojazdy od osobowych po ciężarowe jeżdżą na gaz. Komicznie wyglądają drogi, ponieważ, 9 na 10 pojazdów jest marki Chevrolet lub Daewoo, czyli produkowane na terenie Ubekistanu.

Od właściciela hotelu w Bucharze mieliśmy wizytówkę hotelu w Samarkandzie, gdzie jak czytałem jeszcze przed wyjazdem, hotele zaczynają się od 50 dolarów. Dzięki niej znaleźliśmy nocleg na końcu ślepej uliczki, ale w centrum, w hotelu, na który samemu ciężko byłoby trafić, za jedyne 15 dolarów od głowy.

Z Jokerem wybraliśmy się na wieczorne zwiedzanie miasta, niestety nie mieliśmy ani jednego uzbeckiego soma, a w ustach, aż zasychało. Na szczęście w małym spożywczym sklepie udało się wymienić dolary i ugasić pragnienie.

https://lh4.googleusercontent.com/-5V001rlh0gc/U8EEwsHcWwI/AAAAAAAAMQw/b1UyjeyJsfY/s960/DSC_0458.JPG

https://lh5.googleusercontent.com/-fEa7AvFdUuQ/U8Ecu5bMOKI/AAAAAAAAMiI/6daTl6g976g/s960/IMG_0266.JPG

Wstaliśmy wcześnie i po śniadaniu ubrani w klapeczki ruszyliśmy zwiedzać to jedno z najstarszych miast świata. Miasto jest bardzo rozległe, zwiedzaliśmy go przez kilka godzin.

https://lh3.googleusercontent.com/-BWCHaGrpYXM/U8EFzrbXblI/AAAAAAAAMSY/uAnw4cdXSS4/s960/DSC_0513%2520-%2520Kopia.JPG

https://lh3.googleusercontent.com/-zXtL0qkwXZs/U8EGR0ei8CI/AAAAAAAAMTQ/7l4EDDtWRsU/s960/DSC_0537.JPG

https://lh4.googleusercontent.com/-6WPeFIs_yUo/U8EGloDoghI/AAAAAAAAMTg/vKggqgQfIGI/s960/DSC_0551.JPG
Lód w kubeczkach.

https://lh4.googleusercontent.com/-rOAVr7LQ1Mc/U8EGyoB0ByI/AAAAAAAAMUA/usupCPnQfDw/s960/DSC_0567.JPG

https://lh6.googleusercontent.com/-8j1_NRugWgE/U8EIF1vdRkI/AAAAAAAAMVQ/biPKVBZv3SU/s960/DSC_0621.JPG

https://lh4.googleusercontent.com/-BGn2PnC7KaY/U8Ed2Ezy87I/AAAAAAAAMiw/35oBrVDiaA8/s960/IMG_0316.JPG

https://lh3.googleusercontent.com/--tNSBY5bh9E/U8UykTK0ROI/AAAAAAAAM0Q/d4UcgZrbJ6A/s960/IMG_0317.JPG

https://lh6.googleusercontent.com/-DPf-NMWt-ME/U8UymBWYXNI/AAAAAAAAM0Y/CCVoM5SKG2w/s960/IMG_0319.JPG

Joker z Hernim wrócili do hotelu, ja natomiast postanowiłem znaleźć i zobaczyć kompleks Szah-i Zinda, który znałem ze zdjęć z przewodnika który widziałem na jednym ze straganów z pamiątkami. Trafiłem tam w sposób, w który najbardziej lubię zwiedzać nowe miejsca czyli "raz w prawo, raz w lewo"€.

https://lh4.googleusercontent.com/-e8wuB0xUuig/U8Ee77PresI/AAAAAAAAMjY/6pnSTAsMpGQ/s960/IMG_0335.JPG

https://lh5.googleusercontent.com/-4vsWQfkYRJo/U8EfHU8aUXI/AAAAAAAAMjg/dOJXxAEPFi4/s960/IMG_0340.JPG

https://lh6.googleusercontent.com/-yrgB2JeaGQM/U8EfdH_YFwI/AAAAAAAAMjo/iZhgk1P8044/s960/IMG_0343.JPG

https://lh6.googleusercontent.com/-7KBlwCGK9m8/U8Efts6-CjI/AAAAAAAAMj4/HPw0hhRBthg/s960/IMG_0359.JPG

https://lh3.googleusercontent.com/-GR8U8l9nens/U8EgH-VG3AI/AAAAAAAAMkI/X6gpK_FZXIs/s960/IMG_0368.JPG

Przez Tadżykistan i Uzbekistan prowadzi wiele szlaków narkotykowych. Władze, by zmniejszyć przemyt zamknęły część granic między tymi krajami. Przed wyjazdem nie udało nam się znaleźć informacji, które granice są otwarte dla osób nie mieszkających w granicznych państwach. Wydawałoby się, że polski konsul w Uzbekistanie, to najlepsze źródło informacji, które granice są dla nas Polaków otwarte. Nie otrzymaliśmy żadnej pomocnej informacji, a w słuchawce usłyszeliśmy zbywającą regułkę "To bardzo niebezpieczny kraj, odradza się podróżowania, zwłaszcza po zmroku"€.

Za wskazówką właściciela hotelu w Bucharze pojechaliśmy na północ w stronę stolicy - Taszkientu, a potem w kierunku Buston w Tadżykistanie. Na granicy byliśmy tuż po zmroku i choć przejście było puste, spędziliśmy na nim ponad godzinę. Czekając zamieniliśmy kilka zdań z kierowcami, którzy pamiętali nas z poprzedniego przejścia granicznego, kiedy wjeżdżaliśmy do Uzbekistanu.

Na nocleg zatrzymaliśmy się nad jeziorem Kajrakkum. Kiedy rozbijaliśmy namioty podjechał w naszą stronę samochód, z którego wysiadł człowiek drobnej postury, z początku nie wiedzieliśmy kim jest, bo idąc w naszą stronę oślepiał nas latarką. Był to policjant, którego wezwali mieszkańcy widzący w nocy ruch nad jeziorem. Przywitał nas z przyklejonym do twarzy uśmiechem, wyglądał na zdziwionego sytuacją i dopiero po chwili odezwał się pytając czy wszystko w porządku, przyglądał się z ciekawością i upewniał się czy czegoś nam nie potrzeba.

https://lh6.googleusercontent.com/-DiZsho_lJaA/U8EIw97RhTI/AAAAAAAAMVw/8l18S4jAncs/s960/DSC_0659.JPG

https://lh3.googleusercontent.com/-KMddVE2X-Y0/U8EKcKTJlHI/AAAAAAAAMW0/K18bPEoQEGg/s960/DSC_0719.JPG

https://lh3.googleusercontent.com/-uIe9iJqEYIE/U8ELGuBn8sI/AAAAAAAAMXU/kgQBivy-ggo/s960/DSC_0758.JPG

https://lh3.googleusercontent.com/-ZUbuAP5pNDY/U8EiDzAm8II/AAAAAAAAMlQ/KYWCmrjOe-E/s960/IMG_0430.JPG

https://lh6.googleusercontent.com/-1A_jhfbXnXk/U8EiCdmz7pI/AAAAAAAAMlI/Hxcr0zhMtqI/s960/IMG_0441.JPG

Na naszej trasie znalazł się pięciokilometrowy Tunel Anzob, znajdujący się około 70 km na północ od stolicy Duszanbe. Wybudowała go irańska firma, umowa obejmowała jedynie wydrążenie tunelu w skale, bez prac wykończeniowych. Kiedy jechaliśmy Tunelem Śmierci, ponieważ tak też jest nazywany, nie działały wentylatory, brak było oświetlenia a, dziury w drodze, których głębokość było ciężko ocenić, były wypełnione przesiąkającymi wodami gruntowymi. Jadąc obawiałem się €žzłapania gumy€, bo nie chciałem zostać z problem w kilkukilometrowym tunelu, wypełnionym spalinami.

https://lh4.googleusercontent.com/-sLfU9ihfM2U/U8EivL6SIwI/AAAAAAAAMls/0Uq0mo8b2jk/s960/IMG_0449.JPG

Bary w których stołowaliśmy się w tadżyckich wsiach w Polsce omijałbym szerokim łukiem. Tam uznałem, że trzeba zaakceptować stada much latających koła talerza i delikatnie mówiąc- nieestetyczną, tamtejszą kuchnię. Chciałem zjeść obiadowe danie i również od tej strony poznać Tadżykistan.

https://lh3.googleusercontent.com/-VqA70Xd5HVc/U8EisFvd4cI/AAAAAAAAMlg/EtE_czPXazQ/s960/IMG_0460.JPG

Duszanbe jest stolicą i na tle reszty kraju, to nowoczesne i zadbane miasto. Spotkaliśmy tam Anglika mówiącego po polsku, jak się później okazało jego żona jest Polką, a oni mieszkają tam i pracują jako tłumacze. Byliśmy nieco zdziwieni, kiedy stojąc przy drodze, zatrzymał się obok samochód i kierowca odezwał się po polsku z miękkim akcentem.

https://lh5.googleusercontent.com/-rktXFzw_K1Q/U8EjbvQ5JMI/AAAAAAAAMmA/r_ZJxVIbaOw/s960/IMG_0512.JPG

https://lh6.googleusercontent.com/-tuxxH1FDSDw/U8EkG4YhlbI/AAAAAAAAMmU/hDiino36mWQ/s960/IMG_0518.JPG

https://lh6.googleusercontent.com/--wBbhRvTZyA/U8EveC0EIOI/AAAAAAAAMu0/MqnjBFLHBX0/s960/P1140116.JPG

Pojechaliśmy w kierunku Przełęczy Khaburobad (Sagirdast), znajdującej się na wysokości 3252 m n.p.m., dotarliśmy na miejsce przed zachodem słońca. Droga z przełęczy w dół wiodła pólkami skalnymi, a w oddali było widać wysokie wodospady. Chciałem zostać u góry, bo żal było przejeżdżać tak atrakcyjnie widokową trasę w nocy, jednak Herni z Jokerem stwierdzili, że będzie za zimno na takiej wysokości, faktycznie na przełęczy leżał śnieg, a najlepszym miejscem na nocleg było kamieniste wypłaszczenie znajdujące się przy łuku serpentyny.

https://lh5.googleusercontent.com/-TngV18TfI6U/U8EMxqeVuGI/AAAAAAAAMY8/AwlUm8hoqUQ/s960/DSC_0856.JPG

https://lh5.googleusercontent.com/-67ZutHsXrkg/U8EkjWn6tuI/AAAAAAAAMmo/-a9Ro4WhMiQ/s960/IMG_0539.JPG

https://lh5.googleusercontent.com/-bNQRTL7YCXw/U8Eklq21cNI/AAAAAAAAMmw/KH3p1hgKX2Q/s960/IMG_0542.JPG

Dojechaliśmy do wojskowego punktu kontrolnego, gdzie żołnierze sprawdzili nam dokumenty. Było już całkiem ciemno, dlatego zapytaliśmy ich czy możemy rozbić namioty, wskazali nam miejsce zaraz przy rogatce. Poczęstowali nas dzbankiem herbaty, lepioszką, którą sami pieką i wędzonymi rybami, które jeden z nich złowił w rzece płynącej obok. Jak większość spotykanych ludzi byli ciekawi naszej podróży. My dowiedzieliśmy się od nich, że ten punkt kontrolny jest głównie z powodu przemytu narkotyków z terenu Afganistanu.

https://lh3.googleusercontent.com/-6fx537JJ-qc/U8ESf-AyUiI/AAAAAAAAMcg/yCtDLr76rjA/s960/DSC_1073.JPG

Obudziliśmy się wyspani, słońce które zwykle wyganiało nas z namiotów tego poranka zasłaniała potężna góra.

https://lh6.googleusercontent.com/-1RbaHpzN4yk/U8EM_elTgGI/AAAAAAAAMZE/njBVFvll048/s920/DSC_0868.JPG

https://lh3.googleusercontent.com/-OWCiny6KAco/U8EmE8XWfqI/AAAAAAAAMng/yvch8Z9r7OI/s960/IMG_0565.JPG

https://lh5.googleusercontent.com/-zqM8LD7lMjM/U8El0lK10KI/AAAAAAAAMnY/qx5IMP8vXPM/s960/IMG_0576.JPG

https://lh5.googleusercontent.com/-8XBtgOLOZ7U/U8EOApANV-I/AAAAAAAAMZs/ba0GkbegykY/s960/DSC_0909.JPG

https://lh3.googleusercontent.com/-zYyZ-OzqpuE/U8EmYMsVn0I/AAAAAAAAMnw/gF9ONUEsD0I/s960/IMG_0585.JPG

https://lh6.googleusercontent.com/-kVB3fUtriSk/U8EmuFDgzdI/AAAAAAAAMn4/pGvPfmipUjY/s960/IMG_0587.JPG

Jadąc doliną rzeki Pandż, będącej naturalną granicą miedzy Tadżykistanem i Afganistanem spotkaliśmy niemieckiego motocyklistę na BMW Xchallenge. Powiedział nam, że milicjant, który go zatrzymał twierdził, że brakuje mu jakiegoś wpisu w paszporcie i musiał zapłacić łapówkę. Przed Khorog nas też zatrzymał patrol i też zarzucili nam brak pozwolenia na jakiś dystrykt, w pieczątce zezwalającej na wjazd do Górnobadachszańskiego Okręgu Autonomicznego. Sprzeczaliśmy się mówiąc, że wszystko z wizą i pozwoleniem jest w porządku i nie damy im pieniędzy. Podjechał do nas trzeci milicjant obwieszony medalami i wysoki rangą patrząc na pagony, odegrał rolę "dobrego policjanta" i powiedział do nas miłym głosem, abyśmy dali milicjantom z patrolu na odczepne trochę pieniędzy na benzynę. Nadal uparcie twierdziliśmy coraz bardziej podniesionym głosem, że nasze dokumenty są w porządku i nie damy żadnych pieniędzy. Wtedy jeden z milicjantów, który miał nasze paszporty powiedział, że mamy za nim jechać na komisariat. Na komisariacie idąc za milicjantem trafiliśmy do pokoju, gdzie przy komputerze siedział nieumundurowany mężczyzna. Rozumieliśmy jedynie część rozmowy miedzy nimi, nie wiem czy milicjant który nas zatrzymał naprawdę myślał, że ma rację, iż czegoś brakuje w paszporcie. Mężczyzna z komisariatu wytłumaczył najpierw mundurowemu, a potem nam oddając paszporty, że przy wizie turystycznej nie potrzebujemy informacji o której brak czepiał się patrol.

Gdy wyjechaliśmy z Khorog na rogatce za miastem znów zatrzymali nas do kontroli milicjanci. Ci też twierdzili, że brakuje nam jakiegoś wpisu w paszporcie, poirytowani powtórką sytuacji naskoczyliśmy na jednego z milicjantów, mówiąc że dopiero co byliśmy na komisariacie i jeśli uważa, że coś jest nie tak, to powinien zadzwonić na ten komisariat. Milicjant sięgnął w stronę telefonu, ale już nie zadzwonił i oddał nam paszporty.

Na śniadanie zjedliśmy jajecznicę w barze przy którym spaliśmy w namiotach.

https://lh5.googleusercontent.com/-5TNq-Fv_u1U/U8EnRa2O-hI/AAAAAAAAMoQ/E32xUB6ufXg/s960/IMG_0591.JPG

Rano przy pakowaniu podeszła do mnie córka gospodarzy i zapytała czy będziemy płacić za nocleg. Kiedy zapytałem o cenę poszła po karteczkę na której było napisane 50 somoni i była to opłata od jednej osoby, dość sporo za udostępnienia kawałka trawnika, bo za niewiele większe pieniądze można wynająć hotel. To efekt niedogadania opłaty przed rozbiciem namiotów. Finalnie wytargowaliśmy na 60 somoni od nas trzech.

https://lh3.googleusercontent.com/-kJcuh0vngpQ/U8EONY_IVoI/AAAAAAAAMZ8/sd4TWTl59b0/s960/DSC_0917.JPG

https://lh4.googleusercontent.com/-ItGcfyHIu0I/U8EOX257sKI/AAAAAAAAM_g/lNOVk1JQG9Q/s960/DSC_0927.JPG


https://lh6.googleusercontent.com/-qgi26azMUnE/U8EOmdlj1UI/AAAAAAAAMak/wHOKxtgClkM/s960/DSC_0965.JPG

https://lh6.googleusercontent.com/-sVhLk5Gk05I/U8EO1MnsG_I/AAAAAAAAMbM/rFr-x41lhxc/s960/DSC_0983.JPG


https://lh5.googleusercontent.com/-0ZWiIpjKN0s/U8ES40jgrbI/AAAAAAAAMcw/OC7IJpABm5A/s960/DSC_1096.JPG

Jechaliśmy w stronę pierwszej na naszej trasie przełęczy znajdującej się powyżej 4000 m n.p.m. Motocykle robiły się coraz słabsze z powodu rzadszego powietrza. Trampek Herniego osłabł na tyle, że nie mógł podjechać na przełęcz Koj Tezak 4272 m n.p.m. Według nawigacji zatrzymaliśmy się na niecałych czterech tysiącach.

Kiedy ściągaliśmy filtr powietrza na sam podjazd na przełęcz, zatrzymała się przy nas para Polaków podróżujących samochodem Suzuki Vitara, byli to jedyni Polacy spotkani podczas naszej wyprawy.

https://lh6.googleusercontent.com/-t0y_j0zJeLc/U8EO5ZJDn-I/AAAAAAAAMbU/bcHtCNM7ls0/s960/DSC_0986.JPG

puszek
07.03.2015, 13:37
Herni modliłeś się na kolanach do św. Trampola?

szarik
07.03.2015, 16:01
Kurcze pięknie , czekam na dalszy ciąg :lukacz:

To już któraś relacja z tych rejonów i podobuje mniesię coraz bardziej , bardzo chciałbym tam pojechać nie wiem czemu ale jest to dla mnie kierunek wymarzony na moją podróż życia. :)

Puszek szacunek za pomoc "motorową" :Thumbs_Up:

magyar
08.03.2015, 10:25
Przed chwilą uświadomił mnie Gogi na forum transalpa, że ludzie na ostatnim zdjęciu to Andrzej Stasiuk z żoną. Uwielbiam film "Wino truskawkowe", który jest na podstawie jego opowiadań i właśnie czytam jego książkę "Wschód".

bicio
09.03.2015, 12:28
Polecam też "Jadąc do Babadag" :)

Wolfsrudel
18.03.2015, 10:29
Przed chwilą uświadomił mnie Gogi na forum transalpa, że ludzie na ostatnim zdjęciu to Andrzej Stasiuk z żoną.
Hehe, spotkaliśmy go na przełęczy koło Karakol. Też nie wiedziałem kto to :)
Tu widać troszkę furę ;)

https://lh3.googleusercontent.com/-57CmqSy9OUw/U72P0wnBNLI/AAAAAAAAVpw/xcOZyY5mrFA/w960-h636-no/IMGP1921.jpg (https://www.flickr.com/photos/99033010@N04/14615305434/sizes/o/)

magyar
18.03.2015, 20:41
Z drogi M41, skręciliśmy w stronę jeziora Zorkul. Droga wiodła w księżycowym szaro-żółto-czerwonym krajobrazie, szutrową drogą pomiędzy skalistymi górami.

https://lh5.googleusercontent.com/-IgD5JfqvVjQ/U8D9l5elU7I/AAAAAAAAMFQ/8fuxFzXBE1o/s1024/DSC_0074%2520%25282%2529.JPG


Niestety, ponownie przy podjeździe na przełęcz Chargusz 4344 m n.p.m., pojawił się problem z trampkiem Herniego. Tym razem przez pylastą nawierzchnie Herni nie chciał ściągać filtra powietrza, aby wpełzać się na przełęcz. Do tego Joker nie czuł się dobrze, być może dlatego, że zbyt szybko wjechaliśmy na tak dużą wysokość, bo przecież jeszcze trzy dni wcześniej śpiąc nad jeziorem Kajrakkum byliśmy na niecałych 400 m n.p.m.. Dlatego zrezygnowaliśmy z dalszej trasy nad jezioro Zorkul i zawróciliśmy w stronę Trasy Pamirskiej.

https://lh5.googleusercontent.com/-92J3A96RBJs/U8Ev-CGLL7I/AAAAAAAAMu0/tWTJwbWQME0/s1024/P1140141.JPG

https://lh6.googleusercontent.com/-UXovfLEE6qQ/U8D-Jv-jKCI/AAAAAAAAMGg/t9fleMngwXw/s1024/DSC_0098%2520%25282%2529.JPG

https://lh3.googleusercontent.com/-s6Irw5_35iU/U8D-PUwRvFI/AAAAAAAAMGw/2Jp70RTuncY/s1024/DSC_0110%2520%25282%2529.JPG

Około 30 km przed Murgab Joker, którego Afryka najmniej odczuwała spadek mocy związany z rozrzedzonym powietrzem pojechał szybciej w stronę miasteczka, aby znaleźć hotel. Ja zostałem z Hernim i razem wolniejszym tempem jechaliśmy do miasta. Po kilkunastu kilometrach skończyła się Herniemu benzyna, nie przelewaliśmy z mojego zbiornika ponieważ nie chcieliśmy aby zabrakło benzyny w obu motocyklach. Zostawiłem Herniego i pojechałem do Murgab po benzynę, a po zatankowaniu przejechałem przez miasteczko szukając Jokera, który powinien być tam wcześniej. Nie znalazłem go, ale też nie szukałem go intensywnie, okazało się później, że Joker zawrócił z kanistrami z benzyną, bo domyślił się że możemy mieć problemy z paliwem.i kiedy jechałem po Herniego spotkałem ich obu wjeżdżających do Murgab.

Murgab, to najwyżej położone miasto w Tadżykistanie z brzydkimi budynkami w kształcie sześcianów i bez roślinności. Szydziliśmy później mówiąc o nagrodzie jaką miałby być tygodniowy pobyt w Murgab. Pod hotelem "Pamir" w którym spaliśmy- jedynym w miasteczku, stało kilka motocykli z Niemiec, Serbii, Francji.

Na mnie również przyszła kolej, w końcu wszyscy mieliśmy objawy choroby wysokościowej. Dopadło mnie złe samopoczucie, nudności, biegunka. Nie mogłem zasnąć w hotelowym łóżku, a kiedy zasypiałem śniły mi się męczące sny, w których gubiliśmy drogę w nocy lub milicja chciała wyłudzić od nas łapówki.

https://lh6.googleusercontent.com/-2aU9ycj-M24/U8D-fTocYII/AAAAAAAAMHQ/dzNkS5chEzg/s1024/DSC_0118%2520%25282%2529.JPG

https://lh5.googleusercontent.com/-JL8VRb8UvUo/U8D-lzAN4mI/AAAAAAAAMHg/CeZsXwxdE50/s1024/DSC_0121%2520%25282%2529.JPG

27 czerwca, piętnasty dzień podróżny.

Rano nie mogłem nic zjeść, co odbierało mi przyjemność podróży. Herni i Joker też nie czuli się dobrze. Ruszyliśmy na północ w stronę najwyższej przełęczy naszej podróży, otaczał nas surowy krajobraz, jechaliśmy szeroką doliną na wysokości ponad 4000 m n.p.m., a po obu stronach wspinały się suche, ostre i skaliste góry. Było dość chłodno. Pieliśmy się coraz wyżej. Zubożenie mieszanki paliwowej nie wiele pomagało, Transalp był słaby i momentami obroty spadały do zaledwie 3500, byłem wkurzony i krzyczałem "Jedź k...rwa!" Jakoś dowlekliśmy się do tablicy z informacja "Przełęcz Ak-Bajtał wysokość 4655 m". Jeszcze przed wyjazdem myślałem, że jak dotrę w to miejsce, to wbiegnę na najbliższą górę aby być jeszcze wyżej i będę się wydzierał z radości. Jednak przez nudności i wynikający z nich przymusowy post sprawił, że nie miałem siły żeby w pełni cieszyć się miejscem w którym się znaleźliśmy, krajobrazem w którym otaczające nas szczyty były przykryte wiecznym śniegiem.

https://lh5.googleusercontent.com/-y9EXPItj5b4/U8D-xnTaAnI/AAAAAAAAMH4/e262V73n67c/s1024/DSC_0137%2520%25282%2529.JPG

https://lh6.googleusercontent.com/-UoNgxPuTaAo/U8D-y9RC-jI/AAAAAAAAMIA/gxdT1JXTBy0/s1024/DSC_0146%2520%25282%2529.JPG

https://lh6.googleusercontent.com/-4AaMAIrZ0ns/U8D_Ee-gIGI/AAAAAAAAMIo/73ye1LHDQp4/s1024/DSC_0170%2520%25282%2529.JPG

Jadąc dalej Traktem Pamirskim jechaliśmy chwilami wzdłuż drutów kolczastych rozpiętych na słupach stanowiących pas przygraniczny z Chińską Republiką Ludową.

https://lh6.googleusercontent.com/-54hlwGgc3No/U8D_TPtVQcI/AAAAAAAAMJI/O6OFKZ-y_x0/s1024/DSC_0187%2520%25282%2529.JPG

Na chwilę zjechaliśmy nad największe jezioro w Tadżykistanie -Karakul, Szafirowy kolor hipnotyzował i choć jego lustro wody położone jest na wysokości 3914 m n.p.m., to wyraźnie górowały nad nim białe szczyty Gór Zaałajskich.

https://lh3.googleusercontent.com/-bAOFU92bVe8/U8D_dK7uYhI/AAAAAAAAMJg/hneuB1bsPxs/s1024/DSC_0216%2520%25282%2529.JPG

Kirgistan pożegnaliśmy na przełęczy Kyzyl Art 4290 m n.p.m., ostatniej tak wysokiej na naszej trasie.

https://lh4.googleusercontent.com/-5zBsMwFd42k/U8Ew5mOIlcI/AAAAAAAAMu0/kjTYzqbyQqA/s1024/P1140172.JPG

magyar
28.03.2015, 19:43
Kiedy już po kirgiskiej stronie spojrzeliśmy za siebie widzieliśmy wznoszące się białe szczyty przykryte wiecznym śniegiem Gór Zaałajskich będących północną częścią gór Pamir, a wśród nich ich najwyższy szczyt Pik Lenina (7134 m n.p.m).

https://lh4.googleusercontent.com/-V3UzVpvk6Gg/U8D_t5_YRfI/AAAAAAAAMKI/K4GkU51DyuA/s960/DSC_0236%2520%25282%2529.JPG

https://lh6.googleusercontent.com/-kWig2KMu5tg/U8EAfwxxaYI/AAAAAAAAMLA/qCNtWN2VQZM/s960/DSC_0255%2520%25282%2529.JPG

W Gulczy zatrzymaliśmy się w małym sklepie na zakupy, tam oprócz jedzenia i piwa Herni kupił obiecane dla Maja tradycyjne, kirgiskie nakrycie głowy - kałpak. Zapytaliśmy sprzedawczynię, gdzie możemy przenocować. Odpowiedziała żebyśmy zaczekali i zadzwoniła po mężczyznę, który przyjechał po nas pod sklep samochodem. Jadąc za nim trafiliśmy do domu kirgiskiej rodziny. Zauważyliśmy tam naklejkę ekipy Silk Road Adventure, więc wywnioskowaliśmy, że spali tam przed nami. Poznaliśmy się z nimi w kolejce do ambasady Kazachstanu w Warszawie.

https://lh5.googleusercontent.com/-xujFgONcpw4/U8EA5T0yFAI/AAAAAAAAMLQ/XGtPMDfscUE/s960/DSC_0264%2520%25282%2529.JPG

https://lh6.googleusercontent.com/-u0WC1F_TacU/U8EBU-3F78I/AAAAAAAAML4/UjhY96PCi6w/s960/DSC_0281%2520%25282%2529.JPG

https://lh5.googleusercontent.com/-JqML-gVRH1k/U8EBPr8pJEI/AAAAAAAAMLs/DgxTJ_CKSsk/s960/DSC_0269%2520%25282%2529.JPG

W Osz, w samochodowym warsztacie Herni zamontował na motocyklu na nowo kufer, którego zaczepy urwały się przy przejeździe przez strumień zaraz przed granicą.

https://lh4.googleusercontent.com/-G6t9I1hfFuE/U8EBjEcGPZI/AAAAAAAAMMQ/-QUF6zN0t0U/s960/DSC_0286%2520%25282%2529.JPG

Na targu w Dżalalabad, który zwiedzaliśmy można było kupić wszystko, nową chińską tandetę, stare pralki, zardzewiały części do samochodów. Kiedy przygotowywaliśmy się do odjazdu, jak zwykle otoczyła nas grupa ciekawskich ludzi. Po wielu standardowych pytaniach padło takie, którego jeszcze nikt wcześniej nie zadał "Ile pali?". Kiedy pytający mężczyzna usłyszał odpowiedź, machnął ręką i wszyscy rozeszli się tracąc zainteresowanie. W ich oczach istnienie motocykla musiało stracić sens skoro spala niewiele mniej paliwa niż samochód.

https://lh5.googleusercontent.com/-oxPS6GdavOs/U8ETw8JobhI/AAAAAAAAMc4/Zh7pYgoePEk/s960/DSC_1126.JPG

Niedaleko za miastem zatrzymaliśmy się na nocleg nad małym jeziorem.

https://lh5.googleusercontent.com/-HVnKwv1jOiI/U8EnnTJq4XI/AAAAAAAAMoY/JBcLdUfyY7E/s960/IMG_0642.JPG

Rano przez niewielki odcinek jechaliśmy główną drogą. W Kirgistanie kierowcy nie jeżdżą tak spokojnie jak w Uzbekistanie, ruch też jest większy niż w Tadżykistanie. Dodatkowo wiele aut jeździ tam z kierownicą po prawej stronie i przy próbie wyprzedzania wysuwają połowę samochodu, aby sprawdzić czy mogą wykonać manewr.

Ruszyliśmy w stronę jeziora Songköl, większość trasy przejechaliśmy szutrowymi drogami, wspinaliśmy się widowiskowymi serpentynami. Krajobraz często się zmieniał, otaczały nas zaokrąglone góry pokryte zieloną trawą lub jasno brązowe, kiedy roślinność była uboższa. Na jedną z przełęczy wjeżdżaliśmy czerwonym, skalistym kanionem. Wiele razy mijaliśmy stada koni i czasem jaków. Był to najciekawszy i najbardziej urozmaicony dzień naszej podróży jak chodzi o krajobrazy.

https://lh6.googleusercontent.com/-uFzx35HWz7k/U8EB01sJJuI/AAAAAAAAMMo/S7HnfZu_BcQ/s960/DSC_0316%2520%25282%2529.JPG

https://lh5.googleusercontent.com/-BTRnhoa2HOI/U8EB8nlNbiI/AAAAAAAAMM4/zTGuTMYQslQ/s960/DSC_0318%2520%25282%2529.JPG

https://lh6.googleusercontent.com/-jc65ABZET2U/U8ECN8yZ4II/AAAAAAAAMNQ/J9xspBbExqo/s960/DSC_0336%2520%25282%2529.JPG

https://lh6.googleusercontent.com/-4_uBeKpJB2s/U8EoD0cVYzI/AAAAAAAAMow/E3-nfsNniQk/s960/IMG_0673.JPG

https://lh3.googleusercontent.com/-_RvdTpizjmA/U8EobJb9OnI/AAAAAAAAMpA/yOWGPJcwzEw/s960/IMG_0685.JPG

https://lh5.googleusercontent.com/-yGE_5tisXSo/VILfy55XTSI/AAAAAAAANFY/J8bm1QNuZZA/s960/IMG_0691.JPG

https://lh4.googleusercontent.com/-nLVT_jj6Uw4/U8EC26_v6JI/AAAAAAAAMOE/syHkRZ3Cgro/s960/DSC_0364%2520%25282%2529.JPG

Chcąc być jeszcze wyżej, zobaczyć jeszcze więcej i po prostu z podniecenia jazdą i widokami, wjechaliśmy na trawiasty szczyt nad przełęczą Moldo Ashuu odrobinę płosząc stado pasących się koni. Otaczały nas niekończące się góry.

https://lh3.googleusercontent.com/-tyPgAGfGKms/U8EDYxdOiiI/AAAAAAAAMOw/OP2cTXTOu0M/s960/DSC_0394%2520%25282%2529.JPG

Zjechaliśmy do doliny nad jezioro Songköl, planowaliśmy spać w namiotach, jednak kiedy zatrzymaliśmy się, aby omówić co robimy dalej, zatrzymał się obok nas mężczyzna w terenowym samochodzie i zaproponował nocleg w jurcie. Zgodziliśmy się bez zastanowienia z dwóch powodów. Po pierwsze Joker narzekał na chłód, ponieważ był już wieczór i faktycznie było zimno. Zbiornik położony jest na wysokości 3016 m n.p.m. (około 3 °C w nocy). Po drugie nigdy wcześniej nie spaliśmy w jurcie, a to też ciekawe doświadczenie.

Kolację zjedliśmy w jednej z jurt, która pełniła funkcję stołówki. Rozmawialiśmy z kobietami zajmującymi się wynajmem jurt dla turystów. Dowiedzieliśmy się, że mężowie zostali na gospodarkach, a one prowadzą ten interes przez cztery miesiące w roku, od czerwca do września.

https://lh5.googleusercontent.com/-AZfe7-179pI/U8EDzf32yVI/AAAAAAAAMPg/kc5WrX9gNZA/s960/DSC_0422%2520%25282%2529.JPG

Rano na śniadanie zjedliśmy naleśniki i jajecznicę. Kolacja i śniadanie kosztowały nas po 200 som, a nocleg 300 som. Poranek był słoneczny, nie spieszyliśmy się z wyjazdem. Z Jokerem poszliśmy nad brzeg jeziora, potem wjechaliśmy na jedną z gór nad jeziorem ponad jurtami w których spaliśmy, rozciągał się stamtąd piękny widok na jezioro i otaczające go góry.

https://lh5.googleusercontent.com/-Ry5cKRTb2pk/U8EVeyUILmI/AAAAAAAAMdg/UMvCp_fuhKc/s960/DSC_1199.JPG

https://lh4.googleusercontent.com/-Ryaj2Hgxz4w/U8EEWvGsCrI/AAAAAAAAMQI/MD6R2vGoIyY/s960/DSC_0437%2520%25282%2529.JPG

https://lh5.googleusercontent.com/-Na6lu4tCEQU/U8EE0RQi1wI/AAAAAAAAMQ4/61byyPOF2Co/s960/DSC_0456%2520%25282%2529.JPG

Przez jakiś czas jechaliśmy wzdłuż jeziora, zatrzymywaliśmy się na zrobienie zdjęć przy stadzie jaków,a potem przez Sarybułak nad największe jezioro Kirgistanu Issyk-kul.

https://lh6.googleusercontent.com/-VR0I0X7XigA/U8Epcp8CD1I/AAAAAAAAMpw/fSJkeydWIVo/s960/IMG_0756.JPG

https://lh5.googleusercontent.com/-m35r_pobQ0c/U8EpuY4GyLI/AAAAAAAAMp4/razPXC18JEE/s960/IMG_0760.JPG

https://lh5.googleusercontent.com/-uMOLf-1Xftg/U8EqFb2WNkI/AAAAAAAAMqI/EcHsL-brH88/s960/IMG_0767.JPG

W Bałykczy leżącym na zachodnim brzegu jeziora kupiliśmy somy. Wymienialiśmy niskie nominały i małą ilość gotówki przez co w banku chciano nam wymienić po gorszym kursie, w kantorze też było podobnie, ale udało się wynegocjować odrobinę lepszy kurs.

Pojechaliśmy na południowy brzeg jeziora, bo wyczytaliśmy przed wyjazdem, że jest dużo atrakcyjniejszy, z piaszczystymi plażami. Namioty rozbiliśmy kilka metrów od brzegu. Tego wieczoru poczułem, że przygoda zmierza już ku końcowi. Dyskutowaliśmy z Hernim na temat trasy na następny dzień, Herni chciał jechać na północ z Barskoon na południe, ale wyczytaliśmy z treści, które miał skopiowane w telefonie z afrykańskiego forum, że jedna z dróg, którą ma na mapie nie istnieje i musielibyśmy wracać tą samą. Moja propozycja była żeby wrócić na północną stronę jeziora i przez góry Küngej Ałatau przejechać w stronę północy, a potem doliną jadąc na zachód wrócić do głównej trasy. Nie znałem tych dróg, wyszukałem je na stronie Google Earth i nie widziałem czy trasa będzie przejezdna.

https://lh5.googleusercontent.com/-NRJubxayTx4/U8EForktwOI/AAAAAAAAMSI/is4qUvZFFAY/s960/DSC_0506%2520%25282%2529.JPG

https://lh5.googleusercontent.com/-zAc5B0WTOT8/U8EqizEQnQI/AAAAAAAAMqc/jFi5UymsoSQ/s960/IMG_0796.JPG

https://lh5.googleusercontent.com/-n_mqHrnF8zw/VILbp57jAvI/AAAAAAAANFY/pQdHz7gAomg/s960/IMG_0795.JPG

Rano ruszyliśmy z powrotem drogą, którą jechaliśmy poprzedniego dnia. Herni złapał gumę. Kiedy wymieniał dętkę zatrzymała się obok nas para starszych Anglików w Land Roverze z 1975 roku będącego kiedyś karetką wojskową i zapytali czy potrzebujemy pomocy. Mieliśmy własny kompresor, ale skoro już się zatrzymali to skorzystaliśmy z ich, bardziej wydajnego.

https://lh5.googleusercontent.com/-pBwdW940wng/U8EF43Z8X-I/AAAAAAAAMSg/0dCA3KA1r-s/s960/DSC_0512%2520%25282%2529.JPG

Pamiętałem ze zdjęć na mapie Google jak wygląda budynek przy którym powinniśmy skręcić, żeby trafić na "moją pętlę". Jadąc dalej spotkaliśmy mężczyznę, który mówił, że jego ojciec był w Warszawie €“chyba w wojsku, a on do tej pory ma na półce widokówkę z naszej stolicy.

Po chwili podjazdu drogą wyłożoną otoczakami, Joker stwierdził, że woli poleżeć nad jeziorem niż męczyć się podjazdem. Wskazał palcem na półwysep na którym będzie na nas czekał. Zdecydowaliśmy z Hernim, że w takim razie jedziemy tylko do przełęczy i zawrócimy. Niestety po przejechaniu kilku kilometrów znów pojawiły się problemy ze słabnącym trampkiem i Herni również zwrócił.

https://lh3.googleusercontent.com/-PAmsmcaioio/U8EGBme_5tI/AAAAAAAAMSw/fZFTc5oTnKs/s960/DSC_0519%2520%25282%2529.JPG

Dalej pojechałem sam. Wspinałem się coraz wyżej wśród potężnych i stromych gór, ale też nie udało mi się dotrzeć do przełęczy, ponieważ dojechałem do osuniętej skarpy na drogę, a będąc sam nie chciałem ładować się 200 kilogramowym motocyklem w luźny grunt.

https://lh3.googleusercontent.com/-lSSvx2O8Uf4/U8Eqi2SOBkI/AAAAAAAAMqg/fr4qKbjN0gs/s960/IMG_0820.JPG

W drodze powrotnej spotkałem dwóch kazaskich motocyklistów na Hondach Baja, zamieniłem z nimi kilka słów. Nieco później zatrzymało się dwóch młodych Kirgizów w Ladzie Niva, którzy pytali czy jadę z Kazachstanu, dopiero wtedy dowiedziałem się od nich, że jest tam przejście graniczne, nie wiem jednak czy otwarte dla wszystkich.

Zjechałem nad brzeg jeziora i pojechałem na półwysep, gdzie miał czekać Herni z Jokrem. Nie mogłem ich zlokalizować. Pytani przeze mnie ludzie stojący przy straganie też ich nie widzieli. Próbowałem się skontaktować dzwoniąc, ale z nieznanych mi powodów nie mogłem wykonać połączenia, a na sms’y nie odpowiadali. Poczekałem jeszcze pół godziny i napisałem sms€™a z informacją, że jadę w stronę granicy z Kazachstanem. Pomyślałem, że jakoś się znajdziemy, a jeśli nie to będę jechał dalej sam, a właściwie prawie już wracał, bo do przejścia granicznego na drodze A362 zbliżałbym się w stronę Polski. Jadąc wzdłuż jeziora zobaczyłem w oddali przy plaży coś co przypominało motocykle. To chłopaki plażowali zadowoleni z grzejącego słońca.

https://lh4.googleusercontent.com/-SHhbasrKZqY/U8Eq54__3aI/AAAAAAAAMqo/WKiTErLk8UQ/s960/IMG_0824.JPG

https://lh4.googleusercontent.com/-DAhDTRh04TQ/U8EGRZQp3WI/AAAAAAAAMTM/cmzKeFTT5MI/s960/DSC_0537%2520%25282%2529.JPG

Tego wieczora zakupiliśmy butelkę wódki i długo siedzieliśmy rozmawiając o naszej podróży jak i błahych tematach nie mających nic z nią wspólnego. Rozmawialiśmy o tym, że nasza przygoda powoli się kończy, zastanawialiśmy się czy możemy jeszcze zostać dłużej nie ryzykując, że skończy się ważność rosyjskiej wizy. Herni się wahał, ja chciałem jeszcze zostać dwa dni, a Joker już od paru dni miał włączony tryb "€žhome"€ i zdaniem "€To ja wracam sam"€, przekonał nas do powrotu. :)

https://lh5.googleusercontent.com/-LOrUU3kIL8A/U8ErMCNP9mI/AAAAAAAAMq4/pHwDXnmOURo/s960/IMG_0825.JPG

W nocy była burza. Kiedy zwijaliśmy namioty zbierało się na kolejny deszcz, Kirgistan żegnał nas ulewą, w której jechaliśmy aż do granicy. Przemokliśmy i najmocniej zmarzliśmy z całego naszego wyjazdu. Miałem problem z wypełnieniem dokumentów na granicy, bo tak trzęsły mi się ręce z zimna.

Jeden z pograniczników zapytał czy mam polskie papierosy, zmartwił się kiedy powiedziałem, że jedynie tutejsze/tamtejsze. Kiedy go poczęstowałem powiedział do mnie uśmiechnięty "€žpokurim"€, patrzył na mnie, ale nic nie mówił, a kiedy na chwilę obróciłem się do motocykla, poklepał mnie po ramieniu abym się z powrotem odwrócił. Wskazując na mnie i na siebie ponownie powiedział "pokurim"- widać była to dla niego atrakcja, chciał po prostu zapalić papierosa z człowiekiem z odległego kraju.

Celnicy, którzy sprawdzali nasze dokumenty z biurze początkowo wskazali na Jokera i powiedzieli z poważną miną, że on zostaje, a ja i Herni możemy jechać dalej. Tłumaczyli, że wygląda podejrzanie. Były to jednak żarty i chwilę później zaprosili nas wszystkich do pokoju, w którym spędzali przerwy. Poczęstowali nas herbatą, chlebem, dżemem, ciastkami oraz kumysem. Często widziałem kumys sprzedawany w butelkach, ale bojąc się rewolucji w brzuchu odkładałem spróbowanie. Pomyślałem, że to może ostatnia okazja, a szkoda byłoby będąc tam nie skosztować. Wypiłem kilka miseczek, ponieważ celnicy byli tak gościnni, że trudno było im odmawiać. Upraszczając, kumys wygląda jak mleko, a smakuje jak wędzony ser, tylko kwaśny.

Zet Johny
28.03.2015, 20:16
Zajebiście Panowie :Thumbs_Up:

Sub
28.03.2015, 21:22
dawaj magyar, dawaj...!

herni
29.03.2015, 09:12
Wspomnienia wracają....

Ropuch
29.03.2015, 11:46
Fajna sprawa taki trip - zazdraszczam :)

Czerwony Transalp będzie miał na szafie mnie o 15tyś km - wskazówka ani drgnie Ech :)

magyar
29.03.2015, 16:06
https://lh5.googleusercontent.com/-7_mBttKJEEU/VRgELIkAs-I/AAAAAAAANOw/_onTJOOq7Gc/s960/DSC_1270.JPG

Pogoda poprawiła się, kiedy jechaliśmy w stronę naszego kolejnego celu – Kanionu Szaryńskiego. Jadąc długą szutrową drogą, wyrósł przed nami budynek i szlaban, to wjazd do Szaryńskiego Parku Narodowego. Nie ma zakazu ruchu i mogliśmy wjechać motocyklami. Bilet do parku kosztował 680 teng, ale Herni z przyzwyczajenia lub dla rozrywki wytargował na 1500 teng od nas trzech. Chwilę kręciliśmy się nad kanionem, zachwycając się przepięknymi widokami. Potem znalazłem zjazd do jego wnętrza, jadąc przez kanion podziwialiśmy różne formy skalnych ścian, słupów i tuneli. Dojechaliśmy do miejsca, gdzie kończyła się droga, a dalej płynęła już tylko rzeka i zostaliśmy tam na noc. Kiedy tam byliśmy spotkaliśmy pracowników, którzy stawiali tam bar i małe domki na palach, już niebawem (nie)stety będzie tam można spędzić wygodny urlop.

https://lh3.googleusercontent.com/-P54PPEI4R-E/U8EGXR80THI/AAAAAAAAMTY/IOQoBFaLMBw/s960/DSC_0540%2520%25282%2529.JPG

https://lh5.googleusercontent.com/-ijpgrP89KmE/U8EGn61U13I/AAAAAAAAMTs/q38Ah4XGH2I/s960/DSC_0542%2520%25282%2529.JPG

https://lh5.googleusercontent.com/-BZig6h4w0LU/U8EXUtOtyqI/AAAAAAAAMeI/vsooRSVAmIQ/s960/DSC_1296.JPG

https://lh6.googleusercontent.com/-DuLBJTc-Z7o/U8ErSVYrIlI/AAAAAAAAMrA/nLhq-9BrcKw/s960/IMG_0835.JPG

https://lh5.googleusercontent.com/-CKcXP4tnTS0/U8Ersb2KX3I/AAAAAAAAMrQ/dpCUrpRBurM/s960/IMG_0842.JPG

https://lh6.googleusercontent.com/-uzzJTgKSizg/U8EyVozeVXI/AAAAAAAAMu0/Px-WzFfLFsU/s960/P1140190.JPG

https://lh5.googleusercontent.com/-UCrg4_XFhQY/U8EsE14sHJI/AAAAAAAAMrY/1iEujKgS_zM/s960/IMG_0845.JPG

https://lh3.googleusercontent.com/-2rQRvxi5MQY/U8EsMhZrW4I/AAAAAAAAMrg/KKdO-U3bGa4/s960/IMG_0847.JPG

Następnego dnia był niezły hit związany z tankowaniem benzyny. Jak zwykle próbujemy dogadać się żeby móc zatankować do pełna. Oczywiście jak na większości stacji nie jest to możliwe. Dlatego Joker zapłacił za 12 litrów, wsadził pistolet do zbiornika i rozpoczął tankowanie. Po chwili zauważył, że jednak nie zmieści się zakupione 12 litrów, więc puścił spust pistoletu, paliwo jednak nie przestało się lać. To kobieta z obsługi włącza lub wyłącza podawanie benzyny.

W Azji Centralnej stacje benzynowe nie są tak gęsto ulokowane jak u nas, dlatego kiedy jadąc drogą dwujezdniową oddzieloną barierką zauważyliśmy stację po lewej stronie, to zjechaliśmy na pobocze tej strony drogi i tamtędy obok posterunku milicji dojechaliśmy do stacji. Po zatankowaniu chcieliśmy wrócić na nasz kierunek jazdy, pasy co prawda były oddzielone linią ciągłą, ale że było pusto, to przejechaliśmy na prawy pas i chcieliśmy zawrócić na skrzyżowaniu na odpowiedni kierunek. Wtedy zatrzymał nas jeden z milicjantów i zostaliśmy zaproszeni do biura kontenerowego, gdzie milicjanci wyraźnie chcieli dostać od nas łapówkę. Udawaliśmy, że nie wiemy o co im chodzi, kiedy pytali jakie widzimy rozwiązanie tej sytuacji. Żaden z nas nie mówi dobrze po rosyjsku, ale że ja w pierwszym zdaniu odezwałem się poprawniej od kolegów, a od jednego łatwiej wyłudzić łapówkę, to Herniego i Jokera wyprosili na zewnątrz. Wtedy już po imieniu zapytali mnie- „Dominik jakie widzisz rozwiązanie?”. Nadal udawałem, że nie wiem o co im chodzi, ale w końcu, kiedy widziałem, że to nic nie daje, wyciągnąłem z kieszeni portfel. Przez cały wyjazd żeby dojść do ładu z różnymi walutami miałem jeden portfel na walutę kraju w którym aktualnie byłem i drugi na resztę, gdzie było większość kasy. Wyciągnąłem portfel pokazując, że mam jedynie 6700 tenge. Jeden z milicjantów wziął z mojej ręki pieniądze, zabrał 5000 tenge i oddał końcówkę. Wyszedłem, cóż było robić. Podniesionym głosem dyskutowaliśmy między sobą czyja to była wina, czy problemem była jazda poboczem, czy przejazd przez ciągłą linię. Po chwili gruby milicjant, który wcześniej siedział w kontenerze przy komputerze zapytał „Dominik w czym problem?”. Odpowiedziałem, że wszystko w porządku, ale że dalej trwał spór, milicjant ponowił pytanie. Podszedłem więc do kontenera i znów powiedziałem „wsio w pariadkie”. Wtedy milicjant wyciągnął z tylnej kieszeni pieniądze i oddał mi cztery tysiące zostawiając sobie 1000 tenge czyli niecałe 20 złoty. Może faktycznie pomyślał, że to jedyne pieniądze jakie mam, a może stwierdził, że chłopaki mają pretensje do mnie, że dałem mu łapówkę.

Podobnych sytuacji mieliśmy jeszcze sporo, owszem zatrzymania nie były bez powodu, ale miejsca, gdzie stali milicjanci były nastawione na wyciąganie kasy, a nie dbanie o bezpieczeństwo. Jednak więcej już nie dawaliśmy pieniędzy, np: kiedy milicjant pokazywał nam na czymś co miała być fotoradarem nasze wykroczenie i straszył zabraniem dokumentów mówiliśmy, że rozumiemy, ale nie mamy pieniędzy, że wracamy do domu i siadaliśmy na trawniku przy radiowozie, co miało pokazać, że mamy czas i się nie spieszymy. Milicjanci prawdopodobnie woleli złapać kilku „swoich” i dostać od nich mniejsze pieniądze niż marnować z nami czas i puszczali nas dalej. Zwykle proponowane łapówki wynosiły kilkaset dolarów, potem schodziły do kilkudziesięciu, a na koniec wkurzeni mówił np: „pajechali!”, rzucając paszporty na maskę radiowozu. Ostatnią deską ratunku, którą tylko raz użyliśmy było hasło wypowiedziane niby do siebie, ale tak aby słyszeli to milicjanci- „Dzwonimy do ambasady bo nie wiemy jak rozwiązać problem”. Wtedy milicjant dość szybko oddał paszporty, być może obawiając się, że wyjdzie na jaw, że wyciągnął z Jokerowi z ręki portfel i przeglądnął zawartość.

W Kazachstanie jak i w każdym poprzednio odwiedzanym państwie wymienialiśmy dolary w kilku partiach, nie wiedząc ile wydamy tych niewymienialnych w Polsce walut. Wieczorem 4 lipca wjechaliśmy do Teraz i zatrzymaliśmy się pod kantorem. Podszedł do nas młody Kazach, zapytał o naszą podróż, a po zaledwie kilku zdaniach zaprosił do swojego domu. Harni zapytał go czy żona nie będzie zła, wtedy Sułtan, bo tak miał na imię, odpowiedział spokojnym głosem „Tu jest Azja, tu kobieta słucha”.

https://lh4.googleusercontent.com/-O3mq4i4ArTM/U8EGwGXWRyI/AAAAAAAAMT4/2Qpbo0Ia5rM/s960/DSC_0567%2520%25282%2529.JPG

https://lh5.googleusercontent.com/-o_JatTzVGE8/U8EG4j_dnLI/AAAAAAAAMUI/rlIFATC6_Gw/s960/DSC_0571%2520%25282%2529.JPG

Motocykle zaparkowaliśmy na podwórzu. W domu 23 letniego Sułtana była jego żona mająca 22 lata oraz jego dwie siostry 18 i 17 lat. Byliśmy zdziwieni, że nie bał się zaprosić trzech obcych mężczyzn z których ja byłem najniższy, a i tak wyższy o pół głowy od gospodarza. Sułtan napalił dla nas w bani, a jego siostry i żona nakryły do stołu jak na święta. Sułtan jest muzułmaninem dlatego nie może pić wódki, ale piwo i po zmroku już może. Poszedłem z nim do sklepu, godzina była po 23:00, gdyby nie był znany sprzedawczyni nie moglibyśmy już kupić piwa. Wódka natomiast sprzedawana była do 20:00.
Siedząc na podwórzu rozmawiałem z Sułtanem o życiu w Kazachstanie i Polsce, o wpływach Rosji na jego kraj i Unii Europejskiej na mój. Powiedział między innymi, że wie, że jego prezydent jest dyktatorem, ale akceptuje to, ponieważ żyje mu się dobrze. Przeciętne zarobki w jego mieście to około 300 euro, a zarobki milicjanta niskiego szczebla to 500 euro.

Po śniadaniu pożegnaliśmy Sułtana i ruszyliśmy dalej w drogę, jechaliśmy cały dzień, przed wieczorem zaczęliśmy się rozglądać za noclegiem. Tereny przy drodze były wilgotne i pełne komarów, dlatego odkładając postój na nocleg zastała nas noc i niespodziewana atrakcja offroad’owa drogi krajowej M32. Bodajże za miejscowością Kyzyłorda, asfaltowa droga zamieniła się w ziemną, pełną dziur, przez chwilę czuliśmy się jak na rolerkosterze na którym oprócz trzech, małych motocykli brały udział niezliczone ilości ciężarówek. Miejscami droga była tak pylącą, że widać było dosłownie na kilka metrów. Wtedy przeszła mi przez głowę myśl, że gdyby w motocyklu zgasły lampy, to lepiej byłoby go pozostawić i uciekać z drogi.

https://lh4.googleusercontent.com/-YmV83KDzEUA/U8EzK3cPJfI/AAAAAAAAMu0/qek9TxozDgw/s960/P1140210.JPG

Chcieliśmy zobaczyć Bajkonur, jednak kiedy skręciliśmy w jego stronę dojechaliśmy do szlabanu skąd było widać jedynie parę budynków najeżonych antenami, a strażnik z bramy powiedział miłym głosem, że do miejsca skąd startują rakiety jest kilkadziesiąt kilometrów, a dalej bez przepustek nie możemy jechać.

https://lh3.googleusercontent.com/-XpKM1FFNgRI/U8EHGA-B9EI/AAAAAAAAMUY/iQFT00gWBC8/s960/DSC_0573%2520%25282%2529.JPG

W Aralsku zjechaliśmy w stronę wysychającego jeziora Aralskiego. Chcieliśmy zobaczyć je już w Uzbekistanie, jednak przez problemy z dostępnością paliwa zrezygnowaliśmy z tego wtedy. Po jednej z wywrotek z przed kilku dni Jokera bolały żebra, dlatego zrezygnował z wjazdu na piaski, które jeszcze nie dawno były dnem jeziora. Pojechaliśmy z Herni w poszukiwaniu zardzewiałych kutrów, które znaliśmy ze zdjęć. Nie udało się nam ich znaleźć. Od spotkanych mężczyzn w Ładzie Niva dowiedzieliśmy się, że są oddalone o 70 km, uznaliśmy, że może nam to zająć za dużo czasu, a nie chcieliśmy, aby Joker czekał zbyt długo.

https://lh4.googleusercontent.com/-iN5Sj5N6-C4/U8EsQjAslHI/AAAAAAAAMro/BCL4k8sdCIg/s960/IMG_0870.JPG

https://lh5.googleusercontent.com/-43Fc3PMg_IA/VRf_ciefiuI/AAAAAAAANNw/UL-lBgHzJIE/s960/IMG_0864.JPG

https://lh4.googleusercontent.com/-D5K18dxiAug/U8EsldrxEuI/AAAAAAAAMrw/UbASuOEffNM/s960/IMG_0872.JPG

Jadąc tak przez stepy pomyślałem wtedy, że Kazachstan zachodni to jak jazda po bieżni treningowej, asfalt się przewija, a krajobraz pozostaje bez zmian.

https://lh4.googleusercontent.com/-nehQ0NPECq0/U8EHJLq2doI/AAAAAAAAMUg/lQgWuC5GE0U/s960/DSC_0581%2520%25282%2529.JPG

https://lh3.googleusercontent.com/-a66qSDheg2A/U8EHdiTvs5I/AAAAAAAAMUw/Fuisg8RVnho/s960/DSC_0602%2520%25282%2529.JPG

https://lh4.googleusercontent.com/-9s_3mh8HcBw/U8EHphzAPdI/AAAAAAAAMU4/pVnvkHSjG-o/s960/DSC_0606%2520%25282%2529.JPG

Zbliżając się do granicy z Rosją stepy robiły się zielone i pojawiały się mizerne drzewa.

https://lh3.googleusercontent.com/-YbZiVZ3Ra6M/U8EH0ivLJHI/AAAAAAAAMVA/WgeeYZDKeSo/s960/DSC_0608%2520%25282%2529.JPG

Granicę przekroczyliśmy sprawnie. Niecałe sto kilometrów dalej w Dergaczi spytaliśmy w sklepie o nocleg, przyjechał po nas mężczyzna po którego zadzwoniła sprzedawczyni i pojechaliśmy za nim. Chcieliśmy odpocząć i skorzystać z łazienki, której nie widzieliśmy od kilku dni. Jednak w domu turystycznym do którego przyjechaliśmy śmierdziało stęchlizną i woleliśmy kolejną noc spędzić w namiotach.

https://lh3.googleusercontent.com/-Y6bEUpfFBVc/VRf_ff4C7GI/AAAAAAAANN4/Ei4sqhGd9k8/s960/IMG_0880.JPG

Rano zwinęliśmy mokre namioty i przez pierwszą połowę dnia jechaliśmy w deszczu. Na kolejny nocleg dojechaliśmy do Borisoglebska, gdzie wynajęliśmy pokój w gostnicy. Kiedy parkowaliśmy motocykle zaprosił nas do siebie młody Rosjanin, który miał obok studio tatuażu. Umówiliśmy się z nim na później, ponieważ najpierw chcieliśmy wziąć prysznic i zrobić zakupy. W studio przy rosyjskim piwie Biały Niedźwiedź rozmawialiśmy o motocyklach, bo tatuażysta też jest motocyklistą, powiedział nam między innymi o tym, że aby nie płacić wysokiego cła od sprowadzanych motocykli wielu Rosjan ich nie rejestruje. Faktycznie po drodze przez Rosję widziałem kilka motocykli bez tablic rejestracyjnych.

Po jakimś czasie dołączyli do nas znajomi gospodarza, między innymi młody, zawodowy żołnierz. Kiedy do rozmowy wkradła się polityka, zapytał - „Po co Ameryka się tu wtrąca? Przecież wy Polacy i my Rosjanie poradzilibyśmy sobie”. Po kolejnym piwie zadałem pytanie, a mianowicie „Co w ich szkołach uczą na temat 17 września 1939 roku?”. Usłyszałem od zawodowego wojskowego odpowiedź -„wtedy Rosjanie zaatakowali Niemcy”. Chwilę później gospodarz wyprosił wszystkich mówiąc, że kończymy imprezę bo jest pijany. Zastanawiam się do dziś czy faktycznie powodem zakończenia imprezy było jego upicie czy moje niewygodne pytanie.

Przed Woroneżem zamknęliśmy pętle, od tej pory wracaliśmy tą samą drogą, którą jechaliśmy tak niedawno podnieceni na czekającą nas przygodę. Tym razem wieźliśmy duży bagaż wspomnień i doświadczeń.

Przedostatni nocleg tej wyprawy spędziliśmy w przydrożnym motelu zaraz za przejściem granicznym rosyjskoukraińskim. Trasę przez Ukrainę przejechaliśmy w jeden dzień i podobnie jak jadąc w przeciwnym kierunku, wieczorem dojechaliśmy do Maja w Dorohusku. Otworzyliśmy jeden z koniaków zakupionych w Kazachstanie i Herni dał Majowi obiecaną kirgiską czapkę. Ten wieczór w Polsce przy koniaku był zamknięciem naszej, wspólnej podróży.

Następnego dnia oddzielając się jeden po drugim rozjechaliśmy się do domów.

Była to wspaniała, niezapomniana przygoda, która choć trwała 29 dni, była zdecydowanie za krótka, ponieważ to co przeżyliśmy w Azji Centralnej to jak streszczenie lektury szkolnej. Wybierając się tam miałem pewne obawy dotyczące bezpieczeństwa i motocykli, które mogły zawieść, a jeśli tak, to czy poradzilibyśmy sobie z naszą wiedzą i umiejętnościami z naprawą. Podsumowując mogę powiedzieć, że czułem się tam bezpieczniej niż w „domu”, w Polsce, ponieważ ludzie są tam bardzo otwarci, przyjaźni i gościnni.

magyar
29.03.2015, 16:19
Fajna sprawa taki trip - zazdraszczam :)

Czerwony Transalp będzie miał na szafie mnie o 15tyś km - wskazówka ani drgnie Ech :)

Mało jeżdżony tylko w niedzielę do kościoła.

zbyszek
29.03.2015, 20:01
Ech, wszystko dobre, co się dobrze kończy. Czas spędzony na śledzeniu śladu ze SPOTa
i czytanie relacji z podróży, to był dobrze spędzony czas. W pewnym sensie byłem tam z Wami.
Dziękuję:bow::)

Sub
29.03.2015, 22:11
:Thumbs_Up::bow:

trzykawki
30.03.2015, 09:59
Wielkie dzięki za wspaniałą relacje

puszek
30.03.2015, 10:36
Podsumowując mogę powiedzieć, że czułem się tam bezpieczniej niż w „domu”, w Polsce, ponieważ ludzie są tam bardzo otwarci, przyjaźni i gościnni.
Brawo Madziar..Fajnie to napisałeś i fotki też super. To ostatnie zdanie jest zapowiedzią nowej przygody...?

herni
30.03.2015, 16:37
Puszku jeszcze raz wielkie dzięki za użyczenie swojej Afryczki dla koleżki Jokera , koleżce Majowi za noclegi w Dorohusku i grille oraz dziękujemy wszystkim tym którzy trzymali kciuki za powodzenie w naszej wyprawie.

magyar
30.03.2015, 20:15
To ostatnie zdanie jest zapowiedzią nowej przygody...?

To dobry kierunek, a miejsc i dróg widzieliśmy tylko małą część :)

landlord
01.04.2015, 15:58
czy do Kazachstanu tak jak do Rosji wjeżdża się na tak zwany wriemienny wwoz? czy orientujecie się ktoś jak wygląda sytuacja z pozostawieniem moto na około 9 - 10 miesięcy?

herni
01.04.2015, 20:28
Chyba tak o ile dobrze pamiętam ...... Ogólnie w Kazachstanie panują podobne zasady na granicy co w RUS.

magyar
03.04.2015, 09:13
Chyba tak o ile dobrze pamiętam ...... Ogólnie w Kazachstanie panują podobne zasady na granicy co w RUS.

Który oddawaliśmy na granicy z Uzbekistanem i dostaliśmy kserokopie, rosyjski czy kazachski?