PDA

View Full Version : Dacia's & Ciorba's Land Story


NaczelnyFilozof
15.10.2013, 22:24
Wszystko się w życiu kończy. Asfalt też.

http://images63.fotosik.pl/284/be6e889e066e70ef.jpg


Był trzeci dzień drogi. Po trzech dniach drogi z PL docierasz na kraniec asfaltu.

Kończy się na krańcach serpentyn.

Dociera Skoda Octavia. Turyści zawracają. Mapa ich okłamała. Dalej nie ma drogi. Dalej jest szuter. Kamienie i przygoda.

A My? Zaczynamy?

Po tych kilometrach serpantyn, redukcji do dwójki, doganiania na trójce. Ciągłej szarpaninie z nieziemskimi widokami, zaczyna się. Zaczyna się to po co jedziesz do Rumuni. Odcinki Specjalne.

Zostawiasz asfalt za plecami... Śmiejesz się od ucha do ucha. Metrzeler Unicros & Mitas 09 turlają się. TA nosi na boki. No tak. Bagaże i pakunki. Ale do przodu! I tylko co chwilę postój! Bo trzeba zrobić zdjęcie!

http://images62.fotosik.pl/284/98279e2da7fcf588.jpg

MaRP
15.10.2013, 22:29
No, wstęp już był, teraz dawaj dalej!:)

zbyszek
16.10.2013, 08:33
:lukacz: lubię tego autora...

Zet Johny
16.10.2013, 08:53
Trzeba przyznać że wstęp bardzo oszczędny w słowa. Coś czuję że to zamierzone dawkowanie emocji. :D
Czekam na więcej:lukacz:

pacio
16.10.2013, 12:49
zapowiada się nieźle!:)

Andrez
16.10.2013, 13:30
No tak, do wiosny kawał czasu. Ale nie każ nam Waść tyle czekać!!!

zaczekaj
16.10.2013, 18:40
No Naczelny, jedziesz z tym tematem!

mygosia
16.10.2013, 22:27
Kolejny dzień z rzędu po otwarciu oczu widzę za oknem chmury. W wilgotnym chłodzie pakuję bagaż na mokry motocykl. Ruszam w ponury poranek. Ołowiane chmury wiszą nad doliną, czasem kropi z nich zimny deszcz. Jest… przeraźliwie smutno.

https://lh4.googleusercontent.com/QxfoOanpZPNVjhFvuynyshA3jWN3B4t-vDLbdJmAvZY=w719-h478-no

Ale jak to w Rumuni - po kilkudziesięciu kilometrach i paru przełęczach wjeżdżam w strefę słońca, którego promienie pieszczą swoim ciepłem moje zziębnięte kończyny i inne członki :) Świat staje się kolorowy :D

https://lh5.googleusercontent.com/-s61X8kAvpM0/Ul7ysyTvRMI/AAAAAAAAOBU/T6cp2Nj_Sf0/w744-h495-no/DSC02216.jpg

Trochę fotonów z nieba i od razu chce się żyć!

https://lh5.googleusercontent.com/-UOSJP21RTuY/Ul7yuIqaIJI/AAAAAAAAOBc/6iHXdqQmbxQ/w744-h495-no/DSC02220.jpg


Pędzę przed siebie. Niebo zasnuwa się chmurami. Droga robi się tragiczna, ale co to dla enduro :D Rozchlapując kałuże wyprzedzam BMW 1200 [a może 1150?] z parą Niemców na kanapie, którzy rozpaczliwie lawirują między dziurami i lecę dalej. Kątem oka w lusterku widzę Naczelnego, który omija co większe wyrwy - dzielny trampiszon rwie do przodu!

Niemcy szybko giną mi z oczu.

Jadę… wyżej i wyżej, a chmury są coraż niżej i bliżej. Chłodne prysznice z nieba coraz częstsze i gęściejsze. Temperatura mocno spada.

Tuż przed wjechaniem w białą wilgoć mgły, mam widok na głęboką dolinę i strome zbocza po drugiej stronie rzeki. Gdy wiatr rozdmuchuje na moment chmury, moim oczom ukazują się ośnieżone szczyty…

To wyjaśnia to przenikliwe do szpiku kości zimno ;)

https://lh5.googleusercontent.com/-6R1LoS3Dqz8/Ul7yu74cboI/AAAAAAAAOBk/nzWsvSjhF3c/w416-h625-no/DSC02224.jpg

A przed nami jeszcze kilka km podjazdu. Ruszamy w lodowatą mżawkę.

W końcu meldujemy się na przełęczy.

https://lh3.googleusercontent.com/-x5n5eTVymJo/Ul7yvu-iBSI/AAAAAAAAOBs/NnQXm8mVM3c/w744-h495-no/DSC02229.jpg

Gdy tylko cichnie silnik, gramolę się z motocykla i dreptam do schroniska. Wnętrze zniewala ciepłem, kask natychmiast pokrywa się parą... Jestem w stanie wykrztusić tylko dwa słowa “food! eat!” :) Zdejmuję okrycie wierzchnie i już za chwilkę, opiekuńcza Marlena stawia na stole coś, o czym marzyliśmy od kilkudziesięciu km - ciorba - zupa ratująca życie.

Gorąca!

https://lh4.googleusercontent.com/-a7wFzirpB10/Ul7yzPGb7bI/AAAAAAAAOCM/xe1Q26wUNKw/w745-h418-no/SAM_6127.JPG

Dużo!

https://lh3.googleusercontent.com/-4zib0Qs7pnE/Ul7y0Imut1I/AAAAAAAAOCU/jcsflXGjPTY/w745-h418-no/SAM_6128.JPG

Łapczywie połykamy energetyczną ciecz, czując jak ciepło rozpływa się po naszych zziębniętych kończynach.

Powoli odmarzamy :)

Trochę ciorby i od razu chce się żyć :)

W schronisku spotykamy grupę Niemców - przyjechali do Rumuni, aby polatać na wścieklakach. Niestety pogoda pokrzyżowała ich plany - od 2 dni leje, zawiewa śniegiem. Chłopaki siedzą w schronisku, piją piwo i oglądają Eurosport, a ich motocykle grzecznie czekają w suchej szopce :)

Rozgrzana solidną porcją ciorby pakuję się w przeciwdeszczówkę, wsiadam motocykl i ruszam w dół za Naczelnym, odprowadzana zdziwionymi spojrzeniami z ciepłego wnętrza schroniska.

_________________________________________

Jedzenie to istotny aspekt każdej wycieczki. Naszej także :D

Ryby z puszki - czyli klasyka na śniadanie :) Powszechne w Rumuni są ryby polskiej produkcji.

https://lh6.googleusercontent.com/-0pXBs9dO4Tg/Ul7ywlV7PLI/AAAAAAAAOB0/H7gjz0yrnUM/w745-h418-no/SAM_5618.JPG

https://lh6.googleusercontent.com/-0F-DQ62i1AY/Ul7yxby83oI/AAAAAAAAOB8/aYRSzvRhYtg/w745-h418-no/SAM_5861.JPG

https://lh6.googleusercontent.com/-dA8ZBkpuTl0/Ul7yyaeUh8I/AAAAAAAAOCE/5x5Q30TTOqs/w745-h418-no/SAM_5982.JPG

Chleb - niestety nie trafiłam ani razu na żytni chleb na zakwasie. Co gorsza - nie trafiłam również na chleb, który by miał w składzie więcej mąki żytniej, niż pszennej. Próbowałam kupować “Paine de secara”, ale był to zwykły pszenny wypiek na drożdżach z małą domieszką maki żytniej.

https://lh3.googleusercontent.com/-fJb9tNvTazU/Ul7yoi5ffXI/AAAAAAAAOA0/aiia1CF6HG4/w416-h625-no/DSC01463.jpg

Mamałyga czyli kaszka kukurydziana gotowana na wodzie lub mleku. Jadłam ją trzy razy, a tylko raz była idealna [ugotowana przez Amelię - kucharkę Aleksandra, który pojawi się w dalszej części opowieści] - tęga, dająca się kroić, wyglądająca jak “słońce na talerzu”. Druga była “taka se” - rozwodniona, ale smaczna, posypana tartym słonym owczym serkiem. Trzecia - ochyda - z kozim serem, kozimi skwarkami, utopiona w kozim tłuszczu. Na samą myśl o jej intesywnej woni dojrzałego capa trzepie mnie z obrzydzenia ;)

Mici - mięso mielone z przyprawami pieczone na patyczkach do szaszłyka. Jakoś mnie nie zachwyciło, ale ostatnio mięcho mnie generalnie nie zachwyca ;) Zaleta - tanie.

Ciorba - coś co tygryski lubia najbardziej. Genialne rumuńskie zupy, które wspaniale sycą i rozgrzewają. Dziwnym trafem prawie zawsze jedliśmy je w podbramkowych sytuacjach :) Np. gdy przemarznięci i przemoczeni atakowaliśmy Transalpinę, a ja byłam tak zdesperowana, że zrobiłam sobie na skarpety onuce ocieplające z folii ratunkowej ;)

https://lh3.googleusercontent.com/-N4dlKjJxf9o/Ul7yq9wzTcI/AAAAAAAAOBE/VXKI4SEHx1U/w417-h625-no/DSC01728.jpg


Transalpina :/

https://lh6.googleusercontent.com/-yl6sfJOy1yU/Ul7yrj-5e9I/AAAAAAAAOBM/Aikh4XvEf-A/w744-h495-no/DSC01733.jpg

Herbata - dziwny kraj. Zamawiając gorącą herbatę [calde cziaj :D ] tak naprawdę nigdy nie byłam pewna co dostanę… Dwa razy kelner przyniósł “Ice Tea” [zimną!, z lodówki!]. Pare razy w grubej, chłodnej filiżance gdzieś na dnie smętnie bełtał sie letni napój o smaku owocowym. A raz dostałam herbatę rozpuszczalną [oczywiście ⅔ filiżanki], a kelner zapewniał mnie, że to Lipton, ale z termosu, dlatego bez toerbki… taaaa… niestety aspartam wyczuwam na odległość :/

Piwo - bardzo przypadło mi do gustu! Nasycony goryczką Ursus i delikatnie kwiatowy Ciuc - tęsknię za nimi!

https://lh3.googleusercontent.com/-mLdQBl33KDo/Ul7ypxHSkHI/AAAAAAAAOA8/dG-HkqpYB7A/w416-h625-no/DSC01688.jpg

Słodycze - namiętnie jedliśmy poduszeczki z czekoladowym nadzieniem,

https://lh4.googleusercontent.com/-H-h8Y4t7i8o/Ul7y1zRcSDI/AAAAAAAAOCk/ahX1z6sla70/w745-h418-no/SAM_6747.JPG

rurki z czekoladowym nadzieniem i rumuńskie rumowe batoniki [Rom, Fagaras]. Dwa dni przed końcem wakacji odkryliśmy “bloki czekoladowe” - smakujące prawie identycznie jak te, które za czasów PRLu robiło się z margaryny i mleka w proszku :D Pycha!

https://lh3.googleusercontent.com/-CLXavTLinbg/Ul7y04Mz9hI/AAAAAAAAOCc/oEqgDe9Dmp4/w745-h418-no/SAM_6746.JPG

Lokale gastronomiczne - przypominaja polskie sprzed 20 lat - nie tylko wystrojem i klimatem, ale również zadymieniem. W Rumuni pali chyba większość społeczeństwa. W kawiarniach i restauracjach często można zawiesić siekierę w powietrzu/dymie :/ Prawdę mówiąc nie uświadamiałam sobie, jak bardzo to może przeszkadzać. Właściwie z każdego lokalu wychodziłam przesiąknięta smrodkiem papierosów :/

Dunia
16.10.2013, 23:01
"pieszczą swoim ciepłem moje zziębnięte kończyny i inne członki "-Mygosia bo zaczynam się martwić..Ty masz oprócz kończyn jakieś inne członki?

graphia
16.10.2013, 23:26
Dunia. Przyjmij ją bez kolejki! Cholera wie co to za członki?! Może dwa koła motocykla są jak członki ale czy one mogą zziębnąć?

NaczelnyFilozof
17.10.2013, 19:16
Noclegi.

Każda wyprawa ma to do siebie, że nie wiesz gdzie dziś będziesz nocować. Nie wiesz gdzie Cię koła zaniosą. Czy rozbijesz namiot na fajnej łączce, czy w chaszczach, czy też uciekając przed deszczem będziesz wypatrywał camab, zimer frei etc :)

43415

Wrześniowe podróże mają to do siebie, że szybko atakuje Cię wieczór. Szybciej zapada zmrok, i zimność. Ale dla damy rade :)

Masz pogodę, to znajdujesz bajerackie miejscówki:

43416

Nie masz pogody, to też znajdujesz: :)

43417

Swoją drogą, spanie na deszczu obok wartkeigeo strumienia to nie był dobry posmysł. Z boku na bok się przewracam. A co jeśli strumień wzbierze? Jeśli porwie namiot? Jeśli popłyniemy? W środku nocy wstaję oddać mocz. Niby idę oddać mocz. Ale nie idę oddać moczu. Z latarką patrzę na pozoim wody w strumieniu. Bo szumi i szumi woda. Ile? Eeee! Tyle co było wieczorem! Można spać spokojnie! A mocz! A mocz można oddać!

Rumuńskie noclegi w pensjonatach i motelach to inna bajka. Ceny znośne. Dwie osoby od 50 do 100 zł. Rusek chciał nas ugościć za 120. Ale Gosia go skwitowała uśmiechem i pojechaliśmy szukać innego noclegu. A tam było tak ciepło!!!

43419

Za 50zł Kranoludy pilnują moturów. Nic ich nie zjadło. Nikt. A standard? Czasem trafi CI się alkohol na powitanie, czasem wrzątek, a czasem wrzątku nie ma. Ale jest telewizor!!!

43418

I to nie byle jaki!

43423

Co nocleg to inny!

43424

Najmilej i tak człowiek wspomina te ciepłe bezdeszczowe wieczory, gdy można rozbić namiot, gdzie cisza i spokój przypomina CI że jeseś w Rumunii

43421

Takie tam jeszcze ze stardardów PRL:

43422

43420

NaczelnyFilozof
17.10.2013, 19:22
Z Cyklu Zdajemy na Prawo Jazdy.

43425

Kierujący widząc pojazd takowy na jezdni:
A/ powinien włączyć światła dzienne/nocne/haolegenowe/dalekosiężne/latarnicze/przeciwlotnicze gdyż przed nim włancza się do ruchu Dacia

b/ powinien założyć maskę przeciwgazową

c/ powinien spodziewać się przelotnych opadów deszczu z nadciągającej chmury.

d/ powinien niezwłocznie zrobić zdjęcie :)

pies_kaflowy
17.10.2013, 21:11
Te onuce najlepsze :D W tym roku testowalem podobny model na rekawach :D

dłubacz
18.10.2013, 15:43
A już się bałem, że w tym roku nie będzie relacji Naczelnego. Dawaj dalej chłopie! :drif:

mygosia
18.10.2013, 16:30
A już się bałem, że w tym roku nie będzie relacji Naczelnego. Dawaj dalej chłopie! :drif:

A ja tez mogę?
:o

Swoją drogą, spanie na deszczu obok wartkeigeo strumienia to nie był dobry posmysł. Z boku na bok się przewracam. A co jeśli strumień wzbierze? Jeśli porwie namiot? Jeśli popłyniemy? W środku nocy wstaję oddać mocz.

To mój ulubiony nocleg :) Prawie na końcu drogi, w ślepej dolinie, w cieniu dackich twierdz... Lało non stop i nie było po co wychodzić z namiotu... Wieczór spędziliśmy na jedzeniu, piciu,czytaniu przewodnika, nic-nie-robieniu.

Chleb z pomidorem

https://lh6.googleusercontent.com/-HBVtWMN_OM0/UmEQuJTZ0WI/AAAAAAAAOEI/88bw01Ujw4c/w416-h625-no/DSC01672.jpg

Chleb z piwem

https://lh3.googleusercontent.com/-tuGaEvW_kpQ/UmEQvJu6qYI/AAAAAAAAOEQ/K_8luErHAY0/w416-h625-no/DSC01673.jpg

Obawiałam się, że przez ten szum potoku koło głowy, w ogóle nie zasnę [jestem nadwrażliwa na dźwięki]. W dodatku podłoże było mocno kamieniste.


Okazało się, że moja karimata była tak ułożona, że kamienie tworzyły miłą kołyskę. Całą noc przespałam jak niemowlę :) Oczywiście z przerwą na siku [w niewielkiej przestrzeni namiotu musiało się to odbywać synchronicznie].

Mokry poranek

https://lh3.googleusercontent.com/-oHKGS3BYnjE/UmEQwd-5ufI/AAAAAAAAOEY/qRvIgnFE-7I/w416-h625-no/DSC01674.jpg

https://lh3.googleusercontent.com/-83En2J_9YWA/UmEQyBtRW4I/AAAAAAAAOEg/PHrUNx8sOl4/w744-h495-no/DSC01679.jpg

Po raz kolejny przekonałam się, że jestem typowym zwierzęciem namiotowym. Szkoda, że pogoda pokrzyżowała nam plany i musieliśmy spać sporo nocy w pensjonatach/kwaterach. Ale gdy temp. jest poniżej 10 stC, ciągle popadywuje deszcz, a w butach chlupocze, to wizja suchego pokoju i gniazdka z prądem [suszarka do włosów rulez! - idealnie suszy wysokie buty ;) ] jest ciężka do odparcia.

To już Węgry i ostatni nocleg w przytulnym lasku.

https://lh6.googleusercontent.com/-oFWnaAlBvus/UmEQ2Smf13I/AAAAAAAAOFA/XKGUgNqwWMg/w744-h495-no/DSC02262.jpg

Masz pogodę, to znajdujesz bajerackie miejscówki:

O tak!

wyobraźcie sobie olbrzymią polanę gdzieś wysoko w lesie. W samym sercu Parku Narodowego. Od ostatniego wiekszego miasteczka jedziemy do niej kilkadziesiąt km świetnym asfaltem, który serpentynami pnie się kilkaset metrów wzwyż, po czym odbijamy w prawo, by po dwóch kilometrach szutrowej drogi dotrzeć na miejsce.

https://lh4.googleusercontent.com/-4zq2CNGJOUM/UmEQmFmyibI/AAAAAAAAODI/UGSvK2i1DCg/w744-h495-no/DSC01292.JPG

Górska dolina otoczona lasami świerkowymi. Na końcu kilka zabudowań z zachęcająco dymiącymi kominami, gdzieniegdzie rozłożone namioty. Wygląda na zorganizowany kamping.

Nieśmiało pytamy się gdzie można się rozbić, ile to kosztuje i gdzie się płaci.

Odpowiedź: everywhere, it's free.

https://lh5.googleusercontent.com/-b9o6eUw9Y9o/UmEQoYCm1PI/AAAAAAAAODY/1fwVgDPlBMI/w744-h495-no/DSC01298.JPG

I tak sobie myślę wtedy, że u nas byłoby to niemożliwe, aby w samym sercu Bieszczadów, albo Taterków było takie magiczne miejsce....

W domkach można coś zjeść [niedrogo], napić się, doładowac komórę, albo po prostu ogrzać się przy ogniu palącym się do późnych godzin nocnych.

Drugiego wieczoru, gdy zziebnięci i nieco mokrzy wracamy z Fortress of Ponor, marzę o grzanym piwie. Właściel małego baru kompletnie nie wie o co mi chodzi, ale zaprasza mnie "na drugą stronę okienka", do swojej przyczepy kampingowej, która pełni rolę zarówno sypialni, jak i kuchni. W pełnym ładzie i porządku przytulnym wnętrzu warzę sobie grzane piwo z podarowanym miodem [Miere :) ].

Parędziesiąt km od najbliższego miasta, paręnaście od wioski nieboskłon w nowiu zdaje się być na wyciągnięcie ręki. Gwiazdy przytłaczają, gwiazdozbiory rozpływają się w setkach równie jasnych punktów, a droga mleczna wygląda jak struga opalizującego płynu....

Wokół panuje cisza idealna... Przynajmniej tej nocy :)

https://lh5.googleusercontent.com/-jokbxpnu64E/UmE96fQO2kI/AAAAAAAAOFg/CjX8cq0jvME/w744-h495-no/DSC01305.JPG


Krystaliczne powietrze i nocna rześkość są zwiastunem… mroźnego poranka :) Oj tak … .


https://lh4.googleusercontent.com/-5HVTodELTWY/UmEQr4oAo3I/AAAAAAAAODw/C21ZPwiCNnk/w416-h625-no/DSC01318.jpg


https://lh5.googleusercontent.com/-b9o6eUw9Y9o/UmEQoYCm1PI/AAAAAAAAODY/1fwVgDPlBMI/w744-h495-no/DSC01298.JPG


Wyjście z namiotu wymaga pewnego samozaparcia. Ale czego się robi dla ciekawych zdjęć :D

https://lh6.googleusercontent.com/-gMgdx5IjNxA/UmEQq8kxmUI/AAAAAAAAODo/en56-deqbZo/w744-h495-no/DSC01316.jpg


A gdy zza góry wychodzi słońce, cały szron znika w ciągu kilku minut.

Magia :D

https://lh5.googleusercontent.com/-khZU2c3nMio/UmEQsXLCEiI/AAAAAAAAOD4/5-yt0HpCy8g/w744-h495-no/DSC01332.jpg

I po chwili...

https://lh5.googleusercontent.com/-trJd9UTX1xg/UmE989XsfeI/AAAAAAAAOFw/2JIhFaqQNNQ/w744-h495-no/DSC01336.jpg


Najmilej i tak człowiek wspomina te ciepłe bezdeszczowe wieczory, gdy można rozbić namiot, gdzie cisza i spokój przypomina CI że jeseś w Rumunii

Np. kamping pod wulkanami.

https://lh5.googleusercontent.com/-wkramYnN5hs/UmEQzLIDawI/AAAAAAAAOEo/QTT8mU7u0eQ/w744-h495-no/DSC01983.jpg

5lei za namiot - w cenie zimna woda [za ciepły prysznic dopłata], WiFI, prąd, kibel z gasnącym co 10sek światłem, którego włączyć z pozycji “na Małysza” było właściwie niemożliwym :D

W ogóle kibelki i prysznice to osobna historia :)
Najbardziej obleśną była toaleta męska, z której korzystaliśmy we dwoje [bynajmniej nie jednoczesnie ;) ], bo tylko my bylismy w domkach kampingowych.

Ciężki do opisania zapaszek, ciasny kibelek na Małysza z nieotwierającymi się do końca drzwiami [uchylasz drzwi, wciskasz się do środka, stajesz na "cokółkach", ledwo utrzymując równowagę zamykasz drzwi, z trudnością zzuwasz spodnie, ciepłą bieliznę... a potem na abarot!], wszechobecna rdza i kamień...
Ciekawe czy kibelek damski był podobny ;)

https://lh3.googleusercontent.com/-WXIfYnDay3Q/UmEQzx3PD6I/AAAAAAAAOEw/58p3no4jQcA/w416-h625-no/DSC02100.jpg


:D
https://lh3.googleusercontent.com/-8HXPt3FfWo0/UmEQ0_nXQRI/AAAAAAAAOE4/dsmQLQeYLOc/w416-h625-no/DSC02101.jpg

Nie znam rumuńskiego, ale napisy jednoznaczne [ps. to juz inny kibelek ;) ]

https://lh4.googleusercontent.com/-6sR8mDjppQY/UmE99sGp81I/AAAAAAAAOF4/tElQYzD7ND0/w416-h625-no/DSC01879.jpg


Czasem trafi CI się alkohol na powitanie, czasem wrzątek, a czasem wrzątku nie ma. Ale jest telewizor!!!

który czasem oglądaliśmy.

Dla mnie lekkim szokiem był teleturniej “Koło fortuny” [Pijanowski i Magda Masny - pamiętacie? :) ], w którym prowadzący i zaproszona dziewczyna w skajowych spodenkach do półtyłka [chyba jakaś ichniejsza celebrytka] się namiętnie obściskiwali i całowali…

Nikt nie powiedział biednej kobitce, że jej fioletowo-różowe usta pasują zupełnie do nieczego…

Tutaj obrazujące zdjęcie [tak, tak, wiem - powinnam dac dłuższy czas, ale mózg mi sie zawiesił ;) ]

https://lh3.googleusercontent.com/-w_9PsdT01Yc/UmE95ngzPfI/AAAAAAAAOFY/pUjM6dWaUaw/w744-h495-no/DSC01724.jpg

NaczelnyFilozof
18.10.2013, 21:06
Odcinek Spedcjalny Cugir - Oasa :)

Trasa wyszła tak sama ot siebie. Na przeglądaniu atlasu. Czemu jechać dookoła asfaltem jak idzie taki piękny skrót! Śliczna biała droga przez dziewicze chaszcze górskie. Ile to będzie? 40 km offa? Ile CZTERDZIEŚCI???

43494

Sam dojazd do wioski Cugir to już nie lada wyzwanie. Zgubione dwie butelki z wodą. A gdzie lasy i góry???

Trafić na mityczną drogę do Oasy dość trudno. Wogóle o mitycznych drogach w rumunii można dużo pisać. To są magiczne drogi. Prowadzące do najdziwniejszych miejsc. Co jest w nich najlepsze? Że nie są ślepe. Nie trzeba się wracać. Nie trzeba zawracać. Bo na końcu czeka mityczne dalekie miejsce. Asfalt lub cywilizacja :)

W Cugir błądzimy. Włanczamy pomocnicze naprowadzanie satelitarne Garmin CX60. Na rumunie nie ma map topograficznych. Ale na starym CityNawigatorze programiści nałożyli pełno dziwnych dróg. Bocznych, nawet nie istniejących. Nowy CityNawigator nie ma już tych dróg! A mityczna droga na południowy-wschód była! No to lecimy!

43483

Za mieściną asfalt szybko się kończy. Pojawia się dziurawa szutrówka. Kałuże i dziurska. I żeby było mało. Liczba zakrętów zbliża się do nieskączoności. Nic prostej drogi. Zakręt za zakrętem. Kałuża za kałużą. Ramiona napinkalają...

43484

Mygosia nie wygląda na zadowoloną. W moim kufrze piwo od wstrząsów wybucha w trybie kontrolowanym upuszcając ciśnienie. No i co? Piwo zostawiamy na drodze! Może pójdzie ktoś pieszo! Może znajdzie! Ale pustki w tych lasach straszne! Tylko mijane co kilka kilometrów Pomniczki kilometrowe przypominają nam że jesteśmy na głównej drodze...

43485

Po kilkunastu kilometrach dziurawej drogi docieramy do zrywki. Masakra! Tyle kilometrów się wracać? Nie no!

43486

Chwila przerwy. O! Są leśnicy! Bierzemy mapę! Bo pewnie nie gadają po naszemu! Dadzą nam mandat? Zakaz ruchu ścinka drzew? Nie! Pokazujemy mapę! Jezioro! 20 km! Da rade dojechać? Nie da rady dojechać? Nikt nic nie wie! Ale pokazują aby jechać! No to ogień na kostki! Znaczy na jedyneczce i na listonosza przez błotko!!!

43488

Zrywka szybko się skończyła. Szuter lepszej jakości. Aż docieramy do jeziora. Zapora. Prąd produkują. Może ta droga prowadzi tylko do wybudowanej zapory? Na mapie zapory nie ma. Na nawigacji nie ma! Droga ma odchył ok 500m na nawigacji, więc jedziemy tylko na kierunek, czyli pi razy oko :)

43487

Jeziorko małe. Ale nijak nie wiadomo jak jechać. Głowna droga się gubi na kilku rozjazdach. Nawigacja karze jechać w las. Jesteśmy w czarnej dupie :) Zero wizji gdzie jechać :)

43489

Pierwsza ślepa uliczka. Nawracamy, to na pewno nie ten kierunek. Więc co? Koniec jezyka za przewodnika. Nad jeziorem kilka budynków nadleśnictwa. Panie jak stąd wyjechać do Cywilizacji!!! Jak!!! My tu nie chcemy zimować!!!

43490

Pokierowali nas! Za budynkami w prawo drogą wzdłuż dolinki. Ostrzej pod górę. I tylko co chwilę przerwa na zdjęcie! Bo inaczej niż u nas!

I nawet ludzie mili strasznie! Machający drwale! Dla nich ludzie tutaj to chyba jakiś dziw! Serdezczne pozdrowienia! A my ciągle do góry!

43491

Mamy Pomniczek! Jesteśmy na dobrej drodze!

43492

Droga lepszej jakości, to i 3ci bieg można wbić!

43493

Las rzednieje. Na przełęczy stawiają letniskowe domy. Wiemy że dojechaliśmy. Że Mityczny Skrót okazał się bajer przygodą. Że nie musimy zawracać. Że daliśmy rady. Nie miałem ochoty na wracanie tą samą drogą. Zawsze to lepiej oczekiwać że na końcu czeka na Ciebie nieznane.

CO czekało na nas? Na nas czekało jezioro na drodze mitycznej Transalpiny. :) Jezioro jak jezioro. Smaczne były takie dziwne plaski. Ale jak się nazywały to nie wiem :) DObre były! Mimo tego że było zimno! A niemcy? A niemcy przyjechali błyszczącymi moturami od asfaltowej strony świata. Mieli chyba wszystko. Wiadomo, niemcy, oni wszystko wożą na motocyklach. Oprócz potu białych zapomnianych rumuńskich bezdroży :)

43495

LRdoktor
18.10.2013, 22:57
Fajna opowiastka. Mam nadzieję, że coś jeszcze napiszecie.
Muszę objechać to moturem. W tym roku byłem przejazdem w Rumunii
i czasu na Karpaty zabrakło, choć korciło.
Fajne zdjęcia robicie.
Czekam dalej na ciąg dalszy...:)

suchy
19.10.2013, 20:41
Jaki ten świat mały.Dosłownie kilka dni wcześniej,będąc na Glavoi,rozbiłem namiot praktycznie kilka metrów od Waszej miejscówki.Dokładnie po drugiej stronie strumienia,przy kładce.:D

NaczelnyFilozof
25.10.2013, 20:25
Odcinek Specjalny Gura Teghil - Comandau

Dziurawy asfalt napawał niczym strumień wartkiej rzeki. Tak jak na grach komputerowych z XXwieku, na bieżąco wypatrujesz dziur, wyrw i dziurek. Lawirujesz. Oglądasz widoki. Ale jakaś część Ciebie podświadomie analizuje drogę, i wybiera optymalny przelot.

Nie wiem jak. Nie wiem gdzie. Ukluł nam się plan na tą drogę. Gdzieś kilkanaście km na wschód wiódł asfalt czerwoną drogą. Ale? Atlas snuł przed nami wizję zapomnianej białej drogi do mitycznego miasta Comandau. Nie no! Nazwa jak jakaś droga dla komandosów!

Japoński zawias wybierał dziury. Powiedziałbym że TA szedł jak czołg po miękkim poligonie. W rzeczywistości plastiki trzeszczały. Obrotomierz raz działał, raz nie, nawigacja prowadziła drogą plus minus 200 m od śladu.

Ale lecimy!

43687

I dwie wioski dalej skręt w lewo w dzicz!

43688

Wiecie co jest fajne w podróży? Czasem zgrywa się magicznie nasza przestrzeń z czasem, z przestrzenią innych ludzi. Bo tak. Znaków na Comandau brak. Boczna droga. Kierunek dobry. Ale wąsko. A to jakieś 30 km drogi ubocznej. A może lepiej zawrócić?

Gdzie Ona jest? Przecie jechała za mną? Co Ona tam robi? Gdzie Ona jest? Stoję i patrze w lusterko. Nie ma jej. Gaszę silnik. No to może zdjęcie?

43689

A jej nie ma! Robi zdjęcia? Gleba? Wjechała do rzeki?

Zatrzymuje się obok mnie pickup. Gość zaputuje gdzie jadę? Skąd? Dokąd?

A może ja powinienem mniej ufac ludziom? Przecie to mógł być morderca w środku Rumuńskich odstępów!

Dolatuje Mygosia. Kto to? Co chciał? Nie wiem co chciał. Ale jedziemy za nim 4 km. Bedzie jedzenie!

Mogliśmy nigdy gościa tam nie spotkać. Wystarczyło przesunięcie kilku minut. Później wstać, wcześniej wyjechać. Taki wszechświat. Czasem coś fajnie się zazębi w magicznych trybach życia.

43690

W każdym razie po 2 godzinach siedzenia u Gościa (to osobny temat) trzeba było lecieć dalej!

Na mityczne miasto Comandau droga jest przejezdna. Trzeba mieć Dacię, czołg, lub enduro :)

43691

Na początku trochę kamieniście, ale im dalej, tym milej. Wąska leśna droga wijąca się setkami zakrętów. A na rozgalęzieniach? Dobrze że byli drwale, bo nie zawsze są małe tabliczki z drogowskazami:

43692

Czy to zaasfaltują? Pewnie kiedyś tak. Brakuje mi takich dróg w PL. 30 km bezdroża. Zero ludzi. Tylko zakręt za zakrętem...

43694

Gdyby nie tabliczki z kierunkami, do dziś byśmy tam błądzili. Na citynawigatorze tamten rejon to plątanina polnych dróg, nie zawsze istniejących. A samo mistyczne miasto? Comandau?

Spodziewałem się cywilzacji. A to wioska na krańcach lasów. Mieścina drwali i nowo powstających letnich domków. Jest prąd. Kawałek asfaltu przez środek. I ślady kolejki wąskotorowej przysypanej szutrową jezdnią...

mygosia
31.10.2013, 10:37
Wiecie co jest fajne w podróży? Czasem zgrywa się magicznie nasza przestrzeń z czasem, z przestrzenią innych ludzi. Bo tak.

Krótka historyjka o splocie przypadków w życiu, czyli spotkanie z Aleksandrem moimi oczami:

Przypadek 1

Gdy wyjeżdżaliśmy rano spod wulkanów mieliśmy różne wizje dojazdu do Comandau. Ja chciałam koniecznie jechać na skuśkę - drogami II kategori przez wsie, a Naczelny nalegał, żeby jednak jechać główną, co ponoć miało być szybsze, mimo, że nadłożylibyśmy jakieś 30km.

Miałam dzień dobroci dla ludzi, więc się zgodziłam na jego wersję :)

Przypadek 2

Po wjechaniu na odcinek szutrowy w górach jechałam jako druga, co nie było częste.

Przypadek 3

Jechałam za szybko, zagapiłam się i za zakrętem wjechałam w spory wykrot.

Przypadek 4

Wcześniej źle przypomocowałam butelkę z wodą, która wypadła na pobocze w momencie gdy mnie wyrzuciło w górę za dziurą ;)

Potem wiadomo - szybka kalkulacja czy w ogóle się zatrzymywać [minęliśmy ostatnią wioskę ze sklepem, przed nami dzika dzicz ;)] - po 20-30m i bezskutecznym trąbieniu na Naczelnego, zjazd na pobocze i dreptanie po wodę.

W między czasie mija mnie czarny SUV...

Po kilku minutach widzę go ponownie, gdy doganiam Naczelnego - rozmawia z kierowcą SUVa, po czym macha na mnie ręką i mówi: Nie wiem o co chodzi, ale ten gościu pokaże nam wioskę, gdzie mieszka tylko on i jeszcze jeden człowiek.

https://lh6.googleusercontent.com/-5l3Rx7J68-8/UnIg-wC9HQI/AAAAAAAAOIc/pe1pshwmjhU/w416-h625-no/DSC02072.jpg

Ten szereg przypadków spowodował, że kolejne kilka godzin spędzamy w letniej hacjendzie Aleksadra :)

https://lh4.googleusercontent.com/-R46-7Vg98rw/UnIhApXkEWI/AAAAAAAAOIs/GWlgJ_piISg/w416-h625-no/DSC02076.jpg

Jesteśmy ugoszczeni jak królowie - cztery słoiczki przepysznych konfitur [pierwszy raz jadłam taki z owoców bzu czarnego - szał!], sery kozie własnej produkcji, najlepsza mamałyga jaką jadłam w Rumuni oraz grillowana kozina i drób.

Uczta!

https://lh3.googleusercontent.com/-80FXHjeXuqQ/UnIg_-AW9sI/AAAAAAAAOIg/0QisAKShG4Y/w416-h625-no/DSC02075.jpg

Bo okazało się, że w wioseczce za wiszącym mostem Aleksander ma tam małą hodowlę zwierząt, z dojarnią i rzezienką.

https://lh5.googleusercontent.com/-TRdvGCXJL24/UnIhBRXySNI/AAAAAAAAOIw/bva_FD8SsrM/w416-h625-no/DSC02077.jpg

Czyli wizja:
A może ja powinienem mniej ufac ludziom? Przecie to mógł być morderca w środku Rumuńskich odstępów!
ma zawiera w sobie ziarnko prawdy.

Aleksandro dopieszcza nas jak może, ale czas mija nieubłaganie, a przed nami jeszcze spory kawałek do przejechania. Robimy pożegnalną fotę i objedzeni jak bąki wsiadamy na motocykle i podążamy w górę... ku Comandau.

https://lh6.googleusercontent.com/-igD0mw-hwfY/UnIhDyd4-nI/AAAAAAAAOJA/IwTznUynKHM/w744-h495-no/DSC02079.jpg

NaczelnyFilozof
23.11.2013, 18:26
Muntii Ciucas

Cheia.
Mieścina, a raczej wiościna w sezone letnim może przypominać Cisną przed Bieszczadami. Czyli noclegi i pensjonaty w każdym domostwie. Ale po sezonie? Wszystko wyzamykane.

Dobrze że na końcu wioski wyczailśmy pole namiotowe. Ale zamiast namiotu skusiliśmy się na bajerancki domek.

Poranek? Zimny! Brrrr! :)

44456

Ale? Lecim! Dzień czeka!

Plan? Wg zapisków Gosi gdzieś za wioską będzie droga w lewo która poprowadzi w śliczne połoniny.

Lecim! Lecim asfaltem malowiniczymi zakrętami. A skrętu w lewo brak. Nie lubię jeździć w drogi na chybił trafił. :) Oczywiście drogi brak. W kolejnej wiosce kluczymy szukając skrętu w lewo w doliny. Brak. Same ślepe uliczki. WYbudowali jakieś jezioro. Może wpław???

Nie będzie malowniczych połoninek?

No nie będzie!

Więc zniesmaczeni lecimy do Draina De Sus. Może od południowej strony uda się coś wymyśleć? Naście kilometrów ale lecimy. Szczerze? Powątpiewam! Papa mówi że droga się końcy na wiosce i że nie ma nic w górę. Mapy Gosi mówią o drogach ale od wschodu. :)

Cersau.

Im dalej w dolinę droga coraz węższa. Asfalty coraz gorszej jakości. Nie podoba mi się to!

WTEM!

JEB!

Widzę w nawigacji że lecimy jakimś śladem. Wgrana mapa pokazywała pustkę. A ślad pojawił się w pamięci urządzenia. Nie! Nie byłem tu nigdy tylko przed wyjazdem wgrałem do nawigacji 20 offowych śladów endurowych z gpsites z rumuńskich kieleszy!

Lecimy za śladem! Nie wiemy gdzie leci ale wiemy że jakiś motocykl tędy szedł!

Asfalt się kończy. Stromy podjazd przez wioskę. Kamulce. Płoty. Redukcja do jedynki! Teraz trzeba iść! Zatrzymanie wiązało by się z nieruszeniem na kamieniasto-syfiastym podłożu. I zakręt za zakrętem. Ujadanie psów, chaszcz i kamieni :)

Za wioską ubita szutrówka. Przerwa :)

44457

W dole wioska :)

44458

A my? To co? Sprawdzimy ten ślad?

44459

Szutrówka wije się zakrętami, coraz to bardziej do góry. W relaksacyjnej jeździe przeszkadzają kamulce :)

44460

A im wyżej tym ładniej :)

44461

DR 650 idzie jak czołg. TA idzie leniwie. Wypatruję kamulcy bo przednia opona za dobrze nie wygląda. Ale damy radę :)

44463

44462

Bzium!

44464

Do szczytu już relatywnie blisko. Ale w górach okazuje się to troszkę inaczej. Za każdą górką pojawia się inne wzniesienie :)

44465

Jeszcze kawałek! Jeszcze jeden zakręt i przełęcz!

44466

Zdobywcy! Udał się! Taka wielka góra! :) Lajtowe Offy Beskidzkie wyjechały!

44468

Nie pamiętam co jedliśmy na szczycie :) A nie! To chyba był rumuński kabanos!!!

44467

mygosia
24.11.2013, 20:27
No to moje wspomnienia z Połoniny Crai :)

To był jeden z nielicznych pogodnych dni. I ciepłych.

https://lh6.googleusercontent.com/-DFvRMzrMzmI/UpJQh4DuI2I/AAAAAAAAON0/c080ugpH6B4/w717-h477-no/DSC01881.jpg


https://lh6.googleusercontent.com/-hMenVAdk-8w/UpJQihHTOZI/AAAAAAAAON8/0IvYI4GE0jY/w717-h477-no/DSC01884.jpg

Droga miodna

https://lh6.googleusercontent.com/-Lt0RdeXqM4o/UpJQjeZg4OI/AAAAAAAAOOE/H1mnUSFwChc/w717-h477-no/DSC01894.jpg

Czasem stromo

https://lh3.googleusercontent.com/-LWo4SNuVHAc/UpJQkfCZBUI/AAAAAAAAOOM/FBoMEuNHN94/w717-h477-no/DSC01895.jpg

Trampek prze do przodu jak mały czołg :)

https://lh5.googleusercontent.com/-Y1tPFv2UOJw/UpJQmEXgPuI/AAAAAAAAOOg/3tEhLaEZYCw/w717-h477-no/DSC01900.jpg

Co jakieś 1-2km postoje na zdjęcia - krajobrazy zmieniaja się jak w kalejdoskopie.

https://lh6.googleusercontent.com/-ii8jW4m2-vw/UpJQmymu7PI/AAAAAAAAOOk/6PgS3if0LCc/w717-h477-no/DSC01909.jpg

https://lh6.googleusercontent.com/-lezxSkjq2aw/UpJQngQvbeI/AAAAAAAAOOs/ktt3DIErubg/w717-h477-no/DSC01919.jpg

Prawie jak Bieszczady

https://lh6.googleusercontent.com/-SPuyqao7Tnc/UpJQoWaL34I/AAAAAAAAOO0/mnkTdKzO7yg/w416-h625-no/DSC01920.jpg

Wykaraskalismy sie na szczyt :)

https://lh3.googleusercontent.com/-qFZtKD36ihM/UpJQqh18caI/AAAAAAAAOPQ/OAxmeunAYuQ/w717-h477-no/DSC01928.jpg

https://lh3.googleusercontent.com/-XkUoVsqz2s0/UpJQrf9hLKI/AAAAAAAAOPU/9ejMcs76qGM/w717-h477-no/DSC01929.jpg

No i teraz z górki na pazurki

https://lh3.googleusercontent.com/-oQMVKJVBWPQ/UpJQsAYqCGI/AAAAAAAAOPc/pbPhcwllghY/w717-h477-no/DSC01947.jpg

RAVkopytko
24.11.2013, 20:50
Ładnie,dawać więcej fotek :bow:

zaczekaj
24.11.2013, 20:57
Dawkują powoli, bardzo powoli a tu emocje sięgają zenitu :D

raf
30.11.2013, 20:47
Hej Ciorbo i Dacio! Kontynuujcie.

https://lh6.googleusercontent.com/-Q6BzrAtft2E/UlqggihkTnI/AAAAAAAADfk/Xfsj-rP-H8M/w679-h509-no/DSC02022.JPG

Zet Johny
01.12.2013, 17:06
Rafał pięknie namalowałeś tą scenkę:Thumbs_Up::D

Dunia
01.12.2013, 18:32
Piękne widoki..lato wróć! szuterków, zieleni i błękitu nieba jakże nam dzisiaj potrzeba;)
a co do drogi:
Przypomina mi się dialog z miejscowymi:
-Dokąd dojedziemy tą drogą?
-A dokąd chcecie?
-Gdziekolwiek byle fajna droga była
-No to dojedziecie..

mygosia
01.12.2013, 18:54
Teraz kolej Naczelnego - jego męczcie :)

NaczelnyFilozof
02.12.2013, 17:57
Mróz dawał się we znaki.
-5? -10?

44761

Poranek nie rozpieszczał. Dwie pary gaci. Puchowa ciepła kurtka. Plecak na plecy. Nawigacja z aparatem pod rękę. I lecimy!

Całe szczęście nie sypało. Szlak tylko miejscami przewiany przez wiatr. Ale idziemy. Można siedzieć w domu oglądać TV. ALe nie mam telewiozra...

44762

Białość otacza. Zmrożone kosmyki drzew. Przemrożone igliwie. Skrzypiący śnieg pod nogami. I tylko dymisz parą z płuc. Miarowo wbijasz kilki przed sobą. Krok za krokiem. Zielony szlak czeka...

44763

Góry w zimie zawsze mają inny charakter. Nieprzebrane zaspy. ZImność. Mało ludzi. Nie pałętają się wekendowi turyści. Wogóle mało ludzi się pałęta. Brrrr...

NaczelnyFilozof
02.12.2013, 17:58
Osz!!! Nie ta relacja!!!

NaczelnyFilozof
02.12.2013, 19:38
44765

…jej smukłe ciało przebijało się ukradkiem przez kłęby pary. Krople spadającej wody dudniły w prysznicu niczym grzmot wodospadów.


...nie to nie huk wodospadów. To Palinka? Gospodarz zajazdu poczęstował nas na wstępie lokalnym alkoholem. To on tak rozgrzewał od środka? To on tak omamiał zmysły?


… a może to widok gorącej pary dobywającej się z niedomkniętej kabiny prysznicowej?


… jej zmęczone ciało łaknęło gorącego prysznica. Stała w bezruchu absorwując ciepło. Z głową wygiętą do tyłu, stała. Końce jej włosów, rozproszone za dnia, w ten prysznicowy wieczór splatały się w grube zakręcone kosmyki.


…od setek kilometrów widziałem ją codziennie. W motocyklowej kurtce. Ale dopiero teraz mogłem się przyglądnąć jej kobiecym plecom. Łopatki opadające w ramiona. Skóra mieniąca się w refleksie drobinek wody i pary...


… przez kłęby pary zdało się widzieć nagie ramiona, które woda opływała raz po raz, zmywając resztki mydła...

ŁukaszBIA
02.12.2013, 19:48
A myślałem że ta relacja nie może być jeszcze ciekawsza... :)

Jaki
02.12.2013, 22:59
ło żesz tego się nie spodziewałem

Naczelny pisz dalej i więcej fotek koniecznie:drif:

ATomek
03.12.2013, 01:58
Lubię w przygodzie nagły zwrot akcji, choć jej główny kierunek zostaje nadal ten sam :)

mygosia
03.12.2013, 09:21
Naczelny - ten odcinek miał iść na tamto drugie forum!!!
:fool2:


:o

Dunia
03.12.2013, 09:47
Mygosiu- jakie inne forum? czyżbyś naprawdę chciała pozbawić nas tak pięknego zdjęcia i tekstu? A co my jakieś parszywe:D Nie rób tego pliss

Zet Johny
03.12.2013, 09:55
Naczelny nie mów że na jednym zdjęciu się skończyło;) :lukacz:.

Miras Sc
03.12.2013, 13:12
Noo Naczelny - Hitchcock mógłby się u Ciebie uczyć

Scorpi
03.12.2013, 13:14
Dobra rób wejście do tej kabiny:D Niech sie dzieje:D:D:D

dawid8210
04.12.2013, 11:21
Chyba se pozamiatał tym "wejściem"

:D:Thumbs_Up:
Czekamy, czekamy :) Pisz Pan :)

calgon
04.12.2013, 20:31
Naczelny na Twój następny wyjazd to Gopro gratis Tobie pożyczam...

jacoo
04.12.2013, 20:37
" Naczelny na Twój następny wyjazd to Gopro gratis Tobie pożyczam..."


wraz z wodoodpornym etui...zwanym kondonikiem ????

NaczelnyFilozof
05.12.2013, 21:17
Naczelny na Twój następny wyjazd to Gopro gratis Tobie pożyczam...

A to będzie już w styczniu ;) Napewno będzie gorąco :haha2:

NaczelnyFilozof
05.12.2013, 21:58
Musiała to być jesień 2012 r kiedy w schronisku na Lasku słyszałem opowieści o majestatycznej budowli w Rumuni. Rozmawiało dwóch osobników. W czasie ich podróży po Rumuni odwiedzili podziemną kopalni soli.

Nie zapamiętałem gdzie. Nie zapamiętałem nazwy. Wiedziałem że gdzieś jest. Że jest przeogromna. Że jest gigantyczna. Że jest w dechę.

Tyle mi wystarczyło. Wiele miesięcy później goooogle pomogło zlokaliwać to niezwykłe miejsce...

44791

Z zewnątrz? Parking i jakieś niewielki budynek. Stragany z cepelią. Nie no? Czy my jesteśmy w dobrym miejscu? Czemu tu tak pusto dookoła? Jakieś odludzia za miastem. Całe szczęście nie pożałowali na znaki turycztyczne aby tam trafić!

Więc?
Więc w czeluścia!
Wąskim chodnikiem....

Mamy wdzianka motocyklowe więc nie będzie nam zimno!
Nawet godzina wczesna więc ludu turystycznego mało...

44792

Ze ścian korytarzy można zlizywać sól. Smacznego!

44793

Uuuuuu! Coraz ciekawiej! Lubię podziemia!

44794

Do zwiedzania dwie komory wydobywcze. Znaczy taka jedna podzielona na dwie części. No to idziemy na dół? Drewniane schody pokryte wszechobecną solą czekają... No to na dół? Dziesięć pięter? Ile? Dziesięć?

Marcin-BB
06.12.2013, 19:50
Też odwiedziliśmy to miejsce z Beddim podczas rumuńskiej wycieczki we wrześniu. Ciekawostką jest to, że tą kopalnię budowali polscy górnicy z Bochni. Obok jest nawet "polska" wieś- ale nie udało nam się spotkać nikogo, kto by mówił po naszemu;)

Kazmir
06.12.2013, 20:08
Hej Ciorbo i Dacio! Kontynuujcie.

https://lh6.googleusercontent.com/-Q6BzrAtft2E/UlqggihkTnI/AAAAAAAADfk/Xfsj-rP-H8M/w679-h509-no/DSC02022.JPG
Jaki to filtr i w jakim programie?

bankier
08.12.2013, 18:32
Ło żesz kurna, ale relacja :)

mygosia
08.12.2013, 19:04
Kazmir, to wbudowany filtr do kompaktu Sony, który ma Raf.
Jest bajkowy!

Drugi który mi sie podobał, to ten:

https://lh5.googleusercontent.com/-2tHHyMhbyBQ/UlqgmqpUriI/AAAAAAAADgA/bG7W02xHfsY/w717-h538-no/DSC02026.JPG

https://lh5.googleusercontent.com/-INGi6yX7nGw/UlqgjZPZdnI/AAAAAAAADfw/R4bfZq0xAcs/w717-h538-no/DSC02024.JPG

Ps. exif podpowiada, że to Sony DSC-HX10V :)

zbyszek
09.12.2013, 18:33
Bardzo mi się podobają te obrazy, takie baśniowe, pasują do tej relacji :Thumbs_Up:

mygosia
09.12.2013, 22:40
Kontynuując poprzedni post Naczelnego, czyli...


... rumuńskie osobliwości vol. 1 - Salina Turda

Kopalnia soli w Turdzie.

Zupełnie inna od znanych mi kalustrofobicznych komnat i krętych wąskich korytarzy Wieliczki. Zero solnych figur, krasnali i przedmiotów obrośniętych solą.

Ma za to coś zupełnie innego.

Przestrzeń.
Ogromna przestrzeń pod ziemią - jak łezkowata inkluzja powietrza w bursztynie.

Wiedzie do niej prosty jak strzała, długi na prawie kilometr, wykuty w skale korytarz.

https://lh6.googleusercontent.com/-8b4sAsPIb38/UpJhD1jHfpI/AAAAAAAAORE/XtLLBHD1myU/w716-h402-no/SAM_5871.JPG


I stajemy jak wryci.
Pod nami przepaść na ponad 100 metrów.
Gdzieś w dole widać dziwne świetlne kręgi.
Wrzaski dzieciaków zwielokrotnione echem dają upiorny efekt, jak z taniego horroru.

https://lh5.googleusercontent.com/-6GHDjFHXqf4/UpJg7uSdlzI/AAAAAAAAOQE/hlLIksnvxy0/w416-h625-no/DSC01489.jpg



Od razu przychodzi mi na myśl pomysł bungee w tym miejscu - wiele bym dała, aby skoczyć w dół...

https://lh6.googleusercontent.com/-gb6PZgfH1H0/UpJhE3WvNOI/AAAAAAAAORM/7XbqSdbajEY/w716-h402-no/SAM_5879.JPG


Na początek - krótki spacerek "galeryjką" - jesteśmy pod samym sklepieniem długiej na 80 metrów sali Rudolfa. Roboczo przyjmijmy, że to poziom "0".

https://lh4.googleusercontent.com/-FTjF6tPRyqE/UpJhGIB0tqI/AAAAAAAAORU/-_Tg4GkW3PE/w716-h402-no/SAM_5881.JPG


https://lh4.googleusercontent.com/-Rg3bnPRdB64/UpJhCjjsp-I/AAAAAAAAOQ8/RpZ3ETOoQqY/w416-h625-no/DSC01504.jpg

Po zjechaniu windą 40 metrów niżej, na poziomie "-1", stajemy na dni sali Rudolfa. A tam jest... wszystko... młyńskie koło, kręgle, podest do tańczenia [?], minigolf, miniamfiteatr.

https://lh5.googleusercontent.com/-1A-ojDeQz74/UpJhKi1DaYI/AAAAAAAAOR0/ZbG0jNOY9M0/w716-h402-no/SAM_5900.JPG

https://lh3.googleusercontent.com/-C8abwrWD5lM/UpJg9ZeU8ZI/AAAAAAAAOQU/kCJJHFqoAX0/w416-h625-no/DSC01491.jpg


Wychylamy sie przez barierkę i patrzymy na poziom "-2" - świetliste okręgi są jakby wieksze, ale nadal dzieli nas od nich kawał przestrzeni.

I znów winda i jestesmy na samym dnie ogromnej komnaty o stożkowatym kształcie. Ma ona imponująca wysokość 120 m. Galeryjka na której bylismy kilkanaście minut temu majaczy się gdzieś w górze.
A "dziura" do olbrzymiej Sali Rudolfa, czyli poziomu "-1" wygląda w tej skali nipozornie.

https://lh3.googleusercontent.com/-Nrx9DNt_rRQ/UpJhAcqwIGI/AAAAAAAAOQs/gJxbrW7Jryc/w416-h625-no/DSC01499.jpg

Na samym dole jest "jeziorko", a na nim zbudowano drewniane pomosty i koncentryczne miejsca do siedzenia.

https://lh3.googleusercontent.com/-PBm4YwhVDlk/UpJhN5CcZJI/AAAAAAAAOSM/DW6KdWoWnhY/w716-h402-no/SAM_5920.JPG

Dzięki dzwonowatemu kształtowi każdy głosniejszy krzyk wielokrotnie odbija się echem od kamiennych ścian.

Wrażenie jest niesamowite.
Jedyne co mi przeszkadzało, to wilgotne, stęchłe powietrze wiszące w całej kopalni - zupełnie niepasujące do ogromnej przestrzeni.

Jeszcze miłe zaskoczenie - pan ochroniarz - wskazał nam miejsce, gdzie możemy zostawić motocykle, a później sam zaoferował, że zaopiekuje się naszymi motocyklowymi rzeczami.
Do tego był niezwykle uprzejmy i szarmancki.
I mówił po angielsku :)

Wejście do kopalni - 15-20lei. Temp ok. 11-14stC.

mygosia
14.12.2013, 19:03
Korzystając z L4 nadrabiam zaległości :) Dzisiaj odcinek o zwierzątkach :D

__________________________________________________ ______


Coś wytrąca mnie z bezświadomości i bezruchu.

Jeszcze zanim całkowicie uprzytomnię sobie, że ja to ja, że są wakacje, że śpię pod namiotem, doskonale czuję jakąś obecność.

Ale nie jest to Naczelny, który obok mnie delikatnie posapuje przez sen.

To moment w którym sobie uświadmiam, że mój siódmy zmysł działa bezbłędnie.

Wiedzieliście, że kobiety mają lżejszy sen, bo w czasach prehistorycznych to one w nocy były “alarmami”, śpiącymi na obrzeżach obozowisk? Mężczyźni w nocy mieli po prostu odpoczywać, aby rano znów wstać pełni sił i iść zdobywać jedzenie. Kobieta albo miała wyczulony słuch i to “coś” co pozwalało jej szybko rozpoznać niebezpieczeństwo, albo została prędko zjadana - ewolucja jest nieubłagana. Przetrwały najlepsze.

Tak więc fakty są takie - śpimy na odludziu, w namiocie, w górach. Jakieś 100m od nas jest “szałas”, ale za cholerę tam się nie dostaniemy. Psy śpią. Pod ręką nie mam nawet noża.
Taaa - nóż do obrony przed dzikim zwierzem - rotfl! [mówi racjonalny umysł]

Zastygam w bezruchu.

Prawie bezgłośnie szepczę do Naczelnego - “Jakieś zwierzę jest koło namiotu!”. On nie słyszy nic.

W tym momencie w oddali rozlega się wycie…

Racjonalny umysł od razu analizuje - wilk toto nie jest raczej, bo wycie zakończone jest poszczekiwaniem. To pewnie półwilk, albo zdziczały pies. W sumie tym gorzej dla nas, bo wilki nie atakują ludzi, a z mieszańcami jest różnie…

Słyszę, że “obecność” koło namiotu delikatnie się przesuwa wzdłuż krótszego boku. Tuż koło naszych głów.

Właściwie to nie słyszę, bo “Obecność” nie wydaje dźwięku. To raczej przerwa, dziura nicości w lekko rozedrganej ciszy.

Nie słyszę nic, a jednak jestem w stanie dokładnie określić gdzie to coś jest.

Psy z szałasu przy każdej dziurze w ciszy zanoszą się szczekaniem. One mają lepszy słuch/węch, niż biedni ułomni ludzie.

Nie wiem, która godzina. Ale na pewno przed 3.00, bo o tej porze ma zadzwonic alarm przypominający o zażyciu antybiotyku.

“Coś” powoli idzie jeszcze kawałek wzdłuż dłuższej ściany, po czym czuję, że napięcie w powietrzu zelżało - “Coś” oddala się.

Oddala się prosto w kierunku szałasu, gdzie psy prawie dostają szału, aż w końcu ktoś je ucisza wrzeszcząc po rumuńsku.


Która może być godzina…? Zapadam w płytki sen.

Nagle tuż koło namiotu rozlega się znajome wycie ze szczekaniem na końcu - takie normalne, ordynarne, bez finezji i bez tajemniczości. Prawie parskam śmiechem i spoglądam na zegarek. 3.00 - pora na antybiotyk.


_____________________________________________

[B]Zwierzęta w Rumuni.

Psy.

Psy domowe, wpółdzikie i zdziczałe są wszędzie.

W wioskach pojedynczo pałętają się przy obejściach, czasem z ożywieniem startując w kierunku jadącego motocykla.

W lesie stadami wyskakują pod koła i agresywnie rzucają się do łydek.

Na zakurzonych poboczach głównych dróg bawią się mioty ruchliwych szczeniaków, podczas gdy ich wychudzone matki niewzruszenie trwają w pobliżu.

Po prostu są wszędzie.

Przedziwny ewolucyjny zbitek genów sprytu, odwagi, smukłości oraz czającego sie w ich oczach kamiennego spokoju. A może obojętności? Niezależności? Wolności?

https://lh3.googleusercontent.com/-Nqypju0I_v4/UqyWa9r1diI/AAAAAAAAOZU/z-rdxGfSQVA/w717-h477-no/DSC01577.jpg

Wszystkie one stanowią cudownie niejednolitą populację podobnych do siebie istot.

https://lh4.googleusercontent.com/-FjBNm54U5Ls/UqyWcl7-dzI/AAAAAAAAOZc/Wn3VmBxyV38/w416-h625-no/DSC01579.jpg

Jednak oprócz nadawania kolorytu lokalnemu folklorowi, zdziczałe stada psów stanowią niebezpieczny problem w kraju.

Kilka dni przed naszymi wakacjami był przypadek zagryzienia kilkuletniego dziecka w Bukareszcie. Pogryzienia są na porządku dziennym [turystom zaleca się szczepienia na wściekliznę].

Co mnie uderzyło, po kilku dniach w Rumuni, to brak dzikich zwierząt. U nas w kraju, nawet nie musimy za bardzo zbaczać z głównych dróg, aby zobaczyć a to stado saren, a to zajęcy [coraz częściej], zdarzają nawet jelenie, czy tez dziki, a widok myszołowa, albo innego drapola polującego na gryzonie nie jest rzadkością. A w Rumuni - pustynia. Raz widziałam jastrzębia. Raz jakiegoś zająca.

Sądzę, że za taki stan rzeczy również odpowiadają zdziczałe, wiecznie nienajedzone stada psów - wystarczy, że naruszą delikatną równowagę i od razu widac fatalny skutek w całym ekosystemie.

Dzikiej zwierzyny nie spotyka się nawet w formie rozjechanych trucheł na asfalcie - te nieliczne które trafią pod koła aut są szybko “utylizowane” przez psy.

Rumunia wydała walkę z dzikimi psami - mają one być odławiane, a te które nie znajdą właściciela będą po 2 tygodniach usypiane.

W UE podniosło się larmo, że to nieludzkie i że należy psy sterylizowac, a nie zabijać [i co potem? wypuszczac z powrotem na ulicę?].

Eutanazja na pewno nie jest dobrym wyjściem. Ale więzienie przyzwyczajonych do nieskrępowanej wolności zwierząt też nie. Adopcja takich wyłapanych psów, to w ogóle jak zabawa z brzytwą.

Nie widzę osobiście dobrego rozwiązania tej sytuacji. Psy zawsze przegrają.'

https://lh5.googleusercontent.com/-u6cW0uXsLXs/UqyWhkcIYGI/AAAAAAAAOZ0/NrPE8l8UAXU/w717-h477-no/DSC01763.jpg


Inne zwierzęta

Owce - pałętają się po swoich wąskich ścieżkach, wydeptanych przez pokolenia owczych raciczek

https://lh5.googleusercontent.com/-VJH9638STqo/UqyWjWoVi4I/AAAAAAAAOZ8/8esFwFyronc/w717-h477-no/DSC01955.jpg

Czasem tamują ruch w miasteczkach
Naczelny “opływany” rzeką owiec

https://lh4.googleusercontent.com/-i4BoqyG8C2U/UqyWkxwiBxI/AAAAAAAAOaE/gzH4TcVu664/w717-h477-no/DSC02238.jpg

Kuzynki owiec, czyli kozy. Chów alkierzowy

https://lh5.googleusercontent.com/-5TjRGSocFJs/UqyWKdV27zI/AAAAAAAAOYE/WCmmNsOfCdc/w716-h402-no/SAM_6549.JPG


i chów pastwiskowy

https://lh4.googleusercontent.com/-CoCG9mznnuk/UqyWeN8pNgI/AAAAAAAAOZk/OqQEHX_63M0/w717-h477-no/DSC01596.jpg



Powszechne są również krowy

https://lh5.googleusercontent.com/-m8CBj3eYNEg/UqyWZsMeE7I/AAAAAAAAOZM/Jduu9UnyP3w/w415-h625-no/DSC01567.jpg

Ciekawskie i towarzystkie zwierzaki

https://lh4.googleusercontent.com/-USAfJ6lmkfc/UqyWNWyYcTI/AAAAAAAAOYU/Z7wGXHkoaLE/w717-h477-no/DSC01415.jpg

https://lh6.googleusercontent.com/-CcmhWcq7l3E/UqyWPeBilTI/AAAAAAAAOYc/xr7hFPe95tE/w717-h477-no/DSC01443.jpg

Zabezpieczenie przystanku autobusowego przed krowami ;)

https://lh6.googleusercontent.com/-9_TbiPT22nU/UqyWX2_w70I/AAAAAAAAOZE/FF2V045IDnw/w717-h477-no/DSC01557.jpg

Bawoły - nieco mniej powszechne :)

https://lh3.googleusercontent.com/-GoIJO0hlmmk/UqyWf0CZ_6I/AAAAAAAAOZs/46CWz_Rpcmw/w717-h477-no/DSC01610.jpg

Kotków widzieliśmy może ze 4 sztuki. Za to wszystkie śliczne.

https://lh3.googleusercontent.com/-ezRWJ9p6w8w/UqyWJG4JU8I/AAAAAAAAOX8/FwnBFAz1HuY/w716-h402-no/SAM_6259.JPG

No i konie - ciągle bardzo popularny środek transportu. Co ciekawe - część furmanek jest w Rumuni zarejestrowana - mają swoje tablice rejestracyje :)

Wąska mijanka na górskiej drodze

https://lh3.googleusercontent.com/-6Jo5nnJ-UdE/UqyWSh7KjWI/AAAAAAAAOYs/iMuVS3eoVXg/w717-h477-no/DSC01460.jpg

Ludwik Perney
14.12.2013, 19:23
Lubię takie ujęcia kraju - np poprzez zwierzęta. Są nietuzinkowe i dużo mówią o miejscu.

jagna
14.12.2013, 20:07
Ciekawe, czy ten piesek z Hunedoary:

https://lh4.googleusercontent.com/-FjBNm54U5Ls/UqyWcl7-dzI/AAAAAAAAOZc/Wn3VmBxyV38/w416-h625-no/DSC01579.jpg

To ten sam, którego widziałam tam w 2005 ???

https://lh4.googleusercontent.com/-70KKxnMkcF8/SwkbIvxo5TI/AAAAAAAABtg/vl6GoQOJClE/s720/IMG_0273.JPG

Nawet podobny... Choć - chyba by tyle nie przetrwał...

https://lh6.googleusercontent.com/-yVaT9E7IdyY/SwkbKHUgALI/AAAAAAAABts/oayL6pNzve0/s720/IMG_0285.JPG

w każdym razie - w psim temacie nie zmieniło się nic przez prawie 10 lat...

kylo
14.12.2013, 22:18
Jagna, jeździłaś dwuzaworową BMW?

bajrasz
15.12.2013, 00:46
Lubię takie ujęcia kraju - np poprzez zwierzęta. Są nietuzinkowe i dużo mówią o miejscu.

I o piszącym relację...też lubię:D

mygosia
15.12.2013, 09:59
Cieszę się, że się podoba :)

Jagna - może rzeczywiście to ta ruda kulka? Ciężko rozpoznać. Ten "nasz" miał w uchu kolczyk - znakowanie widoczne z daleka. Pewnie był stałym rezydentem zamku i to miało go zabezpieczać przed wyłapaniem przez hycla.

mygosia
20.12.2013, 17:53
Osobliwościu Rumuni vol. 2 - Park Narodowy Apuseni


Wyżyna Padis - magiczny obszar w górach Apuseni. Przez dziesiątki milionów lat rzeźba tworzona przez wodę w skałach osadowych.

To taka Jura Krakowska-Częstochowska, ale w wydaniu XXL, a nawet XXXL.

Spędziliśmy tam zaledwie dwie doby - stanowczo zbyt mało, aby poznać cały “bukiet” krasowych atrakcji.

Ale nie próżnowaliśmy bynajmniej [pozdro Leffie!] :)
Rankiem przy dobrej słonecznej pogodzie wyruszamy z kempingu na łące Glavoi. Jeszcze tylko szybkie zdjęcie mapki, aby miec pod ręką i kierujemy się niebieskim szlakiem na południe.



Kwiatek numer jeden Cetatile Ponorului - Twierdza Ponor *)

Mieliśmy iść dołem i odwiedzić największą atrakcję okolicy, ale nie wyszło ;)

Wylądowaliśmy na galeryjce biegnącej wokół, hmmm..., dolinek/zagłębień krasowych.
Głębokich

https://lh4.googleusercontent.com/-X1B27m3Dj8E/UrRko0Wb5oI/AAAAAAAAOag/YAx8XOUUw_o/w716-h402-no/SAM_5691.JPG

https://lh5.googleusercontent.com/-idIfPjppYUQ/Uqs40pIoe3I/AAAAAAAAOUU/WslMSAEpY3A/w416-h625-no/DSC01350.jpg

W dole widzimy wejście do portalu, gdzie, czego nawet nie przypuszczamy, wieczorem odbędzie się dramatyczna akcja p.t. polskie żółtodzioby w górach [“Coooo? My nie damy rady?” ;) ].

https://lh4.googleusercontent.com/-GF4zg9idwew/Uqs5YXTyihI/AAAAAAAAOW8/UhFMnsyEGK8/w716-h402-no/SAM_5687.JPG



Później odbijamy na żółty szlak i po krótkim podejściu dochodzimy do kwiatuszka nr 2.


Avenul Bortig - Kocioł Erozyjny Bortig

To taka dziura w ziemi - brzmi niewinnie, ale na mnie zrobiła niesamowite wrażenie.

Wielki lej [35m średnicy] o pionowych kolistych ścianach opadających prawie 40 metrów pionowo w dół , jakby wydrążony wielką wiertarą.

https://lh4.googleusercontent.com/-e0nxtcM5o2E/Uqs42pKDyqI/AAAAAAAAOUc/jYdqnbNEz-o/w416-h625-no/DSC01354.jpg

Oczywiście musiałam wrzucić trochę kamyków, aby zobaczyc czy długo lecą [długo!]. Znów nachodzi mnie myśl o bungee :)


Idąca za nami wycieczka Węgrów nawet nie podeszła do krawędzi - dziwni jacyś.

https://lh4.googleusercontent.com/-N1-Ik56t-wI/Uqs5aPLjq_I/AAAAAAAAOXE/4zeXM8_Ylps/w716-h402-no/SAM_5746.JPG



Skręcamy na inny żółty szlak i przez las podążamy w stronę:

https://lh5.googleusercontent.com/-RQvJ7amrSbU/Uqs44lxR3UI/AAAAAAAAOUk/5MYrdbIYzeo/w717-h477-no/DSC01358.jpg


Kwiatek trzeci:

Piatra Galbanei - skała Galbanei 1243m n.p.m.

https://lh4.googleusercontent.com/-lywsnhbOuOU/Uqs46AJOp3I/AAAAAAAAOUs/PBNFkxH5big/w717-h477-no/DSC01360.jpg

To taki skalisty balkonik wznoszący się nad doliną. Widok kojący oczy i duszę.

https://lh4.googleusercontent.com/-j0YfEdZ-Emo/Uqs47tro28I/AAAAAAAAOU0/sUIGQsI6seQ/w717-h477-no/DSC01366.jpg

Gdzieś tam w dole biegnie wąwóz Galbanei - chodzi się po śliskich kamieniach i trzyma łańcuchów wiszących tuż nad wodą. Kiedyś będzie trzeba odwiedzić :)


Ze skały, rzut kamieniem jest do numeru czwartego z naszego bukietu, czyli:


Pestera Focul Viu - Jaskinia Żywego Ognia

To kolejna dziura w ziemi. Tym razem bardziej pozioma.

https://lh6.googleusercontent.com/-ausKoRNxw3k/Uqs49XnninI/AAAAAAAAOU8/XSJQpcbfFpw/w717-h477-no/DSC01367.jpg

W przewodniku czytamy:

jedna z najsławniejszych jaskiń w obrębie płaskowyżu Padiș. W sali zwanej Big Hall znajduje się lodowa kolumna o wysokości 4-5 m oraz lodowe stalagmity. Lód pozostaje w jaskini przez cały rok, a jest to spowodowane obecnością otworu w stropie jaskini, przez który zimowe mroźne i cięższe powietrze dostaje się do środka, gdzie zostaje zatrzymane z powodu braku wentylacji.

i

... została określona jako swoisty fenomen piękna, polegający na iluzji wywołanej przez iście mistyczne żywioły. Na znajdujący się na dnie jaskini lód przez otwór w stropie wpadają promienie słońca, tworząc szczególnie w południe niezapomniane efekty.

Niestety - z drewnianej platformy u wejścia widok nie powala na kolana. Blok lodu wydaje się mały i niepozorny [a to przeciez 25000 m3!], a słońce jakoś nie chce wpadać do jaskini…

https://lh5.googleusercontent.com/-OFb3Yol7LpE/Uqs4-iW1O4I/AAAAAAAAOVE/Yls1FkepUGE/w717-h477-no/DSC01368.jpg

Dopiero po powrocie widze w internecia jak to wygląda z bliska - wow!

http://static.panoramio.com/photos/large/9295557.jpg


Wracamy do obozu na obiad. Jest popołudnie, ale proponuje jeszcze podjechać do twierdzy Ponoru, której nie mieliśmy okazji obejrzeć rano. Z mapy wynika, że to jakiś kilometr od drogi, więc wsiadamy na Trampka.

Fortres of Ponor - Twierdza Ponoru - od dołu :)

wiedzie do niej wąska, wydeptana w miękkim i śliskim wapieniu ścieżka, najeżona nierównymi kamieniami, głazami, korzeniami i innymi przeszkodami.

https://lh6.googleusercontent.com/-i9D_UzdOlx8/UrRkqdyHwnI/AAAAAAAAOao/zrWF1BrYZTo/w716-h402-no/SAM_5766.JPG

Piętnastominutowy spacerek przeradza się w “nieco” dłuższą wycieczkę. Uważnie stawiamy nasze stopy, podeszwa Vibram moich dziesięcioletnich Scarp, po raz kolejny udowadnia, że jest cholernie twarda i na białych [a miejscami i czarnych!] wapieniach czuję się jakbym stapała po lodzie.

Czyli krok za krokiem. Powolutku.

W końcu naszym oczom ukazują się wrota Fortress of Ponor - portal skalny ma ok. 70m wysokości!

https://lh6.googleusercontent.com/-GmukKO01sbQ/Uqs5Cb6-I7I/AAAAAAAAOVU/DXlhcZLlosU/w416-h625-no/DSC01380.jpg

Chcielibyśmy podejść bliżej, bo pewnie z tej półeczki skalnej na dole widok będzie jeszcze bardziej niesamowity. Tak więc ignorujemy tabliczkę krzyczącą trzema wykrzyknikami, że “traseu dificultate” i że “turistilor experymentati”.

https://lh5.googleusercontent.com/-M-p1_f2QYW8/UrRkndXlNOI/AAAAAAAAOaY/qI0vufiB4jA/w717-h477-no/DSC01390.jpg

Coooo?! My nie damy rady???!!!

Co z tego, że właśnie zaczyna kropić, że mamy śliskie buty, że szlak wiedzie jakby prosto w dół.

https://lh6.googleusercontent.com/-RgiQAhotXeU/Uqs5b5QmIoI/AAAAAAAAOXM/MW2-hb3Gbf0/w716-h402-no/SAM_5773.JPG

Nie myślimy co będzie dalej - po prostu skupiamy sie na najbliższym celu [czyli najbliższej kępce trawy, albo kupce kamieni] i dążymy doń. Dążymy zjeżdżając na naszych szanownych czterech literach :)

Widzicie Naczelnego?

https://lh6.googleusercontent.com/-ReVWEJwLCfY/Uqs5EAgbkPI/AAAAAAAAOVc/mp0ZtxHAECw/w416-h625-no/DSC01383.jpg

Im niżej, tym bardziej owiewa nas rześki chłód jaskini. Moja Babcia by powiedziała, że “ciągnie po kościach”.

https://lh3.googleusercontent.com/-9Qa7hf-FrqA/Uqs5dQMZceI/AAAAAAAAOXU/R6anw2tfXtw/w716-h402-no/SAM_5776.JPG

W końcu stajemy na wymarzonym głazie, słit focia i z powodu coraz gęściej padającego deszczu zarządzamy odwrót.

https://lh4.googleusercontent.com/-NoxSC4F7A6U/Uqs5Id4QdII/AAAAAAAAOVs/ySxjRO6Gn14/w416-h625-no/DSC01387.jpg

Łatwiej powiedzieć, niz zrobić.

Przed nami stroma ściana luxno pokryta osypującym się żwirkiem, gdzieniegdzie upstrzona roślinnością, albo jakims głazem dającym poczucie bezpieczeństwa.

Jest ciężko.

Jesteśmy zaledwie 2 metry od siebie, ale gdy dochodzi do sytuacji kryzysowej przebycie tej odległości wydaje się niemożliwe.

Nie możemy sobie pomóc.

Chcę mi się ryczeć z mojej bezradności, ale ciągle robię dobrą minę do złej gry, aż nagle…

...przychodzi pomoc od trzeciej osoby.

Wystarczyła mocna dłoń podana w odpowiednim momencie i impas zostaje przełamany.

Docieramy do łańcuchów i kilka metrów [kilka metrów w górę ;) ] wspinamy się odpychając się nogami do śliskiej skały. Przy każdym kroku błagam moje buty, żeby nie uśliznęły, bo polecę w dół i podetnę Naczelnego.

W końcu na drżących nogach stajemy na półeczce skalnej koło znaku z trzema wykrzyknikami. Taaa...

Powoli idziemy wąską ścieżynką do Trampiszona.

Na przyszłość postanawiamy wierzyć rumuńskim tablicom informacyjnym ;)


Pada całą noc.

Ale rano budzi nas prawie bezchmurne niebo.

Przed nami ostatni kwiatuszek z krasowego bukieciku:

Pojana Ponor - Łąka Ponorów

To przestronna dolina otoczona niewysokimi górami. Płynie sobie w niej potoczek, który sobie wpływa do lejkowatych dziurek i znika, a potem sobie gdzieś tam daleko wypływa. Czarodziejskie sztuczki!

Tak to wygląda :)

https://lh6.googleusercontent.com/-yuQVA_NlL-I/Uqs5Rji2WkI/AAAAAAAAOWc/ZOP507UvGnM/w717-h477-no/DSC01434.jpg

Gdy wody w potoczku jest mało - czynne są tylko 2 ponory [czyli dziury]. A gdy poziom wody rośnie - przestają one być wydolne i zostaje “uruchomionych” kilka innych ponorów. Ale momencie topnienia śniegów i to nie wystarcza, aby odprowadzić całą wodę z doliny - wówczas na jej dnie tworzy się całkiem spore jezioro.

Takie cuda!

JEden z lejków - ponorów

https://lh6.googleusercontent.com/-Mi6s8gXTsfY/Uqs5Tr8WN_I/AAAAAAAAOWk/QE03Fy7ACpE/w717-h477-no/DSC01438.jpg

https://lh3.googleusercontent.com/-HLVzxi9nT8w/Uqs5hhcQ6lI/AAAAAAAAOXk/ILVioiyFFns/w716-h402-no/SAM_5810.JPG

I drugi

https://lh4.googleusercontent.com/-wtMmZVGvjss/Uqs5VRJNNSI/AAAAAAAAOWs/AVGombOd_Ck/w717-h477-no/DSC01440.jpg

Aha - woda, która znika w tych ponorach, wypływa w odwiedzonej przez nas dzień wcześniej Fortress of Ponor.

Jest tam naprawdę ślicznie.

Wracamy do obozu, pakujemy manatki i ruszamy w drogę


https://lh3.googleusercontent.com/-ThZyUt7UEbA/Uqs5WytSeoI/AAAAAAAAOW0/PtX1xes7dpY/w717-h477-no/DSC01446.jpg




*)
Ponor (z języka serbskiego – wchłon) – forma terenu właściwa obszarom krasowym, mająca postać otworu lub korytarza wydrążonego przez wodę. Jest to miejsce, gdzie wody strumieni, potoków czy rzek wpływają pod powierzchnię terenu.

calgon
30.12.2013, 17:51
Super odcinek a kopalnie musze odwiedzić.

Tomek-KLI
06.01.2014, 20:49
jakoś tak ciągle mi mało:lukacz:

mygosia
06.01.2014, 21:32
Jeszcze trochę odcinków jest do napisania :)

Jaki
06.01.2014, 21:55
no to pisać bo ludziska czekają

igi
06.01.2014, 23:16
I ludzie też :).

mygosia
22.01.2014, 19:57
Dzisiaj krótko :)

Takie dwa kolorowe slajdy

1. Marginea - fabryczka czarnej ceramiki

Najpierw glina jest odcinana i miętolona.

https://lh4.googleusercontent.com/-U0_Eq3iMw9o/UuAQtJaxCDI/AAAAAAAAOfw/WSnN63JowtI/w717-h477-no/DSC02134.jpg

Później pan na kole formuje naczynie.
Zastanawiam się, czy jest jakaś specjalizacja? Czy każdy garncarz potrafi "wykręcić" każdy sprzedawany tam przedmiot?

https://lh6.googleusercontent.com/-WieshWoRS8o/UuAQuaLZZ6I/AAAAAAAAOf4/Z-Iyde0-vnc/w416-h625-no/DSC02139.jpg


Dorabianie uszków ;)

https://lh4.googleusercontent.com/-wjaFq9ttgOU/UuAQvVQI5jI/AAAAAAAAOgA/zjR9BSQVJzc/w717-h477-no/DSC02141.jpg


Zdobienie

https://lh4.googleusercontent.com/-_tRgN1b0AzU/UuAQw0yqW8I/AAAAAAAAOgI/1ugAHotYx6k/w717-h477-no/DSC02142.jpg

W oczekiwaniu na wypalanie

https://lh4.googleusercontent.com/-U_cZmpsPfes/UuAQx_jdv5I/AAAAAAAAOgQ/5YapmYYI48s/w416-h625-no/DSC02143.jpg

I na półeczkę do sprzedaży.
Oczywiście chciałam wszystko i dużo! [Nie]Stety sakwy miały ograniczoną pojemność :(

https://lh3.googleusercontent.com/-mZSasJIGRmU/UuAQzf3Hd6I/AAAAAAAAOgY/b6M0L5p1jRs/w717-h477-no/DSC02146.jpg

2. No i obowiązkowy cmentarzyk w Sapancie. Mozna powiedzieć, że zaliczone i nie będę miała potrzeby jechac tam po raz drugi ;)

Jakiś koń musi być

https://lh5.googleusercontent.com/-HpZIX0ttfcg/UuAQ1EBZZcI/AAAAAAAAOgg/7n4O_h_FR4s/w416-h625-no/DSC02252.jpg

I jakiś military

https://lh3.googleusercontent.com/-9Podz4d1BmE/UuAQ2kROg8I/AAAAAAAAOgo/xRHSdTxcRJo/w717-h477-no/DSC02251.jpg

I niebieska dacia

https://lh6.googleusercontent.com/-vt8Svcnc8ws/UuAQ4C8X5zI/AAAAAAAAOgw/Dw5HSMGrT0M/w717-h477-no/DSC02246.jpg

wilczyca
22.01.2014, 21:53
mmm :)

Dunia
22.01.2014, 23:08
Jak Sapanta to już droga do domu:(

mygosia
23.01.2014, 07:53
Posty nie są w kolejności chronologicznej - to takie migawki raczej :)
Jest tego trochę jeszcze.

Dunia
23.01.2014, 10:01
A to dobrze bo lubię tę opowieśc...no to do roboty!