PDA

View Full Version : Siedem mórz ? [Kaukaz, Lipiec 2012]


Głazio
15.09.2012, 13:38
Opis naszego wyjazdu w celu zdobycia 7 mórz. Takie były wstępne założenia sporządzone na szybko i pierwsze zasadnicze pytanie do żony czy da radę. Bez zastanowienia odpowiedziała jedziemy.
Pod koniec lipca 2012 mieliśmy taki plan naszej tegorocznej podróży. Nie jest to Africa ale też jedzie. Ok miesiąc po powrocie dochodzimy do siebie i powoli zaczynamy skrótowy opis tego co już za nami.
http://www.radiator-mototurystyka.pl/images/fbfiles/images/Bez_nazwy_1.jpg

http://www.radiator-mototurystyka.pl/images/fbfiles/images/Bez_nazwy_2.jpg

Tak zapowiadaliśmy nasz wyjazd na jednym forum:

"Na daną chwilę właśnie tak nazwaliśmy naszą tegoroczną podróż.

Dlaczego "Siedem mórz"?

Planujemy umoczyć przynajmniej stopy w Bałtyku, Morzu Białym, Kaspijskim, Azowskim, Czarnym, Marmara oraz Śródziemnym. Nazwa właściwa tegorocznej wyprawy zrodzi się po powrocie po splocie wszystkich wydarzeń.

W tym roku zrodził się następujący plan podróży.
Planujemy przebyć następujące kraje (11):
Litwa, Łotwa, Estonia, Rosja, Gruzja, Armenia, Turcja, Bułgaria, Rumunia, Węgry, Słowacja (lub zamiast Węgier i Słowacji - Ukraina).

Plan trasy może ulec sporej zmianie ale poglądowo już ją wyznaczyliśmy.

Jakie mogą czyhać na nas niebezpieczeństwa ?
Rosja - spotkania z niedźwiedziami i mafiozami http://www.radiator-mototurystyka.pl/components/com_kunena/template/default_ex_black/images/english/emoticons/smile.png
Czeczenia - jeśli będzie możliwy przejazd http://www.radiator-mototurystyka.pl/components/com_kunena/template/default_ex_black/images/english/emoticons/smile.png
Abchazja - jeśli nas wpuszczą http://www.radiator-mototurystyka.pl/components/com_kunena/template/default_ex_black/images/english/emoticons/smile.png
Turcja - Kurdystan - nie wolno nam zabierać żadnych ulotek w języku kurdyjskim - grozi za to długoletnie siedzenie w Tureckim więzieniu a ponadto istnieje groźba wojny z Syrią.

Kto się przejmuje takimi rzeczami nigdy nie powinien wyjeżdżać w żadną podróż.

Jedziemy poznać sporą rzeszę ludzi. Zawrzeć nowe znajomości. Złamać wszelkie stereotypy. Przywieźć wspaniałe wspomnienia i pełny bagaż pozytywnych wrażeń.

Przywieziemy też wspaniałe zdjęcia i filmy. Pokażemy je na zimowej prezentacji 23 II 2013 roku na III edycji "Nasze Wyprawy Motocyklowe".

Przed nami do pokonania ok. 13 000 km w niespełna 4 tygodnie.

Ciekawsze miejsca na trasie to:
Geograficzne Centrum Europy, klasztor Kiży, przyszła arena zimowych igrzysk olimpijskich Soczi, fota pod Elbrusem i Górą Ararat. Spotkanie z Kurdami. Piekielnie gorąca Kapadocja oraz Pamukale. Wracając chcemy przemknąć przez rumuńską "Transalpinę".

Czy plan się powiedzie?
Tego nie wiemy nawet my. Wiemy, że już zaplanowaliśmy.

Właśnie tutaj będziemy opisywać nasze przygody http://www.radiator-mototurystyka.pl/components/com_kunena/template/default_ex_black/images/english/emoticons/smile.png
Od dziś zaczynamy przygotowania do naszej podróży.
Wiza w drodze - przewodniki i mapy również.

Hmm - już jesteśmy nakręceni".

Tak miała wyglądać nasza trasa, którą w trakcie jazdy nieco zmodyfikowaliśmy z różnych przyczyn.

Część I opisu i zdjęcia.


Trasa uległa sporej modyfikacji. Planowana ilość km do przejechania nieco wzrosła a i tak nie wjechaliśmy wszędzie gdzie planowaliśmy.

Tu zacznę krótki opis i umieszczę parę zdjęć. Oczywiście nie wszystko na raz.

Głazio
15.09.2012, 14:37
Liczba osób - 2
Liczba motocykli - 1
Motocykl BMW R 1150 GS
Nasz przebieg 13889 km w 26/27 dni. Średnia na dzień 534,2/514,4 km. Muszę przyznać, że Tamara ma twardą d... Nie znam innej kobiety, która by to wytrzymała.
Dzień 1 - wyjazd w miejscowości Półkoty nad Jeziorem Berżniak.
Dzień 2 - LITWA
Oczywiście po wczorajszym deszczu w Trokach zaczyna się kolejna dawka życiodajnego płynu z nieba. Pod zamkiem mecz kajakowej piłki wodnej. Ciekawa dyscyplina http://www.radiator-mototurystyka.pl/components/com_kunena/template/default_ex_black/images/english/emoticons/smile.png
Wilno - już upał - zwiedzamy starówkę.
Geograficzne Centrum Europy - wyznaczone przez francuzów.
Trasa jak z opisów Mickiewicza - pagórki leśne, łąki zielone dodać należy z wieloma jeziorami.
Nocleg na mini kempingu przy drodze Via Baltica.
Tamara jedzie odziana w całą posiadaną ciepłą odzież z obawami co będzie dalej na północy - zamarzniemy w środku lata?
http://www.radiator-mototurystyka.pl/images/fbfiles/images/P1140672.JPG
Fot. - zamek w Trokach

Dzień 3 - Litwa (Żmudź - pn-wsch Litwa)
Po drugim dniu pobytu muszę stwierdzić, że Litwinki są bardzo ładne.
Dziś serwujemy sobie zamek Radziwiłów Birże. Dalej spacer po drewnianym pomoście ok. 1 km po to by dojść do siedziby rodowej Tyszkiewiczów - Ostrów.
Objeżdżamy jezioro Szyrwany. Parkingi bezpłatne, czysta woda, plaże ale zimno.
Dalej Pakruojo Dvoro Rumai - znalezione na mapie zaskakuje ogromem i pięknem. Zamek nad jeziorem (typowe na Litwie), wyspa, most ala akwedukt ...
http://www.radiator-mototurystyka.pl/images/fbfiles/images/P1140792.JPG
Fot. Pakruojo Dvoro Rumai - kompleks zamkowy z hektarami parku.

Dojeżdżamy do miejsca, które koniecznie trzeba odwiedzić będąc na Litwie - Góra Krzyży (tysiące albo miliony ustawione na jednej górce).
http://www.radiator-mototurystyka.pl/images/fbfiles/images/P1140825.JPG
Fot. Góra Krzyży.

ŁOTWA
Zamieniamy walutę - Lity na Łaty i taka też staje się droga. Tu Łaty dominują w asfalcie. Czasami droga się poprawia.
Tu zwiedzamy łotewski wersal - Rundale.
Przy wjeździe do miejscowości Bauska kontrola prędkości - 106km/h kwalifikuje się do zabrania prawa jazdy-tak oznajmia mi policjant. Po dłuższych dyskusjach i podchodach kończy się na łapówce 20 E.
Zwiedzamy ruiny zamku krzyżackiego (Bauska).
Nocleg w miejscowości Sigulda (15 E). Podjeżdżamy nocą pod okoliczne zabytki - niestety nie są oświetlone nocą.
http://www.radiator-mototurystyka.pl/images/fbfiles/images/P1140827.JPG
Fot. Rundale - "Łotewski Wersal".

Dzień 4
Sigulda - zamek Turaida - płacimy bilet i zwiedzamy. Po drodze inne atrakcje.
http://www.radiator-mototurystyka.pl/images/fbfiles/images/P1140864.JPG
Fot. Zamek Turaida

Cesis - ładne miasteczko z ruinami zamku, pięknymi kamienicami. Największą dla nas atrakcją był jednak inny fakt, który może się już nigdzie nie powtórzyć. Tamara korzysta z płatnej miejskiej toalety za co otrzymuje ładny bilet http://www.radiator-mototurystyka.pl/components/com_kunena/template/default_ex_black/images/english/emoticons/smile.png
Tu spotykamy ekipę niemieckich motocyklistów.
http://www.radiator-mototurystyka.pl/images/fbfiles/images/P1140883.JPG
Fot. Maszyny niemieckich motocyklistów

ESTONIA
Oczywiście jazda w deszczu.
Wodospad Jaegala Juga. Trochę się oszukaliśmy tego miejsca ale było warto.
http://www.radiator-mototurystyka.pl/images/fbfiles/images/P1140897.JPG
Fot. Wodospada Jeagala Juga

Postanawiamy jechać do Tallina. Szybko wyjeżdżamy.
Salmistu - nocleg między luksusowymi willami nad Morzem Bałtyckim.
http://www.radiator-mototurystyka.pl/images/fbfiles/images/P1140907.JPG
Salmistu - nocleg między luksusowymi willami nad Morzem Bałtyckim.
Za nami wyspa Pedassaar (dookoła kuzyni http://www.radiator-mototurystyka.pl/components/com_kunena/template/default_ex_black/images/english/emoticons/smile.png)
http://www.radiator-mototurystyka.pl/images/fbfiles/images/P1140910.JPG
Rakvere - kamienny zamek wzniesiony przez Duńczyków i przejęty przez zakon inflancki.
http://www.radiator-mototurystyka.pl/images/fbfiles/images/P1140937.JPG
Ehalkivi - z wizytą u naszego największego kuzyna - największy głaz narzutowy Europy. Zbudowany jest z granitu pegmatytowego. Objętość 930 m3 o wymiarach 16,6 x 14,3 x 7,6m.
http://www.radiator-mototurystyka.pl/images/fbfiles/images/P1140942.JPG
Nasz posiłek w trasie.
http://www.radiator-mototurystyka.pl/images/fbfiles/images/P1140944.JPG
Valaste Juga - najwyższy wodospad Estonii (ok. 20 m wysokości) wpada z klifu prawie bezpośrednio do Bałtyku. Najbardziej okazały przepływ - wiosną.
http://www.radiator-mototurystyka.pl/images/fbfiles/images/P1140952.JPG
Przed wjazdem do Rosji zbaczamy na południe - ortodoksyjny żeński klasztor w Kuremäe. Do tego miejsca każdego roku ściągają pielgrzymi z państw bałtyckich oraz Rosji.

Narva - dojeżdżamy do przejścia granicznego z Rosją. Kolejka - omijamy. Podjeżdżamy pod szlaban a tam pogranicznik mówi nam, że musimy jechać na drugi koniec miasta po jakiś numerek.
Jedziemy. Po jakimś czasie udaje nam się znaleźć to miejsce. Stoimy, czekamy - pracownik w budce robi sobie przerwy, rozmawia przez telefon ze znajomymi a monitor komputera ma przysłonięty kartką z napisem w kilku językach "nie ładnie podglądać".
Otrzymujemy upragniony numerek co było zwiastunem rosyjskiej biurokracji na granicy.
Centralnym punktem Narvy jest XV-wieczny zamek wraz z 51 metrową wieżą Długi Herman. Średniowieczną twierdzę na brzegu Narwy wznieśli Duńczycy, rozbudowali Szwedzi, a od 1864 roku aż do II wojny światowej znajdowały się w niej koszary.
Obecnie zamek strzegący rzeki po obu stronach podzielony jest między sąsiadujące państwa.
http://www.radiator-mototurystyka.pl/images/fbfiles/images/P1140953.JPG
Na moście granicznym - na zdjęciu zamek podzielony między dwa kraje po obydwu stronach rzeki - Estonia.
Most ...
... i Rosja.
http://www.radiator-mototurystyka.pl/images/fbfiles/images/P1140955.JPG
W oczekiwaniu na numerek czekamy 2 godziny, na granicy kolejne dwie. Dalszą część drogi pokonujemy po zmroku.
W pewnym momencie deszcz i niewidoczne czarne dziury dają nam do zrozumienia - szukajcie noclegu.
Więc znaleźliśmy a w sumie poleciła nam je pewna Pani z drugiej strony ulicy ok. 120 km od Petersbuga. Kiedy spytaliśmy ją o miejsce do rozbicia namiotu.
http://www.radiator-mototurystyka.pl/images/fbfiles/images/P1140956.JPG
Oto ono http://www.radiator-mototurystyka.pl/components/com_kunena/template/default_ex_black/images/english/emoticons/smile.png Przytulne - prawda ?

Od pierwszego dnia podróży codziennie pada deszcz. Jeśli nie wieczorem to rano. Tamara ciągle marznie mając na sobie założoną całą najcieplejszą odzież. Zaczyna nas niepokoić dalsza część podróży na północ w stronę białych nocy.
Ta noc była jej pierwszym objawem. Była dosyć jasna - taki półmrok.

Jedziemy dalej. Bliżej Petersburga droga robi się zdecydowanie lepsza. Petersburg - na każdym skrzyżowaniu policjant, na większych przy każdej odnodze. Nevski Prospekt i zwiedzanie centrum.
http://www.radiator-mototurystyka.pl/images/fbfiles/images/P1140968.JPG
Na zdjęciu Pałac Zimowy (odeszliśmy bardzo daleko aby móc zrobić to ujęcie). Zdjęcia tego nie oddadzą. Owe pałace są przeogromne.

http://www.radiator-mototurystyka.pl/images/fbfiles/images/P1140988.JPG
Petersburg zwany jest Wenecją Północy. Wybudowany na bagnach nad rzeką Neva. Liczne kanały wodne sprawiają, że wycieczka goni wycieczkę.
http://www.radiator-mototurystyka.pl/images/fbfiles/images/P1150001.JPG
Fot. W ogrodach przed pałacem letnim.

Z Petersburga wyruszamy dalej w stronę Morza Białego. Jedziemy wzdłuż zachodniego brzegu największego jeziora w Europie Ładoga. W poszukiwaniu noclegu pytamy pewnego pana. Wypytał nas gdzie jedziemy w jakim celu ... po czym na koniec mówi, że był pogranicznikiem a to jego zboczenie zawodowe. Pokazał nam jednak fajne małe jeziorko nad którym nocujemy. Po zachodniej i północnej stronie Jeziora Ładoga jedziemy drogą szutrowo błotną (po opadach) do tego tzw. tarka stworzona przez koła pojazdów. Trochę telepie. Gonimy. Północna część Jeziora Ładoga dalej Jezioro Onega (drugie w Europie) i ku naszemu zdziwieniu całkiem dobrymi drogami asfaltowymi dojeżdżamy do Biełomorska nad Morzem Białym ok. północy. Byliśmy przekonani, że im bardziej na północ drogi będą coraz gorsze a tu zupełnie na odwrót. Zdjęcie nad Morzem Białym zrobione o 1.00 w nocy (biała noc). Wszyscy chodzą, jasno całą noc ...
My w kominiarkach otoczeni rojem komarów, które napadają już po 10 sekundach. Nie działają na nie żadne środki przeciw komarom.
http://www.radiator-mototurystyka.pl/images/fbfiles/images/P1150028.JPG

Nazajutrz niepocieszeni widokiem Morza Białego (w tym miejscu do morza uchodzi rzeka więc dojście do niego stanowi bagno), jedziemy ok. 10 km na północ po szutrze i błocie. Znajdujemy fajne miejsce bez komarów. Temp. wody zbliżona do tej w Bałtyku. Dlatego byliśmy bardzo zdziwieni. Obawialiśmy się temperatur w tym regionie. Okazało się, że jest znacznie cieplej niż na Litwie, Łotwie czy Estonii. To może być efekt białych nocy?
http://www.radiator-mototurystyka.pl/images/fbfiles/images/P1150038.JPG

Znad Morza Białego kierujemy się na południe w kierunku Jeziora Onega. Piękne widoki. Same lasy, gdzieniegdzie polany lub oczka wodne. Stąd ta olbrzymia ilość komarów. Z Miedwieżogorska jedziemy wschodnią stroną do miejscowości Pjalma w celu znalezienia transportu na wyspę Kiży. Cena nas zabiła. Wracamy. Z Miedwieżogorska jedziemy na Vielikaja Guba. Nocleg i z samego rana poszukiwania transportu.
W oczekiwaniu na łódkę zażywamy porannej kąpieli i toalety w ciekawym towarzystwie.
http://www.radiator-mototurystyka.pl/images/fbfiles/images/P1150058.JPG

Na wyspę płyniemy motorówką. Za samo wejście na wyspę trzeba zapłacić. W całej Rosji jest taki zwyczaj - bilety dla cudzoziemców są często dwókrotnie droższe od tych dla Rosjan. W tym przypadku nieco więcej. 250 rubli Rosjanie (ok. 25 zł), 620 obcokrajowcy (ok. 62 zł). Dzięki naszemu motorniczemu wchodzimy za 25 zł osoba. Temp. wody w jeziorze 20/21 stopni celcjusza.
http://www.radiator-mototurystyka.pl/images/fbfiles/images/P1150077.JPG

Oprócz wejścia na wyspę dodatkowa opłata aby wejść do klasztoru. Klasztor cały w drewnie z przepięknymi kopułami.
Po powrocie jedziemy w stronę Moskwy.
Wieczorem szukamy noclegu.

Plan na dziś-dojechać nocą do Moskwy poza godzinami szczytu. Okazuje się, że poszła nam żarówka od świateł mijania. To pierwszy taki przypadek w tym motocyklu. Olbrzymie dziury w asfalcie dały się we znaki. Chcemy przenocować w przydrożnym pensjonacie. Wydaje się dość atrakcyjny. Pani jednak prowadzi Tamarę na zewnątrz ładnego budynku. Ja w tym czasie stawiam moto w garażu. Cena ok. 60 zł osoba. Okazuje się, że mamy nocować w drewnianym i zatęchłym domku, w którym nie ma prysznica, jest kran z beczką ale nie ma wody. Jak się o tym dowiedziałem - powiedziałem nie - jedziemy dalej i nocujemy w namiocie za miejscowością Lipin Bor. Rano okazuje się, że od dziurawych dróg oprócz spalonej żarówki puścił nam spaw w tylnym kufrze.
W pierwszej kolejności szukamy żarówki. Jest niedziela - wszystkie sklepy i zakłady otwarte. Dzień jak co dzień. Tamara swoim sokolim wzrokiem wypatruje sklep. Jest żarówka. Szczęście w nieszczęściu. Kupiliśmy żarówkę ale przez nieuwagę upada nam ręczna kamera (po raz trzeci). Niestety przestała działać.
Jedziemy-nie ma co lamentować - mamy jeszcze kamerę przy kasku. Ok. 5 km dalej znaleźliśmy zakład. Szybkie wypakowanie kufra (torba) spawanie i w drogę.
Pojawiają się pierwsze kontrole. Widzę policję - jadę przepisowo a tu zatrzymują mnie. Okazuje się, że ok. 1 km wcześniej miałem nieco więcej (123 - piękne zdjęcie od tyłu). Pokazali mi to na laptopie (jakaś łączność bezprzewodowa?). Po rozmowach i zachwalaniu piękna Rosji jedziemy dalej bez konsekwencji. Musieliśmy trochę poopowiadać zainteresowanym policjantom i poczekać aż pan, któremu wypisali mandat zdecydowanie się oddali.
To ta milsza część spotkań z policją w Rosji.
http://www.radiator-mototurystyka.pl/images/fbfiles/images/P1150095-20120825.JPG

Tamara od samego rana nie czuje się najlepiej (potworny ból głowy ...). Dojeżdżamy do Jarosławia. Potrzebujemy paliwa i przerwy dla Tamary. Pierwsza stacja nie chce nas zatankować, druga stacja ma przerwę techniczną, trzecia stacja przegapiliśmy i zajechaliśmy jakieś 100 m za daleko. Zawracamy i jedziemy poboczem ale jakby pod prąd. Wjeżdżamy na stację a tu przy nas jak spod ziemi wyrasta pojazd z napisem Policja. Pan nie pozwala nam zatankować. Każe odjechać dalej. Od samego początku jest bojowo nastawiony. Nasze słowo - jego krzyk. Zabiera nam dokumenty i każe szukać hotelu w celu oczekiwania na sąd. Drugi z policjantów nie odzywa się i wykonuje polecenia krzykacza. Rozrysował cały plan sytuacyjny.
W tym miejscu nasza podróż kończy się. Zabrany dowód rejestracyjny, prawo jazdy Tamara bez uprawnień do prowadzenia tego ciężkiego potwora.
Krzykliwy policjant naszym zdaniem był po sporych przejściach. Punktowe blizny oparzeniowe po obu stronach szyi, na nadgarstkach, na jednej stronie twarzy. Może przez zbytnią biurokrację był przypalany przez mafię.
Prosimy o to by wypisał nam mandat zamiast sądu - oburzył się i zaczął już wrzeszczeć a nie krzyczeć. Przez dłuższy czas rozmawiał przez telefon.
Zdenerwowani i rozdygotani nie wiemy co z nami dalej będzie ...
Czekamy ... ?

zibiano
15.09.2012, 21:49
dzieki i prosze o jeszcze :)
mam nadzieje ze ciag dalszy bedzie pozytywny

tomekc
16.09.2012, 09:33
Super, tez czekam na kontynuację

PARYS
16.09.2012, 09:35
No ja też mam taką nadzieję. Najgorzej to na takiego debila jakiegoś trafić. Też tak kiedyś miałem.
No ale w sumie wrócili no nie? To żywi są i cali znaczy.

zimny
16.09.2012, 09:38
Czekamy na kontynuację :Thumbs_Up: :lukacz::lukacz::lukacz:

Marcin.111
16.09.2012, 21:52
Trasa robi wrażenie :Thumbs_Up: Czekam na wiecej.

Wegrzyn
16.09.2012, 22:35
Fajna trasa, czekam na więcej :D

BartaszczyGS
16.09.2012, 23:17
Sąd... zabrane dokumenty... awaryjny hotel... kurcze to potrafi pokopać morale wyprawy. :vis:Czekam na ciąg dalszy

Głazio
17.09.2012, 22:28
Argumenty, że kończy nam się wiza wywołała kolejny wybuch emocjonalnego policjanta. Zrozumieliśmy fragment jego telefonicznej rozmowy. Najbliższy termin oczekiwania na sąd (najwcześniej za 7 dni). Chwila krzyków do telefonu spadek emocjonalnej tonacji. Niecierpliwe oczekiwanie - co dalej ... ? Niespodziewanie policjant niechętnie odrzuca nasze papiery i puścił nas wolno.
Puściły nerwy i emocje, które towarzyszyły nam przez ostatnią godzinę. Odjeżdżając zatrzymał się i wykrzyknął z samochodu coś czego już nie zrozumieliśmy jedynie to żebyśmy uważali i przestrzegali przepisów.
Nasz znajomy, który wiózł nas łódką na wyspę Kiży ostrzegał nas, że im bardziej na południe tym więcej będą nasz kosztowały spotkania z policją. Najgorsze okolice to Rostów nad Donem, do którego mamy ponad 1300 km a to jedyna droga nad morze Azowskie. Co robić dalej ... ?
Późną nocą dojeżdżamy do Moskwy. Jest 00.30 czasu miejscowego. Korek w odległości 20 km od centrum, w którym stoimy 2-2,5 h. Za pomocą młodego Rosjanina podjeżdżamy pod sam plac czerwony.
http://www.radiator-mototurystyka.pl/images/fbfiles/images/P1150120.JPG
Centrum Moskwy zwiedzamy ok. godziny 3.00. Pięknie oświetlone i bez tłumów turystów, choć i tych nie brakowało.
http://www.radiator-mototurystyka.pl/images/fbfiles/images/P1150105.JPG
Dosyć sprawnie wyjeżdżamy z Moskwy.
Wjazd na autostradę. Dwa rodzaje cen nocne i dzienne. Dla motocykla to groszowe sprawy. Pani przy bramce pokazuje żebyśmy jechali bez opłaty. Za bramkami zatrzymujemy się żeby dać sobie chwilę odpoczynku. W mgnieniu oka podbiega do nas jakiś gość. Coś krzyczy w emocjach. Nagle wyciąga jakąś legitymację i wymachuje krzycząc. Chce aby Tamara zsiadła z motocykla. Mi każe podwieźć się do bramek na autostradzie - pod prąd. Tamara tłumaczyła, że chciał zarekwirować motocykl http://www.radiator-mototurystyka.pl/components/com_kunena/template/default_ex_black/images/english/emoticons/smile.png
Mając przykre doświadczenie sprzed kilku godzin nie chcę się zgodzić.
Jego krzyk i emocje wzięły jednak górę nad świeżymi jeszcze przeżyciami. Awaryjne i pod prąd. Wysadzam gościa i zawracam. Po bezpiecznym powrocie zabrałem Tamarę na moto. Jedziemy dalej - faktycznie między tirami na poboczu stał samochód z rozbitą szybą i schylony do wnętrza pojazdu facet (pilnujący lub kradnący)- do tego grabież i jakiś wypadek. W całym tym zamieszaniu nie zrozumieliśmy do końca o co chodziło.
Po zjeździe z autostrady (prawie świt) nocujemy w zbożu mając ok. 150 km do Wołgogradu. http://www.radiator-mototurystyka.pl/images/fbfiles/images/P1150121.JPG
Po niedługiej przerwie na spanie ruszamy dalej.
http://www.radiator-mototurystyka.pl/images/fbfiles/images/P1150123.JPG
Dzień 11. Kładziemy się spać ok. 5.00 nad ranem. Śpimy ok. 4 h i dzień mija nam pod tytułem "jazda". Po przejechaniu ponad 700 km nocujemy przed Wołgogradem. Jazda w nocy była zbyt niebezpieczna. Co chwile uciekaliśmy na pobocze przed wyprzedzającymi tirami. Widocznie dla nich jedna lampka z przodu nic nie znaczy.
Szukamy noclegu. Może zajazd ?
Jeden z napotkanych wyglądał ekskluzywnie. 750 rubli/osoba. Ja stawiam motocykl w garażu. W tym czasie Pani z recepcji wyprowadziła Tamarę poza budynek. Okazuje się, że mamy spać w czymś ala większy bungalow. Dwa łóżka + umywalka (bez prysznica i bez wody. Jak to usłyszałem od razu zapadła decyzja, że nie nocujemy w tych warunkach za tą cenę. W tym czasie obsługa zaczęła przynosić wodę w podlewaczkach i wlewać ją do bańki nad umywalką. Nic to nie zmieniło. Jedziemy dalej i nocujemy niedaleko drogi w skoszonym zbożu.
Dzień 12 (31 VIII)
Dzięki temu, że zmęczeni z niewyspania do tego po długim przebiegu kładziemy się wcześniej spać.
Wstajemy rano-chcemy dojechać do Gruzji.
Zostawiamy z boku Morze Azowskie i Kaspijskie. Dzięki pomocy młodego Rosjanina sprawnie przejeżdżamy moloch Wołgograd. Na każdym skrzyżowaniu policjant.
Czuć już potworny upał. Wczoraj były silne i zmienne wiatry. Dziś wiatr pomiata nami jak chce. Nagłe zmiany i 180 stopni silnych podmuchów sprawia, że tańczymy po całym pasie. Jest niebezpiecznie. Dodatkowe utrudnienie w tych podmuchach to szybko przejeżdżające tiry.
Kałmucja - stepy. Gdzie okiem sięgnąć spalone od słońca łąki i pola. Gdzieniegdzie pagórki i wyschnięte rzeki. Dużo mniej kontroli policji. Mkniemy.
Mamy dobry czas. czujemy, że spokojnie dojedziemy do Władykaukazu.
Troickoje - ok. 15 km od stolicy Kałmucji Elista.
Tragedia - padło nam łożysko koła talerzowego w tylnym kole. Znając opowieści znajomych - po wymianie 1000/2000 km i dalej pada nie czuję się komfortowo.
Pozostaje nam tylko jedna myśl - laweta lub pomoc tubylców.
http://www.radiator-mototurystyka.pl/images/fbfiles/images/P1150137.JPG
Wyciek oleju powiedział nam wszytko - już to raz przeżyliśmy ale do domu było znacznie bliżej. Autopomoc wykupiona ale najbliżej obowiązuje na Ukrainie (ok 600 km).
Tamara bardzo dobrze po rosyjsku więc idzie po pomoc do widocznego patrolu policji. Ja zrezygnowany zaczynam robić zdjęcia. Ku mojemu zdziwieniu sami skośnoocy. Co jest grane ?

jackmd
18.09.2012, 07:02
I to jest BMW, niespodzianki w najbardziej niespodziewanym miejscu. Ce la vie

Głazio
19.09.2012, 08:49
Po jakimś czasie Tamara podjeżdża samochodem z którego wysiada skośnooki policjant.

http://www.radiator-mototurystyka.pl/images/fbfiles/images/P1150141.JPG

Debatujemy co dalej. Jedziemy na komisariat. Policjant "motocyklista" poczuł solidarność. Po wykonaniu ok. 50 telefonów jest już zrezygnowany. Nie wie jak nam pomóc. W końcu dzwoni do najstarszego motocyklisty w Elista. Ten bez zastanowienie przyjeżdża do nas. Zarezerwowali nam hotel. Tamara wsiada do samochodu a ja jadę sam na moto nieco lżejszym. Trzeba dojechać do stolicy Kałmucji ok. 15 km. Kołem targa coraz bardziej na boki. W drodze Kola (najstarszy motocyklista w Elista) mówi, że nie będziemy nocować w hotelu tylko u niego.
W końcu dojeżdżamy do garażu Koli. Tam stoją 3 motocykle Honda GL 1800, Transalp 600, Ural i skuter (chopper) dla jego wnuka. Zabieramy się do rozpoławiania feralnej części. Z magicznej małej skrzyneczki pod kufrem centralnym wyciągam swoje klucze. Sprawdzam imbus 8 za duży 6 za mały. W typowym zestawie niestety nie było 7. Naprawa zaczyna się od poszukiwania imbusa 7. Kolejna seria telefonów. Nikt nie ma 7. Jasna ch... ! Kola idzie do pobliskiego zakładu lakierniczego. Wraca z zestawem imbusów. Delikatne ale jest 7. Właściciel prosił, żeby niczego nie uszkodzić. Biorę do dłoni staram się nie złamać. Ciężka sprawa za duże wygięcie. Po namysłach robimy przedłużkę z rurki - poszło. Ufff. W garażu rozbieram co trzeba. Koszyczek łożyska poszedł w drobny mak. Całe szczęście simering nie został uszkodzony.

http://www.radiator-mototurystyka.pl/images/fbfiles/images/P1150145.JPG

Wieczorem zostaliśmy zaproszeni na szaszłyk i spotkanie z kałmuckimi motocyklistami.

http://www.radiator-mototurystyka.pl/images/fbfiles/images/P1150146.JPG

Jedzenie było przepyszne. Czułem się w ich towarzystwie jak za dawnych dobrych lat. Kiedy na motocyklach jeździli tylko ich wielbiciele i fanatycy. Większość się zna. Ma stałe miejsce spotkań na zewnątrz w pobliżu sklepiku otwartego całą noc. Kogo nie znają zaczepiają i zapraszają aby do nich dołączył.
Na zdjęciu poniżej część ekipy.

http://www.radiator-mototurystyka.pl/images/fbfiles/images/P1150159.JPG

Dzień 13 - poszukiwanie łożyska.
Kola stwierdził, że nie powinniśmy mieć problemu ze znalezieniem i zakupem. Ja wiedziałem, że nie będzie to proste. Tak też było. Nasz poszukiwania miały się zacząć i zakończyć na rynku. Cały dzień szukania - bazar, rynek, sklepy z łożyskami, serwisy, telefony do serwisu motocyklowego BMW w Rostowie nad Donem i tu nasze największe zdziwienie - nawet po numerze katalogowym nie wiedzieli o jakie łożysko chodzi. Siedzimy w serwisie Łady i wysyłamy sms-y do serwisu BMW. Może zatrybią. Kola w międzyczasie wziął wymiary łożyska i spisał oznaczenie. Po 3 godzinach przyjeżdża i oznajmia, że znalazł. Będzie za 8 godzin - tańsze lub droższe z mosiężnym koszyczkiem. Wybrałem droższe. Kasa z góry i czekamy. Kola był bardzo zdziwiony ponieważ w szczęśliwym dla nas sklepie powiedzieli, że łożysko jedzie z Moskwy (1250 km). Przy dostarczeniu kasy chcieliśmy zaspokoić naszą ciekawość czy łożysko wiozą samolotem ?
Nie - po regionach Rosji krążą samochody z łożyskami zawijające 1 raz w tygodniu do stolicy (Moskwy) w celu uzupełnienia braków. Na nasze szczęście samochód zawija do Elisty dziś w nocy.
Wieczorem - zwiedzanie Elisty. Kola wyciąga swoje dwie Hondy i pyta czy będziemy jeździć na Transalpie.
Jasne.
SMS do Polski (coś w tym stylu) - "Jesteśmy w stolicy Kałmucji. Pijemy herbatę i jeździmy z bandą mongolskich motocyklistów. Zwiedzamy miasto".
Odp. "Gdzie wy k... jesteście"?
Sami nie wiedzieliśmy, że jest tu tak pięknie.

http://www.radiator-mototurystyka.pl/images/fbfiles/images/P1150160.JPG

Na zdjęciu Kola z żoną Ludmiłą. W tle górki, po których rozbijają się crossowcy.

Rytuał Koli ubierania się w motocyklowe ciuszki bardzo nam się spodobał. Zwiedzamy miasto. Zaczynamy od centrum "miasta szachów". Kałmucy są dumni z tego, że udało im się przesunąć pomnik Lenina z centralnego miejsca placu na jego skraj.
Budynki - jak u potomków Czyngis-chana (tak o sobie mówią). Kałmucja to taka namiastka Mongolii w Europie o czym przekonaliśmy się tego wieczora.

http://www.radiator-mototurystyka.pl/images/fbfiles/images/P1150172.JPG

Na Trampku czuję się jak na rowerku - jakoś nieswojo. Po chwili przyzwyczaiłem się do sprzętu. Kola jednak za szybko nam odchodził - w trampku brakowało troszeczkę jadu ale i tak było za...
Zwiedzając miasto poznajemy historię Kałmucji. Pomniki, miasteczko szachów (szachowa olimpiada z 1998 r.), parlament ...
Czekamy na łożysko, które ma dotrzeć ok. 1.00 w nocy czasu miejscowego.

http://www.radiator-mototurystyka.pl/images/fbfiles/images/P1150197.JPG

Jedno miejsce spotkań motocyklistów. Drugie miejsce spotkań motocyklistów. W każdym z nich po herbatce i w drogę.
Telefon. Jest łożysko. Pędzimy po odbiór - wygląda solidnie. Ma o dwa śruty mniej ale mosiężny koszyczek wygląda solidnie (lepiej niż w Germany orginal).
Przed spaniem - jeden element do zamrażalnika.
Plan na dzień następny - pobudka o 7.00

Dzień 14
Pobudka przeciągnęła się do 8.30.Po wyciągnięciu Łożysko bez większego problemy wskakuje na wałek. Teraz trzeba je włożyć w obudowę. I tu stanęły kozy na moście. Nie pomogło mrożenie jednego elementu a rozgrzewanie we wrzątku drugiego. Wszystko szło doskonale ale tylko do połowy. Po trzech próbach jedziemy poszukiwać prasy. Po pewnych problemach - znajomości Koli bardzo się przydały. Po godzinie jesteśmy w garażu i montuję całość.
Pakowanie i jazda testowa z pełnym załadunkiem. GS nawet z pełnym załadunkiem już nie odstaje od Hondy GL 1800. Jedziemy do największej świątyni buddyjskiej w Europie.

http://www.radiator-mototurystyka.pl/images/fbfiles/images/P1150214.JPG

Zwiedzamy, słuchamy, oglądamy szatę Dalajlamy robimy małe zakupy w tym małego buddę.
Jedziemy za miasto do jurt. W jednej z nich serwujemy sobie mały poczęstunek z kałmucką herbatą (bawarka z solą i masłem).

http://www.radiator-mototurystyka.pl/images/fbfiles/images/P1150247.JPG

Po drodze to co odeszło ale jest nadal żywe w tym kraju ...

http://www.radiator-mototurystyka.pl/images/fbfiles/images/P1150248-20120906.JPG

Tu przypomniał o sobie silnie wiejący wiatr, który przewraca nasze motocykle. Oglądamy szkody i wracamy do garażu Koli.
Pakowanie ostatnich gadżetów, jedzonko, przymiarki i ok. 15.00 ruszamy w drogę.

http://www.radiator-mototurystyka.pl/images/fbfiles/images/P1150249-20120906.JPG

Ciągle zadaję sobie pytanie czy łożysko wytrzyma? Doświadczenia znajomych, u których po takiej wymianie największy przebieg nowego "podszewnika" to 2000 km. Z powodu przymusowego postoju rezygnujemy z Morza Kaspijskiego (7-2). Kontynuujemy jazdę. Jazda w stronę Gruzji.

puszek
19.09.2012, 09:39
Kolejny raz potwierdza się ,ze przygoda zaczyna się jak coś się spie...oli. Chyba kupie KaTeeMa...:D

Głazio
27.09.2012, 21:05
Po zmroku przejeżdżamy przez miejscowość Biesłan (znane z akcji antyterrorystycznej w szkole). Dojeżdżamy do Władykaukazu. Do granicy z Gruzją ok. 30 km. Nocą granica zamknięta. Nocujemy w zajeździe (1000 rubli 2 osoby z prysznicem, tv w godziwych warunkach).
http://www.radiator-mototurystyka.pl/images/fbfiles/images/P1150263.JPG

http://www.radiator-mototurystyka.pl/images/fbfiles/images/P1150264.JPG

Dzień 15
Wyjeżdżamy z Osetii Północnej do Gruzji. Po drodze po raz ostatni czytamy wielką żółtą tablicę z napisem "Uwaga, grabieże na drodze, zatrzymujcie się wyłącznie na parkingach strzeżonych".
http://www.radiator-mototurystyka.pl/images/fbfiles/images/P1150273.JPG

Łożysko sprawuje się jak na razie dobrze. Towarzyszy nam myśl 1000/2000 km pokaże czy łożysko jest solidne lub dobrze założone. Problem tkwi w dystansowaniu ... http://www.radiator-mototurystyka.pl/components/com_kunena/template/default_ex_black/images/english/emoticons/smile.png

Wyjeżdżamy z kraju gdzie 1l. mleka jest droższy od 1l. paliwa.

Gruzja
Przejście graniczne - kolejka, której pilnują policjanci. Jeden z nich po wypytaniu nas skąd jesteśmy, gdzie jedziemy ... pozwala nam podjechać na początek.
Zaczyna się biurokracja. Ponowne wypełnianie papierków.
W końcu poszło. Wąwóz, tunel i granica Gruzji. Wszystko idzie bardzo sprawnie. Wjeżdżamy.
Jakaś dziwna presja i napięcie panujące w Rosji nagle z nas odeszło. Czujemy się jak w domu. W końcu jesteśmy tu już trzeci raz. Cieszymy się pięknymi widokami. Wjeżdżamy na wzgórze pod klasztor Tsminda Sameba (najwyżej położony w Gruzji - 2170 m.n.p.m.).
http://www.radiator-mototurystyka.pl/images/fbfiles/images/P1150284.JPG

Kobiety wchodząc do klasztoru muszą się odpowiednio ubrać-muszą mieć spódnicę. Nie wystarczą długie spodnie.

http://www.radiator-mototurystyka.pl/images/fbfiles/images/P1150308.JPG

Następnie udajemy się pod 30 metrowy wodospad, do którego wiedzie równie trudna droga.
Korzystając z okazji, że nikogo nie ma w pobliżu i nikt za nami nie szedł wchodzę pod wodospad w stroju Adama ... Deszcz bardzo zimnej wody szybko mnie przegania. Zimno potęguje zimny wiatr schodzący z wyższych partii gór. W mgnieniu oka pojawia się gęsia skórka, drgawki ...
http://www.radiator-mototurystyka.pl/images/fbfiles/images/P1150344.JPG

Wyjeżdżamy z Kazbegi (Stepantsminda). Skoro jesteśmy w Gruzji to musimy zjeść to o czym marzyłem od samego początku naszej podróży. Nasz znajomy polecił nam jedną restaurację za miastem - sami się tam stołują. Zatrzymujemy się w poleconym miejscu i jemy pyszne potrawy: haczapuri, harczo i kinkali.
Dalej Gruzińską Drogą Wojenną. Nie zatrzymujemy się już wszędzie. Zwiedziliśmy tą drogę dosyć dokładnie 2 lata wcześniej. Niektórych miejsc nie da się jednak przejechać.
http://www.radiator-mototurystyka.pl/images/fbfiles/images/P1150350.JPG

Znany nam wodospad pod którym nabieramy naturalnie gazowaną wodę.
http://www.radiator-mototurystyka.pl/images/fbfiles/images/P1150354.JPG

Po zmroku dojeżdżamy do Tbilisi. Nocne zwiedzanie i jedziemy dalej.
http://www.radiator-mototurystyka.pl/images/fbfiles/images/P1150384.JPG

Jedziemy w stronę Armenii. Zatrzymujemy się na zakupy w przydrożnym sklepie. Ktoś nas pyta gdzie będziemy nocować. My na to, że właśnie się rozglądamy. To możecie tu. Uprzątnęli nam mały murowany kiosk. Śpimy z małymi kociakami, które na początku bardzo nas się bały jednak po pewnym czasie przykleiły się. Koniec końców spały razem z nami: na nas, obok a momentami pod nami o czym donosił jęk. Ani trochę ich to nie odstraszyło.
Do granicy z Armenią 20 km.
Oddalamy się od morza, które w razie awarii łożyska jest naszą jedyną deską ratunku.

Jechać dalej czy nie jechać ?

jacoo
27.09.2012, 22:45
Jechać jechać....z relacją też.
Fajnie się czyta.

Orzep
28.09.2012, 11:31
Zachłannie sie czyta twoją relację...a umiejętnośc budowania napięcia znakiem zapytania końcem odcinka, powoduje nerwowe wiercenie sie na krześle w oczekiwaniu CDNa! Temat łożyska Mnie szczególnie interesuje ;)

1...Ciągle zadaję sobie pytanie czy łożysko wytrzyma? Doświadczenia znajomych, u których po takiej wymianie największy przebieg nowego "podszewnika" to 2000 km.
2...Wyciek oleju powiedział nam wszytko - już to raz przeżyliśmy ale do domu było znacznie bliżej.
3...Towarzyszy nam myśl 1000/2000 km pokaże czy łożysko jest solidne lub dobrze założone. Problem tkwi w dystansowaniu ...

1-Znaczy się, że po wymianie max 2000km i "musi" paść znów? Paciemu?
2-Padło już ci kiedys owe łożysko?
3-Podobno nie dystansuje się przy wymianie łozyska...przynajmniej w GS12ym
źródło: ZbigniewGołowicz http://www.advrider.pl/viewtopic.php?f=6&t=11746
4-Ile masz nalatane kilometrów?

Pozdro Orzep
p.s. Przepraszam, że zaśmiecam Ci wątek podróżniczy, ale zapewne jest tu jeszcze kilku zinteresowanych owym problemem.

Marcin.111
30.09.2012, 11:16
Bardzo ekspresowa relacja. Zapewne więcej będzie można zobaczyć i usłyszeć w zimie w Lubaczowie :)

Głazio
03.10.2012, 19:45
1-Znaczy się, że po wymianie max 2000km i "musi" paść znów? Paciemu?
2-Padło już ci kiedys owe łożysko?
3-Podobno nie dystansuje się przy wymianie łozyska...przynajmniej w GS12ym
źródło: ZbigniewGołowicz http://www.advrider.pl/viewtopic.php?f=6&t=11746
4-Ile masz nalatane kilometrów?

Pozdro Orzep
p.s. Przepraszam, że zaśmiecam Ci wątek podróżniczy, ale zapewne jest tu jeszcze kilku zinteresowanych owym problemem.

Ad 1. Nie wiem dlaczego. Wiem, że tak mieli znajomi jednak wtedy nie wypytałem o szczegóły. Możliwe, że wyciągnęli dystanse i zapomnieli je włożyć na swoje miejsce. Nie znam jednak przyczyny.
Jeden z nich przejechał 1200 km i w drobny mak, drugi 2000 km i paszło.
Może to wina producenta - na czymś trzeba zarabiać :-)
Ad 2. Owe łożysko rozkraczyło mi się w 2009 roku na Węgrzech kiedy wracaliśmy z Albanii (Bałkany) http://www.radiator-mototurystyka.pl/wyprawy-motocyklowe/51-albania/59-albania-2009. Motocykl miał wtedy ok. 55 000 km przebiegu. Wymiana w serwisie na nowe droższa niż zakup całego elementu. Skorzystałem z tej drugiej opcji.
Ad 3. Jeśli chodzi o mnie to nic nie kombinowałem. wymieniłem tylko wadliwą część pakując dystanse na swoje miejsce.
Ad 4. Aktualny przebieg 95 000 km.

Głazio
03.10.2012, 19:49
Bardzo ekspresowa relacja. Zapewne więcej będzie można zobaczyć i usłyszeć w zimie w Lubaczowie :)

Tak. To już staje się tradycją. Będzie to już III edycja "Nasze wyprawy motocyklowe".
Termin znany więc zainteresowanych już teraz zapraszam.
Ostatnia sobota lutego tj. 23.02.2012 w MDK Lubaczów.
Tradycyjnie po relacji spotkanie na luzie w jednym z barów.
O szczegółach napiszę bliżej terminu.

Głazio
03.10.2012, 19:59
Nie po to przyjechaliśmy tak blisko granicy z Armenią żeby myśl o łożysk miała nam zepsuć nam dalszą część wyjazdu. Więc piszę dalej :-)

Dzień 16
Jako dodatek do śniadania dostajemy od gospodyni pomidory. Pakowanie. Dajemy jej mały upominek - siatkę z logo Euro 2012.
Gruzinom nie przystoi tak zostawić przybyszy. Skinienie głową i za moment otrzymujemy dwie gliniane miseczki do picia wina ze specjalnymi podpisami dla nas.
Pakuję je z zapytaniem czy dojadą w całości?
Pamiątkowe zdjęcie po czym otrzymujemy zaproszenie za rok na picie wina (minimum 3 dni).
Granica z Armenią.
Wizę można wykupić na granicy wypełniając mały plik papierków. Koszt wizy 10 $. Inny zagraniczny turysta miał olbrzymi problem ponieważ posiadał tylko Euro, którego nie chcieli celnicy. Mając przy sobie odpowiednią kwotę ratujemy go.
Po wykupieniu wizy przy odprawie granicznej jeden z celników wprowadza nas w błąd. Nieświadomi pod wpływem jego nacisków wykupujemy ubezpieczenie na motocykl (jak nam powiedział konieczne). Najkrótsze obejmuje 10 dni i kosztowało nas 25 Euro, którym w tym miejscu już można było płacić.
Haghapat - zabytek na liście UNESCO. Do położonego na wysokim wzniesieniu klasztoru wspinamy się krętą i stromą drogą. Do klasztoru wstęp wolny.
Na parkingu pod klasztorem podchodzi do nas starszy pan obdarowując nas orzechami ...
http://www.radiator-mototurystyka.pl/images/fbfiles/images/P1150407.JPG
Na zdjęciu klasztor Haghpat.

Kolejny punkt naszej jazdy to również klasztor znajdujący się na liście UNESCO - Sanahin. Podobnie jak do Haghpat należy zjechać z głównej drogi i wspiąć się pod górę. Na parkingu pod klasztorem zaczepia nas grupka Ormian. Pada pytanie - gdzie nam się bardziej podoba w Gruzji czy Armenii ?
Tamara daje dyplomatyczną odpowiedź: dopiero zaczynamy zwiedzać Armenię więc trudno nam porównać. Jak na razie oglądamy piękne zabytki. Zwiedzamy i dalej w drogę.
Senavang - kolejny klasztor. Fota i w drogę.
Hayravang - klasztor w remoncie.
Główne zabytki Armenii to klasztory ale za to bardzo stare. Wewnątrz dominuje mrok i nagie kamienne ściany.
Powoli zbliża się wieczór. Tym razem postanawiamy szukać noclegu przed zmrokiem (zdecydowanie łatwiej jednak bardziej rzucamy się w oczy).
Robimy zakupy. Rozbijamy namiot nad jeziorem Sevan obok łodzi rybackich.
Po chwili zaczepiają nas Ormianie, którzy podreptali za nami wzdłuż jeziora.
Zagadują. Niestety nie znają żadnego języka oprócz Ormiańskiego. Chcą się poznać, pogadać, popić. Są na lekkiej bani więc nie staramy się zrozumieć o co im dokładnie chodzi. Odchodzą. Za chwilę wracają z kawałem arbuza. Kolejne próby komunikacji. Po chwili podjeżdża samochód pakuje chłopaków i odjeżdżają.
Kąpiel w jeziorze w ciepłej i czystej wodzie. Po chwili skuszony pięknem wjeżdżam motocyklem na plażę z czarnego piasku.
http://www.radiator-mototurystyka.pl/images/fbfiles/images/P1150444.JPG
Na zdjęciu jezioro Sevan.

Zalany falami przy próbach wyjechania zakopuję się naszym ciężkim kolosem. Podkopki, zbiórka kamieni i wyjeżdżam. Chcieliśmy się rozbić na samej plaży. Dobrze, że tego nie zrobiliśmy bo fale z godziny na godzinę były coraz wyższe i zalały całą plażę.
Późnym wieczorem podjeżdża samochód do jednej z łodzi. Nasza obecność sprawia, że odjeżdżają kawałek dalej i wypakowują coś w pobliskich szuwarach (prawdopodobnie sieci).

Dzień 17
Wczesnym rankiem budzą nas samochody rybaków. Jeden z nich proponuje wypłynięcie łodzią na połowy. Rozmawia po rosyjsku. Proponuje picie wódki. Odmawiam tłumacząc, że jestem kierowcą i niedługo jadę dalej. Pociąga więc sam z gwinta. Podchodzi do Łodzi. Łapie głęboki oddech powtarza głębokim łykiem i pół butelki nie ma. Jeszcze raz pyta czy płynę z nimi. Pytam ile czasu to zajmie. Powiedział, że 2 godziny. Po konsultacji z Tamarą stwierdzamy, że nie mamy tyle czasu dochodząc do wniosku, że zadeklarowane 2 h mogą się przedłużyć do 4h lub więcej. Rezygnuję choć byłaby to ciekawa przygoda (ograniczał nas czas).
http://www.radiator-mototurystyka.pl/images/fbfiles/images/P1150456.JPG
Wodowanie łodzi rybackiej nad jeziorem Sevan.

Pierwsi na miejscu rybacy wracają z połowów. Ciekawość nie daje mi spokoju. Tamara ciągle śpi więc podchodzę. Rybak podjeżdża samochodem i pakuje pełne worki do bagażnika. W workach sieci, ryby i raki.
http://www.radiator-mototurystyka.pl/images/fbfiles/images/P1150466.JPG
Sieci po połowach nad jeziorem Sevan.

Wyciągam jednego raka i pozujemy wspólnie do zdjęcia.
http://www.radiator-mototurystyka.pl/images/fbfiles/images/P1150469.JPG
Pakujemy się i w drogę. Na przydrożnej stacji benzynowej widzę 3 motocyklistów. Zawracam - Polacy. Jaro z Tarnowa na BMW, Darek z okolic Brzozowa na Africe i Kazik na BMW Polak z Londynu.
http://www.radiator-mototurystyka.pl/images/fbfiles/images/P1150470.JPG
Na zdjęciu powyżej Jaro i Kazik.
Poniżej Darek z okolic Brzozowa.

Głazio
03.10.2012, 20:16
Poniżej Darek z okolic Brzozowa.

Głazio
03.10.2012, 20:39
Jakiś problem z umieszczeniem zdjęcia więc troszeczkę się porwało :-)
Sorki :-)
Piszę dalej.

Panowie (Darek, Jaro, Kazik) chcą zdobyć pobliski wulkan z jeziorkiem wewnątrz. Chciałem pojechać z nimi ale po wstępnych oględzinach opon i własnego ciężaru Tamara mówi nie. Jedziemy więc dalej naszą zaplanowaną trasą.
Przejeżdżamy przełęcz Sulema (2410 m.n.p.m.) dalej wąwozem wzdłuż rzeki Arpa na kolejną przełęcz Vorotan (2344 m.n.p.m.). Za przełęczą jezioro Spandaryan. Krajobraz zmienia się co chwilę. Zieleń a za moment spalone słońcem trawy. Tak też zmieniała się temperatura niby gorąco a za moment ziąb.
Zorac Carer - ormiański stonehenge jednak znacznie starszy od tego w Anglii i na pewno mniej atrakcyjny. Jest - więc zawitaliśmy w celu oględzin.
http://www.radiator-mototurystyka.pl/images/fbfiles/images/P1150497.JPG
Na zdjęciu fragment Zorac Carer, który nie służył do obserwacji gwiazd.
Spalone trawy a na kamieniach jaszczurki wielkości ludzkiej stopy.
http://www.radiator-mototurystyka.pl/images/fbfiles/images/P1150496.JPG

Kamienie ustawione koliście posiadały nieregularne otwory.
Z tego miejsca kierujemy się na jeden z najbardziej atrakcyjnie położonych klasztorów. Po drodze inne zabytki wybudowane nad widokowymi przepaściami.
http://www.radiator-mototurystyka.pl/images/fbfiles/images/P1150515.JPG
Nad nami wagoniki z turystami w najdłuższej kolejce linowej na świecie (ok. 5,7 km). My zjeżdżamy w dół po serpentynie patrząc na drogę, którą będziemy się wspinać dalej.
http://www.radiator-mototurystyka.pl/images/fbfiles/images/P1150518.JPG
Po drugiej stronie szutrowa droga do klasztoru Tatev.

Na dnie doliny Diabelskie Gardło ze studzienki można nabrać naturalnie gazowanej wody i przejść się dół wąwozu oglądając wodospady (mało widoczne ale tłumy były).
Po wyjechaniu pod górę na parkingu pod klasztorem widzimy motocykl z arabskimi numerami. To turyści z Nowej Zelandii jadą na wypożyczonym w Iraku Transalpie. Oboje mają ok. 190 cm wzrostu z plecakami przymocowanymi do moto poszukują spray do łańcucha. Pech chciał, że nie posiadamy takowego mazidła.
Jadą do Istambułu. Są w drodze już 40 dni i z niedowierzaniem słuchają i proszą o powtórzenie dnia naszej podróży (powtarzaliśmy 16 oni uparcie 60). Był to nasz 17 dzień podróży.
http://www.radiator-mototurystyka.pl/images/fbfiles/images/P1150525.JPG
Tatev - turyści z Nowej Zelandii.

Udajemy się na zwiedzanie klasztoru Tatew położonego na skraju przepaści. Ładne zdjęcie można zrobić jednie z drugiej strony.
http://www.radiator-mototurystyka.pl/images/fbfiles/images/P1150530.JPG
Tatev - w pomieszczeniach przyklasztornych.

W cerkwiach rosyjskich i gruzińskich nie można filmować i robić zdjęć wewnątrz.
W Armenii byliśmy świadkami chrztu robiliśmy zdjęcia i nagrywaliśmy.
http://www.radiator-mototurystyka.pl/images/fbfiles/images/P1150539.JPG
Chrzest w świątyni Tatev.

Po drodze rozważaliśmy czy zdążymy objechać Karabach. Zapadła decyzja, że trzymamy się planu i jedziemy w kierunku biblijnej góry Ararat. Po drodze mijamy się z rodzinką jadącą z Iranu na chińskim motocyklu. Zobaczcie sami jak pomysłowo.
http://www.radiator-mototurystyka.pl/images/fbfiles/images/P1150550.JPG
Rodzinka z Iranu na chińczyku. Przez siedzenie i bak rozścielony kocyk. Na baku leży najmłodszy członek rodziny. Zdjęcie wykonane w trakcie jazdy.

Wracając tą samą drogą zatrzymujemy się na wspomnianej wcześniej przełęczy Vorotan. Robimy sobie zdjęcie z interesującą rodzinką. Próby komunikacji kończą się na pozostawieniu naszego numeru telefonu. Już do nas dzwonili jednak był jakiś problem na łączach.
http://www.radiator-mototurystyka.pl/images/fbfiles/images/P1150552.JPG

Jedziemy dalej. Wieje potwornie a przy okazji pomiata raz w lewo raz w prawo. Wjeżdżamy do wąwozu i spotykamy naszych znajomych, którzy zdobywali wulkan. Stoją na poboczu.
Ciekawy jak im poszło ostro hamuję.
Po co zjechałem na żwirowe pobocze chcąc dokończyć zatrzymanie ? Odpowiedź tkwi w tamtym miejscu i chwili. Do tej pory pory nie wiem dlaczego to zrobiłem.
Emocje ?
Uślizg koła i ...

kocurek32
04.10.2012, 00:45
Poniżej Piotrek z okolic Brzozowa.
Małe sprostowanie Darek z okolic Brzozowa,a gleba parkingowa klasa.

Głazio
04.10.2012, 09:55
Małe sprostowanie Darek z okolic Brzozowa,a gleba parkingowa klasa.
Dzięki za sprostowanie - tak miałem nagrane na kamerze (przedstawiał Jaro - zdjęcie też z kamery - pomogło).
Rozumię, że to Ty - kocurek32=Darek z Humnisk ?

Pozdrawiam i poprawiam :-)

Orzep
04.10.2012, 17:46
...Wymiana w serwisie na nowe droższa niż zakup całego elementu. Skorzystałem z tej drugiej opcji.
Ad 3. Jeśli chodzi o mnie to nic nie kombinowałem. wymieniłem tylko wadliwą część pakując dystanse na swoje miejsce.
Ad 4. Aktualny przebieg 95 000 km.
Czyli kupiles uzywany element, który przejechał około 40.000km, do czasu obecnie opisywanej przygody? Dobrze zrozumiałem? :)
Mam jeszcze pytanie, czy jechałes owa kolejką linową pod Tatev, czy ma jakieś foty z takiej jazdy???...a i ona jest najdłuższa na świecie, ale ma 5.7km ;)

Pozdro Orzep
p.s. Juz sobie doczytałem do końca Wasz wyjazd...i juz nie jestem niecerpliwy ;) :D

Głazio
04.10.2012, 21:51
Czyli kupiles uzywany element, który przejechał około 40.000km, do czasu obecnie opisywanej przygody? Dobrze zrozumiałem? :)
Mam jeszcze pytanie, czy jechałes owa kolejką linową pod Tatev, czy ma jakieś foty z takiej jazdy???...a i ona jest najdłuższa na świecie, ale ma 5.7km ;)

Pozdro Orzep
p.s. Juz sobie doczytałem do końca Wasz wyjazd...i juz nie jestem niecerpliwy ;) :D

Dobrze zrozumiałeś - przejechał ok 40 000 km.

Kolejką nie jechaliśmy. Jechała nad nami. O ile dobrze pamiętam to nagrałem film ale nie miałem jeszcze czasu wszystkiego przeglądnąć. Na pewno z wagonika nad nami machała nam masa ludzi. Nie przyglądałem się im zbytnio ponieważ jadąc po serpentynach zastanawiałem się czy jestem szybszy czy wagonik. Byłem jak błyskawica więc odpadli. Jechałem już kilkoma kolejkami i powiem szczerze, że widok z wagonika musi być rewelacyjny.

Dzięki za sporostowanie długości owej kolejki - info zapamiętane z biura informacji turystycznej a ja sam do tej pory tego nie sprawdziłem.

Opis na innym forum nie jest jeszcze skończony - została transalpina i ... cd.

Dopracowany opis zapewne pojawi się na przełomie listopada i grudnia. Do tego więcej zdjęć i krótki film.
Dłuższa wersja filmu "tylko" na prezentacji w Lubaczowie 23 lutego 2013:-)

Głazio
06.10.2012, 23:54
Uślizg koła i ... leżymy.
Dzwon parkingówka. Jawpadłem do przydrożnego rowu szybko wychodze. Chłopaki już są koło nas i pomagają podnieść leżącego kołami do góry kolosa.
To co mnie najbardziej interesowało - jak było na wulkanie?
Stwierdzili, że nie dałbym z nimi rady - za grząsko (piasek). Z bagażami i plecakiem nie ma szans. Chłopakom się podobało. Może innym razem.
Lecą do Tatev. Pada propozycja wspólnego noclegu nad jeziorem, które już za nami. Mamy jednak za bardzo napięty plan więc lecimy dalej.
Odpalam moto - coś nie tak.
Jakby jeden cylinder nie chodził. Jaka ... ?
Ruszamy na wyższych obrotach jakby lepiej. Jednak coś jest nie tak.
Zaglądam szukam - wszystko wygląda w porządku - więc o co chodzi ?

Pod klasztor Khor Virap położony na tle góry Ararat (po stronie Turcji) przyjeżdżamy w półmroku. Szukamy wodopoju i miejsca na namiot. Zamiast tego sady i ogrody pilnowane przez gospodarzy. Wracamy do pobliskiej miejscowości. Pytamy o nocleg w sklepie. Pani mówi, że nie ma problemu i otwiera nam bramę na podwórko. Za moment okazuje się, że chce 5000 dram. Za moment okazuje się, że 5000 dram od głowy. Udając, że tyle nie mamy zostawiamy 7000 dram. Pani zobaczyła 20 polskich złotych i pyta ile to na dolary. Wprowadziłem ją w błąd i wyszło na to, że ok 1 zł po czym zrezygnowała z wzięcia owego banknotu.
Przeglądam motocykl - ciągle coś nie tak. Na niskich obrotach strasznie tałapie. Ponownie nic nie znalazłem.
To był nasz najbardziej gorący nocleg. Nie dało się spać w pomieszczeniu do którego nas wprowadzono. Duży pokój ala gościnny z zabitymi oknami. Udało nam się uchylić jedno, przez które do środka wtargnęły chmary komarów. Wtedy pojęliśmy skąd takie zabezpieczenia.
Inne wygody - toaleta z desek na dworze. Prysznica brak. Wody w nocy nie ma. Można nabrać z beczki dla bydła. Korzystamy więc z naszego prysznica kempingowego. Nazajutrz bardziej zmęczeni niż wyspani ruszamy do celu.

Dzień 18

Khor Virap - to klasztor strzegący góry Ararat. Pilnuje jej żeby nie uciekła. Ormianie mogą tylko na nią popatrzeć ponieważ stoi ona po tureckiej stronie. Tuż za klasztorem przebiega pas graniczny a do góry jest ok. 30 km.
http://www.radiator-mototurystyka.pl/images/fbfiles/images/P1150578.JPG
Mały klasztor Khor Virap na tle góry Ararat.

http://www.radiator-mototurystyka.pl/images/fbfiles/images/P1150588.JPG
W bramie wejściowej do klasztoru wita nas skorpion.

http://www.radiator-mototurystyka.pl/images/fbfiles/images/P1150604.JPG
To właśnie w tym miejscu za sprawą Grzegorza Iluminatora więzionego tu przez 13 lat w małej podziemnej klitce w roku 301, Armenia staje się pierwszym krajem na świecie, który zostaje ogłoszony narodem chrześcijańskim.
Stąd zmierzamy do granicy z Gruzją między dziurami w asfalcie przy silnym bocznym wietrze. Po zejściu z motocykla ciężko było ustać do tego trzymanie motocykla aby się nie przewrócił.
Motocykl dalej rzęzi. Modlę się aby dojechał do morza.
http://www.radiator-mototurystyka.pl/images/fbfiles/images/P1150620.JPG
W związku z tym robimy zdjęcie i jedziemy dalej.
Po drodze kolejne ciekawostki ale to na prezentacji :-)

Było to jedno z ostatnich ujęć Armenii. W tle widoczna rozwiana wodna fontanna.
Punkt graniczny w Armenii to jakiś barak. Nowy biurowiec w budowie.
Podsumowując Armenię.
Na stacjach benzynowych nie udało się nam ani naszym kolegom zapłacić kartą. Potrzebna jest więc gotówka. Trudno o paliwo 95 oktanowe a to co ponoć ma 93 to jakaś bujda (podejrzewam, że 86). Zawory dzwonią potwornie. 93 w Gruzji jest znacznie lepsze od 95 w Armenii. Pod lekką górkę nie ma co wbijać 6 biegu.
Ormianie - zaczepiają i pozdrawiają na każdym kroku. Szukają możliwości pogawędek jednak mają problem ze znajomością języków innych niż Ormiański. Klaksony, machanie rękoma, mruganie światłami towarzyszyło nam na każdym kroku. Są sympatyczni choć moja małżonka stwierdziła, że źle im patrzy z oczu. Każdy ma własne odczucia-ja mam nieco odmienne zdanie. Bariera językowa nie pozwoliła się lepiej poznać.

Gruzja
Tankowanie - motocykl cudownie ozdrowiał. Szczerze mówiąc nie wiem ile oktan trafiło nam się na wcześniejszym tankowaniu w Armenii. Nie ma co, w Gruzji 92 jest zdecydowanie lepsza niż 95 w Armenii. Ta miała może 86 skoro nastąpiło takie nagłe uzdrowienie sprzętu.

Achalkalaki - miasto w Gruzji w którym mieszka 90 % Ormian. Tankujemy 95 Premium i motocykl od razy odżywa. Znika tragiczne kołotanie i dźwięczenie zaworów.
Chcemy chaczapuri, kinkali. Zajeżdżamy do poleconej restauracji. Tam jednak jak w większości restauracji dostaniemy jedynie dania typowo europejskie. Kompletny brak dań regionalnych. MIła Pani oznajmia nam, że owe dania dostaniemy w małym kafe. Po chwili znajdujemy takową kawiarnię. Palce lizać.

http://www.radiator-mototurystyka.pl/images/fbfiles/images/P1150629.JPG
Jedziemy południową drogą do Batumi. Mijamy most na rzece z wagonu kolejowego.

http://www.radiator-mototurystyka.pl/images/fbfiles/images/P1150630.JPG
Przejeżdżamy pod dobrze nam znaną twierdzą w Chertwisi, pod którą nasz kolega Giorgi uprawia zioło http://www.radiator-mototurystyka.pl/components/com_kunena/template/default_ex_black/images/english/emoticons/smile.png

http://www.radiator-mototurystyka.pl/images/fbfiles/images/P1150633.JPG
W Achalciche odbudowano ruiny dawnego zamku. Nowe mury wyraźnie jaśniejsze a cały kompleks zamkowy robi aktualnie całkiem spore wrażenie.

Dalej wjeżdżamy w drogę szutrową. Wyraźnie widać, że był na niej położony asfalt po naszej ostatniej wizycie (2 lata wcześniej). Miejscami nie ma po nim nawet śladu. Od Achalciche większą część drogi stanowią szutry. Na jednym z przydrożnych strumieni zatrzymujemy się po zimną źródlaną wodę.
http://www.radiator-mototurystyka.pl/images/fbfiles/images/P1150635.JPG
Tamara poszła po wodę a ja w mgnieniu oka zagadałem z chłopakami. Od razu zaczyna się impreza. Robimy więc zdjęcia wymieniamy się adresami. Syci po obiedzie zjedzonym godzinę wcześniej nie mamy miejsca na kolejne rarytasy, którymi nas częstują. Nie puszczają jednak bez wypicia regionalnych trunków. Koniak za mocny. Odmawiam. Lekko zdenerwowani, ze gardzę ich napojem częstują winem wznosząc tradycyjne toasty.
Otrzymujemy kolejne zaproszenie za rok na prawdziwą gruzińską imprezę. Tym razem na cały tydzień. Drugi dzień w Gruzji (pierwszy przejazdem z Rosji) a uzbieraliśmy już półtora tygodnia picia wina. Co będzie dalej ?
Jedziemy dalej. Dziwna chmura wisi nieopodal. W mgnieniu oka owa chmura zasnuła piękne widoki wokół. Widoczność ograniczona jak we mgle.
http://www.radiator-mototurystyka.pl/images/fbfiles/images/P1150640.JPG
Jazda w chmurze. Na jednym z mostów mały otwór, w którym spokojnie zmieściłby się na żółty potwór.
W oddali słyszymy wyładowania atmosferyczne, które w szybkim tempie zbliżały się w naszą stronę. Tak samo szybko zastaje nas potworna ulewa. Nie zdążyliśmy się zatrzymać i odziać w przeciwdeszcze. W końcu cali przemoczeni wskakujemy w owe ubranka. Robi się odrobinę cieplej - niestety mokro. Chowamy przemoczony aparat (oby nie za późno).

Szutrowe drogi w mgnieniu oka zmieniają się w górskie potoki. Pytamy mieszkańców okolicznych miejscowości jak daleko do Tbilisi. Odpowiedź - 100 km. Pytam więc Tamarę czy jedziemy dalej. Szybka odpowiedź i jedziemy dalej. Deszcz momentami jest tak gęsty, że nie daje się jechać z przymkniętą szybą. Z otwartą mocne uderzenia kropel wody dają się ostro we znaki.
Zapada mrok, deszcz, szuter a w sumie małe potoki wody płynące po szutrowej drodze.
Jest ciężko - bardzo ciężko - tragicznie.
Jedziemy.
Ok. 40 km. od Batumi zaczyna się asfalt. Momentami zanika ale jazda jest już znacznie szybsza. Noc kręte drogi.
Na jednym z zakrętów w prawo wyjeżdżamy zza skały a za nią ostry zakręt w lewo. Wjeżdżamy na most wyłożony gładką blachą. Uślizg - tylne koło zaczyna wyprzedzać przednie. Na wprost skalna ściana.
Masakra ... ?

Głazio
09.10.2012, 13:16
Od wymiany łożyska przejechaliśmy już ponad 1800 km.
Jedziemy dalej ale myśl o tym fakcie ciągle nie daje nam spokoju.
<iframe width="425" height="350" frameborder="0" scrolling="no" marginheight="0" marginwidth="0" src="https://maps.google.pl/maps?f=d&amp;source=s_d&amp;saddr=Rosja,+Ka%C5%82mucja,+El ista&amp;daddr=44.1765881,43.1198366+to:43.1363749,44. 5954848+to:Tbilisi,+Gruzja+to:Tatev,+Syunik,+Armen ia+to:Pokr+Vedi,+Ararat,+Armenia+to:40.16431,44.41 089+to:40.16799,44.30088+to:Akhaltsikhe,+Samtskhe-Javakheti,+Georgia+to:Batumi-Akhaltsikhe&amp;geocode=FXu8wgIdq3SjAinPzT9yjdEBQTH1bX i19-6fyA%3BFcwUogId3PSRAikfObY77aFXQDGXK2iXDUoKhg%3BFX Y1kgIdHHmoAik9Esne3HZQQDHFUwqpPxLdMg%3BFZ1xfAIdpny rAilrYk_m1wxEQDGjblfi7YTQYQ%3BFaPqWAIdAJHBAil1XhaU ZwYWQDGieG8A0-0PAg%3BFV7VYAIdCaKoAimHwQ-hvDMVQDFhGLuQAekhjA%3BFdbbZAIdCqilAikvttkVF75qQDGt WIjpXHo_8w%3BFTbqZAIdUPqjAinLCyH825RqQDE2EvGe_TO_D g%3BFelbewIdf-qPAimh2T0tjdpCQDEbletYTdV8Fw%3BFdg7ewIdoKKIAg&amp;aq=0 &amp;oq=Khulo&amp;sll=41.62971,42.506661&amp;sspn=0.004499,0.0 10568&amp;hl=pl&amp;mra=dme&amp;mrsp=9&amp;sz=17&amp;via=1,2,6,7&amp;ie=UT F8&amp;ll=41.62971,42.506661&amp;spn=0.004499,0.010568&amp;t=m &amp;output=embed"></iframe><br /><small><a href="https://maps.google.pl/maps?f=d&amp;source=embed&amp;saddr=Rosja,+Ka%C5%82mucja,+ Elista&amp;daddr=44.1765881,43.1198366+to:43.1363749,4 4.5954848+to:Tbilisi,+Gruzja+to:Tatev,+Syunik,+Arm enia+to:Pokr+Vedi,+Ararat,+Armenia+to:40.16431,44. 41089+to:40.16799,44.30088+to:Akhaltsikhe,+Samtskh e-Javakheti,+Georgia+to:Batumi-Akhaltsikhe&amp;geocode=FXu8wgIdq3SjAinPzT9yjdEBQTH1bX i19-6fyA%3BFcwUogId3PSRAikfObY77aFXQDGXK2iXDUoKhg%3BFX Y1kgIdHHmoAik9Esne3HZQQDHFUwqpPxLdMg%3BFZ1xfAIdpny rAilrYk_m1wxEQDGjblfi7YTQYQ%3BFaPqWAIdAJHBAil1XhaU ZwYWQDGieG8A0-0PAg%3BFV7VYAIdCaKoAimHwQ-hvDMVQDFhGLuQAekhjA%3BFdbbZAIdCqilAikvttkVF75qQDGt WIjpXHo_8w%3BFTbqZAIdUPqjAinLCyH825RqQDE2EvGe_TO_D g%3BFelbewIdf-qPAimh2T0tjdpCQDEbletYTdV8Fw%3BFdg7ewIdoKKIAg&amp;aq=0 &amp;oq=Khulo&amp;sll=41.62971,42.506661&amp;sspn=0.004499,0.0 10568&amp;hl=pl&amp;mra=dme&amp;mrsp=9&amp;sz=17&amp;via=1,2,6,7&amp;ie=UT F8&amp;ll=41.62971,42.506661&amp;spn=0.004499,0.010568&amp;t= m" style="color:#0000FF;text-align:left">Wyświetl większą mapę</a></small>

Głazio
09.10.2012, 13:40
Trochę map z wyjazdu:
Polska/Litwa/Łotwa/Estonia

<iframe width="425" height="350" frameborder="0" scrolling="no" marginheight="0" marginwidth="0" src="https://maps.google.pl/maps?f=d&amp;source=s_d&amp;saddr=Lubacz%C3%B3w&amp;daddr=Wiln o,+Okr%C4%99g+wile%C5%84ski,+Litwa+to:54.89476,25. 3178+to:55.4944061,24.6242754+to:56.19347,24.73338 +to:55.96053,23.34586+to:56.40693,24.18896+to:57.2 9427,25.30484+to:59.22918,25.03224+to:59.42382,24. 78645+to:59.32821,26.36383+to:59.54736,26.5844+to: 59.20302,27.53591+to:Narva&amp;geocode=FbJS_QIdTtdgASk Xe6wNh1k7RzGd-fRApKl3RQ%3BFWp-QgMdGL6BASn1CGRc-5PdRjFA3OlwjNEABA%3BFaigRQMdqFGCASm3aY-tr5zdRjGgsd4ujNEAEw%3BFQbHTgMdk7x3ASlJP3fqbLjnRjEB v_UujNEAEw%3BFb5xWQMdxGZ5ASmpelVd-IzoRjFxFfIujNEAEw%3BFdLjVQMdxDpkASklCUeYKv3lRjHRi8 wujNEAEw%3BFZKzXAMdIBhxASmxaFHwK8boRjHgWdglzc8AEw% 3BFb49agMdCB-CASnDo2f5xeHrRjGxoZ4lzc8AEw%3BFfzDhwMdMPZ9ASm1FV9o _tySRjEwu0bWbLMAEw%3BFUy8igMdEjZ6ASkVQJkaq5SSRjHxg YnWbLMAEw%3BFdJGiQMdtkeSASlXuEyqnXaTRjGQ3mDUbLMAEw %3BFeCejAMdUKWVASmxWKbmVpeTRjER7H_WbLMAEw%3BFcxdhw MdJiqkASlJLnGyn2CURjEBhO3UbLMAEw%3BFSj6iQMd2QauASm HsGaL1zeURjH0IX1NXypKuQ&amp;aq=t&amp;sll=59.279914,27.6306 15&amp;sspn=0.196781,0.676346&amp;hl=pl&amp;mra=dpe&amp;mrsp=12&amp;sz =11&amp;via=2,3,4,5,6,7,8,9,10,11,12&amp;ie=UTF8&amp;ll=59.279 914,27.630615&amp;spn=0.196781,0.676346&amp;t=m&amp;output=emb ed"></iframe><br /><small><a href="https://maps.google.pl/maps?f=d&amp;source=embed&amp;saddr=Lubacz%C3%B3w&amp;daddr=Wi lno,+Okr%C4%99g+wile%C5%84ski,+Litwa+to:54.89476,2 5.3178+to:55.4944061,24.6242754+to:56.19347,24.733 38+to:55.96053,23.34586+to:56.40693,24.18896+to:57 .29427,25.30484+to:59.22918,25.03224+to:59.42382,2 4.78645+to:59.32821,26.36383+to:59.54736,26.5844+t o:59.20302,27.53591+to:Narva&amp;geocode=FbJS_QIdTtdgA SkXe6wNh1k7RzGd-fRApKl3RQ%3BFWp-QgMdGL6BASn1CGRc-5PdRjFA3OlwjNEABA%3BFaigRQMdqFGCASm3aY-tr5zdRjGgsd4ujNEAEw%3BFQbHTgMdk7x3ASlJP3fqbLjnRjEB v_UujNEAEw%3BFb5xWQMdxGZ5ASmpelVd-IzoRjFxFfIujNEAEw%3BFdLjVQMdxDpkASklCUeYKv3lRjHRi8 wujNEAEw%3BFZKzXAMdIBhxASmxaFHwK8boRjHgWdglzc8AEw% 3BFb49agMdCB-CASnDo2f5xeHrRjGxoZ4lzc8AEw%3BFfzDhwMdMPZ9ASm1FV9o _tySRjEwu0bWbLMAEw%3BFUy8igMdEjZ6ASkVQJkaq5SSRjHxg YnWbLMAEw%3BFdJGiQMdtkeSASlXuEyqnXaTRjGQ3mDUbLMAEw %3BFeCejAMdUKWVASmxWKbmVpeTRjER7H_WbLMAEw%3BFcxdhw MdJiqkASlJLnGyn2CURjEBhO3UbLMAEw%3BFSj6iQMd2QauASm HsGaL1zeURjH0IX1NXypKuQ&amp;aq=t&amp;sll=59.279914,27.6306 15&amp;sspn=0.196781,0.676346&amp;hl=pl&amp;mra=dpe&amp;mrsp=12&amp;sz =11&amp;via=2,3,4,5,6,7,8,9,10,11,12&amp;ie=UTF8&amp;ll=59.279 914,27.630615&amp;spn=0.196781,0.676346&amp;t=m" style="color:#0000FF;text-align:left">Wyświetl większą mapę</a></small>

Rosja północna
<iframe width="425" height="350" frameborder="0" scrolling="no" marginheight="0" marginwidth="0" src="https://maps.google.pl/maps?f=d&amp;source=s_d&amp;saddr=Narwa,+Estonia&amp;daddr=Ros ja,+Petersburg+to:Rosja,+Obw%C3%B3d+leningradzki,+ Prioziorsk+to:61.928899,34.2452869+to:Rosja,+Karel ia,+Bie%C5%82omorsk+to:Rosja,+Karelia,+Pudozh+to:R osja,+Obw%C3%B3d+jaros%C5%82awski,+Yaroslavl'&amp;geoc ode=FSj6iQMd2QauASmHsGaL1zeURjH0IX1NXypKuQ%3BFc6wl AMdp53LASntZUrHjDeWRjH_joSrP2fHbQ%3BFZ90owMdRoLLAS kJnBplXNmZRjHPxIAfDvhlEQ%3BFcP1sAMdpooKAinh0HWWhui hRjH16JgeG_Ox8g%3BFRfl2AMd11ESAilt4W06Fk8hRDEBBtzv 3Fy0RQ%3BFUD-rgMdVXQtAilfBtW2C96gRjEwOACIuaX0Uw%3BFRspbwMdRZJgA ik5uexRoJGyRjFFhZREFubJWQ&amp;aq=0&amp;oq=yaros&amp;sll=59.944 007,35.529785&amp;sspn=6.178652,21.643066&amp;hl=pl&amp;mra=ls &amp;via=3&amp;ie=UTF8&amp;ll=61.178645,34.27218&amp;spn=7.12431,1 2.17984&amp;t=m&amp;output=embed"></iframe><br /><small><a href="https://maps.google.pl/maps?f=d&amp;source=embed&amp;saddr=Narwa,+Estonia&amp;daddr=R osja,+Petersburg+to:Rosja,+Obw%C3%B3d+leningradzki ,+Prioziorsk+to:61.928899,34.2452869+to:Rosja,+Kar elia,+Bie%C5%82omorsk+to:Rosja,+Karelia,+Pudozh+to :Rosja,+Obw%C3%B3d+jaros%C5%82awski,+Yaroslavl'&amp;ge ocode=FSj6iQMd2QauASmHsGaL1zeURjH0IX1NXypKuQ%3BFc6 wlAMdp53LASntZUrHjDeWRjH_joSrP2fHbQ%3BFZ90owMdRoLL ASkJnBplXNmZRjHPxIAfDvhlEQ%3BFcP1sAMdpooKAinh0HWWh uihRjH16JgeG_Ox8g%3BFRfl2AMd11ESAilt4W06Fk8hRDEBBt zv3Fy0RQ%3BFUD-rgMdVXQtAilfBtW2C96gRjEwOACIuaX0Uw%3BFRspbwMdRZJgA ik5uexRoJGyRjFFhZREFubJWQ&amp;aq=0&amp;oq=yaros&amp;sll=59.944 007,35.529785&amp;sspn=6.178652,21.643066&amp;hl=pl&amp;mra=ls &amp;via=3&amp;ie=UTF8&amp;ll=61.178645,34.27218&amp;spn=7.12431,1 2.17984&amp;t=m" style="color:#0000FF;text-align:left">Wyświetl większą mapę</a></small>

Rosja środkowa
<iframe width="425" height="350" frameborder="0" scrolling="no" marginheight="0" marginwidth="0" src="https://maps.google.pl/maps?f=d&amp;source=s_d&amp;saddr=Rosja,+Jaros%C5%82aw,+Ya roslavl'-gl.&amp;daddr=Rosja,+Moskwa+to:Rosja,+Obw%C3%B3d+wo%C5 %82gogradzki,+Volgograd+to:Elista,+Ka%C5%82mucja,+ Rosja&amp;geocode=FR9LbwMdUtVfAilfHQEnzpOyRjG3AOjT9Kul QQ%3BFUmRUgMdKfc9AinJsNRz_Eq1RjFMz1dXzNZEPQ%3BFWAa 5wIdO0WnAilndlu4dTMFQTFB2lfOnBcNiA%3BFXu8wgIdq3SjA inPzT9yjdEBQTH1bXi19-6fyA&amp;aq=0&amp;oq=Elista&amp;sll=53.768196,38.474121&amp;sspn=3 .643105,10.821533&amp;hl=pl&amp;mra=mrv&amp;ie=UTF8&amp;ll=53.9819 35,36.079102&amp;spn=11.31498,7.09923&amp;t=m&amp;output=embed"></iframe><br /><small><a href="https://maps.google.pl/maps?f=d&amp;source=embed&amp;saddr=Rosja,+Jaros%C5%82aw,+ Yaroslavl'-gl.&amp;daddr=Rosja,+Moskwa+to:Rosja,+Obw%C3%B3d+wo%C5 %82gogradzki,+Volgograd+to:Elista,+Ka%C5%82mucja,+ Rosja&amp;geocode=FR9LbwMdUtVfAilfHQEnzpOyRjG3AOjT9Kul QQ%3BFUmRUgMdKfc9AinJsNRz_Eq1RjFMz1dXzNZEPQ%3BFWAa 5wIdO0WnAilndlu4dTMFQTFB2lfOnBcNiA%3BFXu8wgIdq3SjA inPzT9yjdEBQTH1bXi19-6fyA&amp;aq=0&amp;oq=Elista&amp;sll=53.768196,38.474121&amp;sspn=3 .643105,10.821533&amp;hl=pl&amp;mra=mrv&amp;ie=UTF8&amp;ll=53.9819 35,36.079102&amp;spn=11.31498,7.09923&amp;t=m" style="color:#0000FF;text-align:left">Wyświetl większą mapę</a></small>

Elista (RUS)/Gruzja/Armenia/Gruzja
<iframe width="425" height="350" frameborder="0" scrolling="no" marginheight="0" marginwidth="0" src="https://maps.google.pl/maps?f=d&amp;source=embed&amp;saddr=Rosja,+Ka%C5%82mucja,+ ++Elista&amp;daddr=44.1765879,43.1198365+to:43.1363746 ,44.5954851+to:Tbilisi,+Gruzja+to:Tatev,+Syunik,+A rm++enia+to:Pokr+Vedi,+Ararat,+Armenia+to:40.16431 ,44.41089+to:40.16799,44.30088+to:Akhaltsikhe,+Sam tskh++e-Javakheti,+Georgia+to:Batumi-Akhaltsikhe&amp;geocode=FXu8wgIdq3SjAinPzT9yjdEBQTH1bX i19-6fyA%3BFcsUogId3PSRAikfObY77aFXQDGXK2iXDUoKhg%3BFX Y1kgIdHXmoAik9Esne3HZQQDHFUwqpPxLdMg%3BFZ1xfAIdpny rAilrYk_m1wxEQDGjblfi7YTQYQ%3BFaPqWAIdAJHBAil1XhaU ZwYWQDGieG8A0-0PAg%3BFV7VYAIdCaKoAimHwQ-hvDMVQDFhGLuQAekhjA%3BFdbbZAIdCqilAikvttkVF75qQDGt WIjpXHo_8w%3BFTbqZAIdUPqjAinLCyH825RqQDE2EvGe_TO_D g%3BFelbewIdf-qPAimh2T0tjdpCQDEbletYTdV8Fw%3BFdg7ewIdoKKIAg&amp;oq=K hulo&amp;sll=41.62971,42.506661&amp;hl=pl&amp;mra=dme&amp;mrsp=9&amp;s z=17&amp;via=1,2,6,7&amp;t=m&amp;ie=UTF8&amp;ll=41.62971,42.506661 &amp;spn=0.004499,0.010568&amp;output=embed"></iframe><br /><small><a href="https://maps.google.pl/maps?f=d&amp;source=embed&amp;saddr=Rosja,+Ka%C5%82mucja,+ ++Elista&amp;daddr=44.1765879,43.1198365+to:43.1363746 ,44.5954851+to:Tbilisi,+Gruzja+to:Tatev,+Syunik,+A rm++enia+to:Pokr+Vedi,+Ararat,+Armenia+to:40.16431 ,44.41089+to:40.16799,44.30088+to:Akhaltsikhe,+Sam tskh++e-Javakheti,+Georgia+to:Batumi-Akhaltsikhe&amp;geocode=FXu8wgIdq3SjAinPzT9yjdEBQTH1bX i19-6fyA%3BFcsUogId3PSRAikfObY77aFXQDGXK2iXDUoKhg%3BFX Y1kgIdHXmoAik9Esne3HZQQDHFUwqpPxLdMg%3BFZ1xfAIdpny rAilrYk_m1wxEQDGjblfi7YTQYQ%3BFaPqWAIdAJHBAil1XhaU ZwYWQDGieG8A0-0PAg%3BFV7VYAIdCaKoAimHwQ-hvDMVQDFhGLuQAekhjA%3BFdbbZAIdCqilAikvttkVF75qQDGt WIjpXHo_8w%3BFTbqZAIdUPqjAinLCyH825RqQDE2EvGe_TO_D g%3BFelbewIdf-qPAimh2T0tjdpCQDEbletYTdV8Fw%3BFdg7ewIdoKKIAg&amp;oq=K hulo&amp;sll=41.62971,42.506661&amp;hl=pl&amp;mra=dme&amp;mrsp=9&amp;s z=17&amp;via=1,2,6,7&amp;t=m&amp;ie=UTF8&amp;ll=41.62971,42.506661 &amp;spn=0.004499,0.010568" style="color:#0000FF;text-align:left">Wyświetl większą mapę</a></small>

Głazio
09.10.2012, 13:50
Mapy nie pokazują wszystkich miejsc.
Za nami ponad 8000 km w 17 dni (2,5 tygodnia).
Co tu dużo pisać. O tym co nam najbardziej doskwierało piszemy najmniej. Nasze cztery litery dawały się już we znaki.

Boski-Kolasek
10.10.2012, 02:04
Dawaj Glazio Team!!!!!!!!!!

Głazio
15.10.2012, 09:31
Sorki za przerwę w relacji - spowodowana krótkim wypadem motocyklowym do Słowacji i Czech.
Kontynuuję :-)

Masakra ... ?

Blacha w deszczu do tego na zakręcie i na moście była niespodzianką inni nazwą to atrakcją. Tylne koło wyprzedzało przednie.
100 pytań do ...
Kłaść motocykl czy nie?
Chwila szybkich decyzji w przeciągu 2-3 sekund.
Jak położę maszynę to i tak uderzymy w skalną ścianę. Nawet sunąc się po drodze nie zmienimy kierunku jazdy.
Spotkanie ze ścianą - nie uniknione. Prawie szorujemy po podłożu lewym kufrem.
Koniec mostu. Jeszcze na kołach. Jest już asfalt.
Muszę spróbować.
Może uda się uniknąć zderzenia ze ścianą.
Odrobina zimnej krwi, dodany gaz i wychodzimy cało. Chwilę nami porzucało. Utrzymałem wibrującą raz w lewo raz w prawo kierownicę. Jesteśmy na drodze.
W jednej chwili tyle emocji. Śmierć w oczach. Z jednej strony ściana z drugiej przepaść. Przegrzane zwoje szarych komórek. Odrobina wysiłku fizycznego. Opanowanie kierownicy. Ujarzmienie żółtego kolosa.

Toczymy się dalej. Trudno wyczuć jak mogło się to wszystko zakończyć.

To było najbardziej niebezpieczne zajście na naszym wyjeździe.

Do Batumi jedziemy w ciągłym w deszczu.
Batumi - miejscami kompletnie sucho a miejscami pada. Tradycyjnie przez rok skończyli budynki, które nie były skończone a w międzyczasie powstało parę nowych. Oświetlone co się da - nawet przydrożne palmy.
Zajeżdżamy do naszych starych znajomych. Piwo, chaczapuri i po przejściach kolejnego dnia spanie.

Dzień 19 (Batumi)
Pranie, pokazywanie zdjęć i filmów z poprzednich pobytów w Gruzji (2010/2011).
http://www.radiator-mototurystyka.pl/images/fbfiles/images/P1150657.JPG

Leniuchowanie. Liczyliśmy na słońce i plażę. Pogoda niepewna. Deszcz ciągle wisi w powietrzu. Zamiast na plażę idziemy z wizytą do kolejnego znajomego Paata. Pogoda w kratkę - pada i przestaje. W naszym ulubionym lokalu zmienił się browar i coś w składzie chaczapuri. Tym razem nie było tak smaczne jak wcześniej. Piwo Zegari nie umywa się do Batumskiego. Zresztą to kwestia indywidualnych smaków.
Wieczorem nasze dłuższe wersje filmowe Gruzja 2010 i 2011 zrobiły niesamowitą furorę. Otrzymujemy pochwały, prezenty, pomarańcze i cytryny prosto z sadów i to co najbardziej bezcenne - zadowolenie na twarzach Gruzinów i duma z piękna ich kraju, który większość z nich zna tylko z opowieści.
Po obejrzeniu zdjęć i filmów komentarze, że zrobiliśmy Gruzji wspaniałą reklamę ich kraju. To dodało nam tylko otuchy.

Dzień 20 (Batumi)
Poranna kawa. Wyjazd na miasto w poszukiwaniu internetu. Nasz pierwszy wpis z wyjazdu. Zwiedzanie. Powrót. Pogoda dalej w kratkę. Moczymy nogi w Morzu Czarnym. Woda ciepła jednak warunki nie sprzyjają wylegiwaniu się na plaży.
Wracamy, pakujemy się i w drogę w stronę Turcji. Wyruszamy ok. godz. 15.00.
Tym razem chcemy zwiedzić Turcję a nie tylko przejechać podziwiając tylko to co po drodze.

http://www.radiator-mototurystyka.pl/images/fbfiles/images/P1150670.JPG
Kurtkę Tamary upodobała sobie młoda jaszczurka. Wszyscy wokół przestraszeni - uciekają. Hmm - zostałem sam, by ocalić od niebywałego niebezpieczeństwa moją ukochaną żonę. Dorwałem małą bezbronną jaszczurkę i puściłem wolno. Wtedy wszyscy powrócili coby bezpiecznie się pożegnać http://www.radiator-mototurystyka.pl/components/com_kunena/template/default_ex_black/images/english/emoticons/smile.png

Przejście graniczne Sarp (Geo)-Kemalpasa (Tr) to 2,5 godzinna bieganina od budki do budki. Kolejka. Wydaje Ci się, że jesteś już pierwszy przy okienku a tu nagle pojawia się las rąk i tłumaczenie ja tylko pieczątkę. 150 metrów z buta aby kupić wizę-powrót. Teraz my potrzebujemy tylko pieczątki a tu znowu las rąk. Kolejna budka - kontrola celna. Jeszcze jedna przy wjeździe do Turcji.
Ufff.
Przepoceni ruszamy w głąb Turcji - kierunek na południe.
Po drodze robimy krótki postój, na którym Turek częstuje nas śliwkami. Ruszamy dalej - kierunek na Erzurum. Serpentynami wspinamy się coraz wyżej. Jesteśmy zaskoczeni pogodą. Niestety widoki przysłania nam chmura, w którą wjeżdżamy. Po chwili zaskoczenie - po raz pierwszy w Turcji złapał nas deszcz (wcześniej byliśmy 3 x w Turcji bez jednej kropli deszczu). Coraz wyższe góry i remonty na drodze.
Powoli zbliża się noc. Na drodze stoi dziwny znak, ułożone kamienie w poprzek i coś po turecku. Jedziemy dalej. Do tej pory mijaliśmy się co chwilę z samochodami - nagle pustka - nic nie jedzie. Zmiana nawierzchni na szuter. Za chwilę świeżo usypany i grząski kamień. Wąski dojazd do tunelu.
Wewnątrz okazuje się, że tunel jest w budowie - dopiero go drążą. Zawracamy z niemałymi problemami. Wąski nasyp, luźny kamień więc walczymy tak z 10 minut. Wracamy w ciemnościach i deszczu do naszego dziwnego oznaczenia. Na drodze prowadzącej w dół znowu ruch - tiry, remonty itp. Droga szutrowo błotnista a obok wielkie przepaście, których dna nie widzimy (nocne ciemności). Od czasu do czasu widać bardzo nisko w dole światła pojazdów lub szmer górskiej rzeki.
http://www.radiator-mototurystyka.pl/images/fbfiles/images/P1150676.JPG
Drogowskazy do wielu elektrowni wodnych po drodze. Ze znaków wiemy, że na rzece były zapory.

Na tureckiej remontowanej drodze. Deszcz, szuter, błoto. Dojeżdżamy do Erzurum. Rozbijamy namiot na stacji benzynowej za miastem obok tira i dwóch mini kamperów na włoskich tablicach.

Dzień 21
Wstajemy. Nasi włoscy sąsiedzi gotowi do drogi. Uzupełniają wodę w zbiornikach, myją pojazd i w drogę. My w międzyczasie składamy manele. Gdzie się nie dotkniemy tam błoto po nocnej przeprawie. Żółtek dostaje szybki prysznic i w drogę. Przejeżdżamy przez miasteczka. Na ulicach sami faceci.
http://www.radiator-mototurystyka.pl/images/fbfiles/images/P1150691.JPG
Wyławiamy pojedyncze kobiety, które na widok aparatu odwracają szczelnie zasłonięte oblicze. Co chwile wojskowe patrole. Jeden z nich zatrzymuje nas po chwili puszcza dalej.
Zatrzymujemy się na poboczu.
Nagle ...
http://www.radiator-mototurystyka.pl/images/fbfiles/images/P1150694.JPG
Wyprzedza nas wóz pancerny. Za chwilę znaki drogowe - uwaga czołgi. Nie dziwił nas już widok punktów kontrolnych i coraz bardziej uzbrojonych żołnierzy.
To Kurdystan.

Poniżej inny widok na tureckich drogach.
http://www.radiator-mototurystyka.pl/images/fbfiles/images/P1150697.JPG

Zbliżamy się do Nemrut Dag. Nie tak szybko. Przegapiliśmy coś na mapie albo skończyła nam się droga.
http://www.radiator-mototurystyka.pl/images/fbfiles/images/P1150703.JPG
To po prostu mała przeprawa promowa.

Mkniemy dalej. Gdzieś w okolicy powinien znajdować się skręt do tego zabytku. Zatrzymujemy się więc na stacji benzynowej aby prześledzić mapę. Tankowanie, świeże pieczywo no i oczywiście 100 pytań do ... oczywiście tylko po turecku. Sesja zdjęciowa samych facetów, którzy się o to prosili.
Nemrut Dag tą nazwę kojarzył każdy facet na stacji. Pozujący do zdjęć faceni gestykularnie pokazują nam, że do nemrut pod górkę przez miasteczko.
Jedziemy. Droga kręta widoki z minuty na minutę ładniejsze. Nagle szlaban. To kasa biletowa - 8 lira od głowy i pniemy się jeszcze wyżej. Po drodze campingi, hotele, sklepy, do których każdy chce nas zgarnąć na siłę. Aby złowić turystę Turcy potrafią wtargnąć na drogę. Dziwny i niebezpieczny zwyczaj. Coraz stromsze podjazdy i piękniejsze widoki. Ostry podjazd, budynek i końcowy parking. Tu też chcą nas zgarnąć abyśmy przenocowali. Dalej wspinamy się pieszo na szczyt widocznej usypanej na górze góry. Wszytko po to, by zobaczyć upadłe głowy posągów.
http://www.radiator-mototurystyka.pl/images/fbfiles/images/P1150723.JPG
Nazwa tego miejsca pochodzi z kręgu kultury Mezopotamii z III tysiąclecia p.n.e. i wywodzi się od legendarnego Nemroda. Głowy posągów spadły po licznych trzęsieniach ziemi.

Zjeżdżamy w dół. Do następnego celu naszej podróży mamy niecałe 600 km. Zapada mrok. Zjeżdżamy na stację benzynową za potrzebą. Tamara mknie do toalety a ja sprawdzam mapę. Operatorzy na stacji benzynowej zapraszają mnie do stolika gestykularnie pokazując talerz. Podchodzę.
http://www.radiator-mototurystyka.pl/images/fbfiles/images/P1150745.JPG
Nalewają zupę. Pytają czy żona też. Potwierdzam skinieniem. Myśleliśmy już o kolacji a tu grochówka, bardzo ostra papryka, którą maczano w soli i na koniec herbatka. Dużo herbatki ... ruszamy dalej.
Kahramanmaraş - nocleg na stacji benzynowej. Prysznic z przygodami ale o tym w dłuższej wersji http://www.radiator-mototurystyka.pl/components/com_kunena/template/default_ex_black/images/english/emoticons/smile.png

Dzień 22
Po śniadaniu podjeżdżamy do dystrybutora. Niestety nie przyjmuje naszej karty. Jedziemy dalej. Tankowanie. Jazda. Nagle wyprzedza nas biały wóz i zajeżdża nam drogę. Facet pokazuje coś w samochodzie.
Widzę podwieszoną kamerę. Wymawia co chwilę słowo Polis i nakazuje jechać za sobą.
Kurde - kolejna przygoda ...

Głazio
28.10.2012, 14:36
Miałem mały wypadek stąd ta zwłoka.

Cd. relacji.
Kolejna przygoda.
Mandat w Turcji.
O ile teraz polismeni potrafili coś z siebie wydusić po angielsku to później w zależności od tego co chcieli. Coś tu chyba nie tak.
Pokazują mi tabelę, moje zdjęcie i prędkość. Wypisują mandat 154 TL. Studiuję ową tabelę. Okazuje się, że taryfikator jest zupełnie inny niż w większości krajów. Każdy pojazd może jechać z inną prędkością (samochód osobowy, motocykl, motocykl z wózkiem bocznym itd.). Nie ważne o ile przekroczyłeś ograniczenie prędkości. Ważna jest prędkość na radarze, którą sczytują z tabeli. Pokazują mi, że gdybym jechał o 1 km więcej otrzymałbym mandat 319 TL.
Wtargnąłem więc do nieoznakowanego pojazdu, który mnie złapał i pokazuję ile jedzie ten tir - czytam z taryfikatora ile mogą zedrzeć od niego, za chwilę kolejny pojazd.
Hmm - po ich zachowaniu nie wiedziałem o co chodzi. Nagle przestali rozumieć po angielsku ?
Tak to jest - jesteśmy turystami a Ci mają pierwszeństwo w każdej weryfikacji.
http://www.radiator-mototurystyka.pl/images/fbfiles/images/P1150768.JPG
Kapadocja - Goreme. Miasto i domy w skałach a dokładniej w skalnych piramidach. Ponadto podziemne miasta-wiele takich miast. Upał daje się ostro we znaki. Zwiedzamy to co nam najbardziej odpowiada i lecimy dalej.
Aksaray-Konya. Lecimy dwupasmówką zwalniając za tirem po to, by przepuścić mknące za mną pojazdy z prędkością ok. 150/h. Zwalniam do 90 po czym wyskakuję zza tira. Policja na poboczu. 1 km dalej drugi wóz - już na mnie czekali.
Miliony próśb nie pomogły.
Drugi mandat.
Tym razem miałem o 2 km/h więcej niż poprzednio - mandat 319 TL (x 1,7 zł).
Oczekując na wypisanie mandatu - załapałem.
Pojazdy z oznaczeniem na rejestracji TR prały ile fabryka dała i nic. Skinienie głowy (wyglądało jak gest skruchy) łapka w górę i jedź dalej. Kolejny mandat turysta z literą D na rejestracji.
W tym przypadku Pan policjant starał się wyjaśnić ile mam dni do zapłaty. Jeśli zrobię to do 16 dni) jest jakaś zniżka (chyba 3/4. Jeśli po 4 dniach 100% (do 15 dni (chyba?)). Do miesiąca 100 %. Po tym terminie naliczają odsetki 5 %.
Wysyłamy więc sms-y do kraju - jakie konsekwencje grożą za brak opłaty?
Odpowiedzi zwrotne:
1. W razie braku wpłaty jeśli uda się wyjechać przy następnej próbie wjazdu 1 dzień w tureckim więzieniu przelicza się na 10$ (do mandatu dochodzą odsetki).
2. Jedź dalej na pewno nie mają tak szybkiego systemu żeby Cię zatrzymać na granicy.
i inne ...
Pytamy więc sami siebie.
Czy wystarczy nam kasy żeby dojechać do domu ?
Jedziemy do Pamukali?
Policjant poinformował nas, że po drodze jest jeszcze pięć takich patroli - kwitując to dziwnym uśmiechem. Pierwszy uśmiech w jego wykonaniu był złą wróżbą. Do granicy Bułgarskiej prawie 1100 km a przez Pamukale 1200 plus czas na zwiedzanie.
Co robić dalej?

Głazio
01.11.2012, 17:16
Zapada szybka decyzja. Odpuszczamy jazdę w stronę kolejnych 5 kontroli. Zmieniamy kierunek jazdy i jedziemy do Canakkale.
Oprócz zwiedzania Kapadocji i dwóch mandatów przejeżdżamy ok. 1200 km (z Kahramanamaras/Goksun/Goreme/Aksaray/Konya/Aksehir/Afyonkarahisar/Kutahya/Tavsanli/Balikesir). Zmęczeni upałem - robimy sobie krótką drzemkę gdzieś w górskiej miejscowości po czym mkniemy dalej. Nocleg na stacji benzynowej ok. 30 km za Balikesir (drzemka po drzewem przerywana co chwile ciekawskimi tubylcami).

Dzień 23
Śpimy 4-5 godzin. Na początek pomerdały mi się kierunki jazdy i przejechałem w stronę powrotną ok. 30 km (z powodu braku tablic informacyjnych przy remontowanej drodze).

Zajeżdżaliśmy po zmroku na kilka stacji i zapamiętałem inną. To wyraźne oznaki wczorajszego zmęczenia i emocji.

Zawracamy i jedziemy w dobrym kierunku do Canakkale.
Jedziemy wzdłuż plaż Morza Śródziemnego od Akcay do Kucukkuyu (symboliczne moczenie w morzu). Tu zmieniamy kierunek jazdy na północny. Wspinamy się serpentynami pod górę. Za nami piękny widok na morze. Tureccy kierowcy jak szaleni pchają się na trzeciego na tej ciasnej, stromej i przepastnej drodze.
Korek. Co jest grane? Podjeżdżam motocyklem wyżej - może ominę.
Żandarmeria, karetka pogotowia, policja i tłum ludzi. Na jednym z wielu zakrętów przewrócony tir z cysterną. Tuż przed nią dwa dobrze przerysowane samochody. Płacząca kobieta ...
Kierowcę tira niosą na noszach - to znak, że żyje. Przepaść była blisko.
Przejazd nie możliwy. Z cysterny wyciekła jakaś lepka maź. Ani to ropa (ON) choć ją trochę przypomina. Kto wszedł w tą dziwną ciecz nie może w żaden sposób poradzić sobie z oczyszczeniem obuwia.
http://www.radiator-mototurystyka.pl/images/fbfiles/images/P1150793.JPG

Każą zawracać. Przejazdu długo nie będzie. Tłumaczą coś po turecku - prawdopodobnie o skrócie.
Zawracamy. Przepychamy się bardzo wąskimi dróżkami, w które wjechały również autobusy (mimo zakazu). To sprawia, że co chwile unikamy czołówki ratując się poboczem. Droga biegnie prawie po plaży wzdłuż gajów oliwnych. Po pewnym czasie dojeżdżamy do głównej na Canakkale. Tam ładujemy się na prom przez Cieśninę Dardanele.

http://www.radiator-mototurystyka.pl/images/fbfiles/images/P1150796.JPG

W ten sposób żegnamy przygody w Azji.
Dobijamy do Europy.
Eceabat i w drogę w stronę Bułgarii. Kilkadziesiąt km dalej zatrzymujemy się na przydrożnym barze/campingu. Mieliśmy okazję nocować tu parę lat wcześniej na molo. Sentyment do właściciela i tego miejsca pozostał. Raczymy się tam jedzonkiem i herbatką. Jak zwykle zamawiamy jedno dostajemy więcej.
Zamawiamy chleb, ser, pomidory i herbatę a do tego dostajemy jajka na twardo, ostrą paprykę, śliwki.
Po śniadaniu idziemy zażyć kąpieli w Morzu Marmara. Tamara pełna obaw pyta czy może kąpać się w stroju (robiła to 5 lat wcześniej).
To Europa - nie ma problemu odpowiada właściciel. Trochę ochłody i w drogę.
Przed Babaeski łapie nas potworna ulewa. To nie możliwe - mówię z niedowierzaniem. Będąc w Turcji już trzy razy wcześniej nigdy, nie kapnęła nawet kropelka. Tym razem jesteśmy 4 niepełny dzień i drugi raz potworny deszcz. Trudno jedziemy dalej. Im bliżej granicy z Bułgarią tym większa pompa. Samochody zamiast jechać zatrzymują się na poboczu. Wycieraczki nie wyrabiają. Ja otwieram szybę w kasku, bo również nic nie widzę. Koło Kirklareli deszcz nieco zelżał.
Zanim dojadę do granicy dzwonię do ambasady. Może mi powiedzą co może mnie tam czekać lub doradzą - zapłać.
Dzwonię.
Ani ambasada ani konsulaty nie odbierają. Pomyślałem wtedy - kiedy są potrzebni to nigdy ich nie można dorwać.
Pełni obaw jedziemy na przejście.
Poszło tak sprawnie jak nigdy dotąd.
Bułgaria mkniemy przez Burgas i Warnę. W Balcziku robimy zakupy. Szukamy kempingu nieopodal miasta, na którym kiedyś nocowaliśmy. White Lagune zmieniło nazwę na Saint George Hotel.
Rozbijamy namiot - odpoczywamy.

Dzień 24
Saint George Camp - śniadanie, prysznic, piw, plaża. Po prostu błogie lenistwo. Ot przez przypadek trafiło się ślepemu - niedziela.

http://www.radiator-mototurystyka.pl/images/fbfiles/images/P1150832.JPG

Czysta i ciepła woda. Białe klify. Co tu pisać ?
Nuda.
Sms-y - szwagier i znajomi z Rzeszowa mają dojechać do Vama-Veche. Mamy do nich raptem 60 km. Nie wiemy gdzie będą nocować - hotel czy plaża? Przed zmrokiem dostajemy sms-a, że po przebojach ale są już prawie na miejscu. Mimo tego, że opłaciliśmy jeszcze jedną noc w tym miejscu - zwijamy manatki i w drogę.
W Vama - brak znajomych choć po sms-owym opisie znaleźliśmy samochód z rejestracją RZ. Znajomych nie widać za to obok niego jest wielka zadyma.
Idziemy więc na deptak. Jemy szarmę, idziemy po piwo, wychodzimy ze sklepu prosto na maskę samochodu z rejestracją RZ.
Rozbijamy namioty, idziemy po zaopatrzenie i miłym towarzystwie spędzamy wieczór.

Dzień 25
Rano po wyjściu z namiotu nie obudził nas widok męskich jaj, jak rok wcześniej w tym miejscu. Obudził nas syn Szwagra, który władował się do środka z dużą ilością piasku.

http://www.radiator-mototurystyka.pl/images/fbfiles/images/P1150850.JPG

Plaża, morze, jedzenie, picie, opalanie. Tak mijał kolejny dzień. Największą atrakcją była naprawa zaworka od gazowej kuchenki turystycznej (na zdjęciu debata w tej sprawie) oraz poszukiwanie miejsca do załatwienia potrzeb fizjologicznych.
Kolejny wieczór przy stoliku turystycznym przy rozmownych napojach.

Dzień 26
Zbyt długi odpoczynek rozleniwia. Jutro musimy dojechać do Polski - pojutrze do pracy.
Jedziemy w kierunku Transalpiny.

Wyjechaliśmy z plaży nad Morzem Czarnym. Późnym popołudniem dojechaliśmy do Transalpiny.

http://www.radiator-mototurystyka.pl/images/fbfiles/images/P1150865.JPG

Droga nr 67c jest już wyasfaltowana praktycznie w całości od 2010 roku. Do tego czasu była drogą szutrową. Szurtrów za to nie brakuje na bocznych drogach odchodzących od Transalpiny. Prace przy drodze trwają nadal. Wykonywane są betonowe rynny odprowadzające wode oraz murki. Trasa wiedzie przez najwyższą przełęcz górską w Rumunii. Przełęcz Urdele osiąga 2145 m n.p.m. i łączy dwa miasta Sebes i Novaci. Zimą droga jest zamknięta dla ruchu drogowego.

Wspinamy się stopniowo do góry. Po drodze mijamy różnej maści samochody. W powietrzu unosi się zapach palonego sprzęgła. W pewnym momencie zacząłem się obawiać, że to nasze. Zatrzymujemy się co chwilę, by podziwiać widoki. Okazuje się, że to sprzęgła przejeżdżających bądź mijanych przez nas samochodów. Na każdym postoju maski samochodów idą w górę a wspaniałe widoki i klimat zakłócają dźwięki chłodzących wentylatorów.
Trasa bardzo widokowa. Trudno ją jednak porównać do Transfogaraskiej. Każda z nich ma swój urok i własny klimat.

Droga na Transalpinie wije się jak wąż. Duża część nie porośnięta lasami. Tu widoki są niesamowite.

http://www.radiator-mototurystyka.pl/images/fbfiles/images/P1150893.JPG

Co chwilę mijamy motocyklistów. Sporo dodatkowych atrakcji. Najważniejsze są jednak widoki.
Wyjeżdżając coraz wyżej robi się chłodno, bardzo chłodno, zimno. Ubieramy wszystkie najcieplejsze rzeczy - nic nie pomaga.
Jedziemy jednak dalej rządni nowych widoków za następną i następną górką. Każdy inny http://www.radiator-mototurystyka.pl/components/com_kunena/template/default_ex_black/images/english/emoticons/smile.png

http://www.radiator-mototurystyka.pl/images/fbfiles/images/P1150896.JPG

Przejeżdżamy przełęcz. Zjeżdżamy w dół krętą drogą. co chwilę pod górkę. Dojeżdżamy do granicy lasu. Droga nadal kręta.
Tu jednak co jakiś czas z lasu wyłaniają się ludzie. O co chodzi ?
Najbliższe wioski i miasteczka oddalone o dobrych kilkanaście/kilkadziesiąt kilometrów.
Chwilę później w środku lasu pole namiotowe, następne i następne.
W czym tkwi tajemnica ?
Kiedy najeżdżamy na pojazd skupujący jagody - wszystko stało się jasne.
Zbieracze jagód skupili się w wielkich namiotowych osadach i penetrują okoliczne lasy w poszukiwaniu jagódek. Wieczorem w obozowiskach panowała wesoła atmosfera połączona z tańcami i piciem różnorakich napojów. Kilka razy zapraszano nas skinieniem głowy lub machnięciem ręką.
Pędzimy dalej - jutro musimy dojechać do celu.

Zmarzliśmy strasznie. Kiedy zjechaliśmy do Sebes zrobiło się znacznie cieplej. To był nasz najchłodniejszy dzień wyjazdu.
Nocujemy w przydrożnym motelu na stacji benzynowej.

Dzień 27 (ostatni)
Do domu zostało nam ponad 800 km.
Kręte Rumuńskie drogi nie pozwalają na zbytnie przyspieszenie. Toczymy się więc powoli. Rumunia/Węgry/Słowacja.
Podziwiamy przydrożne widoki.

http://www.radiator-mototurystyka.pl/images/fbfiles/images/P1150935.JPG

Do Lubaczowa dojeżdżamy późnym wieczorem.
Na tym kończę skróconą relację z naszego wyjazdu. Więcej szczegółów wkrótce.
Na koniec zdjęcie licznika http://www.radiator-mototurystyka.pl/components/com_kunena/template/default_ex_black/images/english/emoticons/smile.png
Przed wyjazdem

http://www.radiator-mototurystyka.pl/images/fbfiles/images/P1140653.jpg

http://www.radiator-mototurystyka.pl/images/fbfiles/images/P1150943.JPG

Krótkie filmy z wyjazdu - wkrótce. Dłuższa wersja 23 II 2013 w MDK Lubaczów. Nie będzie jej jak i poprzedniczek w necie na YouTube lub innych.

Mam nadzieję, że nie zanudziłem lekturą.

Mech&Ścioła
01.11.2012, 17:39
Bardzo fajna relacja! Szkoda, że jechałeś skrótami :)... w relacji oczywiście.
Dzięki!

Głazio
08.11.2012, 16:03
Opis i zdjęcia w dużym skrócie.
Uzupełniam to krótkim filmem.

Test mojej kamery - contour GPS. Fragmenty z motowyprawy "Siedem mórz ?".
Więcej info w trakcie filmu .

Każda kamera ma swoje plusy i minusy.
W skrócie:
Plusy - wspaniały obraz, mocowanie do kasku, wyznaczanie śladu GPS (prędkość, wysokość n.p.m., profil terenu ...)
Minusy - słaby dźwięk, krótko trzyma bateria (im większa rozdzielczość tym krócej). Największy jej minus to dość wysoka cena.

Zadowolenie olbrzymie.
Ciągle szukam rozwiązania na długość nagrywania (bez ograniczeń baterii).

Już zapraszałem na zimową dłuższą relację.
Zapraszam raz jeszcze 23 II 2013 w MDK Lubaczów.
W programie również inne wystąpienia.
Wstęp wolny :-)
Zakończenie w lokalu. 100 pytań do ...

<object width="640" height="360"><param name="movie" value="http://www.youtube.com/v/YzRct52lTbk?version=3&amp;hl=pl_PL&amp;rel=0"></param><param name="allowFullScreen" value="true"></param><param name="allowscriptaccess" value="always"></param><embed src="http://www.youtube.com/v/YzRct52lTbk?version=3&amp;hl=pl_PL&amp;rel=0" type="application/x-shockwave-flash" width="640" height="360" allowscriptaccess="always" allowfullscreen="true"></embed></object>

igi
09.11.2012, 09:24
A ten Lubaczów 23 lutego to jakaś zorganizowana akcja jest? Pewnie pytanie dziwne ale wszystko tłumacze swoja nowością na forum.

Głazio
09.11.2012, 11:47
A ten Lubaczów 23 lutego to jakaś zorganizowana akcja jest? Pewnie pytanie dziwne ale wszystko tłumacze swoja nowością na forum.
Jest to tzw zimowe spotkanie podróżników motocyklowych. Aktualnie III edycja "Nasze Wyprawy Motocyklowe".
Spotkanie na sali widowiskowej MDK. 4 prezentacje zdjęć i amatorskich filmów ograniczone czasowo do maksimum 40/50 minut. Na daną chwilę pewne są 3 prezentacje - czekamy na ostatniego wyjadacza. Może znajdzie się ktoś chętny z forum AT.
Po każdej prezentacji - pytania od publiczności.
W trakcie imprezy jest pokaz motocykli zabytkowych.
Wstęp wolny.
Motocykliści i podróżnicy mile widziani.

Po części oficjalnej udajemy się do pobliskiego lokalu. Tu można zadać dodatkowe pytania do prezentujących i pogadać. Część osób zabiera ze sobą instrumenty muzyczne i tworzy się fantastyczna atmosfera. Jedzenie i picie we własnym zakresie.
Na prezentacjach zawsze są forumowicze Africa Twin. Można ich spokojnie nazwać - stali bywalcy. Niektórzy piszą ciekawe komentarze po imprezie, że to już staje się monotonne i choćbyśmy wprowadzili płatne wejściówki to i tak przyjadą.

igi
09.11.2012, 14:24
Trochę daleko ale wydaje się kuszące. Z zapartym tchem czytam wasze opowiastki o podróżach i myśl o nich własnie przyświeca mi przy poszukiwaniach moto. No przy waszych podróżach to żadna odległość. ;)

Głazio
22.11.2012, 17:54
Wrzucam część I filmiku po krajach bałtyckich.

Wersja rozbudowana z dobrze słyszanymi tekstami na prezentacji 23 II 2013 w MDK Lubaczów

<object width="640" height="360"><param name="movie" value="http://www.youtube.com/v/3xTHeUlIFSI?version=3&amp;hl=pl_PL&amp;rel=0"></param><param name="allowFullScreen" value="true"></param><param name="allowscriptaccess" value="always"></param><embed src="http://www.youtube.com/v/3xTHeUlIFSI?version=3&amp;hl=pl_PL&amp;rel=0" type="application/x-shockwave-flash" width="640" height="360" allowscriptaccess="always" allowfullscreen="true"></embed></object>

Głazio
02.12.2012, 19:34
Kolejny krótki film. Część II z Rosji :-)
Jak Wam się owe filmy widzą ? Chcecie kolejne części ?

<object width="560" height="315"><param name="movie" value="http://www.youtube.com/v/w5CyO7AH2cQ?version=3&amp;hl=pl_PL&amp;rel=0"></param><param name="allowFullScreen" value="true"></param><param name="allowscriptaccess" value="always"></param><embed src="http://www.youtube.com/v/w5CyO7AH2cQ?version=3&amp;hl=pl_PL&amp;rel=0" type="application/x-shockwave-flash" width="560" height="315" allowscriptaccess="always" allowfullscreen="true"></embed></object>

Aldo Raine
02.12.2012, 20:01
Tak, dawaj jeszcze

wojtekm72
02.12.2012, 22:21
Nie oglądam zdjęć, filmów, reklam :) Czekam na spotkanie w MDK :drif: i korepetycje w knajpie wraz ze znajomymi ;)

Głazio
08.12.2012, 18:47
To już przedostatnia część III.
Co umożliwia Gruzja i Armenia.

<iframe width="640" height="360" src="http://www.youtube.com/embed/XE-3ItsKjfM?rel=0" frameborder="0" allowfullscreen></iframe>

Sławekk
08.12.2012, 20:52
filmy super, miło się ogląda :)

Aldo Raine
08.12.2012, 23:24
Super film. Brawo.

Arkadius
09.12.2012, 12:38
oby wiecej takich filmików :) super sie ogląda

Głazio
15.12.2012, 19:03
To już ostatnia skrócona część - Turcja i powrót przez Transalpinę

Mam nadzieję, że choć trochę filmy przypadły do gustu. Jestem samoukiem i składam je w pojedynkę bez możliwości korepetycji na swoim zad ... upiu. Przepraszam za niedoróbki.

<object width="560" height="315"><param name="movie" value="http://www.youtube.com/v/whoKSOT8udY?version=3&amp;hl=pl_PL&amp;rel=0"></param><param name="allowFullScreen" value="true"></param><param name="allowscriptaccess" value="always"></param><embed src="http://www.youtube.com/v/whoKSOT8udY?version=3&amp;hl=pl_PL&amp;rel=0" type="application/x-shockwave-flash" width="560" height="315" allowscriptaccess="always" allowfullscreen="true"></embed></object>

Głazio
21.01.2013, 21:00
http://www.radiator-mototurystyka.pl/images/stories/artykuly_2013/PLAKAT_III_wyprawy_motocyklowe.jpg

Przed nami III edycja zimowych spotkań podróżników motocyklowych. Usłyszycie ciekawe opowieści o krainach rozciągających się od koła podbiegunowego do Zwrotnika Raka, przygodach z dreszczykiem i niesamowitych emocjach związanych z eksplorowaniem nieznanych miejsc. Dowiecie się także jak jeździć na motocyklu z jedną nogą i usłyszycie o wadach i zaletach jazdy w pojedynkę. Będziecie mogli porozmawiać z podróżnikami osobiście i usłyszeć odpowiedzi na wszelkie związane z podróżami motocyklem pytania.



Czekamy na Ciebie 23 lutego 2013 w Miejskim Domu Kultury w Lubaczowie.

Zaczynamy o godzinie 16.00. Planowany czas zakończenia części oficjalnej godz. 20.00.

Wstęp wolny.

W programie następujące prezentacje:
1. Niepełnosprawni motocykliści zdobywają Nordkapp.
2. Bałkańskie Via Marmara.
3. Siedem mórz ?
4. Sah-ar czyli „morze niczego”.

Po każdej prezentacji pytania do podrózników i krótka przerwa. Imprezie będzie towarzyszyć wystawa motocykli.

Po zakończeniu prezentacji ok. godz. 20.00 część zamknięta imprezy dla uczestników pokazu i motocyklistów w restauracji Feniks (menu) – konsumpcja na koszt własny.

Trochę o prezentacjach i podróżnikach:
http://www.radiator-mototurystyka.pl/zloty-motocyklowe/644-iii-nasze-wyprawy-motocyklowe

Kto przybywa ???

majo
21.01.2013, 22:29
Obecny:)

Głazio
04.03.2013, 22:08
Po prezentacji zdjęć i dłuższej relacji filmowej z dialogami uzupełniam ostatnią część wyprawy - mapę naszego przejazdu.

http://www.radiator-mototurystyka.pl/images/fbfiles/images/00_Trasa_7_morz.jpg

Pełna sala a później lokal świadczą same o imprezie. Do tego niespodzianka od nowo otwartego salonu BMW z Lublina. Wielkie dzięki http://www.bmwmotoklub.pl/forum/images/smiles/icon_biggrin.gif

Dokończę o wyprawie.
Udało nam się wdepnąć do pięciu mórz, dwóch największych jezior w Europie i jednego zwanego przez Ormian morzem.

Po drodze sporo przeciwności losu ale to normalne.

Tak na prawdę nasza podróż trwa nadal i dostarcza sporo emocji i śmiechu z powodu mandatów otrzymanych w Turcji.
Dziś prawie mi się udało je zapłacić - zabrakło jednego szczegółu nazwy banku lub jego oznaczenia. Będziemy walczyć dalej http://www.bmwmotoklub.pl/forum/images/smiles/icon_smile.gif

Głazio
11.04.2013, 21:54
Wypady motocyklowe zostały zwieńczone czymś pod nazwą przewodnik.
Nasz wspólne przejażdżki z żoną znalazły swoją publikację. Nie ważne wcześniejsze wypady :D Wkrótce w księgarniach: http://bezdroza.pl/ksiazki/motocyklem-po-europie-20-tras-od-baltyku-po-adriatyk-wydanie-1-pawel-glaz-tamara-glaz,bepome.htm