PDA

View Full Version : III Zlot Motocyklowy Huta Pieniacka


Strony : [1] 2 3

piotrekk
25.08.2012, 21:50
Zachęcam do udziału .Oto wiadomość od komandora zlotu Adama
Witam ! kto się wybiera na III Zlot w HP ?
Przypominam, że startujemy 16 września o godz. 1000 z przejścia granicznego HREBENNE. Rysuje się ciekawy wyjazd, w Brodach mamy zorganizowane spanie w zajeździe KOLIBA, zaplanowane są spotkania z Polakami w Brodach i w Złoczowie. Nade wszystko załatwiłem Wam dwa dni ciężkiej pracy http://lbm-leszno.pl/forum/images/smiles/icon_rolleyes.gif przy porządkowaniu Polskiego Wojskowego Cmentarza. LICZĘ NA WASZ LICZNY UDZIAŁ. Prześlijcie inf. do znajomych motocyklistów. Szczegółowy harmonogram na stronie Stowarzyszenia.
Weźcie ze sobą rękawiczki do prac ogrodowych, co by Wam się odciski na delikatnych łapkach nie porobiły. http://lbm-leszno.pl/forum/images/smiles/icon_lol.gif
Czekam na zgłoszenia, postrufka http://lbm-leszno.pl/forum/images/smiles/icon_cool.gif
Adam Ś.
III Zlot motocyklowy w Hucie Pieniackiej, 16 – 20 września 2012 r.

Od Komandora Rajdu do Huty Pieniackiej:
Warunki udziału w zlocie; umiejętność jazdy na motocyklu, dobry humor i koleżeńskość.
Ne ma żadnych opłat organizacyjnych, poza Znaczkiem Zlotowym /w zamian za dobrowolny datek dla Polaków na Wschodzie/. Jedzenie /z wyłączeniem pobytu w Brodach/, paliwo, noclegi we własnym zakresie - choć wszystko będzie zorganizowane.

Będę wdzięczny za rozpropagowanie idei Zlotu, naszym celem jest uporządkowanie części Cmentarza Wojskowego w Brodach, będą potrzebne silne ręce, zapał i gorące Serce.
Tam pozostali nasi Bohaterowie, nasi przodkowie, nasi żołnierze, Nasza Krew, bili się i umierali za wolną Polskę. Choć tyle możemy dla nich zrobić.
Do zgłoszenia uczestnictwa proszę o podanie; imienia i nazwiska, adresu mail, nr tel. kontaktowego. Choć im wcześniej będziemy o Tobie wiedzieli, tym lepiej zorganizujemy nasz pobyt i działania w Brodach, noclegi, jedzenie, sprzęt i narzędzia do prac na cmentarzu.

pozdrawiam i do zobaczenia na Zlocie.
Adam Świtalski
preferowany kontakt mailowy: adam.switalski(at)wp.pl, tel. 510 011 012

piotrekk
26.08.2012, 22:36
Jeszcze trochę więcej konkretów:
Głównym zadaniem podczas III Zlotu Huta Pieniacka będzie nasz udział w porządkowaniu Polskiego Wojskowego Cmentarza w Brodach na Ukrainie. Obiecuję – pot, bóle krzyża i mięśni, ale także wspaniałe samopoczucie, dumę i zadowolenie ze spełnienia patriotycznego obowiązku, obowiązku sumienia, wobec wspaniałych Polaków, którzy są pochowani na Cmentarzu w Brodach, na Kresach II Rzeczpospolitej. Choć tyle możemy dla Nich zrobić.

Wstępny harmonogram zlotu:


16 września /Niedziela/ – godz.1000 – rozpoczęcie III Zlotu Huta Pieniacka
- Start - granica z Ukrainą, przejście graniczne HREBNNE, spotkanie z pozostałymi uczestnikami Zlotu Huta Pieniacka przybyłymi na granicę z różnych stron Polski, wymiana waluty na Hrywny, godz. 1000 - wspólna odprawa i przejście granicy.

Po stronie Ukraińskiej /zmiana czasu – 1 godz. do przodu/;
- tankowanie motocykli
- asysta Milicji Ukraińskiej /opcjonalnie/ – przeprowadzenie grupy do miejscowości BRODY /trasa Hrebenne – Brody 144 km/.
- BRODY powitanie z przedstawicielami Stowarzyszenia Huta Pieniacka i Polskimi mieszkańcami miejscowości,
- przejazd na miejsce noclegu /Zajazd Koliba 4 km od miasta Brody/ kolacja, ognisko, nocleg /generalnie potrzebne będą namioty/
- tankowanie motocykli

17 września /poniedziałek/ BRODY
- godz. 7:30 śniadanie
- godz. 8:30 przejazd do Brodów na miejsce cmentarza, organizacja, wyznaczenie zadań związanych z udziałem motocyklistów w porządkowaniu Polskiego Wojskowego Cmentarza w Brodach.
- ok. godz. 15:00 koniec pracy, powrót do Zajazdu Koliba
- ok. godz. 15:30 obiadokolacja
- ok. godz. 16:30 – 17:00 - przejazd do Złoczowa, spotkanie z Polakami
- ok. godz. 19:30 – przejazd do Zajazdu Koliba /jedziemy „za dnia”/
- wspólne ognisko i śpiewanie /ew. kiełbaski i jedzenie – we własnym zakresie/

18 września /wtorek/ – BRODY
- cd. prac związanych z porządkowaniem Polskiego Cmentarza w Brodach wg. harmonogramu z dnia 17 września.
- po południu, w zależności od godz. o której skończymy pracę na cmentarzu, przejazd do Zajazdu Koliba, obiadokolacja, czas wolny, ew. ognisko.
- tankowanie motocykli na przejazd do HUTY PIENIACKIEJ


19 września /środa/ – BRODY – HUTA PIENIACKA
- godz. 7:30 śniadanie
- godz. 9:00 wyjazd do Huty Pieniackiej,
- przejazd przez Podkamień, wjazd na Górę Różańcową do Klasztoru Dominikanów
- dojazd do Polany - Pomnika w Hucie Pieniackiej - organizacja obozowiska
- spotkanie z uczestnikami i współorganizatorami uroczystości w Hucie Pieniackiej – Stowarzyszeniem Huta Pieniacka połączenie z XII Międzynarodowym Rajdem Katyńskim
- udział w Uroczystej Mszy ku pamięci pomordowanych na Kresach Polaków
- wieczorem wspólne ognisko, nocleg w namiotach /wyżywienie we własnym zakresie/.

20 września /czwartek/ – KONIEC III ZLOTU HUTA PIENIACKA - dwie opcje kontynuacji
- indywidualne powroty do Polski
- kontynuacja RAJDU w ramach XII Rajdu Katyńskiego

20 września /czwartek/ – przejazd z Huty Pieniackiej do Lwowa, przez Zadwórze /Polskie Termopile/, Żelechów do Brzuchowic.

21 września /piątek/ - LWÓW
- zwiedzanie Lwowa, cmentarz Łyczakowski, cmentarz Polskich Orląt, Wzgórza Wóleckie, starówka z pomnikiem Adasia Mickiewicza, itp.,
- msza polowa w Katedrze Lwowskiej, czas wolny,
- mecz piłki nożnej z jednym z najstarszych klubów piłkarskich Rzeczpospolitej, POGOŃ LWÓW,
- po meczu spotkanie z Polakami zamieszkałymi we Lwowie i ich rodzinami, wspólne ognisko, pieczenie kiełbasek i wspólne śpiewanie. /nocleg w Brzuchowicach/

22 września /piątek/ - Lwów - Warszawa /POLSKA/
- tankowanie motocykli na przejazd do Polski
- przejazd do Polski przez Żółkiew
- ok. godz. 18:00 wjazd na PL. Piłsudskiego w Warszawie – zakończenia XII Rajdu Katyńskiego

Uwagi:
- organizacja Zlotu w Hucie Pieniackiej nie jest usługą turystyczną w rozumieniu Ustawy „O usługach turystycznych”, Dz. U. Nr 223, poz. 2268 z dnia 29 sierpnia 1997 roku z późniejszymi zmianami
- każdy uczestnik Zlotu jedzie na własną odpowiedzialność i odpowiada za siebie zgodnie z obowiązującymi odpowiednimi przepisami prawa, w tym prawa o ruchu drogowym,
- w miarę możliwości prosimy o wyposażenie motocykli we flagę Polską /po lewej stronie/ i flagę Ukraińską /po prawej stronie – od strony chodnika/
- prosimy zapoznać się i stosować w czasie jazdy w grupie, zasady określone w „Regulaminie Jazdy w Kolumnie” zamieszczonym na stronie www.rajdkatynski.net (http://www.rajdkatynski.net)
- każdy uczestnik zlotu zabiera ze sobą, z miejsca zamieszkania, garść ziemi i kamyk – będziemy sypali, także na kolejnych zlotach, KOPCZYK PAMIĘCI

Kontakt: Adam Świtalski, tel. kom. 510 011 012

consigliero
15.09.2012, 23:11
https://lh6.googleusercontent.com/-KrvUjUtPmRs/UFxNVkSvwnI/AAAAAAAAMME/Ta3HSdiqip4/s512/IMG_0205.JPG
Właśnie wróciłem z Huty Pieniackiej , myślałem że ten zlot jest od dzisiaj to pomyślałem że dojadę Od głównej drogi miało być 14 km , ale przez las pod górkę . Po drugiej glebie na tym rozmytym podjeździe myślałem że zostanę do rana. Udało się rozebrać motocykl z kufrów , przesunąć tylne koło w koleinę i podnieść go Już miałem dosyć i odpuścić ale cofnąłem się do szutrówki i pojechałem na dłuższe 25 km. Na miejscu okazało się że jest przygotowane miejsce na ognisko , pali się kilka świeczek ale nie ma motocyklistów. Spojrzałem do komputera i rzeczywiście napisano od 16 a głowę bym dał że na jakimś forum widziałem datę 15.09 . Wróciłem do Brodów
PozdrawiaM

Pajdor
16.09.2012, 12:05
Na przełaj tam chciałeś dojechać ? Nie ma szans. Tam dojechać "główną drogą" to był dla mnie wyczyn (zwłaszcza ostatni długi prosty podjazd pod górę) a co dopiero przez jakiś las się gramolić hahaha
Pzdr

ATomek
16.09.2012, 21:23
Mam chęć powiedzieć "Sprawdzam". :)
Jest ktoś jeszcze chętny? Wyjeżdżam we wtorek z rana, wracam we czwartek.

consigliero
17.09.2012, 16:26
Jak napisałem na nocleg dotarłem do hotelu Ewropa dawniejszy Grand Hotel w Brodach. Przez okno wyglądnęła pani ze stowarzyszenia, która słyszała że byłem w Hucie Pieniackiej i podzieliła się wiadomością że jej mąż miał wypadek motocyklowy w drodze na spotkanie zlotowe. Miałem zamiar zobaczyć cmentarz w Brodach na którym mieli być pochowani polscy żołnierze z II wojny, tak myślałem a przy śniadaniu nikt nie wyprowadził mnie z błędu. Poradzono mi odwiedzenie cmentarza żydowskiego, podobno największego w Europie. Najwięcej zagadek było z określeniem miejsca pochówku żołnierzy polskich. Jeden pan twierdził że leżą blisko płotu za którym idzie linia kolejowa , drugi że jest blisko wjazdu z obwodnicy od strony Lwowa. Uzbrojony w tą wiedzę ruszam na poszukiwania. Dosyć szybko zlokalizowałem cmentarz żydowski , na teren którego trzeba było dostać się jak Lechu na teren stoczni.
https://lh6.googleusercontent.com/-MI_djy6Lh10/UFxNaDshCkI/AAAAAAAAMMs/RJptB6Xy0qQ/s720/IMG_0210.JPG

https://lh4.googleusercontent.com/-NLBwMZWo56k/UFxNbtyhrvI/AAAAAAAAMM8/Rbn6AsCsRB4/s720/IMG_0212.JPG

https://lh6.googleusercontent.com/-zQn5L-1krUc/UFxNiQ5IZXI/AAAAAAAAMN0/JRFEuAp4XzM/s720/IMG_0219.JPG

Ogólne wrażenie dosyć przygnębiające, las macew ogrodzony płotem. Następnie ruszyłem na poszukiwania mogił polskich. O czymś takim jak cmentarz polski nikt z miejscowych nie słyszał. Jeden miejscowy motocyklista wykonuje telefon do przyjaciela , ale on też o niczym takim nie słyszał .Po co najmniej 3 krotnym objechaniu miasteczka wracam do hotelu gdzie członkowie stowarzyszenia szykują się do wyjazdu aby przygotować wizytę w knajpie. Okazuje się że w tym roku na cmentarzu nikt jeszcze nie był .Wspólnie z miejscową ukrainką próbujemy lokalizować cmentarz opierając się głównie na doświadczeniu jednego pana według którego za płotem cmentarza była linia kolejowa . Typuję 2 cmentarze w pobliżu owej linii ale nadchodzi pani która mówi że jest to cmentarz miejski miasta Brody. To burzy trochę koncepcję bo ten który pasował najbardziej jest starym cmentarzem. Jadę na poszukiwania, po chwili odnajduję pierwszy ,ale pani modląca się pod krzyżem nic o mogiłach nie wie . Z dużym prawdopodobieństwem ustalamy gdzie znajduje się cmentarz miejski . Jadę we wskazanym kierunku ale skręcam wcześniej przyjmując że pomyliła krzyżówki , bo następne były w sporej odległości od linii kolejowej. Niestety skręcając w lewo nie trafiam na żaden cmentarz , wracając do głównej drogi widzę po drugiej stronie cerkiew i linia kolejowa w pobliżu to jadę w tamtą stronę . Próba kontaktu ze spotkaną kobietą kończy się w taki sposób że jak ja się zatrzymuję to ona rusza do przodu, zmęczenia dnia poprzedniego zaczyna mi dokuczać i widzą 2kobiety w oddali jadę do nich. Te są normalne ,tamta chyba była lekko nietrzeźwa a na pewno jej mąż wlokący się sporo za nią. Pytam o cmentarz , panie mówią że owszem jest ale to cmentarz lokalny . Wiedzą natomiast gdzie jest miejski i to pokrywa się z informacją od starszej pani na temat ilości krzyżówek. Jadę we wskazane miejsce i zajeżdżam rzeczywiście widząc cmentarz . Niestety wygląda na to że zajechałem od tyłu , widząc wychodzących ścieżką żołnierzy , których jednostka jest za płotem przy samym cmentarzu, postanawiam objechać nią cmentarz aby trafić na główne wejście . Niestety na końcu płotu jest tylko opcja oddalenia się od cmentarza , to mnie jeszcze nie deprymuje, objadę jednostkę i wrócę na drogę utwardzoną. Na końcu płotu nie ma opcji skrętu we właściwym kierunku ,oddalam się jeszcze bardziej od cmentarza . W pewnym momencie widzę 2 drzewa między którymi nie mam szans przejechać. Zatrzymuję brak podparcia, nawet nie próbuję utrzymać motocykla.
https://lh3.googleusercontent.com/-BPPnSnau2Is/UFxN3zcffgI/AAAAAAAAMPs/Rj82iilEuj0/s720/IMG_0234.JPG

https://lh4.googleusercontent.com/-Htaqt95HRuc/UFxN6VcCnRI/AAAAAAAAMQE/yBZSfmm3n74/s720/IMG_0237.JPG


Znów ściągam kufry , podnoszę przestawiam motocykl na drogę powrotną obiecując sobie koniec poszukiwań. Nadchodzi miejscowy starszy człowiek na rowerze, z jego słów wynika że na miniętym cmentarzu mogą być polskie mogiły, a wejście jest od drugiej strony. Objeżdżam całość wracając na główną drogę , antycypując z układu dróg która może być w pobliżu wejścia . W końcu trafiam , nie mam już ochoty na pozostawienie motocykla na zewnątrz to wjeżdżam na teren cmentarza kierując się na mogiły zlokalizowane w pobliżu płotu. Po przejechaniu 2 boków cmentarza zatrzymuję się i ruszam na piesze poszukiwania. Na końcu 3 boku trafiam na grób nieznanego żołnierza z I wojny.

https://lh6.googleusercontent.com/-WS2EvLPO3zY/UFxN7XrwXTI/AAAAAAAAMQQ/axOH2zezRtE/s720/IMG_0238.JPG

Kompletnie nie mam pojęcia gdzie mogą być owe mogiły z II wojny. Zaczepiam miejscową parę , on i ona nie wiedzą ale dzwonią do babci która kieruje ich , jak się okazało na ów grób nieznanego żołnierza. Oni z koleii pytają swoich nadchodzących z przeciwka ,oni wiedzą , wszytko co po lewej stronie od pomnika to jest polska kwatera. Patrząc na ową kwaterę nic nie widać to wchodzę w głąb i coś bieleje ,jest krzyż za chwilę drugi, już wiem że to raczej kwatera z I wojny , natomiast jeszcze dalej w lewo gdzie miała być też polska kwatera rosną już niezłe drzewka.

https://lh4.googleusercontent.com/-A883kVaLv6w/UFxOAtPhBbI/AAAAAAAAMQ4/yF5bses6wgY/s720/IMG_0243.JPG

https://lh3.googleusercontent.com/-JxyW3td9ruc/UFxOBo5IIdI/AAAAAAAAMQ8/ZrFTS85fpnE/s720/IMG_0244.JPG

https://lh4.googleusercontent.com/--KcojUK8rG8/UFxN_ya0syI/AAAAAAAAMQs/H7LiCIde5No/s720/IMG_0242.JPG


Na zdjęciach są współrzędne dla tych którzy chcieliby kiedykolwiek te mogiły odwiedzić

robertG7
17.09.2012, 16:55
... Dosyć szybko zlokalizowałem cmentarz żydowski , na teren którego trzeba było dostać się jak Lechu na teren stoczni

Chciałeś tam wjechać łodzią motorową? :)

ATomek
17.09.2012, 18:25
Przeczytałem o Twoich poszukiwaniach i myślę, że zapadną Ci na długo w pamięci.
1.Telefon do organizatora- Adama...
2.Cmentarz dotyczy głownie żołnierzy z 1920.
3.Nocują w "Kolibie".
Dzwoniłem do Ciebie wczoraj.
Mam nadzieję, że spotkamy się w Hucie.

consigliero
17.09.2012, 20:16
Przeczytałem o Twoich poszukiwaniach i myślę, że zapadną Ci na długo w pamięci.
1.Telefon do organizatora- Adama: 512 485 020.
2.Cmentarz dotyczy głownie żołnierzy z 1920.
3.Nocują w "Kolibie".
Dzwoniłem do Ciebie wczoraj.
Mam nadzieję, że spotkamy się w Hucie.
Ad.1 To jest mój numer telefonu
Ja dzwoniłem do Adama około 22.30 w sobotę i oraz w niedzielę jak ich minąłem jadąc na granicę , przekazałem im informacje które zdobyłem.

ATomek
17.09.2012, 21:17
Przepraszam za pomyłkę. Nr tel poprawiłem.
Z tekstu wynikało, że masz kłopot, że rozmijasz się rajdem i chciałem pomóc.

ATomek
01.10.2012, 12:29
Podzielę się swoimi przeżyciami z tegorocznego wyjazdu do Huty Pieniackiej.

Tak w wielkim skrócie, to jedno z wielu miejsc Rzezi Wołyńskiej, o którym pamięć nie umiera dzięki aktywności tych, co przeżyli, ich rodzin i sympatykom. Jeżdżę tam od trzech lat, bo to jedyny czas, kiedy bezpośrednio oko w oko można posłuchać – jak było. A lata lecą i coraz mniej ocalałych Hutniaków ma okazję zaświadczyć o historii. Dla mnie jest to prawda smutna i bardzo wzruszająca, ale cenię ją ponad filmy i inne publikacje.
„Za to, że byli Polakami”. Więcej o tym miejscu pisałem w 2010 i dziś skupię się na okolicy.

Coroczne spotkanie odbywa się na polanie, obok pomnika, w centrum dawnej wsi szlacheckiej, po której został jedynie w pobliskim lesie zarośnięty, kilkusetletni polski cmentarz.
Miejsce tajemnicze, wśród pagórków Woroniaków. Zawsze, jak tam jestem zastanawiam się, co kierowało pierwszymi osadnikami przy założeniu wsi… Okolica odludna. cicha, bogata bukowymi lasami, źródłami i zwierzyną, odżywa na czas uroczystości.
Można pojechać tam z grupą motocyklistów, by połączyć się z będącym tu co rok Rajdem Katyńskim, a przy okazji wykonać dobrą robotę:
http://hutapieniacka.blogspot.com/2012/10/brody-2012.html

Jadę sam, bo to środek tygodnia i każdy ma swoje sprawy. Chcę w ciszy popatrzeć na okolicę.

Na przejściu w Rawie Ruskiej tradycyjnie kluczę w ogonku zachęcany do ominięcia kolejki i staję dopiero pod szlabanem, na linii pomiędzy samochodami. I tu pierwszy raz zdziwienie, bo ukraiński celnik zabiera paszport, ale oświadcza, że podbije dopiero, jak przejdzie cała kolejka. Ot, dziwak. Do tej pory wystarczyło grzecznie dać „duba”, znaczy „na koło” i było po sprawie. Nie tym razem. Z opresji wybawiła mnie miła celniczka z sąsiedniego pasa, bo jak się wygadała, "u niej w domu toże motocykiel, tolko trochu czyściejszy." Nastrój wróciłâ€Ś

34217

Chmielnicki pobłogosławiłâ€Ś

34218

Ze Lwowa wyjechałem na Winniki, gdzie zwykle odwiedzam zesłanego na zsyłkę na granice miast lwa-
jednego z dwóch sprzed wejścia na Cmentarz Orląt we Lwowie- Pomnika Chwały Obrońcom Polskiego Lwowa. Jeden z nich miał na tarczy herbowej napis "Zawsze wierny" a drugi "Tobie Polsko". Jedna z tarcz herbowych posiadała godło Polski, a druga herb Lwowa..

34219

34220

We wsi Uniw obejrzałem monastyr i leśnym skrótem wróciłem do szosy na Złoczów

Tym razem chciałem przeżyć trochę pełniej spotkanie z Hutniakami i spojrzeć na tę tragedię przez pryzmat próby pojednania między Polakami i Ukraińcami, do której doszło w 2004r w Zarwanicy- największym na UA miejscem kultu NMP.
Zarwanicę znalazłem dwie wiorsty za Złoczowem, ale okazała się inną, nie TĄ Zarwanicą
http://www.kresy.pl/kresopedia,religie?zobacz/zarwanica---narodowe-sanktuarium-ukrainy
Zdecydowałem, że pojadę tam następnym razem, a teraz na północ, na krechę, w stronę Huty Pieniackiej.

34221

34222

Krajobraz typowo podolski, poprzecinany pasmami wzgórz z lasami i łąkami

34223

34224

34225

Jadąc wzdłuż „stołbów”, zjeżdżam do wsi Kołtiw, wprost na ruiny

34226

34227

pozostałości po świetności II Rzeczypospolitej z 1477r.

34228

Na głównej krzyżówce kieruję się na Wierhobuż. To najkrótsza droga.

34229

34230

Jak sama nazwa wskazuje, szukam góry, spod której wypływa Bug. Mam nadzieję spojrzeć dosłownie zza Buga.

34231

34232

Niemożliwe, żeby to był ten Wielki BUG!

34233

34234

Na pogawędce z miejscowymi zeszło trochę czasu. Są doskonale zorientowani w sytuacji i Ukrainy i Polski. Rozmawiamy o tym, co wspólne, omijamy to, co dzieli. Zostało tylko parę kilometrów i nie było co się spieszyć. Zachęcali jeszcze do odwiedzenia samego źródła, dumni, ze to ICH rzeka.
Przy źródle sklep, gdzie zamawiam "wieczorny zestaw motocyklisty".

34235

34236

34237

Zdjęcie z góry wstecz, w kierunku Wierchobuża

34238

34239

i na północ, w kierunku Huty. Jeszcze tylko przejechać przez lesistą górę, lub ją objechać.

34240

Zmierzcha się i wybieram lżejszą drogę, choć tu czeka przejazd przez inną rzeczkę.
Poświęcam resztę dziennego światła na oglądanie stada pasących się jeleni, co przepłacam „kołami do góry, a na dół głowąâ€ na ostrym podjeździe w koleinach, w ciemnym lesie.
Wspomnę, że góra, którą minąłem jest okoliczną granicą zlewisk wód Bałtyku i M Czarnego.

ATomek
01.10.2012, 14:09
Huta Pieniacka.
Samo miejsce po ciemku wyglądało troszku straszno. W powietrzu unosił się swąd świeżej spalenizny, bo ktoś spalił zapas drzewa przygotowanego na ognisko na czas jutrzejszych uroczystości.

34241

34242

Nie pozostawało nic innego, jak stawiać namiot i palić ogień na kolację. Pomyślałem, że dobrze byłoby też się trochę opłukać po całym dniu i pojechałem nad stawy. W drodze natknąłem się na strażnika- miejscowego Łowczego, stawiającego siatkę na rybę. Zagadalim i zaprosiłem Jegera do ogniska. Noce są tu chłodne. Podjedliśmy i do pierwszej po północy opowieści zagryzaliśmy szarymi renetami.
Jeger poszedł jeszcze sprawdzić- co z rybą a ja usnąłem.
Śniłem, że jadę motocyklem i resztę nocy wydawało mi się, że słyszę warkot motoru: to zbliżał się, to oddalał…

34243

34244

Nie wydawało się jednak.
Do śniadania wysłuchałem historię Andrzeja- katyniarza z dojazdu na miejsce:
Musiało to być niedługo po tym, jak poszedłem spać. Na ostatnim podjeździe, ze 100m w dół, od strony Wierchobuża Andrzej poległ – zaschnięta koleina urzeźbiona kołami traktora ściągnęła go ze ścieżki w jamę. Motocykl mało terenowy. A że nie trafiło na miękkiego, kopał saperką prawie trzy godziny by postawić maszynę i wywlec ją z powrotem na ścieżkę tak, by straty były najmniejsze. Dojechał po 4.30, nie wiedząc, że był prawie na miejscu.

34245

Andrzej- Dzidownik. Szacunek!
Z rana jest czas zwiedzić okolicę.

34246

34247

34248

34249

34250

34251

Staraniem Hutniaków i motocyklistów miejscowy cmentarz został „odsłonięty” dla świata z gęstwiny drzew i zarośli rok temu.
Poranek, to najlepszy czas na rozmowę z Hutniakami. Przyjeżdżają pierwsi, zanim zjadą motocykliści, telewizja i urzędnicy. Przygotowują, jak to mówią „gościnę” dla wszystkich gości. Mają czas usiąść przy ognisku, wypić herbatę… są u siebie.

Dunia
01.10.2012, 14:23
Atomku-i znów piękna relacja, niesamowite zdjęcia. Siadaj więc do ogniska i słuchaj opowieści abyś mógł nam bez zwłoki ją opowiedzieć

wasilczuk
01.10.2012, 15:03
Po wyjeździe z Wołowca z SZP4, mając do dyspozycji cały dzień, piękną pogodę i 150 km na miejsce też zacząłem się włóczyć po okolicy. Odwiedziłem Zadwórze- Polskie Termopile i inne miejsca związane z Polską historią. Na nocleg planowałem dotrzeć ok 19 a dojechałem o 23. Zjadłszy kolację poszedłem spać aby mieć siły do pracy na cmentarzu w dzień następny. Rano śniadanko i busem na cmentarz. Ludzie rwali się do roboty. Wszyscy z uśmiechem. Inaczej wygląda praca z chęci niż z przymusu.W przerwach słuchałem opowieści Hutniaków. Umówiłem się z Panem Ryszardem na popołudniową przejażdżkę do Huty. Pojechaliśmy sami.Po drodze niemal w każdej wiosce zatrzymywaliśmy się i opowiadał, opowiadał, opowiadał....
Piszesz o spalonym zapasie drewna. Byłem na miejscu z Panem Ryszardem w poniedziałek ok godz 18. On niedowierzał do końca, że ktoś mógł to zrobić. Pomacałem ręką popiół. Był jeszcze ciepły. We wtorek rano dałem dzidę do Polszy. Zdjęć nie mam bo jestem niefotogermaniczny ;D

ATomek
01.10.2012, 15:29
Wasil. Ja jeździłem po okolicy i robiłem zdjęcia obłoczków, Ty robiłeś na cmentarzu i zostawiłeś tam po sobie trwały ślad.
Minęliśmy się w drodze i wiem, że Twój wcześniejszy powrót był konieczny.
A Pan Ryszard wciąż powtarzał, że przyjechał tu chyba ostatni raz.

ATomek
01.10.2012, 17:46
Oficjalna uroczystość znacznie się opóźniała wraz z dotarciem RK. Był dobry czas na zjeżdżenie okolicznych dróg prowadzących do dawnej Huty Pieniackiej. Było wyjątkowo sucho i była to od trzech lat jedyna okazja, bo przejazd wieloma z nich po deszczu jest niemożliwy.

34262

34263

Wyjazd do trasy brodzkiej. Niestety, już z zakazem.

34264

Odwiedziłem Podhorce

34265

34266

Podhorecki Pałac z lekka uwięziony, strzeżony przez sołdata z pepeszą

34267

34268

Widok na wyjeździe z Podhorzec w kierunku na Podkamień trochę rozpłaszczony przez optykę. W rzeczywistości to potężny uskok, a na drodze serpentyny. W Jesionowie ponownie wbijam się w kierunku na Żarków.

34269

46775

Droga skończyła mi się ugorem, tuż koło kołchozu. Dla formalności zapytałem i usłyszałem niemal, co zwykle: w dół, do rzeki i wzdłuż słupów na wschód... niedaleczko!, tam za górą!

34272

34273

34274

Sielsko- anielsko. Rzeka Ług a w rzeczywistości to tzw. Górny Seret.
Droga przez Pieniaki jest najpewniejszą drogą, nawet w deszcz. Same szutry, ładne panoramy, ale trzeba nadłożyć z 8 km

34275



34276

34277

Droga Pieniaki- Gołubica. W Gołubicy jest jedyny w okolicy sklep i mam z nim ciekawe wspomnienia, ale to jakby ktoś był ciekaw, to przy jakim ognisku...:)
Sam sklep w środku wygląda swojsko (zdjęcie z 2011)

34280

„główna droga” z Gołubicy i Żarkowa do Huty Pieniackiej:

34278

34279

ATomek
01.10.2012, 21:41
Dzięki, Dunia za pochlebną opinię. Jadąc, nastawiony byłem do wewnątrz i zdjęcia miały być prywatną pamiątką i przypomnieniem. Wczoraj zdecydowałem podzielić się wrażeniami i wyszło jakoś tak bez planu. Mam nadzieję, że kogoś zaciekawiło i miejsce i historia.



Zaraz, jak wróciłem na polanę, zaczęli zjeżdżać się katyniarze. Trzy tygodnie w drodze szlakiem miejsc ważnych dla każdego z nas.

34291

34292

34293

Niestety, mimo dopisującego humoru przywieźli ze sobą złą pogodę.

34294

34295

Nabożeństwo przebiegło w strumieniach deszczu i po nim tylko niewielu zostało przy ognisku na Polaków-Ukraińców nocne-mocne rozmowy...

34296

Nazajutrz, jak zwykle dziękujemy milicjantom za ochronę. Szczastliwo, Wołodia!

34297

Zwijanie biwaku i pożegnania były w strugach deszczu.



Wyjechał RK, wyjechali Hutniacy, polana znowu milcząca.

34298

Zostały palące się mimo deszczu znicze naszej pamięci.

34299

ATomek
02.10.2012, 00:11
Tych, którzy nie widzieli filmu, a są ciekawi świadectwa świadków tamtych wydarzeń, zachęcam do obejrzenia: "Skrawek piekła na Podolu"


http://www.youtube.com/watch?v=z-hJ1CAmQOo

MaRP
02.10.2012, 15:48
ATomek, dla mnie to bardzo ciekawa relacja i ważna część historii Polski a także mojej rodziny.

Pozdrawiam, Maciek.

ATomek
02.10.2012, 20:42
Miło Maciek to słyszeć.

Wobec tego, dla Ciebie mały bonus do tej skrótowej opowieści, której celem było zwrócenie uwagi na okolicę, bo problem nie dotyczył tylko tej jednej wsi. Ludzie byli ze sobą bardzo zintegrowani, pobliskie miejscowości uzupełniały się w egzystencji- w Hucie był młyn i szklarz, w Pieniakach parafia i gorzelnia, w Żerkowie kowal, na odpust rzymskokatolicki chodzili do Podkamienia, na święta prawosławne do Poczajowa... jedni do drugich...

Z drugiej strony tylko w zetknięciu z pojedynczą tragedią- osoby, czy rodziny, można wejść w sferę tragedii całej nacji- wsi, regionu, czy narodu. Jedni drugich...

Wyczerpującą relację opisać może każdy sam dla siebie.

Jeździmy enduro i ważne jest dla mnie, żeby oprócz samego "zaliczenia" miejsca była radość z dotarcia do niego, przetarcia nowej drogi, otwarcia na przygodę.
Ta okolica na to wszystko pozwala.


34329

Po drodze..
W odległości 10km na płn-wsch od Huty Pieniackiej leży Podkamień. Kolejny element historycznej układanki kresowej świetności od połowy XVw.

34330

Widok na Górę Różańcową z klasztorem i kościołem z cudownym obrazem MB Śnieżnej.
Najstarszy obraz MB z Podkamienia tułał się wraz z dawnymi mieszkańcami i dziś, jak wielu z nich jest we Wrocławiu w kościele p.w.św. Wojciecha.

34331

i słynny Czarci Kamień otoczony mogiłami kozackimi.

34332

I jeszcze z Podkamienia "pół godzinki polem, niedaleczko" i masz Poczajów z ławrą drugą po kijowskiej.

34333






Pozdrawiam serdecznie i życzę wielu takich "pół godzinek" na Ukrainie. Przecież tak tu "niedaleczko" :)

Sławekk
02.10.2012, 21:08
Pojechać po to by odzyskać utraconą historię, po to by na własne oczy zobaczyć miejsca w których nasi dziadkowie byli młodzi, szczęśliwi i nieświadomi tego jak niebawem potoczą się ich losy.

"Jeszcze słychać śpiew i rżenie koni...".

"Widzę to dziś, jakbym przy tym był. Widzę to nawet przez zamknięte powieki, bo to, czego nigdy nie widziałem, dzięki opowieścią moich dziadków stało się częścią mojej pamięci."

z obowiązkowej lektury, dla tych, którzy będą chcieli otrzeć się o takie miejsca


p.s

Mam nadzieję, do Huty Pieniackiej też kiedyś zawitam

MaRP
02.10.2012, 21:22
Cóż, trzeba się tam wybrać i już.
Dzięki, ATomek.

wasilczuk
03.10.2012, 00:32
Tak się złożyło, że większość Polaków, którzy uciekali z tamtych stron, osiedliła się w okolicach Wrocławia i Zielonej Góry. Przypomniałem sobie, że ktoś pisał na tym forum (chyba Robert Movistar), że ojciec Iziego też pochodził z Ukrainy. Może to będzie trochę nie na temat ale jeżeli macie takie rodzinne historie i wspomnienia, to piszcie. Warto o tym pamiętać i przekazywać innym.
Atomek pisze o okolicy. Podole jest przepiękne. Pagóreczki, lasy, rzeczki......
Mój pasażer- Pan Ryszard pokazał mi oczywiście Podkamień. Mówił, że była to ich druga Częstochowa. Mówił, że okoliczne łąki były oblegane przez furmanki, pielgrzymów itd. Dziś klasztor na wzgórzu, przypominający Monte Cassino, straszy odpadającymi tynkami- mieści się w nim zakład dla umysłowo chorych.Zajżeliśmy też na pobliski cmentarz. Dwie nowe tablice z nazwiskami Polaków, którzy podobnie jak mieszkańcy Huty, zostali zabici w bestialski sposób przez nacjonalistów.
Ogólnie próbowałem wyobrazić sobie tamte czasy i doszedłem do wniosku, że były to bardzo bogate wsie. Niemal w każdej wsi był kościółek lub kapliczka, gorzelnie, huty, szkoły itd. Jak powiedział Pan Ryszard:"ludzie ci byli surowi ale życzliwi. Dzielili się z potrzebującym tym, co mieli. Byli skromni i pracowici..."
Byli dobrymi rolnikami. Ziemię uprawiali dużo lepiej niż Ukraińcy. Młodzi jeździli do Wielkopolski uczyć się rolnictwa- coś w rodzaju wymiany doświadczeń. Na święta zakładali białe koszule, krawaty, marynarki i pantofle.
Z samej Huty Pieniackiej ocalało kilka zdjęć u jednego z jej mieszkańców, który wcześniej został wywieziony do Rzeszy na roboty. Ocalały bo miał je przy sobie. Z Huty zostały tylko zgliszcza.
Wracając do zlotu, to trudno nazwać mi to zlotem, w porównaniu do zlotów, na jakich bywałem dotychczas. Zazwyczaj było to 3 dniowe trolowanie. Tu zupełnie coś innego. Opowieści, praca, wzniosłe uczucia.
Osobiście tego nie słyszałem ale podobno gdy pracowaliśmy, to na cmentarz przyszła jakaś starsza osoba, popatrzyła co robimy i powiedziała:" Jednak Polska o nas nie zapomniała."
Na koniec mam jeszcze pytanie do autora tego tematu Piotrka K. Czyż to w Twojej sprawie wiozłem pewną osobę na granicę we wtorek rano? Jeżeli tak to bardzo cieszę się, że jesteś na naszym forum. Robicie kawał dobrej roboty. Życzę szybkiego powrotu do zdrowia. Mam nadzieję, że spotkamy się za rok.

piotrekk
03.10.2012, 07:36
tak piotrekk to niestety ja -pechowiec-napiszę więcej jak uwolnię się z gipsu-teraz piszę lewą

ATomek
03.10.2012, 10:47
To ja pozwolę sobie przedstawić gospodarza wątku, coby wiedzieć- kto zacz,
kiedy niespodzianie wpadniecie na siebie i zagada do was gdzieś w drugim końcu Polski :) :Thumbs_Up:

34335

borunin
03.10.2012, 14:37
Mój dziadek studiował medycynę we Lwowie i jak większość studentów medycyny- hodował na sobie wszy dla celów doświadczalnych (u prof. Weigla)
Po wybuchu wojny uciekł do Czchowa (Małopolska).
Dojeżdżał do Krakowa rowerem (kilkadziesiąt kilometrów) żeby skończyć edukację.
Babcia (która uciekła z Zarudzia w okręgu Tarnopolskim) również wylądowała w Czchowie, gdzie za zapleczu rodzinnej apteki poznała dziadka.
Później była łączniczką AK (pseud. Karo) w rejonie Czchowa.
Pozdr

bwh
15.10.2012, 21:25
Kurcze, mimo że tam byłem.. z pod ogniska w deszczu jako ostatni odeszliśmy, razem wracaliśmy do Polszy. To czytając i oglądając te zdjęcia czuję się jakbym był w zupełnie innej Ukrainie i Hucie Pieniackiej. Tzn. w perfekcyjnej i rzetelnej relacji Tomka jest to coś co rzuca inne spojrzenie na tak proste rzeczy których często się nie widzi patrząc w tą samą stronę. Dzięki za tą relację i informacje.

piotrekk
28.10.2012, 17:46
Podaję linki do relacji z Zakończenia Zlotu HUTA PIENIACKA
http://hutapieniacka.pl/
http://www.youtube.com/watch?v=IypKWmXybYM
http://www.youtube.com/watch?v=4x5H3iNhnGc
http://elka.pl/content/view/60529/82/
http://zw.pl/zakonczyli-we-wschowie-motocyklowy-zlot-huta-pieniacka/
http://www.wschowa.pl/sport/artykul/uroczystosci-zakonczenia-motocyklowego-zlotu-huta-pieniacka


piszę krótko bo dalej w gipsie

Wegrzyn
28.10.2012, 20:24
Kiedyś się pojawię na tym zlocie. Zupełnie zapomniałem o tym wątku, jednak byłem ostatnio w odwiedzinach u brata mojego dziadka w małej wsi obok Sulechowa. Człowiek, który zna całą historię rodziny i posiada zdjęcia, o których niewielu ludzi wie. Usłyszałem kawał historii o mojej rodzinie i o tym, że wywodzą się właśnie z Ukrainy. Słuchałem opowiadań ładnych kilka godzin, aż do późnych godzin. Było o ucieczce przed bandami, o bombardowaniach i o próbie przeżycia i utrzymania matki i narodzonego dziecka przez siedmioletniego wówczas mojego dziadka. Nie da się tego opisać, bo były to straszne czasy. Tym bardziej się ucieszyłem oglądając materiał ze zlotu i czyszczenia cmentarza.

jumajkel
06.01.2013, 22:28
W ramach walki z nudą kumpel zmontował filmik z ostatniego zlotu. Miłego oglądania.
Iob9ZNO2drA

ATomek
29.06.2013, 10:18
Serdecznie polecam piękną opowieść naocznego świadka- mieszkańca Huty Pieniackiej Pana Sulimira Żuka. Dla spotkania z takimi ludźmi, relacji z pierwszej ręki tam jeżdżę.

http://youtu.be/fkassTfFYyQ

dawid8210
30.06.2013, 12:27
Włos się jeży gdy słucha się takich relacji.

Barył
22.07.2013, 16:25
Kto jedzie w tym roku ?

ATomek
28.02.2014, 17:12
http://youtu.be/QG661RMGbxc

Dzisiaj mija 70 lat od tragedii w Hucie Pieniackiej, która dla wielu jest symbolem Golgoty Kresów.

Wypadałoby pojechać, zapalić świeczkę...

ATomek
06.03.2014, 00:10
Dziś będzie wycieczka do Huty Pieniackiej ze śniegiem w tle.


46483

na dobry początek.
Do wyjazdu zdeterminowała mnie wiadomość o odwołaniu uroczystości. Choć powód był poważny, to było mi bardzo smutno, że zwykle miejsce odwiedzane tak gromadnie właśnie tego dnia będzie puste... Choć planowałem być dokładnie w 70 rocznicę, czyli 28 lutego, to niestety dopiero o 15 tego dnia mogłem odebrać nowy paszport, który niefartownie utknął w jakiejś urzędniczej szufladzie MSW na prawie tydzień.
Trudno, będę dzień po, ale będę.
Temperatura +6 nastraja, wyząbkowana opona wesoło przygrywa...Lublin, Krasnystaw, Horodło-stary królewski trakt. W Horodle, w jednym z czerwieńskich grodów przystaję na rozgrzewkę i zdjęcie.

46484

Lwy zdobiły miejscowy ratusz (zanim car odebrał miastu prawa miejskie za manifestację narodową na rok przed powstaniem styczniowym) przedtem zaś, wylegiwały się przed starym zamkiem Władysława Jagiełły.

Granica w Zosinie świeciła pustkami. Żadnej kontroli i chyba dla zabawy ukraiński pogranicznik kazał mi jechać, choć wbił tylko jeden stempel. Oczywiście cieszyli się bardzo, jak za kilka minut wracałem spod szlabanu pod prąd. Dałem się nabrać na stary numer...

Wymiana- 3hrywny za 1zł.

46485

46486

We Włodzimierzu Wołyńskim skręcam na Beresteczko i tuż przed przypominam sobie o termosie z gorącą herbatą.
Mijam Brody i zatrzymuję się dopiero w Podgórzu.

46487

Tu zaczyna się jeden z celów wycieczki. Drogę przecina rzeka Styr. W tym miejscu to zaledwie metrowej szerokości bystra rzeczka. Zamierzam jechać w górę, aż do źródła. Przede mną pagórki Woroniaków i jakby na potwierdzenie zlatują się wielkie chmary wron. Jeszcze sklep i zakup „zestawu motocyklisty” dziś powiększonego o dwa znicze.

46488

Jakiś kilometr od drogi głównej znajduję spore jezioro, zasilane właśnie źródłami Styru. Dziś wieje silny wiatr i jezioro wygląda groźnie.
Suchą porą spróbowałbym objechać je lewą stroną, ale teraz wybieram prawą, na Pereliski.

46489

46490

Wbijam się w pofałdowany krajobraz. Na zboczach Wysokiego Kamienia odchodzi w lewo ścieżka do Ponikwy.


46491

46492

46493

Jedno wzgórze, drugie i jest rozległa kotlina, jest krzyż i rozwidlające się polne ścieżki. Gdzieś tu powinno być źródło, ale dziś wszystko jest przywalone śniegiem i czeka na odkrycie. Zmierzcha się i muszę zadowolić się zdjęciem. Błotnistą ścieżką wycofuję się do Gołubicy.
Mimo soboty, w wielu domach jest już ciemno, ale jak się jutro dowiem, nie da się tędy przejechać niezauważonym. Dziury w drodze po zimie jakby większe a w kałużach śliski lód, który łamie się pod moim ciężarem. Jeszcze jakieś 4km i koło godz.21 dojeżdżam na polanę Huty Pieniackiej.
Pamięci pomordowanym Hutniakom zapaliłem świeczki od siebie i znajomych, którzy nie mogli przyjechać, ale jednak czułem ich wsparcie.
Szybkie ognisko, kolacja, namiot i kiedy szedłem spać było -2. Wiał przenikliwy wschodni wiatr, który jak się okazało rankiem, niósł ze sobą sporo dramatyzmu.

46494

46495

ATomek
06.03.2014, 01:15
46496


Nad ranem padał ulewny deszcz, ale po nim ustał wiatr i ociepliło się.
W zimowej scenerii na polanie jakby więcej widać wszystko to, co latem kryją zielone chaszcze i badyle:

46497

46498

46499


Odnalazłem bardzo stare drzewo czereśni

46500

i zniszczoną, ale odmładzającą się staruszkę jabłoń.

46501


Bardziej odkryta i dostępna strużka Wiaticy- kolejnej rzeczki, której źródło jest tuż w lesie- wije się dookoła polany zasilając kilka stawów

46502

46503

46504

46505

46506

Mój pierwszy w tym roku biwak.


Kiedy przygotowywałem się do dalszej drogi zobaczyłem nadchodzącego od strony Żarkowa chłopa. Szedł zamaszyście, w niedopiętym kożuchu, przekrzywionej czapce i czuć było w nim niepokój i poruszenie. Wyszedłem mu naprzeciw i kiedy był blisko usłyszałem: Pan...UTEKAJ, WOJNA!
Nie chciał rozmawiać i poszedł dalej, na sagę, do Werchobuża, żeby dowiedzieć się czegoś więcej.

Wyjeżdżając z Polski słyszałem jak przebąkiwano o możliwym stanie wyjątkowym, ale żeby aż tak...

ATomek
06.03.2014, 13:42
Taką wiadomość trzeba jakoś sprawdzić. Niedaleko jest staw, gdzie często przesiaduje z wędką miejscowy Jeger. Dziś też zastałem go nad przeręblem, ale było jeszcze dwóch myśliwców w lesie, przy ognisku. Rozmawiali o tej całej sytuacji w kontekście miejscowym- wczoraj wieczorem ogłoszono mobilizację i kilku młodych z okolicy Jeger musiał odwieźć na punkt zborny na czas W.
Znaczy, niewesoło! Znaczy, trzeba wypić!
Po chwili nad ogniskiem sało skwierczało w dwugłosie z kiełbasą z polskiej świni.I tak, na wspólnym froncie poległa flaszka miejscowego specyjału na pohybel smutnego pana P i jego armiejców. Cóż, każdy walczy jak umie! :)

46507

46508

46509



Liczyłem, że we Lwowie dowiem się jeszcze więcej i ruszyłem boczkiem przez Werhobuż

46510

46511

46512
800letnia lipa

46513

Liściaste lasy są zimą ponure, błoto błotniste, a szarość bardziej doskwiera.
Zaczął siąpić deszcz.


46514

46515
cerkiew w Werhobużu

46516
Uwięzione źródło Bugu.

Ciągle cofając się do źródła, symbolicznie cofam się w czasie. Łatwiej mi zrozumieć to co było.
Potem przychodzi moment jazdy z nurtem i płynny, mniej bolesny powrót do rzeczywistości.

fassi
06.03.2014, 13:57
ATomku, dzieki za pokazanie swiata w ktorym Ty zyjesz :)

Czy czuc jakies zmiany w powietrzu ukrainskim? Bedzie jeszcze kilka fotek??

ps. A bedzie kiedys ksiazka z tego Twojego swiata?

ATomek
06.03.2014, 14:14
Faziku. Pisząc tu najbardziej się spełniam, bo tu jest największa szansa spotkania bratniej duszy. Kto dziś lubi pojechać gdzieś, gdzie nic nie ma?
Na Kresach odnajduję świat swojej wyobraźni i jednocześnie świat niezwykle realny. Czy może być coś bardziej przyjemnego, jak zobaczyć fragment dawnej legendy w postaci kawałka muru, zmurszałego drzewa, czy rzeki, która nadal jest tą samą rzeką? Nieliczne zdjęcia potwierdzają mi, że nie zwariowałem i tego nie wyśniłem.
Jak chcesz, opiszę tu, co było dalej, we Lwowie

Mirek Swirek
06.03.2014, 14:19
Pisząc tu najbardziej się spełniam, bo tu jest największa szansa spotkania bratniej duszy. Kto dziś lubi pojechać gdzieś, gdzie nic nie ma?


I tu mnie masz. Tomek pisz dalej.

Borewicz
06.03.2014, 14:47
Pisz, pisz Tomku.

ATomek
06.03.2014, 16:33
Lwów zastałem mocno wyciszony. Niby ten sam ruch, co zwykle, ale czuć skupienie.
Miałem dość czasu, żeby za dnia objechać miasto a wieczorem trzy godziny przesiedziałem w knajpie rozmawiając z Romanem.

46527

46528
Do piwa kozacka basturma; coś jak dawna konina spod siodła. Bardzo dawna :)


Znamy się od 10lat. Teraz jest jakimś vice Lions MC, a żyje z własnej firmy- handel częściami do motocykli i samochodów. Fakt, że ma małe dzieciaki jeszcze bardziej skłania go do odpowiedzialności w życiu. Jako narodowiec bierze czynny udział w wydarzeniach. Wierzy, że przyniosą poprawę również w jego życiu. Chciałby żyć w wolnej Ukrainie, uznanej przez inne narody, mieć pracę, nie płacić haraczy i łapówek, bez wizy pojechać do innych... Jak każdy.
Widać, że tu ludzie wzięli władzę w swoje ręce. Widać to na dole, a jak to na wierchu, to dowiemy się za jakiś czas. A jakie są fakty?

Przykładają wielu starań, żeby być przez zachód postrzegani jako właśnie odpowiedzialni.
Potrzeba samostanowienia jest ogromna.
Przede wszystkim rzuca się w oczy brak milicji, która została częściowo rozbrojona; zastąpiły ją oddziały samoobrony w zielonych kamizelkach w samochodach, na rowerach, pieszkom...
Wszystkie lokale czynne.
Wszędzie panuje wzorowy porządek Wszelkie akty przemocy są załatwiane na miejscu.
Lęk przed prowokacją powoduje, że ciągle jakieś wnikliwe oczy masz na sobie.
Retoryczne: Czy nie lżej ci się oddycha, jak w firmie za samochód z jakimś towarem już nie musisz zapłacić 800 baxów? Czy nie chciałbyś utrzymać tego stanu jak najdłużej?
Majdan Lwowski utrzymuje skrajna prawica spod znaku czarno czerwonej bandery, bo mają silne sprawdzone struktury i zaplecze.
Majdan Lwowski umieszczony w głównym prospekcie nadal utrzymuje miasteczko namiotowe. Stoi wielka scena, gdzie cały czas są wiece, przemowy, modlitwy. Wielki telebim wyświetla aktualności. Hromadska TV jest niemal wszędzie.:

46529

46530

46531

46532

46533

46534

46535

46536


A tak motocyklowo, to podam nr tel. ukraińskiego MOTOHELP +38 097 013 66 99
albo w potrzebie do Romana;jeździł afryką, mówi po polsku +38 097 907 46 96


I na koniec pokażę, gdzie się obudziłem :):

46537

46538
Stary dom polskiego Lwowa, choć mieszkał tu kiedyś Chruszczow



46539

A to mój dobrodziej- Olgierd, z którym znajomość zasługuje na osobną opowieść, ale to już gdzieś tam, przy ognisku...

frog
06.03.2014, 17:31
Atomku ty to masz zapał do tego wschodu:at:.

mareksz007
07.03.2014, 21:57
Tomku już drugi dzień biegam do kompa, odpalam, przeglądam, a Ty nic nie piszesz. Plis pisz.

ATomek
08.03.2014, 02:25
Z tego wyjazdu, to nic więcej ciekawego.
Ale myślę, że może Cię, Marku zainteresować kilka zdjęć z 2013 z pięknych okolic wsi, której nie ma na mapie.
Zawsze podkreślam, że oprócz pamięci należnej Hutniakom i ich małej ojczyźnie to warto tę okolicę odwiedzić również dla jej piękna,
które niezależnie od walca historii jest jej przypisane. Nie zawsze ludzkie bytowanie idzie w parze z pięknem krajobrazu, ale zwróć uwagę, ile troski i starania wymagały niektóre lokalizacje. I z jak dobrym skutkiem udawało się to na Kresach.

46573

46574

46575

46576

46577


Dla porównania- tak latem wygląda jezioro, z którego wypływa Styr:

46578


A tak droga na Pereliski:

46579

46580


A tak to, co tygryski lubią najbardziej- letnia przeprawa przez źródło Wiaticy: :)

46581
Daro


46582
Mirex

Wielkie dzięki za zainteresowanie i dobre słowo.

Na koniec przypomniałem sobie o ważnej historii.
Wszystkich nas uczestniczących w ostatnich uroczystościach wzruszył niezwykły podarunek od Hutniaków ze Stowarzyszenia Huta Pieniacka. Była to zdjęcie w formie przedwojennej pocztówki przedstawiające rzeczywiste wnętrze- ołtarz kościoła z wsi Huta Pieniacka, wraz z opowieścią o znalezionej po prawie 70 latach ich monstrancją.
link:
http://www.idziemy.pl/kosciol/ukraina-grekokatolicy-zwrocili-polakom-monstrancje-z-huty-pieniackiej

bwh
09.10.2014, 14:56
Czy w tym roku był ktoś we wrześniu Hucie Pieniackiej??

daro
12.10.2014, 10:23
Ja bylem .

bwh
16.11.2014, 11:51
Ale chyba nie na zlocie w Hucie Pieniackiej.. bo byłem o 16 lokalnego czasu.. i zastałem tam atmosferę po uroczystościach bez jakiegokolwiek śladu bytności motocyklistów...

daro
17.11.2014, 22:12
Byłem na Zlocie Huta Pieniacka .
Uroczystości 70 lecia mordu w H P rozpoczęły się 04092014r ok. 11 , 12-tej . Po uroczystościach ok. 14 czy 15-tej wszyscy udali się do Brodów na cmentarz , a pózniej na obiad do Zajazdu KOLIBA w Brodach .

ATomek
22.02.2015, 19:24
http://youtu.be/n9m6lzBsueI

"Polska o nich zapomina
rozpływają się we oddali
czasem drżąca ręka starca
świeczkę jeszcze tu zapali

Porastają chwastem zgliszcza
groby toną w bujnej trawie
jutro już nie będzie komu
świeczki za nich tu postawić"


Podobnie, jak w poprzednim roku jest plan, żeby jednak na przekór pojechać, świeczkę postawić i z życzeniem pomordowanych zmówić "Ojcze nasz"właśnie w rocznicę, 28 lutego.

Myślę, że to dobra okazja do przewietrzenia biwakowego ekwipunku, poszukania śladów wiosny i wyjechaniu jej na przeciw.
No i nieustająca idea "Jeden wyjazd- jedno źródło" odszukanie tym razem dżereła reczki Seret i tradycyjna herbata.

Krzych_BBI
22.02.2015, 22:21
A zielone ludki nie dosięgną ?? ;)

Sławekk
23.02.2015, 11:00
Jeśli w maju wyda, odwiedzę po drodze Hutę

kiedy przyroda budzi się do życia, moje myśli kieruję w tamtą stronę

pozdrawiam :)

Rumcajs_zlasu
25.02.2015, 20:23
To majowo się dołączę. Jak pozwolisz :)

ATomek
03.03.2015, 14:36
Boję się, że chyba uzależniam się od tych zimowych wyjazdów do Huty Pieniackiej. Póki co, pogoda łaskawa i jazda choć ostrożna, daje wielką przyjemność. Niepewność pogody pobudza i wyostrza same przygotowania. Koniec lutego dla motocyklisty może brzmi abstrakcyjnie, ale tak naprawdę ekwipunek niczym się nie różni od tego zwykłego plus kalesonki i ciepła chustka pod szyję. Jest nawet nacisk na „mniej”. No i na rozgrzewkę najlepiej zjechać z asfaltu co jakiś czas...

Termin niestety sztywny- 28 lutego. To rocznica pacyfikacji wsi i data już symboliczna. Tego samego dnia, podobne uroczystości odbywają się po naszej stronie w Pawłokomie nad Sanem, jako pamiątka mordu z marca 1945r. Choć skala ilościowa ofiar i okoliczności różna, to tragedia wspólna, bo na tę nie ma skali.

Na miejsce mam 440km. Trud dotarcia samochodem byłby niemały ale motocyklem to sama przyjemność. Na rolniczej blokadzie można się przedstawić jako podlaski tajny agent skupu żywca i nie czekać... Na granicy też tradycyjnie pomiędzy samochodami pod szlaban...
Niestety cały zaoszczędzony czas zepsuła mgła i wyjątkowo szybko zapadłe ciemności. Przed Horodłem znalazłem ustronną polankę i poległem.

Słabe to było „wietrzenie śpiwora” bo powietrze tak wilgotne, że rano na pokrowcu litry wody mimo że nie padał deszcz.

53544

Rankiem granica i za nią wymiana kasy. Tu miłe zaskoczenie, bo za złotówkę dostałem 7,5 hrywien. Paliwo lepsze 4zł, paczka fajek 1,7zł, bułka do łokcia 35gr...

53545

Droga na Beresteczko przedstawiała się nie najgorzej: asfalt wąski, ale bez dziur pozwalał na szybką jazdę. Wypalone trawy przytłumiały ogólny widok. Mimo, że jeżdżę tedy sporo, to kilka miejsc wpadło mi w oko po raz pierwszy

53546

53547

Zaczęło się przejaśniać i wracał właściwy koloryt granicy Wołynia i Podola

53548

53549

53550

i malownicza wydawała się nawet zwykła droga do kołchozu.

W Beresteczku jest wiele do zobaczenia, ale dziś zjechałem w pole obejrzeć wzgórze Maruchy a tam kapliczkę św. Tekli postawioną na kurhanie ze szczątkami ok.500 dziewic-zakonnic zamordowanych podczas jednego z licznych najazdów Tatarów.

53559

53552

oraz stojący nieopodal, w polu ceglany obelisk- grobowiec właścicieli miejscowych dóbr- Porońskich. Podobno w tym miejscu król Jan Kazimierz wysłuchał mszy przed wygraną bitwą z Kozakami.

53553

Dziś, kiedy jeszcze nie ma liści i tej całej zieloności rzeka Styr w Beresteczku pięknie prezentuje swoje wszystkie odnogi.

53554

Droga z Beresteczka na Brody to dziś jedna wielka gruntowa breja. Latem tworzą się boczne dróżki po obrzeżach roli, dzięki którym można ominąć wyrwy i kałuże. Dziś błoto wesoło tryska...

Na starym kościele w Leszniewie przybywa rosnących w załomach murów drzew i dziś już strach wejść, by obejrzeć stare ozdoby i cały murarski kunszt...

53555

53556

W jednej z bocznych uliczek Brodów znajduję małą piekarnię. Ach ten zapach świeżego chleba...

53557

Zagryzam, popijam mlekiem i obserwuję.
naprzeciw piekarni dwa bloki mieszkalne. Na podwórku owocowe drzewa poprzeplatane sznurkami i obwieszone świeżym praniem: koszule, gacie, majty, biustonosze większe i mniejsze w najróżniejszych kolorach. Pani spod szóstki, obok pana spod dziewiątki. Przecież normalne, ale u nas jakoś już tak nie ma.
Ale informacje kto kogo- takie same.
Znam jednego Łapę, ale on z Podlasia; chociaż kto wie? Miłość nie zna granic.

53558

ATomek
04.03.2015, 02:25
53570

Koniec dojazdówki- Ponikwa.
Z jeziora wypływa rzeka Styr, ale mnie interesuje jego źródło. To gdzieś tam, gdzie na horyzoncie ta najwyższa, czarna górka- Wielki Kamień. Dziś jezioro objeżdżam z lewej, bo to najkrócej

53571

53572

53573

53574

I tym widokiem muszę się zadowolić. Dalej dróżka schodzi w dól i jest zbyt grząska.
Wracam do drogi na Pereliski.

53575

53576

Ta droga jest dla mnie spełnieniem marzenia. Zimą, kiedy mróz i śnieg, kiedy marzy się o jeździe, pod zamkniętymi oczami mam ten widok: prosta gruntowa droga w przepięknym otoczeniu. Jest tu wszystko: smuga kurzu w lusterku, widoczny cel, piękna karta historii no i prowadzi do źródła.
Nie porośnięte niczym, latem wypalone słońcem wzgórza wyglądają surowo. Niby nic tu nie ma a dla mnie magnes. Każdy ma swoje Pereliski...

53577

53578

Droga prowadzi w prawo na przełęcz tej najwyższej górki. Troszkę poniżej znajduję ustronne miejsce na afrykę i dalej pod górę idę z buta..

53579

ATomek
04.03.2015, 10:01
53586


Góra porośnięta jest gęsto lasem bukowym i grabowym. Początkowo widać, że nasadzenia „pod sznurek” w celu łatwego pozyskania drewna. Przed wojną była tu huta szklana i stąd zapotrzebowanie na węgiel drzewny i inny opał. Dziś po wsi Hucisko Brodzkie został jedynie malowniczy fragment cmentarza.
Im wyżej, tym las coraz bardziej malowniczy. Głęboko powcinane parowy dodają tajemniczości i kryją szeleszczące strugi

53587


53588


53589

Spełnianie marzeń bywa ryzykowne. Szukając źródła wyobrażam sobie tryskającą dziewiczą kryształową wodą krynicę... A tu rura. Zwyczajna rura.
Ale woda smaczna.
A może to jeszcze nie to źródło wielkiego Styru?

ATomek
04.03.2015, 12:54
Mijam kolejne wzgórza spod których wypływa Ikwa, którą to sławił Słowacki, ale zjazd leśnymi dróżkami chyba tylko amfibią i to w jedną stronę.
Droga przez Litowisko i Gołubicę jest najdłuższą do Huty Pieniackiej, ale dziś jedyną.
Mijam furmanki miejscowych dowożących przybyłych na uroczystości, bo mało kto wjeżdża na kilkukilometrową ostatnią prostą przez las.

Do miejsca Huta Pieniacka nadal przyjeżdża świadek- Pan Franciszek i to spotkanie z Nim jest największą wartością. Bezpośredni narrator zdarzeń za każdym razem przejmująco opowiada o historii. W jego opowieści odpowiada mi to ciągłe przywiązanie do miejsca, mimo upływu lat. Za każdym razem w jego opowieści jest ten sam świat dzieciństwa, rodzinnych więzi, sąsiedzkich znajomości, otoczenia najbliższego i całego dziedzictwa tego miejsca.. I życie choć na uboczu to dostatnie.

"Została mi dachówka z domu rodziców". Zagłada Huty Pieniackiej z rąk Ukraińców
http://wiadomosci.dziennik.pl/historia/wydarzenia/artykuly/452213,huta-pieniacka-28-lutego-1944-ukraincy-z-ss-galizien-wymordowali-polakow-z-huty-pieniackiej-relacje-ocalalych.html







53606

Poznaję też P. Grażynę Orłowską- Sondej wraz z ekipą TVP Wrocław i Studia Wschód; autorkę niezliczonych reportaży o Kresach.
Dziś również pracuje nad relacją z dzisiejszych uroczystości.
A oto wynik:
http://wroclaw.tvp.pl/19100535/03032015


Kiedy wszyscy się rozjeżdżają, mam czas na spacer po okolicy.
Nocleg na miejscu pozwala się nie spieszyć a sprawy bytowe powodują, że łatwiej na tym pustkowiu znaleźć pozostałości wsi. Nigdy nie wiadomo, czy przypadkowo znaleziony kamień nie będzie z tych, co to 'wołać będą'

53607

53608

53609

Zaraz przy wjeździe w pustej przestrzeni po spalonej wsi pojawił się nowy pomnik. Choć jeszcze bez żadnej tablicy, to w stylu, jakim Ukraińcy hołdują swoim bohaterom. W zeszłym roku zimą widziałem tu tylko fundament i części pomnika leżące na w trawie, przygotowane do montażu. Wtedy leżała tu taka tablica:

53610

53619


Jeszcze tylko ognisko i spać, bo zaczyna padać deszcz.

53612

53613

Dalszy plan wycieczki znacznie okroiłem ze względu na stan dróżek, które po nocnym deszczu wyglądały tak:

53614

53615

W mijanych Podhorcach widać jakieś prace remontowe. Pojawiły się pryzmy desek, nowa furtka ale niestety też wycięto część starych modrzewi.

53620

53621

Mam też widokówkę z odpoczynku przed Złoczowem. W tle wzgórza Woroniaków, skąd wracam

53616

53617

O tej porze w okolicznych lasach zaczynają kwitnąć przebiśniegi.
Od Oli kupuję mały pęczek i mam wrażenie, że wraz z nim, w tankbagu przywożę wiosnę!

53618

To zdjęcie to moja inspiracja na inne górki i inne źródła;
może kiedyś znowu w drodze do Huty Pieniackiej.

Adampio
04.03.2015, 12:54
Przepraszam za pytanie o dyrdymały w takim wątku ale na usprawiedliwienie podam ze w 2012 byłem samochodem w Hucie Pieniackiej w dniu w którym przybył tam z Jazłowca RK. :)

A pytanie dotyczy "know-how" przebijania się motórem przez granicę, szczególnie w kierunku "nazad", bo motocyklem na Ukrainie jeszcze nie bylem, a wyjazdy samochodowe tamże mocno ograniczyłem z powodów straty czasu na granicy.

ATomek
04.03.2015, 13:17
Jazda "nazad" jest o tyle bolesna, bo dotyczy tylko strony polskiej.
Ukraińcy sami zachęcają, żeby motocykl nie stał i zawsze wjeżdżam pod sam szlaban stając pomiędzy samochodami tak, żeby mogli otworzyć drzwi. Nigdy nikt nie miał o to pretensji. Sami mówią ze zrozumieniem, że motocyklowi trzeba jechać, a nie stać.

Jak wracałem, to Polacy kategorycznie zabraniali podjazdu bliżej. Do tego czas od zabrania paszportów do kontroli to prawie godzina, czyli cztery razy dłużej, niż na UA.
Zwykle na obydwie granice starcza godzina.
Znam przypadki karania za przejazdy przez krawężnik, ale to na szczęście chyba tylko po to, żeby było o czym później opowiadać.

piotrekk
04.03.2015, 14:28
Wiadomość dla Atomka.Nie mogę skontaktować się z Tobą ale znalazłem film z twoim udziałem

http://wroclaw.tvp.pl/19100535/03032015

ATomek
04.03.2015, 16:17
Powitać gospodarza wątku!
Piotrek. Film z moim udziałem... może kiedy i powstanie...:)
A te kilka ujęć z relacji Pani Grażyny to kupiłem za przewiezienie jej moturem po polanie :)

wasilczuk
04.03.2015, 21:23
Plaku!
Niepotrzebny ten gniew. Piszesz o tym, że Ukraińców spotyka teraz kara. Trudno się z tym zgodzić, bo cierpią na wschodzie a do rzezi doszło na zachodzie. Nie można wrzucać wszystkich do jednego worka. Trzeba pamiętać, że w tych okrutnych czasach byli też Ukraińcy, którzy pomagali Polakom i nieraz płacili za to najwyższą cenę.
Drążąc swego czasu temat trafiłem na artykuł dotyczący zdjęcia dzieci wiszących na drzewie- "wianuszka". Nie ma ono nic wspólnego ze zbrodnią wołyńską ani UPA.
Uważajmy ze słowami. Tak łatwo się nakręcić.
http://pl.wikipedia.org/wiki/Marianna_Doli%C5%84ska

Adampio
04.03.2015, 23:15
Popieram kol.wasilczuka, ludzie ukraińscy (okreslenie przemyślane) na wschodzie to zupełnie inny gatunek niż mieszkańcy zapyziałej prowincji na zachodzie

ATomek
05.03.2015, 11:13
Nie mam w tej chwili czasu, ale ponieważ emocje rosną możliwie najszybciej wyjaśnię precyzyjnie sprawę z tablicą i nie chodzi tylko o tłumaczenie.

ATomek
05.03.2015, 20:55
Plaku. Baczyńskiego szkoda.

Najważniejsza jest pamięć. Dzięki pamięci i uporowi ocalałych z Huty Pieniackiej i ich potomkom przy urzędniczym wsparciu MSZ kilkanaście lat trwały zabiegi o przywrócenie pamięci po pomordowanych. Kilka lat trwały negocjacje w sprawie słów na pomniku i daty. Według prawdy historycznej i uczciwości. Pomnik stoi w miejscu spalonego kościoła jak kurhan na prochach pomordowanych.

W czasach ZSRR pobudowano pomnik widoczny po lewej stronie tego zdjęcia:

53639

53640

Obok niego stoi do dziś czarny kamień, na którym do lat dziewięćdziesiątych była czerwona gwiazda wraz z tablicą według której sprawcami mordu była Organizacja Ukraińskich Nacjonalistów. Bez informacji o narodowości ofiar. Strona radziecka nie uznawała określenia ,miejscowi Polacy, (chodzi o Polaków żyjących na ziemiach należących przed II wojną światową do Polski). W ZSRR twierdzono, że nie ma Polonii; żyje społeczeństwo radzieckie, które tworzy naród radziecki, a ich dotychczasowa narodowość ma znaczenie drugorzędne.

69341


Znalazłem jeszcze:
Pomnik-Memoriał w Hucie Pieniackiej 28 lutego 1989 Napis na tablicy w j. ukraińskim: 28 lutego 1944 roku faszystowski okupant wspólnie z bandytami z OUN dokonał okrutnej masakry cywilnej ludności wsi Huta Pieniacka. Spalono 172 zagród, z rąk zabójców w ogniu zginęło ponad 1000 mieszkańców - mężczyzn, kobiet i dzieci. Ludzie bądźcie czujni, nie dopuśćcie do powtórzenia tragedii Huty Pieniackiej.

I jeszcze ślad po tablicy na zbiorowej mogile:
Obelisk w Hucie Pieniackiej przed 1992 Znajdował się na zbiorowej mogile. Napis na tablicy w j. ukraińskim: Tu pochowano szczątki mieszkańców Huty Pieniackiej ofiar zbrodni dokonanej przez faszystów i ukraińskich burżuazyjnych nacjonalistów w lutym 1944 roku.


Od początku, jak Ukraina stała się niezależną, prowadzono rozmowy o właściwym upamiętnieniu tragedii. Pomnik obecny powstał w 2005r. W lutym 2009, w 65rocznicę mordu obecność Lecha Kaczyńskiego i Wiktora Juszczenki zakłócała demonstracja 'Swobody' z nacjonalistami z czarno-czerwonymi flagami.
Działacze 'Swobody' ustawili tuż obok dużą tablicę informacyjną w języku ukraińskim i angielskim
z informacją:

'Prawda o Hucie Pieniackiej:
Podczas II wojny światowej Huta Pieniacka była jednym z największych ośrodków stacjonowania polskich bojowników z AK i bolszewickich dywersyjnych jednostek w Galicji, wspólnie terroryzujących ukraińskie wioski. 28 lutego 1944 r. niemieckie okupacyjne władze przeprowadziły wojskową operację likwidacji polsko-bolszewickiego oddziału. Wioska została zniszczona. Na początku lat 80. sowiecko-polska propaganda rozpowszechniła nieprawdziwą informację o zniszczeniu wioski Huta Pieniacka przez dywizję SS Galizien oraz żołnierzy Organizacji Ukraińskich Nacjonalistów i Ukraińskiej Armii Powstańczej'.


Tablica stoi do dziś, ale goła- dwa lata temu treść zdarto.
To ta po lewej przy samym murku:

53641

Tego samego roku, tuż po odsłonięciu pomnika 'Swoboda' zgłosiła projekt jego likwidacji, jako według nich nielegalnego, niemającego nic wspólnego z prawdą iw 2006 zapowiedziała postawienie pomnika osobom zamordowanym przez 'polskich szowinistów' tuż obok pomnika hutniaków.

I postawili. Zdjęcia zrobiłem w zeszłym roku. Na leżącym jaszcze wówczas krzyżu leżała tablica.

53642

53643

53644

'Dyrektorowi szkoły z Jasionowa,
Iwanowi Wawryło
i jego drużynie
księdzu z Jasionowa
o.Martinowi Boliucie
i innym bohaterskim mieszkańcom
okolicznych wsi
zakatowanym przez polskich szowinistów
i radziecką partyzantkę
w latach 1943-1944
wieczna pamięć!

Będąc tam kilka dni temu widziałem, że tablica nie została przykręcona, a przygotowane w postumencie bolce mają rozstaw na inną, większą. Jaką?

W Jasionowie, czyli wiosce oddalonej o ok 10km, na górującym nad okolicą wzniesieniu, ustawiono mauzoleum poświęcone żołnierzom-bohaterom z SS-Galizien.
Zdjęcie kasuję; kto będzie chciał zobaczyć, pojedzie i zobaczy.




Co tu więcej mówić, Chyba jeszcze dla porównania słowa z pomnika Hutniaków:


'Pamięci spoczywających tu około 1000 Polaków, mieszkańców wsi Huta Pieniacka i okolicznych miejscowości, zamordowanych 28 lutego 1944.
Spalona wieś przestała istnieć.
Niech spoczywają w pokoju.
Rodziny i rząd Rzeczypospolitej Polskiej 2005'


I motto:
'Z dymem pożarów, z kurzem krwi bratniej
do Ciebie, Panie, bije ten głos'

co jest fragmentem pieśni dawniej każdemu znanej. Pochodzi z czasów po powstaniu styczniowym i za II Rzeczypospolitej była jako trzecia po 'Rocie' na liście przy wyborze naszego hymnu.

strobus1
05.03.2015, 21:20
Dziękuję ATomku. Dziękuje za twoje podejście do tych historii. Nie wolno zapomnieć, ale nie wolno bezmyślnie wywoływać demonów tamtych czasów. Ta tablica o ss galicjen jest niestety tego przykładem. U mnie wywołuje więcej smutku niż złości... Chyba każda młoda państwowość ma ten sam problem.
Zdrówka

wasilczuk
06.03.2015, 00:04
http://africatwin.com.pl/attachment.php?attachmentid=53619&thumb=1&d=1425469956

Ta, Wasyl przetłumacz im tą tablicę.

I nie porównuj pojebanej cyganki Dolińskiej do rzezi Wołyńskiej.:mur:

Plaga cyganów złodziei w tamtych czasach była ogromna, tam mieszkała moja matka (opowiadała o tym)

pozdr.

Zbyszku Drogi
Nie potrafię przetłumaczyć tej tablicy ale zrobił to już Atomiusz.
Nie porównuję cyganki do rzezi wołyńskiej. Chyba źle mnie zrozumiałeś. Chodziło mi tylko o to, że dla wielu niewtajemniczonych osób zdjęcie "wianuszka" mocno podnosi ciśnienie nienawiści, chęć zemsty itd. Jak wynika z artykułu, który wkleiłem wyżej, to zdjęcie było nawet inspiracją dla pomnika.Zdjęcie to nie ma nic wspólnego z ludobójstwem na kresach a zostało zrobione 20 lat wcześniej. Sam jak zacząłem interesować się tym tematem i zobaczyłem to zdjęcie, to pamiętam jak czułem w sercu wielki żal, oburzenie. Chciałem tam pojechać i odwiedzić to miejsce. Zrobiłem sobie nawet notatkę gdzie tego miejsca szukać. Później doczytałem skąd naprawdę pochodzi to zdjęcie i co przedstawia.
Jeżeli mówimy o historii to mówmy o historii prawdziwej niezależnie od tego czy jest ona dla nas wygodna czy nie. Historia prawdziwa jest jedna.
Co do cyganów to temat na następną zimę ale nie w tym wątku.
Nie da się kogoś zmusić do przeprosin a jeżeli nawet ten ktoś zrobi to pod przymusem, to co warte są takie przeprosiny.
Powinniśmy brać przykład z Hutniaków.
Słyszałem na własne uszy opowieści ludzi, którzy to przeżyli i, co jest najważniejsze, nie ma w nich gniewu i nienawiści. Jest modlitwa i pamięć.

sluza
06.03.2015, 14:01
nie ma to jak coś napisać a potem ze wstydem usuwać. Ludzie, trochę odpowiedzialności za to co piszecie. No i czytajcie ze zrozumieniem...

wolly
06.03.2015, 20:10
Pany a może tak poczytacie trochę historii Ja wiem jedno UKRAINIEC nigdy nie będzie, nie był przyjacielem LACHA i to w temacie a reszta to obłuda naprawdę sięgnijcie do historii nawet tej ostatniej

ATomek
07.03.2015, 19:02
No cóż. Mnie bardziej przeraża wiadomość z wczoraj:
http://niezalezna.pl/64868-ukraina-uczcila-morderce-polakow

czy wcześniejsza:
http://www.kresy.pl/wydarzenia,spoleczenstwo?zobacz/ukrainscy-nacjonalisci-oderzneli-glowe-kukle-polskiego-prezydenta-video

Mimo to, daleki jestem od opinii o całej nacji.
Byłem też na Ukrainie w końcu października tydzień przed wyborami, przysłuchiwałem się wyborczym wiecom i mam trochę makulatury wyborczej z obietnicami przedstawionej w nikczemny sposób. A jednak większość ich wybrała.
To też fakt.
Mimo to, daleki jestem od opinii o całej nacji.

ATomek
07.03.2015, 20:12
A wracając do rocznicy zagłady Huty Pieniackiej, to jadąc tym razem miałem w planie odwiedzenie cmentarza w Hucisku Brodzkim. Wspomniałem o tej osadzie łażąc po bukowym lesie w poszukiwaniu żródła Styru. Była to wieś niemal sąsiadująca z Hutą Pieniacką i jak wszystkie sąsiednie wsie i przysiółki podzieliła jej los. Tylko dlatego, że były polskie. Przewijała się w opowieści Pana Franciszka Bąkowskiego- świadka mordu.

Odnalazłem doskonale opisane wspomnienia Jana Pinkiewicza, mieszkańca Huciska Brodzkiego: od dzieciństwa, do fizycznego końca wsi. Ciekawe o tyle, że przedstawiające łańcuch nastęujących po sobie zdarzeń z najbliższej okolicy łącznie z Hutą Pieniacką. Organizacja napastników i obrona ofiar, niemal dzień po dniu.

Miałem napisać o tym kiedyś, ale w myśl 'jutru będzie futro' zapraszam:





Reminiscencje z wsi podolskiej Hucisko Brodzkie - Jan Pinkiewicz

„Opustoszała Rzeczpospolita, opustoszała Ukraina. Wilcy wyli na zgliszczach dawnych miast i kwitnące niegdyś kraje były jakby wielki grobowiec. Nienawiść wrosła w serca i zatruła krew pobratymczą.”

Te słowa Sienkiewicza ożywiają w mojej pamięci, kiedy wspominam spalone na Ukrainie polskie wsie: Hucisko Brodzkie, Hutę Pieniacką, Hutę Wierchobuską, Polikrowy i mordy ludności polskiej w Podkamieniu, Czernicy i Wołochach w czasie hekatomby, jaką zgotowali nacjonaliści ukraińscy Polakom podczas drugiej wojny światowej. To była moja Ziemia. Polska Ziemia. Dziś już pozostała tylko ziemią przesiąknięta polską krwią.

Wieś Hucisko Brodzkie, gdzie się urodziłem i wychowałem położona była w odległości 15 kilometrów od Brodów i 7 kilometrów od Podkamienia, na drodze wiodącej z pałacu hrabiów Bocheńskich z Wołoch do pałacu hrabiów Dzieduszyckich i Cieńskich w Pieniakach, słynącego z bogatej galerii obrazów, której znaczną część stanowiły obrazy opiewające urodę krajobrazów Podola i dzieje naszej historii. Miejscowość rozlokowana była wśród starych lasów i wzgórz, z których jedno stanowiła góra Zbaraż (412 m n.p.m.). Na jej wierzchołku znajdował się unikatowy zabytek przyrody – dziwnego kształtu skała zwana „Trynóg” – starosłowiańskie bożyszcze. Inne wzgórze pełniło rolę cmentarza. Stała tam drewniana kapliczka z XVI wieku zwana „Gontyną” (tak zwano pogańskie świątynie Polaków w czasach Piastów). Posiadała dach kryty gontem i obraz „Matki Boskiej Płaczącej” w ołtarzu.

W Hucisku Brodzkim znajdowało się około 200 zagród. Większość mieszkańców zasiedlona była tam z dziada pradziada, tu się rodzili, dorastali i zakładali rodziny, wszyscy się znali i szanowali. Wieś zaludniona była w przeważającej większości przez ludność polską. Mieszkały tutaj tylko 3 rodziny ukraińskie i 4 żydowskie. Wszyscy czuli się bezpiecznie. Wzajemne stosunki z otaczającymi wsiami ukraińskimi: Czernicą, Hołubicą i Włochami układały się przyjaźnie. Odwiedzano się wzajemnie podczas świąt rzymskokatolickich i grekokatolickich. Zdarzały się mieszane małżeństwa polsko-ukraińskie. Nie budziły one żadnych negatywnych relacji. Były to zwykłe stosunki sąsiedzkie.'

zachęconych odsyłam tu:
http://pinkiewicz.prv.pl/reminiscencje-z-wsi-podolskiej-Hucisko-Brodzkie.html

ATomek
17.09.2015, 21:12
Poprzednio wspominałem o Hucisku Brodzkim a tym razem udało mi się dotrzeć do pozostałości po wsi i na cmentarz. Tym bardziej zapadnie mi to w pamięci, że spotkałem Marka- wnuka mieszkańca HB.
Myślę, że i dla potomków Huty Pieniackiej to ważne miejsce, bo przeplatają się w opowieściach te same nazwiska mieszkańców obydwu wsi: wujek, ciotka, dziadek...


57942 57943

Droga prowadzi skrajem jaru, choć podobno przed wojną wiodła jego dnem.
Dziś woda zrobiła swoje- po siedemdziesięciu latach nie ma po niej śladu.

57944


Po obejrzeniu pozostałości wsi Marek prowadzi na cmentarz.Drzewa obecnie porastające i wieś i cmentarz skutecznie zasłaniają panoramę poza jednym miejscem- właśnie w kierunku Góry Werchobuskiej. Miejsce słynęło z pięknego położenia; w czasach poganskich była miejscem świętym o czym świadczył przekaz o stojącej tu gontynie. Miejsce uzupełniało się z sąsiednią górą na której do dziś stoi skała zwana Trójnogiem, na której szukałem żródeł Styru.

57945


U wejścia stoi jakże wymowna w pokroju potężna lipa. Gdzieś przy niej znajduje się nieoznaczona zbiorowa mogiła zamordowanych dawnych mieszkańców HB.
Powalone stare drzewa, zniszczone- kiedyś piękne nagrobki- tutaj są wyjątkowo smutne.

57946

57947 57948

ATomek
17.09.2015, 21:42
Wspomniałem, że do Huty Pieniackiej jeżdżę, żeby oko w oko posłuchać wspomnień jej dawnych mieszkańców. Gościem w tym roku był Pan Bolesław.
Pan Bolesław- rocznik 1927- mieszkał w sąsiednim Litowisku i w czasie mordów na Polakach miał 17 lat. Swoją opowieść zakończył tym, że poprzedniego dnia będąc w Litowisku został rozpoznany przez jednego z miejscowych staruszków-Ukraińca i byłego kolegę, który po tylu latach opowiedział mu o szczegółach dotyczących mordu na matce Pana Bolesława. Poznał wreszcie tajemnicę, która dręczyła go większość życia: miejsce i sprawców...

Mhv
18.09.2015, 08:26
Dzięki, że kontynuujesz temat..

piotrekk
16.10.2015, 05:52
Jutro gościmy ATOMKA z opowiesciami o Kresach,
http://hutapieniacka.blogspot.com/

piotrekk
18.10.2015, 19:01
Już po:

http://zw.pl/huta-pieniacka-motocyklem-do-zrodel/

zw.pl/pamietaja-o-przodkach-i-ich-wartosciach/

http://elka.pl/content/view/77090/82/


Tomku dziękujemy

ATomek
16.01.2016, 18:16
Gwoli ciągłości wydarzeń dziękuję Hutniakom za zaproszenie do Wschowy i możliwość prezentacji moich wyjazdów do Huty Pieniackiej.
Miło mi podzielić się osobistymi przeżyciami jako uzupełnienie Ich troski o pamięć o przodkach.
W prezentacji użyłem zdjęć i opisów w większości znanych na forum AT. Chciałem uzyskać jednolitą opowieść o docieraniu do najbliższej okolicy, jej historii i nastrojowi, jaki mi towarzyszy. Opowieść nie wyczerpuje tematu bo podróż "Motocyklem do źródeł- Huta pieniacka" wciąż trwa...

https://photos.google.com/share/AF1QipOrB9S8dKk2ZyRhme93hS1RvQknq0oIc1h6YQgfN9rMIo 0byDKSKDExoa5_IwQ7MQ?hl=pl&key=LWNtRm1XRm5yNHJZZUhPWkQ0WEtPZFM2MWZ3bTVB

Adagiio
17.01.2016, 07:46
Dzięki Tomek, jak bym tam był razem z Tobą.

Mateusz93
17.01.2016, 13:49
Dziękuję ATomek. Miło, że są jeszcze ludzie pielęgnujący historię.

Vertus72
17.01.2016, 21:56
Zaparło mi dech, zdjecia z opisem wysłały mnie do przeszłości. Dziękuję.

ferdek
19.01.2016, 20:52
Dzięki Tomku, że dzielisz się z nami wspomnieniami ze swoich wojaży, czytam je zawsze z zapartym tchem. Pozdrawiam i do zobaczenia :)

ATomek
06.03.2016, 23:10
Pamięć o Hucie Pieniackiej wciąż trwa.
Choć wykruszają się bezpośredni świadkowie i w mediach pada coraz więcej mylnych informacji, to wciąż, mimo trudnych warunków, na polanę przyjeżdża wiele nowych osób. Chcą przez pamięć o ofiarach pacyfikacji wsi uczcić cierpienie i śmierć około stutysięcznej rzeszy Polaków, głównie mieszkańców Wołynia i Galicji w dawnych granicach Rzeczpospolitej. Tego dnia wspomina się też szlachetnych Rusinów, znanych z imienia i nazwiska, którzy bezpośrednio pomagali ofiarom. Lista takich sprawiedliwych jest długa. Długa też jest lista pomordowanych Rusinów przez pobratymców za przeciwstawienie się zbrodniczej ideologii.
Tym razem jakoś tak szczególniej dotarła do mnie informacja- skąd taka bezwzględność mordu w Hucie Pieniackiej?

Po powstaniu w 1943r SS Galizien złożonych z ochotników ukraińskich szkolonych w Niemczech, Austrii, Francji i Holandii, jeden z jej batalionów stacjonował w okolicy Złoczowa.
W czasie jednej z potyczek z samoobroną Huty Pieniackiej, broniącą wsi przed UPA, dwóch jego żołnierzy zostało uznanych za ukraińskich przebierańców w mundurach niemieckiego SS i zastrzelonych.

61377

Były to pierwsze ofiary żołnierzy z SS Galizien. Po ich manifestacyjnym pogrzebie zapadła decyzja o wymordowaniu wszystkich mieszkańców i zrównaniu wsi z ziemią.
Podobnie w Podkamieniu 4 pułk policji SS umożliwił UPA wymordowanie setek schronionych w klasztorze Polaków.


61379 Kościół św.Andrzeja Boboli w Hucie Pieniackiej, w obrębie którego stoi obecnie pomnik


61265

A w ramach opowieści o tegorocznych uroczystościach na polanie, to tak jednym zdaniem utkwiły mi dwa obrazy: jeden z nich, to zaprezentowany po raz pierwszy sztandar Stowarzyszenia Huta Pieniacka, zaprojektowany przez bezpośredniego świadka-Pana Franciszka Bąkowskiego, a drugi to
konie i furmanki dowożące uczestników uroczystości ostatnie parę kilometrów. Znów przeniosłem się w czasie.

61266

61284

61267 Urocza Babuleńka z Palikrów k. Podkamienia

61268

W tym roku towarzyszył mi Renant.
Był z nami też trzeci motocyklista Andrzej.
Dziękuję Wam za doborowe towarzystwo i wsparcie w niedoli!

61286

61285 pierwsza w sezonie konserwa z ogniska

61269 Tradycyjnie- "Jeden wyjazd- jedno źródło"

61270

A z wyjazdem było tak:
Koniec lutego to huśtawka pogodowa i ruletka, ale marzenia trzeba realizować, a szczęściu pomagać.

61271 Piaskarka na najbardziej śliskim odcinku dodawała nam otuchy

61272

61273

Świat zza szybki gogli był bajkowy i trochę nierealny. Czapki świeżego puchu zwisające z drogowych znaków towarzyszyły nam przez połowę trasy. Za granicą dwa razy cieplej a śnieg leżał już tylko na pagórkach, pod lasem, w głębokich rowach.

61274 Witamy na Ukrainie

61275 Mój ulubiony odcinek- Pereliski

61276 przełęcz pokryta mokrym śniegiem, ale słoneczna

61277 kapliczka w polu wsi Litowiska

61278 rozgrzewka w sklepie w Hołubicy

61279 poborowy wracający z wojska do domu

61280
widok z drogi na pozostałość pałacu Dzieduszyckich w Pieniakach

61281 kolumna z Matką Boską Tańczącą

61404 klasztor obronny Dominikanów w Podkamieniu

61283

Od tego miejsca zaczynamy wracać do swojego świata.
Tylko nadal zastanawiam się, który świat jest bardziej realny.

zbyszek
07.03.2016, 08:08
Podziwiam zawsze Twój hart ducha ATomek !
ps. wisząca publicznie obok flagi Ukrainy bandera UPA zniechęca mnie zawsze do tych ludzi.
Widać dobrze, jak ta sama historia jest odmienna dla obydwu Narodów.

ATomek
07.03.2016, 11:15
Jednym kliknięciem mogę usunąć to zdjęcie, ale staram się pokazać realia. Pomijanie ich, to pudrowanie rzeczywistości. Mnie nie zniechęcają, ale dają do myślenia. Trzeba tam być i choćby się spierać, to jednak rozmawiać. Zresztą, każdy powinien mieć swoje cele i metody.
Jak dotychczas, nie spotykam się tam z wrogością, choć właściwie, czy nie jest nią już eksponowanie podobnych symboli i negowanie historycznych faktów?
Póki co, cieszę się każdym spędzonym tam dniem, każdym kilometrem i każdym przychylnym ukraińskim gestem.

zbyszek
07.03.2016, 13:38
Dlaczego chcesz usunąć zdjęcie, daj spokój...
...dokumentujesz rzeczywistość, a ta, jest właśnie taka.

zbyszek
07.03.2016, 20:10
Cały dzień jakoś mi to nie dawało spokoju, a teraz próbowałem jakoś edytować mój post z godziny 8'08 dzisiaj, ale mimo kilku prób jakoś nie znajduję lepszych słów niż te z poranka, mimo tego ze nie oddają one w całości tego co chcę powiedzieć(bo mam wielu znajomych z Ukrainy, i bez wyjątku są to Osoby które darzę wielkim szacunkiem i sympatią) to jednak obrazują dość wyraźnie Nasz problem.
Jako jednostki jesteśmy braćmi, a jako Narody,,,?

renant
07.03.2016, 21:51
Zaciekawiony relacjami ATomka z wyjazdów które odbył w latach poprzednich w rocznicę mordu na ludności wsi Huta Pieniacka postanowiłem w tym roku wybrać się z nim, by oddać hołd pomordowanym rodakom. Dla mnie wyjazd ten był szczególny z kilku powodów, po pierwsze sam cel naszego wyjazdu był bardzo szczytny, po drugie pora roku nie typowa do podróżowania motocyklem trzymała nas w niepewności czy nasza wycieczka będzie mogła być kontynuowana ze względu na warunki drogowe, po trzecie na Ukrainie byłem po raz pierwszy, po czwarte towarzystwo w osobie ATomka znawcy historii odwiedzanych miejsc było wyjątkowym dopełnieniem wyjazdu.
Dodając coś od siebie do treściwej relacji Tomka chciałbym podzielić się tym, że historia którą znamy z teorii nabiera głębszego znaczenia kiedy możemy dotknąć i zobaczyć niemych świadków tego co się wydarzyło w przeszłości.
Fot1 Przykładem tego są dwie przydrożne kapliczki które są jedyną pozostałością architektury dawnej wsi Huta Pieniacka.
Fot2 Druga z widocznym polskim napisem.
Fot3 To wszystko nabiera większej wartości gdy mimo zimna i nie pewności warunków drogowych zdobyte jest zimą na motocyklu.
Fot4 A takie chwile są dopełnieniem całości.

ATomek
07.03.2016, 22:26
Dzięki, Zbyszek. I nie chodzi mi o pochlebstwa.
Powiedziałeś latem, że pojedziesz i dotrzymałeś słowa. Z Tobą wszędzie!

I do drugiego Zbyszka:
Jednostki ze sobą rozmawiają, choć nie muszą się bratać. Narody mają swoje rządy a ich język to polityka, gdzie jednostka się nie liczy. Ba, nawet setka tysięcy (tak, chodzi mi o Ofiary Wołynia).

Ja czuję się podobnie: wszystkie próby tłumaczenia są skazane na dwuznaczność.
Wojny i ich skutki są trudno, ale jednak wytłumaczalne. Ostatnie 100lat atmosfery skrytobójstwa i gumkowania odpowiedzialności i pamięci trudno pojąć. Nie było skruchy ani rozliczenia, co powoduje rozwodnienie winy aż do wiary w bezkarność. Czasem taka buta ma zakrzyczeć głos sumienia.
Trzymajmy się Huty Pienackiej.

"Niniejsza sprawa stała się przedmiotem śledztwa prowadzonego przez Prokuraturę w Hanowerze, które zostało umorzone postanowieniem dnia 1 października 2004 roku. W uzasadnieniu wskazanego orzeczenia, odnosząc się do dostępnych materiałów archiwalnych oraz relacji dotyczących przebiegu przedmiotowego zdarzenia wskazano, iż zbrodni w Hucie Pieniackiej dopuścili się żołnierze 4 pułku policyjnego 14 Dywizji SS „Galizien” wspomagani przez nacjonalistów ukraińskich zamieszkujących w sąsiednich wsiach. Jako potencjalnego dowódcę grupy pacyfikującej Hutę Pieniacka wskazano majora Eugena Pobihuszczego, lecz powyższego nie zdołano potwierdzić w oparciu o zebrane w tej sprawie dowody. Wskazano nadto na brak danych pozwalających na ustalenie składu personalnego pododdziału w/w Dywizji, który dokonał pacyfikacji[

Śledztwo Oddziałowej Komisji Ścigania Zbrodni przeciwko Narodowi Polskiemu
w Krakowie w sprawie zbrodni w Hucie Pieniackiej nie doprowadziło do ujawnienia nowych źródeł dowodowych."

Mimo relacji wielu świadków, istniejące dokumenty działalności ukraińskich ochotniczych pułków policji SS Galizien są niewystarczające. Podobno część znanych z imienia i nazwiska zginęła w walkach z sowietami w tzw kotle brodzkim w1944, wraz z archiwum. Część sotni UPA Dmytra Karpenki ps.Jastrun podobno rozstrzelano w Zbarażu w1944 w więzieniu natychmiast po powiązaniu ich z mordem w Hucie Pieniackiej.

Tu masz wytłumaczenie kapliczki na końcu sąsiedniej wsi Żarkiw, skąd pochodziło wielu "bohaterów" biorących udział w akcji. To ta z prawej. Trochę dziwne jak na listę bohaterów, bo tylko imiona!

61325 61335


Dowódcy jednak uciekli jako obywatele Polski przedwojennej, z polskimi paszportami do Kanady. Ich wpływ jest znaczący w podtrzymanie atmosfery i realnej polityki, gdzie zyskują wpływy z miesiąca na miesiąc. Tłumaczenie, że barwy czarno czerwone nie nawiązują do przeszłości a są patriotyczne świadczą dalej o polityce zakłamania i traktowaniu prostego człowieka.
Straszą pobratymców dawną polską pańszczyzną, choć ta była zlikwidowana już w 1848r



To mord założycielski powoduje znaczne obciążenie i zamiast przejrzystego wzroku widzimy mętne patrzenie spode łba.

ATomek
08.03.2016, 14:59
Jak na zawołanie pojawił się dziś artykuł badacza Zbrodni Wołyńskiej Pani Ewy Siemaszko.
Wklejam link do niego, bo ja wolę mówić tu o własnych, realnych doświadczeniach i przeżyciach, zaś lepiej będzie, żeby o ogólnej sytuacji wypowiedział się fachowiec:

http://www.kresy.pl/wydarzenia,polityka?zobacz/ciemna-strona-ukrainy

Vertus72
11.03.2016, 19:02
Ładnie powiedziane, jako jednostki jesteśmy braćmi, ale jako narody.....
Zastanawia mnie tylko fakt dlaczego widząc odradzajacy sie ukraiński nacjonalizm, brak wyrażenia skruchy nad tym co się stało, próby zakłamania historii, nasz rząd tak jest pro ukraiński żeby nie powiedzieć, że wchodzi im w dupę.

Sławekk
11.03.2016, 22:50
Ukraina jest na zupełnie innym niż Polska etapie budowania państwowości.
Po ogłoszeniu niepodległości (1991r. ) opieszale próbowano szukać wzorce i autorytety, które będą spajały czy jednoczyły ludzi zamieszkujących Ukrainę tworząc jeden naród.

Historia Ukrainy jest zbyt krótka, a ludzie walczący o jej niepodległość, oddający za nią życie to w większości członkowie organizacji nacjonalistycznych - niestety.

pozdrawiam

sebol
12.03.2016, 00:18
Autorytety sławione przez Ukrainę hmmm.... wielu Polakom nie po drodze delikatnie nazywając. Problem tkwi w różnym postrzeganiu historii. Więcej wyjaśniliśmy sobie z Niemcami, jak z Ukraińcami, Rosjanami, czy Litwinami.

Sławekk
12.03.2016, 08:46
Aby zbudować coś na kształt państwa, charakteryzującego się wspólnymi cechami nie wystarczy obszar z granicami !

Naród – wspólnota o podłożu etnicznym (https://pl.wikipedia.org/wiki/Etniczno%C5%9B%C4%87), gospodarczym, politycznym, społecznym i kulturowym wytworzona w procesie dziejowym, przejawiająca się w świadomości swych członków.

Tożsamość narodowa – poczucie odrębności wobec innych narodów (https://pl.wikipedia.org/wiki/Nar%C3%B3d) kształtowane przez czynniki narodowotwórcze takie jak: symbole narodowe (https://pl.wikipedia.org/wiki/Symbol_narodowy), język (https://pl.wikipedia.org/wiki/J%C4%99zyk_%28mowa%29), barwy narodowe (https://pl.wikipedia.org/wiki/Barwy_narodowe), świadomość pochodzenia (https://pl.wikipedia.org/w/index.php?title=%C5%9Awiadomo%C5%9B%C4%87_pochodze nia&action=edit&redlink=1), historia narodu (https://pl.wikipedia.org/w/index.php?title=Historia_narodu&action=edit&redlink=1), świadomość narodowa (https://pl.wikipedia.org/wiki/%C5%9Awiadomo%C5%9B%C4%87_narodowa), więzy krwi (https://pl.wikipedia.org/wiki/Pokrewie%C5%84stwo), stosunek do dziedzictwa kulturowego (https://pl.wikipedia.org/wiki/Dziedzictwo_kulturowe), kultura (https://pl.wikipedia.org/wiki/Kultura), terytorium (https://pl.wikipedia.org/wiki/Terytorium_pa%C5%84stwowe), charakter narodowy (https://pl.wikipedia.org/w/index.php?title=Charakter_narodowy&action=edit&redlink=1).
Poczucie tożsamości (https://pl.wikipedia.org/wiki/To%C5%BCsamo%C5%9B%C4%87_spo%C5%82eczna) narodowej szczególnie ujawnia się w sytuacjach kryzysowych, gdy potrzebne jest wspólne działanie na rzecz ogólnie pojętego dobra narodu, na przykład planowanie powstań (https://pl.wikipedia.org/wiki/Powstanie) narodowych.
Pozytywnym wyrazem tożsamości narodowej jest patriotyzm (https://pl.wikipedia.org/wiki/Patriotyzm), a negatywnym szowinizm (https://pl.wikipedia.org/wiki/Szowinizm).


Włodek P wiedział o tym - poszedł i wziął co chciał ;)





p.s



A tak na marginesie - uczyliśmy się historii wygodnej dla nas samych.

Warto zajrzeć do historii sąsiadów np. Czechów, Węgrów, Bułgarów itp , a wtedy prawda o nas samych nie wygląda już tak różowo.

ATomek
12.03.2016, 10:52
Trzeźwe podsumowanie,Sławekk.
Ja tam lubię ten koloryt naszej pięknej historii. Różowy wspominam z rozrzewnieniem i do niego zawsze tęsknię, czerwony chciałbym zapomnieć, szary- zwyczajny, codzienny jak tło nieba przez większą część roku, czarny- jak ziemia na rolę lub grób, ale nawet wtedy pięknie czarny a nie jak czarna dziura.

A w temacie, taki groteskowy obrazek z postoju w Pieniakach- wsi 5 km lasem od Huty Pieniackiej lub 8 km twardą drogą:
rozmowa o sytuacji Ukrainy, o wojnie... pytam, czy nie obawiają się, że przyjdą tu znowu Ruskie? Na to usłyszałem, że nie, bo choć nie mają broni, przecież mają widły!

Vertus72
12.03.2016, 15:32
Bardzo ładnie wszystko to opisujecie, oczywiście mam świadomość, że postępowanie z naszej strony nie było różowe, mamy swoje za skórą, ale może ktoś wyjaśni,a może wie co tak pcha naszych rządzących i europejskich do takiego nastawienia pro ukraińskiego, bo chyba nie chcecie powiedzieć,że to ma wpływ na Rosję, z którą układają się tyle,że po cichu. A my jak zwykle nie patrząc na interes narodowy wymachujemy szabelką i udajemy państwo, które ma jakikolwieg wpływ na politykę międzybarodową.

next22
12.03.2016, 18:06
Wydaje mi się iż wielkie korporacje widzą ze tam można zarobić .

Więc cisną aby ktoś zabezpieczył ich interesy.

Paweł.

zbyszek
12.03.2016, 20:43
Vertus72, silna UA (ale nie za bardzo ;)tak trochę silna) jest jak najbardziej w naszym interesie.

Sławekk napisał;
A tak na marginesie - uczyliśmy się historii wygodnej dla nas samych.
--------
Sławku chyba nie masz racji,
https://pl.wikipedia.org/wiki/Zbrodnie_w_Paw%C5%82okomie
Chluby Polakom to nie dodaje,
cytat z tego co powyżej;
--------
Punktem kulminacyjnym polsko-ukraińskich walk była zbrodnia 3 marca 1945 r. dokonana przez oddział Józefa Bissa i polskiej samoobrony z okolicznych miejscowości na ukraińskiej ludności Pawłokomy. W jej efekcie zginęło, według różnych obliczeń, najprawdopodobniej od 150 do 366 osób.
--------

Różnica taka że my Bissa i jemu podobnych jako bohaterów narodowych raczej nie przedstawiamy.
A dla sporej części Ukraińców, przykładowo Stepan Bandera jest takim właśnie bohaterem.
Podobnie jak dla sporej części Niemców -Hitler. Ale żaden się do tego oczywiście nie przyzna.

RAVkopytko
12.03.2016, 22:52
ATomek,dziękuje Ci bardzo za to co Piszesz i Pokazujesz. :Thumbs_Up:
Mój dziadek pochodzi z Ostrowa koło Zosina,tam gdzie Sołokija wpada do Bugu.Wiele nacji żyło tam przed wojną......tak mi opowiada,lubię Go słuchać.:bow:

ATomek
13.03.2016, 14:04
Ciekawa historia tamtej ziemi, gdy Sołokija była rzeką graniczną. Przykład, że granice Polski zmieniały się jeszcze w latach 60tych. W zamian za kopalnie Krystynopola- Szewczenkowo z niezwykle urodzajną ziemią bieszczadzką :)
Jak to jest, że dopiero będąc dziadkiem rodzina zaczyna cię słuchać? :)

RAVkopytko
13.03.2016, 16:52
Dziadek jest rocznik 1925.Zawsze chętnie słucham Jego opowieści.Pali papierosy ,pije wódkę,chodzi o własnych siłach.Chciałem go zabrać na wycieczkę w tamte strony,powiedział,że już za stary jest i nie chce mu się tak daleko jeździć.

ATomek
19.03.2016, 20:20
A'propos historii wygodnej dla nas samych i wspomnianej zbrodni w Pawłokomie.
Jakoś tak mnie to nurtowało, bo takie historie są natychmiast stawiane w rozmowach, jako kontra do bestialstwa wołyńskiego UPA i niejako je tłumaczące. Proszę łaskawie o zwracanie uwagi na daty. Do własnego postrzegania problemu potrzebne są nie emocjonalne komentarze, a fakty.
Ten film wyczerpująco wszystko rozjaśnia:

TBYzerpfxxU

zbyszek
13.07.2016, 08:03
Jechałem w piątek trasą Krościenko-Czerniowce, dużo przystanków autobusowych pomalowane w banderowskie flagi, pod pomnikami narodowymi obok żółto-niebieskich tak samo dumnie stały czerwono-czarne flagi.
A to się im udało jednogłośnie, dziwnym zrządzeniem losu w rocznicę apogeum ludobójstwa...
http://fakty.interia.pl/ukraina-ulica-bandery-w-kijowie-to-dolewanie-oliwy-do-ognia-video,vId,2104756#commentsZoneList

Edycja;
Wykład trwa godzinę, myślę jednak że to nie będzie czas stracony
gWOS1Glx2yY

sebol
01.08.2016, 22:52
Właśnie zaczynam lekturę poleconą przez ATomka (Od rzezi Wołyńskiej do akcji "Wisła")
Będzie można zatem gruntownie zapoznać się z tematem i wyrobić sobie zdanie.

Tak się też składa, że tydzień temu przekraczałem granicę Rosja-Ukraina i zapewne sporo czasu tą odprawę będę pamiętał. Tą po stronie Ukraińskiej, gdyż przez Rosjan zostaliśmy odprawieni szybko i z uśmiechem.

Wpierw pogranicznik w mało miły sposób dał nam do zrozumienia, że nasz rosyjski jest kiepski, bo na czerwonym świetle wjechaliśmy na zielony pas do odpraw. Zabrano nasze paszporty i gdzieś się z nimi ulotniono. Po kilkunastu minutach poproszono, by motocykle przepchnąć na boczny pas, ponieważ blokujemy ruch. Podczas, gdy my staliśmy jak dupy na bocznym pasie czekając w upale na paszporty, Rosjanie i Ukraińcy bez problemów wjeżdżali i wyjeżdżali do swoich krajów. Czas mijał i wreszcie kilka osób z obsługi ponownie się nami zainteresowało. Tym razem w ruch poszedł aparat fotograficzny. Obfotografowano nasze motocykle, a po chwili kazano powtórzyć całą tą akcję od nowa. Tym razem z nami w roli głównej . Każdy staną dumnie przy swojej maszynie i z bananem na gębie pozował do zdjęcia. Nawet zażartowałem " czy to na facebooka ? " Po zrobieniu zdjęć ponownie chwila relaksu. Stoimy i czekamy. Opłacało się kolejną "chwilkę" postać w tej "żarce". Spotkał nas zaszczyt w postaci zaproszenia do kierownika zmiany. W budynku w wydzielonym pokoiku pojedynczo wchodzimy na "spowiedź". Pracownik stoi pod ścianą, szef zmiany siedzi za biurkiem. Kamera w oczy, dyktafon "on". Zaczynamy przesłuchanie.
Po co przyjechaliśmy na Ukrainę, jak długo tu będziemy ?
Którędy pojedziemy i gdzie będziemy spać ?
Czym się zajmuję, ile wiozę pieniędzy i jaką walutę ?
Czy byłeś kiedyś na Ukrainie ?
Pada też pytanie "czy lubisz Ukrainę ? "
Z odpowiedzią na pytania nie ma problemu. Gdzieś głębiej coraz mocniej zastanawiam się czy padnie pytanie " co sądzisz o S. Banderze" ?
Takowe pytanie na szczęście nie pada. Podpisanie zeznania i kolejny "podejrzany" na rozmowę. Niby to wszystko bez nerwów, niby z lekkim uśmiechem i grzecznie. Zadaję sobie jednak pytanie po co ? Na korytarzu pani pogranicznik prowadzi z nami luźną rozmowę w j. angielskim. Wyczuć można, że oprócz szlifowania języka testuje czy nie zmieniliśmy zdania po wyjściu z pokoju, lub czy nie powiemy czegoś więcej o czym będzie można zameldować przełożonemu. Robert z głębi korytarza, gdzieś z oddali słyszy "nie odprawiać". Na szczęście się przesłyszał, lub zmieniono zdanie. Po kilkunastu minutach dostajemy paszporty i przekraczamy granicę.
Pierwszy wariant powrotu był słuszny. Wracać przez Łotwę. Skusiliśmy się na przejazd przez Ukrainę, bo miało być szybciej. Ostatecznie tyle czasu zmarnowaliśmy na granicy, że do wieczora udało się odjechać zaledwie 100km.

Zastanawiałem się później czy to był bardziej objaw "sympatii" czy "troski" w stosunku do Polaków :confused: Granicę przekraczało bez problemów wiele narodów byłego ZSRR i nikt takich problemów nie miał.

Luti
02.08.2016, 01:28
Nie wiem gdzie przekraczałeś granicę, ale ja na podstawie swoich wjazdów na Ukrainę z Rosji w przeciągu ostatnich 2 lat, a odbywał się on na dość wydawało by się problematycznym przejściu Kanterminowka/Markowka-obwód Ługański, do zgoła odmiennych wniosków.
Szpiegomania, futrowanie kufrów i "straszenie" ("Ukry" ciebie nie wpuszczą) po rosyjskiej stronie i profesjonalizm po Ukraińskiej.
Wyjazd z Polski (Dorohusk) jak i wyjazdy z Ukrainy (Charków/Biełgorod) do Rosji równie mile wspominam ze strony Ukraińskich pograniczników.
Wniosek: Nie nakręcajmy się. Każda sytuacja jest indywidualna. To są granicę.

majo
02.08.2016, 06:09
Atomku zgłoszę Cię do Nagrody Marsa .... za Cierpliwość. Flakon juz się chłodzi. Wpadnij na kawę. Dalej się zastanawiam co ludzie wożą w kufra ch od Turstevh. Co robią motocykliści. ... jeżdżą. .... reszta wychowuje dzieci i pracuje.

sebol
02.08.2016, 12:01
Przejście Bachivsk - Troyebortne. 3 lata temu jak jechałem tym przejściem też było ok. Podobno im pomagamy, więc dlatego zdziwienie taką kontrolą.

Sławekk
02.08.2016, 19:31
Niedawno wróciłem z Ukrainy. Jedynymi, którym należy się cięgi byli polscy pogranicznicy.
Walczyli o coś tam, a robotę mieli głęboko w tym... no...
W radio leciały komunikaty, że minister finansów zapewnia, że ruch na przejściach przebiega sprawnie !
A na koniec we wszystkich autach na przejściu po stronie pl. włączono z nerwów klaksony :Thumbs_Down:





Zawsze jak odwiedzałem Frankopol pytałem Wołodii o kamienny krzyż polski.
Tym razem zrobili mi niespodziankę.
Odnaleźli krzyż, wyczyścili i ustawili na swoim miejscu ..miło mi było :)
Po drugiej stronie wioski w lesie jest stary (polski) pomnik Matki Boskiej, też zaczęli dbać ..troszeczkę po swojemu, ale jednak :)

64197

64195

64196

64198

64199

64200

64201

sebol
02.08.2016, 19:55
Czy ten koń dostał kroplówkę z tej aparatury na zdjęciu powyżej ??

majo
03.08.2016, 05:32
A inaczej by jechał?

zbyszek
03.08.2016, 21:36
http://fakty.interia.pl/swiat/news-ukraina-projekt-uchwaly-parlamentu-o-ludobojstwie-na-ukrainc,nId,2246231

Sławekk
04.08.2016, 09:10
"Projekt uchwały o upamiętnieniu ofiar ludobójstwa, dokonanego przez państwo polskie na Ukraińcach w latach 1919-1951".

grubo.... jeszcze dużo wody w rzekach upłynie nim do nich dotrze, nim zbiorą się ludzie po obu stronach, by zbadać i rzetelnie ocenić.

Vertus72
04.08.2016, 10:12
Ja tam się nie wypowiadam, bo nasza historia do łatwych nie należy, do tego jest przedstawiana wybiorczo, ciemne rzeczy zamiata się pod dywan, jak wszędzie z resztą. Teraz jest linia na żołnierzy wykletych, choc jak się czyta o wyczynach co po niektórych to włos staje deba, ale krytyka spotyka się z agresją.

ATomek
16.08.2016, 00:04
Śpiew z mogiły.

Leci liście z drzewa,
Co wyrosło wolne;
Z nad mogiły śpiewa
Jakieś ptaszę polne:
Nie było — nie było
Polsko, dobra tobie!
Wszystko się prześniło,
A twe dzieci w grobie.

Pisał Wincenty Pol po Powstaniu Listopadowym.
Pewnie nie przypuszczał, jak często jeszcze jego słowa będą uniwersalne.

Huta Pieniacka dwa razy do roku zapełnia się gwarem polskiej mowy.
Jeśli ktoś będzie w okolicy, to przypominam i w imieniu Hutniaków zapraszam 23 sierpnia /wtorek/

ATomek
26.08.2016, 14:24
Jadąc po zielonej ukrainie do Huty Pieniackiej (tym razem mocno okrężną drogą) odszukałem miejsce po wymordowanej wsi, od której zaczęła się tzw. rzeź wołyńska: wieś Parośle.
Po sąsiedzku trafiłem do miejsca po spalonej wsi Wydymer, gdzie zastałem taki widok:

64790


Siłą rzeczy nasunął mi się ciąg dalszy wyżej zamieszczonego wiersza:

Korzeń wrósł w mogiłę,
Zieleń słońca łaknie.
Skąd do życia soki
Kiedy tkanki braknie?
Polski rdzeń wyrwany!
Wnętrze wypalone!
Bez niego nie przetrwa
Wiatrem powalone.


'Pamięć trwalsza niż ból i krzyże'

wojtekm72
26.08.2016, 14:43
Atomku, szczerze żałuję że nie mogłem uczestniczyć w twych wyprawach. Wymówki zbędne :mur:.
Ale jeśli będziesz mógł, kiedyś mnie tam zabrać np. w październiku lub listopadzie, lub następnego roku to z przyjemnością palę gumę aby poczuć odrobine Naszej Historii.
Szacun:bow:

ATomek
05.09.2016, 23:26
Co łączy zagładę Huty Pieniackiej i Parośla?
Obie zostały wymordowane przez formacje przechodzące swój swoisty 'chrzest bojowy' .
Jak wcześniej pisałem, zabici przez samoobronę Huty Pieniackiej dwaj ukraińscy ochotnicy z SS Galizien byli pierwszymi ofiarami tej formacji, a zagłada wsi swoistym odwetem.
Polska ludność wsi Parośla, wraz z przypadkowymi Ukraińcami padła ofiarą pierwszej formalnej formacji UPA podległej OUN-B- I sotni Hryhorija Perehijniaka "Dowbeszki-Korobki" https://pl.wikipedia.org/wiki/Zbrodnia_w_Paro%C5%9Bli_I
O odnalezieniu pomnika w Paroślach opowiem innym razem.

A tak konkretnie o tegorocznych uroczystościach w Hucie Pieniackiej.

65046

65047

Z potomkami Hutniaków odwiedziliśmy wiejski cmentarz. Były rodzinne wspomnienia i wspólne poszukiwania w okolicy kolejnego źródła...
67116 65048

65049

Strachopołochy.
Z bezpośrednich świadków-mieszkańców Huty Pieniackiej najczęściej przyjeżdża Pan Franciszek Bąkowski.

65050

65051

Dumnie prezentuje sztandar, w którym- jak mówi z nadzieją- może przetrwa historia jego starania o pamięć po ukochanej, rodzinnej wsi.
Jego świadectwo:

65052

"...Tak więc wraży oddziałek w niecałą godzinę
polską krwią polał szczodrze swoją Ukrainę…

Tymczasem ludzka rzeka płynie do kościoła.
Każdy z sobą coś zabrał, co uchwycić zdołał:
dziewczynka w sukience lalkę czule tuli,
obok idzie mężczyzna boso i w koszuli,
inny ciągnie dzieciaka na sankach w kołderce,
ktoś inny niesie mleko dla malca w butelce,
syn dźwiga chorą matkę przed sobą na rękach,
tam dzieciak przed bandytą wprost na śniegu klęka,
jakiś ojciec maleństwom chleb łamiąc rozdaje,
kto się w chodzie ociąga zadźgany zostaje,
a każdy, kto jest w marszu według zbójów trudny,
ląduje bez niczego do najbliższej studni.
Z pochodu wyszedł chłopiec, co iść nie był zdolny
i błaga UPA kata, żeby go uwolnił.
- Idź-usłyszał natychmiast, tyle, że po chwilce
miał bagnet wbity w plecy niczym owad szpilkę.

Drugi znowuż odwrotnie...dostał z Nieba cudu:
w piekle ginącej wioski, zagłady jej ludu,
znalazł się u sąsiadów. Tu go terror zastał.
Wypędzona z domostwa wraz z dziećmi niewiasta,
zabierając ze sobą małoletnią dwójkę,
zabrała ich kolegę. Chroniąc teraz trójkę
ruszyła jak kazali w kierunku kościoła.
Naraz żandarm niemiecki po polsku zawołał,
wyraźnie akcentując znaną gwarę śląską:
-Niech pani tam nie idzie, bo tam was wykończą!
-pozwalając jej odejść.
Odpowiedziała krótko:- Z pana dobry człowiek.

Uchroniła dzieciaki w piwnicy schowane,
a chłopcem przyjaciółki był Bąkowski Franek.
Kiedy siedział cichutko pod stropem ukrycia
stracił mamę i tatę w piątym roku życia..."

fragment 'Kamienie nie milkną, czyli Huty Pieniackiej żałobny rapsod' Zbigniewa Maurycego Kowalskiego.

ATomek
26.09.2016, 14:10
W miarę zainteresowania mordami na Polakach w czasie II WŚ zacząłem wracać w czasie do jego początków. W źródłach, ich początkiem jest pierwszy masowym mord UPA na mieszkańcach Parośli w lutym 1943r. https://pl.wikipedia.org/wiki/Zbrodnia_w_Paro%C5%9Bli_I

Kto chce- doczyta. Ja opowiem -jak tam dotarłem.

65700

Ukraińskim początkiem tegorocznej wędrówki do Huty Pieniackiej, w ramach Jeden wyjazd- jedno źródło był początek rzeki Prypeć na Pojezierzu Szackim.

65701

Obok hałaśliwych plaż nad Świtezią można znaleźć ciche miejsce nad równie czystym Pulmieńcem

65702


Wielka ilość poleskich kanałów, strug i jezior sztywno wyznacza możliwości szybkiego przemieszczania i jest miejscem samym w sobie do pojeżdżenia bez pośpiechu, z częstą koniecznością wracania tą samą drogą. Rzeki Wyżwa, Stochod i Styr co i rusz objawiały nam swe odnogi a mijane widoki zachęcały do zostania tam dłużej. Drogi leśne prowadzące donikąd w większości z kopnym piachem i wysoka woda w brodach zamiast zniechęcać cisnęła na usta:jeszcze kiedyś tu wrócę na dłuźej.

65703

65704

Okońskie źródła

65705


65706

Celem był nocleg w okolicach Kuzniecowska, przy cmentarzu Legionistów w Kostiuchnówce

65707

Włodzimierzec. To miejsce, od którego swój smutny marsz rozpoczęła pierwsza sotnia UPA podległej OUN- sotnia do zadań specjalnych
Dowbeszki-Korobki.Ciekawe fakty tu:http://www.historia.uwazamrze.pl/artykul/972319
a szczegóły tu:http://isakowicz.pl/kolejny-falszywy-bohater-ukrainy/


65708

Posadzony na miejscu spacyfikowanej wsi las skutecznie zaciera wszystkie ślady dawnych jej mieszkańców. Nie sposób znaleźć to miejsce oddalone, bo na dodatek cała okolica
wygląda jak po bombardowaniu, usiana jamami i odwiertami dzikich kopalni bursztynu. Każda dróżka bliżej, lub dalej od drogi kończy się starymi bądź bieżącymi odwiertami.

65709

65710

Punkty GPS znalezione w internecie zostawiają nas 3km od miejsca. Po kilkugodzinnych poszukiwaniach odpoczywamy przy drodze i wtedy pojawia się nadzieja na znalezienie pomnika:

76963

dziewczyna na skuterku. Po krótkiej rozmowie wykonuje telefon do Babci, która pamięta
Babcia wie, ale nie potrafi wytłumaczyć
Cierpliwie wykonuje kolejny telefon i kolejny
I za kwadrans przyjeżdża motorkiem jej ojciec z odległej o 10km wsi. On chętnie zaprowadzi.

65711

65712

65713

65714

65715

Ten pomnik postawił w 1974r ukraiński sąsiad. Podobnie zresztą jak i poprzedni, drewniany z wypalonym tym samym napisem:
'14 lutego 1943r w wiosce Parośla nacjonaliści ukraińscy zamordowali 133 polskich mieszkańców wsi'

Postawa spotkanych tam ludzi, rozmowa z nimi dawała mi świadomość, że mają czyste sumienie. Wielokrotnie powtarzali- kto dokonał mordu i szczerze współczuli nie wymawiając się jakimiś nie sprecyzowanymi trudnymi czasami. To dla mnie nowe i tym bardziej będę pamiętał te poszukiwania.


Dalej jeszcze dwieście km i dwa dni i dojechałem do Huty Pieniackiej.

wojtekm72
26.09.2016, 14:49
:bow:
:Thumbs_Up:

ATomek
10.10.2016, 16:47
66180

Jedziemy dalej. W zasadzie to nie wiemy dokąd, bo nie nie mamy planu.Czas zerknąć na mapę.
W czasie poszukiwań i jazdy w chaszczach słyszeliśmy co jakiś czas dźwięk motocykla. Teraz wypadł z jakiejś ścieżyny z dwoma wesołymi myśliwcami:

66181

-A wy kto? A za czom? A waszych śladów w lesie pełno...A pamiatnik wy naszli?...
-Jak ślady widzieli, to i wiedzą, że my naszli...
-Nu, takkk...
-Takkk...

Znaczy, nam trzeba wypić.
Z flaszką zdobytą na zapas zawsze jest tak, że znajdzie się na nią stosowna pora. Flaszka jechała z nami od Szacka, była niepozorna, plastikowa i ciut wymięta ale zawartość przednia!

66182

-uuuu..kanjak! A wy nie głodni? U nas dzika ptica...

Rozwiązuje troki od tobołka i wyciąga za szyję dziką kaczkę... Bierz!

66183

-A u mnie takij noż! A pokażyj, jaki u Tebe?

Zdecydowanie wyciągam swoją morę...

-Moj ja sam zdełał... ale i twoj dobryj!

...

-Nuuuu, my popili, to tera postrelajem...

66184 66185


Widzę, jak Marcin blednie coraz bardziej na dźwięk łamanej dwururki.
Obyło się bez ofiar a flaszka na gałęzi pewnie stoi do dziś...

-O! I u was kitajski motocykl... Pamieniajem?
- Pomieniajem.A jak w twoim bajku biegi idut?
-Normalno. Wsie do dołu!
-A potem?
-Zawsze do dołu! 1-2-3-4-1-2-3-4...

6618666187
- K..wa, ale mocna maszyna!
- A i twoja dobra...

Odmówiliśmy zaproszenia do domu na kawę, żeby nie mącić nastroju.
Na odchodne myśliwcy pokazali 20km skrót na Antonówkę. Las wciąga.

66189
66188

Złom
10.10.2016, 20:49
Czytamy! :D

ATomek
10.10.2016, 22:54
Bardzo mi miło, Maciek!

66195

Wraz z przebytymi kilometrami koniak ustępował miejsca refleksjom.
Baza miejscowości kresowych to tysiące opuszczonych, wymordowanych, spalonych wsi i przysiółków. Niektóre były stare, inne zaledwie dwudziestoletnie. Wszystkie były zadbane i zorganizowane. Zwłaszcza te, założone przez osadników wojskowych.
W mijanej okolicy- gmina Antonówka- powstało wiele wzorcowych wsi po parcelacji majątków ziemskich. Ich właściciele najczęściej za udział w powstaniach byli przez władze carskie zsyłani na Sybir a majątki przejmowali carscy oficjele. Po zrobieniu na tych ziemiach porządku z sowietami grunty zostały sprzedane z prawem pierwokupu dla Polaków. Nieprawdą jest, że Polacy wywłaszczali i przywłaszczali grunty Ukraińców. Dostęp do ziemi był powszechny dla wszystkich, choć trzeba było za nią zapłacić. Jedyny wyjątek stanowiła ziemia podarowana przez rząd Piłsudskiego 3556 uczestnikom wojny bolszewickiej. Przyjeżdżali z kwitkiem na skrawek ziemi, tworzyli osadę początkowo śpiąc często w ziemlankach i przymierając głodem, bo ich dalszy los nikogo na tym pustkowiu nie interesował. Zwyczajni trudów i pracy z roku na rok dorabiali się rolnictwem, rzemiosłem, harując w lesie... Fakt, że rząd rozbudowując kolej umożliwiał odbiór wszystkiego i dobrze płacił. Liczył się pomysł i wytrwałość. Np. w jednej z mijanych wsi był tartak specjalizujący się w wytwarzaniu masztów do łodzi i jachtów dla gdańskich szkutników...
wprowadzali sady owocowe dokształcając się z fachowych szkoleń i wydawnictw...
Ech....

66196

Puste dziś kapliczki natrętnie przywołują wspomnienia dawnej świetności. Porównuję czasem zdjęcia z lat trzydziestych-czterdziestych i to co dziś mijam i po prostu mi żal.
Kikuty nikomu dziś nie potrzebnych kapliczek są tak bardzo uparte. Uświęca je nie gliniany świątek (często zresztą dawno zestrzelony lub potłuczony) a nabożne litanie, zdrowaśki, pochwalone i zwykłe uchylanie czapki przez wiele pokoleń.

66197

słaby bruk, ale pobocze piękne

66198
66199

Na chwilę przejeżdżamy Horyń.
Dziś wieś Bazaltowe a kiedyś Janowa Dolina. Wielka chluba II RP. Wzorcowy, nowoczesny zakład wydobywczy bazaltu wraz z wzorcowym osiedlem robotniczym.
http://niepoprawni.pl/blog/5734/szkoda-janowej-doliny
Nie mówię jednak nic Marcinowi o podwójnej tragedii tego miejsca: barbarzyństwa z 1943 i dzisiejszego fałszywego upamiętnienia.

Dziś jedziemy na kąpielisko do dawnej kopalni. Należy mu się trochę odpocząć.

66200
66201

Po kąpieli w chłodnej wodzie zgłodnieliśmy i w pierwszym napotkanym sklepie kupujemy coś prostego na ząb:

66206

Marcin pojadł, popił kwasu z beczki i zaczyna łypać oczyma na boki:
66202

66204

Dalsza droga ciągle prowadzi wzdłuż malowniczego Horynia, przez mostki na jego dopływach i rozlewiskach. Wieczorem dojeżdżamy do Klewania i u podnóża starego zamku zostajemy na noc.

66203
66207

Ale to już inna rzeczka- biorąca początek niedaleko stąd- Stubła.

Sławekk
10.10.2016, 23:02
No...

już mnie masz :)

ATomek
10.10.2016, 23:10
Wiedziałem... dla Ciebie, Sławekk, dla starego górnika zbliżenie kopalni:

66208

Sławekk
10.10.2016, 23:16
:) dzięki


i tak czekam myśląc , że może pojechaliście dalej...



pozdrawiam

ATomek
10.10.2016, 23:25
Dalej, za Horyń i Słucz, gdzie Hala wodę nosi to tylko z Tobą!

Artek
23.10.2016, 20:14
Lekturą do poczytania jest niedawno wydana książka: „Kres. Wołyń, historie dzieci ocalonych z pogromu”
Właśnie leci w Radio Szczecin wywiad z autorami.


Konrad Piskała, Tomasz Potkaj i dr Leon Popek po ponad 70 latach otworzyli koperty z pisanymi i nigdy nie wysłanymi listami. I odnaleźli ich nadawców. Potem zdecydowali się opowiedzieć o losach grupy dzieci uratowanych z rzezi wołyńskiej 1943 i 1944 roku.

129 listów, pisanych nieporadnym dziecięcym pismem, często z błędami. Przeleżały pół wieku w pudełku po butach w mieszkaniu krakowskiej profesor Jadwigi Klimaszewskiej. Jest tam karteczka: „Listy dzieci z Pieskowej Skały zwrócone z granicy frontu”. To korespondencja sierot uratowanych z pogromów na Wołyniu, które znalazły schronienie w domu dziecka urządzonym na zamku pod Krakowem. Stamtąd pisały do rodziców, którzy zostali na Kresach. Listy tam nigdy nie dotarły.

Dziś dzieci z Pieskowej Skały mają po osiemdziesiąt, dziewięćdziesiąt lat. Niektórzy z nich po raz pierwszy opowiadają o swoich przeżyciach. Ze wstrząsających opowieści wyłania się obraz zbrodni na Wołyniu i świadectwo ogromnego poświecenia ludzi, którzy ich ratowali.

Jedną z tych osób jest Jadwiga Klimaszewska, która przechowała listy. Koniec wojny nie przyniósł ulgi, obrazy tych wydarzeń dzieci z Wołynia musiały nieść ze sobą przez całe życie. Z różnych względów musiały też milczeć. Aż do dzisiaj.

Złom
24.10.2016, 07:54
Książki nie czytałem jeszcze ale sam Krzesimir dał mi się poznać jako bardzo inteligentny i mocno wyedukowany w temacie, więc i książka może jest rzeczowa i obiektywna. Niestety wiele publikacji obecnie wydaje mi się tworzona na zlecenie, taki mamy klimat obecnie.

http://www.polskieradio.pl/9/5390/Artykul/1677854,Nic-nie-jest-w-porzadku-Krzesimir-Debski-o-swojej-ksiazce

http://uploads.tapatalk-cdn.com/20161024/eecd26cef0422541a183da198f33c372.jpg

ATomek
24.10.2016, 10:42
Się czyta, się pisze...


Przesopnica

Z Klewania jedziemy dalej na południe, w miejsce, skąd wypływa Stubła.
Maleńka dziś wieś Peresopnica, to doskonałe miejsce, żeby zajrzeć w głąb historii.

66655
66656

Przy drodze rzuca się w oczy niedawno wybudowana świątynia, ale mnie interesuje nieodległe miejsce zaniedbanych prac archeologicznych.

66657
66658

Resztki skansenu i dawna cerkiew nie wyglądają zbyt ciekawie, ale... jesteśmy w miejscu jednego z dawnych Grodów Czerwieńskich.

Miejsce słynie z tego, że przetłumaczono tu Biblię na język staroruski ze staro-cerkiewno-słowiańskiego.
Ok 1560 księżna wołyńska Anastazja Zasławska zleciła opracowanie manuskryptu wraz z kunsztownym zdobieniem, który do dziś jest najważniejszym staroruskim zabytkiem językowym. Dzisiejsza Ukraina uznała go za swój skarb narodowy i każdy prezydent składa na niego przysięgę.

66659

Na tablicy informacyjnej miejscowej cerkwi możemy przeczytać o 'stylu dawnoukraińskiej wołyńskiej szkoły nieskażonej wpływem innych kultur'

Moja wiedza jest na tyle inna, że pokusiłem się o zebranie faktów:

Przesopnica leżała na terenach późniejszego Księstwa Halicko-Wołyńskiego powstałego po rozpadzie Rusi Kijowskiej i była jednym z największych jego ośrodków obok Bełza, Brześcia, Chełma, Czerwienia, Łucka, Przemyśla i Trembowli.
-981r u kronikarza ruskiego Nestora znajdujemy pierwszy ślad o tych ziemiach

'poszedł Włodzimierz na Lachów i zajął im grody ich Przemyśl, Czerwień i inne grody mnogie, które i do dziś są pod Rusią'

-1018r Bolesław Chrobry odbija tereny zajęte przez Włodzimierza i przyłącza do monarchii wczesnopiastowskiej
-1030 za panowania Mieszka II, Grody Czerwieńskie zajęła na nowo Ruś Kijowska
-1054 rozpad Rusi Kijowskiej i dalsze rozdrobnienie m.innymi na Ruś Halicko- Wołyńską
-1240 podbój Rusi Halicko-Wołyńskiej przez Mongołów i 100 lat zależności od Złotej Ordy
-1253 związki dynastyczne z Piastami mazowieckimi
-1280 zapędy łupieżcze ks.Daniela wraz z Tatarami (próba zajęcia Lublina i Sandomierza) doprowadziły do odwetu i spustoszenia Rusi wraz ze Lwowem przez Leszka Czarnego
-1338 uznanie przez ostatniego z książąt ruskich króla Kazimierza Wielkiego za dziedzica Rusi
-1387 ostateczne przyłączenie Rusi do Korony po czterdziestu latach konfliktu o nią z Litwą i Węgrami. 600lat rozbudowy, obrony przed Tatarami, Mongołami i Turkami, rozbiorów i wojen z zaborcami.

I ta sama historia do porównania z wikipedii:

'Historia Ukrainy obejmuje dzieje ziem ukraińskich, narodu i państwa ukraińskiego od czasów najdawniejszych do współczesności.
Stepowe tereny współczesnej Ukrainy były przez długi czas obszarem transferowym, na którym siedziby swoje zakładały różne ludy koczownicze. Około połowy I tysiąclecia naszej ery na terenach pojawiły się ludy słowiańskie. Założyły one Ruś Kijowską potężne państwo, które jednak ok. XII wieku zaczęło rozdrabniać się na dzielnice, a po najeździe mongolskim znalazło się pod panowaniem chanatu Złotej Ordy. W kolejnym okresie tereny Ukrainy stały się obiektem ekspansji Wielkiego Księstwa Litewskiego, Chanatu Krymskiego, Wielkiego Księstwa Moskiewskiego i Królestwa Polskiego. Po połączeniu się Litwy i Polski większa część współczesnej Ukrainy znalazła się w obrębie państwa polsko-litewskiego. W wyniku szeregu powstań kozackich i wojen z Rosją obszar ten został podzielony w 1667 roku pomiędzy Rosję a Polskę mniej więcej wzdłuż biegu Dniepru.'


Za dużo wrażeń z samego rana. Dobrze, że trafia się niekończąca dróżka w pola kukuryży. Kierunek Góry Krzemienieckie

66660

ATomek
24.10.2016, 11:15
Taka mała errata.
Nasz wiedza powinna mieć oparcie w źródłach: archiwach z oryginalnymi dokumentami.
Taką Polską Skarbnicą Narodową było przez setki lat OSSOLINEUM.
Myślę, że to dobry czas, żeby dowiedzieć się o ostatnich losach lwowskiego Ossolineum
i podejściu Ukrainy do tych zasobów.

http://kresy24.pl/zdrada-grabiez-nie-oddamy-to-wszystko-ukrainskie-w okol-archiwum-ossolineum-we-lwowie-wybuchl-skandal /

Vertus72
24.10.2016, 16:37
Brawo, dziękuję ATomku:brawo::brawo:

ATomek
30.10.2016, 13:10
Zbliża się dzień Wszystkich Świętych.
Naszła mnie taka refleksja związana z tematem kresowym.
W naszej tradycji ten dzień poświęcamy na wspomnienie nieżyjących już bliskich.
To mocno zakorzeniony, piękny wyraz naszej wdzięczności i ciągłości z przodkami. Pamięć, świeczka czy modlitwa jest łatwiejsza w miejscu pochówku ich szczątków.
A Rodziny Kresowe? Męczeńska śmierć setek tysięcy Polaków na Kresach na dzień dzisiejszy jest upamiętniona choćby prostym krzyżem tylko w 150 miejscowościach.
Do dnia dzisiejszego w około 1350 miejscowościach na Wołyniu, gdzie z rąk OUN-UPA ginęli Polacy, nie ma znaku ni mogiły.
Gdy o tym myślę, przychodzi wspomnienie Pana Bolesława z pobliskiego Hucie Pieniackiej Litowiska, który dopiero dwa lata temu, mając 90 lat dowiedział się o losie i odnalazł miejsce kaźni swoich rodziców.


66742

ATomek
02.11.2016, 09:34
W ramach powrotu do źródeł zachęcam do obejrzenia reportażu Studio Wschód TVP Wrocław.
Wiele mówi się dziś o filmie 'Wołyń" Wojciecha Smarzowskiego. Mniej o autorze powieści i opowiadań, na podstawie których powstał filmowy scenariusz. Mówi się: dobry film, ale nie dokument.
Reportaż z1999r przedstawia powrót Stanisława Srokowskiego do miejsca dzieciństwa:

http://wroclaw.tvp.pl/27001263/powrot-odysa-2009

davidoff24
02.11.2016, 21:26
Wybierasz się ATomku w tym roku jeszcze na Ukrainę...w tamte rejony...?

ATomek
10.12.2016, 22:35
Marci. Jeżdżę tam co noc :)


67865

Mamy ostatni dzień na dojazd do Huty Pieniackiej.
W okolicach Dubna coś mnie podkusiło, żeby tak przejechać, zobaczyć z bliska Góry Krzemienieckie, które od dawna mieliśmy na horyzoncie. Przez pierwsze 20km jechaliśmy drogą ułożoną z betonowych płyt ze szparami na grubość motocyklowego koła. Droga kończyła się w okolicach wzgórza z ogromną biało-czerwoną kopułą i dalej, przez las, wiła się wspaniałym szutrem jak z marzenia: równym, przyczepnym...Dzida! Po pół godzinie byliśmy w ostatniej wiosce- Majdan. Stanęliśmy w cieniu śliwki z dojrzałymi węgierkami i po chwili, jak zresztą zwykle, pojawia się miejscowy gang Brudnych i Złych. Tym razem wyjątkowo wesołych, bo do łez rozbawiło ich porównanie tenery do brudnej swini.

67856

67857

I od tej robaczywej śliwki szczęście zaczęło się od nas odwracać

67858

W większości zalesione, zaledwie 400mnpm wzniesienia, nie robią wielkiego wrażenia, ale są za to spokojne i pachnące ziołami.

67859

W drodze na przełęcz spodziewałem się jakichś kamieni, ale tu był sam kopny piach. Jadąc głęboką koleiną trzeba było mocno odkręcać. Nie mogłem wiedzieć, że jadący busem z drugiej strony góry robi rozpaczliwie to samo. W momencie, kiedy się zobaczyliśmy, ja już nie mogłem skręcić w koleinie i ratunek był tylko w trzeźwości kierowcy busa, który wyrwał się z kolein i poszedł bokiem pełnym gazem. Środek zadupia i taki zbieg okoliczności. Było groźnie.
Z wrażenia nie zauważyłem odnogi naszej drogi, co kosztowało kilkanaście kilometrów gapowego po mocno uciążliwym dziurawym asfalcie. Taki też towarzyszył nam przez najbliższe kilkadziesiąt km i fatalnie odbił się na naszej kondycji. W afryce urwała się tuba z zapasowymi dętkami a w tenerze stelaż w ogonie i kufer wesoło dyndał. Że o szprychach nie wspomnę. Jak dociągaliśmy śruby i trytytki Marcin zarzekał się, że tu to już nigdy więcej... że obiecałem, że zabiorę go gdzieś w czarną dupę a to, co tu jest to już za przeproszeniem sama dziurawa dziurwa. Czarna i głęboka!

Zbliżaliśmy się do Krzemieńca.
Tradycyjnie zajechaliśmy do Onyszkowic i żródeł św.Any myśląc o kąpieli w lodowatej wodzie, ale i tu susza:

67860
67861

W krzemienieckim zamku, a raczej w tym, co z niego zostawiła drużyna Krzywonosa złapaliśmy kolejnego nerwa: tablice informują o ukraińskim zamku i jakiejś tajemniczej Włoszce â Bonie Sforza. No, tego nie wytrzymałem. Ani słowa o dawnej Polsce. Wymieniony jest książę litewski Witold i jakiś Kaźmirz okeślony jako Wielki. Marcina z kolei rozbawił kadr z polskiego filmu z podpisem

67862

67863

Krzemieniec opuszczamy jakimś wąwozem ze śliskimi wapieniami wprost w objęcia wołyńskiej burzy. Nie było czasu na szukanie schronienia i wyjęty w parę chwil pokrowiec uratował nas od przemoknięcia. Grad tłukł, waliły pioruny i nie zanosiło się na chwilową zmianę. Kiedy w końcu było cokolwiek widać zdecydowaliśmy odjechać- wyrwać się gdzieś dalej, gdzie pada mniej.
Zresztą byliśmy głodni i marzył nam się spóźniony obiad w przyklasztornej kuchni w Poczajowie.

67864

67866

Tu kolejne mieszane uczucia.



Początki budowania pierwszych cerkwi przez Annę Hojską w XVIw, ich rozbudowa przez właścicieli- Tarnowskich i Domaszewskich, dwudziestoletnia, pokutna praca Mikołaja Potockiego na ich rzecz aż do śmierci, postawa bazylianów w XVIIIw w czasie przedzaborowego zagrożenia państwowości dawało wielki rozkwit polskości i katolicyzmu.
Carska, porozbiorowa kasacja i konfiskata wprowadziła uzależnienie od Rosji i ławra stała się jednym z filarów prawosławia. I choć uznane za wrogie elementy polskie skwapliwie usunięto, to dobudowana dzwonnica miała wygląd łaciński, nawiązując do wyglądu całego kompleksu.
Niestety, to co buduje się dziś nie pozostawia żadnych złudzeń co do wpływów Moskwy.
Stołówka czynna tylko do 17, więc niewiele czasu było na zwiedzanie.
Ze szczytu wzgórza patrzyliśmy w stronę Podkamienia i mieliśmy nadzieję dotrzeć tam przed zwałami ciemnych chmur.

Odnalazłem dalszą część polnej dróżki tak, że wyjechaliśmy w samym Podkamieniu.
Choć byłem tam wielokrotnie, dopiero dziś zwróciłem uwagę na zadbaną, odnowioną pamiątkę dawnej Polski z 1913r:

67867 67868

Kiedy podjechaliśmy pod klasztor spadły pierwsze strugi deszczu. Mimo zmroku zobaczyłem niedomknięte klasztorne wierzeje i z nadzieją odkręciłem mocniej manetkę.
Jeszcze wtedy nie wiedzieliśmy, że klasztorna sień będzie naszym domem na najbliższą noc

67870

Sławekk
11.12.2016, 08:43
Jakoś tak urwałeś .....
Nie martw się czekam ;)

Misza
11.12.2016, 10:32
Jasna cholera Sławek myślisz, że uda nam się odwiedzić naszą rodzimą Starą Hutę w przyszłym roku?

Sławekk
11.12.2016, 18:26
Jak przychodzą pierwsze ciepłe, wiosenne dni, to tamta zieleń, drzewa, rzeki i drogi chodzą ze mną do pracy, do sklepu, po górach i na piwo
..i cały czas smęcą do ucha..

..a tam jeszcze, koniecznie !
..i tam jeszcze nie byłeś, a dziadek mówił
..a tam za mało fotek zrobiłeś
..a tamten Pan mieszkał 2 km od Huty i mu obiecałeś, że ...
..a ta starsza Pani też chciała byś zobaczył czy tamten dom..

Tam jest zawsze za mało czasu ..za mało na wszystko :)

Misza są rzeczy oczywiste ;)

Misza
11.12.2016, 19:34
Czasami se myśle, żeby znaleźć jakiś sposób na znalezienie Woronówki w lesie. Wiadomo, że nic po niej nie zostało, wszystko spalone ale przynajmniej miejsca. Z Pypła na pewno jest jakaś droga przez las - może dziadek jakieś miejsce charakterystyczne zapamiętał. Ze Starej Huty moja babcia...

ATomek
11.12.2016, 21:01
Dlatego jeżdżę tam motocyklem. To najlepsze narzędzie do przecierania starych ścieżek, które często są jedynym śladem po żyjących tam kiedyś ludziach: na pole, do źródła, do młyna,do sąsiedniej wioski na dziewczyny, do kościoła, na cmentarz...

67882

ATomek
13.12.2016, 01:50
67888

67889

Ulewa nie ustawała. W sieni nie padało, ale był przeraźliwy przeciąg.
Pod wieczór pojawił się zakonny braciszek, który wyraźnie nie był zadowolony i dawał nam do zrozumienia, że jak przestanie padać, powinniśmy odjechać. Do Huty Pieniackiej zaledwie kilkanaście km, ale perspektywa jazdy nocą i rozbicia namiotu w czasie ulewy była słaba.
Kiedy przyszedł kolejny raz był bardziej rozmowny i gościnnie odkręcił nam nawet wodę w kranie do podlewania ogrodu. Cóż, nie pogardzilibyśmy suchą klasztorną celą , postną kolacją i jaką kwaterką cienkusza, ale widać nie spodziewał się po nas żadnej ofiary a i o przykazaniu „w dom przyjąć strudzonych wędrowców” zapomniał.
Zaryglowaliśmy wrota i pomyśleliśmy o kolacji. Ale tylko pomyśleliśmy, bo z prowiantu została nam tylko herbata i koniak Ale żeby tak w świętym miejscu? Zgodnie ustaliliśmy, że jesteśmy tylko w bramie a i jest ciemno…
Zza bramy dochodziły jakieś głosy i ktoś dobijał się do drzwi. Kiedy je uchyliłem zobaczyłem grupę przemoczonych turystów. Rezolutny przewodnik prosił o możliwość wejścia choć na chwilę, choć na dziedziniec. Tytułował mnie przy tym Ojcem, na co nie oponowałem bo mam przecież dzieci. Moja broda robiła robotę...
-A zwitki wy pryjechali?- przeciągałem- I za czom wy tu w noc?
- My z Polszy!
-I my Polaki. Dawaj chodź!

Kiedy zaskoczeni weszli do sieni i zobaczyli motocykle zrozumieli cały komizm sytuacji…
Byli przejazdem i bodaj na chwilę chcieli tu pobyć i popatrzeć choć w świetle latarek.
Wychodząc zazdrościli nam mówiąc, że niestety będą spać w hotelu.

Świadomość tragizmu miejsca nie pozwalała Marcinowi zasnąć. Na dokładkę sowa tłukła się po rusztowaniu a przeciąg wył do rana.

67894

67890

Rusztowania na wieży kościelnej stoją tak długo, że same w sobie niedługo będą zabytkiem.
Roboty idą niezwykle wolno, bo całą ekipę stanowi zaledwie dwóch cieśli..
W części klasztoru nadal jest zakład dla psychicznie chorych.
Od kilku lat państwo ukraińskie przekazało klasztor w opiekę greckokatolickim Studytom i bardzo mnie ciekawi los choćby krzyży widocznych na każdym kroku na wielu elementach wystroju miejsca.
Jak rzeczywistość obejdzie się z historią obronnego klasztoru Dominikanów założonego przez Jacka Odrowąża z pocz XIIw?

67893

67891 67892

Bardzo niewygodne jest pytanie o los ludzkich szczątków z klasztornej studni z pogromu ok 600 Polaków szukających tu schronienia w marcu1944r.
Studnia była kopana i kuta w litej skale przez tureckich więźniów przez kilkanaście lat, do głębokości 118m. Dziś ma zaledwie 70 i jej sztuczne zagruzowanie kryje mroczną tajemnicę.

ATomek
13.12.2016, 21:21
Z relacji świadków, schronieni przed banderowcami w klasztorze poddali się dopiero po zagrożeniu bombardowaniem, zniszczeniem ich świątyni.
Mury stoją do dziś.

67902


Po co tam jeżdżę, czego tam szukam? Co znajduję?
Niespecjalnie szukam świątyń i cmentarzy, ale najczęściej to właśnie je tu znajduję. Zagony mogił jak okopy i szańce, kapliczki jak strażnice a obronne kościoły i zakony jak bastiony polskości wrośnięte głęboko w ojczystą ziemię. Każdy krzyż i kamień świadczy głęboko o kulturze narodu. Minionej? Zapomnianej? Straconej? Na jej blask nie ma żadnych szlabanów, kordonów i granic czasowych.
Jest powiedzenie, że w takich miejscach 'mówią wieki', że 'kamienie wołają'.
Mury podkamienieckiego klasztoru dawniej starannie wybielone a dziś wyblakłe i wykruszone trwają w ciszy.
Ja tej nocy wsłuchiwałem się właśnie w Tę ciszę, która była raz skromna, raz majestatyczna, raz przerażająco cicha, doskonała. Tylko w takiej można usłyszeć szept, płacz-jęk, westchnienie, czyjś ostatni oddech a może nawet głos swojego sumienia.

Karbon
13.12.2016, 21:45
Piękne. Dziękuję.

ATomek
10.01.2017, 02:08
Pierwszy raz niewinnych mieszkańcow- w większości starców, kobiet i dzieci zamordowano 28 lutego 1944. Drugi raz zabijano ich przez dziesiątki lat
dzień po dniu, przemilczając i pozbawiając pamięci o nich, stawiając tablice zakłamujące prawdę o Hucie Pieniackiej, beszczeszcząc miejsce ich kaźni pomnikiem katów.
Niestety, mord w Hucie Pieniackiej trwa nadal:


LDOokuYE9L8


AVz0yXcmWGo https://youtu.be/AVz0yXcmWGo

PAWCIO
10.01.2017, 05:00
Tu więcej jest informacji o tym co się stało http://www.tvp.info/28547288/zdewastowano-pomnik-polakow-na-ukrainie-film-ze-zniszczeniami-trafil-do-sieci

daro
10.01.2017, 10:41
Jeśli nie zrobili tego Ukraińcy , to niech odbudują pomnik jak nie umieli dopilnować . Tylko teraz pomnik musi zawierać informacje kto dokonał tej zbrodni . Nie tak jak na zniszczonym pomniku napisane było tylko to , że zamordowanych tu zostało ok. 1000 Polaków w dniu 28 lutego 1944 r. i żadnej informacji przez kogo . Żadnej poprawności politycznej . Jeśli nie będziemy mówić otwarcie , to nigdy nie będzie żadnego pojednania między narodami . Żadnymi narodami .
Nie można tego odpuścić i myślę że w tym roku 28 lutego powinniśmy stawić się tłumnie w Hucie Pieniackiej .

ATomek
05.02.2017, 02:20
Ze spraw bieżących, to Ukraińcy zadeklarowali odbudowę pomnika. Zastanawia mnie tylko w jakiej formie to zrobią, bo ostatnimi dniami miał się we Lwowie dobyć w ramach posiedzenia obwodu panel dyskusyjny zgłoszony przez Swobodę i w nim dwa tematy:
1. Co naprawdę wydarzyło się 28 lutego 1944 w Hucie Pieniackiej?
2. W jakim kształcie zniszczony pomnik będzie odbudowany?



A ze spraw zaległych, to został mi ostatni odcinek jesiennego wyjazdu do Huty Pieniackiej.
Jesteśmy już niedaleko :)

Podhorce.
Miejsce magnes. Choć często tu zaglądam, to za każdym razem moją uwagę przyciąga co innego.
Bo miejsce ma w sobie wielkie bogactwo geografii, architektury, wielkiej historii z dziejów Polski i historii właścicieli. Przygniata mnie ta ilość dat i nazwisk i szukam jakiegoś wytrycha, żeby dostać się do wnętrza. W przenośni i dosłownie, bo zwykle wszystko tu zamknięte.
Dziś pałac we mgle wygląda tajemniczo.

68682

Do tej scenerii najbardziej pasuje wspomnienie jednego z ostatnich właścicieli- Seweryna Rzewuskiego.
W przeciwieństwie do poprzedników był niechlubną postacią.
Choć wraz z ojcem był jednymi z pierwszych zesłańców do Kaługi w Rosjii, to już niedługo jako targowiczanin dowodził wojskami Konfederacji. Zdrajca, karierowicz i warchoł. W czasie Insurekcji Kościuszkowskiej za szereg przestępstw bandyckich zasądzoną mu konfiskatę majątku, przepadek urzędów,publiczne zapomnienie i karę śmierci przez powieszenie. Ponieważ był przebiegły i nie dawał się złapać, tę ostatnią wykonano w desperacji publicznie na... jego portrecie.
Dziś w podhoreckim pałacu przypomniano sobie tę postać i w piwnicach, urządzono ekspozycję połączoną z resztek dekoracji teatralnych i pracowni chemicznej Seweryna Rzewuskiego. Ogromna ilość starych słojów z odczynnikami chemicznymi, kolb stojących na regałach jest wspomnieniem jego pasji. Alchemia, magia i wywoływanie duchów przyciągają, ale ja wolałbym tu oglądać choćby maleńką część dawnej świetność Wersalu Podola.
Pierwszy raz udało mi się zajrzeć na pierwsze i drugie piętro pałacu, gdzie w czasie wojny była szkoła hitlerjugend, a po niej, aż do 1997 gruźlicze sanatorium. Pożarom i wandalom oparły się piękne alabastrowe futryny drzwi, mozaikowe podłogi i kominki z herbami Sanguszków.
Fałszywą jest informacja, jakoby dzisiejszy pałac powstał na miejscu zniszczonego Pleśniska- znanego z czasów Rusi Halickiej . W rzeczywistości Pleśnisko jest oddalone 1,5km i po zniszczeniu go przez Tatarów w XIIw pozostały tam po nim jedynie ziemne wały. Mimo tej retoryki nie udaje się zawłaszczyć wspaniałej historii miejsca.
Miejsce dzisiejszego pałacu to darowizna króla Władysława Warneńczyka dla rodu Pohoreckich z 1440r. Koniecpolscy, Sobiescy, Rzewuscy, Sanguszkowie... 600lat tradycji.
W Podhorcach w pałacu zarządzał ojciec Juliusza Słowackiego, a jako drwal pracował ojciec Józefa Cyrankiewicza

Z racji, że jest to forum motocyklowe, warto wspomnieć ostatniego właściciela Podhorców, Romana Sanguszko. Wielkie miłośnik automobilizmu, uwielbiał szybką jazdę i posiadał jedną z największych w świecie kolekcji markowych samochodów. Słynął z dowcipów a jeden z najbardziej znanych to ten, jaki przygotował swojej ciotce. Zaprosił ją na przejażdżkę po okolicy jednym ze swoich wyścigowych bugatti, rozpędził się i uderzył całym impetem w mur pałacu, czym ciotunię niemal śmiertelnie przeraził. W rzeczywistości była to wcześniej misternie przygotowana kartonowa atrapa muru.
Dzięki automobilowej pasji jego i Włodzimierza Dzieduszyckiego z niedalekich Pieniak do dziś pozostało wiele okolicznych dróg.


68683

Dziś znowu spotykamy Polaków, których poznaliśmy w klasztorze w Podkamieniu. Jeżdżą po okolicy szukając rodzinnych miejsc. Ślady ich Astry krzyżowały się z naszą ścieżką a ich opowieści zweryfikowaliśmy już nazajutrz.

68684

68685 kolejny gratis od losu i możemy obejrzeć wnętrze podhoreckiego kościoła.



Jedziemy okrężną drogą przez Sasów.
W przydrożnym sklepie robimy zapasy na noc i jemy do syta. W sklepie są stoliki a miła sklepowa robi nam herbatę. Zaczyna się przejaśniać, co ma wielkie znaczenie w drodze na Werhobuż i dalej, skrótem do Huty.


68686

68687

Cerkwa w Werhobużu ma odnowiony dach i złocenia. Następnym razem muszę zajrzeć do środka.


68688

Dziś tradycyjnie tylko szybki rzut okiem na ciągle uwięziony Bug, tankowanie źródlanej wody i próba przejazdy przez werhobuską górę. Choć wjechać się udaje z łatwością, to po drugiej stronie dosłownie polegliśmy w rozoranym polu.
Z trudem wracamy na szczyt i pozostaje próbować łatwiejszą drogą przez las do Łukawiec i dalej do Pieniak. Zdjęcia Marcina.


68678

68679

Ślady Astry. Chłopaki nie brali pod uwagę wersji- nie da się!



68681

68680

Jechali, jechali i pryjechali
a tak naprawdę, to ten stan jazdy do Huty Pieniackiej trwa we mnie nadal.
Jak kiedyś dzięki Darkowi, Mirkowi, później Zbyszkowi a dziś Marcinowi, przeżywam na nowo kolejną przygodę. Przeglądam zdjęcia i zastanawiam się co jest za tamtą górką, dlaczego nigdy nie pojechałem przez Opaki, jak znaleźć starą drogę do Pieniak... mówiąc krótko, już tęsknię i chce się jechać! Kto to wie czy jeszcze kiedyś a może jednak już niedługo...

68690

frog
05.02.2017, 09:57
ATomku tylko tyle :bow:.

calgon
15.02.2017, 09:52
czyta się!

ATomek
02.03.2017, 14:27
Zanim zaroi się od zdjęć z błotka wśród zielonych i kwitnących bezdroży, podzielę się wrażeniami
i zdjęciami z szarym i smutnym tłem.

Zimowy wyjazd do Huty Pieniackiej od czterech lat wpisał się w mój kalendarz a mówiąc dosadnie, wrył się w mój mózg. Zawsze towarzyszą mu silne emocje: oprócz tych najsilniejszych związanych z ludobójstwem jest i obawa związana z pogodą. W tym roku- mało motocyklową.
W końcu i tak data jest sztywna, więc zostaje dopasować się tak, by nie tylko przeżyć, ale zyskać jak najwięcej tej motocyklowej radości.
Od nowego roku niestabilna sytuacja na lwowszczyźnie: szereg niewyjaśnionych zdarzeń (zniszczenie kryjówki- muzeum UPA, wysadzenie pomnika w HP, spalenie kilku okolicznych cerkwi i szereg zabójstw) skłaniała do obmyślenia dogodnych wariantów jazdy. Tak, jak w zeszłym roku Renant, tak teraz Marcin Terefere wspomógł mnie swoją obecnością.
Po raz pierwszy wykupiłem poszerzone o terroryzm ubezpieczenie, jednak ta świadomość działała niestety w dwie strony.

69191

69192

Poranny śnieg skutecznie ograniczał wybór do głównych dróg. -3 też nie zachęcało, bo rozjeżdżony przez samochody śnieg mogło gdzieś przyłapać. Koło Zamościa termometr ma dość i zaczyna pokazywać -43 a nawet -60, -80 i zdycha. Od razu mi cieplej.
Taki wyjazd to jak psota małego dziecka, kiedy ciekawość z przekroczonej bariery i czasem świadomość poniesionych konsekwencji nie jest w stanie jej powstrzymać, czy ograniczyć.
Radość jest silniejsza.

69418

69194

We Lwowie dowiadujemy się, że z harmonogramu uroczystości wypada wieczorna msza w katedrze. Wszyscy pojechali na nocleg do Brodów, żeby nazajutrz mieć bliżej i na 12.00 zdążyć do Huty Pieniackiej.
My szukamy miejsce na nocleg a jego wybór przynosi bonus w spotkaniu Radosnych Czarnuchów.
Wśród zabytków ucinamy sobie z Madafakinges pogawędkę o przydatności Mitasów 09 na oblodzonym, bazaltowym, lwowskim bruku.
Jest moc!

69195

madafakinges
02.03.2017, 15:57
Weeken we Lwowie piździ wiatrem, śniegiem, nie chce się wychodzić z ciepłego hotelu, ale trzeba zwiedzać... a tu przed hotelem w pruszącym śniegu afryczka i terefere i jeszcze znajoma twarz:D
Od razu człowiek się podbudowuje i humor się poprawia. Szacun za determinację.:bow:

renant
02.03.2017, 17:36
Opowieść zaczyna się super. Na zdjęciach widać, że pogoda was nie rozpieszczała. Wielki szacunek! Czekam na dalszy ciąg

ATomek
02.03.2017, 22:25
Wiele razy w relacjach przejeżdżających koło Oleska pojawia się charakterystyczny monument: sowiecka konnica Budionnego w galopie, jakby szykująca się do skoku przez drogę.
Pomnik wrósł na trwałe w krajobraz i za każdym razem budził emocje nieoczekiwanie pojawiając się za zakrętem.



69207

Kto widział- pamięta, kto nie widział, niech porówna z tym, co teraz zobaczyłem:

69199

...tylko koni żal...

Czy aby na pewno?


Niedaleko stąd, w czasie obrony Lwowa, w bitwie pod Zadwórzem zwanej Polskimi Termopilami w 1920r, Kozacy z wojska Budionnego zasłynęli z bezwzględnego rozprawienia się z wziętymi do niewoli Polakami
http://www.lwow.com.pl/naszdziennik/zadworze.html


69415

Jest niedziela. W Podhorcach decydujemy jechać do HP najkrótszą drogą, przez las. Chcąc zdążyć i tak nie mamy wyboru, bo jadąc twardą drogą byłoby cztery razy dalej.
W ostatnim sklepie trafia nam się ostatnia bułka.


69201

Drogę przez las pokrywa czysty lód przyprószony śniegiem. Jest kłopot z podjechaniem pod górkę- motocykle zsuwają się.
Pracujemy nad techniką jazdy i posuwamy się jakkolwiek do przodu dopiero po spuszczeniu powietrza do 1atm z przodu i z tyłu. Po ruszeniu natychmiast dwójka i trzymamy się zastygłych kolein.

69202

69203

Coraz wyżej i dalej robi się coraz cieplej. Co parę km przerwa

69204

Na kapliczce resztka zatartych napisów, dziś już nie do odzyskania. Tak się kończy jakaś historia.
Podobnie było z cmentarzem dawnej Huty Pieniackiej. Las i walące się pomniki.
Przyjeżdżamy podtrzymać co sezonową, motocyklową akcję smarowania zawiasów cmentarnej bramy sprayem do łańcucha

69205

69206

Zmyler
02.03.2017, 22:48
ATomek chylę głęboko czoło przed hartem ducha i niezłomnością w dążeniu do celu. A i dodam że ta uśmiechnięta gęba z fotki ze Lwowa zniszczyła moją słabą dziecięcą psychikę dając mi się przejechać lc8 ADV.

Vertus72
03.03.2017, 13:46
ATomka poznałem na którymś tam jesiennym podlaskim, w nocy było prawie dziesięć na minusie, wszyscy spali w psiworach, namiotach, a co niektórzy w samochodach, On zaś pod liściami i chyba jakąś plandeką. To materiał człowieka o jaki trudno w dzisiejszych czasach. Chylę czoła przed chardością ducha i siłą ciała.:bow:

ATomek
03.03.2017, 14:53
Vertus72.
Było -7grad a podlaska horiłka miała 70, wynikowa daje przeciętny stan podgorączkowy 38,5
Taka jest moja linia obrony :)

wasilczuk
03.03.2017, 15:15
A ja durna cipa zamiast z Atomiuszem do Huty to zimą na elefanty jakieś zjebane germańskie jeździł....ech...człowiek całe życie się uczy.

ATomek
05.03.2017, 13:47
69272

Lans.
To takie medialne- wjechać motocyklem na polanę, pod koniec zimy, z dalekiej Polski

Po poznaniu historii Huty Pieniackiej i wstrząsie, jaki wywołuje nawet u obcych ludzi, poeta napisałby wiersz, malarz namalowałby obraz... każdy na swój sposób starałby się wyrazić swoje emocje. Ja czuję się motocyklistą i to jest właśnie moja forma ekspresji.
No, bo niby motocyklem większy trud...
Nie ma takiego trudu, którego nie byłaby warta pamięć o męczeństwie 'tylko dlatego, że byli Polakami'. Wspominamy ofiary w liczbach, różnych statystykach, niejako bezimiennie. Dopiero nazwisko, status rodzinny czy społeczny a najlepiej fotografia i uścisk ręki zbliża nas we wspólnocie: zamieszkiwaliśmy jedną Polskę, tym samym językiem wyrażaliśmy emocje a zasady etyczne nadal pozostają te same. My żyjemy nadal, choć w innym czasie i miejscu.

To dzięki takiemu poczuciu wspólnoty tegoroczną uroczystość na polanie uratowali bezinteresowni ludzie z Polski i Polacy z Ukrainy, którzy tak pięknie podkreślili swą więź z Biało-Czerwoną. Powiewały dziesiątki flag równoważąc brak tej najważniejszej: maszt przy pomniku był pusty.

69277

Choć postawiony i gotowy- stał nagi...
protokół dyplomatyczny...

Pomnik stoi dokładnie na popiołach kościoła, spalonego wraz z setkami wcześniej katowanych Polaków- katolików; nie było Mszy

69273

69274

Polanę w promieniu dwustu metrów pokrywają odłamki pomnika.
Choć uzgodnienia międzypaństwowe obejmowały ustawienie tymczasowego, prostego, drewnianego krzyża, na kilka dni przed uroczystością pojawił się krzyż granitowy, pozbawiony fragmentu chorału /Z dymem pożarów/, który kandydował po krwawym odzyskaniu niepodległości Polski do jej hymnu. Dziś zapomniany, budził wiele pokoleń do wolności i wielkiego patriotyzmu.

Jego miejsce zajął tekst o odnowieniu pomnika dzięki wysiłkowi Ukraińców.

W odpowiedzi, Ambasador Polski nazwał odnowienie pomnika cudem i wyznaczył kierunek narracji wszystkich przybyłych oficjeli. Będąc przy głosie, reprezentując nasz kraj powiedział, że przedmówcy powiedzieli już wszystko i nie ma nic do dodania. A poza tym według niego, wszystkie mordy dokonywane były tylko i wyłącznie na tle rabunkowym.
Polecam odnalezienie jakiejś relacji telewizyjnej i dokładne wsłuchanie się, bo moje dalsze pisanie nie będzie obiektywne. 2: 0 dla Ukrainy.

69275

69276

Misza
05.03.2017, 13:51
Po Wrocławiu jeździ skurwysyn sorry za język ale mi się ciśnie z napisem na samochodzie Sława Ukrainie, gierojom sława. Budowlaniec przyjechany z UA do roboty, robi w Polsce interesy. Do niedawna jeszcze na ukraińskich blachach, w tym momencie już na wrocławskich. Podnosi ciśnienie. We Wrocławiu gdzie 75% mieszkańców ma korzenie wiadomo gdzie...

ATomek
05.03.2017, 17:38
69298

Polana opustoszała.
Wrażenia po spotkaniach i rozmowach tłuką się w głowie, a nam trzeba tu przeżyć choć do rana.
Zaczynamy odwieczny rytuał: woda, ogień, samogon.

69302

69303

69304

W nocy mamy gości. Po nich następnych. Jedni bardziej rozmowni, drudzy raczej z tych smutnych…Za to wszyscy razem bardzo ciekawi…

69309

Rano przywożą catering

69300

69301

69305

69306

Przed wyjazdem zbieramy wspomnienia, zalegamy za wiatrem i rozkoszujemy się ostrym słońcem.
Nabieramy sił na powrót.
Droga przez las do Żarkowa znacznie łatwiejsza. Lód ma konsystencję rozmoczonego wafla, choć to, co pod nim jest dalej niespodzianką. Spragnieni picia innego niż źródlana woda zahaczamy o sklep. Tu zdjęcie z Olą i Wałęsą.

69307



69308

Znajdujemy drogę na powrót. Ładną, choć mocno okrężną. Mamy czas, żeby wreszcie zajrzeć w parę miejsc, ale już tu, w Pieniakach kończymy nasz rozdział z 73 rocznicą w Hucie Pieniackiej.

Sławekk
06.03.2017, 07:44
jak zawsze, z wielką pasją :Thumbs_Up:

ATomek
11.03.2017, 17:58
Dziękuję wszystkim, co tu zaglądacie.

W Pieniakach niebo oszalało kończąc serię zdjęć ze smutnym tłem.
Choć jestem tu za każdym pobytem w HP, to przede mną coraz więcej tajemnic do rozwiązania:
'Państwo Pieniaki' -najbogatszy majątek ziemski całej Galicji. Miejsce, gdzie tworzyła się koncepcja Polski przed odzyskaniem niepodległości.
Co pozostało?

69421

69422

Zmiany jedynej pozostałości po pałacu- dawnej kaplicy- są ogromne. Po ostatnim remoncie wygląda jak przeciętna cerkiew w przeciętnej wsi. Bez pamięci o wcześniejszym wyglądzie i historii nie zatrzyma na sobie niczyjego wzroku

69423

Pieniaki kojarzą mi się z potężnymi drzewami- to tu Włodzimierz Dzieduszycki założył w 1814 pierwszy w europie rezerwat chroniący unikalny starodrzew lipowo-bukowy. Pielęgnowany zresztą już od 1512r przez pierwszych właścicieli- Bielskich… Kamienne zamki przebudowane na pałace a dworskie majątki na kołchozy. Nic nie przetwało. Idzie nowe. Pojawiają się czarne, terenowe limuzyny ze Lwowa, teren pałacu grodzą, z całą pewnością nie będzie to próba jego odnowienia a kolejny 'smaczny kąsek' leżący ugorem, o który się nikt nie upomni

69424


Bym zapomniał o ludziach.
Z sąsiednich chałup wychodzą dwie Babuszki. Wiek nie zabija ciekawości świata i chętnie wdajemy się w pogawędkę o biedzie i przeszłości z cyklu 'Tut buła Polszcza'.
Dwie różne postaci, choć przez los osadzone w tych samych realiach. Moja babcia to była Polaczka… Na zdjęciu wszystko widać. Już wiem, gdzie można zajechać na mleko

69425

69427

Są tu najcenniejsze na Podolu kapliczki- Nepomuceny. Nie wiem, jak długo jeszcze ta figurka się utrzyma na krawędzi.



W sąsiedniej wsi Czepiele chciałem zobaczyć stary kościółek, bo dowiedziałem się o pożarze. Na miejscu okazało się, że podpalono cerkiew, stojącą w jego sąsiedztwie. Kolejna próba fermentu i pokazania, że sowieckie partyzany nadal żyją w okolicznych lasach, są groźni a służby potrzebne.
I jak wszędzie ludzie są chętni do pogawędki

69426

69428

Jedziemy dalej z zamiarem objechania granic państwa Pieniaki i następny postój przy zamarzniętym jeziorze w Załoźcach.

69430

69429 Aż chce się jechać dalej!

renant
11.03.2017, 18:12
Widzę, że nikt nie poprawił figurki, stojącej na krawędzi podstawy kapliczki w Pieniakach, dała radę ustać przez cały rok.
Czekam na ciąg dalszy.

ATomek
11.03.2017, 18:19
Zbyszek. Bez drabiny się nie obejdzie. Tym razem była trochę napięta sytuacja, a trudno to zrobić po cichu w środku wsi.

Cynciu
11.03.2017, 19:37
Po prostu, dziękuję.

renant
11.03.2017, 20:08
Tomek, więc jest powód aby ponownie wybrać się w tamte strony, tylko jak wziąć drabinę na moto :)

ATomek
13.03.2017, 22:07
No dobra , trochę mi przeszło, choć jeszcze nie raz będę wracał do tej obelgi z zakazem wywieszenie polskiej flagi na maszcie przy pomniku w HP. Składany maszt zakupił we własnym zakresie i corocznie przywozi z Polski Józef, potomek Franciszka Bernackiego z Huty Pieniackiej.

69449



Ale chciałbym powiedzieć o czymś innym.
Ideą, dla której po raz pierwszy pojechaliśmy tam motocyklami było zasiedlenie HP choć na jedną noc, żeby zakłócić ciszę codzienną krzątaniną i gwarem polskiej mowy, żeby na krótko ożyła. Tym razem tę ideę wypełnili nie przybyli tak licznie dużo i głośno mówiący oficjele ale zwykli ludzie. Wspomnę jedną grupę z Towarzystwa Kultury Polskiej Ziemi Lwowskiej i Panią prezes, która ciągle przypominała grupie:

69450 tutaj mówimy tylko po polsku!

69451 Dziewczyny ze Stryja

69452 na pohybel mówiącym gładkie słowa!

falcon500
15.03.2017, 10:13
ja pier...ole ubić ich .. znowu..

http://www.kresy.pl/wydarzenia,spoleczenstwo?zobacz%2Fpilne-odnowiony-pomnik-w-hucie-pieniackiej-zostal-ponownie-zdewastowany

zbyszek
15.03.2017, 21:05
Brak słów.

ATomek
20.03.2017, 23:14
69502

Od Załoziec zaczynamy wracać. W większości drogi są suche, ale wiele odcinków przez las jest pokryte lodem. Choć w okolicy mam wiele miejsc do zobaczenia, to polne drogi jeszcze się nie nadają. Trudno.
Jak się zaczną dziury w drodze wielkości wanny, to znak , że dojeżdżasz do Pomorzan.
Niezwykłe uskoki terenu(jebut), wapienne skały porośnięte buczyną lub sosną zaskakują za (jebut!) każdym zakrętem. Lubię to poczucie lekkości (jebut!) kiedy (jebut!) jadąc grzbietem góry widoki są dookoła (jebut, jebut!)niczym nie przesłonięte.


69503

Zamek w Pomorzanach trwa od 1340r. Choć przebudowywany przez Sienińskich i później Jakuba Sobieskiego, ojca późniejszego króla, jego stan jest krytyczny.
Prace, jakie są tu prowadzone mają za zadanie powstrzymać zawalenie. Na jak długo?
Ostatni raz byłem tu 10 lat temu, były jeszcze podłogi...

69504

69505

69506

69507

Także w przykościelnej dzwonnicy nie wisi już dzwon z aksamitnym i donośnym głosem, z orłem i herbem Sobieskich, odlany z dział zdobytych na Turkach pod Chocimiem.


69508

5km od Pomorzan w wiosce Hodów jest obelisk ufundowany przez króla Jana III Sobieskiego swoim husarzom za powstrzymanie tatarskiej ordy. Walczyło 400 przeciw 40000; połowa zginęła a ci, co przeżyli, wielokrotnie ranni, leczeni byli w Pomorzanach. Tam zmarł i w kościele został pochowany ich dowódca Konstanty Zahorowski.

69511

69509

Droga na Przemyślany prowadzi doliną Złotej Lipy przez Dunajów z XIVw kościołem, Ciemierzyńce i Borszczów. Nie potrzebuję zwiedzać- wystarczy mi sam fakt, że tu jestem.
A rzeczka swojska, wiem, skąd wypływa.

69510

Ciekawostką historii zamku w Świrze jest ostatni jego właściciel- Tadeusz "Bór" Komorowski herbu Korczak, dowódca Armii Krajowej i powstania warszawskiego,
Naczelny Wódz Polskich Sił Zbrojnych na Zachodzie.

69512

69513

Stare Sioło i ruiny zamku to historia rodu Zawiszy Czarnego, Lubomirskich, Sieniawskich, Czartoryskich i Potockich.
Historię mąci nam patrol gwardii narodowej. Zatrzymują nas na rogatkach, legitymują, chcą spisać dane, robić zdjęcia; pełna ewidencja przybyszów. Protestuję na takie traktowanie
i zaczyna się robić nieciekawie. Sytuację ratuje przejeżdżający miejscowy biker: zawraca i pyta, czy nie potrzebna nam jakakolwiek pomoc. Zmieszany tym służbista
zmienił ton i opowiedział o przyczynach podwyższonej gotowości: w miasteczku podpalono kolejną w okolicy cerkiew i znaleziono kilka trupów.
Na mijanym przydrożnym przystanku autobusowym mignął napis zrobiony czerwonym sprayem: "Chwała Rosji, Śmierć Banderii"

69514 69519

Zrobiło się ciepło. Zajeżdżamy do Lwowa na najlepsze lody w mieście i krótki, pożegnalny spacer po Wałach Hetmańskich i Placu Mariackim...

69515

W Brzuchowicach zajeżdżamy na pyszne czebureki i bokiem kierujemy się na kordon w Rawie Ruskiej.


69516 Ukraina płonie. Jak co rok.

69517

Zatrzymujemy się na chwilę, by podsumować wyjazd.
Jak dla mnie, to symboliczna brama do przeszłości.
Tu wracam do zwykłego świata.

69518 itd, itp...

renant
21.03.2017, 20:51
Dzięki Tomek, z przyjemnością śledziłem wszystkie odcinki.

Sławekk
29.03.2017, 07:59
W nocy z wtorku na środę ostrzelana została siedziba polskiego konsulatu w Łucku, na północnym zachodzie Ukrainy – poinformował konsul w tym mieście Krzysztof Sawicki. Według niego budynek został uszkodzony, ale nikt nie ucierpiał. Miasto Łuck znajduje się na północnym-zachodzie Ukrainy w obwodzie wołyńskim.- Był to najprawdopodobniej atak z granatnika. Pocisk trafił w ostatnie piętro, pozostawiając około 70-centymetrowy otwór – oświadczył Sawicki w rozmowie telefonicznej.Do ostrzału doszło pół godziny po północy czasu lokalnego (godz. 23.30 we wtorek w Polsce). W tym czasie na terenie konsulatu była jedynie ochrona. W wyniku ataku nikt nie ucierpiał.

Jechałem tam kilka razy - "tak daleko nam do siebie i tak blisko"

ATomek
06.06.2017, 21:27
Myślę, że to ogłoszenie w tym wątku ma sens.
W ramach kontynuacji akcji "MOGIŁĘ PRADZIADA OCAL OD ZAPOMNIENIA" czyli ratowania polskich cmentarzy na Kresach Michał Szeliga z Rajdu Katyńskiego zaprasza na rajd po wołyńskich miejscach chluby i pamięci narodowej, połączony z pracą na starych cmentarzach:
http://rajdkatynski.net/joomla/images/VI_MOTOCYKLOWY_RAJD-INFORMACJA.pdf


A tu o całej akcji:
http://www.studiowschod.pl/mogile-pradziada-ocal-od-zapomnienia/

Być może ktoś chciałby realnie wspomóc ratowanie pamięci o Kresach.

ATomek
04.09.2017, 01:09
Coroczny wyjazd do Huty Pieniackiej obok głównego celu- upamiętnienia i podtrzymania pamięci o ofiarach, zarówno tych pomordowanych jak i żyjących świadkach- ma na celu poznanie najbliższej okolicy. Jak mawia Hutniak Józef Bernacki- to jak kilka dni wakacji u Babci.
A okolica coraz bardziej mnie zaskakuje i wciąga, odsłaniając powolutku swoje skarby. Teren jest wymagający, bo podszycie bukowych lasów i łąk po ostatnich deszczach było mocno wciągające. To dobrze- przygody na dłużej zostaną w pamięci a i lista na przyszły rok się nie wyczerpała.

72541

Majdan Pieniacki był wsią pomiędzy Podhorcami a Hutą Pieniacka, która zimą 1944 podzieliła tragiczny los innych polskich okolicznych wsi.
Jej zabudowania pochowane w głębokim jarze stały tuż u źródła wypływającej stąd rzeki Seret.
Dziś wokoło cicho. Schowane za ziemnym wałem jeziorka przyciągają wzrok swoją zieloną barwą. Korzystamy z okazji na kąpiel. Ryby w stawie kąsają delikatnie, co jest dość dziwnym i niespodziewanym odczuciem.

72542

Jadąc wzdłuż źródła ścieżką wśród łąk dojeżdżamy do lasu ze stromym, błotnistym podjazdem.
Za jedną z fałd terenu odnajduję słynne „sine oko”.
Już w staropolskich opisach tych ziem możemy przeczytać o lejkowatych zagłębieniach terenu wypełnionych wodą o niezwykłym kolorze.
Z wywierzyska bierze początek kolejne źródło:

72543

72544

Wspomniane opisy sięgają XVIwieku i Siwe Oka wymieniane są obok otoczonych legendami wzgórz. Jedno z nich o nazwie Trójnóg, zwieńczone było górującą nad okolicą skałą o fantastycznym kształcie

72545

Dziś góra jest gęsto zalesiona i dotarcie do skały utrudniają rozpadliny i powalone drzewa. Na jednym z jej zboczy możemy odnaleźć źródło rzeki Styr, które to opisałem przy okazji jednego z zimowych wyjazdów i pobytu na cmentarzu dawnej wsi Hucisko Brodzkie.




Jadąc doliną źródła Seretu natrafiamy na przysiółek Huty Pieniackiej- Hutę Szklaną.
W sąsiedztwie dwa stare stawy połączone groblą z drewnianym mostkiem.
Po mocno błotnistym zjeździe i koleinach po kolana wypełnionych błotem i wodą wypadamy na aleję starych drzew. Wyobraźnia pracuje, ale dziś już nie odnajdziemy zabytkowego dworu na końcu szpaleru, kiedyś pięknie utrzymanych drzew.

72546

72547

72548

W okolicy odnajduję ślad konkretnych ludzi związanych z miejscem

72549

72550

Dziś nazwiska jeszcze czytelne, ale jutro może po nich nie zostać żaden ślad, bo okolica jest chętnie odwiedzana choćby przez myśliwych bo jest zwierz i źródło. Wywierzysko zabezpieczone w ten oto dziwny sposób:

72551

72552

Dotarliśmy też na miejsce dawnych kamieniołomów, choć dziś nie mieliśmy już czasu na dokładne sprawdzenie tego co pozostało. Wspomnę o samym wydobywanym tu piaskowcu, który był cennym surowcem na fundamenty, schody, kolumny i inne barokowe ozdoby. Posiadał własności wysokiej odporności na warunki atmosferyczne, nie ciemniał, nie zachodził mchem. Był surowcem chętnie kupowanym na żydowskie macewy, chociażby do Brodów.
Część gór Woroniaków to pozostałości po morzu Sarmackim i jego rafach koralowych. Wydobywany tu inny kamień posiadał delikatne wtrącenia skorupek muszli, co nadawało mu dodatkowych walorów. Mogliśmy je oglądać w nieodległych Hukałowcach, gdzie do dziś stoi kościółek pobudowany z kamienia łamanego z Huty Pieniackiej. Kościół po likwidacji Polaków opuszczony, ale nadal prezentuje się pięknie.

72556

A w zarysach kościoła Huty Pieniackiej stoi upamiętnienie ofiar.
Był wieloletni trud jego odsłonięcia, była jego wielokrotna profanacja napisami farbą, wysadzeniem w powietrze, odnowieniem z pominięciem ważnej treści…
W zeszłym roku polityczna poprawność wobec zaproszonych ukraińskich przedstawicieli władz doprowadziła do zakazu wywieszenia polskiej flagi i próby zdjęcia biało czerwonych szarf symbolicznie opasujących opasujących kamienne elementy pomnika.
Echem odbija się nagłaśniana zapowiedź o możliwej likwidacji podobnych upamiętnień i rządowej blokadzie prac ekshumacyjnych choćby w Kostiuchnówce, gdzie przecież od lat działa prężnie Polsko Ukraińskie Centrum Dialogu.

72553

Dziś Józef dopina swojego i decyduje ustawić maszt z flagą wcześniej. Wymieniamy również - jak to tu mówią- „bieliznę” na kamieniach. Jak co rok. Biało czerwone kokardy dla pewności zaciśnięte trytytkami, żeby wytrzymały do następnego przyjazdu.

72554

Pan Konsul Generalny RP dziękuję za pamięć i zapewnia …
zobaczymy...


72555

renant
06.09.2017, 09:25
Jak zwykle relacja ciekawa, przedstawiająca aktualności, jak również nowo odkryte ślady historii . Czuję się, że jestem na bieżąco w temacie. Dzięki Tomek.

stopa-uć
06.09.2017, 09:43
Nie napisałeś kiedy?
Czy to następny week?
Bardzo ciekawe miejsca,mam nadzieję że kiedyś tam przyjadę.

Ciał

Andrzej_Gdynia
06.09.2017, 12:07
A możesz zamieścić zdjęcie zebranych? Jak wielu ludzi przychodzi w te dni? Czy mozna ich policzyć na palcach obu rąk, czy może pamieć jest żywsza...?

ATomek
06.09.2017, 17:31
Tegoroczne spotkanie motocyklowe w Hucie Pieniackiej było 30sierpnia(wcześniej napisałem września- przepraszam)
Pamięć jest żywa, ale trzeba ją podtrzymywać, co dla dawnych mieszkańców- świadków wydarzeń- i ich rodzin jest trudne i będzie coraz trudniejsze. Umierają, bądź w wieku 90lat mają coraz większe ograniczenia. Z miejsc, gdzie trafili po wojnie (Wschowa koło Poznania) mają prawie 1000km w jedną stronę. Mimo to przyjeżdżają zwykle 2x do roku.
Raz zimą 28 lutego w rocznicę i raz na koniec lata w terminie wyznaczonym wspólnie z motocyklistami Rajdu Katyńskiego.
Polana po dawnej wsi jest oddalona od najbliższej wioski 5km drogą przez las, nie zawsze przejezdną. Trud dotarcia również przekłada się na ilość odwiedzających miejsce.

Tzw Zlot Huta Pieniacka trwa od 2009r dzięki corocznemu zaproszeniu Hutniaków.
W tym roku kończył tegoroczny RK.

Na zdjęciach obecni na uroczystości zimą 2017

72693

i latem w zeszłym roku

72694

Nie jestem członkiem żadnego z ww stowarzyszeń. Odwiedzam Hutę Pieniacką jako wolny motocyklista w ramach elementarnej solidarności i pamięci o ofiarach.
To upamiętnienie jest dla mnie symbolem całej kresowej martyrologii.

72696

daro
07.09.2017, 20:34
i dwóch ochroniarzy .
Ukraińcy zainstalowali w Hucie taki wóz do ochrony pomnika .

ATomek
17.09.2017, 23:38
Tak piszę o Hucie Pieniackiej i jej najbliższej okolicy w kontekście minionych wieków i w rozmowach brakło mi argumentów na jej starsze istnienie. Większość rozmówców rozumuje tak: po odzyskaniu niepodległości najechało się wojskowych osadników, spychając Rusinów na margines aż ci nie wytrzymali...

Przesyłam ciekawą, interaktywną mapkę tych ziem 1763-1787 na potwierdzenie istnienia wsi jeszcze przed zaborami.
Polska historia miejsca to niemal 500lat.
Legenda głosi o założeniu wsi przez Sobieskiego, a to ledwie 60 lat wcześniej, niż mapka.



http://mapire.eu/de/map/firstsurvey/?layers=osm%2C1%2C73&bbox=2792999.458911805%2C6427833.3515281305%2C2805 114.727895005%2C6435314.625671541

trzykawki
20.09.2017, 17:10
Drogi Atomku, chyba z Grala pociągnąłeś co nieco :
"Tegoroczne spotkanie motocyklowe w Hucie Pieniackiej było 30września."
A post piszesz 6/09. Wizje jakieś

ATomek
28.01.2018, 20:57
Huta Pieniacka

Za miesiąc kolejna rocznica zagłady wsi Huta Pieniacka.
Po raz piąty wybieram się tam zimą, dla podtrzymania pamięci o ludobójstwie na Polakach z dnia 28 lutego 1944, dokonanego wspólnie przez esesmanów niemieckich i ukraińskich.
To dla mnie symbol tragedii Polaków z całej tamtejszej okolicy- dziesiątków wiosek i przysiółków z okolicznych wzgórz. Tragedii tak śmierci, jak i tragedii braku jakiegokolwiek grobu, czy upamiętnienia, niezbędnego chociażby pozostałym przy życiu rodzinom. Jary, rowy, leśne wykroty -to miejsca ich bestialskiej śmierci. Tam pozostawieni, porzuceni, kośćmi wrośli w okolicę, pozostawiając ją jeszcze bardziej szlachetną. Pamięć o nich jest w każdym szeleście trawy i powiewie wiatru.
Próby ich upamiętnienia wikłane są w pajęczą nić polityki państwa, jakiego nie byli świadkami. Pod ich zaciśniętymi powiekami zawsze będzie Polska.


To od dziś za miesiąc. Piszę, żeby przypomnieć tym, którzy mnie ganią, że nic nie mówię, lub mówię za późno.
Więc informuję, ale też nie namawiam, bo każdy sam powinien zdecydować o podjętym ryzyku:
niie wiadomo, jaka będzie pogoda, ani ogólna sytuacja. Ja rozważam różne warianty w myśl:

Kontakt z tragedią nazywaną ogólnie Rzezią Wołyńską jest tak wielkim przeżyciem, że skłania malarzy do namalowania obrazu… kompozytor, muzyk nagrałby godny wspomnień utwór… poeta napisałby wiersz… Ja jestem motocyklistą i swoje przeżycia wyrażam jazdą tam na motocyklu.
Kiedyś jechałem tam w nieznane, teraz w niepewne.

The SS in Ukraine
-Film zawiera oryginalne wojenne nagrania bez obróbki, niestety z całą grozą. Są ujęcia z powstania formacji SS Galizien i prawdopodobnie z pacyfikacji HP. W całość wpleciona postać zdemaskowanego współcześnie banderowca, Antoniego Stefaniuka. Polecam pierwsze dwa odcinki, niestety tylko w języku angielskim.

https://www.youtube.com/watch?v=guziIIutKEE

renant
28.01.2018, 22:20
Tomek, czy już wiesz w jaki dzień będą uroczystości, 24 luty czy 25 luty? Na stronie Hutniaków nie znalazłem informacji.

daro
29.01.2018, 08:45
To już piąty raz :Thumbs_Up:
Kila zdjęć z wyjazdu na pierwszy :

daro
29.01.2018, 08:49
Tak to było 5 lat temu .

daro
29.01.2018, 08:54
5 lat , a ja już nie pamiętam czy te już zamieszczałem , aż przypomniał mi się dowcip o kolegach którzy umawiali się na świętowanie rocznicy :)

daro
29.01.2018, 09:17
no i , pamiętaj o Aleksandrze .

ATomek
10.02.2018, 19:29
Gorzka to pamięć, ale skoro wywołałeś wilka z lasu...


Kwitka

Kiedy otrzymałem piękny album : „Szwoleżerowie, ułani i strzelcy konni” autorów Zielińskiego i Nagórnego, nie sądziłem, że stanie się przyczynkiem wielu odnalezionych po latach historii. Piękne zdjęcia Narcyza Witczak-Witaczyńskiego z życia garwolińskiego 1 PSK miały być dla mnie pamiątką- wspomnieniem mojego dziadka- Stanisława Gardzińskiego, podoficera tegoż pułku. Z racji spalenia się domu w czasie bombardowania Garwolina niemal nic po nim nie pozostało, stąd każde wspomnienie jest dla mnie ważne.
Historia, którą odnalazłem jest o tyle ciekawa, że żywo łączy się z moją inną pasją- odnajdywaniem i odwiedzaniem miejsc związanych z ludobójstwem na ziemiach dawnej Rzeczpospolitej dziś poza jej granicami. Badanie historii ma wiele wątków i meandruje jak rzeka. Rzeka historii- rozległa, leniwa, czasami wartka i niebezpiecznie wciągająca. Wiadomo skąd wypływa, ale nie wiadomo dokąd wpada…


77803

Dziadek Stanisław jako żołnierski rekrut, stoi za siedzącym dowódcą. Rok 1925/26


77801

Oddział strzelców szkoły podoficerskiej 4 szwadronu 1 Pułku Strzelców Konnych z Garwolina wraca do koszar z udziału we Mszy Św. 12 maj 1935r
W kolumnie dziadek Stanisław, a na czele dowódca szkoleniowy, major Aleksander Kwitka.


Major Kwitka (ur.1896) występuje w spisie jako oficer kontraktowy, co sugeruje inną narodowość. Faktycznie- był Ukraińcem. Dziś może to budzić emocje, ale od 1928r było to możliwe dzięki porozumieniu rządu Ukraińskiej Republiki Ludowej na emigracji i Piłsudskiemu. W sztabie MSW utworzono tajną komórkę złożoną z ukraińskich oficerów, działającą jako Sztab Wojskowo-Powstańczy Armii Ukraińskiej Republiki Ludowej. Aktywizowała ona żołnierzy ukraińskich internowanych w Polsce po 1921r. Mieli oni możliwość nauki w Wyższej Szkole Wojennej w Warszawie i uzyskanie stopnia oficera dyplomowanego. Dodatkowo wymagano pozwolenia służb specjalnych, departamentu MSW i osobistej zgody Prezydenta RP. Nie bez wpływu była wcześniejsza dobra współpraca Piłsudskiego i Symona Petlury- atamana wojsk URL z czasów ich wspólnej batalii przeciw bolszewikom. Wspomnieć trzeba o koncepcji prometejskiej, według której w imię rozsadzenia Rosji Sowieckiej działał Piłsudski. Bezpośrednim odpowiedzialnym za wprowadzenie pomysłu w życie był Tadeusz Hołówko- poseł i zaufany współpracownik Naczelnika.


77802

Defilada z okazji święta 1 Pułku Strzelców Konnych z Garwolina – major Kwitka i 4 szwadron w cwale. 10 maja 1934r.

„Z całej Polski zbieranina – To są strzelcy z Garwolina!

Ref:
Szable do boju, lance w dłoń
bolszewika goń!”

Nie wiem, jakim był dowódcą, ale awans do stopnia pułkownika wiele mówi. Tuż przed II WŚ zgodnie z obowiązującymi procedurami, oficerowie kontraktowi przenoszeni byli do służby w tzw. ośrodkach zapasowych. W przypadku płk. Kwitka był to 3 Pułk Ułanów Krakowskiej Brygady Kawalerii.
20 września 1939r po kapitulacji Armii "Lublin" sztandar pułku zostaje pogrzebany, żołnierze samodzielnie przebijają się z okrążenia i rozpraszają się.

Po kampanii wrześniowej, ślad po Kwitce się urywa.

Odnalazłem go w miejscu niespodziewanym…

Wołyń. Miejsce krwawej rozprawy ukraińskich nacjonalistów z polskimi obywatelami II RP, w większości potomkami żyjących tam od co najmniej 600lat. Ludobójstwo było akcją zaplanowaną, wpisaną w ideologię jednorodnej etnicznie Ukrainy. Zbrodnia nie ominęła też obywateli polskich innych narodowości sprzeciwiających się zbrodniczej doktrynie. Dotychczas nie rozliczona ani nie potępiona.

Zamach i śmierć atamana Petlury i późniejsza w 1931r Tadeusza Hołówki, odsłania kulisy wewnętrznych walk Ukraińców. Rozbieżne wizje dojścia do niepodległości, orientacji, metod i działań, doprowadziły do powstania Organizacji Ukraińskich Nacjonalistów. OUN zakładała powstanie państwa tylko dla Ukraińców w oparciu o ziemie polskie Małopolski Wschodniej otrzymane w schedzie po austriackim zaborcy. Ze strony UON-M (Melnykowcy) była próba politycznej mediacji, a z drugiej- UON-B (Banderowcy) metody skrajnie radykalne- dywersyjno-terrorystyczne. Podział ten stwarzał wielkie zagrożenie i osłabiał II RP. Każda próba przeciwdziałania ukraińskiej agresji była mocno nagłaśniana na arenie międzynarodowej przez będące w Niemczech kierownictwo tej organizacji.
Do wybuchu wojny, rząd II RP utrzymywał wszystko w ryzach. Pierwsze dni wojny pisały coraz to nowe scenariusze, a służby wywiadowcze sprzeczne doniesienia.
Od pierwszego dnia wojny znana jest ofiarność i wierność przysiędze żołnierzy ukraińskich. Według szacunku, w kampanii wrześniowej, aby opóźnić niemieckie natarcie w głąb Polski walczyło ich 100000–115000, a ok 8000 zgięło w polskich mundurach. Niestety, diametralna zmiana nastąpiła po 12 września, kiedy za cofającymi się na wschód polskim wojskiem, na obszar Małopolski Wschodniej wkroczyły jednostki niemieckie, dając Organizacji Ukraińskich Nacjonalistów pretekst do rozpoczęcia „rozliczenia z tym, co polskie”. Zaczęto mordować polskich żołnierzy z rozbitych jednostek przebijających się na wschód w poszukiwaniu swoich oddziałów, przejmować posterunki policji, służby pocztowe i urzędy, palono dwory, mordowano całe rodziny wojskowych osadników. Wyjątkowo brutalne mordy paraliżowały społeczeństwo. Na jego zgliszczach miał narodzić się zaczątek nowej Ukrainy, potwierdzony 15 września przez szefa niemieckiej Abwehry Wilhelma Canarisa na spotkaniu z Andrijem Melnykiem. Obietnica podsyciła nienawiść...
A na wschodzie Stalin cierpliwie czekał do 17 września. Czerwonoarmiejców wchodzących na tereny Polski witały owacje ludności ukraińskiej i żydowskiej w powitalnych bramach, nie przypuszczające wtedy, że już niedługo podzielą los znienawidzonych Polaków, a państwo ukraińskie pozostanie mrzonką skąpaną w krwi.

W czasie całej wojny, Niemcy utrzymując Ukraińców w obietnicy utworzenia niezależnego państwa, oczekiwali w zamian aktywnej pomocy w działaniach wojennych. Niemiecki wywiad utworzył „Nachtigall” (ukraiński dowódca Roman Szuchewycz- późniejszy dowódca UPA) i „Roland” (dowódca Ewhen Pobihuszczy- przedwojenny oficer kontraktowy, kapitan Wojska Polskiego). Wiosną 1943r masowe, dobrowolne zgłoszenia do SS Galizien zacieśniły współpracę. Ich liczbę szacuje się na 15000 esesmanów i 310000 w innych ochotniczych formacjach niemieckich. Rekruci składali przysięgę a greckokatolicki arcybiskup Andrzej Szeptycki błogosłwił:

Na całe życie będę wierny Adolfowi Hitlerowi, jako wielkiemu wodzowi niemieckich sił zbrojnych, wielkich Niemiec i nowej Europy


Końcem lata 1943r większość Ukraińców z niemieckiej policji pomocniczej wraz z bronią zdezerterowała ze służby i zasiliła szeregi ramienia zbrojnego OUN Bandery - Ukraińskiej Powstańczej Armii, powstałej na przełomie 1942/1943r.
W odpowiedzi Melnykowcy utworzyli Wołyński Legion Samoobrony.
Jego założycielem był inny przedwojenny polski oficer kontraktowy 1 i 3 Pułku Szwoleżerów Mazowieckich i 102 Pułku Ułanów - Petro Diaczenko (ps. „Kwitka”)
Utworzony wspólnie z niemiecką służbą bezpieczeństwa (SD) Legion miał stanowić przeciwwagę wobec banderowskiej UPA, zwalczać partyzantkę polską i radziecką. Brał też udział w pacyfikacjach polskich wsi na Wołyniu stosując wyrafinowane metody śmierci. Prehoryłe, Tarnoszyn, Smoligów, Małków, Dąbrowa Masłomęcka… to zaledwie kilka wsi z krwawego „dorobku” formacji.
Niestety oddział był fatalnie wyszkolony i mimo niemieckiego sprzętu i zaplecza ponosił wciąż duże straty w walkach z partyzantką, a nawet z samoobroną wołyńskich wiosek.

I tu niemiecki wywiad wydobywa dawnego oficera armii Petlury z czasów URL, pułkownika Wojska Polskiego- Kwitka.

Kwitka podjął się tego , co umiał najlepiej- szkolenia podoficerskiej kadry. Dzięki niemu wiosną 1944r Legion liczył już 300 żołnierzy w sile batalionu, a Kwitka został jego dowódcą. Dotychczasowe, czarne mundury wymieniono na zielone, takie jak z Waffen SS- z niemieckim orłem na rękawie. Ze wzrostem znaczenia zmieniła się też nazwa na Ukraiński Legion Samoobrony.

Już pod innym dowództwem, ULS w lipcu 1944r za zabicie ich niemieckiego zwierzchnika spacyfikował lubelskie wsie Chłaniów i Władysławin, a 15 września 1944r dowodzony przez Diaczenkę brał udział w krwawym tłumieniu Powstania Warszawskiego, realizując niemiecką akcję "Spadająca Gwiazda". Jej celem była likwidacja oporu powstańców w Puszczy Kampinoskiej, za co dowódcę oddziału uhonorowano niemieckim żelaznym krzyżem zasługi. Z końcem 1944 legion został włączony do dywizji SS-Galizien.

W 2013r odnaleziono w USA Mychajłę Karkocia (pseudo Wolf)- współzałożyciela i dowódcę sotni w ULS. W marcu 2017 roku na wniosek prokuratora Oddziałowej Komisji Ścigania Zbrodni przeciwko Narodowi Polskiemu IPN, Sąd Rejonowy Lublin-Zachód wydał nakaz jego aresztowania i wystąpił do USA z wnioskiem o ekstradycję podejrzanego o wspomniane zbrodnie.
Tak Karkoć, Diaczenko, jak i wielu dowódców formacji ukraińskich ochotniczo walczących w służbie Niemiec, po wojnie dzięki polskiemu obywatelstwu potwierdzonemu przez Władysława Andersa zamieszkało w USA i Kanadzie. Tworzą tam aktywne diaspory Ukraińców wspierających formacje dzisiejszych nacjonalistów.

Sam Kwitka figuruje w dawnych aktach sprawy agenturalno - poszukiwawczej w Rzeszowie, jako podejrzany o współpracę z okupantem niemieckim.
Tajemnicą pozostaje zbieżność nazwiska wspomnianego dowódcy mojego dziadka z czasów 1 PSK i pseudonim założyciela ULS Petro Diaczenki – KWITKA.

*****

Vertus72
14.02.2018, 17:49
Dziękuję.

Jarek
15.02.2018, 08:55
Tomasz- szacun, że Ci sie udało tak głęboko dogrzebać:) - pytanie czy Diaczenko to..dawny Kwitek, czy też przypadkowa zbieżność...
pzdr

Sławekk
15.02.2018, 09:30
Ja doczytałem info, że jeden z jego późniejszych kompanów
dowodził mordem polskiej wsi Ozierce na Wołyniu. Znajdę czas to jeszcze poszperam w necie.
W Oziercach jest zbiorowa mogiła, której nigdy nie udało mi się odwiedzić. Choć przejeżdżaliśmy wielokrotnie ok 5 km obok.

Bagińscy i historia, która może napomknęłam będąc na Wołyniu.

Jeden z nich postrzelony przez Upowców w tył głowy przeżył. Stracił zęby, ale wyszedł ze zbiorowej mogiły. Drugim razem już nie miał "tyle szczęścia"
Był to brat 2 żony mojego pradziadka. Wielokrotnie słyszałem o tej tragedii z jej ust. Mógłbym jeszcze napisać jak zmieniło się późniejsze życie garstki, która cudem ocalała, ale pewnie tam na miejscu będzie zręczniej.

ATomek
16.02.2018, 00:52
Jarek. To dwie różne postacie mające wiele cech wspólnych, jak wojenna przeszłość, szarże i dowodzenie ULS.
Major Aleksander Kwitka ur.1896r oficer kawalerii WP
Major Petro Diaczenko ps. „Kwitka” ur 1895r zm 1965 a USA, oficer kawalerii WP

Wiadomo,że Diaczenka był poczwórnym agentem, zdemaskowanym dopiero w obozie internowania po kampanii wrześniowej. Wybór pseudonimu dla takiego agenta nie jest kwestią przypadku.

Mnie bardziej interesuje Aleksander Kwitka. Pozostaje wydobycie akt z IPN; jest ich 85 stron. Może kiedyś...

Samo doborowe towarzystwo Tarasa Bulby-Borowcia, atamana Siczy Poleskiej, od której to zaczęła się w od 1941r eksterminacja ludności polskiej. Ale to już tereny Ludwipola i Polesia Wołyńskiego..

daro
16.02.2018, 08:02
Dziękuje Tomek za profesjonalne podejście do sprawy Aleksandra .
Czytam teraz o tym wszystkim i o "bulbowcach" w "Zakazanej Historii" z lutego "Gazety Warszawskiej" .
Jest tam też artykuł "Rocznica Rzezi w Parośli" i o nie znanej mi największej akcji Niemców i Ukraińców na wsie Borów , Szczecyn , Wólka Szczęcka , Łążek Zaklikowski , Łążek Chwałowski i Krasiówka położonych w lasach Janowskich .

MiRex
25.02.2018, 13:23
Huta Pieniacka 25/02/2018 rano

majo
25.02.2018, 14:07
Grubo. Zrobiliście sobie zlot słoni na Ukrainie. A miejsce noclegu chyba nieprzypadkowe?

trzykawki
25.02.2018, 19:04
Twardzi. Panowie szacunek

misiak
25.02.2018, 22:00
:Thumbs_Up:

Czekam na opowieść Atomka.

robertG7
26.02.2018, 01:12
Tomku, jak już nabierzesz temperatury zbliżonej przynajmniej do pokojowej to opisz swoim stylem jak było.
Dochodzą także słuchy, że były grupy manifestujące niezadowolenie z przyjazdu polskich delegacji.

qbaRD07
26.02.2018, 15:05
Też jestem ciekawy.

stopa-uć
26.02.2018, 15:46
Pokazywali w telewizji manifestujących i przeszkadzających z banderowskimi
flagami. Widziałem.
Czekamy na relację TWARDZIELE.

Ciał

ATomek
27.02.2018, 10:35
Ten wyjazd do Huty Pieniackiej można rozczłonkować na wiele składowych. Wśród nich można wybrać niezrozumiały dla malkontentów cel zimowej jazdy. Gdybym był kajakarzem i dopłynął tam zimą kajakiem- o! To dopiero byłaby sensacja.
Się ma motur- się siada, się jedzie i się jest

Dla mnie jest to po prostu kontynuacja dorocznej akcji smarowania sprayem do motocyklowego łańcucha skobla bramy starego cmentarza w Hucie Pieniackiej. I cel w tym roku osiągnęliśmy wspólnie z Renantem.

78204


Zbyszek jeszcze dziś jest w drodze do Łodzi, więc póki co, dziękuję za zainteresowanie wątkiem. Dajmy mu czas na powrót.

78205 100% HONDA, 100 % Africa Twin!

bicio
27.02.2018, 10:50
:bow:

majo
27.02.2018, 12:41
Cieszę się Tomku ze wszystko się udało.

ATomek
27.02.2018, 13:05
Majo jest konkretniejszy niż "pogoda net". Wiadomości z pierwszej ręki na wschodniej ścianie. Twój głos przeważył, choć zadzwoniłeś, kiedy wykupowałem już zieloną kartę na auto...
Cieszyliśmy się z tej decyzji,że będziemy jednak próbować i takiego samopoczucia życzę wszystkim, którzy się wahają.
Dzięki za propozycję kawy i wyciągania z zaspy! Nie skorzystaliśmy, ale wiedzieliśmy, że można na Ciebie liczyć.

Bicio! nie klękaj, nie ma za co!
Czy tak wygląda utrudzony czarnuch gdzieś w lesie, 700km od domu, w lutym przy -16C?


78209 78208


PS. Zbyszek już szczęśliwie w domu. Dajmy mu jeszcze czas na przywitanie z Żoną :)

bicio
27.02.2018, 13:47
Czy tak wygląda utrudzony czarnuch gdzieś w lesie, 700km od domu, w lutym przy -16C?


78209 78208



Tak! Dokładnie tak wygląda prawdziwy czarnuch w takich warunkach :D Z bananem na gębie :)

MUTT
27.02.2018, 14:04
:Thumbs_Up:

renant
27.02.2018, 15:58
Do domu dojechałem, choć trochę zmarznięty to bardzo zadowolony. Cel osiągnięty, bogatsze doświadczenia. Zimową porą aura ma więcej możliwości by urozmaicić wyjazd na motocyklu, niż latem. Było kilka momentów gdy wydawało nam się, że to najtrudniejsze jest za nami ale tak nie było...

misiak
27.02.2018, 17:41
Przynajmniej komary Was nie pocięły ;)

ATomek
27.02.2018, 19:11
Żartowniś :)

Piątkowym przedpołudniem spotykamy się ze Zbyszkiem, który poprzedniego dnia dojechał w okolice Garwolina z Łodzi. Zamiarujemy dojechać gdzieś na UA, przenocować i w sobotę dotrzeć do HP. Przed nami ok 500km.
Jazdę i odpoczynki wyznaczają warunki drogowe, zamarzające dłonie i szybki kasków. O dziwo, gogle z podwójną szybką sprawują się wyśmienicie. Jedziemy ostrożnie, bo obaj mamy do kogo wracać.
Na każdym postoju podchodzą ludzie na pogawędkę i o dziwo, nie wyczuwamy w ich tonie ironii.
Temperatura spada z każdym kilometrem, główne drogi czarne. Zamość, Tomaszów, granica…
Mimo, że podjeżdżamy pod szlaban omijając kolejkę, obsługują nas błyskawicznie po obu stronach.
Na podchwytliwe pytanie dlaczego zimą, odpowiadam historyjką, jak to latem byłem u znajomego Ukraińca, który poczęstował mnie ciepłą samogonką. Na moje pytanie- dlaczego ciepła?- odpowiedział- „jak jest leto i topło, to i samogończyk topłyj. A jak choczesz napitsa zimnogo, to pryjeżdżaj zimoj!”
No więc jadę…

Umówiliśmy się ze Zbyszkiem na hardkor- 3noce w namiocie. Patentem miał być jeden namiot rozstawiony w drugim. No i dużo spirytu, bo podobno tylko po nim się to udaje.
Bo ciepło musi być!
Jeszcze w Żółkwi życie zweryfikowało nasz chytry plan, bo wszystko, co było 1m od drogi pokryte było śniegiem po kolana. Każda boczna droga biała a najczęściej z pojedynczymi ludzkimi śladami w kopnym śniegu. Zaczęła się zadymka przy -12C i nastała ciemność. Pojawiła się wersja „na bogato”, przed którą żaden z nas się nie bronił. Dojechaliśmy więc tylko do Lwowa, czyli dziś ok 350km.
Bazaltowa kostka w centrum jest znana wśród motocyklistów. Zwłaszcza mokra. Dziś była oblodzona i przypudrowana śniegiem. To był deser dzisiejszej jazdy.

78224

Noc w białym puchu :) obleczonym w czyste poszewki w Żorżu to wydatek 45zł z bogatym śniadaniem za wersję turystyczną.
Nocna przechadzka po Lwowie pozwala zobaczyć znane miejsca w innym, ciekawym świetle:

78219

78220 78221

78222Przy okazji odnajduję też akcent mojej poprzedniej opowieści o dowódcy mojego dziadka

78223

Pogoda rankiem stabilizuje się na -12C, co Zbyszek kwituje krótkim: rześko. Mnie kojarzy się z rzeźnią, ale nie sprzeczamy się o drobiazgi tylko jedziemy dalsze

wolly
27.02.2018, 21:23
Tomek ten wlot wentylacyjny w kasku zakleiłeś czy na bogato ?? Twardziele

RAVkopytko
27.02.2018, 22:05
to ja tez klęknę

:bow:

ATomek
28.02.2018, 12:26
Wolly, zapomniałem o tym wlocie. Chyba deflektor robi robotę, bo ryło nie marzło. Zresztą z tą wentylacją było dobrze, bo szybka nie parowała i tym samym nie zamarzała. Dopiero koło -15C lód pojawiał się od góry.
Niedaleko dojechaliśmy. Po 40km muszę dołożyć drugą koszulkę Merino :). Więcej nie mam. W razie W jest jeszcze przeciw deszczówka, ale tej nie lubię, bo się w niej pocę. Zwłaszcza spodnie. Jadę w starych spodniach z podpinką i kalesonkach Merino :), w skarpetkach termo plus, a goreteksowe wkładki w butach zamieniłem na filcowe ze sreberkiem. Na rękach zwykłe rękawice, bo w takich na snowbord nie było czucia kierownicy. No i oczywiście gazeta na klatę. Czytana w przerwach daje prawdziwą mądrość motocykliście. Nie jakaś kolorowa, ale gęsto zadrukowana- taka jest najlepsza. Bo widok motocyklisty czytającego na poboczu drogi gazetę to cenne punkty dla całej motocyklowej społeczności. A i przydała się kiedy przy pakowaniu było czym okręcić flaszki, żeby nie dzwoniły. Bo z kolei takie nagłe stuknięcie potrafi odebrać sporo z trudem zbieranych punktów. Demaskuje, obnaża, a przypadkowy człowiek, który je usłyszy wydaje się mówić wzrokiem: „a tak dobrze mu z oczu patrzyło...”

W przerwie na zaprawce spotykamy bardzo zadowolonego z życia Ukraińca.
Po dłuższej rozmowie dowiadujemy się, że jest motocyklistą, ma dużego KTM i cieszy się ukraińską swobodą. Ma na imię Swen :D a z pochodzenia jest Niemcem :D ożenił się z Ukrainką i ma jedyną na Ukrainie firmę produkującą łychy do małych koparek :):):)

78252

78253

Zatrzymujemy się też przed dawnym klasztorem kapucynów w Olesku. Budynku zamkniętego na głucho pilnuje wesoły smok.

78254

78255

78256

Z pobliskiego zamku wychodzi sam jegomość Kasztelan i zachęca nas do choć pobieżnego zwiedzania, opowiadając przeróżne ciekawostki o Sobieskim. Dowiedzieliśmy się, że jako król miał do dyspozycji wyjazdowych sześć koni, podczas kiedy zwykłemu szlachcicowi przysługiwały tylko cztery. Konie Sobieskiego nie miały lekko, bo jako namiętny czytacz, wszędzie zabierał ze sobą całe kufry książek. Gazet wtedy jeszcze nie było, bo te, jak wiadomo, pojawiły się dopiero wraz z produkcją motocykli

78257

78258

Z Oleska, gdzie urodził się Sobieski, do Podhorców, gdzie był chrzczony niedaleko.
Nas interesował ostatni na naszej drodze spożywczak; niestety był zamknięty. Musiało wystarczyć to, co znajdziemy w głębi naszych bagaży.

Mając na uwadze przygotowania Ukraińców do możliwych utrudnień w dojeździe do Huty Pieniackiej decydujemy się jechać najkrótszą leśną drogą, co w porównaniu z lodowymi koleinami na podrzędnych drogach wygląda korzystniej. Nie wiemy, jaka ta droga przez las będzie, ale przynajmniej będzie ciepło. no i 4razy bliżej. Niezauważeni przez nikogo odjeżdżamy z Podhorców w kierunku Złoczowa i po paru km, za kapliczką ze źródłem wjeżdżamy w las.

78259



Droga jest przetarta przez traktory, skuta lodem i przypruszona śniegiem. Póki jest poziomo, daje się jechać, ale kiedy zaczyna się lekko pod górkę, kończy się przyczepność. W zeszłym roku, w takich warunkach pomogło upuszczenie powietrza do 0.5atm, ale w tym roku nadchodzi czas na naszą tajną broń.

78260 78261

78262 Dzida!!!

78263

78264

ATomek
01.03.2018, 02:01
Droga pnie się pod górę i bez kolców kosztowałaby nas litry potu, co przy -11C i wciąż tężejącym mrozie byłoby słabe. Pierwsza euforia przyczepności mija szybko. To, co przykryte śniegiem i przygniecione szeroką oponą traktora jest mocno nierówne. Co chwila czyha koleina, w którą zapada się koło motocykla. Przód sobie, tył sobie. Balansujemy nie tracąc prędkości, choć często i tak ściąga nas na środek, gdzie leży wał nieugniecionego śniegu z zamarzniętą powłoką. Koło wtedy zapada się i buksuje mimo kolców.

78289

Z tego miejsca widać na przeciwległym wzgórzu miejsce po grodzisku Pleśnisko z XIw


78290

78342 tu widać kontrast z przeszłością

78291

Droga wznosi się i opada i z każdym kilometrem spod śniegu wystają coraz większe niespodzianki. Za chwilę nieuwagi trzeba zapłacić. Jedna z dwóch wywrotek na tym wyjeździe

78340

78293 coraz częściej sypie śnieg

Szukam miejsc, gdzie powinny odchodzić ścieżki do okolicznych wiosek, które podzieliły los Huty Pieniackiej. Dziś z nich nie skorzystam, ale kiedyś latem odnajdę polanę ze źródłem, spalonego Huciska Werchobuskiego, Huciska Pieniackiego, Majdanu Pieniackiego...


78294

Od skrętu do byłej Huty Szklanej już tylko krok na polanę Huty Pieniackiej.
Pojawia się świadomość celu.
Sama droga może być też pięknym celem, ale w tym przypadku łatwo wychwycić ten moment, kiedy radość z adventure zamienia się w nostalgię.
Cicho wyjeżdżamy z lasu na polanę

78295

78296

78341

Zbyszek często porównywał nasz wyjazd do zdobywania szczytu. Mówił- dojazdówka, aklimatyzacja, wybór dogodnej drogi, atak na szczyt, a w razie załamania pogody mieliśmy umieć w każdej chwili się wycofać

78297

78298

Jednak szczęście dopisywało i dojechaliśmy z łatwością.
W przeciwieństwie do alpinistów, my na naszym szczycie mieliśmy założyć obóz i przetrwać choć 24godziny. Już po ciemku odszukałem niezamarzające źródło, ale kiedy wracałem, po 300m woda w menażce zamarzła. Namiot, ognisko, herbata, kiełbasa, chleb...prozaiczne biwakowe czynności w tych warunkach nabierają znaczenia. Było -20C.
Zaczęła się zamieć i zapowiadała się długa, mroźna noc.
Koło drugiej zorientowałem się, że Zbyszek nie napompował materaca. Było już -25C...

78309

Mhv
01.03.2018, 07:45
Co tam mróz, jak w człowieku wewnątrz jest ogień!:)

Mallory
01.03.2018, 08:05
Niesamowite.... pomysł, realizacja, spokój.... a nad wszystko przebija idea i temat... śledzę od dawna ten wątek i jestem pod wrażeniem... dzieki wogóle

zbyszek
01.03.2018, 08:15
Dołączam do grona klękniętych
:bow:

Gibek
01.03.2018, 11:43
Szacunek Panowie.

ATomek
01.03.2018, 12:02
Dziękujemy. Nie dla oklasków tam jedziemy..

Decydując się na cykliczny wyjazd wyznaczony datą w kalendarzu, trzeba liczyć się, że kiedyś pogoda powie: sprawdzam cię cwaniaku!

Od pięciu lat 28 luty to był zwykle koniec zimy, kiedy z obłoków wymiatało jej pozostałości; temperatura -3 była najniższą, a w kość dawała ogromna wilgotność po świeżo stopniałym śniegu i lodzie, silny wiatr i błoto podszyte lodem. Szaro-bure zwały śniegu w bruzdach dawały wrażenie wszechobecnego brudu i smutku, co akurat w takich miejscach potęgowało żal za minionym.

W tym roku trafiliśmy najzimniejszy weekend od wielu lat i była okazja zobaczyć okoliczną przyrodę taką, jaka była ostatniego dnia istnienia HP. Zależało mi, by być tam przed zgiełkiem i błyskami reporterskich lamp, dudnienia głośników i rozdeptanego śniegu.


Ciche spełnienie, uśpienie zmysłu i zapomnienie o bożym świecie


78332

78333

78334

78335



aż do świtu 28 lutego 1944, kiedy niebo nad HP zapłonęło krwawą łuną



78336




...Słońce się wytoczyło kulą zza wzniesienia.
Świeże, całkiem wyspane, stanęło w płomieniach
I zalało purpurą dachy, okna, drzewa…
wchodząc kolorem życia w otoczenia trzewia.
A w barwę niezmąconą, w światło dnia spowici,
do dzieła swego życia brali się bandyci.
I gdy mieli diabelski rozkaz rozpoczynać
Rozległo się głośno: -Niech żyje! Ukraina!!!
Niech żyje! Niech żyje! Niech żyje! Hura, Hura!
-z szatańskiej krtani biegła piekieł uwertura.
Rzucili się na domy, by ludność wyganiać.
Dzieciaki wyciągano w bieliźnie z posłania,
a kto się w ich obronie do kata odzywał,
to pistolet lub bagnet problem rozwiązywał…

...A gdy noc zapadła, mróz popioły studził,
z tysiącletnią historią poszło tysiąc ludzi…

...Po skończonej akcji, w pożodze i dymach
leciało donośnie: Szcze ne wmerła Ukraina!!!

cyt. Zbigniew Maurycy Kowalski
„Kamienie nie milkną, czyli Huty Pieniackiej pamięci żałobny rapsod”



78337

ATomek
03.03.2018, 12:14
78408



My się jeszcze obudzili...

Wygrzebujemy graty spod świeżego śniegu. Po wodę idziemy ze Zbyszkiem kilkaset metrów w kierunku Werchobuża. do Jeleniego Źródła. Woda tu nigdy nie zamarza sącząc się dnem sporego jaru aż do stawów. Przed wojną ujęcie wody było obmurowane a dziś -jak wszystko w okolicy- zniszczone.

78387 Po drodze próbujemy jeszcze wodę z najbliższego wywierzyska

78388 Jelenie Źródło

Po drodze spotykamy Romka, maszerującego przez śnieg z odległego 8km Werchobuża. Idzie na uroczystość upamiętnienia do Huty Pieniackiej, bo jak mówił, zginął tu ktoś z rodziny jego babki. Wracamy razem, gotujemy wodę i częstujemy go herbatą, na co on wyciąga z plecaka, przygotowane przez matkę pączki.

78389

78390


Na polanę przyjeżdża- przychodzi coraz więcej ludzi. Po tym, jak wielki spychacz przetarł drogę z Żarkowa, dojeżdżają ekipy telewizyjne i wszelkie służby. Każą nam przestawić namiot i motocykle. Okazało się przy tym, że nie mogę odpalić afryki; napięcie mimo mroźnej nocy 12,3V a rozrusznik ślizga się nie zazębiając koła. Trudno, później się tym zajmę

78397 przeziębiona afryka

78392 zdjęć motorów nigdy za wiele

78393 nasze ognisko to magnes dla harcerek

78394 Ewa posiliła nas pysznym piernikiem


Na polanie robi się ludno. Wyczuwa się napięcie, bo już w Żarkowie dochodziło do konfrontacji z przybyłymi licznie ukraińskimi nacjonalistami a Polakami z biało czerwonymi opaskami z symbolem AK lub Polski Walczącej, od dwóch lat zakazanych prawnie na UA.



78395

78396

Ich kraj, ale demonstracja z symbolami OUN-UPA w miejscu i czasie obchodów rocznicy z udziałem ocalałych, rodzin pomordowanych, przedstawicieli rządu RP świadczy o braku uszanowania ofiar. Ukraiński pomnik sankcjonujący ich gromadzenie się na polanie HP jest ustawiony w miejscu niezwiązanym historycznie. Banderowska szarfa rozciągnięta w poprzek drogi skutecznie utrudnia dojście do pomnika pomordowanych Polaków. I oni i ich przodkowie nie chcą tu Polaków mając w pogardzie jakiekolwiek prawa, czy zaszłości

78398

Służby utrzymywały ich w bezpiecznej odległości, jednak ich obecność zakłócała zwykły porządek


78407

78400

78401

78402


Mam własne zdanie co do braku mszy św w takich okolicznościach i zastąpienie jej modlitwą ekumeniczną z kapłanami, którzy chwilę wcześniej stali w miejscu gloryfikującym oprawców Polaków.
Prawda historyczna dla wszystkich historyków jest jedna z wyjątkiem historyków ukraińskiej partii rządzącej. Na nowo pojawiła się tablica ze zredagowanym do nowszych czasów tekstem. Stara była w jedynie słusznych czarno czerwonych barwach i po kawałku przez lata znikała. Nowa jest nawet w języku polskim i przytulona do upamiętnienia może sprawiać wrażenie jej integralnej, polskiej części. Niestety tekst tak samo kłamie

78403

Nie mogę pominąć spotkania z założycielem tego wątku- Piotrkiem, z którym wspólnie grzaliśmy się w świetle fleszy


78404

78405

Na koniec było symboliczne spotkanie z Józefem Bernackim i podziękowanie motocyklistom za tradycyjne smarowanie skobla od bramy cmentarza w Hucie Pieniackiej. Jest tam pochowanych kilka pokoleń jego przodków.

ATomek
03.03.2018, 17:06
Niestety służby odradzają nam pozostanie na kolejną noc, bynajmniej nie ze względu na nasilający się mróz.
Afrykę wiążę liną do samochodu i po kwadransie rodeo na polanie odpalam. Całkiem ciekawe, nowe doświadczenie.


78417

Planujemy ze Zbyszkiem dojechać do Brodów na nocleg i tam zajrzeć do rozrusznika

78418

78419

78420

W takiej czarno czerwonej scenerii odchodzi od nas zwykła chęć zajechania do sklepu na rozmowę z miejscowymi, czy tradycyjnie po samogończyk na drogę do miejscowego bimbrownika. A i ludzie nie stoją przy drodze i nie machają na pożegnanie. Jakoś tak smutno. Jak musieli się czuć Hutniacy, dokładający starań do dobrych relacji z miejscowymi. Zaczął się chyba inny etap gry.

78421


Jazda przez Żarki i Hołubicę wcale nie jest łatwiejsza od jazdy lasem. Oblodzone, wyślizgane koleiny nie zachęcają. Czasem czepiamy się przebijającego asfaltu, ale tu z kolei kolce przypominają o sobie. Wykręcamy je dopiero w Podkamieniu po ustabilizowaniu się czarnej drogi. Po tych kilkunastu km po asfalcie widać na kolcach zużycie. Trzy pozostawione w oponie po120 asfaltowych km wyglądały jak pinezki


78422

78423

Jadąc sprawdziłem odpalanie z rozrusznika i ponieważ było ok zdecydowaliśmy wykorzystać koniec dnia i na noc wrócić do Lwowa. Było wietrznie, termometr pokazywał -16c, a zwykłą temperaturę pracy silnika utrzymywały cały czas zasłonięte chłodnice. Zbyszkowi najbardziej dawała we znaki zamarzająca szybka w kasku i niestety, czasem musiał jechać z uchyloną.
Łatwiej miałem z goglami, bo w czasie każdego postoju mogłem je włożyć za chłodnicę, gdzie błyskawicznie schodził szron.
Kolejny dzień pełen wrażeń powoli się kończył


78424

Adagiio
03.03.2018, 19:08
Tomku, po raz kolejny to wszystko pięknie ilustrujesz i opisujesz. Szczerze Cię podziwiam za patriotyzm przez duże “P” .

Krzych_BBI
03.03.2018, 20:53
Podziwiam Was za patriotyzm, poświęcenie, czas i odwagę :Thumbs_Up:

ATomek
03.03.2018, 22:21
Dziękuję za słowa uznania. Przeżycia dla nas, opowieść dla Was :)


78447

Dojeżdżając do hotelu nie komentowaliśmy ani śniegu, ani temperatury ani nawet śliskiego bruku.
Wspomnienia z dojazdów, noclegu, uroczystości, spotkań i przeżyć przebiegających po naszej myśli były piękne, nie wymagające zbędnego komentarza.
Sytuacja była klarowna: byliśmy szczęśliwi i syci.

Oceniając ten wyjazd Zbyszek powiedział:
„Było kilka momentów gdy wydawało nam się, że to najtrudniejsze jest za nami ale tak nie było...”

Po kolejnej bardzo mroźnej nocy afryka znowu nie chciała zagadać. Oblodzona kostka wykluczała zabawę na pych. Poprosiłem w kuchni parę flaszek gorącej wody i polewałem rozrusznik. Trochę odpuścił. Korzystałem więc dalej z osiągnięć cywilizacji, żeby rozgrzać zimne serce królowej:

78441

Z każdym zakręceniem było lepiej, ale w końcu poddał się i akumulator. Potrzebowałem grubych kabli i dobrego dawcy. I tu pojawia się Człowiek z Kciukiem

78442

78443


Afryka zagrała a wszystkiemu winien zbyt gęsty olej!
Była okazja z Romkiem powspominać stare i dowiedzieć się nowego.


Dalej to już tylko powrót i brak chęci sięgania po aparat.
Ostatnie zdjęcia drogi z Lublina i gdzieś na ostatnim postoju przed domem.


78444

78445


To była dobra przygoda! Tak ją będę pamiętał. Dziękuję Zbyszek!


78453

bicio
03.03.2018, 22:50
Tak trzeba żyć, dzięki chłopaki :)

daro
04.03.2018, 06:17
Taki wyjazd poza sezonem daje siłę na cały. sezon.
Dziękuję, piękna relacja.

tyran
04.03.2018, 14:37
Brawo!!
Trzeba kultywować pamięć o Wołyniu!
Szacunek.

renant
04.03.2018, 14:39
Dziękuję Tomek, fajnie było przeżyć jeszcze raz tę wyprawę w twojej relacji. Patrząc z perspektywy czasu, wiele wskazywało na to, że cały plan nie wypali, począwszy od tego, że o mały włos nie pojechalibyśmy motocyklami, poprzez różne przeszkody napotykane po drodze, typu siarczysty mróz, śnieg po kolana, czy ryzyko ewentualnych demonstracji nacjonalistów na drodze dojazdowej do HP itp. Teraz trzeba powiedzieć, że wszystko się udało, hołd oddany, skobel w bramie cmentarnej nasmarowany i dużo doświadczeń bezcennych nabyte. Wielkie dzięki ...

davidoff24
04.03.2018, 20:32
Tomek jesteś wielki.....

ATomek
12.07.2018, 00:08
By pamięć nie umarła

81289

81290

Plan zagłady Polaków i zniszczenie jakichkolwiek śladów pamięci o mieszkańcach wołyńskich i małopolskich wiosek trwa, co niestety wywołuje refleksje o przejęciu przez nowe pokolenie krwawej spuścizny.
Jeszcze dwa lata temu stało w polu upamiętnienie polskiej wsi Wydymer. Dziś pole zaorane

81291 Wydymer

81292

Na skraju dawnej wsi stoi dąb, który jest moim symbolem całej wołyńskiej tragedii, której wspomnienie dziś obchodzimy. Jak co rok tutaj powtórzyłem:
„Korzeń wrósł w mogiłę
zieleń słońca łaknie
skąd do życia soki
skoro tkanki braknie?
Polski rdzeń wyrwany
wnętrze wypalone
bez niego nie przetrwa
wiatrem powalone”


81293

81294

W Ostrówkach, wśród pól, stoi kolejny bastion pamięci- kapliczka z rozbitą głową MB.
Choć tablice wyrwane, to pamięć nie zginie

81295

81296

81297

81320 Stepań

81319 Janowa Dolina

81318 Derażne

81298 Parośla

81300 Podkamień...

85010 A w Hucie Pieniackiej pachnie piołunem, pokrzywą
i wiatr cicho świszcze w strachopłochach swoje „Ojcze nasz...”

renant
14.07.2018, 12:55
Przykro, że ślady po dawnej Polsce są zacierane. Historia jest jedna i nie da się jej zmieni, niestety niektórzy ją fałszują. Dzięki takim wyprawom to wszystko ma szansę pozostać w nas. Tomek, twój wkład jest wielki, aby pamięć nie umarła. Dzięki

Novy
14.07.2018, 14:54
@ATomek - tak mnie ostatnio naszło...

Jeździsz w tamte strony, spotykasz ludzi, Polaków, którzy serce na dłoni oddają. Żyją skromnie, bardzo nawet. Żeby nie powiedzieć biednie.

Może jakoś tym ludziom pomóc można? Ale nie jestem zwolennikiem rozdawania pieniędzy, a i pewnie sami zainteresowani czuli by się niezbyt komfortowo. Więc mój pomysł taki jest, że może chociaż jakąś odzież przekazać?
Wiem, że jeździsz motocyklem, co mocno transport ogranicza, ale...

Daj znać, podpowiedz, bo serce ściska czytając Twoje relacje.

ATomek
17.07.2018, 00:46
Novy. Pomysł wart przemyślenia i rozwinięcia.

Podczas wakacyjnego pobytu w Szczecinie niespodziewanie wróciłem myślami do Lwowa i Huty Pieniackiej. Lubię takie niespodzianki. I jedno i drugie zawsze tuż pod powieką.


81472

„Narodzie mój bądź szczęśliwy”


Na skwerku przy Bramie Portowej natrafiłem na pomnik- popiersie Kornela Ujejskiego.
Pierwotnie stał we Lwowie, ale trafił tu podobnie jak rzesze przesiedlonych Kresowian.
Brązowa rzeźba upamiętnia autora chorału „Z Dymem Pożarów”- pieśni o ofiarach rzezi powstania chłopskiego1846 w Galicji. Już od 1847 śpiewana była w podniosłych chwilach przez kilka pokoleń Polaków. Była hymnem powstańców styczniowych i Polski porozbiorowej. Po odzyskaniu niepodległości uwzględniana jako jedna z trzech pieśni na nasz hymn państwowy. Ofiara polskiej krwi w naszej kulturze nigdy nie była przemilczana.
Ujejski był przyjacielem Słowackiego, Szopena i Lelewela. Ich romantyczne idee niepodległościowe przetrwały do dziś, a o Ujejskim zapomnieliśmy.



81473


Historia ciągle zatacza koła, czasami przyspieszając wręcz wiruje.
Jeden z takich wirów zniszczył w 2017 część pomnika w Hucie Pieniackiej, zawierającą wymowne motto- pierwszą strofę chorału Kornela Ujejskiego. Po raz kolejny słowa poety posłużyły do wyrażenia bólu i połączyły śmierć niewinnych Hutniaków z rzeszą polskich wcześniejszych ofiar.
Odbudowany przez Ukraińców pomnik niestety pomija poemat Ujejskiego.

Więc ku pamięci:

rWiOtYwJ0AE
https://youtu.be/rWiOtYwJ0AE




Z dymem pożarów z kurzem krwi bratniej,
Do Ciebie Panie bije ten głos,
Skarga to straszna, jęk to ostatni,
Od takich modłów bieleje włos.
My już bez skargi nie znamy śpiewu,
Wieniec cierniowy wrósł w naszą skroń.
Wiecznie, jak pomnik Twojego gniewu,
Sterczy ku Tobie błagalna dłoń.

Ileż to razy Tyś nas nie smagał,
A my nie zmyci ze świeżych ran,
Znowu wołamy: — On się przebłagał,
Bo On nasz Ojciec, bo On nasz Pan!
I znów powstajemy w ufności szczersi,
A za Twą wolą zgniata nas wróg.
I śmiech nam rzuca, jak głaz na piersi:
— A gdzież ten Ojciec, a gdzież ten Bóg?

I patrzymy w niebo, czy z jego szczytu
Sto słońc nie spadnie wrogom na znak;
Cicho… i cicho pośród błękitu,
Jak dawniej buja swobodny ptak.
Owóż w zwątpienia strasznej rozterce,
Nim naszą wiarę ocucimy znów,
Bluźnią ci usta, choć płacze serce —
Sądź nas po sercu, nie według słów!

O, Panie, Panie! Ze zgrozą świata!
Okropne dzieje przyniósł nam czas:
Syn zabił ojca, brat zabił brata,
Mnóstwo Kainów jest pośród nas!
Ależ, o Panie, oni niewinni,
Choć naszą przyszłość cofnęli wstecz,
Inni szatani byli tam czynni!
O, rękę karaj, nie ślepy miecz!

Patrz, my w nieszczęściu zawsze jednacy,
Na Twoje łono do Twoich gwiazd,
Modlitwą płyniem, jak senni ptacy,
Co lecą spocząć wśród własnych gniazd.
Osłoń nas, osłoń ojcowską dłonią,
Daj nam widzenie przyszłych Twych łask,
Niech kwiat męczeński uśpi nas wonią,
Niech nas męczeński otoczy blask!

I z archaniołem Twoim na czele
Pójdziemy potem na wielki bój
I na drgającym szatana ciele
Zatkniemy sztandar zwycięski Twój!
Zbłąkanym braciom otworzymy serca
Winę ich zmyje wolności chrzest;
W ten czas usłyszy podły bluźnierca
Odpowiedź naszą: — Bóg był i jest!

robertG7
30.08.2018, 00:17
ATomek prawdopodobnie wyjechał już do Huty. Czekamy na relację! Co prawda to nie luty i śniegu nie będzie na zdjęciach, ale może chociaż deszcz i wichury

Sławekk
30.08.2018, 16:11
to czekamy na wieści :)

Krzych_BBI
03.09.2018, 21:43
ATomek prawdopodobnie wyjechał już do Huty. Czekamy na relację! Co prawda to nie luty i śniegu nie będzie na zdjęciach, ale może chociaż deszcz i wichury

Spotkałem się z ATomkiem w Hucie Pieniackiej, była piękna pogoda.

ATomek
11.09.2018, 20:27
Całe dwa dni delektowaliśmy się pobytem na polanie i gościną Hutniaków.
Wsi nie ma na mapie, ale na wjeździe na przywitał nas taki obrazek.

82939

wierny
29.09.2018, 07:39
Czy można mieć nadzieję że w innych miejscach pojawią się podobne tablice...?
W oczekiwaniu na kolejne opowieści ATomka ,polecam audycje ,,Lwowska fala" :
https://www.radio.katowice.pl/audycje,17,Lwowska-Fala.html#.W6xuYsnwFAg

ATomek
23.11.2018, 23:49
Dziękuję Wierny za linki.
Co do tablic, to nie sądzę. Nawet nie wiem, czy to zdjęcie nie będzie archiwalne. Ludzie pytają, czy to nie FATamorgana, czy inny FATomontaż. Tym bardziej, że wielu go nie dostrzega. Traktują jako naturalne, zapominając w jakich realiach to miejsce funkcjonuje.

ATomek
24.11.2018, 00:06
Wspomniałem kiedyś, jak bardzo mieszają mi się moje dwa kresowe wątki, z których jeden miał być radosny, a drugi realny i z założenia smutny. Dziś znowu mam ten stan. Zamierzałem od początku roku w tym pierwszym napisać radośnie o wielkim święcie odzyskania niepodległości, ale przyszła twarda ocena faktów.
Napiszę enigmatycznie bo to nie jest forum historyczne. Chcę podzielić się z kimś swoimi emocjami, bo to one prowadzą mnie tam i tu.




Stulecie niepodległości..

Tyle krwi, tyle wyrzeczeń, tyle wreszcie naszych przygotowań do tej wielkiej uroczystości.
Myślałem- teraz to będzie prawdziwa okazja, wulkan patriotyzmu i narodowej dumy..

Tym bardziej, że rok 2018 jest wyjątkowo obfitujący w rocznice związane z naszą narodową wspólnotą. W jej księdze czytamy krwawe stronice:

-1648 wybuch powstania Chmielnickiego, które zapoczątkowało lawinę wyniszczających walk, osłabienie Rzeczpospolitej. Rocznica 370 lecia.
Dla mnie najbardziej wstrząsającym jego epizodem było wyrżnięcie przez kozaków ponad 3000 polskich rycerzy wziętych do tatarskiej niewoli w bitwie pod Batohem (m.inn. Marka Sobieskiego). Aby to zrealizować, Chmielnicki wykupił ich od Tatarów, a wykonanie powierzył najgorszym obozowym ciurom.

-1768 Konfederacja Barska- pierwsze wielkie powstanie polskiej szlachty przeciwko ingerencji cara Rosji w sprawy Polski. Rocznica 250 lecia.

-W odwecie przekupiony przez cara Maksym Żeleźniak- kozacki setnik- wywołał powstanie- koliszczyznę- w czasie której hajdamacy wyrżnęli
ok. 200 000 cywilnych polskiej szlachty, katolików wszystkich stanów i Żydów. Motto zajść 'Lach, Żyd i sobaka, wse wira odnaka'
Najokrutniejszą była rzeź w 1768, kiedy uciekający przed pogromem znaleźli schronienie w twierdzy Humań, a zdradził dowódca jej straży- kozacki pułkownik- Iwan Gonta.

-1918 Bohaterska Obrona Lwowa.
Porozbiorowe tereny Polski zagrabione przez Austrię zostały przez nią oddane pragnącym swojego państwa Ukraińcom, którzy choć byli narodem, to nie wykształcili wspólnoty państwowej.
Kiedy w nocy 1 listopada ogłosili powstanie Zachodnioukraińskiej Republiki Ludowej ze stolicą we Lwowie i zajęli kluczowe dla miasta ośrodki, blady strach co do przyszłości ogarnął jego mieszkańców. Najbardziej wrzynające się w pamięć są walki uliczne cywilów- studentów a nawet dzieci. Walczące Lwowskie Dzieci stworzyły nowy wzór odpowiedzialności i bohaterstwa. Ich bohaterski zryw znacznie wspomógł wyparcie ukraińskich wojsk za Zbrucz.
Ofiara tych walk przeniesiona do Warszawy dała zaczątek Grobu Nieznanego Żołnierza a społeczeństwo w dowód uznania wybudowało we Lwowie Pomnik Chwały- Cmentarz Orląt Lwowskich.

-1943 Rzeż Wołyńska i jej 75rocznica
Spośród 1500 wołyńskich miejscowości wymordowanych przez rezunów z OUN istnieje 150 upamiętnień. Na terenie Małopolski Wschodniej na 2000 tylko 15...
i wieniec złożony w wołyńskim polu

Piszę w smutku, bo jestem zawiedziony niskim poziomem upamiętnienia tych przykładowych wydarzeń. Każde z nich opisałem wybiórczo i najbardziej skrótowo, jak potrafię.
Od dawna opisuję miejsca Kresowej historii i nie mogę myśleć o nich inaczej jak o elementach naszej wspólnoty narodowej. Tej dawnej i dzisiejszej.
Po latach oceniamy dany fakt historyczny, ale zawsze najważniejszy jest dar rozeznania- jak zachować się w potrzebie.
Zawsze będzie jakieś następne powstanie...
Cześć przodkom jest ważnym elementem naszej tożsamości a przebieg tego niby wyjątkowego roku napawa mnie przygnębieniem.

I znowu honor ratują kresowianie.
Czy naprawdę trzeba utracić, żeby zatęsknić prawdziwą tęsknotą?


lwAT6KNJGSQ

https://youtu.be/lwAT6KNJGSQ

Mallory
24.11.2018, 00:40
...
I znowu honor ratują kresowianie.
Czy naprawdę trzeba utracić, żeby zatęsknić prawdziwą tęsknotą?


Ile cię trzeba cenić, ten tylko się dowie,
Kto cię stracił.

Byłem we Lwowie, byłem na cmentarzu Orląt, pokazywałem moim dzieciakom, choć pewnie sam nie rozumiem do końca... zatyka człowieka gdy patrzy się i czyta nagrobki...

ATomek - poruszasz ważne sprawy, choć smutne. Dzięki.

wierny
24.11.2018, 06:19
Ja też dziękuję ATomku.

MUTT
24.11.2018, 09:11
Dziękuję , darzę Cię dużym szacunkiem ... !!!

matjas
24.11.2018, 10:40
Atom jak zwykle rozwalasz....

dzieki chłopaku i wszystkiego dobrego.

flisak
24.11.2018, 11:12
Ja również dziękuję. Jak zawsze budzisz emocje.

motoMAUROxrv
24.11.2018, 15:16
ATomku, -głębokie ukłony dla Ciebie za wiedzę, zaangażowanie w te tematy, i w ogóle całokształt.. :Thumbs_Up::):bow:
Teledysk Zespołu Wilenka unieruchomia i hipnotyzuje.. Brawo! :brawo::Thumbs_Up::)

Sidorowski
16.01.2019, 21:25
Atom, daj znać jak będziesz jechał następnym razem. Pradziadka i prababcię zamordowali mi w 1941, powiat Trembowla, woj. Tarnopolskie. Babcię wywieźli w 1940 na 6 lat nad Angarę...jestem przywiązany.
......
Chętnie pojadę ponownie.


Wysłane z Nokii 3310

Boldun
02.02.2019, 18:56
Wtrącę jeno dwa słowa.
Władze okręgu Lwowskiego ogłosiły rok 2019 rokiem S.Bandery i OUN
Zalecana jest ostrożność należyta. W drodze na i podczas obchodów upamiętniających naszych porezanych przez nich.

ATomek
03.02.2019, 18:24
W tym roku uroczystości z udziałem Hutniaków- ocalałych i ich Rodzin- zaplanowano na 24 lutego, w niedzielę.

Gdyby ktoś planował, to podpowiem, że przy trudnej pogodzie ciężko dojechać rankiem na czas np. ze Lwowa. Łatwiej z Brodów, a najpewniej przyjechać w sobotę na polanę lub gdzieś w pobliże i tam spędzić noc.
Nie namawiam, bo każdy ma swój rozum.
Do powodów, o których wspomniał Boldun dodam, że będzie to 75 rocznica, dodatkowo w marcu są wybory, w których aktywną rolę odgrywa partia, której to bojówki organizują blokady i protesty właśnie w Hucie Pieniackiej. Że o epidemii odry nie wspomnę.

W zeszłym roku dostaliśmy ponowne zaproszenie do Lwowa. Nie skorzystaliśmy, ale jest nadal aktualne:



'Miasto Lwów nie dla polskich panów'

motoMAUROxrv
05.02.2019, 05:43
-"Gówniarzeria" pewno nie do końca rozumie,
czym się na tym marszu tak naprawdę "rajcuje"...:dizzy::fool2::(

ATomek
05.02.2019, 10:36
No niestety, ta "gówniarzeria" jest doskonale zorganizowana: ma swoją znaczącą partię polityczną, ugrupowania opozycyjne, siły porządkowe cywilne nie podległe milicji, pułki i bataliony szturmowe współpracujące z siłami zbrojnymi Ukrainy lub działające na własny rachunek.
A ostatnio nawet własny kościół. Ich kraina, mogą robić co chcą.

W temacie Huty Pieniackiej to ciekawy jest nie sam marsz, ale to, dokąd idą i co się tam dzieje: wiecznie trwa żywa ideologia doncowa w rewizjonistycznym kulcie formacji upa i ss. Dekalog ukraińskiego nacjonalisty sprzed dziewięćdziesięciu lat dziś wykrzyczany w murach Lwowa czy w Hucie Pieniackiej mrozi moją krew.

Polakom wypomina się nadmierną pamięć o przeszłości. To po prostu jeden z elementów ciągłości bytu narodowego naszego i naszych przodków tworzony i utrzymany przez tysiąc lat. Fakty świadczą za nami, są czytelne, ale też i od nas zależy- jak długo.

piono
05.02.2019, 14:08
....
W temacie Huty Pieniackiej to ciekawy jest nie sam marsz, ale to, dokąd idą i co się tam dzieje: wiecznie trwa żywa ideologia doncowa w rewizjonistycznym kulcie formacji upa i ss. Dekalog ukraińskiego nacjonalisty sprzed dziewięćdziesięciu lat dziś wykrzyczany w murach Lwowa czy w Hucie Pieniackiej mrozi moją krew.
.....

Tutaj artykuł z rysem historycznym i treścią tego faktycznie mrożącego "dekalogu":

https://polskieradio24.pl/39/156/Artykul/2252053,Trzeba-terroru-%E2%80%93-uczynmy-go-piekielnym-Powstanie-Organizacji-Ukrainskich-Nacjonalistow


W maju 2017, praktycznie każdy przystanek, nazwa większej miejscowości, na Podolu poza barwami narodowymi UA miały banderowskie kolory w tle...

ATomek
05.02.2019, 15:18
W maju 2017, praktycznie każdy przystanek, nazwa większej miejscowości, na Podolu poza barwami narodowymi UA miały banderowskie kolory w tle...

Tu masz Piono najświeższą odpowiedź na taki stan rzeczy:

Przedwczoraj był 90 rocznica powstania OUN.
Szef ukraińskiego IPN zaciera ręce na poparcie społeczeństwa, jakiego się nie spodziewał i wraz z ogłoszeniem 2019r rokiem Bandery ma nadzieję, że teraz to już społeczeństwo całej Ukrainy poprze JEGO projekt.
Sprzeciwów nie widać.


https://kresy.pl/wydarzenia/wjatrowycz-oun-najbardziej-udanym-projektem-ukraincow-w-xx-wieku/

ATomek
23.02.2019, 12:28
86398

Bladym świtem...
Zdjęcia z psem są na topie, więc wstawiam i ja


86399

poszły jak dwa młode w jednym dyszlu


86400

gdzieś tam w stronę wschodzącego słońca
A ja trzymam za was kciuki!

Luti
23.02.2019, 23:31
Przykro. Słupek rtęci (również u mnie za oknem) z Twojego pierwszego foto, jak też impreza imieninowa bardzo bliskiej mi osoby, ostatecznie mnie wystudził z zamierzenia dotarcia na miejsce. Mimo wszystko żal.

ATomek
24.02.2019, 08:06
Luti. Dobrze, że pamiętasz. O pamięć chodzi.
Dla tych, co nie mogą na Ukrainę, organizowane są uroczystości rocznicowe w Warszawie. Stowarzyszenie Huta Pieniacka wystosowało stosowne zaproszenie.




86403 86404

sebol
26.02.2019, 15:32
https://fakty.interia.pl/swiat/news-ukraina-chce-przeprowadzic-ekshumacje-polskich-ofiar-w-hucie,nId,2856267

ATomek
09.07.2019, 12:04
Wołyńskie uroczystości rocznicowe Krwawej Niedzieli przebrzmiały w mediach w minioną sobotę i niedzielę, ale tak po kalendarzu, to dopiero w ten czwartek, 11 lipca. Myślę, że to dobra okazja do przesmarowania rdzewiejącego skobla bramy cmentarza w Hucie Pieniackiej. Po drodze Kisielin

Nh0CyQBXa88

, Przebraże i wiele dróg, gdzie warto zostawić swój ślad...

Jarek
10.07.2019, 08:37
Dzięki Atom...odświeżyłeś moją pamięć...
pzdr

ATomek
20.07.2019, 12:40
Kiedy w lutym, w czasie warszawskich uroczystości 75 rocznicy zagłady Huty Pieniackiej spotkałem się jednym z niewielu żyjących dziś świadków- Panem Franciszkiem Bąkowskim, kolejny raz usłyszałem: „przeżyłem i muszę dać świadectwo tego, co się wydarzyło”. Mimo wieku i stanu zdrowia. Ja o sobie myślę podobnie- skoro dotarłem do miejsc i ludzi, powinienem się tym podzielić. Wiem, że ta wiedza ciąży, że być może lepiej byłoby poczytać o świecie kolorowym, a stare fotografie schować głęboko, oddać do muzeum albo wręcz spalić.
Skoro czytasz ten trudny wątek, to prawdopodobnie i sposób, w jaki brutalnie zostało odebrane nasze dziedzictwo kulturowe nie jest ci obojętny. Chciałbym w jak najmniej drastycznych słowach ciągnąć swoją opowieść o miejscach, które odwiedzam, ale elementarna uczciwość wobec ludzkiego dramatu nie pozwala szukać łagodniejszych zamienników słów Genocidum atrox.

Szybko podjęta decyzja, żeby uczcić pomordowanych Wołyniaków i Podolan dokładnie 11 lipca w dniu ich święta nie rokowała na zebranie odpowiedniej ekipy. Pozostała niezawodna żona.
Charakter wyjazdu, specyfika miejsc i pogoda nie pozostawiały złudzeń- może być ciężko.
Po kolejnej redukcji wcześniej zredukowanego do minimum bagażu zostawiliśmy zestaw namiotowy plus to, co na sobie i w kieszeniach. Spakowani, zadowoleni poszliśmy spać.
Nad ranem obudził nas telefon od córki z prośbą o nagłą opieką nad wnukiem.
Decydujemy, że Asia skończy swoją podróż już w Lublinie, u córki, a na Kresy pojadę sam.

W głowie ustalam kolejność miejsc i metodę: jak najwięcej „polem, borem...” żeby odreagować, a zarazem nie wychodzić poza obręb polskich wsi i byłych miasteczek. Bo to ich prosta ludność była celem, a nie jakaś tam pańska polsza. Ta była głównie wymordowana w czas rewolucji i wcześniej… czytaj Pożoga- Zofia Kossak Szczucka. Swoją drogą, po 40km jadąc w kierunku Lublina, za Rykami, mijam Kośmin- malownicze miejsce nad rzeką Wieprz, gdzie się urodziła i skąd wyjechała w okolice Połonnego, która to miejsce pięknie położona nad Horyniem od dawna jest moim celem. Z jednej strony idylla rodziny malarzy, wielkich znawców i hodowców koni wpleciona w przyrodę, a z drugiej tragedia zmieniającego się wokoło świata zniewolonego komunizmem i bolszewizmem. Pewnym jest, że wiele z niego nie pozostało, ale chciałbym zobaczyć choć samą panoramę posadowienia Nowosielicy, Skowródek, Semerynek znanych z jej opisów.


Duch Kresowy towarzyszy mi na tym wyjeździe stale. Lubię go przede wszystkim za to, że jest cichy i dyskretny- taktownie usuwa się na bok, jeśli nie chcę jego towarzystwa. Jest stabilny dając silne oparcie i równowagę. Jest wierny- zawsze powraca.
Czasami przypominał o sobie i czarny duch afrykański. Ten z kolei jest gwałtowny i nie zawsze przewidywalny: ‘Zostaw swój ślad, Dzida!’ ‘Co? Ty tam nie wjedziesz?’ ‘Wiesz, że dasz radę!!’
Drze się na głos przy ostrym podjeździe, ale milknie na szczycie sycąc się widokami! Zawsze zadziwia mnie jego ambiwalencja w stylu: O! Jak tu pięknie … mać!
Ale też go lubię!
A chyba najbardziej lubię jak są razem.


89212

Na konkretny, kresowy klimat natrafiam już w Lublinie.
Po pierwsze, trwa tam wystawa upamiętniająca 450 lecie Unii Lubelskiej.
Chciałem zobaczyć słynny obraz Matejki Unia Lubelska, ale niestety na czas rocznicy został wypożyczony gdzieś za granicę (!), a rozpoczęty właśnie remont lubelskiego muzeum zastanawiał wielu chętnych do jego zwiedzania. Chociaż replika obrazu stała na Placu Litewskim, to była to wersja jarmarczna: w miejsce twarzy króla i znamienitych postaci były wycięcia, aby gawiedź wstawiając gęby mogła sobie zrobić zdjęcie!

89213

89214

Z plansz z objaśnieniami znaczenia Unii Lubelskiej wynikało, że zawarło ją wiele narodów, (między innymi Białorusini i Ukraińcy). Cóż, zawsze wydawało mi się, że to była unia dwóch państw- Korony i Wielkiego Księstwa Litewskiego.
W wielu lubelskich kościołach znajdziemy ślady pamięci walk z zagrażającymi miastu Tatarami wraz ze zniewolonymi Rusinami, czy kozactwem Chmielnickiego...

89215

89216

Warta zwiedzenia jest zamkowa kaplica św. Trójcy z bizantyjskimi freskami z czasów Władysława Jagiełły, gdzie odbył się akt zaprzysiężenia unii. Przy oglądaniu fresków, pozwoliłem sobie zrobić uwagę przewodnikowi, że Jagiełło to jednak wartości zachodnie, łacińskie, nie bizantyjskie… Na co usłyszałem: ‘no tak, ale uprząż jego konia ma elementy wschodnie…’
No i ta sztuka nowoczesna wetknięta do zabytku klasy zerowej jak drzazga. Mać

89217

Po drugie, z tematem Zbrodni Wołyńskiej Lublin związany jest pięknym pomnikiem. Mało jest tak przejmujących upamiętnień artystycznie wykutych w jednej bryle kamienia

89218

89219

Tuż za Krasnymstawem jadę na Kraśniczyn i Wojsławice, starym, królewskim traktem prowadzącym do Horodła

89220

89221

Po odświeżeniu sobie realiów Unii Lubelskiej uważam, że przynajmniej porównywalne znaczenie miała Unia Horodelska z 1413. Nie rozumiem, dlaczego Unię Lubelską chętnie porównuje się znaczeniem z dzisiejszą Unią Europejską, podczas kiedy już Unia Horodelska wprowadzała normy łacińskie, czyli zachodnie. Moim zdaniem za mało podkreślany jest też nowatorski fakt zawierania wielu unii już od 1385 i ich głównego celu, czyli połączenia sił w obronie przed zagrażającym państwem krzyżackim i carstwem rosyjskim

89222

Wały Jagiellońskie w Horodle to pozostałości umocnień ziemnych pamiętające Kazimierza Wielkiego.
Horodło jest dziś wsią. Po demonstracjach patriotycznych w przeddzień Postania Styczniowego Car nakazał zburzyć ratusz i odebrał miastu prawa miejskie.

89223

A w temacie:
W centrum zaciekawiła mnie stojąca tuż obok pięknego barokowego kościoła drewniana, greckokatolicka cerkiew z 1928r. Choć dziś opuszczona nadal jest pięknie utrzymana. Jest dobrym przykładem na dobre współżycie kultur i w dwudziestoleciu międzywojennym i dziś, kiedy grekokatolików już tu nie ma. Chciałoby się taki stan porównać do ruin opuszczonych polskich kościołów na dzisiejszej Ukrainie.
Zwłaszcza zaciekawiła mnie tablica- upamiętnienie Ukraińców ratujących Polaków- ofiary bojówek OUN z lat wojennych

89224

Tuż za granicą na Bugu w najdalej na wschód wysuniętym punkcie dzisiejszej Polski, pojechałem obejrzeć pozostałości po grodzisku Włodzimierza Wołyńskiego. Tego, o którym wspomina kronikarz Nestor w latopisie kijowskim ‘Kronice lat minionych’:

Roku 6489 [981]. Poszedł Włodzimierz ku Lachom i zajął grody ich: Przemyśl, Czerwień i inne grody, które do dziś dnia są pod Rusią.

Niestety widok na zabytek przez zamkniętą bramę nie zachęcał, więc znaczną część wałów obejrzałem z dworca autobusowego

89225

89226

Kieruję się w kierunku Łucka- historycznej stolicy Wołynia, gdzie niestety w czasie wojny aktywność OUN była największa. Stąd wyruszały krwawe sotnie na oddalone, bezbronne Polesie wołyńskie i północne krańce woj. wołyńskiego. Po utworzeniu UPA w 1942 coraz bliżej, coraz śmielej aż na tereny Małopolski Wschodniej, czyli Lwowa, Tarnopola i Stanisławowa. Aktywność to łączyła się z wcześniejszą przynależnością tych ziem do Austrii, która przejęła te polskie ziemie w wyniku zaborów i nazwała je Galicją Wschodnią. Austria przegrywając wojnę w 1918 i wycofując się uwłaszczyła na niej Ukraińców i aktywnie wspierała powstanie URL wspierając ukraiński nacjonalizm, aż do czasu kolejnej wojny. To w Wiedniu w 1929 powstało OUN

89227

89228

„Było sobie miasteczko”
Z głównej drogi do Kisielina prowadzą trzy drogi. Pierwszą asfaltową „przegapiłem”. Dojechałem drugą, a trzecią wracałem. Długo wracałem…
Trzeba wielkiej wyobraźni, żeby dziś odnaleźć elementy pięknego, małego miasteczka. Chyba tylko rozmiar cerkwi i ruiny kościoła tonące w wiekowych lipach. Ruiny ciche i nadal dumne

89229

89230

89231

„Krwawa niedziela” to określenie kulminacji morderczych działań na bezbronnych Polakach zgromadzonych na niedzielnej mszy. Starannie zaplanowana i zsynchronizowana zgodnie z wytycznymi prowidników OUN w ponad stu miejscowościach.
Walka w obronie życia na kościelnym strychu w Kisielinie opowiedziana przez ojca i matkę Krzesimira Dębskiego jest dramatycznym dokumentem realiów tamtych dni. Ile odwagi i desperacji było potrzeba, by walczyć z uzbrojoną bandą kaflami z rozebranego pieca i odrzucać wpadające przez okno granaty. Z czterema się udało, piąty urwał nogę...Mimo strat, po 11 godz. oblężenia bandyci odstąpili i tak uratowało się kilkadziesiąt osób

89232

89233

Jeszcze w Kisielinie zaczyna padać deszcz. Przeczekuję stojąc pod gęstą lipą rosnącą przed kościołem. Mam czas przemyśleć i porównać to, co przeczytałem z tym co widzę

89234
89235

89236

89237

Droga powrotna pozwoliła na chwilę zapomnieć o przeszłości. Początkowo piaszczysta, w miarę opadania w dół pojawiła się glina. Pod spodem ubita a z wierzchu jakby polewa. Niespodziewanie wpadając w nią dużą szybkością potrzebowałem kilkunastu metrów, by wytrącić prędkość, bojąc się dotknąć hamulca. Robiła się coraz węższa i węższa, ale nie miałem ochoty zawracać. W końcu to i po to też tu przyjechałem. Przygoda nie skończyła się wraz z końcem lasu. W polu było jeszcze bardziej ślisko. Zjazdy w dół w pofałdowanym terenie i podjazdy dawały się we znaki, ale widoki odprężały. Czułem się spełniony.

89238

ATomek
20.07.2019, 15:21
Pojawiły się szutry, co zwiastowało asfalt a ten przybliżał do coraz bardziej nerwowo wypatrywanej benzyniarni. Po tankowaniu i paru km lunęło. I znowu ochroniła mnie potężna, gęsta lipa tuż przy drodze. Cierpliwie czekałem...

Przejeżdżam przez Łuck spoglądając tylko na zamek i katedrę. Kierunek Kiwerce

Po gehennie pojedynczych polskich rodzin nasiliły się pacyfikacje całych gromad. Żywioł szalał wokoło, a karawany uciekinierów stawały się łatwym celem. W tej sytuacji jedynym słusznym rozwiązaniem były samoobrony wsi.
Organizowane najczęściej przez byłych legionistów skutecznie stawiały opór bandom i regularnej armii UPA.
Największą z nich na Wołyniu była samoobrona wsi Przebraże. W najgorętszym momencie chroniła 18-20tys ludzi- jej mieszkańców i pogorzelców z okolicznych wsi. Tzw obrona Przebraża to bitwa obronna z siłami ok 6000żołnierzy UPA i drugie tyle siekierników- rezunów. Wygrana dzięki wspomagającemu atakowi partyzantki radzieckiej i celnemu ostrzałowi likwidującemu zapasy amunicji wroga.
Wieś nigdy przez UPA nie zdobyta przetrwała do końca wojny. Nawet niemieccy okupanci przymykali oko na działania obronne samoobrony porażeni skalą brutalności UPA a bardziej dezorganizacją wojennego zaplecza. Zresztą oddziały policji pomocniczej tłumnie zasilone Ukraińcami zdezerterowały wraz z uzbrojeniem, dołączyły do UPA i stawały się problemem również dla Niemców

89272

89273

89274

Dziś na polskim cmentarzu pod lasem, na końcu drogi przez wieś, możemy oddać cześć bohatersko poległym obrońcom wsi Przebraże. Takich wysp w morzu krwi było wiele: Młynów, Zasmyki, Antonówka, Huta Stepańska...
razem 120 na 3400 wołyńskich polskich osiedli. Powstawały w większości zbyt późno- dopiero po największej fali mordów

89275

89276

89277

Jak zwykle pojawiają się ciekawskie dzieci- Tania i Igor. Nieskrępowane pytają i opowiadają o wszystkim. Cieszą się wakacjami, rowerami, polem słoneczników. Dziwią się tylko, że pojadę dalej drogą przez las; przecież tam straszy...Nie ukrywają chęci przejażdżki afryką. Sprawiedliwie dzielę dystans przejażdżki i wesołe wracają do wsi prześcigając się na rowerach

89278

Do zmroku przemykam bocznymi dróżkami, a miejsce noclegu znajduję dziś na wołyńskim polu.

89279

89280

Ok 5 rano budzi mnie stukot za dużych gumiaków. Szparkim krokiem przez górę, ze wsi do odległego 2km kołchozu zmierza gromada dojarek i oborowych. Życzymy sobie wzajemnie miłego dnia...Oni wiedzą jak minie. Ja nie. Odjeżdżając widzę stado krów pędzonych na pastwisko.

89281

W okolicy schemat- zaniedbane, rozpadające się sowieckie kołchozy i tuż obok, wśród starodrzewu dom kultury przerobiony z polskiego dworku. Ziemia odebrana, dom odebrany, nazwiska na grobach zatarte lub zamalowane.

89282

89283

89284

O Młynowie dowiedziałem się z „Pożogi”. Przejął mnie opis ataku na pałac i mord dumnych potomków wielkich Chodkiewiczów w 1919. Splądrowane, bezpowrotnie przepadły księgozbiory, archiwa, zbiory sztuki światowego dziedzictwa, przez pokolenia dobierany i pielęgnowany drzewostan

89285

89286

Dziś w przetrzebionym parku oblanym wodami Ikwy została jedynie mała, zaniedbana oficyna. Mieści Ukraińskie muzeum, a obejście sprawia wrażenie jakby przypisane Tarasowi Szewczence.
Parcie Ukraińców na posiadanie narodowego dziedzictwa i elit jest w tym miejscu groteskowe.
Poeta Taras Szewczenko- syn chłopa pańszczyźnianego przypisany do zrusyfikowanego Niemca został wieszczem narodu Ukraińskiego, a jego słowa nienawiści do „Lachów” były wykorzystane przez ideologów czynnego, ukraińskiego nacjonalizmu, który miał być lepiszczem narodowej tożsamości. Jego hasło „Ukraina tylko dla Ukraińców” zakładało jedynie rewolucyjne metody.
W II RP był to sabotaż i terroryzm a realia II WŚ otworzyły nowe możliwości.

„I wiele, ach! wiele strumieni krwi pańskiej
Z falami popłynie. I Kozak ożyje
Ożyją hetmani; odmieni się dola;
„Ni Lacha, ni Żyda!” — głos zagrzmi kozaczy —
O Boże mój, Boże, stań się twoja wola —
(……………..)
„Ojcze! bracie!
Przecz ja nie sturęki?
Dajcie noża, siłę dajcie,
Męki Lachom, męki!
Męki straszne, niewymowne,
By aż piekło drgnęło!”
— „Dobrze, synu, noże będą.

Dziś na święte dzieło „

Taras Szewczenko. Od kilku miesięcy w Lublinie jeden z miejskich placów nosi jego imię

ATomek
20.07.2019, 15:37
89287

89288

Beresteczko mam zawsze po drodze. Szukam innych dróg dotarcia do Płaszowej, gdzie w cerkwi w miescu bitwy pod Beresteczkiem dowiaduję się, że dziś na Ukrainie święto. A dziwiłem się, że wszędzie po drogach tak pusto…

89289

Kościół zbudowany przez Zamojskich jako wotum za wygraną bitwę dziś należy do grekokatolików, ale nadal popada w ruinę i nadal na głucho zamknięty. Lubię tu się zatrzymać, popatrzeć i zaznaczyć, że pamiętam. Do rewolucji, jako wotum, wisiała w kościele szabla Wiśniowieckiego zwanego Młotem na Kozaków.
W czasie wojny polska ludność okolicznych miejscowości znacznie ucierpiała od silnych oddziałów upowskich, tworzących tzw”republikę berestecką”

89290

Tuż za parkiem, nad jednym z zakrętów Styru mam dobrą miejscówkę na odpoczynek i kąpiel.

89291

89292

Leszniów zawsze kojarzę z ruinami zabytkowego kościoła. Jak zwykle zatrzymałem się na parę zdjęć. Przeszedł dziadek wyprowadzając konia na pastwisko tuż obok ruin. Podszedł, zagadnął o to, o tamto i już wiedziałem, że pogadamy dłużej. Dowiedziałem się, że w czasie banderowskich mordów, kościół wraz z przyległymi budynkami klasztoru Bernardynów obwarowanych ziemnym wałem stanowił silny punkt samoobrony, który nie zdobyty bronił się do wiosny 1945r, nawet po przejściu frontu wyzwolicielskiej armii radzieckiej. Nowa władza widząc skonfliktowanych Polaków z okolicznymi Ukraińcami zarządziła i zorganizowała ich wysiedlenie. Ale nie wszyscy wyjechali

89293

89294

Wyjeżdżając z Leszniewa w kier. Brodów, przy drodze jest miejsce na kąpiel w jeziorze, choć przepiękna miejscówka jest również na pastwiskach, nad wypływającą z niego rzeczką Słoniówką

89295

89299

W końcu to forum motocyklowe...

89297

89298

ATomek
20.07.2019, 17:23
Miasto Brody szybko przejeżdżam. Tuż za torami odnajduję stary trakt Brody- Lwów. Znany od kilkuset lat, utrzymywany starannie przez Austriaków jest najkrótszą drogą. Początkowo to asfalt, ale przechodzi w szuter, trochę piachu i kamieni. Co można przy nim spotkać?

89363

89300

89301

89302

89303

Niewiele: jedną starą polską wieś Ponikowica, jakieś źródło wpadające do Pokrowy, będącej ścisłym rezerwatem i piękną starą kapliczkę w otulinie kilkusetletnich lip. Dziś już nie wiemy kiedy, kto i po co ją tam postawił? Z pewnością spełniło się jedno: dla potomnych. Patrzę i czuję łączność ze starym światem, a niewiele zmienione otoczenie mi w tym pomaga

89304

89305

89306

89307

Tym razem starym traktem jadę tylko do Sokołówki. Po co?

89308

89309

89310

89311

89312

We wsi cały festiwal starych polskich domów z czasów, gdy była jeszcze Sokołówką Hetmańską.

W 2007r, będąc z córką na Ukrainie jeździliśmy gdzie nas oczy poniosą. Zatrzymaliśmy się w jakiejś wsi przy urokliwych ruinach polskiego kościoła i dzwonnicy wśród kwitnących jabłoni. Zrobiłem zdjęcie, które jako jedyne stoi od 12lat na kominku. Kiedy córka dorosła, zapytała- gdzie to było- a ja nie pamiętałem. Będąc w okolicy poszukiwałem, zaglądałem z sentymentem to tu, to tam aż wreszcie znalazłem. Przy okazji odkryłem, że jest to miejsce śmierci wielkiego hetmana- Stefana Czarnieckiego. Najwaleczniejszy z hetmanów, co to zawsze podkreślał, że pochodzi z ubogiej szlachty, a wybił się na wysokie szczeble władzy dzięki żołnierskiemu trudowi, wierności królowi i Rzeczpospolitej. "Jam nie z soli ani z roli, jeno z tego, co mnie boli". Wybił się w dosłownym tego słowa znaczeniu. Nie było za jego życia wojny, w której by nie brał udziały odnosząc wielkie zwycięstwa. Lisowszczyk- dziś byśmy powiedzieli komandos do zadań specjalnych- jako jeden z dwóch przeżył rzeź kilku tysięcy polskich rycerzy pod Batohem, brał udział w tłumieniu Powstania Chmielnickiego, Potopu Szwedzkiego, wojen z Rosją... uwielbiany przez wojennych towarzyszy za odwagę i wojenny spryt, ciężko ranny w czasie kampanii ukraińskiej wracał traktem Brody -Lwów i właśnie w Sokołówce skończył życie. Na godność hetmana pracował całe życie, a otrzymał ją kilka tygodni przed śmiercią. Postać fascynująca i skromna. Dobrze, że chociaż uwieczniony w słowach hymnu

89313

Kiedyś kościół zdobiła strzelista, smukła wieżyczka. Dziś stał się cerkwią i jego dach zdobi nie pasująca do jego stylu cebula.
Wszystko się zmienia, tylko widok na okolicę wciąż te sam

89314

89315

Kiedyś pojadę starym traktem dalej, ale dziś skręcam na Biały Kamień.

Novy
20.07.2019, 18:33
(...)
Taras Szewczenko. Od kilku miesięcy w Lublinie jeden z miejskich placów nosi jego imię

We Wrocławiu również jest ulica nazwana imieniem tego pana... :mur:

Czy nikt nie sprawdza historii nadając nazwy ulicom i placom? :confused: :dizzy:

renant
20.07.2019, 22:23
Czyta się. Z niecierpliwieniem czekam na ciąg dalszy.

ATomek
22.07.2019, 00:46
89331

Asfaltowa, 7km droga przecina trasę Lwów- Brody- Równe. Na horyzoncie pojawiają się pierwsze wzniesienia Woroniaków, stanowiących granicę zlewu wód morza Czarnego i Bałtyku. Pierwsze najwyższe górujące nad okolicą to Biała Góra. Pewnie stąd i nazwa dawnego miasteczka. Góra objęta rezerwatem, ale szlaban otwarty, więc wjeżdżam.
Od kilku lat jest rozkwit wszelkich rezerwatów, szlaków turystycznych itp. atrakcji promujących cokolwiek wartego zobaczenia. Najczęściej kończy się to miejscem upamiętnienia bohaterów dla dzisiejszej niezależnej Ukrainy. I tak, na szczycie Białej góry stoi krzyż poświęcony innemu poecie Markianowi Szaszkiewiczowi, piszącemu poezje w ludowym języku ruskim.
Góra porośnięta lasem, ale miejscami widoki przepiękne

89332

89333

89357

Opisując okolicę Huty Pieniackiej wspomina się odległe o kilkanaście km Olesko- miejsce urodzin króla Jana III Sobieskiego, ale nikt nie wspomina o tak samo nieodległym Białym Kamieniu nad Bugiem, gdzie urodził się nasz inny król- Michał Korybut Wiśniowiecki, syn Jeremiego Wiśniowieckiego- Młota na Kozaków

89334

89335

89336

89337

89338

89339

Dziś dawne miasteczko najbogatszego ówczesnego ukrainnego magnata chyli się ku upadkowi. Obok siebie zgodnie niszczeją zabytki z odległych nie tylko wiekowo kultur: teXVIIw i te z lat 70tych

89340

89341

Dziwne. Tablica z krzyżem na sowieckim upamiętnieniu poległych ojczyźnianych żołnierzy? Prawdopodobnie dołożona później, przez co wszystko takie wymieszane…

89342

89343

W ruinach dawnego zamku, a później pałacu- chluby Wiśniowieckich boisko piłkarskie

89344

Przed miastem, przy drodze stary polski cmentarz ze świeżymi śladami porządków. To efekt pracy wolontariuszy akcji Mogiłę pradziada ocal od zapomnienia http://www.studiowschod.pl/mogile-pradziada-ocal-od-zapomnienia/

No dobra, a co w temacie?

89345

89358

Szutrowa droga prowadzi do wsi Gawareczyzna. Za cerkwią skręcam w krętą leśną dróżkę i po 2km
na zboczu Białej Góry znajduje się „banderowska ścieżka edukacyjna” stworzona w oparciu o ich kryjówkę. To stąd wychodzili na akcje i tu część z nich zginęła wytropiona przez sowietów w 1947
Na tablicach dekalog nacjonalisty, portrety „ojców” UPA i opisy heroicznej walki z okupantem polskim, rosyjskim i niemieckim.


89346

89347

89348

89349

Nad okolicą sterczy jeszcze jedna góra- Święta Góra. Nazwa związana jest z rzekomymi objawieniami i źródłem. Była solą w oku komunistów, ale po szeregu niewyjaśnionych zdarzeń odstąpili od zniszczenia świętego źródła i dziś w ramach odnowy wiary na Ukrainie miejsce rozkwita. Na mnie nie zrobiło większego wrażenia, choć wody popróbowałem

89350

89351

89352

89353

Jadąc polem od Białego Kamienia przejechałem obok starego cmentarza, który również jest na liście ratowanych od zapomnienia, należących do dawnej polskiej osady Usznia.

89354

89355

popiłem wody z kolejnego źródła i popatrzyłem na stary kościół. Budowla trzyma się dziarsko, ale opuszczona, nawykła do podziwiających ją oczu stoi smutna
89356

Zet Johny
22.07.2019, 08:40
Atomku pięknie opisujesz te smutne czasy. Czytam zawsze łapczywie i z nadzieją na jak najdłuższe Twoje opisy. Kto wie może kiedyś podążę śladami Twoich wędrówek. Bardzo bym chciał.

ATomek
22.07.2019, 14:20
Czasy owszem, smutne, stąd i wątek nostalgiczny: żal za utraconym życiem ludzkim i stare drzewa, którym darowano życie. I przemijanie kultur...

Hucisko Oleskie.
Coraz bliżej do Huty Pieniackiej. Wystarczyłoby skręcić w kilkunasto kilometrowy skrót w leśną drogę.

W starych publikacjach o obszarze, jaki opisuję w tym wątku mówi się wiele o huciskach
Huta Pieniacka przed wojną była jedyną hutą szkła w powiecie brodzkim i największą osadą spośród otaczających ją niemal całkowicie polskich osad wśród wzgórz Woroniaków: Hucisko Brodzkie, Hucisko Pieniackie, Hucisko Oleskie, Hucisko Litowiskie, Huta Werhobuska, Huta Szklana

89364

89366

89367

Hucisko Oleskie jako jedyne przetrwało do dziś zamieszkałe, choć już nie przez Polaków.
I w tym miejscu możemy postawić pytanie o prawdziwość argumentów w tłumaczeniu dzisiejszych Ukraińców powodów krwawej likwidacji Polaków i ich wsi:
uciemiężenie przez panów, walka z pańską Polską, niszczenie cerkwi i innych wiekowych pamiątek kultury ich narodu, brak reprezentacji w rządzie II RP, zakaz języka ruskiego, powstanie samoobrony wsi, współpraca z radziecką partyzantką, mordy Polaków na okolicznej większości ukraińskiej i wiele innych.

Tu oprócz domów pozostały kapliczki, z których usunięto treść świadczącą o ich pochodzeniu. Ty napisy to elementarna wiedza o społeczeństwie. Wszelkimi metodami staram się je odczytywać, bo tylko wtedy coś znaczą: czasem to intencja, czasem podziękowanie, czasem zadośćuczynienie, czasem wyraz patriotyzmu, czy akt wiary, zwykle daty i nazwiska. W tamtej okolicy są jedynym znakiem przynależności tej ziemi do Polski, stąd systematycznie niszczone. Pól biedy, jeśli zabielone wapnem- pozostają wgłębienia, które jakoś można wyskrobać, ale coraz częściej zatarte mocną zaprawą i dopiero w całości zamalowane. W obecnej świadomości odnowione.
Są też naklejone, nakręcone nowe tablice np. z blachy kwasowej, co zupełnie odbiera wymowę takiej osiemnastowiecznej kapliczki z napisem w dzisiejszym ukraińskim. Zawsze mnie wtedy dręczy- po co to? I co jest pod spodem?

89368

89369

89370



Jasionów. Banderowski bastion wojenny

89371

89372

Dziś na najwyższym wzgórzu monument ku czci żołnierzy SS Galizien, jacy zginęli w walkach z Armią Radziecką w tzw. kotle brodzkim w 1944r. Tego upamiętnienia zbrodniczej dywizji nie ma na mapach Google. Nie ma w oficjalnych rejestrach a w realu istnieje i ma się dobrze. Jest miejscem, gdzie wpada się z rodziną na piknik, dokąd przychodzą szkolne wycieczki, choć dojazd mizerny. Jest elementem dzisiejszej tożsamości narodowej Ukraińców.
W nieodległych Gołogórach i Czerwonym, co rok są uroczystości przeniesienia tych samych żołnierzy formacji SS z leśnej mogiły na cmentarz i z udziałem dzisiejszego rządu

89373

89374

89375

89376

Droga z Ponikwy na Pereliski jest moją ulubioną. Odchodzi z niej najkrótsza droga do Huty Pieniackiej, ale dotychczas nie udało mi się nią przejechać, bo było po deszczu, Śliska glina z koleinami i tym razem mnie pokonała na podjeździe. Gdy tylko się dało, pokornie zawróciłem...
Jest tyle miejsc do odwiedzenia obok niej, ale wszędzie już byłem. Od Ponikwy odkęciłem więc manetkę i zwolniłem dopiero w Litowisku skręcając do Podkamienia

89377

89378

Stary klasztor dominikanów jest dziś w rękach grekokatolickich studytów. Z ich symboliką nabiera coraz bardziej wschodniego sznytu: począwszy od kutych drzwi do kościoła, które choć zabytkowe i dobre to wymienione na pozłacane, z innymi krzyżami, bez orłów, aż po dach...temat nie na ogólne forum motocyklowe. Polska głęboko partycypuje w odnowienie zabytku, ale czy ktoś zdaje sobie sprawę, że powstaje obcy kulturowo, niemający historycznej istoty obiekt? Gdzie są granice partycypacji Polski w taką renowację?
Właśnie koparki pracujące na dziedzińcu wyryły 11 zabytkowych grobów. Konserwator krzyczy, a firma olewa ustalenia z nim. Zabytki zniszczone bezpowrotnie.


89379


Podkamień to malownicze miasteczko. Zwłaszcza klasztor na Górze Różańcowej z tradycją od czasów Jacka Odrowąża, czyli XII-XIIIw. Dziś nadjechałem od pól i głównie obejrzałem stary cmentarz łącznie z kwaterą poświęconą zamordowanym w klasztornym kościele w 1944

89380

89381

89382

89384

Ale ustrzeliłem tam kolejną piękną kapliczkę, tym razem z zachowanym napisem:
Pamiątka małżonków
Bazylego i Marianny Sołty (S?) rok 1876 (?)



Stąd 4km polem do Palikrowów

93509

Myślałem, że tylko na chwilę, by zobaczyć miejsce zbrodni,ale jadąc po łące spotkałem Stefana
Ma 77 lat i historię zna z opowieści, ale zna szczegółowo. Staliśmy rozmawiając na łące dwie godziny zanim podeszliśmy do pomnika

89385

12 dni po pacyfikacji Huty Pieniackiej te same oddziały, czyli 4 pułk policyjny SS stworzony z ukraińskich ochotników do 14 dywizji grenadierów SS Galizien wspomaganych miejscowymi oddziałami UPA i okolicznych grup samoobrony będących ich zapleczem, podeszły pod klasztor w Podkamieniu w celu wymordowania schronionych tam ok 700 uciekinierów ze spacyfikowanych okolicznych wiosek. W czasie oblężenia obronnego klasztoru część oddziałów odeszło do pobliskich Palikrów, których ponad 70% stanowili Polacy. Po spędzeniu ludzi na podmokłą łąkę oddzielili Polaków i 365osób rozstrzelali z ciężkiego karabinu maszynowego.Po czym wrócili do Podkamienia i dokończyli szatańskiego dzieła z liczbą ok 600 bestialsko zamęczonych.

Warto wspomnieć groteskowe powody mordu w Hucie Pieniackiej i porównać z kolejnymi:
czy tu też była samoobrona rzekomo terroryzująca okolicę wespół z partyzantką radziecką?
Zginęli bo byli Polakami.

W Palikrowach, miejscu kaźni w zasadzie stoją dziś dwa pomniki. Ten nowszy miał ufundować syn Ukrainki, która jako miejscowa, przed oprawcami weryfikowała przynależność narodową, a tym samym skazując na śmierć.

Na pogawędce zszedł wieczór i obfita rosa zniechęciła mnie do poszukiwania noclegu. Zostałem na łące oddzielony od pomnika kępą pokrzyw.
Rano, tuż po wschodzie słońca obudził mnie ryk kosy spalinowej. To Stefan z wnukiem przyszli obkosić zarośnięte pomniki. Przy okazji dostałem torbę świeżo upieczonych placków, trzy świeże ogórki i butelkę wody ze studni. Tradycyjnie pokazał też źródło rzeczki, nad którą spałem

89388


Stefan sporo opowiadał mi o okolicy- całe życie był w kołchozie kierowcą traktora.
Zapragnąłem dojechać do najbliższego szutru i nie opuszczać go zwiedzając okolicę.
Czasem tylko zatrzymywałem się na zdjęcie. Dzida!

89390

majo
22.07.2019, 17:10
Tomek może uda się zabrać z Tobą kolejnym razem?

Sławekk
22.07.2019, 18:42
super :)

ATomek
22.07.2019, 20:48
Dziękuję, że ktoś tu zagląda.
Majo, wiesz, jak bardzo trudno zgrać te wszystkie ramy. Może 28 lutego? :D To jest sztywny termin znany od 76lat. Nie piszcie, że za późno dałem znać.
Jeszcze jesienią są tam drugie uroczystości- ukłon w stronę motocyklistów przyjeżdżających tam 13 sierpnia z Rajdem Katyńskim, ale nie tylko. Po prostu Hutniacy tam wtedy są i można przeżyć uroczystości z nimi.

Ja jadę dalej swoją trasą:

89394

89395

89396

Lubimy takie dylematy

89397

89398

89399

89400

Markopol, Ratyszcze, Batków, Hnidawa, Garwolin, Manajów, Łukawiec

Ogólnie teren jest mocno pofałdowany, poprzecinany mniejszymi lub większymi jeziorami, zalewami, rozlanymi rzekami, głównie Seretem. Bardzo ciekawy, bo perspektywa zmienia się z każdym pokonanym wzniesieniem

89401

89402

89403

Zajrzałem przejazdem i do Garwolina, dawnego folwarku z XVIIw, jaki kiedyś odkryłem i opisywałem. Dziś poszerzyli nawet drogę, przy której stały zabudowania

89404

89405

89406

I tu chwila przerwy.
W myśl powiedzenia Mikołaja Reja: "Jeśli przechodzisz mimo ten kamień, spójrz, co wyryto na niem", czytam większość sentencji na wszelkich upamiętnieniach. W Łukawcu podobnie jak w większości okolicznych wiosek, stoi XIX wieczna kapliczka. Dziś pomalowana na niebiesko i żółto, ale nie to mnie razi. Na tablicy- niezłym falsyfikacie- czytamy, że powstała w 1991roku na cześć ogłoszenia niezależnej Ukrainy i powrotu wiary chrześcijańskiej

89407

przewrotne, wężowe plemię

89408

W najbliższym otoczeniu Huty Pieniackiej nie byłem dotychczas w dwu dawnych wioskach: Hucie Werchobuskiej i Hucisku Pieniackim, a to z racji ich położenia.
Hucisko Pieniackie było podobno najładniej położoną wsią. Prawie w centrum Pamiątki Pieniackiej- pierwszego w Polsce rezerwatu przyrody. Założył go w 1886 r Włodzimierz Dzieduszycki- pan na Pieniakach.

Co tam dziś zastanę?

89409

Jadąc tam spełniam swoje dawne marzenie. W opowieściach raiła się jako gdzieś na końcu świata, niedostępna. Niby perę km w linii prostej, ale od strony Huty Pieniackiej pozarastały wszystkie drogi. Zresztą położona w kotlinie, niżej niż HP, dodatkowo wśród bukowego starodrzewu, z mokrym podszyciem, była odcięta mrocznymi wąwozami.
Podjechałem pod pierwszy możliwy zjazd i w połowie zatrzymały mnie koleiny po pachy poprzetykane okrąglakami i grubymi gałęziami „pod koła”, zarośnięte trawą, że nawet nie widać gdzie nogę postawić. Cóż, wycofałem się. Aż tak czarny nie jestem :D

89410

Pojechałem na starą drogę z Pieniak. Szybko skończył się lajcik dojazdowy do pieniackich pól i zaczęły się koleiny. Tak samo głębokie, ale suche. Dało się jechać środkiem wyrównanym przez tylne mosty i zderzaki, pomiędzy koleinami, że jakby co, to nie byłoby jak się podeprzeć. Jadę!

89411

89412

89413

89428

W połowie podjazdu wymiękłem.
I wtedy pojawił się człowiek z kosą. Wyglądał jak...człowiek z kosą: miał na sobie tobołek i przykryty trawą garnek, a w nim poziomki wielkości małych truskawek. Opowiedział, że mieszkał w Hucisku Pieniackim dwadzieścia lat temu i pokazał, którędy dojechać i gdzie czego szukać.
Jedyną słuszną drogą było z powrotem w dół. Tylko jak zawrócić na 60cm? Dla afryki padła zdecydowana komenda "leżeć" po czym jednym palcem obróciłem ją o 180* i kazałem wstać.
Nie wiem, czy jakikolwiek inny motur byłby tak posłuszny. Już siedząc na niej przeprosiłem za oschłe komendy i zjeżdżaliśmy w dół, do odchodzącej dróżki w trawie, której wcześniej nie dostrzeglem.

89415

89416

Tak dojechałem do centrum wsi
89417

89418

89419

89420

89421

Poruszając się w pokrzywach i arcydzięglu po brodę odnalazłem dom Człowieka Z Kosą i zarysy drugiego- dzisiaj jedynych z całej wsi. Zresztą zarośniętego tak gęsto, że nie dałem rady się przedzierać. Po raz pierwszy użyłem płynu na komary. Zresztą ich ukąszenia były ledwie odczuwalne w porównaniu do pokrzyw.
Odnalazłem wąwóz- podobno miejsce tragedii prawie 140 polskich mieszkańców i zostało mi jeszcze źródło. Widziałem przez chaszcze jego miejsce w pobliży wierzb, ale wtedy pod nogami zobaczyłem żmiję. Leżała zwinięta w sprężynę a koniuszkiem ogona pokazywała mi drogę powrotną. Wcześniej uciekały mi spod nóg tłuste padalce, ale teraz źródło odpuściłem.

Jedyną pamiątką polskiego pochodzenia wsi jest napis na kapliczce

89422

89423

Tę figurę postawiła gmina Huciska Pieniackiego na uproszenie opieki Matki Bożej dla całej gminy

89414

89424

Zapomniałem o całym bożym świecie: o jedzeniu, o tym, że kończył się dzień, o odgłosach zbliżającej się burzy i powrocie po mokrych wertepach. Nie miałem wody, żeby tu zostać na noc. Przypomniałem sobie o piwie w torbie i poziomkach przy drodze. To mi dziś wystarczy.
Wyciszony, nie myślałem o wiosce i sklepie. Tak, to dobry moment na zakończenie całego wyjazdu.
Jeszcze tylko zarejestrowałem na przyszłość miejsce skrętu do Huty Werchobuskiej i w deszczu dojechałem po 940km do celu, do Huty Pieniackiej

89425

89426

89427

Mallory
22.07.2019, 22:17
Tomek może uda się zabrać z Tobą kolejnym razem?

Dziękuję, że ktoś tu zagląda.

Majo - to samo mi przeszło przez głowę.
Tomek - jak zwykle super...

matjas
22.07.2019, 22:22
Jak zawsze chwytasz za serce

MUTT
23.07.2019, 07:07
Czytam , oczywiście jak zwykle ....
Dziękuję !!!
Mutt

flisak
23.07.2019, 08:15
Czyta się. Oj, umiesz opowiadać.

sebol
23.07.2019, 09:44
Atomku, czy spotykając się z obecnie mieszkającymi tam ludźmi, rozmawiając z nimi, odczuwasz w ich głosach pretensje do Polaków, chęć usprawiedliwienia tego co się tam stało, czy wręcz agresję ??

Gończy
23.07.2019, 11:52
Dzięki Tomek.

ATomek
23.07.2019, 11:55
Sebol. Jak do tej pory, a będzie to już 15lat świadomych wyjazdów na UA nigdy nie spotkała mnie jakakolwiek przykrość słowem, czy gestem od Ukraińców spotkanych na drodze, w przeróżnych okolicznościach miasta, wsi, czy lasu. Zawsze dominuje ciekawość, zaraz potem wspomnienie z ich pobytu w Polsce, lub kogoś z ich kręgu. Mam wrażenie, że bardzo dbają o swój narodowy wizerunek. Dotyczy to nawet służb.
Dopiero głębsze poznanie, pozwala usłyszeć hardość swoich przekonań, które mimo, że rozbieżne z moimi, są wyrażane tak, żeby mnie nie urazić, ale jednak z poczuciem wyższości. Cóż, są u siebie.
Jednak uważam, że mają (oczywiście to moje uogólnienie na użytek krótkiej odpowiedzi na Twoje pytanie) wyprane mózgi, a świadomość polityczna wynika z bieżącej sytuacji. Obrazowo-natychmiast gotowi do Majdanu a nie gotowi na długotrwały proces demokracji.
To ważne, bo w dzisiejszym świecie dostępu do informacji, czerpią z tego, co podsuwają im grupy interesów, jakimi są pochodne oligarchów i niestety nadal chory, ten sam stary nacjonalizm zachodniej Ukrainy.
Stąd mając świadomość kogo słuchają, niestety im nie dowierzam.
Mimo to, czuję się tam jeszcze bezpieczny, choć wiem, że w pojedynkę są wylewni, ale w grupie zaczynają się oglądać jeden na drugiego i spirala się nakręca. To jest ten moment, kiedy warto odejść.
Starsi ludzie mają większą świadomość historii i więcej pokory wobec trudnej przeszłości- żyli bezpośrednio z Polakami, których dobrze wspominają i nadal szanują, np w mojej skromnej osobie. Mówią, że szkoda im tamtego czasu, bo zmiany okazały się na gorsze. Oni myślą lokalnie.
Duch samoistnej Ukrainy to młodzież. Widzi otwierające się nowe możliwości, konieczność życia przebojem. Niestety wzorzec mają słaby: neobanderyzm.
UPAdabniają się do nich, bo tamci wtedy też mieli po18 lat.Stąd siła frakcji banderowskiej OUN B nad znającymi realia życia melnikowcami OUN M.
Niestety w 2014 zwyciężyli neobanderowcy mający swój interes rozbieżny od większości społeczeństwa. Kierunek, jaki wybrali mnie niepokoi, bo ich dekalog to dekalog OUN UPA a pajęczyna sięga (ze względu na największą biedę) do najmniejszych wsi. Tam z kolei się mocno pije. Właśnie tego się obawiam najbardziej. Podchodzisz pod sklep i słyszysz w swoją stronę badawcze i stanowcze "Sława Ukraini!" Czy to już jest zaczepka?
Niepokoją mnie tzw.weterani z Donbasu nawykli do pozycji siły. Z nimi nie ma już rozmowy. Omiń takiego w kolejce na granicy...
Widzę rosnące nasilenie takich zachowań, ale to próba siły do negocjacji o wpływy w rządzie tych wszystkich frakcji. Na razie smycz jest krótka.
Zwykli ludzie są całą sytuacją wystraszeni, bo przeniosła się np do cerkwi, gdzie mieli dotychczas jedyne wytchnienie.

Ale się wywnętrzyłem. Na koniec powiem, że dopiero od dwóch ostatnich wyjazdów zacząłem wykupować ubezpieczenie na życie :)

sebol
23.07.2019, 12:29
"Podchodzisz pod sklep i słyszysz w swoją stronę badawcze i stanowcze "Sława Ukraini!" Czy to już jest zaczepka?"

Jakiś miesiąc temu, we wschodniej Ukrainie (30 km od granicy z Rosją) wyszedłem z piwkiem ze sklepu, przeszedłem przez jednię i usłyszałem z oddali "jak widzę Polaka, to ręki jemu nie podaję" + jeszcze jakieś mało sympatyczne burknięcie. Delikatnie odwróciłem głowę, ale nie dostrzegłem krzykacza. Trochę byłem zdziwiony, bo myślałem, że to raczej w zachodniej Ukrainie może mnie spotkać takie nastawienie do nas. Wiem, że jedna jaskółka wiosny nie czyni, ale faktycznie propaganda musi nieźle działać, bo i dosrywki o "panach z Polski" też były i ogólnie tym razem spotkałem mało życzliwych ludzi.

Dlatego moje pytanie o Twoje doświadczenia, waszak jesteś tam częściej.

Bałtrok
23.07.2019, 13:44
Świetnie się czyta

plaku
25.07.2019, 13:16
''Ale się wywnętrzyłem. Na koniec powiem, że dopiero od dwóch ostatnich wyjazdów zacząłem wykupować ubezpieczenie na życie'' . ATomku może już czas odpuścić .... Te liczne Kapliczki nie pomogły i nie pomogą, pilnują pomordowanych....

ATomek
25.07.2019, 13:49
Twój głos, Plaku zaliczam do tzw realiów. Osaczają mnie coraz ciaśniej, ale właśnie na tym wyjeździe, który tu relacjonuję, zdałem sobie w pełni sprawę, że TAM o nich przestaję myśleć. Dobrze mi z tym. To uczucie niezależności w realizacji marzeń.
Tylko tak można dotrzeć do czegoś, po czym został jedynie cień.
Widzisz po zdjęciach, że w porównaniu do barwnych opisów innych wyjazdów, tam jest niewiele. Ale przyznasz, jest też coś, czego nie ma nigdzie indziej. Ja próbuję to odnaleźć, nazwać i zrozumieć. Wtedy dopiero odpuszczę.
A zresztą, została mi jeszcze przecież Huta Werhobuska...

Kombinuj w inną stronę. Kombinuj- jak Majo, Malory i inni- żebyśmy pojechali tam razem. Czas nie gra roli, tam nikomu już się nie spieszy.
Pozdrawiam serdecznie!

Sławekk
25.07.2019, 15:49
Mnie też proszę brać pod uwagę.

Luti
25.07.2019, 22:49
Atomek widzę pesymizm, aczkolwiek nie podzielam.
Kraj jest na zakręcie...
Kilka razy coś tam widziałem zahaczając na przelotach, aczkolwiek ja zaczynałem swoje poznawanie Ukrainy od strony wschodniej.
Tym razem piszę z Charkowa po objeździe północy. Jak uda się zrealizować dalszą część podróży to się odniosę.
Szacunek za opinie.

ATomek
26.07.2019, 02:14
We Wrocławiu również jest ulica nazwana imieniem tego pana... :mur:

Czy nikt nie sprawdza historii nadając nazwy ulicom i placom? :confused: :dizzy:


Sprawdza, sprawdza i wybiera nieprzypadkowo.
Mówisz Wrocław...

Na zakończenie mojej przejażdżki krwawym szlakiem zajechałem do Lwowa na Wzgórza Wuleckie. Tam na początku lipca 1941, w tragicznych okolicznościach aresztowano przez Niemców przy udziale Ukraińców i rozstrzelano na zboczu Kadeckiej Góry kilkudziesięciu polskich profesorów wyższych lwowskich uczelni: Politechniki, Uniwersytetu Jana Kazimierza i Akademii Weterynarii.
Po zablokowanych w czasie ZSRR próbach upamiętnienia mordu, pierwsze powstało w 1991r zaraz po powstaniu państwa Ukraina, z inicjatywy profesorskich rodzin i stoi do dziś w miejscu rozstrzeliwania. Tłumnie odwiedzane przez odwiedzających Lwów


89472

89473

Ustalony między stronami Polską a Ukraińską dwujęzyczny napis informuje o polskich profesorach lwowskich uczelni wymieniając ich nazwiska.

W 2011r odsłonięto nowy pomnik, stojący poniżej starego, w miejscu, gdzie spadały ciała w czasie egzekucji

89474

Pomnik bez daty, ani napisu komu poświęcone jest upamiętnienie.
W dzisiejszym Lwowie i ogólnie na Ukrainie, wiara prawosławna stanowi znaczący odsetek. Wyeksponowany blok z cyfrą V oznaczający dla rzymskich katolików nie zabijaj"- istota przesłania pomnika - prawosławni czy Żydzi czytają "czcij ojca swego i matkę swoją, bo odpowiednik przykazania "nie zabijaj" jest u nich szóstym przykazaniem.

"Budżet pomnika to ok. 3 000 000 zł, z czego 2 000 000 zł pochodziło z wrocławskiego urzędu miasta, 800 000 hrywien z budżetu Lwowa, 800 000 hrywien ze środków Politechniki Lwowskiej, a 200 000 zł ze zbiórki publicznej" (wikipedia)

W kosztach corocznych uroczystości partycypuje miasto Wrocław.
Zamordowanych nazywano inteligencją Lwowa, nanymi lwowskimi uczonymi i profesorami wyższych lwowskich uczelni... z pominięciem przymiotnika polski.
A mordercy to naziści, bez narodowości.
W tym roku swoistym majstersztykiem była szarfa , jaką opasany był pomnik. Pasek żółty był wspólnym dla żółto- czerwonych barw Wrocławia i żółto- niebieskich Ukrainy. Jakieś elementy polskie?
Nietaktem było nie udzielenie głosu przedstawicielom rodzin pomordowanych przybyłych na uroczystość.
Ukraińska orkiestra po zakończeniu uroczystości zagrała Czerwoną Kałynę, hymn Ukraińskich Strzelców Siczowych i pieśń UPA.

Proszę, zwróć uwagę na kolor złożonych wieńców pod starym i nowym pomnikiem

89475

89476

Wieczna chwała pomordowanym w 1941r
polskim profesorom polskich uczelni wyższych w polskim Lwowie!


A ja w tej relacji demaskuję jakiś napis na kapliczce na pipidówku...

Koniec

Adagiio
26.07.2019, 07:09
Większość ludzi na UA martwi się tym co włożyć do garnka i jak nakarmić dzieci. Nas dymali i wciskali nieprawdę tylko przez kilkadziesiąt lat, ich dymają i manipulują nadal. Ci co przyjeżdżają do nas do roboty mają problemy natury historycznej gdzieś. Im potrzebna jest moneta, próbą poznania prawdy historycznej nie nakarmią rodziny.
Dzięki za opowieści Atomku.

consigliero
26.07.2019, 07:32
Smutna prawda, moim subiektywnym zdaniem, jest taka że nic się od lat nie zmieniło w sposobie prowadzenia polityki. Najskuteczniejsza od lat metoda, dzieł i rządź sprawdza się zawsze i wszędzie. Widać to w historii i w naszym codziennym życiu i nie podejrzewam aby coś się w tym temacie zmieniło w przyszłości. Zawsze znajdzie się ktoś kto pokaże palcem to jest wasz wróg i przez niego mamy kłopoty. Mimo tego fajnie że piszesz bo dzięki temu zobaczyliśmy z żoną kawałek minionego świata a to zawsze ciekawe i inspirujące jest jak choćby grzebanie gdzie to znajduje się ta Huta Werchobuska, czy też zasłyszana Janowa Dolina.
Dzięki i kiedy ma być ten wyjazd?

robertG7
26.07.2019, 10:00
Nie ma się co dziwić "władzom" Wrocławia, jeżeli w Zielonej Górze spokojnie dożył sędziwego wieku 99 lat Stefan Semeniuk, jeden z liderów OUN...
źródło: https://zielone.media/2019/07/14/nie-zyje-stefan-semeniuk-dzialacz-oun-upa-zmarl-w-zielonej-gorze/

wierny
02.08.2019, 09:07
Dziękuję ATomku. Soimi opowieściami zaszczepiłeś we mnie tęsknotę i zamiłowanie do Kresów oraz historii Polski.:) Taki utwór wpadł mi ostatnio w ucho i chciałbym go zadedykować wszystkim koleżankom i kolegom,którzy mają Kresy w sercu.Serdecznie pozdrawiam;) https://m.youtube.com/watch?v=wuZ2qwVOTpY

ATomek
08.08.2019, 01:35
Pisałem wcześniej, że z 13/14 sierpnia na zaproszenie Stowarzyszenia Huta Pieniacka zjadą motocykliści z Rajdu Katyńskiego i tzw. Rajd Huta Pieniacka. To druga w roku po uroczystościach rocznicowych 28 lutego okazja do spotkania z Hutniakami. Jak mawia jeden z nich, latem przyjeżdża tu jak na wakacje do Babci.
Wielu woli zajrzeć tam w ciszy, ale myślę, że taka manifestacja pamięci o zagładzie wsi, o jej pomordowanych mieszkańcach też jest potrzebna. W końcu, to dzięki temu istnieje ten wątek.

Ja jadę w sobotę z żoną i będziemy się kręcić po okolicy. Jeśli będzie potrzeba, w poniedziałek stawimy się do pomocy przy porządkach.

Gdyby ktoś się wybierał i miał ochotę na spotkanie, lub potrzebował jakąkolwiek informację to podaję mój nr tel. +48 507135085

ATomek
25.08.2019, 22:30
POCZTÓWKA Z WAKACJI, skrótowe zapiski tego, co kłębi się motocykliście pod skorupą



90015

Kierunek moich wakacyjnych dróg wyznaczają całoroczne marzenia.
Miejsca znam z nazwy, opisu i nie są mi obce, ale fakt znalezienia się tam gdzieś, pieczętuje znajomość. Teraz była jeszcze bliższa, bo już pierwszego dnia ulewa zrobiła z nawigacji akwarium i pozostało wytężyć zmysły i jechać tam, gdzie w sercu gra. Przygody gratis.

90016

Miejsca dziś biedne w rozumieniu naszego świata, ale z ukrytym bogactwem przeszłości leżą gdzieś po drugiej stronie świata znanego z kolorowych folderów i wykadrowanych zdjęć.


90017

Nie dojeżdżają tu autobusy pełne głodnych widoków turystów robiących zdjęcia głównie swoich twarzy; uśmiechnięte buzie przesłaniają istotę miejsca, a ducha płoszy ich gwar i zgiełk.
Biorą to, czego w danej chwili potrzebują- przewietrzyć zmęczony umysł- tracąc głębię


90018

Obok historii wielkiej i powszechnie znanej znajdziemy tu szare domy, szarych ludzi, dzięki którym historia przetrwała tu do dziś. Podróż w czasie? To w ogóle możliwe?
Wystarczy usiąść na zmurszałej ławeczce przed domem

90019


90020

Historia ukryta przed wzrokiem ciekawskich. Moja zielona ukraina





90021

Moja zielona ukraina jak jemioła- ssie soki z bujnego drzewa do ostatka, nieświadoma, że potem sama zginie.

Odrąbując polskie korzenie cywilizacji łacińskiej traci szansę na owoce jej kultury, sztuki..
Nie chce ich. Nigdy nie chciała. Ma prawo nie chcieć, ale nie ma prawa pociągać za sobą w nicość tych, co wybrali inaczej


90022


90023

Każda cegła, jaka odpadnie to bezpowrotnie utracony ślad polskości. Żal przesłania przyczyny


90024

Kurhany z prochami męczenników, z kapliczkami chwały służą dziś innym.
Zatarty lub zmieniony napis rozwiązuje sprawę. To tak, jakby człowieka zmieniała sama zmiana nazwiska...
Jak w Berdiańsku- pomnik twórcy Czeka-Dzierżyńskiego przerobiony kilkoma uderzeniami dłuta w
atamana Maksyma Krzywonosa. Inna grzywka i wąs; krew ta sama


90025

W jednym kadrze 600 lat


90026

Wchodzisz wyżej- poszerzasz horyzont



90027


90028

Pusty cokół.
Miejsce świętych jest w niebie,
a pamiątek "ukraińskiego XVIII wiecznego baroku" na wystawach w Luwrze




90029

Tu gdzieś słychać jeszcze tętent koni
dzikich,stepowych? Tatarskich? Husarskich? Kozackich? A może tych z hodowli Kossaków, uwiecznionych w końskich portretach?
Wystarczy przyłożyć ucho...usnąć i śnić



90030

tętent aż po stepy Akermanu, gdzie


"Wpłynąłem na suchego przestwór oceanu.
Wóz nurza się w zieloność i jak łódka brodzi,
Śród fali łąk szumiących, śród kwiatów powodzi,
Omijam koralowe ostrowy burzanu.

Już mrok zapada, nigdzie drogi ni kurhanu;
Patrzę w niebo, gwiazd szukam, przewodniczek łodzi;
Tam z dala błyszczy obłok - tam jutrzenka wschodzi;
To błyszczy Dniestr, to weszła lampa Akermanu.

Stójmy! - jak cicho! - słyszę ciągnące żurawie,
Których by nie dościgły źrenice sokoła;
Słyszę, kędy się motyl kołysa na trawie,

Kędy wąż śliską piersią dotyka się zioła.
W takiej ciszy - tak ucho natężam ciekawie,
Że słyszałbym głos z Litwy. - Jedźmy, nikt nie woła."




90031

"Hen, tam gdzieś od czarnej wody..."




90048


90032

Czas dla przewodnika:
Rzymskokatolicka katedra w Kamieńcu Podolskim wybudowana w XVI wieku. Za Tureckiej okupacji w 1672 zamieniona na meczet z dobudowanym minaretem zwieńczonym półksiężycem.
Po odzyskani Kamieńca w 1699 na półksiężyc dostawiono posąg MB.
Za komuny muzeum ateizmu. Dziś jest przykładem zachowania w pamięci tych wszystkich zmian dla potomnych, zgodnie z prawdą historyczną, która jest jedna.


90033

Graniczna rzeka Zbrucz.
A moje kolejne granice to ciepło i chłód, noc i dzień, ludzki gwar i samotność

90034

Przebyte kolejne kilometry i wraz mija mi kolejne lato na poszukiwaniu mojego horyzontu.
Poszerzyć go, zatrzymać? Najpierw do niego dotrzeć

renant
26.08.2019, 06:43
Pięknie Tomek. Zazdroszczę takich wakacji, natura, historia i przygoda, tak to można wypoczywać.

ATomek
26.08.2019, 08:54
Zbyszek, pozdrowienia od Hutniaków i dla Ciebie zdjęcie kapliczki w Pieniakach

90052

renant
26.08.2019, 21:06
Widzę, że Święty choć na krawędzi to stoi nadal na postumencie. W 2016 kombinowaliśmy jak by tu włożyć go na czpień, było za wysoko sięgnąć. Przepowiadaliśmy wtedy, że spadnie przy pierwszym silniejszym wietrze, a figurka trzyma się jak przyklejona. Dobrze, że słabymi prorokami jesteśmy. Dziękuję za pozdrowienia i również pozdrawiam.

ATomek
22.01.2020, 18:58
93239

93240

Z racji kolejnej rocznicy zagłady wsi Huta Pieniacka, na miejscu spalonej polskiej wsi odbędą się coroczne uroczystości upamiętnienia mordu na jej mieszkańcach.

„Kto z was przeżyje, niech zmówi Ojcze Nasz...”

W imieniu Hutniaków zapraszam do wspomnienia tamtych smutnych dni w sposób, na jaki pozwala Wam Wasz wolny czas.
Uroczystości główne rozpoczną się za miesiąc, 22 lutego w sobotę. O 18.15 w Katedrze Polskiej we Lwowie odbędzie się Msza Św, a w niedzielę, 23 lutego o 12.00 spotkanie pod pomnikiem w Hucie Pieniackiej.
W dniu 28 lutego, w piątek, wzorem poprzednich lat można będzie wziąć udział w uroczystościach w Warszawie, przy Grobie Nieznanego Żołnierza oraz wysłuchać tematycznej prelekcji historyków.
To także okazja by spotkać się z Hutniakami.

Zdjęcia Renanta i Mirexa z delegacji z zeszłego roku

93241

93242

Gończy
23.01.2020, 08:45
Czy w tym roku jedziecie 23 do Huty?

ATomek
23.01.2020, 12:52
Tak.Póki co, pogoda wielu zachęca, ale jak zwykle, decydować będziemy się w ostatniej chwili i nie będzie pretensji, gdyby ktoś się wycofał.
W zależności od pogody jest kilka wariantów, a raczej każdy wymaga wolnego poniedziałku. I tak pogoda rozwiąże wątpliwości.
Uroczystości skończą się w niedzielę ok 15. Z Huty do Rawy Ruskiej jest przy dobrej pogodzie 3godz+granica.
-Lwów, hotel, katedra, skoro świt dojazd do HP i powrót na nocleg
-to samo z pominięcie Lwowa, nocleg w zajeździe w pobliżu Oleska
-dojazd w sobotę do HP i 2 noce w namiocie lub powrót expres
-jakby co, to mogę wyjechać już w piątek :)
Warto pomyśleć o zasłonach chłodnic, kolcach lub zwykłych śrubach w opony i jednak zabezpieczyć więcej czasu na przeżycia.
Przygoda zaczyna się już dziś i pozwólmy się jej w nas swobodnie rozwinąć.

Boldun
23.01.2020, 14:30
Migając swego czasu po kanałach tv- czas zabijałem, nagle patrzę, a tu znana mi, brodata twarz Atomka!
Była to relacja z obchodów z 2016 w Hucie Pieniackiej. Wywiady z przyjezdnymi oficjelami a także z motocyklistami. Prezes Rajdu Katyńskiego, ATomek i kilku innych.
To była najdłuższa ma aktywność na kanale Ojca Grzybka

ATomek
28.01.2020, 20:33
Zbliża się kolejna rocznica zagłady społeczności polskiej wsi Huta Pieniacka i kolejny raz próbuję zrobić jakiś bilans przyczyn i następstw, ale znowu wychodzi mi z tego bardziej lista pytań.


93377


Na początku moje pytania obcym głosem odbijały się po okolicy. Były głośne i banalne, więc uznałem, że od głośnych słów lepsza jest milcząca obecność. Więc byłem.
Wsłuchiwałem się w ciszę, wsłuchiwałem się w słowa ocalałych i pojawiły się obrazy: szare dachy, gospodarska zagroda pod lasem z płachetką grządek i zagonów, pasące się krowy, ścieżka do kościoła, gromadka dzieciaków idąca znad stawu..
Któregoś razu obrazy ożyły i dotarły do mnie ich dźwięki: zaszumiało Jelenie źródło, dźwięczny śmiech dzieci odbił się od ściany lasu Chodaczkowskiego, parsknął przechodzący koń a siwy dym ze skręta wlókł się za woźnicą wracającym ze młyna z białymi workami i kręcił w nosie bardziej niż zalegający w koleinach kurz. Poczułem na sobie resztki jesiennego słońca chowającego się za górą Werchobuską..

Dlaczego te obrazy są zawsze czarno-białe?

Czego tam szukam? Co znajduję?
W jaki sposób obserwacja tego utraconego świata wpływa na mój świat obecnie?
Czy jest dla niego miejsce?
Może po prostu trzeba dokończyć kalendarium wydarzeń?

Jeżdżę tam od 12 lat i na wiele z nich nie znajduję odpowiedzi.
Łatwiej zanurzyć się w historię i zasłonić ogólnie znanymi faktami, niż zrozumieć - dlaczego?
Mieszanka dat i postępujących powodów tragedii, nadal niewystarczająco mocno osadza w tamtych realiach. Dziś wszystko można kwestionować. Czy barbarzyństwo może nie być jednoznaczne?

Byłem świadkiem, jak po ostatnich uroczystościach reprezentanci lokalnych władz UA odczytywali z pomnika niektóre brzmiące z rusińska nazwiska pomordowanych dziwiąc się i snując teorie- dlaczego i skąd?

...Jan Hnatiuk z żoną, Iwan Horoblowski z żoną i 3 córkami..

Boję się, że ta moja lista pytań jest niepoprawna i ją też by można kwestionować.
I tak w kółko, od wieków..

Dlatego za każdym moim tam pobytem, swoją listę pytań odmawiam szeptem wśród strachopłochów i traw, jak litanię do tych wszystkich świętych pomordowanych.
A jeżeli i oni nie znają odpowiedzi?

...Stanisławie Skowroński lat 9- dlaczego?..
...Rozalio Sołtys lat 70- za co?..

Racjonalizm dzisiejszego świata unika pytań. Ślizga się po wierzchu, omija zagłębienia terenu, które dla mnie są zapadniętymi, grobowymi jamami, nieodkrytymi dołami śmierci.

...Wando Orłowska lat 30 z trójką dzieci i matką Franciszką- modlę się za ciebie..

Ziemia.
Dzisiejszy wygląd okolicy różni się od tej ze zdjęć, od tej z map i wspomnień:
wycięte drzewa, zasypane rowy i rozebrane mostki, wytyczone nowe drogi i przegarnięta wgłąb ziemia.
Ale to przecież nadal ta sama
ziemia
z prochami i krwią Kobylańskich, Bernackich, Orłowskich..

...Józefo Michalewska lat 25 z noworodkiem- modlę się za ciebie

Oni dosłownie wsiąkli w swoją ziemię i tak już zostaną.
Ta ziemia żyje nadal
odkrywa nowe fakty, generuje nowe znajomości, a nawet przygody.
Zmienia się sama, ale zmienia i nas, którzy tam gościmy.

...Tadeuszu Bukowy lat 29 z synami lat 10 i 8 i córką lat 2...

Powoli wsiąkam w nią i ja. Co im odpowiem, jeśli ich spotkam i zadadzą mi te same pytania?

ATomek
31.01.2020, 23:45
Z kronikarskiego obowiązku:
Przy okazji poszukiwania historii mojego dziadka, wspomniałem o jego ukraińskim dowódcy- mjr Kwitce. http://africatwin.com.pl/showthread.php?t=14594&page=19 /187
Kwitka dzięki swojemu wojennemu doświadczeniu i kilkunastoletniej pracy szkoleniowca w 1 Pułku Strzelców Konnych w Garwolinie w znaczący sposób wpłynął na kształt i rozwój Ukraińskiego Legionu Samoobrony (wcześniej Legionu Wołyńskiego) i do lipca 1944r był jego dowódcą. Kolejnym został Mychajło Karkoc (Wolf), a legion niechlubnie wsławił się w pacyfikacjach polskich wsi Wołynia, Zamojszczyzny i Lubelszczyzny, kończąc swój szlak w tłumieniu Powstania Warszawskiego.

Dzięki odkryciom amatora-historyka, angielskiego aptekarza Stephena Ankiera potwierdzono przedwojenną tożsamość statecznego stolarza z USA -Michaela Karkocia jako „Wolfa”. Cztery lata trwała weryfikacja i w 2017r polski IPN poprosił o ekstradycję.
https://tvn24.pl/magazyn-tvn24/polowanie-na-kata-zyl-spokojnie-w-usa-mroczna-przeszlosc-skrywal,120,2167

Przez 3 lata była nadzieja na pokazanie twarzy oprawcy.
Niestety, kilka dni temu okazało się, że Karkoć zmarł miesiąc temu.
https://kresy.pl/wydarzenia/dr-ankier-dla-kresy-pl-o-smierci-karkocia-sprawiedliwosci-nie-stalo-sie-zadosc/

ATomek
01.02.2020, 11:39
W temacie. Kilka dni temu w Stanisławowie (dziś Iwano Frankiwsk) odbył się pogrzeb jednego z żołnierzy SS Galizien.
https://kresy.pl/wydarzenia/w-stanislawowie-uroczyscie-pochowano-weterana-waffen-ss-galizien-foto/
Mierzi mnie fakt, że dumnie biorą w nim udział obecne władze UA wespół z kapłanami greckokatolickimi. Kalendarz takich uroczystości przebijają te z Gołogór, gdzie co rok wykopują i co rok na nowo chowają tzw weteranów z SS.
„Sława Ukrajini!-Herojam Sława!" zawołanie obecnych sił zbrojnych UA
"Sława nacji! - Smert Woroham!”

S28Rvx6uC0Y

zibiano
01.02.2020, 16:39
Dzieki Atomek za te wszystkie wpisy ktore czytam i pomimo mijających lat nadal Nas mocno poruszają...
Pozdrawiam

ATomek
01.03.2020, 21:36
Przeglądam zdjęcia i wspomnienia z wyjazdu do Huty 2020 i oceniam.
Słowo, jakie mi się ciśnie to weryfikacja i nagłe zwroty akcji.
Sprawdzeniu uległa motywacja wyjazdu, skład, trasa, wiedza, stan zdrowia i stan motocykli a nawet biwakowy sprzęt.

94074

94075

Odczuwam u niektórych czarnuchów na naszym forum lekceważenie podejmowania podobnych wyzwań, bo co i rusz pojawia się tu pogardliwe określenie 'suweren' wobec ludzi, którzy biorą udział w promocji historii narodu polskiego i po imieniu nazywają zagrożenia dla tradycji i ciągłości naszego narodu. Nie zamierzam z tym polemizować bo zrozumiem ich prawo do krytyki. Szanujcie również moje, kiedy wstawię tu zdjęcie ruin kościoła, kapliczki, czy biało-czerwonej. Zwłaszcza tu, w okolicy Huty Pieniackiej tej historycznej, jak i obecnej, widać jak w szkle powiększającym czym był i jest patriotyzm i więź narodowa. Jestem wdzięczny losowi, który spowodował moją cykliczną obecność tutaj i ciągłą weryfikację wyższych uczuć.

Przywykłem do nazywania naszej grupy motocyklistami z Rajdu Katyńskiego.
Choć na Rajdzie byłem z naszej grupy jedynie ja i to w 2007, to wpisujemy się w tak nazwany stereotyp motocyklisty pojawiającego się tam, gdzie żywa historia. Łatka Katyniarza uwiera, ale się jej nie wstydzę, bo to dzięki inicjatywie RK cała ta moja przygoda z HP się rozpoczęła. Choć nigdy z Rajdem do Huty nie jechałem i nie wracałem, to dzięki niemu dotarło i o Hucie dowiedziało się wielu motocyklistów i nieb tylko. Pamięć o Hucie, Wołyniu, dumniej I , II Rzeczpospolitej, aż do dziś.

Podkreślam swoją niezależność. Afryka pozwala mi na beztroskie zwiedzanie całej okolicy, a kanon czarnucha każe przeżyć tak, żeby było co wspominać.

Zimowy wyjazd motocyklem zawsze kryje w sobie niewiadomą.
Można ją ograniczyć jadąc samochodem, jak to od lat robią prezes i członkowie motocykliści z RK, ale wywiady w klubowych kamizelkach, w tle z naszymi motocyklami wyglądają blado.
Bo można przecież podjąć ryzyko kupując w ciemno zestaw : kalendarz, adrenalina i termometr. Podobno przekraczanie granic uszlachetnia. Choć ludzie rozsądni nazywają to głupotą, to już po wszystkim mówią, że też tak by chcieli.

Jednym słowem chcemy to wszystko zrobić tak, żeby nasz pierwszy w tym sezonie tysiąc km zapamiętać. Wiem, nasze plany przeciw poczuciu humoru Pana Boga..

94076

W planie mamy niewiele: jeden dzień na dojazd, dzień z uroczystościami w Hucie i trzeci dzień na powrót. Każdy z nas zostawia w domach coś, do czego chce wrócić.
Odkręcamy manetki i wyrywamy się z tego kokonu nieskończonych robót, objęć namiętnych żon, maleńkich lub dorastających dzieci, jeszcze jakiś czas wlokąc za sobą jego strzępy. Wiemy, że starowne małżonki zalepią szybko wyrwę, trochę pomilczą, ale nazajutrz będą dzwonić:
pytać i opowiadać.

W Zbyszka transalpie niedomaga akumulator. Rano wstępnie umówiłem nowy do odbioru przejazdem przez Lublin, ale zaryzykowaliśmy i stary ciągnął ostatkiem sił.

W dobrą atmosferę początku naszej wędrówki wpisały się doskonale odwiedziny u Jakuba Wędrowycza. Nie uprzedzałem wcześniej i koledzy byli zdziwieni, kiedy zjechałem w jakieś ciasne podwórko. Niektórzy coś czytali Pilipiuka, ale postać Jakuba jest tak nierealna, że nie przyszło im do głowy, że może mieć swój dom, że staną kiedyś z nim twarzą w twarz. Nawet myśleli, że Wojsławice też wymyślone..

94077

94078

Pomnik stoi, nowe muzeum w budowie, a w starym swojski bałagan. Bez trudu nawiązujemy kontakt z jego kustoszem dzięki.. naklejkom z Rajdów Podlaskich na motocyklu.
-Toż wy jak rodzina Jakuba!- usłyszeliśmy na powitanie, tuż po oględzinach Jędrusiowych naklejek
-Giemba z czerwonym od samogonki nochalem, widły, walonki i podwinięta uszanka.
Byliśmy wśród swoich. Aż szkoda było odmówić degustacji tych wszystkich wspaniałości w szkle! Obiecaliśmy gospodarzowi stawić się w lipcu na dni Jakuba Wędrowycza.

94081

94079

94080

Ot i przykład motocyklowej ambiwalencji : z tyłu kufra św.Krzysztof, z boku herb Wędrowyczów.

Od Krasnegostawu i skrętu na Hrubieszów zaczyna się ciekawa droga. Czuć wpływ kulturowego pogranicza. Ziemi jakby zapomnianej, choć mijane pamiątki świadczą o bogatej historii.
Mogiły, kurhany, cerkiewki, kościoły.. kopiec w Horodle i za parę km Zosin- najdalej na wschód wysunięty kawałek Polski- i graniczny kordon. I kolejka na 24 godziny stania.
-Bo tu tak nie trzepią, jak w sąsiednim Dołhobyczowie- słyszymy.

consigliero
01.03.2020, 22:16
Miałem plan być, ale mi się logistyka trochę posypała, może za rok albo w innym terminie.
Wczoraj poszerzyłem też swoją wiedzę o Hrubieszowie http://www.browarsulewski.pl/browar-sulewski

RAVkopytko
01.03.2020, 22:23
Mój Dziadek mieszkał po drugiej stronie Bugu,tam gdzie Sołokija wpada do niego.Moja Babcia pochodziłą z Zosinia,Zofia miała na imię .Dziadek do Hrubieszowa jeździł rowerem,Ma 94 lata pali papierosy,pije wódkę :D chodzi bez laski,tylko wzrok i słuch już nie ten co kiedyś.
Bardzo lubię jak opowiada jak to było przed wojną,czasy wojny jakby pomija i nie chce o tym za bardzo opowiadać...
ATomku, ten festiwal Jakuba Wędrowycza to kiedy jest dokładnie?

Każdy z Nas Czarnuchuf,to chyba troszkę ma z Jakuba

ATomek
01.03.2020, 22:32
https://www.facebook.com/pg/dnijakubawedrowycza/posts/ Dni Jakuba Wędrowycza. Świętowanie w oparach bimbru i machorki

Można zrobić osobny wątek, jak jest ktoś bardziej obeznany i byliby chętni w lipcu na tszode itp.
Tym razem to krótki popas i punkt na mapie naszej wędrówki.

Nowy wątek o Jakubie:

http://africatwin.com.pl/showthread....666#post670666

MUTT
02.03.2020, 09:31
ATomek - mam wielki szacunek dla Ciebie .... i czytam zawsze z wielką przyjemnością .
:Thumbs_Up::bow:

Boldun
02.03.2020, 12:58
Na dniach Jakuba Wędrowycza byłem w 2014
Wygrałem z maużowinką konkurs na piosenkę tematyczną :D autorstwo i wykon :friday: w co po niektórych konkursach brałem udział bezwiednie :dizzy:
A i gra terenowa na której mecie była tzw. konsumpcja, całkiem interesującym doświadczeniem się okazała.
Stuknąć sie z Pilipiukiem stakanem samogonki bezcenne :D

mareksz007
02.03.2020, 16:44
A ja tylko "Wampira z MO" i "Truciznę" czytałem.
No to trzeba w kalendarzu zaznaczyć tą imprezę.

cheniek
02.03.2020, 17:00
19-21 lipca XIV Dni Jakuba Wędrowycza. Świętowanie w oparach bimbru i machorki

https://www.dziennikwschodni.pl/co-gdzie-kiedy/koncerty/xiv-dni-jakuba-wedrowycza-swietowanie-w-oparach-bimbru-i-machorki-program,n,1000246942.html

Można zrobić osobny wątek, jak jest ktoś bardziej obeznany i byliby chętni w lipcu na tszode itp.
Tym razem to krótki popas i punkt na mapie naszej wędrówki.

Ale ten termin to chyba z 2019 roku ...

ATomek
02.03.2020, 18:33
Dzięki za czujność cheniek. 17-19 lipca 2020. Nawet rocznica.

Na pogawędki o Pilipiukowym bohaterze - Jakubie Wędrowyczu zapraszam tu:

http://africatwin.com.pl/showthread.php?p=670666#post670666

ATomek
02.03.2020, 18:58
-Powinien pan dostać trzy mandaty: wjazd na przejście z pominięciem kolejki, zmianę pasa przez krawężnik i jazda bez kasku.
Ale niech pan jeszcze tam podjedzie- będzie szybciej. Paszport poproszę.

No, przyznaję, że mnie zagiął i poczułem wstyd. Niby skąd moje prawo do tego pośpiechu?
Następnym razem zrobię to trochę inaczej- postanawiam.

To mój tysięczny post na Forum. Spędzę go na Wołyniu jadąc milutkim szuterkiem w stronę Huty Pieniackiej

94091

Mijamy senny Włodzimierz Wołyński i za 30km dojeżdżamy do Pawliwki.
To nowa nazwa starego, polskiego Porycka. Tym razem wreszcie zajadę dotknąć przeszłości


98420

Poryck jest miastem z piętnem Krwawej Niedzieli 11 lipca 1943. Podobnie jak w 150 innych polskich miasteczkach Polaków modlących się w kościele upowcy obrzucili granatami, dobijali strzelając z karabinów a na koniec wnieśli i zdetonowali bombę lotniczą. Do dziś z zabytkowego kościoła zostały kolumny.

94092

94093

Upamiętnienie 220 ofiar z Porycka było pierwszym na Ukrainie postawionym za przyzwoleniem władz, bodaj w 2003r.
Stare upamiętnienie w formie krzyży -takich jak ten wysadzony w powietrze w Hucie Pieniackiej- było na starym, polskim cmentarzu w otoczeniu mogił z pięknymi nagrobkami. Był wpisany w miejsce i otoczenie przywołując pamięć o dawnej Polsce i przez to niestety często dewastowany.
Strona ukraińska przeniosła upamiętnienie w sąsiedztwo ruskiego cmentarza i nadała mu nową formę:

94094

niby jest jakiś napis, ale bez treści; może kształt fajny i wygodna kostka brukowa, ale proszę porównać go z pomnikiem poświęconym banderowcom w odległej o kilkanaście km wsi:

94095

Brak odniesienia do tradycji pozwala żonglować uczuciami oddającym hołd ofiarom i zrównanie ofiar z katami.

94096

Nasza droga prowadzi na Beresteczko i Leszniów.
Spadł dach wieży świątyni i odnowiony upamiętnia jej świetność.
Opowiadałem już kiedyś, że w obrębie murów klasztoru, do którego należał ten kościół bronili się Polacy przed banderowcami aż do 1945, do wyzwolenia a nawet po tym, jak władzę przejęli sowieci. Dopiero ci wysiedlili stąd polskich mieszkańców rozwiązując w ten sposób konflikt między Polakami a Ukraińcami.

‘ruiny polskich kościołów jak stojący przy drodze żebracy, wyciągają rękę i proszą jałmużnę’

Powtarzam się? Robię to zawsze patrząc na te i inne widoczne z daleka ruiny.

O zmroku wjeżdżamy do Brodów, robimy zakupy i rozważamy, którą drogą mamy jechać dalej. Różnica to kilkadziesiąt km, a chcemy dziś zanocować w Hucie. Korcą znane skróty, ale jest noc i deszcz.. Wygrał wariant mieszany- przez Pereliski. Jak się miało nazajutrz okazać- był to jedyny wariant

94097

Kudlaty95
02.03.2020, 20:34
Bardzo ciekawy temat , i jak najbardziej potrzebny . Szczególnie w dzisiejszych czasach. Warto uczyć się o kresach bo jest to kawał naszej pięknej i tragicznej historii . Mam nadzieje , że kiedyś będzie mi dane pojechać na nasze wspaniałe kresy , póki co pozostaje mi tylko czytanie książek , no ale wiadomo to nie to samo . Flaga UPA na piątym zdjęciu wyjaśnia wszystko .... Naprawdę dobrą robotę tutaj kolega wykonuje!!! , pozdrawiam .

ATomek
02.03.2020, 23:10
94116

Na polanę Huty Pieniackiej dojechaliśmy po nocy. Ukraińscy milicjanci zadbali o ognisko. Zbyszek odwzajemnił się nalewką, ale tym razem trzymali dystans i wcześnie poszli spać do hotelu, jaki zapewniało im MSW (ministerstwo spraw wszelakich)

94117

94118

Był niedzielny ranek. Do uroczystości kilka godzin, więc był czas na smarowanie skobla cmentarnej bramy, harce i spacery po okolicy

94119

94120

94121

94122

94123

Uroczystości pod pomnikiem były skromne, wyważone i spokojne. Pilnowały nas wyjątkowo duże zastępy milicji i służb specjalnych- antyterrorystów i pirotechników z psami. Mimo przenikliwego, zimnego wiatru przybyło wielu Polaków z kraju i okolic Lwowa. Autobusy i ich samochody dojechały do ostatniej wsi, gdzie niektórzy skorzystali z furmanki lub szli piechotą 5km. Wszyscy mimo zmęczenia byli zadowoleni z dotarcia na miejsce i z tego, że mogą oddać hołd biorąc udział w uroczystościach. To niepowtarzalna okazja do spotkań i wysłuchania opowieści. Oglądałem oryginalne dokumenty potwierdzające miejsce urodzenia- Huta Pieniacka.
Ocalały- Pan Franciszek wciąż w dobrej kondycji

94124

94125

Ucieszyłem się spotkaniem Pana Stefana- mieszkańca Huciska Pieniackiego- wioski, którą odnalazłem ostatniego lata. Zdawałem mu relacje z tego, co tam zastałem i zestawialiśmy to z tym, jak on zapamiętał rodzinne miejsce.
Ludzie poszukują kontaktów i jakichkolwiek informacji o przodkach, po których ślad urwał się tu, w Hucie Pieniackiej.
Po raz pierwszy nie było ani jednej flagi w banderowskich barwach ani nic, co mogłoby zakłócić uroczystości.

Przemówienia, wieńce, podziękowania..

I tak, jak nagle wszyscy się tu pojawili, tak nagle wszystko ucichło i zostaliśmy sami. Wiatr przypędził deszczowe chmury.
Wieczór spędziliśmy w ‘hotelu’ z dwoma milicjantami pilnującymi niby pomnika, a tak naprawdę to samych siebie i tablicy z ukraińską wersją wydarzeń

94126


Myślę, że ciekawy jest protokół z przesłuchania jednego z banderowców- sprawców masakry. Przedstawia wydarzenia od strony jakiej nie znamy:


Członek bandy UPA Dowhań Justyn s. Wasyla zeznał: „Nie pamiętam
dokładnie daty, lecz dobrze wiem, że pod koniec lutego 1944 roku, wczesnym
rankiem, do mojego mieszkania wpadł Melnyk Iwan s. Zachara i kazał mi
szybko stawić się przed chałupą Jakimowa Jakiwa, gdzie otrzymam broń.
Przy tym powiadomił mnie on, że zaraz cała banda UPA wspólnie
z [bandą z] Wołynia i niemieckimi wojskami «SS-Galizien» ruszy na wieś
Huta Pieniacka.
Stawiłem się w wymienionym wyżej miejscu, gdzie Jakimow Jakiw
wydał mi karabin rosyjskiego typu i do niego 15 sztuk ostrych naboi. Melnyk
Iwan, Jakimow Jakiw i dowódca wołyńskiej bandy UPA oznajmili
wszystkim uczestnikom, że zaraz ruszymy na wieś Huta Pieniacka, żeby
rozprawić się z mieszkańcami, ponieważ pomagają oni czerwonej partyzantce.
Po otrzymaniu tych krótkich informacji i zakończeniu przygotowań,
ruszyły na podwodach niemieckie wojska «SS-Galizien» w l[iczbie] 200
ludzi. Na ich czele pojechali saniami starosta Sieluprawy Kawecz Josyp
s. Maksyma z dowódcą – Niemcem w stopniu kapitana. Drugimi sańmi,
również na przedzie, pojechali Żarkowśkyj Wasyl s. Iwana i Żarkowśkyj
Stepan.
Za Niemcami, mniej więcej 15–20 minut później, ruszyła na Hutę Pieniacką
również nasza banda wspólnie z wołyńską bandą UPA. Jak tylko zaczęliśmy
podchodzić do wymienionej wyżej wsi, Niemcy otworzyli ogień
z dwóch armat i karabinów maszynowych, otaczając jednocześnie wieś ze
wszystkich stron.
Członkowie bandy UPA, którzy wówczas nadeszli, na rozkaz Melnyka
Iwana s. Zachara i Żarkowśkiego Petra oraz dowódcy wołyńskiej bandy,
również okrążyli wieś i robili to samo, co Niemcy, tzn. podpalali domy
i inne zabudowania, a mieszkańców eskortowali do kościoła. Tych, którzy
próbowali ukryć się, rozstrzeliwali na miejscu oraz otwierali silny ogień
karabinowy do uciekających.
Po tym, jak pierścień okrążenia, w którym była wieś, zacisnął się
i akcja zbliżała się do końca, ludzie z kościoła zostali przeprowadzeni do
szop i domów. Następnie zamykano je i podpalano. Mieszkańców wsi Huta
Pieniacka zapędzono do 4 lub 5 szop, w których znalazło się, ogólnie biorąc,
około 700–750 l[udzi]. Wszyscy zostali spaleni.
Pogrom wymienionej wsi trwał od 8 godziny rano do 2–3 po południu.
Następnie niemieckie wojska zabrały przede wszystkim całe bydło
– krowy, konie, owce, świnie oraz zboże, a członkowie bandy UPA wzięli
odzież, drób oraz inne rzeczy, po czym razem z niemieckimi wojskami
wrócili do wsi Żarków, gdzie Niemcy sprzedali mieszkańcom za wódkę
część bydła, głównie krowy.
Mniej więcej 2 tygodnie po zniszczeniu wsi Huta Pieniacka nasza banda
wspólnie z wołyńską bandą UPA oraz bandami UPA z okolicznych wsi
dokonała napadu i pogromu wsi Huta Wierchobuska rejonu oleskiego, położonej
w odległości 5 km od wsi Huta Pieniacka. Przyczyną pogromu tej
wsi, jak zeznałem wyżej, było to, że jej mieszkańcy również utrzymywali
kontakty z czerwoną partyzantką.
W wyniku pogromu wsi Huta Wierchobuska zostało spalonych około
60–70 domów z zabudowaniami gospodarskimi. Zabito także podczas próby
ucieczki ze wsi około 100 mieszkańców. Banda UPA zrabowała mienie
i bydło ofiar pogromu”.
Za zgodność: (—)
PA SBU, F. 26, op. 2, spr. 2, k. 208–211.
Kopia uwierzytelniona, maszynopisu



94127

ATomek
03.03.2020, 12:23
94131

W połowie nocy obudził mnie hałas- wycie wiatru i szarpanie namiotem. Był tak silny, ze musiałem z materacem przesunąć się od strony wiatru, by nie podwiało, ale i tak kołysało mną i całym namiotem. Kiedy znów się obudziłem, wydawało mi się, że zerwało tropik- namiot był mokry. Furkotanie pokrowca, którym przykryłem afrykę też wyprowadzało mnie z równowagi, ale nie chciało mi się wyłazić z ciepłego śpiwora w noc. Obstawiłem się spodniami motocyklowymi i kurtką od strony wiatru- tak, żeby odizolować nimi śpiwór od mokrej ściany. Stukot deszczu robił swoje…
Kiedy znów się obudziłem, było już widno, a Marek na nogach. Znalazł pokrowiec z mojego mojego motocykla i wywoływał nas na lepienie bałwana. Myślałem, że żartuje..

94132

94133

Jak się poruszyłem, okazało się, że materac jest w wodzie a śpiwór do kolan mokry. Kurtka i spodnie- gnój, razem ze wszystkim, czym obstawiłem się przed wiatrem. Nawiało mokrego śniegu pod tropik, skleiło go z wewnętrzną warstwą namiotu i z zewnątrz przygniotło ciężkim śniegiem. Było +1C. Dostałem od Marka zapasowe bojówki i już było dobrze.
Nadal wiało śniegiem i sytuacja stawała się poważna

94134

Na rozgrzewkę odpaliliśmy na pych transalpa Zbyszka (zdechł akumulator) i sprawnie spakowaliśmy obóz, bo wcale nie zapowiadało się na poprawę pogody. Na śniedanie mieliśmy widoki pięknej okolicy.
Marek widział okolicę w śniegu po raz pierwszy i zrobiła na nim wielkie wrażenie.
Teraz jeszcze stąd wyjechać.
Do rozmoczonych i rozjeżdżonych dróg doszła jeszcze przykrywka śliskiego śniegu.
Ale droga do wsi prowadziła w dół, co w tych warunkach było znacznym ułatwieniem.
Im niżej, tym było lepiej

94135

94136

94137

94138

94139

W Żarkowie spotkaliśmy kompanów z wczorajszego wieczora i namówili nas na skrót.
Jeszcze nim nie jechałem, ale proporcja była 6km lasem do 34 drogą i asfaltem.
Miało być słabo na początku, trochę pod wierzchołkiem i trochę na zjeździe. Droga malownicza- moja ostatnia do zaliczenia

94140

94141

94142

94143

94144

94145

94146

94147

Przejechaliśmy najwyższą górkę w okolicy i wyjechaliśmy znowu na Pereliskach..
Nad jeziorem w Ponikwie symbolicznie żegnamy się z okolicą. Za 2km łapiemy asfalt i kierujemy się na Lwów. Nadal wieje bardzo silny wiatr i zjeżdżamy odetchnąć do Oleska.
Ten zawalony dach na budynku dawnego klasztoru kapucynów to obecnie magazyn zbiorów muzealnych z zamku w Olesku i okolicznych pałaców. Podlega pod Lwowską Narodową Galerię Sztuki

94148

Jedziemy tak skokami po kilkadziesiąt km. Tym razem omijamy Lwów szerokim łukiem- w Busku kierujemy się na Kulików. Po drodze oglądamy to, co zostało z dawnego Kołodna

94149

94150

94151

Żółkiew. Tu popas na gorące czenaki

94152

Takie widoki nas uspakajają. Cieszymy się, że i Ukraina dołącza do rodziny państw niezależnych i ma swoich bohaterów


Granica wyjątkowo sprawnie. Na przemian wiatr i deszcz.
Rozpamiętuję w drodze wydarzenia i oceniam wyjazd jako wyjątkowo udany.
Dziękuję za towarzystwo i poświęcenie Mirkowi, Markowi i Zbyszkowi. Choć opisałem to ze swej strony, to wszystko przeżywaliśmy razem. Z Wami zawsze!
Wykorzystałem w opowieści zdjęcia Zbyszka- to te z datownikiem. Dziękuję

94153

94154

Kudlaty95
03.03.2020, 12:29
To was śnieg zaskoczył. Fajnie , że się ktoś interesuje historią i ją w taki sposób propaguje. Piękna sprawa :).

ATomek
03.03.2020, 20:19
Miałem plan być, ale mi się logistyka trochę posypała, może za rok albo w innym terminie

Marek, pamięć się liczy. Wierzę, że tam się jeszcze spotkamy. Jadąc tym skrótem wspominałem Twoją próbę przejazdu w 2012

Mój Dziadek mieszkał po drugiej stronie Bugu,tam gdzie Sołokija wpada do niego.Moja Babcia pochodziłą z Zosinia,Zofia miała na imię .Dziadek do Hrubieszowa jeździł rowerem,Ma 94 lata pali papierosy,pije wódkę :D chodzi bez laski,tylko wzrok i słuch już nie ten co kiedyś.
Bardzo lubię jak opowiada jak to było przed wojną,czasy wojny jakby pomija i nie chce o tym za bardzo opowiadać...
ATomku, ten festiwal Jakuba Wędrowycza to kiedy jest dokładnie?

Każdy z Nas Czarnuchuf,to chyba troszkę ma z Jakuba

Taki Dziadek to skarb! Stary rowerzysta, to i drogę zna. Poproś, to do Wojsławic Cię poprowadzi a i młodym pokaże, jak kielonek podnosić!


ATomek - mam wielki szacunek dla Ciebie .... i czytam zawsze z wielką przyjemnością .


Staram się nie zawieść

Bardzo ciekawy temat. Piękna sprawa :).

Pakuj zadek na motur i ruszaj! Twój temat czeka gdzieś tam, aż go odnajdziesz.


PS.
Zwykle wracając już planujemy gdzie pojedziemy za rok.
Z powrotem z HP jest inaczej. Planuję jedynie którędy tam wrócę.

misiak
03.03.2020, 20:30
Z dobrą ekipą to i śnieg niestraszny .
Dziękuje Atom.

RAVkopytko
03.03.2020, 20:32
ATomku,Już kilka razy namawiałem Go na wyjazd w tamte strony...
Nie chce tam jechać i już

renant
03.03.2020, 21:14
Tomek fajnie było przeżyć jeszcze raz ten wyjazd w twojej opowieści, również dziękuję za doborowe towarzystwo Tobie, Mirkowi i Markowi. Twoje opowieści o tych wszystkich miejscach świadczących o tragedii Polaków na Kresach, były bezcenne.
W tym roku to mój czwarty raz, jak odwiedzam Hutę Pieniacką zimą, za każdym razem jest inaczej, mimo że cel ten sam. Jak tylko będzie możliwość, za rok będę chciał znów to zrobić.
PS dzisiaj zamówiłem nowy akumulator, sprzęt musi być gotowy na sezon.

renant
10.04.2020, 09:23
Czas kwarantanny sprzyja nadrobieniu zaległości przebywania z rodziną. My z córką lubimy zabawę pod tytułem "zgadnij co zbudowałem z klocków". Córka czasami narzeka, że buduję rzeczy trochę trudne do odgadnięcia;)

ATomek
13.07.2020, 10:00
98352

98360

W Dzień Narodowej Pamięci O Ofiarach Ludobójstwa dokonanego przez ukraińskich nacjonalistów na obywatelach Wołynia i Małopolski Wschodniej II Rzeczypospolitej,
w imieniu odwiedzających ten wątek i wszystkich pamiętających, palimy symboliczny znicz i pozdrawiamy z Mirkiem z Huty Pieniackiej

98353

consigliero
13.07.2020, 10:54
Dobrze zobaczyć ten wpis, znaczy życie toczy się dalej. Jak się wjeżdża na Ukrainę, bo ze wsi mam niedaleko a już nie mogę usiedzieć.

ATomek
13.07.2020, 11:19
Przed wyjazdem zadzwoniłem do Straży Granicznej z pytaniem o wymogi. Na pięć przejść, jakie obdzwoniłem, odebrali na jednym, ale dopiero na linii interwencyjnej dot. zgłoszenia nielegalnego przekroczenia granicy. Dowiedziałem się, że potrzebny tylko paszport, dokumenty pojazdu i że obostrzenia w postaci maseczek.
Mirek potrzebował 10 minut na decyzję i kolejne 30 na przygotowanie.
O 23.00 byliśmy na przejściu Zosin-Ustiług. Widok kosmiczny: oświetlone hektary zamkniętego na głucho przejścia i ani żywego ducha. Miliony czerwono oświetlonych zamkniętych szlabanów; cała Rzeczpospolita Szlabanowa. Staliśmy tak zapatrzeni i wyszedł do nas - jak myśleliśmy-stróż. Ale nie! Był to w całej okazałości- i w wyglądzie i mowie- Właściciel tych wszystkich szlabanów!
W krótkich, wojskowych słowach skierował nas na Dorohusk- Jagodzin.
Przejechaliśmy koło Majowego domku cichutko, bo światła były pogaszone...
Na przejściu wszyscy mili, uprzejmi, podjechaliśmy wprost pod szlaban i po chwili odprawieni na stronę ukraińską. A tam smutny pan pyta:
A strachowka na Covid 19 je?
...mać...usłyszałem z tyłu...
Na granicy nie kupisz, najbliżej w Chełmie jutro, a właściwie dziś rano o 9.00.
Jedziemy do Chełma a właściwie nad jezioro Gliniane i w towarzystwie komarów spędzamy noc.
Ubezpieczenie oferuje np Warta. PZU nie. Koszt na dwa dni to 12zł.
Ubezpieczenie obejmuje koszty leczenia z osobną klauzulą Covid 19.
Tyle.

Może dodam jeszcze, że wracając, byliśmy jedynymi na przejściu (Hrebenne). Już po polskiej stronie była obowiązkowa wizyta w namiocie strażaków, gdzie zmierzono nam temperaturę.

majo
13.07.2020, 15:20
Tomek ... wbijaj nawet w nocy. Następnym razem nie miej dylematów. Zdrówka.

ATomek
16.07.2020, 02:52
Dzięki Majo

98387

Mój motocyklowy kalendarz ujmuje corocznie 11 lipca spędzony na Kresach, zaznaczonych czerwono czarnym piętnem.
11lipca 1943 to krwawa data. Jest we mnie jakaś determinacja w odczytywaniu symboliki. Dopatruję się w tym chęci mocniejszych przeżyć, ale tak naprawdę, wspominając ogrom tragedii nie mogę usiedzieć pod dachem. Potrzebuję przeżyć odrzucenie, wygnanie, rozłąkę i widok bestialskiej śmierci najbliższych w miejscu realnym. Potrzebuję dotknąć ziemi, muru, odetchnąć zapachem miejsca.
Dzisiaj, choć wokoło cicho, to też jest to trudne do zniesienia.
Nasuwa się pytanie- jak wyglądałoby to miejsca dziś, gdyby nie krwawe wyparcie stąd Polaków.
Ruina kościoła w Kisielinie stoi nadal i jest bardziej wyrazista niż jakikolwiek pomnik.
Symbolice dopomaga natura. To stąd pochodzi jedno ze zdjęć "mojej zielonej ukrainy"- niszczycielskiego zielonego żywiołu pasożytującego na bujnym drzewie wrośniętym głęboko w ziemię Kisielina

98388

Czas upływa i dzisiaj, niegdyś bujne, zielone drzewo, straszy suchym kikutem wraz z obumarłym pasożytem

98389

Zabójcza jemioła pojawiła się nawet na młodym, bezbronnym, zielonym drzewie wyrosłym na polskich ruinach. Wzrasta jego sokami, wtapia się swoją zielonością w jego koronę . Udając sąsiedztwo, niby ubogacając swym kształtem, tak naprawdę prowadzi do zagłady.
My to wiemy, drzewo raczej będzie wzrastało nieświadome...

98390

98391



98392

Przebraża (dziś Hajowe) nie znajdziecie na mapach dzisiejszej Ukrainy.
To kara za pamięć niezdobytego bastionu miejscowych Polaków i uciekinierów z Polesia wołyńskiego, którzy raz cudem uniknęli śmierci z banderowskich pacyfikacji, a przeżywali ją tu na nowo z każdym kolejnym upowskim atakiem.
Cmentarz przetrwał z racji rangi cmentarza wojennego.
Dziś człowiek, który ma największy wkład w odnajdywanie i symboliczne upamiętnianie ofiar ma wieloletni zakaz wjazdu na UA

98393

98394

Moja babcia była Polką. Nasze nazwisko też jest polskie.

Małym przerywnikiem w historii jest miłe spotkanie z dzieciakami.
Pięknie prezentują się na "dorosłym" motocyklu.
Chłopak dumnie opowiada o swoich staraniach w utrzymanie sprzętu,
a dziewczynka o urokach jazdy i poznanej dzięki motocyklowi okolicy.
Na odjezdne klasyczne „lewa w górę”

98395

98396

98397

My po drodze mamy Krzemieniec i Poczajów, gdzie ukończono dobudowę nowego kompleksu cerkiewnego (ten po prawej stronie). Po przejęciu ziem polskich, obecnym właścicielem jest UKP Patriarchatu Moskiewskiego, ale Ukraińcy nie ustają w próbach przejęcia całej ławry na użytek nowo powstałego kościoła narodowego- Prawosławnego Kościoła Ukrainy. Jego powstanie w 2019r zasługuje na osobną uwagę

98398

98399

Jadąc robię rachunek mijanych miejscowości

98400

98401


Z Poczajowa jedziemy polami do Podkamienia. W planie były niedalekie Palikrowy, ale dogoniło nas załamanie pogody, które dotychczas szczęśliwie udało nam się omijać. Temperatura z 32stC spadła do 11

98402

98403

Obowiązkowa wizyta w Pieniakach


98404

98405

I jak zwykle, mimo gwałtownych burzy i ulewy, najbezpieczniej czuliśmy się w Hucie Pieniackiej

majo
16.07.2020, 15:23
Dzięki Tomek. 11 lipca wpisałem do kalendarza na 2021. Mam nadzieję że się uda.

wierny
18.07.2020, 08:06
Dziękuję Tomku i Mirku.:Thumbs_Up: Jakby ktoś miał ochotę posłuchać audycji Lwowska fala pt. "Krwawa niedziela", to podrzucam link: https://www.radio.katowice.pl/audycje,17,Lwowska-Fala.html Pozdrawiam serdecznie.;)

Raper Stopa- Dumka kresowa
wcDDdN5afNE

Sławekk
16.08.2020, 13:47
Staram się ulokować fotki w pamięci. Ta niepozorna górka - czy to ta gdzie ciążku podjechać po opadach ? :)


p.s
Szkoda, że Ukraińcy wprowadzili kwarantannę.

ATomek
27.10.2020, 21:00
Mija kolejny rok mojej pasji, jaką jest docieranie afryką do miejsc związanych z szeroko rozumianą dawną Polską. Pociąga mnie jej koloryt i różnorodność w niej losów ludzkich ujętych w ramach historycznych i geograficznych. Niewyczerpane źródło emocji.
Ten tragiczny wątek o Hucie Pieniackiej reprezentuje ułamek procenta miejsc, po których pamięć ginie. Z racji wspólnoty narodowej odnajduję je i dzielę się z Wami ich historią wraz z moimi emocjami i przygodami z dotarcia do nich. Tak ja pojmuję troskę o zachowanie pamięci.
Piszę zdjęciowe opowieści, ale spoglądam też szerzej, co robią rządy w tej sprawie.
A sprawa jest złożona, bo dochodzą do tego relacje z sąsiednimi państwami, na których dziś te miejsca się znajdują. W ich składzie jest 52% terytorium dawnych naszych ziem i nikt nie wie ile ludzi, ile historii. Te młode i niezależne państwa, nadal pozostają w cieniu wielkiej Rosji,w skład której zresztą do niedawna wchodziły, a ich interesy przenikają się do dziś.

Ten rok to głównie zmiany, a raczej pogłębienie relacji z Ukrainą i w tym wyraźna próba kompromisu w sprawach historycznych. Daleko idące ustępstwa rządu RP w zestawieniu z polityką historyczną UA, budzą zasadne obawy środowisk Kresowych. Jednak mogę wypowiadać się jedynie za siebie.
Tak jak głęboko wierzyłem do 2011 w możliwe „pojednanie”, tak dziś chciałbym tylko realizacji polityki wzajemności.

Można gardzić polityką, ale w tym wypadku to jedyna droga do ocalenia prawdy historycznej. Oddolnie postawione krzyże pamięci i tablice w miejscach wiosek wyrżniętych przez upowców są dziś ścinane i niszczone. Jednocześnie ustawiane tablice informacyjne jednoznacznie zakłamują historię. To nie jest historyczny kompromis, kiedy oczekuje się, że w Polsce powstaną legalne pomniki gloryfikujące ukraińskich morderców. Niedorzeczne jest targowanie się o ekshumację i godny pochówek ofiar i uzależniając go od budowy pomnika katom.

Może zbyt osobisty to wstęp, ale od wielu lat wyczekuję konkretów w sprawie naszej polityki historycznej z UA. Jasno sprecyzowanych i na piśmie.
Myślę, że nie jestem w tym odosobniony i chętnie przeczytacie najnowszy, dzisiejszy komunikat polskiego IPN, który wiele wyjaśnia:

https://ipn.gov.pl/pl/dla-mediow/komunikaty/120323,Stanowisko-Instytutu-Pamieci-Narodowej.html

Tygrys 74
28.10.2020, 05:47
Jeszcze żyją ludzie którzy pamiętają i policzkiem dla Nich jest wlazenie do dupy Ukraińcom przez tyle lat przez wszystkie rządy RP.

ATomek
07.11.2020, 09:31
W ostatnim poście zamieściłem stanowisko polskiego IPN.
Dla równowagi wypada wstawić link do ostatniego wywiadu z szefem ukraińskiego IPN:

https://kresy.pl/wydarzenia/regiony/ukraina/szef-ukrainskiego-ipn-zolnierze-waffen-ss-galizien-nie-kolaborowali-z-iii-rzesza/

ATomek
07.11.2020, 09:51
Dwa stanowiska, a pomiędzy toczy się życie:

dlEq_0YydwU

El Komendante
07.11.2020, 15:47
Dobrze, że jesteś.

flisak
07.11.2020, 16:59
Nie wiem czy mogę Tomku w twoim wątku, ale gdzieś musiałem.
W związku z aresztem domowym zacząłem przekopywać śmietnik zwany Netflixem w poszukiwaniu ciekawych dokumentów. Jakież było moje zdziwienie gdy zobaczyłem mapę Europy z 1939r. Nie umiem zrobić printscreena to wstawiam link do artykułu. https://www.antyradio.pl/News/Wpadka-dokumentu-o-II-wojnie-swiatowej-na-Netfliksie-11-bledow-na-jednej-mapie-38016
Tak więc serial odpuściłem po pierwszych minutach.

daro
16.12.2020, 10:01
Jeśli można, ciekawe dwa odcinki o Hucie Pieniackiej. Cały film jest o XVIII RK.
Pierwszy raz dotarłem do HP w 2009 r. z RK, rok później pojechaliśmy we dwóch z Tomkiem i tak to się zaczęło.
https://youtu.be/At8JPIupKlg
https://youtu.be/Glre-soDc1A

daro
16.12.2020, 21:48
I jeszcze jeden ciekawy film w temacie
https://youtu.be/6YARNGRv8VQ

Boldun
18.12.2020, 00:35
Jak to było?
Slava gerojom?
https://www.youtube.com/watch?v=lzqUqw7gjMg

Następny Dokument
https://www.youtube.com/watch?v=7zwFfaNH6aA

A tak nawiasem mówiąc, to dziadkowie mojej Szanownej 0,5 żyją, dzięki sąsiadom ukraińcom, którzy ich ostrzegli " Uciekajcie bo juro będzie za późno"...
i o strzałach jak przez Bug się przeprawiali..
Teść chciałby do Truskawca.. trampkiem, zobaczyć. a tu życie podgryza:mur:

ATomek
07.02.2021, 22:22
A tak nawiasem mówiąc, to dziadkowie mojej Szanownej 0,5 żyją, dzięki sąsiadom ukraińcom, którzy ich ostrzegli " Uciekajcie bo jutro będzie za późno"...
i o strzałach jak przez Bug się przeprawiali..



Naszła mnie Boldun taka refleksja po tym, co wyżej napisałeś:

104047

To przykład upamiętnienia takiej bohaterskiej postawy z Horodła.
Polacy są wdzięczni i pamiętają.

To kogo należy czcić? Bohaterów , którzy z narażeniem życia ratują sąsiadów, czy ich morderców?
Ukraiński badacz Wiktor Poliszczuk w swojej książce z 2003 "Gwałt na prawdzie o zbrodniach OUN Bandery" podaje szacunki 80.000 ukraińskich ofiar tej organizacji: takich właśnie sąsiadów i innych przeciwstawiających się bestialskiej przemocy.
Tak. Poszukuję odpowiedzi, czy Rusini- Ukraińcy mieli wybór.



Ale dzisiaj moja inna opowieść.

Krótka historia trzech pomników

Jakoś tak się składa, że moja pamięć o Hucie Pieniackiej przybiera co i rusz nową, nieoczekiwaną formę. Na stronie ludobójstwa @wolyn.org poniżej HP znalazłem wymordowaną wieś Wanaty:
http://wolyn.org/index.php/publikacje/1303-kalendarium-ludobojstwa-rok-1944-luty


PIERWSZY POMNIK z trudu naszego i bólu Polska powstanie by żyć


104038

Poranek 28 lutego 1944, dzień zagłady podolskiej Huty Pieniackiej, był również ostatnim dla oddalonej od niej o 500 km wsi Wanaty. To wieś nieopodal Garwolina, gdzie mieszkam, a w sąsiedztwie rodzinnej wsi mojego dziadka. Co łączy pacyfikację Wanat z wołyńskim ludobójstwem oprócz daty i nienawiści?
Bezpośrednią przyczyną spalenia obu wiosek i wymordowania jej mieszkańców była potyczka zbrojna, którą partyzanci stoczyli z Niemcami w lesie pod Bączkami tydzień wcześniej i śmierć kilku Schutzmanów. Ten tydzień to taktyczny czas na powrót do domów uciekinierów obawiających się represji.

W czasie II wojny światowej w Garwolinie i okolicach działał silny ruch oporu, Duże siły Niemców zgrupowane w okolicach Garwolina miały zahamować udział i poparcie mieszkańców wsi dla partyzantów i wiązały się z planowanym intensywnym poborem ludności na roboty do Rzeszy. Była to jedyna w powiecie tak duża pacyfikacja i jedna z największych w Generalnej Guberni.
I tu akcją pacyfikacji dowodzili Niemcy, a udział wzięli Ukraińcy w służbie niemieckiej wraz z okolicznymi żandarmami, policją granatową, funkcjonariuszami Kryminalpolizei i Schutzpolizei. Bezpośrednio mordowały tzw. oddziały pomocniczej policji ukraińskiej, w tym ten stacjonujący we dworze Zawady koło Garwolina. Wieś Zawady to moja rodzinna wieś.


104039

300m od dworu, za stawem, był dom rodzinny mojego ojca. Miał wtedy 14 lat i z braćmi zakradali się w pobliże zaspokoić dziecięcą ciekawość. Nie było to specjalnie trudne, bo brzeg stawu porastały krzaki głogu, będące jednocześnie granicą rodzinnej łąki. Zza nich dochodziło „Heili, Heilo, Heila” i donośne komendy musztry.
Żołnierze budzili strach w okolicy i u miejscowych zyskali miano Kałmuków-Mongołów. Długo jeszcze po wojnie było to okoliczne, dosadne nazwanie barbarzyńskiego zachowania.


104040
Pomnik na cmentarzu w Łaskarzewie

W Wanatach zamordowano 108 Polaków, w tym 47 dzieci i młodzieży w wieku od 1 miesiąca do 16 lat, 37 kobiet w wieku od 18 do 78 lat oraz 24 mężczyzn w wieku od 18 do 88 lat. Pacyfikację przeżyły tylko dwie osoby: Julianna Olejnik i Władysław Górzkowski.
Mord przebiegał systemowo: bestialskie uśmiercanie, grabież dobytku, palenie- zacieranie śladów po okrucieństwie.
Przebieg i relacje ocalałych świadków:
http://free.of.pl/l/laskare/historia_laskarzew_1939-1945_4.html

104041

Cóż. Można powiedzieć – wojna i jej prawa, ale trzeba przedstawić postać wojennego starosty miasta Garwolin.
Karl Ludwig Freudenthal, doktor praw, wyższy oficer SS spokrewniony z innym zbrodniarzem wojennym, generalnym gubernatorem Hansem Frankiem. Był z tego pokrewieństwa bardzo dumny i stale je podkreślał. Zaciekły polakożerca, którego rządy zaznaczyły się pasmem okrucieństw: prawie 1000 Garwolaków rozstrzelanych i 2100 wywiezionych na roboty do Niemiec.
Po usunięciu księży rezydował na plebanii, a zasłynął z budowy basenu z macew z okolicznego żydowskiego kirkutu.
Już w styczniu 1941 r., Freudenthal usunął Żydów z Garwolina do utworzonych gett w Żelechowie, Parysowie, Sobolewie i Łaskarzewie. Gestapowcom i żandarmom wydał rozkaz każdego spotkanego w mieście Żyda na miejscu zastrzelić.

28 lutego 1944 osobiście dowodził pacyfikacją Wanat, co przelało szalę i Sąd Delegatury Rządu na Kraj polskiego państwa podziemnego zażądał wykonania kary śmierci.



104042

Rzeka Promnik w Wanatach





DRUGI POMNIK chwała bohaterom walk o wolność Ojczyzny


104043

Przy dawnej szosie lwowskiej, dzisiejszej drodze Warszawa – Lublin, 3 km przed Kołbielą, w lesie po lewej stronie drogi, znajduje się obelisk z napisem:
„W tym miejscu 6 lipca 1944r. oddział dywersyjny Armii Krajowej obwodu "Gołąb Garwolin dokonał udanego zamachu na starostę Karla Frendenthala, hitlerowskiego kata ludności powiatu garwolińskiego."
Jako bezwzględny egzekutor nazistowskiej polityki niemieckiej, Frendenthal został zastrzelony
6 lipca 1944 podczas brawurowego zamachu dokonanego przez 8 ludzi: ppor. "Ziuk" (Wacław Matysiak) – dowódca akcji, st. sierż. "Czarny" (Jan Piesiewicz) i st. wachm. "Sęk" (Stanisław Jaworski) – zastępcy dowódcy oraz wachm. "Grześ" (Franciszek Lussa), plut. "Kruczek" (Stefan Zysk), st. strz. "Grab" (Stanisław Tobiasz), st. strz. "Brodacz" (Henryk Winek) i st. strz. "Szczupak" (Kazimierz Wielgosz) – członkowie grupy dywersyjnej AK z Garwolina (KEDYW).

Moja babcia i matka wspominały lipcowy dzień 1944, kiedy do ich sklepu w Garwolinie wszedł młody chłopak i bez słów, jednym spojrzeniem porozumiał się ze Staszkiem – bratankiem pomagającym im wówczas w prowadzeniu sklepu. Ten pożegnał się słowami, że nie wiadomo, czy wróci…
O bohaterstwie wujka- Stanisława Tobiasza (Grab) publicznie powiedziano dopiero na jego pogrzebie w latach 90tych.


104044




TRZECI POMNIK Polaku wiedz Ojczyzno pamiętaj

104045

Na zemstę okupanta nie trzeba było długo czekać. Rano 8 lipca 1944 r. Niemcy przywieźli z warszawskiego Pawiaka 30 więźniów-zakładników z zagipsowanymi ustami. Rozstrzelano ich w Garwolinie, tuż za mostem na Wildze, na skarpie szosy lubelskiej. Ciała zamordowanych załadowano na ciężarówki, te same, które ich tu przywiozły z Warszawy. Nie upłynęła nawet godzina, a krwawe plamy na poboczu pokryły się kwiatami. Jeszcze tego dnia wieczorem żołnierze Kedywu ustawili krzyż i tablicę z napisem „ Cześć bohaterom ". Dziś w miejscu tym, staraniem Garwolinian stoi nowe upamiętnienie.
Przy starym, będąc jeszcze harcerzem stawałem na warcie…
„Polaku wiedz, Ojczyzno pamiętaj”

zimiok
08.02.2021, 13:39
A tak nawiasem mówiąc, to dziadkowie mojej Szanownej 0,5 żyją, dzięki sąsiadom ukraińcom, którzy ich ostrzegli " Uciekajcie bo juro będzie za późno"...
i o strzałach jak przez Bug się przeprawiali..


https://lubimyczytac.pl/ksiazka/313620/sprawiedliwi-zdrajcy-sasiedzi-z-wolynia

Ciekawy reportaż o tych, którzy wówczas pomagali.

ATomek
09.02.2021, 22:10
„Nie ma zbrodniczych narodów, są zbrodnicze ideologie i organizacje”


Powoli zbliża się czas, by zakończyć moje poszukiwania w ramach Motocyklem do Huty Pieniackiej.
A trzeba się spieszyć, bo już dziś pojawiają się pytania typu:
„Pomocy! Nie mogę nigdzie znaleźć, jaką powierzchnię miała przedwojenna Ukraina?!”

Mam też coraz więcej przemyśleń dotyczących swoich „publikacji” tutaj, na Forum.To tu budziły się i rozwijały, wręcz dojrzewały z Waszą pomocą, ale stanowią zbyt duży kontrast do ogólnego przesłania Forum. Nie umiem z nich zrezygnować, ale pozostawię je tu niedopowiedziane. Zwłaszcza teraz, kiedy więcej gadania i pisania niż jeżdżenia. Bo jednym z moich założeń było opisywać tylko to, co widziałem i fotografowałem.





Początkowym był odruch serca, by odnaleźć i upamiętnić polską wieś zgładzoną wraz z jej mieszkańcami 28 lutego 1944.
Potem było już zawsze „w drodze do HP”.

Wydarzenia z pacyfikacji wsi, ale i wydarzenia które obserwowałem za każdym moim tam pobytem, zaczęły układać się w jakiś sens, którego całkowicie nie rozumiałem, ale mu się podporządkowałem. Czasami wydarzenia nie miały bezpośredniego związku, ale odnalezione w pamięci po latach, okazywały się brakującą cegiełką w murze. Z cegieł barbarzyńsko zburzonych domów budowałem całkowicie nowy mur.
Wierzyłem, że idąc do źródła cofam się w czasie i tak łatwiej mi mi było zrozumieć minioną rzeczywistość.
Cały czas towarzyszyła mi idea poszukiwania źródeł- jeden wyjazd-jedno źródło.
Wokół HP poznałem wiele źródeł Seretu, wywierzysko Bugu, Styru, Ikwy, Horynia, a wraz z nimi naturalne granice ludzkich społeczności. Wierzyłem, że idąc do źródła cofam się w czasie i tak łatwiej mi mi było zrozumieć minioną rzeczywistość. Źródła rzek i ich dorzecza, to zwykle pierwsza, mała ojczyzna człowieka, a czasem nawet jedyna, za którą trzeba walczyć i czasem zginąć. Małe rzeczki są jak małe ludzkie społeczności i zasilają rzeki wielkie, stanowiące granice narodów.
Widziałem rzeki dzikie, ukrywające toń w bagnach i oczeretach i oswojone, zaprzęgnięte do pracy w kieracie młyna, jazu, rybnego stawu; ciche lub odbijające stukot kół po moście, wrzawę kąpiących się dzieci, senny rytm kijanek, a od święta nawet dźwięczny kobiecy śpiew.
Widziałem naprawdę, czy tylko śniłem czyjeś wspomnienia?

Nie da się śnić w nieskończoność. Choćby na siłę zaciskać powieki, to powoli dotrze do nas codzienność a wrażliwość przygniotą fakty. Fakty to daty, nazwiska, przyczyny i skutki.
To krwawe przerwanie snu.

Przyszedł czas na odkrywanie nowych źródeł. Stały się nimi relacje świadków, wspomnienia ich rodzin, i świadectwa badaczy. Były dla mnie czytelne, bo bez trudu mogłem je przypisać do poznanych miejsc: wiedziałem co jest za górą, dokąd zaprowadzi mnie droga, jak smakuje źródlana woda, gdzie wschodzi słońce i jak daleko jest do najbliższego kościoła.
Prosiłem o dar rozeznania dobra i zła.

Jednak dalej nie mogłem zrozumieć „dlaczego?”

To wstęp, początek końca, bo wydaje mi się, że znalazłem już odpowiedź.





To, o czym chciałbym napisać, zbiega się z dzisiejszą datą 9 lutego.
To rocznica zarąbania siekierami ludności polskiej, wołyńskiej wsi Parośla.
Pierwszy paciorek wołyńskiego Różańca.

Pierwszy mord pierwszej formalnej formacji UPA podległej OUN-B sotni Hryhorija Perehijniaka "Dowbeszki-Korobki"- sotni do zadań specjalnych.
I jakże wymowne jest pierwsze upamiętnienie rzezi z napisem, że dokonali tego ukraińscy nacjonaliści. Jedno z dwóch spośród dziesiątków, jakie widziałem. Jeszcze tam stoi.
Moje dotarcie do Parośli opisywałem już w tym wątku w 2016r.


104107

jochen
10.02.2021, 10:18
Dziękuję ATomku, każdy Twój wpis jest bezcenny :Thumbs_Up:

ATomek
11.02.2021, 21:09
Nie mamy wpływu, jaka ta Ukraina będzie. Ale Ukraińcy mają.
Racje jakich Ukraińców mamy zrozumieć? Czy tych, którzy przeciwstawiali się barbarzyństwu , czy też tych, którzy ich mordowali? Jak daleko można się posunąć i co wyznacza granicę?
Wydaje mi się, że takie pytania zadaję sobie tu w tym wątku po raz ostatni.

Pamiętamy Jałtę 1945, ale tu zostało tylko ujawnione to, co postanowiono już dwa lata wcześniej w 1943 w Teheranie i utajniono. Losy II RP już wtedy zostały przesądzone jako przynależącej do rosyjskiej strefy wpływów, co daje mi inne spojrzenie na późniejszy przebieg wydarzeń na Kresach. Wykrwawienie, wynarodowienie Polaków było "oczyszczeniem kulturowym zbędnego, od zawsze wrogiego elementu". Wywózki w głąb Rosji w ramach sowietyzacji trwały całą wojnę od 1939 aż do 1946 (wysiedlenie Polaków ze Lwowa), co zwalniało miejsce dla Rosjan, ale i Ukraińców marzących o własnym państwie.

Mając na uwadze kierunki wyboru niepodległości Ukrainy należy przywołać Sicz Poleską, która od podziału OUN w 1940, obok OUN Bandery i OUN Melnika była jedną z trzech, najsilniejszą frakcją w walce o ukraińską niepodległość.
Nie związała się z OUN, widząc jej totalitarne skłonności. Jako jedyny przedstawiciel ukraińskiego ruchu niepodległościowego, potępiła nakaz : "W związku z sukcesami bolszewików należy przyspieszyć likwidację Polaków, w pień wycinać, czysto polskie wsie palić".
To nakaz dokończenia ludobójstwa, rozpoczętego w końcu 1942 masowym mordem wsi Obórki na Wołyniu.

Poleska Sicz powstała na Polesiu Wołyńskim do walki z partyzantką radziecką, jako pierwsza podziemna armia ukraińska o nazwie UPA (Ukraińska Powstańcza Armia). Jej założycielem i atamanem był Maksym Boroweć "Taras Bulba"- pomysłodawca i twórca Ukraińskiego Odrodzenia Narodowego. Jako głównego wroga widział komunistyczną agenturę Związku Sowieckiego.
Krótko przed wojną więzień Berezy Kartuskiej.

Lektura jego autorstwa "Listów otwartych do Przywódców OUN Bandery" z 1943 jest porażająca.

Niestety Bulba przegrał z banderowcami.
Jego UPA została rozbita, nazwa zawłaszczona i z ochotniczej armii rewolucyjnej stała się formacją z tworzonych terrorem bojówek, pod dowództwem trzonu OUN, głównie z byłej Galicji.
Chcąc wymusić jego uległość banderowcy porwali i zamordowano jego żonę Annę Opoczeńską.
Za niechęć współpracy z Niemcami został uwięziony w Sachsenchausen.
Po wojnie, podobnie jak większość dowódców ukraińskich, jako generał z polskim paszportem, wyjechał w 1948 do Kanady, gdzie w 1981 zmarł wśród ukraińskiej emigracji w zapomnieniu. Przed śmiercią opisał swoje wspomnienia w książce "Armia bez ojczyzny"



104147

ATomek
13.02.2021, 17:09
Ukraiński historyk nazywany ukraińskim sumieniem

Na koniec tej literatury faktów, chciałbym przedstawić Wiktora Poliszczuka- ukraińskiego badacza historii, który całe swoje życie poświęcił na odnalezienie i badanie dokumentów z archiwów ukraińskich i sowieckich, dotyczących tematów poruszanych w tym wątku.

Urodzony w 1925 w Dubnie na Wołyniu, prawosławny Ukrainiec.
Jego Ojciec był Ukraińcem, przed wojną wójtem gminy Dubno, w 1940 rozstrzelanym bez sądu przez NKWD.
Siostrę jego matki za używanie języka polskiego okrutnie zamordowali banderowcy, co jak sam często podkreślał, było dla niego wstrząsem.
Matka była Polką. W 1940 w ramach depolonizacji aresztowano całą jego rodzinę i wywieziono do Kazachstanu.

Po wojnie Wiktor wraz z matką i siostrami wrócił do Polski, skończył studia pedagogiczne, pracował jako nauczyciel rosyjskiego, skończył studia prawnicze i został radcą prawnym, prokuratorem i adwokatem. W 1981 wyemigrował do Kanady, gdzie był prawnikiem i politologiem ze specjalnością historii myśli politycznej. Będąc autorem książek, dziennikarzem i publicystą, publikował swoje myśli w ponad 200 pozycjach w języku angielskim, ukraińskim i polskim w Kanadzie i USA. Obronił pracę doktorską na temat ideologii nacjonalizmu ukraińskiego.
Jego prace to obszerna, druzgocąca, obalająca mity i dobrze udokumentowana krytyka zbrodniczych dokonań ukraińskiego nacjonalizmu wobec Ukraińców i Polaków.



Tak opisał swoje motywy podjęcia badań nad zagadnieniem nacjonalizmu ukraińskiego:

W Kanadzie już po pierwszych miesiącach mego tutaj pobytu zetknąłem się z wręcz zoologicznym nacjonalizmem ukraińskim, z nienawiścią do wszystkiego, co polskie. Ja, wychowany w duchu patriotyzmu ukraińskiego, ukształtowany na klasyce polskiej, ukraińskiej, rosyjskiej, zachodnioeuropejskiej i amerykańskiej, nie mogłem się pogodzić z takim spojrzeniem na świat i na ludzi, dlatego też, jak i w związku ze świadomością tego, czego dopuścili się banderowcy na Wołyniu wobec ludności polskiej, podjąłem decyzję o poszukiwaniu materiałów stanowiących bazę moich badań nad nacjonalizmem ukraińskim. Temat ten pochłonął mnie całkowicie, pracowałem nad nim bezustannie.

Z recenzji jego prac pisanych przez historyków:
"Dokonał rzeczy tak rzadkiej, że prawie niemożliwej. Zmierzył się z tragicznym dziedzictwem części narodu, do którego przynależność wybrał. Zmierzył się i zwyciężył. Spowiedź Wiktora Ukraińca Gorzka prawda. i ma w sobie coś z ekspiacji za winy narodu, które przecież Jego osobiście w najmniejszym stopniu nie obciążały. Czuł, że tak trzeba, więc tak zrobił, odnosząc moralne zwycięstwo dla ludzi dobrej woli różnych nacji.
W literaturze tematu trudno znaleźć poważnego historyka, który podważałby tezy Poliszczuka"

W jego twórczości znajdziemy również krytykę współczesnych polityków i poprawnych politycznie historyków relatywizujących fakty z zakresu stosunków polsko-banderowskich i współczesnych.

Swoje dzieła pozostawił nam jak testament, symbolicznie ostrzegając nas, że tu i teraz, dzisiaj lub jutro wystarczy iskra, żeby zabrzmiało znów nad połoninami "Smert, Smert, Lacham, smert"

koniec

ferdek
13.02.2021, 20:17
Dziękuję Atomku za ten temat, jeden z najchętniej przeze mnie czytanych na forum. Szkoda, że dalszej części nie będzie, ale chyba rozumiem dlaczego. Do zobaczenia gdzieś przy ognisku.

qbaRD07
15.02.2021, 10:27
Również zerkam regularnie, straszna ta nasza historia.
Zresztą nie tylko nasza.

ATomek
17.02.2021, 10:15
104303

Wyjątkowy rok, wyjątkowa data: 567 marca wietrzymy śpiwory.

Luti
18.02.2021, 23:24
Hej ATomek. Na dzień dzisiejszy. Lecicie w tym roku?

Ok. Doczytałem. Polska w czerwonej strefie, poza tym potencjalna kwarantanna na powrocie.

Jarek
24.02.2021, 11:00
Tomasz- zamiast drewna powinieneś książki "obrabiać"...szacunek i podziw:)

PS- kilka ciekawych rzeczy popełnił też K.Dębski..
pzdr

ATomek
24.02.2021, 12:48
Dzięki, Jarek. Uczę się wiązać fakty historyczne, które jednostkowo historycy już obrobili i udostępnili. Zauważyłem, że historia "dzień po dniu" jest nudna i nikt jej nie chce i nie ma czasu jej czytać. Ja łączę ją ze swoimi emocjami związanymi z odwiedzanymi miejscami.
Bywa, że gdzieś mnie pociągnie i dopiero tam dowiaduję się o wadze historycznej miejsca. To nazywam przygodą, którą moja przyjaciółka, historyczka M nazwała:
"Tomek, to miejsca cię wybierają, żebyś je odwiedził i opowiedział o nich innym".
Tak, czy inaczej cudownie spędzam czas tak w podróży, jak i później przy opisach. A jeszcze jeśli ktoś coś z tego znajdzie dla siebie...

Luti. Założenie Renanta i moje było takie, że po 28 lutego będzie poluzowanie rygorów wyjazdowych. Chodziło o wcześniejsze przygotowanie siebie i motocykla, żeby tylko czekać na sygnał. Jak się nie da, trudno. A jak się jednak da, to decyzja z dnia na dzień.

ATomek
25.02.2021, 11:58
W związku z pytaniami o tegoroczne uroczystości w HP:
Hutniacy organizują w sobotę mszę w lwowskiej katedrze o pokój duszy dla pomordowanych i miłosierdzie dla oprawców, a w niedzielę skromne uroczystości pod pomnikiem.
Na obchodach kładzie się cieniem prowokacja z końca zeszłego roku:

https://www.zachod.pl/218391/znow-prowokacja-w-hucie-pieniackiej/

ATomek
28.02.2021, 22:32
Dzisiaj rocznica, dzisiaj wspomnienie.
Pierwsza z ciekawych relacji z uroczystości , jaka się pojawiła. Szkoda, że nie nasza własna, ale takie jest życie:

https://kresy.pl/wydarzenia/regiony/ukraina/w-hucie-pieniackiej-uczczono-pomordowanych-polakow-uroczystosci-towarzyszyly-obrazliwe-okrzyki-ukraincow-foto/

Komunikat ukraińskiego IPN po uroczystościach:
https://kresy.pl/wydarzenia/instrumentalizowanie-historii-wzniecanie-nienawisci-ukrainski-ipn-krytykuje-obchody-w-hucie-pieniackiej/

Navi
15.03.2021, 13:50
Tak wygląda "pojednanie" z Ukraińcami. Najbardziej smutne jest to, że wśród Polaków, są tacy którzy uważają, że najlepiej zapomnieć o ludobójstwie na Wołyniu, żeby nie psuć stosunków z UA. Wstyd.

ATomek
16.03.2021, 11:21
Dziękuję Navi za uwagę.
O iskierce w sercu, o tym do czego prowadzą relacje z Ofiarami Wołynia, o godności wynikającej z kodu kulturowego opowiada dr Lucyna Kulińska.
Wywiad sprzed roku, ale wpisuje się w moje przygnębienie wynikające z zagrywek w bieżących sprawach kresowych.
Opinia historyka, doktora nauk humanistycznych ze specjalnością nacjonalizmów i globalizacji


https://youtu.be/ny4CJikVi8I




A w ramach pracy domowej do obejrzenia polecany przez dr Kulińską, najnowszy film Katarzyny Underwood z muzyką Krzesimira Dębskiego Zmarłych pogrzebać

uVVRccerdW0 https://youtu.be/uVVRccerdW0

JaTomek
26.03.2021, 20:31
https://wyborcza.pl/alehistoria/7,162654,26917194,zbrodnia-w-hucie-pieniackiej-udzial-ukrainskich-ochotnikow.html#s=BoxOpImg13
Znalezione w sieci.

ATomek
03.04.2021, 14:41
Zadzwonił do mnie ze świątecznymi życzeniami wnuk kowala z Huty Pieniackiej. Prosił o przekazanie życzeń wszystkim, którzy tam zaglądają i mają w pamięci HP.
Dzielę się więc z Wami jajem, życząc spełnienia obietnicy Wielkiej Nocy.

Dla mnie mistycyzm tych świąt to też sposób ich przeżywania na ziemiach, które Kresami stały się stosunkowo niedawno.
Wincenty Pol, piewca Mohorta, rapsod rycerski z podania, wyrywki:

„…Ze stepów Bohu więcej ku wschodowi
Zwróciłem konie, na stepy dnieprowe,
I pojeżdżałem szlakiem ku Dnieprowi,
Kędy na kresach wojska narodowe…

Był to akt wiary każdego szlachcica
Na ukrainie, że już po Kościele
Nie ma jak Hetman na rycerstwa czele,
Że nic świętszego w Polsce jak granica!
A strzec granicy – to rycerska sprawa!
Więc też na kresach o to dbano mało,
Co się tam z królem i na sejmach działo,
Byle wojskowa nie cierpiała sława.

…Gdy Wielki Tydzień w końcu już nadchodził,
Mohort zazwyczaj wszystko załagodził;
A kiedy Mękę Pańską zakonnicy
Rozpamiętywać w końcu poczynali,
Klęczał i Mohort tam, gdzie się kapnicy,
Zakrywszy głowy, w skrusze biczowali.

Aż w Wielki Czwartek znów był mundur wzięty,
Gdy przystępował do spowiedzi świętéj…
A choć post cały gdzieś w kąciku jadał,
To w Wielki Czwartek, gdy mundur ubierze,
Po prawej ręce Rektora zasiadał
I w refektarzu jadł Pańską Wieczerzę.
 A po Wieczerzy, starym obyczajem,
Na koń i do dom— komendę odebrał
Przed rezurekcyą — i do ust nic nie brał.
Póki się z nami nie podzielił jajem...

Ktoby to myślał, ktoby się spodziewał,
Że gdzieś za światem, w bodiakach czehryńskich,
Że gdzieś, na kresach niegdyś ukraińskich
Taki świat dzielny i uroczy bywał.”

ATomek
13.07.2021, 08:21
aM6QSQUVEy4

rakiet
13.07.2021, 21:12
ATomku jak ja się cieszę że Ciebie wtedy poznałem.
108093

2012 Gietrzwałt

ATomek
14.07.2021, 00:38
I ja się cieszę. Warto się ruszyć i pobyć choć chwilę wsród przyjaznych ludzi.

Kiedy wybrzmiały ostatnie słowa z filmiku i echem odbiły się od otaczających mnie sprzętów, porównałem swoje otoczenie i zgrzebną wołyńską chałupę...
"Nie wracajcie ludzie! Tam śmierć..."
Spojrzałem na klamkę, którą wyrwałem kiedyś tam z butwiejących drzwi zwalonego domu.
Mimo upływu dziesiątek lat, nadal trwa poszukiwanie formy wyrazu dla niezagojonej rany.

Trzeba jechać... W południe zmartwieje droga...

ATomek
23.07.2021, 22:23
Wołyńskie drogi są różne: liche asfalty, kocie łby, garbate gruntówki z łachami miałkiego piasku…Od lat nieremontowane, rozjeżdżone, zarastające lasem lub ginące w zieleni pól. Najpierw wymierają ludzie, obumierają ich siedliska znaczone dziczejącymi drzewami; drogi do nich umierają ostatnie. Nowi gospodarze omijają miejsca bolesne i niechętnie wracają do starych nazw. Wiedzą dobrze, dokąd jedziemy uprzejmie oferując studzienną wodę i krótką rozmowę jako chwilę odpoczynku. Na wspomnienie o celu naszego przyjazdu mówią, że to było dawno i po co grzebać w historii, ale jednocześnie niemal w każdej wiosce stoi zadbane upamiętnienie z powiewającą czerwono-czarną banderą i nazwiskami lokalnych bohaterów sprzed 80 lat. Coraz częściej cerkiew jest takim właśnie miejscem…
Dobrze, że są miejsca neutralne, np. kąpieliska- to tratwy ratunkowe w rozmowach i pytaniach o cel przyjazdu. Wtedy najpierw czuć ulgę i dumę przy wskazywaniu miejsca ale zaraz po tym wstyd ze stanu, w jakim się znajduje. Najczęściej to sterty butelek i plastykowych toreb. Markowych, europejskich.

Ciekawe spostrzeżenia może mieć mój towarzysz- Renant. Czterokrotnie odwiedzał UA zimą a po raz pierwszy oglądał ja w bujnym rozkwicie. To ostatnie jakoś tak mi się tylko napisało, bo w rzeczywistości, mimo tej zieleni to stan szarej, smutnej rzeczywistości. Zbyszek może opisze swoje spostrzeżenia, ja swoje.
Moim celem jest poznawanie kresowych miejsc tak chluby jak później ludzkiego cierpienia.
Stronię od nowoczesnej infrastruktury i europejskiego zadęcia. Interesuje mnie ginący, wspaniały świat, a sposób jego zgonu jeszcze bardziej wyostrza zmysły.
Szkoda czasu na rzeczywistość. Zauważyłem, że oddalam się od niej coraz częściej i chętniej.

Termin naszego wyjazdu i wątek w jakim piszę zdradza jego cel. Wybór miejsc wynika z historycznej kolejności zdarzeń, a sposób dotarcia do nich zdecydował o nazwie, jaką mu nadamy już po powrocie:
W zieleni ukrainy po pas

108258

majo
23.07.2021, 22:53
Kibicuje i czekam na dalszy ciąg.

MUTT
23.07.2021, 22:57
:Thumbs_Up:

consigliero
24.07.2021, 11:30
Pisz a może i nam się uda wyrwać z codziennego kieratu.

Gończy
26.07.2021, 13:13
Tak wygląda "pojednanie" z Ukraińcami. Najbardziej smutne jest to, że wśród Polaków, są tacy którzy uważają, że najlepiej zapomnieć o ludobójstwie na Wołyniu, żeby nie psuć stosunków z UA. Wstyd.

Na szczęście nie wszędzię zapominają. Zdjęcie zrobiłem dziś na Al. Racławickich w Lublinie.

ATomek
26.07.2021, 22:38
"Nie o zemstę, lecz o pamięć wołają ofiary"



108287


Spojrzałem dzisiaj wieczorem na pas zimnej mgły unoszącej się nad okoliczną doliną łąk i uświadomiłem sobie, że dziś dzień świętej Anny. A jak wspominała moja Babcia- „od świętej Anki zimne wieczory i ranki...

108285

Buszując na Wołyniu w okolicach Krzemieńca, nie mogłem sobie odmówić przyjemności i zajechaliśmy do żródeł św.Anny do Onyszkowiec.
Miejsce urocze, chętnie odwiedzane dla kąpieli leczących duszę i ciało. Wywierzyska są widoczne pod cerkwią i zawierają duże ilości srebra i krzemu Z racji uzdrowień bezpłodności widać żarliwie modlące się kobiety przyjeżdżające z całej UA i nie tylko.

108286

Oczyszczająca kąpiel jest sporym wyzwaniem, bo temperatura wody to tylko 4 stopnie tak latem jak zimą. Nieobce mi są zimowe kąpiele w przeręblu, ale wejście przy trzydziestu kilku do 4 to mocne przeżycie. Zwyczajowo trzykrotnie zanurzamy się razem z głową i... pozostaje wierzyć, że to pomoże na nasze bolączki. Po kąpieli zakonnice oferują herbatę, pierniki...

108288
108289

Rześka kąpiel odmłodziła nas z lekka i świeże rżysko pod cerkwią wykorzystaliśmy na małe dzidowanko.
To był miły przerywnik w naszej wędrówce.

ATomek
02.08.2021, 01:44
Moje opowiadanie dla łatwiejszego zrozumienia będzie według chronologii wydarzeń historycznych. Jechaliśmy według ustalonego wcześniej planu miejsc, niejako zbierając po drodze wszystko to, co założyliśmy.


108372

Za to wybór dróg był spontaniczny. W większości zły ich stan, jakoś tak uzupełniał klimat zapomnianych miejsc. Jednocześnie chyba jak nigdy, uświadomiłem sobie wielkość wołyńskiej przestrzeni, co przy zróżnicowanym terenie potęgowało izolację dawnych wsi i osiedli. Poruszając się pomiędzy nimi najkrótszą możliwą drogą, ulegaliśmy wrażeniu, że są to realne, stare drogi od ludzi do ludzi z czasów konia i furmanki. Napotykane stawy i brody służyły zapewne jako wodopoje, a ocienione leśne dukty dawały wytchnienie tak koniom, jak podróżnym.
Upał dawał się we znaki. Kwas chlebowy z beczki najlepiej schładzał i nawadniał. Czego chcieć więcej w naszej drodze?
Obecność Renanta gwarantowała pełnię odbioru. Ma wyobraźnię przestrzenną i czasową tak potrzebną do głębokich przeżyć naszej podróży. Ma cierpliwoć w szukaniu zatartych przez czas śladów, nie złości się gdy droga prowadzi donikąd i bezdroże wyrzuca gdzieś w nieoczekiwanym miejscu. Wycieczka sama w sobie nie gwarantowała przygód- musieliśmy na nie zapracować każdym kilometrem.

108373

1. Włodzimierec to początek mojej narracji.
Jesienią 1942 po kongresie OUN i podstępnym zwycięstwie „gorącej krwi” czyli frakcji baderowskiej- maski opadły i zapadła uchwała ”W związku z sukcesami bolszewików należy przyspieszyć likwidację Polaków, w pień wycinać, czysto polskie wsie palić”. Były do tego siły i środki: następowały masowe dezercje całych uzbrojonych oddziałów ukraińskich w służbie Niemiec. Również te szkolone do eksterminacji Żydów spełniły swoje zadanie. Po gwałtownej reakcji Niemców na próbę ogłoszenia ukraińskiego państwa ze stolicą we Lwowie i utratę zaufania entuzjazm współpracy ostygł, choć romans trwał nadal w ramach SS Galizien. W miarę narastających porażek Niemców w Rosji, skrajni nacjonaliści spod znaku tryzuba zaczęli szukać nowej narracji w historii. Wbrew faktom ogłosili światu walkę z hitlerowskim najeźdźcą i potrzebowali dowodów. Jednym z nich jest napad pierwszego oddziału UPA na posterunek żandarmerii we Włodzimiercu. Jak głosi napis na pomniku „pierwszy bój UPA” z niemieckim garnizonem. Data 7/8 luty 1943jest ważna, bo od tej pory odpowiedzialność za mordercze działania dotyczy strukturalnych sił zbrojnych UPA, oficjalnej armii powołanego państwa.

108374

Zachowany budynek „garnizonu” i tablicy upamiętniającej: rzekomych 63 zabitych i kilkunastu rannych Niemców. 51.420083, 26.140028

W rzeczywistości zabito jednego Niemca i trzech Kozaków a sześciu wzięto do niewoli.
Dowódcą owego bohaterskiego oddziału był Hryhorij Perehijniak- " Korobka”, przesiąkniety banderyzmem u samego źródła - wyrok za morderstwo polskiego sołtysa odsiadywał w jednej celi ze Stefanem Banderą skazanym za zabójstwo polskiego ministra spraw zagranicznych Pierackiego.


108375

2. Parośla i mord na jej mieszkańcach nastąpił nazajutrz po bitwie we Włodzimiercu, 9lutego 1943.
Odległość to ok dwadzieścia km. 51.330519, 26.206064
To początek krwawego szlaku sotni Korobki i początek „Rzezi Wołyńskiej”, zaklasyfikowanej jako ludobójstwo ze szczególnym okrucieństwem „Genocide atrox”.
Ok 150 mieszkańców Parośli zarąbano siekierami. Wraz z nimi owych 6 Kozaków wziętych do niewoli. Przebieg wydarzeń znamy z relacji okaleczonych ocalałych Polaków jak i Żydów przechowywanych pod podłogą jednego z gospodarstw.
Zachowanie mieszkańców Parośli zdradza niedowierzanie w możliwy czarny scenariusz. Mimo wcześniejszych przypadków śmierci Polaków na Polesiu Wołyńskim w okolicy panowało przekonanie o względnym bezpieczeństwie, wynikające z zasiedzenia od stuleci wśród ukraińskich sąsiadów: Polacy czuli się tu rdzenną ludnością- byli wżenieni w ukraińskie rodziny, wśród Ukraińców mieli przyjaciół... Niestety mordów dokonywały oddziały z odległych okolic Łucka i Lwowa. To tam ich nasilenie było największe, ale mieli związane ręce z racji swoistej „ochrony” przez niemieckie władze, którym zależało na spokoju na zapleczu działań wojennych.
Polskie wsie bogato rozrzucone wśród wołyńskich lasów były bezbronne.
Nasilenie mordów rozpoczęło się od napadów na wszystkie dwory szlacheckie i postępowało lawinowo ku zaskoczeniu wszystkich; w maju było to 68, a w czerwcu już 78 polskich wsi.
W tym czasie okręg wołyński nie miał żadnych terenowych oddziałów partyzanckich AK.
Znamienita była decyzja ówczesnego polskiego rządu na emigracji o podjęciu próby negocjacji z dowództwem najważniejszych sotni UPA.


108376

3. Kustycze. Zatrzymujemy się w cieniu przydrożnych lip na dociągnięcie zluzowanego bagażu. Z domu obok wychodzi ciekawe przybyszów starsze małżeństwo. Proponują studzienną wodę i wypytują o cel. Nie śmiem mącić miłej atmosfery i pytam o jezioro. Faktycznie było świadkiem interesujących nas wydarzeń przed 78 laty. 51.072883, 24.436162

A potem - potem gdzieś w rowie wargi
przytulę do ziemi...
...wszystkie swe bóle wypowiem
...wrosnę zielonym korzeniem.
(„Pole" Z. J. Rumel)

Wielu polskich emisariuszy jacy zdecydowali się udać na rozmowy z banderowcami zasłużyło sobie na miano bohatera narodowego. Wybrałem do swojej opowieści postać utrwaloną w filmie „Wołyń”.
Wybór Jana Rumla, by pertraktować z banderowcami był w pełni świadomy.
Urodzony na Wołyniu w rodzinie z silnymi tradycjami niepodległościowymi. Był absolwentem słynnego Liceum Krzemienieckiego. Wielki miłośnik i spadkobierca kresowej tradycji Słowackiego, Goszczyńskiego i Malczewskiego, ostatni z romantycznej szkoły ukraińskiej w poezji polskiej. W wierszach pełnych legend stepów pogranicza wyrażał miłość do ziemi i folkloru swoich dwu ojczyzn: Polski i Ukrainy. Patriota i optymista mimo wielu dostrzeganych napięć.

108377


Dwie mi Matki-Ojczyzny hołubiły głowę -
Jedna grzebień bursztynu czesała we włos
Druga rafy porohów piorąc koralowe
Zawodziła na lirach dolę ślepą - los...

Jedna oczom tańczyła pasem złotolitym,
Czerep drugą obijał - pijany jak trzos -
Jedna boso garnęła smutek za błękitem -
Druga kurem jej piała buntowniczych kos

Dwie mnie Matki-Ojczyzny wyuczyły mowy -
W warkocz krwisty plecionej jagodami ros -
Bym się sercem przełamał bólem w dwie połowy -
By serce rozdwojone płakało jak głos...

(„Dwie Matki" Z J. Rumel 1941)

http://nawolyniu.pl/wiersze/index.htm

Poeta z Pokolenia Kolumbów- od początku zaangażowany w konspiracyjną walkę o wolną Polskę. Był założycielem i komendantem wołyńskich Batalionów Chłopskich, wraz z siecią łączności, kolportażu i organizacji partyzanckich oddziałów samoobrony.

Po nasileniu aktów ludobójstwa przyjechał tu w imieniu polskiego rządu na misję parlamentarną, prosząc atamanów UPA o życie dla tysięcy niewinnych kobiet i dzieci, lub czas na ich ewakuację. Bezbronny, wraz ze swoim adiutantem Krzysztofem Markiewiczem i woźnicą Witoldem Dobrowolskim został rozerwany końmi.
Są przykładem, że największą ludzką wartością nie jest życie, ale miłość do innych ludzi.
Poćwiartowane ciała zakopano w bezimiennej mogile w lesie w pobliżu jeziora.
Tu droga była naszym celem.
Był 10 lipca 1943. Dziś wiemy, że na następny dzień było już przygotowane apogeum Rzezi Wołyńskiej- Krwawa Niedziela.

A kiedy go z wami nie będzie -
Usypcie mu kurhan stepowy -
Aby słyszał, jak burzan pieśń gędzie
I wiatr stepem przewala się płowy...
(„Na śmierć poety” Z.J.Rumel)

108379

Gończy
02.08.2021, 06:59
Zawsze z uwagą czytam Twoje posty. Dzięki.

matjas
02.08.2021, 09:48
Serce się kraje jak się to czyta...

MUTT
02.08.2021, 10:09
wielki szacunek dla Ciebie - ATomek

majo
02.08.2021, 11:49
Dzięki Tomek. Czekam na więcej.

ATomek
02.08.2021, 13:24
108399

108400


4. Kisielin 50.849722, 24.804472
Krwawa Niedziela swoją symbolikę zyskała znacznie później, a do szerszej świadomości dotarła dopiero wraz z sejmową uchwałą z 22 lipca 2016 roku, ustanawiającą 11 lipca Narodowym Dniem Pamięci Ofiar Ludobójstwa dokonanego przez ukraińskich nacjonalistów na obywatelach II Rzeczpospolitej Polskiej.


Akcja mordowania Polaków w czasie niedzielnych nabożeństw w ok150 kościołach jednocześnie była możliwa dzięki wspomnianej wcześniej konsolidacji sił UPA. Zbrodniczymi metodami zmuszono do niej inne frakcje dotychczas niechętne krwawej eliminacji Polaków i w ogóle nacji innych niż ukraińska, skupionych na walce z partyzantką radziecką. Ujawnili się wtedy w niemal każdej ukraińskiej wiosce tajni współpracownicy terroru siłą zmuszający społeczność do udziału w bestialskim pochodzie. Było w nim miejsce dla kobiet, było w nim miejsce dla dzieci… Niepokornych Rusinów, mających rozeznanie w prawdzie i przyzwoitości, odmawiających udziału w mordach czekał ten sam los, co Polaków. Ich ilość szacuje się na ok 30tys ofiar.
Niedzielna akcja z 11 lipca 1943 odsłania barbarzyński stan umysłu i nieliczenie się z klasyfikacją czynu, która kiedyś przecież musiała nastąpić. To pogarda w budowaniu fundamentów niezależnego państwa, zło w czystej postaci. To cała prawda o - jak to dziś Ukraińcy nazywają- Drugiej wojnie polsko ukraińskiej- nie dopowiedziana do dziś, mająca znaczący wpływ na nasze dzisiejsze relacje mimo upływu prawie 80lat

108401
108402

Dziś ulegamy z Renantem potędze symbolu ruin kościoła dawnego miasteczka-Kisielina. Pisałem kiedyś o innym miasteczku z balastem wydarzeń Krwawej Niedzieli, o Porycku, ale mam coraz większą potrzebę odnalezienia pozostałych. Może kiedyś…



108403

108404


Dziś przed Kisielinem stoi drogowskaz informujący o miejscu setek ofiar żydowskiego holokaustu z 1942. Pomnik znajduje się tuż za ruinami kościoła. Dziś słowo holokaust jednoznacznie kojarzymy z ofiarami żydowskimi, co jest zasługą polityki pamięci Żydów. Samowolnie pojawia się retoryczne pytanie, dlaczego żaden znak nie wskazuje miejsc holokaustu Polaków?

108408

Dziś nasz dzień kończymy odpoczywając nad pobliskim jeziorem 50.846214, 24.791001
To pierwszy nocleg naszej wycieczki. Wspominamy kończący się pogodny dzień.
Jest piątkowy wieczór i na kąpielisko zjeżdża okoliczna młodzież.
Sklep w Kisielinie jest dla mnie jednym z najnędzniejszych, ale jest ser, makaron i ryba w tomacie.
No i oczywiście piwo i beczka z kwasem!

108405



Po kolacji kolejna, wyśmienita kąpiel. Jezioro płytkie, piaszczyste, woda jak podgrzewana. W sam raz dla starych, zdrożonych kości.
Było tak ciepło, że nie opłacało się stawiać namiotów. Zrobiłem sobie legowisko pod drzewem, a Zbyszek wypróbował nowego tarpa. Wtedy zwiedziały się o nas komary…
W trosce o spokojną noc, stawianie namiotów trwało chwilę.

Rankiem kolejna kąpiel i jazda na głodniaka, bo pies nam pożarł przeznaczony na śniadanie chleb.
Żółty ser z postem musiał wystarczyć na te kilkadziesiąt km. Miejsce znam z robionych na poczekaniu pierogów, ale dziś za wcześnie, jeszcze zamknięte i jemy pyszne czebureki.

108406

108407

ATomek
02.08.2021, 18:16
108419


5. Zasmyki 51.087736, 24.723542

Wraz z niedzielną pożogą, wśród polskiej ludności szybko rozeszła się tragiczna wiadomość, że parlamentariusze nie wrócili z rozmów. Ewakuacja stawała się bezcelowa, bo i pożoga przesuwając się na zachód odcinała drogę ucieczki. Pozostało szukać ratunku we wsiach dających możliwość obrony przed banderowskim żywiołem. Taką pierwszą wsią były Zasmyki, gdzie ok 20tys zgrupowanych okolicznych Polaków broniło życia tworząc Rzeczpospolitą Zasmycką.

108413


Dopiero 19 stycznia 1944 roku napadu dokonali Niemcy, chcąc zlikwidować bazę partyzancką wobec zbliżającego się frontu.
Powołana partyzancka samoobrona Zasmyk, wraz ze wspomagającymi oddziałami AK były zaczątkiem i trzonem legendarnej 27 Wołyńskiej Dywizji Piechoty AK. To prawdziwy fenomen polskiej organizacji wojskowej w czasie wojny, prowadząca jednoczesne działania przeciwko banderowcom, Rosjanom i Niemcom

108415

108416

108418

Bohaterstwo Zasmyk trwało również po wojnie. Mimo likwidacji wsi, zburzenia domów, kościoła, cmentarza, trwała pamięć grobów ofiar UPA i żołnierzy AK wypierających z Wołynia Niemców. Dzięki niej możliwe było utworzenia tego miejsca pamięci. Funkcjonuje jako cmentarz wojenny i tylko dzięki temu jakoś trwają tu symbole Polski Walczącej, czy AK, które są na UA zakazane.

108414

108417

El Kowit
02.08.2021, 20:36
Smutek, bez promyków nadziei. Widziałbym Twoje opowiadania jako obowiązkową lekturę w szkole średniej.. Obyś żył jak najdłużej ATomku.

ATomek
02.08.2021, 23:23
108435

108451

6. Przebraże (dziś Hajowe) 50.899722, 25.595000

Podobnie bohaterską wsią było Przebraże. Nie wiem, skąd ta nazwa, bo na starych mapach i w bazach miejscowości figuruje jako Przebrodź. Wspominałem wielokrotnie to miejsce, więc dziś pojedziemy dalej, choć miejsca, jakie spodziewam się zobaczyć dotyczą działań jego samoobrony.
Wieś położona jest na równinie przeciętej rzeczką Konopielką. W zasadzie to trudno nazwać rzeczką cały system kanałów i mokradeł łączących się wzajemnie bez konkretnego ujścia. Przebrodź (bo w tym miejscu opisu ta stara nazw pasuje mi lepiej) od wschodu opierała się na potężnym masywie leśnym poprzecinanym podobnymi kanałami i bezdennymi wywierzyskami. Na starych mapach nosi to nazwę Wielki Las. Jednym słowem wystarczyło obsadzić kilka newralgicznych miejsc niewielkimi siłami, by wieś zamienić w niezdobytą twierdzę. I faktycznie Przebrodź- Przebraże taką pozostało do końca wojny mimo idących w setki szturmów i ataków tysięcznych sił upowców.
Powstało wiele publikacji o obronie i obrońcach Przebraża wraz z opisem całego zaplecza: zaprowiantowania, uzbrojenia, służb itp. dla ok.20tys Polaków już od marca 1943.np książka Henryka Cybulskiego "Czerwone noce".
Dzięki komendantowi samoobrony, por H.Cybulskiemu prowadzone były również udane ataki na okoliczne bazy UPA.

Zawsze miałem ochotę zobaczyć ten Wielki Las od wschodniej strony wsi, o którym napotkane dzieci mówiły, że tam straszy. Raz nawet wjechałem w niego na kilkaset metrów ale tylko do pierwszej potężnej kałuży.
Dziś byliśmy we dwóch i było to akurat w kierunku kolejnego miejsca z naszej listy

108436

108452

108453

108445

Początkowo mocno piaszczysta droga obniżała się coraz bardziej i cieszyłem się, że podobno nie padało tu od półtora miesiąca. Na mapach oznaczona jako "ulica Niezależności". Wtedy nie rozumiałem, co ma wspólnego i z jednym i z drugim.
Po kilku kilometrach wyjechaliśmy na widną polanę

108437

Zapewne nikt już nie pamięta intencji w jakiej stanął ten krzyż.
Domyśliłem się, że zbliżamy się do dawnej polskiej wsi Kolonia Józefin 50.906930, 25.642062
Nie spodziewałem się jednak, że w jej miejscu znajdę ukraińskie upamiętnienie z czasów obrony Przebraża. Treść tablicy wymowna:"Mieszkańcom okolicznych wsi, którzy zginęli z rąk rosyjsko-polskich okupantów". ??? Przecież stoimy w miejscu polskiej wsi. Jest 1943 więc to nadal teren II RP choć pod okupacją niemiecką.


108438

108439

108440

108446

Jedziemy w kierunku dawnej Zofiówki. Wiem, że tym razem tylko przejedziemy obok, ale też wiem, że tam wrócę. Miejsce związane początkowo(1830) z Polakami, ale powoli stało się żydowskim stetlem Trochenbrod i jako takie w 1942 dokonało żywota. Jeszcze w 1943 służył jako baza wypadowa UPA, ale po wojnie całkowicie zniszczony. Jest tu sporo tajemnic do rozwiązania, a okolica piękna, choć droga uciążliwa. Najbardziej dają się we znaki ławice kopnego piachu, co w pełnym słońcu wykańcza.
Po wielu leśnych zakrętach omijających moczary, wypadamy na otwarte łąki poprzecinane kolejną siecią kanałów. Drogo ginie w trawie, ale pojawiają się ludzie. Wielkie stado krów stłoczone w jeden organizm okupuje cień pod wielkim drzewem. Pod drugim, przy zastawionym stole posilają się ludzie. Chyba właściciele stada, bo widzę też na uboczu, w krzakach leżącego pastucha.
Drogi jako takiej brak, ale wskazał kierunek, gdzie za jakiś kilometr ją znajdziemy.
Bezkresne, porośnięte krzakami podmokłe łąki poprzecinane kanałami. Na brzegu jednego z nich płoszymy żurawie. Tuż nad naszymi głowami odlatują w swoją stronę, my łąkami w swoją...
To był dla mnie najprzyjemniejszy moment wycieczki. Nieplanowe zwiedzanie dzikich zakątków o jakich dowiadujesz się dopiero je odnajdując. Jedno z tych miejsc, do których tęsknisz już kiedy odjeżdżasz. Jeszcze odwracasz głowę, żeby jak najwięcej zapamiętać z tej atmosfery, jeszcze patrzysz w lusterka. Nie zatrzymujesz się, bo twoja rola jechać.

108442

108443

108444

Jeszcze tylko parę kilometrów kopnego piachu w lesie. Odpoczywając posilamy się jagodami. Już jest i pierwszy ślad drogi. Pewnie gdzieś obok jest wieś, ale nie natrafiamy na nią. Jedziemy drogą coraz szerszą i gładszą

108447

108448

108449

108450

mareksz007
03.08.2021, 19:38
Tomku, czekam na ciąg dalszy, ale czekam też na chwilę kiedy usłyszę jak przewracam stronę czytając Twoje słowa.

ATomek
03.08.2021, 22:07
Dziękuję wszystkim czytającym i oglądającym. Warto było pojechać, warto jest opisać.


108481

7. Janowa Dolina pomnik 50.922338, 26.245287

Pomnik odnaleźliśmy na granicy lasu, kilkaset metrów od zabudowań, w miejscu przedwojennej alei osiedla C. Stoi w miejscu pochówku ofiar napadu z 23 kwietnia 1943. To Wielki Piątek, czas świąt wielkanocnych. Tak naprawdę, to już w Wielki Czwartek należało zacząć krwawą robotę- naostrzyć siekiery i zająć stanowiska.
Osądzić, wybiczować, obedrzeć z szat i ukrzyżować. Potem symbolicznie umyć ręce…


Wzorcowe, nowoczesne osiedle mieszkalne robotników kamieniołomów bazaltu. Przedwojenna chluba rozwijającej się młodej IIRP.

Pierwsze strzały padły tuż po północy. Dom po domu wrzucane granaty do izb odświętnie wymiecionych, do łóżek, gdzie umyte, wyspowiadane ciała leżały w świeżej pościeli, w świeżo wykrochmalonych koszulach. Zapach trotylu wymieszał się z zapachem świątecznych placków, które dochodziły ciepłem dogasających pieców.
Przerażeni ludzie wybiegający w popłochu padali pod siekierą lub nożem, małe dziecko wystarczyło nabić na sztachetę. Odwrotu nie było: most na Horyniu spalony.
Pochowani w piwnicach dusili się dymem palących się szaf i chodników, przywaleni płonącymi belkami daremnie wzywali pomocy.
Nie oszczędzono szpitala, wynosząc wcześniej chorych Ukraińców.
Odpór ogniem dawali jedynie mieszkańcy z osiedla C, gdzie domy były murowane.
Niemiecki garnizon przeznaczony do ochrony kopalni milczał do momentu ataku na jego pozycje.

Dziś w Janowej Dolinie stoją dwa pomniki.
Pierwszy w formie wyniosłego krzyża- jak ten z Triduum Paschalnego Wielkiego Piątku- upamiętniający 600 polskich ofiar.
Drugi w formie kamiennej tablicy, nisko na ziemi UPAmiętnia ukraińskich wyzwolicieli „spod polsko-niemieckiej okupacji Wołynia”.

Dziś tego drugiego nie odnalazłem- trwają przebudowy dróg w miejscu, gdzie leżał. Patrząc na ich rozmach można się domyśleć, że i on pojawi się za jakiś czas w nowej formie.

108482

108483

108484

108485

Krzyż odnalazłem z trudem, jest ledwie widoczny z drogi, dlatego podaję jego współrzędne.
Odnalazłem go dopiero teraz, pomimo że byłem tam wielokrotnie. Później zawsze mi było wstyd, że był czas na zwiedzanie kamieniołomów, kąpiel w nich i odpoczynek, a nie znalazła się chwila na uczczenie grobu niewinnych ofiar. Tym razem, po jego znalezieniu kąpiel smakowała wybornie. Dzięki Zbyszek za pomoc w poszukiwaniach.

108486

108489

108487

108488

Mhv
04.08.2021, 14:15
.....

jochen
04.08.2021, 17:39
Brawo ATomku, pisz dalej proszę:Thumbs_Up:

ATomek
05.08.2021, 00:05
Zwykle zimna woda kamieniołomów Janowej Doliny studzi emocje, ale nie tym razem…

108513

Ostrówki . 51.259880, 23.881182
„Miałem wtedy 13 lat..” https://tropicielehistorii.pl/zbrodnia-w-ostrowkach/#.YQr4CUAwjIX



Akcja oczyszczania Wołynia z „obcego elementu” przesuwała się na zachód. Zmiany zachodziły też w kierownictwie UPA: do władzy dochodzili coraz bardziej bezwzględni ideowcy. Metody pacyfikacji też były coraz bardziej przemyślane, aby pozostało jak najwięcej majątku do grabieży.
Przykładem tego pacyfikacja Ostrówek i Woli Ostrowieckiej wsi niedaleko Lubomla- majątku Branickich nad Bugiem.

Było po żniwach, kiedy we wsi pojawili się oficerowie UPA zwołujący ludność na wiejskie zebranie. Podstępnie zwołano mężczyzn do szkoły a kobiety, starców i dzieci do kościoła.
Mężczyzn wyprowadzano po kilku i nad wykopanymi dołami zabijano siekierami i maczugami. Doły śmierci przygotowano w trzech gospodarstwach zamkniętych dookoła oborami, stodołami, szopami. Jamy po 100, 80 i 20 osób zasypano, ziemię ubito.
Po pojawieniu się patrolu niemieckiego odstąpiono od podpalenia kościoła wraz z pozostałymi mieszkańcami Ostrówek i w kolumnie popędzono trzy km drogą obok cmentarza. Pod lasem kazano kłaść się na ziemi i strzelano. Następni kładli się tworząc coraz to większe koło. Tak zginęło 261 kolejnych ofiar, w tym około 150 dzieci. Zakopano ich po 3 dniach na Trupim Polu.
Dokładny przebieg mordu znamy z relacji ocalałych, a liczbę ofiar z ekshumacji w 1992 i 2015.
Wstrząsające, nie pozostawiające wątpliwości wyniki prac archeologów były omawiane przez ówczesnych prezydentów- Komorowskiego i Janukowycza, którzy deklarowali udział w uroczystościach pochówku wydobytych z dołów śmierci resztek ciał. Na deklaracjach się skończyło, choć Rada Ochrony Walk i Męczeństwa dostała zgodę UA na postawienie na grobie pomnika. W następnym, w2012 ukradziono z niego polskie godło i tak stoi do dziś.
Prace archeologów burzą dzisiejszą narrację strony ukraińskiej co do przebiegu tzw. wydarzeń wojennych, wzajemnej walki Polaków i Ukraińców, relatywizowania ofiar 1:1 i skutkują zatrzymaniem dalszych prac. Niepochowane polskie ofiary stały się argumentem przetargowym polityków. A my sami coraz śmielej przechodzimy obok faktu nierozliczenia zbrodni i gloryfikowania oprawców.
Jeśli jakieś miejsce Rzezi Wołyńskiej dotarło do naszej świadomości, to znaczy, że był ktoś zdeterminowany do kultywowania jego pamięci. Tutaj jest to Leon Popek, historyk archiwista, syn ocalałej z pogromu Ostrówek.

108522

108514

Jedno z upamiętnień miejsca zbrodni mężczyzn. Niestety tablica wyrwana, tylko krzyż pośrodku pola góruje nad zielonością

108745

108747

108515

Ze spalonego kościoła zostały się dwie okaleczone figury MB

108516

108521

108517


108518

108519

Przejechaliśmy ze Zbyszkiem starymi drogami od miejsca, gdzie stał kościół aż hen, pod las Woli Ostrowieckiej w poszukiwaniu Trupiego Pola. Niestety bezskutecznie. Jest pretekst, żeby tam wrócić.

108520

ATomek
05.08.2021, 00:51
Rvh6hL58n8o

Wyjeżdżając z Ostrówek skierowaliśmy się w lewo w całkiem milutką drogę do Lubomla.

108523

108524

108525

108526

Tam obejrzeliśmy barokowy kościół, przebudowany ze starego, ufundowanego jeszcze przez króla Jagiełłę.
Świątynia ciągle czynna, wygląda jak wyspa i szaniec polskości.
Popiliśmy kwasu i w drogę!

zimiok
05.08.2021, 08:01
Więcej nt ludobójstwa w Ostrówkach można przeczytać w książce Leona Popka
https://lubimyczytac.pl/ksiazka/114700/ostrowki-wolynskie-ludobojstwo

Gończy
05.08.2021, 09:05
ATomku wtrącę swoje trzy grosze jeśli nie masz nic przeciwko.
Leona znam od paru lat. Poznaliśmy się przy okazji jednej z prelekcji u nas w Puławach gdzie mogłem posłuchać również świadków tamtych czasów, którzy jako dzieci uciekali z palących się wsi. Leon co roku organizuje wyjazdy dla młodzieży na Wołyń aby zadbać o polskie zapomniane cmentarze. To bardzo sympatyczny i miły człowiek. Choć sam nigdy nie miałem okazji z nim pojechać udało mi się wykonać kilka kutych krzyży, które Leon postawił na cmentarzach na wschodzie.

Śp. Andrzej Pityński, twórca m.in. słynnego Pomnika Katyńskiego w Stanach stworzył również pomnik upamiętniający Rzeź Wołyńską. Zrobił to aby przypomnieć o losach tych wszystkich zapomnianych, którzy leżą w bezimiennych, zapomnianych, zbiorowych mogiłach. Pomnik przekazany w 2016 roku do Polski przez Stowarzyszenie Weteranów Armii Polskiej w Ameryce stoi do dziś w Polsce pośród magazynowych hal. Jest to monumentalna rzeźba, której nikt nie chce w imię "dobrych stosunków" z Ukrainą.
Jak jednak można budować dobre stosunki z krajem, z którym olbrzymią krwawą zadrą tkwią tamte wydarzenia? Gdzie nacjonalizm ukraiński hołduje takim ludziom jak Bandera czy Szuchewycz? Nie można przecież niczego zbudować na piasku, na dodatek przesiąkniętym krwią tysięcy bezbronnych polskich kobiet i dzieci. Ja cały czas naiwnie w to pojednanie jednak wierzę, ale przykład musi pójść z góry. Jeśli Ukraina nie przyzna się, nie przeprosi i nie ukorzy, nie uzna UPA za organizację zbrodniczą na usługach nie tylko NKWD ale również Niemców, nie powinna liczyć na nic ze strony Polski.
Byłem kilkakrotnie na Wołyniu i za każdym razem spotykałem się z tym o czym pisałeś. Jeśli temat schodził na wydarzenia historyczne zawsze słyszę: Co było to było, nie ma po co żyć historią, ważne co jest teraz i co będzie.

Na szczęście nie trzeba tracić nadziei bo błyska światełko w tunelu. Gmina Jarocin na Podkarpaciu zgodziła się wreszcie przyjąć pomnik. Nie zrobił tego ani Przemyśl, ani Rzeszów czy Kraków albo Warszawa. Tego pomnika boi się prawie każdy. Zostanie on postawiony w Domostawie, w pobliżu powstającej trasy Via Carpatia, najprawdopodobniej tej jesieni albo na wiosnę.
Andrzej Pityński urodził się niedaleko Jarocina bo w Ulanowie. Jego ostatnim marzeniem było odsłonięcie pomnika w Polsce. Rzeźbiarz zmarł jesienią 2020 roku.
Jeśli rzeczywiście nic nagle nie stanie na przeszkodzie i gminie Jarocin uda się pomimo oporów z góry ten pomnik postawić, na pewno wybiorę się na jego odsłonięcie, szczególnie, że Jarocin to mój matecznik, wieś z której pochodził mój śp. ojciec, miejsce mocno naznaczone przez wojenną historię XX w.
Trzymajcie się.

matjas
05.08.2021, 10:18
Na pewno nie będzie to pomnik ZGODY, już to widzę. Ale może od niego się zacznie proces prostowania historii...
Chciałbym aby stanął tam gdzie piszesz.

m

ATomek
05.08.2021, 11:04
Naszła mnie wcześniej taka refleksja po przejrzeniu zdjęć z tej relacji, zdjęć upamiętnień i śladów pozostałych po polskości tamtej ziemi, jak ogromną część stanowią krzyże, kapliczki i kościoły. Ja nie traktuję wybiórczo tego, co można fotografować chcąc utrwalać tu treści religijne. Szanuję ludzi, którzy- jak to ogólnie nazywała moja babcia- nie naprzykrzają się Panu Bogu. Ten przekaz to rzeczywisty stan. Polskość tam przetrwała przy kościele i na cmentarzu. Scheda setek lat obecności i wyborów. Wiara w symbole i przywiązanie do wartości z nich płynących.
W tym artystycznym przekazie mistrza Pityńskiego, w sylwetce Piastowskiego Orła jest w zasadzie tylko miejsce na krzyż. Ten prawdziwy krzyż- jako symbol narzędzia śmierci-symbolizuje dopiero pionowe drzewce wideł i -jako pozioma belka- dziecięce ciało w miejscu serca Królewskiego Ptaka.
Co do pojednania, to mój pierwszy samotny, świadomy wyjazd na UA był do Zarwanicy, gdzie w 2002 była jego pierwsza próba. Myślałem, że taki będzie kierunek moich wyjazdów, ale później nie spotkałem go nigdzie. Za to stykałem się z coraz większą butą i historycznym zakłamaniem, które początkowo śmieszyło w swojej nieporadności aż osiągnęło stan groteskowy, czy jak ostatnio- niebezpieczny. Obserwuję eskalację widoczną tak w ustawach sejmowych, jak w codziennej praktyce na UA. To coś, czyli "prostowanie historii" trwa od 1991, czyli 30lat. Popatrzcie na enigmatyczne napisy na tych upamiętnieniach, jakie odwiedziłem. W Janowej Dolinie ukraiński wykonawca samowolnie, w ostatniej chwili zrezygnował z daty mordu. Stoi enigmatyczne "wiosną". Np w Hucie Pieniackiej napis na pomniku negocjowano ze stroną UA 6lat, a po jego wysadzeniu w powietrze odbudowali nam podobny, ale już pozbawiony wymownej treści itd.
Dzieło Pityńskiego to pomnik upamiętnienia, nie zgody.

Mhv
05.08.2021, 11:29
Piękny pomnik, proszę o odświeżenie / informacje kiedy dojdzie do dokładnej daty jego odsłony w Domostowie jak tylko ktoś pozna szczegóły. Chętnie przyjadę.

Osobiście nie mógłbym nazwać tego pomnika pięknym.
Jest straszny i brutalny..prawie tak samo jak to, co się stało na Wołyniu.

Zdania, czy w takiej formie powinien być wystawiony, będą zapewne podzielone. Pamięć też musimy umieć budować, na pewno na prawdzie, na pewno w dialogu, na pewno z wyczuciem. Pytanie czy kontrowersje pomogą czy nie. Nasze Państwo też nie odrabia swoich lekcji, co opisuje ATomek.

Ja nie czuję się na siłach wypowiadać się, czy w takiej formie powinien stanąć.

Ponowne podziękowania dla autora tematu za wpisy. Im starszy człowiek, tym bardziej historię chłonie i "odcedza" obecne politykowanie.

El Kowit
05.08.2021, 12:17
... Szanuję ludzi, którzy - jak to ogólnie nazywała moja babcia- nie naprzykrzają się Panu Bogu...
Piękne motto.

ATomek
05.08.2021, 19:19
No to zajrzyjmy, jak nasi sąsiedzi poszukują własnej tożsamości narodowej na południowym Wołyniu. Projekt funkcjonuje jako letni obóz szkoleniowy dla młodych.
https://www.google.com/maps/place/PA+UPA+camp+%22Volyn-South%22/@50.233652,25.943482,13.92z/data=!4m5!3m4!1s0x472fbd1f53c5448f:0x1e6a2c2aa65b0 d1f!8m2!3d50.2403698!4d25.9359444

Ale odwołują się też do kultury kozackiej.
Odwiedziliśmy w okolicach Dubna, tuż za wsią Płoska, tzw „Kozacką redutę”. To , ogrodzony teren wśród pól z infrastrukturą piknikową. Centrum stanowi cerkiew i okrągły ziemny wał z krzyżami nagrobnymi. Intrygujące są kozackie twarze zastygłe w kamieniu

108563

108564

108565

108566

108567

108568

108569

108570

108571


Słońce nisko, trzeba znaleźć kąt na noc.
W planie mam niedaleką spokojną rzeczkę. Pamiętam, że za opał na ognisko służyły tam zaschnięte dziewanny.
Ale dziś pojedziemy kilkaset metrów dalej i :

108572

108573

To jak dotychczas mój najlepszy nocleg na dziko. Miejsce spotkania dwóch rzeczółek. Hierarchicznie, to Tartaczna wpada do Ikwy. Ta pierwsza chłodna, Ikwa większa i ciepła. W obydwu dno wyścielone piaskiem, woda po pas w miejscu spotkania, ale nurt tak silny, że płynąc na maxa pod prąd sukcesem jest stać w miejscu.
W nocy totalna cisza.
Rankiem pojawiła się babcia z wnuczkiem wypasając krowy. Dyskretnie poleciła młodemu, żeby zatrzymał stado na granicy krzaków, czekając, aż się niespiesznie się oporządzimy i wykąpiemy przed odjazdem. Babcia gaduła, opowiadała o córce w Polsce i motorowerze wnuczka, ot takie zabicie czasu z nieznajomymi. Była to miła pogawędka otwartych ludzi.

Jedziemy wzdłuż Ikwy do Krzemieńca


108574

108575


Tak organizacyjnie, to była nasz drugi nocleg tej wycieczki. 50.331959, 25.725279
Link do naszej drogi w ciągu pierwszych dwu dni wliczając dojazd do granicy
https://goo.gl/maps/YNqJn9GcTcaQYho57

ATomek
05.08.2021, 21:12
108578

Powoli zostawiamy wołyńskie lasy i pola, lokalne ślady naszej kultury i zaglądamy do Krzemieńca.
Wielokrotnie z namaszczeniem wspominałem o jego roli, a w zasadzie roli ludzi, którzy to miasto tworzyli w szeroko rozumianym rozwoju Polski na przestrzeni stuleci. Największa chluba to kompleks klasztorny Jezuitów wraz z Liceum Krzemienieckim.

108579

108580

W głównej panoramie miasta prym wiedzie kościół pw.św Ignacego Loyoli i patrona Polski-św. Stanisława. Jego historia jest odzwierciedleniem losów naszj Ojczyzny. Po pierwszym rozbiorze Polski w 1772 i kasacie Jezuitów, kościół stracił rangę, został odebrany społeczności katolickiej i stał się cerkwią prawosławną. Polacy odzyskali go w 1920 roku. Po IIWŚ służył jako sala sportowa, a później jako skład mebli. Po powstaniu UA stał się cerkwią Ukraińskiego Autokefalicznego Kościoła Prawosławnego a dziś jako taki prawdopodobnie wszedł w skład nowego Ukraińskiego Kościoła Prawosławnego.


Z Krzemieńcem należy kojarzyć wielkie postaci: Kołłątaj, Czacki, Słowacki, ale i chociażby wspomniany w tej relacji Jan Rumel. Rozkwit, jaki się tu odbywał i stąd promieniował na ówczesny szeroki świat uzasadniał nazywanie Krzemieńca Wołyńskimi Atenami. Czytałem o tym, bywałem tu, ale dopiero tym razem, kiedy zajechaliśmy ze Zbyszkiem na krótkie zwiedzanie dotarła do mnie trafność porównania:

108581

108582

108583.

108584.

108585



108586

Na horyzoncie odległe o 25km złote kopuły Ławry Poczajowskiej. Tam jedziemy malowniczym skrótem przez Sokołówkę.

ATomek
06.08.2021, 22:10
Teraz będzie przerwa w mojej relacji.
Zbyszek, mój towarzysz doli i niedoli. Dotychczas kilkakrotnie widział UA tylko zimą i nie rozumiał słowa "zielona". Rozsądny, przewidywalny, zachowawczy, pamiętający o pozostawionej w domu rodzinie....... dopóki nie siądzie na motur:D



108609

Któż nie marzył o takim zdjęciu z w y p r a w y ?
Czarnych nie ma swojego motocykla nigdy dość! Czując motocykl, pod przymkniętymi powiekami (czarnuch nigdy nie śpi) analizuje minione kilometry bezdroży, rozważa, dlaczego objechał tamtą kałużę z prawej, co by było gdyby na rozwidleniu pojechać jednak w lewo- tam były wyraźniejsze ślady, a w kolejnym piachu to wstanie i odkręci manetkę! Na max! I kałuża koniecznie środkiem!
A w kolejnym sklepie z przemiłą ekspedientką (te z każdy dniem wyprawy są coraz ładniejsze) kupi flaszkę, zapłaci gotówą, jednym banknotem(bez reszty) włoży ją szerokim gestem za pazuchę i przy wieczornym ognisku, przy płonącym konarze :) będzie ją cedził z gwinta... zapomniałem o gwiazdach, ale to, że będą to rzecz oczywista! Tak! Nawet się nie umyje! A rano skropi swe ciało ostatnimi kroplami z butelki Johny Walker Black!
RENANT brzmi twardo!



Następnego dnia o świcie:

108610

108611

Mówiłem: te drzwi wystarczy otworzyć!

108612

108613

108614

Typowy czarnuch! Renant, z Tobą wszędzie!

matjas
06.08.2021, 23:16
Kiedy znowu piwo. Wciąż pamietam w białej nasz piękny z zetem wieczór.
Tak czy siak czytam. Czekam kolejnych odcinków.

renant
07.08.2021, 21:18
Tomek, po takim opisie od razu poczułem się lepiej, tak trochę jak rasowy Czarnuch. Ja Cię prosiłem żebyś wspomniał tylko,że trochę szarżowałem w tych słonecznikach.
Ja też z Tobą mogę jechać wszędzie, było super. Dziękuję, za zorganizowanie całego wyjazdu i wyrozumiałość, że przez piachy "zostawiałem Cię w tyle dzidując bez opamiętania".Obiecuję popracować nad sobą.

ATomek
10.08.2021, 22:46
No to jedziemy dalej.
Poczajów.

108731

Ławra Poczajowska jest drugą co do wielkości na UA, zaraz po Kijowskiej. Należy do Ukraińskiego Kościoła Prawosławnego Patriarchatu Moskiewskiego. Próby przejęcia przez nowo powstały kościół narodowy (Prawosławny Kościół Ukrainy) są nieskuteczne. co stanowi dziś, w czasie walki z Moskwą spory problem. Zwykli ludzie wychowani w tym obrządku nie widzą problemu, ale dla radykałów zwierzchność ta stoi ością w gardle jest plamą na honorze.
To, co widać na powyższym zdjęciu, ten kompleks po prawej stronie, jest dobudowany już „na naszych oczach” i wyraźnie stylistycznie odstaje od starej części.
Dzięki rozbudowie jest wygodny parking. Zachęceni przez ochroniarzy mijamy barierki i podjeżdżamy pod same schody. Zostawiamy wszystko na motocyklach i wchodzimy na krótkie zwiedzanie

108732

108734

108733

Miejsce było otaczane czcią Matki Bożej już w XIIIw. Rok po Unii Brzeskiej łączącej w Rzeczpospolitej Obojga Narodów cerkiew prawosławną i kościół katolicki w jeden kościół unicki (dzisiejszy greckokatolicki), staraniem i funduszami właścicielki tych ziem, sędziny z Łucka Anny Hojskiej, w 1597 powstał klasztor. Centralnym punktem była cudami słynąca ikona, podarowana przez fundatorkę, a główna cerkwią został sobór Zaśnięcia Matki Bożej zbudowany przez Mikołaja Bazylego Potockiego. Kult Poczajowskiej Ikony ukoronowanej przez ówczesnego papieża promieniował wśród różnych obrządków na całą Rzeczpospolitą.
Do 1833 administrował tu zakon Bazylianów, powstała większość jego budynków i miejsce zyskało status ławry.
W czasie zaborów, po udziale Bazylianów w powstaniu listopadowym, carskim gestem ławrę przejęła Cerkiew Moskiewska i usunięto wszelkie oznaki polskości. Pozostał jedynie piękny, wyraźnie kształt budynków, co uszanowane było nawet za cara- dobudowano wówczas dzwonnicę zachowując stary, łaciński styl. Jakoś tym razem moją uwagę zwróciły dachy. Ich kształty i kolory zdradzały lata i styl. Złoto kontra wymowna zielona patyna…

108735

108736

Ciekawym miejscem jest cerkiew w podziemiu- Pieczarna- z której można wejść przeciskając się przez mały otwór w skale do kamiennej groty pierwszych zakonników.
Miłośnicy malarstwa mogą się nasycić oglądając bogactwo fresków i ikon.
Dla zwiedzających cenną rzeczą jest klasztorna stołówka w sam raz dla nas na niedzielny obiad.

Sprzed głównej cerkwi możemy podziwiać piękny, rozległy widok granicy Wołynia i Podola.
Wypatrujemy Podkamień.

Sławekk
10.08.2021, 22:57
Super :)

ATomek
11.08.2021, 00:17
108737

108738

Kierujemy się do Podkamienia. Malownicze, polne drogi prowadzą nas od innej strony niż zwykle.
Symbolem miejscowości jest ostaniec- fragment rafy koralowej dawnego Morza Sarmackiego

108739

108740

108741

108743

108742


Na Podolu leży kamień,
Na Podolu płacze kamień…


2tIX0gEK3_g

ATomek
16.08.2021, 12:51
108851

108852

108853



W podkamienieckim klasztorze trwa wielki remont. TRWA tak długo, że już rusztowania stały się zabytkiem samym w sobie i chyba nikt nie pamięta, jak wygląda bez tych rusztowań. Kiedyś tam spałem i mogłem podejrzeć prace wszystkich 3 pracowników, ich metody i coraz bardziej walące się ściany. Nie jakichś konserwatorów, tylko majstrów ze wsi. Najbardziej widoczna jest betonowa kostka, którą przykryto cały dziedziniec. Podczas tych prac po chamsku, koparką rozprawiono się z kilkusetletnimi pochówkami polskich zakonników. Wieki tradycji i pozostałości spuścizny narodowej, zabytki zintegrowane z miejscem. Po fali oburzenia historyków i konserwatora miałem nadzieję na cywilizowane rozwiązanie problemu…
Dziś jednak trafiliśmy ze Zbyszkiem na stertę gruzu i taką oto odpowiedź na ową głośną falę oburzenia:

108854

108855

108856

108873

Jeśli idea historycznych pochówków posługujących tu zakonników nie wpisuje się we współczesność, to dlaczego obok stawiane są nowe, sprzed kilku lat?


108857

Obronny klasztor dominikanów na Górze Różańcowej stawiał czoło różnym armiom na przestrzeni wieków już od XIIIw i czasów pierwszego polskiego dominikanina św. Jacka Odrowąża.
Dziś niszczone są wszelkie ozdoby symbolizujące przynależność do Polski, co jest groteskowe. Podolska Częstochowa… jakby nie można wprost, po ludzku przyjąć historycznych faktów. Umniejsza to w moich oczach elementarną wiarygodność dzisiejszej UA.
Zbyt płynnie też przechodzi się w tym miejscu do współczesności. A gdzie wsiąknięta krew ok 600 ofiar podstępem zaszlachtowanych przez oddział tych samych oprawców co dwa tygodnie wcześniej w Hucie Pieniackiej? W większości byli to ocaleńcy z Wołynia i okolic, jacy już raz przeżyli swoją śmierć.
W mordzie nie uczestniczyła ukraińska ludność z Podkamienia, w miarę możliwości udzielając pomocy Polakom. Wspominają, jako przez dwa dni rabowano i furmankami wywożono klasztorne mienie.

Patrzę na dzisiejszą wrażliwość ludzi wypełniających cerkwie i kościoły wraz z całą neobanderowską symboliką i są mi coraz bardziej obcy. Ktoś głosuje, ktoś wybiera, ktoś uczestniczy w manifestacjach poparcia dawnych zbrodniarzy, w ustawodawstwie ich promującym. Sprzeciwu nie widać, ale to Polakom przypisuje się kurczowe trzymanie się polityki historycznej i ciągłe rozpamiętywanie historii.

Dziś niedziela, nikt się nami nie interesuje, wkoło nie widać żywego ducha. Kolegów, którzy tu byli w tygodniu nie wpuszczono.
Coraz bardziej dumnie prezentuje się tu spiżowa tabliczka w murze informująca o pomniku dziedzictwa kulturowego Ukrainy

108858
108859


Krzyże, na których zatrzymał się martwy wzrok ofiar można poniewierać, ale wsiąknięta w kamienną podłogę polska krew nigdy nie wyparuje.

108860

108865

108866

UPAmietnienie ofiar 1944 stoi nie na miejscu mordu, ale na cmentarzu na sąsiednim pagórku Różancowej Góry. 49.937504, 25.327863

108867

108868




Obrona ludzi schronionych w klasztorze była nie w smak atakującym; nie przyszli tu po swoją śmierć. Z potrzeby łatwego łupu część oddziału przeniosła się do odległej o 2km wioski Palikrowy.
Polacy stanowili 75% jej mieszkańców, z czego część rodzin schroniła się wcześniej w Podkamieniu. Po otoczeniu i spędzeniu ludności na łąkę nad strumieniem, oddzielono Polaków i rozstrzelano z karabinów maszynowych.
Potem oddział wrócił do Podkamienia. Tam po upozorowaniu ataku lotniczego i groźbie zbombardowania klasztoru Polacy poddali się, przepłacając to życiem.



W miejscu śmierci 365 mieszkańców Palikrów i innych uciekinierów z Wołynia stoją dziś obok siebie 2 upamiętnienia. Jedno z nich, to z prawej, wystawił miejscowy Ukrainiec, jako zadośćuczynienie winy swojej matki, która weryfikowała Polaków.

108874

108875

Pomnik ofiar znaleźliśmy na cmentarzu.

108876

108877

Tu skończyła się nam ładna pogoda. Już jadąc malowniczą drogą wśród pól od cmentarza w Podkamieniu spadały pierwsze krople nie widzianego tu od miesiąca deszczu. Przeczekiwaliśmy nawałnicę chroniąc się pod stare lipy i przydrożne krzaki. Poruszając się małymi skokami odnaleźliśmy wszystko, co potrzeba nam było zobaczyć.
Prawdziwa nawałnica zaskoczyła nas tuż przed stacją benzynową przed Podkamieniem.
Trochę dalej i bylibyśmy bezbronni.
Na stacji wspominaliśmy drogi przebyte dzięki dobrej pogodzie i z troską patrzyliśmy w stronę, dokąd się kierowaliśmy- Góry Woroniaki

ATomek
16.08.2021, 21:46
108881

Piękny łuk drogi w Łukawicy

108882

Odpoczynek na Górze Werchobuskiej

Woroniaki to masyw wzgórz ciągnących się od Złoczowa po Krzemieniec, stanowiąc odnogę Miodoborów. Osiągają do 450m wys i w całości stanowią pozostałości po starej rafie koralowej.
Współtworzą charakterystyczny krajobraz Podola. Poprzecinana jarami i wądołami ziemia potęguje malowniczość, dzikość i niedostępność. Jest miejscem narodzin wielu rzek, przy czym każda ma wiele źródeł: Styr, Seret, Ikwa, Horyń i oczywiście Bug, nazywany tu Bugiem Zachodnim.
Oczywiście zajeżdżamy. Nic tak nie gasi pragnienia, jak żywa woda!

108883

108884

108891

Okolice bogate w wodę, minerały, bukowe, dębowe i lipowe lasy będące ostoją zwierzyny, powodowały ich zasiedlanie od niepamiętnych czasów. Z polskich rodów włodarzy tych ziem trzeba wymienić Koniecpolskich, Bielskich, Strzemboszów, Żółkiewskich, Sobieskich, Rzewuskich, Dzieduszyckich i choćby pozyskanych do „rodziny” Wiśniowieckich.
Gniazdem rodowym tych ostatnich jest Biały Kamień nad Bugiem. W ruinach po zamkowych murach mieści się dziś boisko, a jedyną większą pozostałością po majątku rodziny naszego Króla Jeremiego Wiśniowieckiego jest ruina kościoła. Wiśniowiecki znany był z krwawej rozprawy z Kozakami w czasie ich buntu wobec Rzeczpospolitej, zyskując przydomek „Młota na Kozaków”. A w zasadzie tak sam nazywał swoją słynną karabelę. Nic dziwnego, że dziś go wielu zapomina.
Jednak miejsce warte odwiedzenia z rangi miejsca jego urodzenia

108885

108886

108887

108888

108889

Wszystkie chwyty dozwolone, by zaspokoić ciekawość- co jest w środku?


108890

108892

108893

Kolejnym miejscem, które warto odwiedzić jest Usznia. Wzruszają mnie opuszczone kilkadziesiąt lat temu kościoły. Tokie ostańce rafy koralowej polskości. Zbyt solidnie zbudowane, żeby same poddały się warunkom; trzeba im pomóc w agonii wybijając szyby, dziurawiąc dach w miejscu łączenia więźby dachowej, utrącając rynny. Nad wejściem napis po polsku podgrzewa atmosferę

108894

108895

108896

Czarno czerwone barwy integrują pobożnie odwiedzających cerkiew

108897

stary polski cmentarz pod lasem odsłonięty z zieloności przez uczestników akcji Mogiłę Pradziada Ocal od Zapomnienia

108901

po drodze ruina kaplicy w Kołtowie


108898

Wersal wschodu- Podhorce

108899

108900

Ostatnia prosta do Huty Pieniackiej

ATomek
17.08.2021, 01:33
Poczułem pewne znużenie, bo niektóre miejsca odwiedzamy kolejny raz.
Jeśli już jesteśmy w pobliżu, to chciałoby się zobaczyć jak najwięcej.
To wyjazd Zbyszka. Może wspomni o jego okolicznościach, bo towarzyszy nam obydwu uczucie, że nie wiadomo kiedy znowu tam wrócimy.
Oprócz miejsc nowych, których razem jesteśmy ciekawi, są te kluczowe, wokoło których kręcimy się w wybranym przez nas sposobie poznawania historii. Tej ogólnej i lokalnej, reprezentatywnej dla innych miejsc, których z racji ilości nie poznamy.

108902

W tej relacji pominąłem chociażby Kupiczów. Wart wspomnienia ze względu na zamieszkiwanie go w większości przez Czechów, którzy w trudnym czasie banderowskich napaści opowiedzieli się za Polakami, przyjmując wielu do chronionego własną samoobroną miasteczka


Umęczone Deraźne

108910

108904

108905


108906

tajemniczy niemiecki pomnik w Werchobużu


108907

niekompletna, tajemnicza kolumna, w miejscu, które dziś nic nie znaczy



108911

108908


Nie opisałem dróg, którymi pobłądziliśmy, oślizłych mostków, wyczerpania w kopnych piachach, próchniejących przydrożnych krzyży, bez których to miejsce rozmyje się bezpowrotnie w czasie a błądzący duch nie będzie miał gdzie przysiąść,
mijanych rzek, gdzie konie, krowy i dzieciarnia, każde w swojej porze szuka ochłody,
zachwytu, kiedy wypadasz zza zakrętu na przestrzeloną słońcem polanę lub
z pozoru zwyczajny krajobraz, który głęboko zapada w pamięć
i wielu innych jakie składają się na ogólnikowe „udany wyjazd”.




108909

Dziś śpimy w Hucie Pieniackiej

Gończy
17.08.2021, 06:50
Czytamy. Dzięki.

flisak
17.08.2021, 07:37
Pisz dalej Tomku.

ATomek
17.08.2021, 23:14
Bardzo dziękuję za wszelką zachętę!

108941

108942

Polana wydała mi się inna niż zwykle. Bujna zieleń opanowała wszystko, oprócz drogi. W sam raz do tytułu naszego wyjazdu. Co mógł myśleć Zbyszek, który był tu zawsze zimą?
Stare kapliczki, to jedyna pozostałość po wsi. Są nazwiska fundatorów, daty, sentencje.. zastanawia mnie, jak przetrwały te wszystkie pożary, rozbiórki domów, kościoła, niwelacje terenu, czasy komunizmu i te wszystkie starania, żeby pamięć umarła, a miejsce zniknęło z mapy?
Zagadkowe też jest pojawienie się znaku- dwujęzycznej tablicy Huta Pieniacka na wjeździe na polanę

108943

108944

108945

108946

Za to dawno rozwiązaną zagadką jest pojawienie się nowej kapliczki ideologii neobanderowskiej. Choć też z krzyżem, to znaczy tu co innego. Owoc współczesnego kultu wyzwolicieli tej ziemi spod polskiego krwawego panowania. Kultu ofiar polskiego reżimu i totalitaryzmu.
Ofiar (cyt z tablicy) "bandyckiej AK" zrównanej z rosyjskim NKWD.
I ofiar przybyło względem starej tablicy i odnieść można wrażenie, że to miejsce ich śmierci lub pochówku.
Treść tablicy i samo miejsce jej instalacji, podobnie jak tablica "informacyjna" przy pomniku ofiar polskich mieszkańców od niemal roku jest oprotestowana przez polski IPN i MSZ

108947

108948

108949


Szukamy ze Zbyszkiem prawdziwej historii miejsca.
Była dobra okazja wybrać się do dawnej Huty Szklanej i zweryfikować zasłyszane informacje o śladach dawnego dworu.

108950

Klasycznie na krzyżówce dróg kapliczka. Zbyszek wspominał, jak przewróconą zestawialiśmy kiedyś zimą. Dziś pojawił się nawet żelazny, kuty krzyż, odnaleziony pewnie obok- koślawy, byle jak wetknięty na miejsce. Niestety napisy zatarł czas

108951

108952

108953

108954

Wyraźna aleja starych drzew sygnalizowała, że zbliżamy się do miejsca. Byłem tu kiedyś, ale nie przypuszczałem, że ten wzgórek to pozostałość po dworze. Wokoło walają się cegły i dachówki

108955

Jak dwór, to i stawy. W końcu alei, na zakręcie odbija mocno zarośnięta ścieżka. Prowadzi groblą pomiędzy stawami, ale wzrok nie przebija się przez porastające brzegi wysokie chaszcze. Stawy zasila jedno ze źródeł Seretu. Na skarpie w pobliżu źródła odnalazłem kiedyś wrośniętą w ziemię, przewróconą kapliczkę, a w zasadzie pomnik ku pamięci dwóch par zaprzyjaźnionych małżeństw, spotykających się w tym romantycznym miejscu.
Dziś zastaliśmy kapliczkę zestawioną i w miarę oczyszczoną.
Nazwisko jednej z par jest jednym z tablicy zamordowanych w Hucie Pieniackiej

108956

108957




W sumie to w Hucie Pieniackiej spędziliśmy dwie noce, które zregenerowały nasze siły minionych kilku dni.


Powrót w kierunku Złoczowa to klasyka gatunku. Mimo, że deszcz, że dalej, to wybraliśmy malowniczą "drogę na Pereliski". Przy jeziorze Ponikwa jest czas na domknięcie wspomnień i ostatni rzut oka na wzgórza Woroniaków na horyzoncie- najbliższą okolicę Huty Pieniackiej


108960

108961

majo
18.08.2021, 08:17
Klasa Tomek. Chciałbym tam pojechać z Wami za rok. Z rzeką Bug też jestem silnie związany i mam wobec niej pewne plany.

ATomek
18.08.2021, 22:16
Zostawiamy za sobą dziesiątki miejsc tragicznej historii. Dzięki ich dotknięciu stają się nam bliższe, łatwiej poznać sam przebieg wydarzeń, łatwiej je umieścić w czasie
i łatwiej powiązać w jedno. Ale wcale nie łatwiej zrozumieć. Nawet wręcz przeciwnie: poznane fakty z łatwością rozprawiają się z dzisiejszą narracją potomków morderców. Metod bestialstwa Genocide Atrox nic nie uzasadnia.
Dobrze się stało, że w wielu miejscach byłem kolejny raz. Tylko wtedy pojawia się kontekst integralnej całości, kiedy wzrok nie pozostaje na tym co najbliższe, kiedy dostrzega okolicę i podąża dalej za las, za górę. Śladów do odnalezienia jest niewiele i trzeba włączyć inne zmysły.
Piękny bezkres Wołynia w tym kontekście był przerażający: dookoła łuny, znikąd pomocy, a na drodze śmierć! W zasadzie to nie wykrzyknik na końcu, a kropka. Bo tak kończą cisi bezbronni.

Pojawia się pytanie o pojawiające się tu kolejne odsłony tych samych miejsc. To moja droga, mój szlak pokutny, mój sposób przeżywania tragedii. Pojawiła się koncepcja opisania jej chronologicznie w celu jej zamknięcia, ale czuję, jak po raz kolejny wymyka mi się z tych ram, w których chciałem ją zamknąć. Co i rusz wracam do niej na wyrywki, bo serce żyje swoim życiem i podpowiada nowe scenariusze. Skupiam się na własnych przeżyciach. Choć to zabrzmi kontrowersyjnie, to w tym smutnym wątku nie odrzucam przygody i tego wszystkiego co niesie mój sposób podróżowania.

Celem nadrzędnym jest wspomnienie miejsc i ludzi, którzy żyli w świecie dla mnie alternatywnym.
Ten świat ma wiele zalet: jesteśmy młodsi, jest cicho mimo bitewnego zgiełku, wesela lub okrucieństwa, w przeszłości czas płynie wolniej, w przeszłości ślady ludzkiej bytności są integralne z przyrodą, przeszłość jest nienachalna. Ale niestety jest przewidywalna.
Warto w niej rozpamiętywać, bo odkrycie jakiegoś faktu po latach może być ciekawsze od jego przeżywania na żywo.




Czeka nas ze Zbyszkiem droga powrotna. Przedłużamy ją do granic możliwości.
Myszkujemy jeszcze trochę w okolicach Złoczowa i kierujemy się ku Lwowowi.


Dzisiejszy odcinek w zasadzie powinien pojawić się wczoraj, bo była rocznica najsłynniejszej bitwy z walk o Lwów z 17 sierpnia 1920, bitwy pod Zadwórzem.


108971

Kierując się od przejazdu kolejowego widzieliśmy wąską ścieżkę na krawędzi wysokiego nasypu kolejowego wzdłuż torów, ale nie nadawała się na wjazd afryką i trampkiem. Wybrałem pierwszą jakąkolwiek przejezdną drogę w kierunku, ale nadal nie wiedzieliśmy, jak daleko. Droga skończyła się w sadzie z połamanymi drzewami owocujących wiśni- wynik ostatniej nawałnicy. Dobry gospodarz wskazał nam kierunek i potwierdził 2km. Niestety, wskazana droga kończyła się na wspomnianej ścieżce na nasypie. Śliska, wąsko i jeszcze pasące się kozy.
Nie tak wyobrażaliśmy sobie ten dojazd.

108979

108972


Zadwórze jest miejscem bohaterów. Tablica z nazwą miejscowości umieszczona jest na Grobie Nieznanego Żołnierza w Warszawie jako wyraz wdzięczności poległym. Bitwa, choć przegrana, to odciągnęła i przejęła natarcie bolszewickiej konnicy Budionnego ratując Lwów. W walce brały udział Lwowskie Orlęta- ochotnicy niewprawieni w boju. Ich bohaterstwo do ostatniego naboju przeszło do historii jako Polskie Termopile.
"Otoczeni przez wroga żołnierze nie poddali się nawet wtedy, kiedy zabrakło amunicji. Kapitan Zajączkowski o zmierzchu rozkazał pozostałym przy życiu ok. 30 żołnierzom wycofywanie się grupami do barszczowickiego lasu. W trakcie odwrotu nadleciały 3 sowieckie płatowce, które ostrzelały broniących się i wycofujących żołnierzy. Ostrzeliwani z broni maszynowej przez sowieckie samoloty, bezbronni, otoczeni przez Rosjan, walczyli jeszcze krótko na kolby w pobliżu budki dróżnika (budynek kolejowy nr 287). Orlęta lwowskie broniły się już tylko bagnetami, tocząc do wieczora krwawy bój. Ponosząc wielkie straty, ostrzeliwani przez ciężką artylerię. Sowieci, rozwścieczeni oporem Orląt, rąbali ich szablami, rannych dobijali kolbami. Zabitym odcinali głowy, ręce i nogi. Pozostali przy życiu ranni oficerowie ostatnimi nabojami odbierali sobie życie"


108974

108975




Kult miejsca zaczął się już w pierwszych dniach niepodległej Polski. Wspomniany warszawski Grób Nieznanego Żołnierza powstał na bazie losowo wybranego poległego Obrońcy Lwowa, podobnie , jak kwatera Orląt na cm Łyczakowskim, gdzie spoczywa część z 318 poległych w bitwie pod Zadwórzem.

108973

108976





Nowe, z pozornym rozmachem pobudowane upamiętnienie poraża niestarannością wykonania, ale jest, jak jest.


Trzeba wracać.
Od robotnika wykonującego naprawy dowiedzieliśmy się, że po deszczu to jedyna przejezdna droga, bo ta, koło kołchozu stanowi istne bagno. On skuterem tam nie przejeżdża, ale pokaże nam drogę do Lwowa, którą jeździ. To ok 25km
Kieruje nas w gęste krzaki, "a dalej, pan, to już do torów i będzie elegancka kamienna droga"

108977

108978

No to jedziemy. W krzakach walka ze 300m, bo świeżo po deszczu, ale dalej już coraz bardziej elegancko

108980

108981

108982