PDA

View Full Version : Czas na dluzsze wyjazdy.


myku
22.08.2008, 22:39
Czytajac rozne relacje z wyjazdow zwrocilem uwage,ze pewna czesc "urlopowiczow" zrywa kontakt z rzeczywistoscia,tylko po to zeby gdzies pojechac.Napiszcie jak znajdujecie czas na dluzsze wyjazdy.jak sobie go bierzecie,wreszcie jak rzucacie prace,zrywacie z partnerem i wyrzekacie sie rodziny,aby tylko wyjechac troche dalej.i przede wszystkim jak radzicie sobie po powrocie do domu.Wbrew pozornej zabawnosci tematu,chcialbym zeby to byl powazny watek.A noz jest ktos ,kto tez by chcial,ale boi sie konsekwencji swojej decyzji i dalej pozostaje mu tylko czytanie relacji innych.Byc moze dzieki waszym-naszym doswiadczenia,niektore wyjazdy wreszcie dojda do skutku.:rules:

ferdek
22.08.2008, 23:24
Mam podobny problem, bo nie mogę rzucić pracy a zdecydowaną większość czasu spędzam z dala od domu, także jak mówię żonie o jakimś wyjeździe to od razu zmienia kolor najpierw na purpurowy, potem zielono-brązowy a potem nie wiem na jaki bo wychodzę z domu żeby uniknąć awantury hehe.
Urzekła mnie ostatnio historia opowiedziana przez Felkowskiego o gościu, który powiedział do żony: idę pojeździć i wrócił po 4 dniach, bo akurat miał ochotę pojeździć po Ukrainie czy tam Rumunii (już nie pamiętam dokładnie). Chciałbym mieć tak wyrozumiałą żonę.
Dlatego też mnie interesuje ten temat i to, jak starzy wyjadacze radzą sobie z pogodzeniem codziennych obowiązków z podróżami.

wieczny
22.08.2008, 23:30
Mną się nie sugeruj, ja jestem student, mam wakacje, dziewczynę którą powoli przyzwyczaiłem do samych motocykli (nie lubiła i nadal trochę nie lubi, ale jeździ ze mną). Nie ma dzieci, żony, pracy, obowiązków. Sam się zastanawiam jak to kiedyś będzie...

ramires
22.08.2008, 23:37
ja z checia teraz bym wsiadl na moto (najpierw oczywiscie lusterka bym przykrecil) i ... dzida, ale ...

tez sa wlasnie dylematy - male dziecko, firma, ktora ja prowadze a nie mam jeszcze takiej stabilnosci, aby sobie pozwolic na wypad nawet na tydzien gdzies bo ciagle malo, a to rata goni, a to ZUS i tak ciagle. Nie mniej nie pozbawiam się planów i marzeń, do realizacji których podążam itp. Przede wszystkim muszą być sprzyjające okoliczności z wielu stron. Może nie każdy tak na to patrzy, ale ja póki co tak.

Zupełnie inaczej jest jak się jest na etacie a inaczej jak się jest na "swoim". Wielu z Was ma na tyle dobrze, że to nie kłopot nawet pare razy gdzieś wyskoczyć, ja póki co tak dobrze nie mam (cholera, za tanio opony Wam sprzedaje :D ) i .. bliskie wypady w grę wchodzą póki co. Oczywiście warunkiem podstawowym jest permin od połowicy, wówczas ... hulaj dusza ...

Z chęcią poznam wypowiedzi innych też :)

Marcin SF
23.08.2008, 10:24
Mną się nie sugeruj, ja jestem student, mam wakacje, dziewczynę którą powoli przyzwyczaiłem do samych motocykli (nie lubiła i nadal trochę nie lubi, ale jeździ ze mną). Nie ma dzieci, żony, pracy, obowiązków. Sam się zastanawiam jak to kiedyś będzie...
ale chchodziło o dłuższe wyjazdy :haha2:;)

hubert
23.08.2008, 11:10
Mnie przed wyjazdami dłuższymi niż 2 tygodnie powstrzymuje jedynie fakt że nie mam czegoś takiego jak płatny urlop a firma rozlicza się ze mną za godziny pracy. Jeśli wybędę gdzieś na miesiąc to całą miesięczna pensja pójdzie się walić .... No cóż nie pozostaje nic innego jak się nauczyć oszczędzać.....

wieczny
23.08.2008, 11:12
No widzisz, wybiegając w przyszłość już dziś, uważam że 10 dni to długo :).

chomik
23.08.2008, 11:12
W pracy zaryzykowałem, powiedziałem, co i jak, i po dłuższym zastanowieniu zgodzili się, ale mieli czas od lutego aby coś innego zrobić... a jakby się nie zgodzili to szukałbym innej roboty... :) Wydaje mi się, że jak się jest cennym dla pracodawcy to wbrew pozorom 3-4 miesiące nieobecności wynagradza mu praca kilkuletnia.... A Żona jedzie ze mną i się nie może doczekać wyjazdu :) od i cała tajemnica...:oldman:

pborus
23.08.2008, 19:40
Ostatnio robiąc porządek w plikach znalazłem dzienniki z jednego z pierwszych moich wyjazdów motocyklowych. Było to ponad 10 lat temu, byłem na 2gim roku dziennych studiów i po roku pracy ruszyłem na 15 letniej SUZUKI GSX 400F :) w samotną podróż przez Europę, po Maroku.
Czytając te zapiski powalił mnie nagłówek pod tytułem: "82. dzień wyjazdu". Zacząłem sobie przypominać jak to było, kiedy długość urlopu nie miała znaczenia... Wtedy człowiek nie troszczył się o termin powrotu - problemem były fundusze... Oszczędzało się na wszystkim: każde 15$ to conajmniej jeden dzień więcej, a chciało się żeby tych dni było jak najwięcej. Nie będę się rozpisywał na czym polegały te oszczedności, jednak wiele z tych sytuacji pamietam do dzisiaj np. codzienne rozpalanie ogniska w celu ugotowania ciepłego posiłku :)
Teraz sytuacja zmieniła się o 180 stopni i podejrzewam, że większość z Was ma podobnie: pieniądze nie są już tak dużym problemem, jak znalezienie wolnego czasu. Praca na pełen etat... i największy sukces to 1 miesiąć urlopu w zeszłym roku. Było fajnie, ale wciąż jest to za krótko żeby na prawdę przesiąknąć atmosferą jakiegoś miejsca.

Mam to szczęście, że moja rodzina w pełni akceptuje moje pasje, a moja narzeczona (za 3 tyg. żona :)) jest najwspanialszą towarzyszką we wszystkich odbytych wyprawach przez ostatnich pięć lat.

... i tak sobie myślę ostatnio, że nie ma się co rozdrabniać - trzeba zrobić "A BIG ONE" i to nie na emeryturze ;)

ps. po takich długich wyjazdach najtrudniej było mi się przyzwyczaić do swojego łóżka - po 4 miesiącach w podróży, po powrocie, przez miesiąc spałem pod kocem na kanapie w salonie :haha2:

JareG
23.08.2008, 19:44
(..) ps. po takich długich wyjazdach najtrudniej było mi się przyzwyczaić do swojego łóżka - po 4 miesiącach w podróży, po powrocie, przez miesiąc spałem pod kocem na kanapie w salonie :haha2:
:D
Ja caly czas spie na podlodze, koc tylko rozkladam - na wyrku szybko siadaja mi plecy :(

ramires
23.08.2008, 20:13
Mam to szczęście, że moja rodzina w pełni akceptuje moje pasje, a moja narzeczona (za 3 tyg. żona :)) jest najwspanialszą towarzyszką we wszystkich odbytych wyprawach przez ostatnich pięć lat.


No to ładnie, gdzie impreza? :D

e200g_
23.08.2008, 23:44
:D
Ja caly czas spie na podlodze, koc tylko rozkladam - na wyrku szybko siadaja mi plecy :(

Ja już od wielu lat śpię na gołej podłodze, w śpiworze, bez materaca. 8 lat temu zakończyłem moje podróże autostopowe, osiadłem na stale w jednym miejscu, a to spanie obok stojącego wyrka do dziś mi zostało. Właściwie to nawet nie mam łózka w moim mieszkaniu, tylko takie do siedzenia, jak goście przyjdą. A jak dziś przyjeżdżam na trochę do Polski, to moja Marta bez narzekań kładzie sie obok mnie i śpimy;). A odnośnie znalezienia czasu na "coś wielkiego i dalekiego" to powoli, ponownie coraz bardziej i głośniej dociera do mnie, aby zamknąć wszystko na klucz i wrócić po kilku miesiącach. Kurde, raz żyjemy, a z każdym dniem mamy coraz mniej czasu:(.

chomik
24.08.2008, 01:01
ponownie coraz bardziej i głośniej dociera do mnie, aby zamknąć wszystko na klucz i wrócić po kilku miesiącach. Kurde, raz żyjemy, a z każdym dniem mamy coraz mniej czasu:(.
Dobrze gada.... dać mu plecak :D

felkowski
24.08.2008, 07:32
Urzekła mnie ostatnio historia opowiedziana przez Felkowskiego o gościu, który powiedział do żony: idę pojeździć i wrócił po 4 dniach, bo akurat miał ochotę pojeździć po Ukrainie czy tam Rumunii (już nie pamiętam dokładnie). Chciałbym mieć tak wyrozumiałą żonę.



Jak żona jest o dwadzieścia lat młodsza to relacje są nieco inne a i wyrozumiałość chyba ma/musi mieć nieco większe wartości.

JaroGL75
26.08.2008, 20:41
Jest to bardzo ciekawy temat więc też spróbuje się wypowiedzieć.
Mam podobne problemy jak autor.
Gdy zaczynałem jazdę na motocyklu cieszyłem się sama jazdą, teraz kręcą mnie dłuzsze wyjazdy i tu pojawia sie problem. Poczatkowo gdy byłem jeszcze kawalerem wyjazd na 3-4 tygodnie nie stanowił problemu jak tylko była kasa, nawet moja przyszła zonka była zadowolona i polubiła motocykle. Zapewniała mnie, ze rozumie moje hobby i wogóle wszystko miodzio. Zwrot sytuacji nastąpił po slubie, a jeszcze wieksze ciśnienie po urodzeniu się dziecka. Nagle moje hobby stało sie uciązliwe, bezsensowne, kosztowne itd. Ja oczywiście nie odpuściłem i z tego tytułu miałem wiele ciężkich rozmów. Pół roku po urodzeniu się dziecka udało mi sie wyskoczyć z kumplem tylko na tydzień. Żona z oczywistych względów nie była nigdzie. Gdy dziecko miało 1,5 roku pojechałem na 10 dni, a gdy miało 2,5 roku pojechałem na 12 dni, ale pod warunkiem, że zabiorę żonę i dziecko gdzieś na 2 tygodnie konserwą. Tak też się stało, ale cały urlop praktycznie poszedł sie rypać.
Zastanawiam sie teraz jak wynegocjować dłuzszy termin wyjazdu bo chciałbym np. przejechać Rosję, Mongolię itd, ale na to potrzeba dłuższych urlopów.
Reasumując jestem w szachu bo w trójkę nie pojadę.
Z tego co wiem to większość podróżników motocyklistów jest stanu wolnego albo po rozwodzie lub innych przejściach tylko nielczni mają mega wyrozumiałe żony.
Ja podobno mam bardzo wyrozumiała żonę z tego co mówią znajomi niemotocykliści, ale dla mnie to nie wystarcza.

myku
26.08.2008, 21:55
zaczalem ten watek gdyz juz od dawna mam w planie wiekszy wyjazd.moj wymazony bajkal jednak ciagle musi na mnie czekac.a nie chodzi mi tylko i wylacznie o jak najszybsze dotarcie do niego i powrot.jestem w tej komfortowej sytuacji ze jestem na swoim .tak wiec moge miec wiecej czasu niz ktos kto jest na stale zatrudniony.jednak jak wszystko i moj wolny czas ma swoje granice i nie jestem w stanie wziasc sobie np 2-3 miesieczny urlop.kazdy moj wypad tlumacze moim klijentom(branza budowlana),ze wlasnie mam cos super waznego do zalatwienia w polsce(mieszkam w niemczech) i ze odrobie wszystko w weekendy po powrocie.jednak repertuar wymowek pomalu sie konczy.nigdy nie mialem problemow po powrocie ale nie byl to czas dluzszy niz miesiac.jednak polowe urlopu towazysza mi mysli i obawy co bedzie jak juz wroce.taki charakter.do tego dochodza dosc wysokie koszty ktore co miesiac mnie doja,a jak wiadomo urlop kosztuje potrojnie,wydatki na urlopie,niezarobione pieniadze w jego trakcie no i comiesieczne oplaty.dlatego ciekawilo mnie jak inni sobie z tym radza.aha,zupelnie bym zapomnial o mojej przyjaciolce,ktora ma na tyle cierpliwosci,zaufania i zrozumienia dla mojej pasii ze nie robi mi problemu i zawsze mnie puszcza.alleluja!

Michasso
27.08.2008, 23:53
Jak dla mnie jeden z ciekawszych wątków na forum . Szacunek dla wszystkich, którzy z przygryzioną wargą do krwi szukają kompromisów i nie odpuszczają pasji.Super komentarze, dzięki.
Jeśli chodzi o życie osobiste, to uważam, że najważniejsze w moim wypadku to powolne psychiczne przygotowanie żony, by w końcu zrozumiała, że ten wspomniany big one to sprawa niemalże życiowa. I chyba to rozumie..Obecnie dostałem 3 tygodnie urlopu (z możliwością naciągnięcia tego do 4 wraz z wyciągiem nerwów pracodawcy) i jadę z żoną. Potem, kiedy uda się przygotować dobry grunt (przede wszystkim urlopowy), nadejdzie czas Mongolii albo RPA w pojedynkę (tzn jeśli chodzi o siedzisko AT:).
Podziwiam Pborus za długi staż:). Podobnie męczy mnie ten dłuższy wyjazd i to nie wtedy gdy zacznę skrzypieć. Może kiedyś razem..Kto wie. Najpierw małe kroki ale jak się kiedyś wkurzę...

czosnek
28.08.2008, 08:44
Pozwolę sobię przytoczyć pewien fragment z opowiadania W. Łysiaka "Kuter" które bardzo dobrze oddaje stan ducha Afrykanerów ;)

"- Wiesz, mam piećdziesiąt lat, osiągnąłem już wszystko, dzieci są dorosłe... Jeszcze czas, żeby... W zeszłym roku, w Ustce, widziałem na brzegu kuter, był do sprzedania. Wiesz, taki kuter... Wiem. Jutro pojedzie się po ten kuter. Dzisiaj jest jeszcze konferencja i trzeba odebrać maszynkę do golenia z naprawy, ale jutro... Nie, jutro trzeba lecieć do Paryża na sympozjum miedzynarodowe, potem podpisać umowę z Algierczykami i po drodze do domu zawadzić o Macedonię, gdzie nasi prowadzą prace konserwatorskie. Więc za dwa tygodnie, ale przedtem należy oddać artykuł do "Ochrony zabytków" i... jest jeszcze kilka pozycji w notesie. Powiedzmy za miesiąc... Dzisiaj zaś, zanim sen zmroczy myśli, będzie można pod zamkniętymi powiekami sprawdzić bębenek, zapiąć sprzączkę paska od kabury pod ramieniem i wejść na kuter... "

wasilczuk
28.08.2008, 09:24
dziś mój syn skończył 3 miesiące. momentami czytając relacje z forum i oglądając zdjęcia czuję tęsknotę i żal że przez najbliższe kilka lat jestem udupiony w domu ale gdy wracam do domu po pracy- biorę malucha na ręce a on sie do mnie śmieje i guga to wtedy zapominam o "blaszanych zabawkach" i innych "używkach" dla dużych chłopców.
panowie!
wszystko jest kwestią priorytetów.
nie ma co jęczeć jak sie ktoś ożenił- nikt go nie zmuszał.
nie ma co jęczeć że sie nie ma kasy na podróż dookoła świata bo na naszych mazurach czy w bieszczadach też można wypocząć i uciec od cywilizacji.
itd...
jesteśmy niestety narodem który lubi dużo nażekać na swój los...

wasilczuk
28.08.2008, 09:31
cytat z filmu chłopaki nie płaczą dobrze oddaje sens sprawy:
"zastanów sie co chcesz w życiu robić a później zacznij to robić";)

chomik
28.08.2008, 09:32
wszystko jest kwestią priorytetów.
nie ma co jęczeć jak sie ktoś ożenił- nikt go nie zmuszał.
nie ma co jęczeć że sie nie ma kasy na podróż dookoła świata bo na naszych mazurach czy w bieszczadach też można wypocząć i uciec od cywilizacji.
itd...
jesteśmy niestety narodem który lubi dużo nażekać na swój los...
Dokładnie tak, można się spełniać na różne sposoby jeden wypoczywa na działce, drugi wyciągając AT z błota a trzecie wyciągając bobasa z błota piaskownicy :) grunt to znaleźć ten sposób...
A co do narodu to fakt ale to chyba kwestia pogody bo jak to śpiewa Kazik "Polacy mają depresję totalną dlatego, że nie ma słońca przez siedem miesięcy w roku, a lato bywa czasem niegorące."

ramires
28.08.2008, 09:47
Ja też mam teraz małą słodką kotwicę w domu i chyba gdyby nie ona to podobnie jak było opisane kiedyś wyszedł bym na godzine na moto i wróciłbym po paru dniach ... dlatego teraz wiem, że na wszystko jest czas. Odczekam swoje i ... dzida już z młodym będzie :).

Do tego czasu zanim mały dorośnie na tyle, aby jechać ze mną na wyprawę doszkolę technikę jazdy (kurde, musze w koncu opony wymienić) i pokazać potem małemu, o co w życiu chodzi ... pokazać, że istnieje świat, gdzie nie ma komórek, internetu, gadugadu czy innych a można tysiące razy bardziej żyć bez tego wszystkiego ... wystarczy spakować kufry, zabrać jakiś namiot, trochę zupek z zestawu młodego alchemika i ... dzida w świat. Tak jak Wasilczuk napisał, że nie trzeba nawet kraju opuszczać aby oderwać się od cywilizacji ...

Ciągnie mnie w podróż typowo spontaniczną, najważniejsza jest kasa na koncie na paliwo i jedzenie, inne rzeczy są mało ważne ...

Początki czytania forów zagranicznych (advrider.com czy inne) początkowo wywoływały u mnie chęć "ja tez tak chce". Z perspektywy czasu widzę, jak zmieniam się i wiem, że wszystko we właściwym czasie ... Dziś "mazury" innym razem Japonia czy Australia/Nowa Zelandia ...

Wiek nie ma znaczenia gdy jest pasja - czasem po prostu potrzeba więcej czasu i tyle.

Pastor
28.08.2008, 10:42
dziś mój syn skończył 3 miesiące. momentami czytając relacje z forum i oglądając zdjęcia czuję tęsknotę i żal że przez najbliższe kilka lat jestem udupiony w domu ale gdy wracam do domu po pracy- biorę malucha na ręce a on sie do mnie śmieje i guga to wtedy zapominam o "blaszanych zabawkach" i innych "używkach" dla dużych chłopców.


Stawiam flaszkę kolego

Zdrowia!
:hello:

7Greg
28.08.2008, 11:23
Problem jest w tym, że dziś młodzi ludzie chcą mieć wszystko i to szybko. Ponieważ jestem już w wieku, hmmm, średnim to pozwolę sobie coś napisać.

Za moich czasów ;) tzn jak miałem lat 18 kupiłem od wujka Junaka, który był starszy ode mnie. 2 lata go czyściłem, szlifowałem, malowałem, szukałem części itp. Wcześniej jeździłem na komarkach od kumpli a słynna ETZ250 to był dopiero szał i marzenie.

Potem wyjechałem moim Junakiem dwa razy na trasę, około 60km od domu i go sprzedałem bo potrzebowałem kasę na studia. Potem jakoś się tak złożyło że zanabyłem żonę, wynajmowałem mieszkanie nie miałem video i mp3 ale miałem TV 14 cali :D

Gdy dobijałem do prawie 30 lat narodził mi się syn. Wiadomo, robota, żona, dom, dzieciak itp.

Przez ten cały czas motocykle moglem oglądać tylko w katalogach.
Nadszedł czas kiedy trochę stanąłem na nogi i zacząłem myśleć o sobie. Kupiłem moto potem drugie, trzecie itd. zacząłem wyjeżdżać bliżej dalej, a nawet udało się do Libanu dojechać :oldman:. Nigdy się nie żaliłem, że to czy tamto. Takie jest życie. Jednego rzuci tu drugiego tam. Każdy jest kowalem własnego losu. Każdy może zakasać rękawy, złapać kierownicę życia i samemu skręcać.
Dziwią mnie czasem posty młodych ludzi którzy maja 20 lat, własny motocykl, studiują, w domu TV, video i mp3 i jeszcze im mało. Nie nerwowo ;)
Na każdego przyjdzie pora. No chyba że się ma szczęście w życiu lub bogatych rodziców :D

Cholera, zmoralizowałem strasznie. Jak stary pierdziel :D


Aaaa, jeszcze żona ;) Wielu moich super kumpli po ślubie dziwnie się zmieniło. Jakoś nie mają dla nikogo czasu bo na spacer z żoną idzie ;)

Jaką kobitę sobie wziąłeś to z taką będziesz żył. Jak to ktoś wyżej napisał ja mam mega wyrozumiałą, no ale taką sobie wziąłem.

chomik
28.08.2008, 11:39
Cholera, zmoralizowałem strasznie. Jak stary pierdziel :D

Tiaaa co tu dużo gadać.... prawda to jest :D

Michasso
28.08.2008, 14:31
Heej no co Wy chłopaki..Przecież tu narpawdę nikt nie narzeka:D.

wieczny
29.08.2008, 00:41
W sumie 20 lat to moje okolice, więc z góry, asekuracyjnie - dementuję jakobym narzekał :). Jedyne na co mogę narzekać to brak kasy, ale jak ktoś zauważył... za X lat kaska nie będzie problemem. Problemem pewnie będzie wolny czas.

Ja się cieszę z tego co mam, a każdą relację/fotki z daleka oglądam z nastawieniem "kiedyś tam pojadę", a nie "kurna takim to fajnie". Capetown zdobędę na obecnej AT :D.

myku
29.08.2008, 07:31
wlasnie.ja podobnie jak wieczny.relacje innych czytam ,myslac sobie :fajny wypad.moze tez sie do takiego przymierzyc.nie czytam ich z zazdroscia.podoba mi sie ze chlopaki staja na glowie organizujac wszystko,poswiecajac mnostwo czasu i pieniadzy na zorganizowanie wszystkiego.i przede wszystkim wola cos fajnego przezyc niz sobie np cos kupic,jakies tam pierdoly za pare tysiecy.mam znajomych,bardzo bogatych,w sumie majacych sporo wolnego czasu.ale jak im cos wspomne o urlopie,to odpowiadaja mi,ze to glupie i ze woleli by sobie cos kupic.tak wiec mysle ze nie tylko pieniadze i czas umozliwiaja nam wyjazdy,ale i samo podejscie do zycia.tu spotykam ludzi,dla ktorych kupic sobie nowe auto nie jest wazniejsze od zobaczenia jakiegos tam zakatka swiata.podoba mi sie to podejscie.i nie chodzi tu o to czy ktos ma ta kase na wyjazd czy nie podobnie z czasem.czy polska jest piekna czy nie ,o narzekanie na cos i szukaniu innych rzeczy ktore sprawiaja radosc.chodzilo mi w tym watku jak sobie organizujecie dluzsze wyjazdy.od pomyslu ,dokad jade,do powrotu i wejscie w codzienne zajecia.

wasilczuk
29.08.2008, 09:12
no faktycznie troche zjechałem z tematu.
powiem jeszcze tylko o nażekaniu troche.;)
za mojej "młodości" 99 % polskich bajków to były junaki ruski MZ jawy. jeździło sie z rękoma do łokcie w smarze, zamiast kufrów miałem torby listonosza a namiot i śpiwory woziłem w worku po nawozach z napisem "POLIFOSKA". i wiecie co wam powiem.
było zajebiście!!!!

teraz śmieszy mnie jak ktoś mówi:
"nie pojade tam bo nie mam kufrów....."
"........bo olej nie zmieniony"
"......bo opona sie kończy"
żenada.
wieczny bez urazy ale jeżeli zbierałeś kilka lat na motocykl i teraz będziesz zbierał kilka lat na podróż to się obawiam że nie zdążysz za wiele przejechać.
powinni wymyślić jakiś kredyt turystyczny dla młodych

puntek
29.08.2008, 09:15
W pracy zaryzykowałem, powiedziałem, co i jak, i po dłuższym zastanowieniu zgodzili się, ale mieli czas od lutego aby coś innego zrobić... a jakby się nie zgodzili to szukałbym innej roboty... :) Wydaje mi się, że jak się jest cennym dla pracodawcy to wbrew pozorom 3-4 miesiące nieobecności wynagradza mu praca kilkuletnia.... A Żona jedzie ze mną i się nie może doczekać wyjazdu :) od i cała tajemnica...:oldman:
ŻONA:
Ja mam tak, że z żoną muszę negocjować z pół roku wcześniej że jechać chcę na krótki wyjazd,,,:)
po za tym wiadomo odrobić pańszczyznę trzeba w domu :(

A tak przy okazji wydaje się że nie ma tak naprawdę żadnych wskazań, i "złotych recept". Wszystko to kwestia wspólnego pożycia, doświadczeń, dzieci...
Chcę za jakiś czas jechać dookoła świata :) warunek jej był taki:
postawisz mi dom z bali możesz jechać (więc domek się buduje ...)

Inna sprawa jak się zacznę pakować - wydawać pieniądze itd to z pewnością wiele niezałatwionych rodzinnych spraw wyjdzie...
Po za tym może się uda wspólnie pojechać ? Tylko jak ona przeżyje 4-5 miesięczne rozstanie z dziećmi ??? a jak ja o zniosę ???

PRACA:
niestety trzeba kalkulować - zwolnienie z pracy jak jesteś młody i masz zapas lat przed sobą, no i fach który pozwala ci się zatrudnić gdzieś ...
jak jesteś w słusznym wieku - to się dopiero probloem robi :(.
W grę może wejść raczej urlop bezpłatny bo inaczej ciężko może być ...

wieczny
29.08.2008, 10:15
Wasilczuk, aż tak źle nie jest ;).

Andrzej_Gdynia
06.09.2008, 09:17
No to jeszcze ja jako stary pierdziel. Czasy Panonii i bolszewików pamietam. Myslę podobnie jak 7Greg. Sporo ludzi kupuje pierdoły, remontuje mieszkania, bierze samochody i motocykle na kredyt i potem go spłaca. Żeby realizować swoje marzenia trzeba z wielu innych rezygnować. Zawsze stawiam sobie pytanie co lepsze Jedno Wielkie Marzenie czy kilka, kilkanaście małych...? Każdy sam odpowiada sobie na to pytanie. Wszystkiego nie mozna mieć. Realizacja duzego wyjazdu to uczenie się rezygnowania z wielu potrzeb i wydatków.

kamil
06.09.2008, 12:09
ciekawy temat. napewno nie mozna miec wszystkiego na raz... albo dluga podroz albo inne drogie zabawki. Tak to przynajmniej bylo u Nas z wyborem.
z pracy mozna sie zwolnic, zawsze znajdzie sie cos innego po tym, ale trzeba sie odwazyc. Pewnie tez latwiej jest jak nie ma sie dzieciakow i innych tam powazniejszych obowiazkow...i zycie na drodze moze byc naprawde smiesznie tanie. Wydajemy srednio 10-15 zeta od osoby dziennie (bez paliwa)! Po 141 dniu na moto stwierdzamy ze warto bylo sie zdecydowac..once in a lifetime;-) pozdro,