PDA

View Full Version : Magadan Endurance Expedition 2011


lukasz809b
22.12.2011, 14:02
- …no i jak…?
- jest. Dwa miesiące wolnego<O:p</O:p
- ja bym jechał<O:p</O:p
- ale, że tam…?<O:p</O:p
- …no tak

- kak ty jediesz…?<O:p</O:p
- no tak 100.<O:p</O:p
- oj, ty dołgo budiesz jechat’
- pojediem, szto budiem maszkary karmit’…

<O:p</O:pSerdeczne podziękowania dla Rafała „Łysola” za inspirację kierunku i celu wyjazdu, nieocenioną pomoc, remont silnika i bieżące wsparcie podczas samej drogi. Dla Motołańcuchy za profesjonalne doradztwo, wsparcie oraz najwyższej jakości części, które sprawiły, że droga stała się możliwa do przejechania.

Serdeczne pozdrowienia dla Bajrasza, z którym mielismy przyjemność minąć się w trasie, pod Bajkałem i nawet sie nie zatrzymać :), ale kontakt sms był!<O:p</O:p
Prolog

Miało być inaczej i gdzie indziej, a wyszło jak zwykle i tylko termin pozostał… Na dwa miesiące przed wyjazdem, po rozmowach z Tym, który był, widział i wie, zapada decyzja. Jest nowy cel, jeden cel – Magadan. Jest to jedno z najbardziej odległych od Polski miasto Rosji, do którego można dojechać na kołach. Podróż tam oznacza przebycie 9 tysięcy kilometrów asfaltu i następnych 3 tysięcy syberyjskich grawiejek (grawij – żwir), szutrowych dróg, przez tajgę i góry, przepraw przez rzeki, często bez mostów i promów, w dzikich terenach, gdzie Jakuci wychodząc za potrzebą do lasu zabierają broń na wypadek spotkania z niedźwiedziem. Gdzie meszki potrafią w ciągu kilku godzin obrać do kości ciało wystawionego na ich żer człowieka. A przede wszystkim gdzie utknięcie na dalekiej Syberii oznacza dość rozpaczliwe oczekiwanie na kogoś, kto nadjedzie (albo i nie), bo komórką nie wezwiesz pomocy, nawet nie zawiadomisz o katastrofie. Możesz tam jechać 4 dni bez zasięgu komórki…
Plan zakłada dojazd tam i z powrotem na kołach, a jeżeli czas i siły pozwolą, może będzie dane jeszcze przejechać Mongolię.
Motocykl i jednocześnie jedyny towarzysz kolejnych dwóch miesięcy to Yamaha XTZ 660 Tenere. Jednocylindrowe enduro, z czasów, gdy motocykle tworzyli inżynierowie a nie księgowi - jak mawiają niektórzy. Maszyna ma lat 15, za sobą wypad do Murmańska i przebieg ponad 51 tys. km. Jest też zupełnie świeżo po wymianie tłoka, uszczelek, szlifowaniu gniazd zaworowych, łańcucha itp. remontach i wymianach. Ledwo dotarty, pozostaje nadzieja, że przygotowany na tyle, na ile można przygotować motocykl w „tym wieku”.
W remoncie silnika prym wiedzie Rafał "Łysol", za zaopatrzenie w części odpowiadają Motołańcuchy.pl, a planowana wyprawa otrzymuje kryptonim Magadan Endurance Expedition 2011

https://lh3.googleusercontent.com/-hV5lLFq7KGM/TvQmM4KPEjI/AAAAAAAAAvI/m-hRyA-xB0o/s800/DSCF4595.JPG (https://picasaweb.google.com/lh/photo/lQ-w7ML09LMj42MobTlSStMTjNZETYmyPJy0liipFm0?feat=embe dwebsite)

Do zabrania sporo rzeczy: komplet nowych opon – Continental TKC 80 – kostki na szutry, 3 zębatki zdawcze, 1 tylna - na 47 zębów, ubrania, trochę części elektrycznych, klucze, kuchenka, namiot itd. W motocyklu zmianie poddane zostało tylne koło, w miejsce oryginalnej 17 calowej felgi, obecnie jest 18”. Zmiana miała dwa cele. Pierwszy i najważniejszy większa dostępność opon w rozmiarze 18 na wschodzie, drugi niejako poboczny, na standardowym przełożeniu, z większym tylnym kołem, motocykl jest nieco szybszy. Na start, opona przednia to lekko już przechodzony Mitas, na tyle nówka Heidenau K60, łańcuch - jeden DID ZVMX musi wystarczyć na całą drogę.
Trasa zakłada przejazd przez Ukrainę, następnie na wschód. W drodze ma być podjęta decyzja czy Mongolię będzie dane odwiedzić w drodze tam, w czasie powrotu, czy też wyjazd w ogóle obędzie się bez przejazdu przez stepy Czyngis-chana. Czas pokaże.

lukasz809b
22.12.2011, 14:03
11 lipca start – wyjazd z Warszawy – Ukraina – Rosja - początek drogi
Dzień wymarzony do jazdy, ciepło, słonecznie, bez wiatru. Granica i po mniej niż godzinie można cieszyć się radością ukraińskich dróg. Trwają widoczne przygotowania do Euro 2012 i drogi utkane są ekipami remontowymi i objazdami. Drugiego dnia przejazd przez Kijów, to pierwsze wydarzenie z kategorii „nigdy więcej”. Ulewa, w połączeniu z niepotrzebnym wjazdem do miasta, znakomicie podnoszą ciśnienie. Na drugi raz warto skorzystać z obwodnicy. Po ok. 2 godzinach kluczenia udaje się wyjechać na właściwą trasę. Oddech ulgi i można jechać dalej. Ogólnie przejazd przez Ukrainę zajmuje dwa dni. Granica rosyjska też „na szybko”. Motocyklem nieco łatwiej niż autem, a i pogranicznicy patrzą przychylnym okiem. Celnik ukraiński domaga się scyzoryka, sytuacja robi się nieprzyjemna. Trzeba tłumaczyć, że będzie potrzebny, ale pada obietnica, że dostanie go w drodze powrotnej.

<a href="https://picasaweb.google.com/lh/photo/_big_DkO1DW4xYNJPaxZGdMTjNZETYmyPJy0liipFm0?feat=e mbedwebsite"><img src="https://lh6.googleusercontent.com/-loe7IvfBNoI/TvQro0oOJXI/AAAAAAAAAxQ/UhTnQQOWaIU/s800/DSCF4612.JPG" height="480" width="640" /></a>

Rosja wita. Kask enduro w komplecie z goglami, jak się dość brutalnie okazuje, nie chroni przed owadami. Pszczoła która uderza w czasie jazdy w twarz zdąża ugryźć. Mimo, że opuchlizna połowy twarzy przypomina o tym wydarzeniu, wapno pomaga i kilka dni później jest już zupełnie ok. W drodze, w czasie kolejnych dni pogoda dopisuje - ciepło i bez deszczu. Znakomicie poprawia to nastrój i pozwala czerpać prawdziwą przyjemność z drogi. Bezkresne przestrzenie, niewielki ruch i kilometry szosy dają poczucie wolności i pozwalają uciekać myślami w inne miejsca. Ekscytacja miesza się z nutą niepokoju, całość pokryta nalotem przygody daje sporo frajdy.
Noce w namiocie, w przeróżnych miejscach. Ogólnie podkreślić trzeba, że Rosja jest bardzo dobrym miejscem na biwakowanie. Relatywnie mało ludzi, ogromne przestrzenie, wieczorem zawsze udaje się coś znaleźć. Letnie poranki, śpiew ptaków w tle, bardzo przyjemne rozpoczynanie dnia. Pewnej nocy okazuje się, że mata do spania ma dziurę, którą trzeba kleić. Chwilowo jest ok. Potem pojawia kolejna dziura na tyle mała, że powietrze trzyma kilka godz. Nie do znalezienia. Dopompowywanie w środku nocy jest drobnym rytuałem, z którym należy się zaprzyjaźnić. Bywają dni, że dojazd na nocleg zajmuje chwilę dłużej, szczególnie gdy trzeba podnosić „konia” po kilku upadkach w piachu. Nasuwa się myśl, że może być mi trudno z tak ciężkim moto w prawdziwym terenie. Szczególnie wesoło jest po deszczu, gdy zaraz po zjeździe z drogi głównej lądujemy na obłoconej ścieżce wśród pól, lasów która prowadzi nas, co prawda w miejsce spokojnego snu, ale wcześniej zapewnia rozrywkę pokonania kilku pokaźnych kałuż – tym samym przybrania błotnych barw ochronnych na spodnie i motocykl.
Pierwszy tydzień w trasie
Powoli pojawiają się duże ilości komarów. Jest to o tyle dokuczliwe, że nie pozwala np. na zapięcie pasków bagażu, czy butów bez ugryzień. Wydłuża to czas porannego pakowania. Śniadania robię sam, obiad to z reguły solanka, jakaś surówka i coś na drugie: pilaw, piele mieni itp. Jedzenie najczęściej bardzo smaczne, w cenach porównywalnych do tych w Polsce.
Na jednej ze stacji natrafiam na dwa motocykle na rosyjskich numerach. Krótka rozmowa i okazuje się, że chłopaki jadą na zlot w Ufie. Koniecznie trzeba zobaczyć jak się bracia Rosjanie bawią, a i chwila odpoczynku się przyda – jadę z nimi. Zlot to głośna, ostra muzyka na żywo, kilkaset osób, sporo najróżniejszych motocykli, spanie w namiotach i piwo. Rozmowy do późna w nocy, bardzo miło spędzony czas. Udzielam nawet krótkiego wywiadu dla lokalnej telewizji ;)

<a href="https://picasaweb.google.com/lh/photo/QijBRcRYljKttEvT5B3UWdMTjNZETYmyPJy0liipFm0?feat=e mbedwebsite"><img src="https://lh4.googleusercontent.com/-ltxoaPtDHRQ/TvRD3R--pGI/AAAAAAAAAzo/CJZXdo7Hssc/s800/DSCF4657.jpg" height="480" width="640" /></a>

Następnego dnia dalej samotnie w drogę. W trasie okazuje się, że parkowanie motocykla blisko grilla ma swoje radosne konsekwencje. Manetka gazu jest „zabetonowana” popiołem. Udaje się to wykorzystać jako tempomat. Ma to swoje dobre strony na płaskich odcinkach, teraz jednak zaczęły się góry i ten mniej płaski krajobr az wymaga jednak używania prawej rączki. Ural urzeka widokami, tym bardziej, że cały czas pogoda dopisuje. Chwilami jest chłodniej, ale bez deszczu. Eeee, z manetką jednak trzeba coś zrobić, rozbiórka, czyszczenie i jest ok., „To może obracać się tak lekko?”.
Azja – a to nadal początek

Obowiązkowa fotografia przy znaku Europa/Azja i dalej w drogę. Trzeba pamiętać tylko o zmianie czasu, „za mostem” jest 2 godziny do przodu. Wpada człowiek do sklepu o 14, pyta „Kakaja wiremia” i wychodzi stamtąd po 16… W trasie co jakiś czas remont drogi zmusza do zwolnienia, pojawiają się też światła i mijanki, takie małe urozmaicenie na drodze. Kamazy, taki niewinny folklor Rosji to temat chyba na osobną powieść. Prędkość przelotowa na płaskim odcinku dochodzi do 70 natomiast pod uralskie wzniesienia, te ciężarówki gnają tak z 10km/h wydalając przy tym na wyprzedzającego kilogramy sadzy, pokrywając wokół drogę zasłoną czarnego, gryzącego dymu.

<a href="https://picasaweb.google.com/lh/photo/YuSsFMtnHfwwVBK_X1jPqNMTjNZETYmyPJy0liipFm0?feat=e mbedwebsite"><img src="https://lh3.googleusercontent.com/-3vchzBiTmKA/TvRD28_LhBI/AAAAAAAAAzk/pJSUGzleQqA/s800/DSCF4670.JPG" height="640" width="480" /></a>

Odkąd pojawiły się komary, kiedy tylko można, na noclegu warto zapalić ognisko. Dla siebie samego, jest ciut przyjemniej a i „maszkar” trochę jakby mniej. Jeden wieczór spędzam wspólnie z rowerzystą z Norwegii. Jedzie do Chin. We dwóch zawsze przyjemniej i jest się do kogo odezwać.
Po 6 tys. km i kilu, ładnych już dniach jazdy pierwsza wymiana oleju. „Maslo” kupione w jednym z przydrożnych sklepów, a wymienione własnoręcznie w „zaprzyjaźnionym” warsztacie. Zauważam też wyciek paliwa z gaźnika, zdjęcie zbiornika i wizja lokalna nie ujawniają jakiś szczególnych ubytków w instalacji, ale oczywiście paliwo leje się dalej. Zużycie benzyny dość znacznie wzrosło - do około 6l/100km. O tym, że gubię cenną ciecz dowiaduję się dość brutalnie, gdy przy przebiegu nieco ponad 200km silnik zaczyna się dławić i krztusić, a pomaga przekręcenie kranika na Res. Koniecznie trzeba się temu przyjrzeć bliżej i dość szybko nadarza się ku temu okazja. Z drogi widać, że pod hotelem stoi motocykl, to obładowana Africa Twin. Okazuje się, że należy do Francuza. Dziś mam luksusowy nocleg: łóżko, łazienka w pokoju, chwila rozmowy z Francuzem, który padnięty kładzie się dość wcześnie spać. Jest też czas na pranie i rozmowy z innymi gośćmi hotelu. Jeden z nich pokazuje filmik nagrany telefonem z wizyty niedźwiedzi przy koszach ze śmieciami. Miejscem akcji jest Syberia (tak, fakt dość szerokie pojęcie) i budowa drogi bodajże, w szczegółach zaś okolice wspomnianego śmietnika. Misie dwa, rozmiarów małego samochodu każdy, dość dynamicznie traktują pojemniki odpadów. Uciekają spłoszone rykiem silników ładowarek, pokazując przy tym również zdumiewającą szybkość biegu (niedźwiedzie podobno, szczęśliwie nie sprawdzałem, potrafią biegać z prędkością dochodzącą do 60km/h).

https://lh6.googleusercontent.com/-Ez2P6a1Hxfs/TvQmPU0IQzI/AAAAAAAAAvU/GYRmfowOtac/s800/DSCF4764.JPG (https://picasaweb.google.com/lh/photo/o_LNts2lTG69eZz1hkUy5dMTjNZETYmyPJy0liipFm0?feat=e mbedwebsite)

dopra
22.12.2011, 14:45
a gdzie zdjęcia? :)

kamilltee
22.12.2011, 15:11
zdjęcia są w PDF gdzie wszystko jest ładnie opisane ... pewnie autor wklei link jak zechce :)
by nie psuć mu koncepcji wkleję tylko okładkę z mapą :)

http://img254.imageshack.us/img254/4329/nowyobraz18.png (http://imageshack.us/photo/my-images/254/nowyobraz18.png/)

Uploaded with ImageShack.us (http://imageshack.us)

podpowiem, że w relacji pojawią się też AT :) oraz BMW

Ola
22.12.2011, 16:14
a gdzie zdjęcia? :)

Link do PDFa ze zdjęciami jest w linkowni, czyli tu:

http://africatwin.com.pl/showthread.php?p=211911#post211911

Może autor coś dodatkowo tutaj będzie wrzucał?

sebol
22.12.2011, 18:04
Tą samą parkę z Niemiec spotkaliśmy jadąc do Harhorin i później w Ułan Bator

majo
23.12.2011, 00:42
Klasa..."Starej Magadańskiej" drogi coraz mniej każdego roku:)

stoner
23.12.2011, 00:43
Piękna historia, nie mogłem się powstrzymać i przeczytałem w całości :) Gratulacje!!

lukasz809b
23.12.2011, 07:39
...na zdjecia chwilę potrzeba, brak doświadczenia. Po wklejeniu pierwszego akapitu okazało się, że te wrzucone w drugi są b. duże. Oczywiście zdjęcia będą :)
Duże podziekowanie za komentarze.
L.

lukasz809b
23.12.2011, 08:24
https://lh3.googleusercontent.com/-DX8bob1LcdU/TvQmNxn3WII/AAAAAAAAAvM/NM74r5agQGw/s800/DSCF4717.JPG (https://picasaweb.google.com/lh/photo/IJ6ScOgcmUtdoxTy_NHeYdMTjNZETYmyPJy0liipFm0?feat=e mbedwebsite)

Nad ranem jest doskonała okazja do sprawdzenia luzu zaworowego i wreszcie przyjrzenie się gaźnikowi. Chodnik przed hotelem to doskonałe miejsce warsztatowe. Poranek chłodny i deszczowy, ale jak trzeba to trzeba. Ręce sztywnieją z zimna i wilgoci. Okazuje się, że luz zaworowy pozostał, taki jak ustawiony przed wyjazdem. Super, bo kręcenie śrubkami w takich warunkach potrafi zakończyć się ich zniszczeniem. Dobrze, że nie muszę regulować. Pozostaje pakowanie i w drogę. Po odpaleniu okazuje się jednak, że gaźnik daje znać o sobie i tworzy się niewielka kałuża paliwa pod motocyklem. Uuu, no sprawa poważnieje. Niedaleko jest stacja benzynowa, która będzie tymczasowym warsztatem, właściciel hotelu wyraził delikatną dezaprobatę dla zajęcia chodnika. Gaźnik do wyjęcia i rozebrania. Na szczęście zrobiło się cieplej i nie pada. Oględziny zaworka przelewowego, samej komory i pływaka nie ujawniają żadnych uszkodzeń. Złożony z powrotem, oczywiście beztrosko przelewa paliwo nadal… Nic to, jazda dalej, trzeba to po prostu kontrolować.

https://lh6.googleusercontent.com/-M8logNI0ELs/TvQmOqWPTuI/AAAAAAAAAvQ/rFJp_r_q-TY/s800/DSCF4751.JPG (https://picasaweb.google.com/lh/photo/dqX3LN-La_hTv9S5oyxvyNMTjNZETYmyPJy0liipFm0?feat=embedweb site)

lukasz809b
23.12.2011, 08:27
Czwarty tydzień w drodze, Bajkał i czułe pożegnanie z asfaltem

<a href="https://picasaweb.google.com/lh/photo/bhU-X9I8c_i00D6ELogdm9MTjNZETYmyPJy0liipFm0?feat=embed website"><img src="https://lh3.googleusercontent.com/-y_x2fToIogg/TvQrp8az7DI/AAAAAAAAAxU/jSKqVmL6mTM/s800/DSCF4742.JPG" height="480" width="640" /></a>

Góry, droga lepszej i gorszej jakości i piękne widoki. Szybkie mycie, bo kąpielą tego nazwać nie można, w raczej chłodnych, to delikatne określenie wrażenia jakie robi ta lodowata czystość, wodach Bajkału i można jechać dalej. Droga na Władywostok to obecnie doskonałej jakości asfalt. Czwarty tydzień w drodze. To już kawał drogi od Polski. Chwilowo robi się też chłodniej i mży. Rośnie natomiast coś co można nazwać ekscytacją i oczekiwaniem nieznanego. Już niedługo trzeba będzie zjechać z przyjaznego czarnego i zmierzyć się z tysiącami kilometrów grawiejek. Życie pokaże, że tęsknota za tym czego właśnie w danej chwili nie ma to potężna siła, radosne oczekiwanie na szutry, w drodze powrotnej będzie, dla odmiany oczekiwaniem na, niemal błogosławioną czerń asfaltu, Ale po kolei. W końcu jest, mijam Skoworodino i skręcam w lewo, na Jakuck. W tym miejscu, zanim skręcimy z drogi głównej, warto pojechać kawałek za skrzyżowanie by zatankować. Następna stacja będzie spory kawałek dalej, już na górskich serpentynach dróg gruntowych.
https://lh3.googleusercontent.com/-A5ExE9fcIXM/TvQmP97HevI/AAAAAAAAAvY/vxielgbIlLQ/s800/DSCF4852.JPG (https://picasaweb.google.com/lh/photo/xr7YnGBjeEuYJLCUVlBtNdMTjNZETYmyPJy0liipFm0?feat=e mbedwebsite)

Po kilkuset metrach od drogi głównej kończy się asfalt i zaczyna bardzo słabej jakości szuter. Duży ruch ciężarówek powoduje znaczną degradację drogi. Co jakiś czas pojawia się jeszcze lepszej i gorszej jakości asfalt, ale ogólnie jednak od tego miejsca grawiejka „rządzi”. Ta nagła zmiana jakości drogi z początku budzi ogromne zdziwienie, które przechodzi w irytację. To ile czasu zajmie ta jazda, jak tu 30km/h jest za szybko, naiwne pytanie kołacze się w głowie leszcza, który mierzy się z samym nieledwie początkiem trasy. Od spotkanego człowieka, dowiaduję się, że przodem jedzie para motocyklistów z Niemiec. Okazuje się przy tym, że mój rozmówca to dość ciekawa postać. Obecnie na rencie, wcześniej pracował jako kierowca ciężarówek. Opowiada przy tym wiele ciekawych historii z syberyjskich tras[1] (http://africatwin.com.pl/#_ftn1).
W związku z tym, że tu droga prowadzi w jedno tylko miejsce, mam nadzieję, że uda mi się dogonić niemiecką parę i pojechać dalej razem z nimi.
https://lh5.googleusercontent.com/-UgLxV7s83tY/TvQmQm4Sd3I/AAAAAAAAAvc/3jMuhYjXZdw/s800/DSCF4854.JPG (https://picasaweb.google.com/lh/photo/ibKkHb8pHBp6_ga17FlwR9MTjNZETYmyPJy0liipFm0?feat=e mbedwebsite)
Byłoby super. Jeszcze tego samego dnia pojawiają się z przodu dwa motocykle. Krótka wymiana zdań i okazuje się, że „tak, jadą do Magadanu”. Dalej jedziemy razem.
https://lh3.googleusercontent.com/-cMB26z7IzYo/TvQruTJVmkI/AAAAAAAAAx0/TQjeTNy6Ec4/s800/DSCF4837.JPG (https://picasaweb.google.com/lh/photo/We_N4QTFSvWXV5PrQYLi_dMTjNZETYmyPJy0liipFm0?feat=e mbedwebsite)




<hr align="left" size="1" width="33%"> [1] (http://africatwin.com.pl/#_ftnref1) Tu można znaleźć jego przejazd przez rzekę Uralem (początek filmiku) http://www.youtube.com/watch?v=dzEaPwIa9og&feature=related (http://www.youtube.com/watch?v=dzEaPwIa9og&feature=related)

lukasz809b
23.12.2011, 08:32
Okolice Jakucka – grawijeką w towarzystwie Niemców

Tuż przed Jakuckiem zmieniam w motocyklu opony i zębatki. Na tyle ląduje 47 zębów, zamiast standardowych 45. Przednia opona ląduje na śmietniku, w sumie ma najechane ponad 20tys.km, to i tak przyzwoity wynik, na jej miejsce wskakuje nowiutkie TKC. Tylną zdejmuję, oczywiście zabieram na powrót a zamieniam również, na nowiutkiego Continentala. Tenera jest teraz wolniejsza, ale zdecydowanie lepiej jedzie się po tych trudnych drogach. Już po chwili okazuje się, że zmiana opon to był bardzo dobry pomysł, jazda w tym deszczu, strugach błota, po świeżo remontowanych drogach, z łysym przodem byłaby nie lada wyzwaniem.

https://lh6.googleusercontent.com/-8wDs0cjCQOI/TvQmRqAzaJI/AAAAAAAAAvg/eRJSqpYHGpY/s800/DSCF4899.JPG (https://picasaweb.google.com/lh/photo/LDkmVP7j-qdEtUp5WYiqMtMTjNZETYmyPJy0liipFm0?feat=embedwebsi te)

W tych okolicach trudno nam również znaleźć miejsce na nocleg. Ściana lasu i górzysty krajobraz sprawiają sporo kłopotów w poszukiwaniu. Obozujemy na porzuconej drodze do kamieniołomu. Jest sporo błota, które skutecznie oblepia opony, buty a potem oczywiście namioty, ale na jedną noc daje radę.
Grawiej chwilami jest doskonalej jakości i pozwala jechać nawet 70km/h. W większości to jednak pełna dziur, błota, piachu i kamieni pozostałość po drodze, która potrafi trząść tak, że zęby stukają o siebie, a zegary wibrują przed oczami (po czym okazuje się, że są urwane w mocowaniu). To wymagająca część drogi. Pojawia się też czasem rodzaj tarki, która potrafi również być wzbogacona o koleiny i kopny piach… całość po prostu wymaga koncentracji i nieco zacięcia. Myśli uciekają od trudów zimnego, deszczowego dnia i pokrzepiają wyobrażeniem ciepłej, domowej kąpieli. Padający deszcz, podnosi nieco trudność jazdy, ale pozwala na pokonywanie drogi bez kurzu, który stanowi tu ogromną przeszkodę. Jest niemal niemożliwym by, bez narażania siebie, wyprzedzić ciężarówkę. Tuman kurzu szczelnie zasłania obraz przed jadącym. W takich warunkach, do oddychania konieczna jest też osłona twarzy i ust. Warto również zadbać o motocykl. Chusteczki założone na wlot powietrza zatrzymują część pyłu.
https://lh4.googleusercontent.com/-WU24MqZft8I/TvQruwuAU3I/AAAAAAAAAx4/BCxe8Sl-Hv8/s800/DSCF4849.JPG (https://picasaweb.google.com/lh/photo/U5QNopl7S8YeLAYHsGsScNMTjNZETYmyPJy0liipFm0?feat=e mbedwebsite)

Piękne widoki rekompensują jednak wszelkie trudności. Krajobraz, który z gęsto zalesionego przemienił się w urzekający obraz pagórków, gór z rzadka pokrytych tylko drzewami zapiera dech w piersiach. Surowość otoczenia i dziewicze piękno przybliżają do natury. Do rzeczywistości przywracają, trwające i tu remonty dróg. Są obietnicą przyszłego komfortu, obecnie jednak oferują raczej dodatkową i to sporą dawkę adrenaliny. Luźne kamienie, błoto, czy na poczekaniu robiony spycharką przejazd są wyzwaniem, dla raczej przyciężkich na taki teren motocykli. Szczęśliwie obywa się bez upadków. Pod wieczór, oblepieni błotem zatrzymuje się na drugi, wspólny z Niemcami nocleg na ślicznej polanie. Do komarów można się przyzwyczaić, ale tu wieczór i poranek urozmaicają również malutkie muszki. Są ich miliony. Na chwilę pozostawiony otwarty namiot i przez najbliższe 30 minut mamy zajęcie z doprowadzeniem go do stanu używalności. Poranne ubieranie się i zakładana na zewnątrz getra, również gwarantuje dostanie się muszek pod tę część garderoby. Wieczorem b. bolesne doświadczenie tego, że część muszek przetrwała i zdążyła się pożywić. Później od miejscowych dowiemy się, że w czasach dawniejszych, gdy chciano się kogoś „pozbyć”, nacinano jego skórę i pozostawiano w lesie. Podobno po 2 godz. pracy muszek, pozostawały same, białe kości…

https://lh5.googleusercontent.com/-l7kl462KPxk/TvQrtpsCgxI/AAAAAAAAAxs/vd7udE6vA58/s800/DSCF4829.JPG (https://picasaweb.google.com/lh/photo/d4P0Cu0sP9dhcZ3jl8gOmdMTjNZETYmyPJy0liipFm0?feat=e mbedwebsite)

Późnym popołudniem dojeżdżamy do przeprawy promowej przez Lenę. Czekamy razem z kilkoma samochodami. Urozmaicamy sobie czas oczekiwania na prom kąpielą w rzece. Krótka wymiana zdań z dwojgiem Rosjan, których spotykamy przy brzegu. Młodzi chłopcy wracają z pracy. Pracowali za papierosy i jedzenie. Do domu mają jeszcze kilka ładnych tys. km. Od czterech dni czekają na okazję. Od czterech dni nie jedli. Od czterech dni piją wodę z rzeki… Zostawiamy im to co mieliśmy ze sobą do jedzenia, a chwilę później z przyjemnością obserwujemy jak w końcu, ktoś zabiera chłopaków w drogę do domu. Ot Rosja. Pozostanie bez zapasów, w tym miejscu jest o tyle mało radosne, że jeśli dziś prom nie przypłynie, to najbliższy sklep po naszej stronie został jakieś 70km trudnej drogi za nami. Szczęście jednak sprzyja, 2 godz. czekania i płyniemy. Pod prąd zajmuje to około 2 godz. Drugi brzeg osiągamy w ciemnościach, nocleg, bez kolacji wypada więc tuż przy rzece.
https://lh5.googleusercontent.com/-rv3Lhzf-EAU/TvQruG0YXFI/AAAAAAAAAxw/_U_uU62tb3g/s800/DSCF4833.JPG (https://picasaweb.google.com/lh/photo/cwMj6k7o72nUAXbfb7GnVtMTjNZETYmyPJy0liipFm0?feat=e mbedwebsite)

Dalej standardowo grawiejka (tu o asfalt jest już bardzo trudno..). Liczba samochodów spada do kilkunastu dziennie. Piękno otaczającej przyrody zdumiewa i tworzy szczególny nastrój intymnej relacji człowieka i natury. Na kolejną noc zostajemy w korycie, obecnie suchej rzeki. W tym miejscu warto już uważać na niedźwiedzie. Posiłki zjada się poza obozem, a na noc jedzenie też lepiej jest wynieść poza namiot. Ognisko pozwala poczuć się trochę lepiej.
https://lh4.googleusercontent.com/-Y4EdROAZjOw/TvQrxvX1QyI/AAAAAAAAAyI/s369CIjOjs0/s800/DSCF4906.JPG (https://picasaweb.google.com/lh/photo/r4ZJR2olwVSkS-DZflWUVdMTjNZETYmyPJy0liipFm0?feat=embedwebsite)

A sami Niemcy. On około pięćdziesięcioletni globtroter, autor książek podróżniczych, relacji prasowych. Ona, jego żona, pracuje w księgarni i obecnie towarzyszy mężowi, jako kompan podróży oraz wdzięczny obiekt katalogowych fotografii. Jemu dośc często zdarza się powtarzac, że wszystko mają nowe. BMW zaopatrzyło ich we wszystko, co w takiej trasie może być potrzebne, z motocyklami z pełnym wyposażeniem Touratecha włącznie. Dysponują nie tylko telefonem satelitarnym, ale urządzeniem, które wysyła sygnał do satelity, który w internecie zaznacza miejsca, gdzie się aktualnie znajdują. Zapewnia to program, w którym uczestniczą. W razie katastrofy mogą alarmować i doczekają się pomocy[1] (http://africatwin.com.pl/#_ftn1). Ja bez nich mogę korzystać jedynie z SMSów…

https://lh4.googleusercontent.com/-v4Eyb0Zn3fU/TvQrwDzjm0I/AAAAAAAAAyA/kYgUbCVyIBo/s800/DSCF4857.JPG (https://picasaweb.google.com/lh/photo/v-uV3T9qpQZLwaEOr3W-ldMTjNZETYmyPJy0liipFm0?feat=embedwebsite)


<hr align="left" size="1" width="33%"> [1] (http://africatwin.com.pl/#_ftnref1) Adres do bloga Niemców http://www.tourenfahrer-blog.de/ (http://www.tourenfahrer-blog.de/)

lukasz809b
23.12.2011, 08:38
Początek drogi na kościach – do ekipy dołączyli Szwedzi

Remonty dróg, szczególnie w górach, to miejsce na osobną opowieść. Błoto, kamienie na tych stromiznach zdecydowanie przyspieszają bicie serca. Jest wymagająco, tak technicznie, jak fizycznie i mentalnie. Czasem czekamy dłuższą chwilę, czy cofamy się umożliwiając przejazd sprzętom budowlanym. Szczęśliwie pozostaje nieco sił na zachwyt nad pięknem otoczenia, tu już najprawdziwszych gór. Jest nadal bardzo ciepło i kojarzące się z chłodem hasło Syberia ma w tej chwili niewielkie zastosowanie. Rzeki tylko przeciskają się setki metrów niżej, potęgują wrażenie ogromnych przestrzeni i stwarzają piękno tego odległego miejsca. Jest prześlicznie i w tym słońcu na powrót dość kurzowo. Chwila na postój. Moczymy stopy w rzece, gadamy.
Podjeżdża Toyota Land Cruiser. Okazuje się, że to Szwedzi. Są w drodze dookoła świata, w tej chwili również kierują się na Magadan[1] (http://africatwin.com.pl/#_ftn1). Decydujemy się na wspólną jazdę i pojawia się pierwsza nieśmiała myśl, że z taką ekipą można będzie pokusić się o przejazd starą drogą, zwaną również „drogą na kościach”. Nazwę swą zawdzięcza, ponurym praktykom grzebania umierających z zimna i wyczerpania więźniów, którzy budowali drogę, bezpośrednio w niej samej. Stąd „droga na kościach”. „To jedna wielka mogiła” mówi Szwed. Czy będzie nam dane przejechać tym traktem - zobaczymy. Dużo zależy od pogody. Przekonamy się już wkrótce, którą drogę szykuje nam los.
https://lh5.googleusercontent.com/-Lsg6wHOQ82I/TvQmSQ57iWI/AAAAAAAAAvk/NLlKsM9C2-s/s800/DSCF4935.JPG (https://picasaweb.google.com/lh/photo/-TGHTeLJ-6ljXaZsPvKkuNMTjNZETYmyPJy0liipFm0?feat=embedwebsi te)

Warto nadmienić, że obecnie do Magadanu prowadzi dość dobra, szeroka droga, zwana przez samych Rosjan, po prostu Kołymą. Stara droga we względnie dobrej jakości utrzymywana jest do miasta Tomtor.
Dalej, za miastem jest rzeka, na rzece podstarzały most, a na moście ustawiono znak, zakaz wjazdu. Od tego miejsca droga nie jest już nikomu oficjalnie potrzebna i dalej, do samego skrzyżowania z Kołymą, przez ponad 250km nie ma tam nic, co miałoby wpływ na władze by zajmowały się jej remontem. Wjazd na ten 250 kilometrowy odcinek warto poprzedzić chwilą refleksji. Obecnie jednak jesteśmy nadal na Kołymie i cieszymy się remontowaną grawiejką. Wspólnie dojeżdżamy do Kiubeme gdzie tankujemy i skręcamy w prawo na Tomtor, by zaraz natknąć się na rzekę.

https://lh5.googleusercontent.com/-8YfNYXEmD4k/TvQmUKYEhKI/AAAAAAAAAvs/X1y5E_v9DWY/s800/DSCF4964.JPG (https://picasaweb.google.com/lh/photo/diOtr3zD1JtfgoDz3q1CDNMTjNZETYmyPJy0liipFm0?feat=e mbedwebsite)

To największa przeszkoda wodna, z tych które są na starej drodze. Jest na samym jej początku, a to i dobrze i nie. Dobrze, bo wiadomo, że dalej gorzej, niż tu już nie będzie. Słabiej, bo jak zacznie padać nie będzie można zawrócić.

https://lh5.googleusercontent.com/-w-ZYxGwt6Po/TvQmU-sdJPI/AAAAAAAAAvw/PhQPZIi8tdw/s800/DSCF4970.JPG (https://picasaweb.google.com/lh/photo/dyfJqGsWdAnJrjWRovtBDtMTjNZETYmyPJy0liipFm0?feat=e mbedwebsite)
Sporym zakolem, miejscami gdzie głębokość jest nie większa niż koło udaje mi się przejechać rzekę. BMW niemieckich podróżników przeprowadzamy we dwóch, na pracującym silniku w linii prostej. Woda sięga ponad kolana, zakrywa koła i silny prąd mocno znosi. Kufry stawiają silny opór płynącej wodzie, co sprawia że motocykl jest dość trudny do prowadzenia. Ciężka fizyczna robota. Na środku rzeki stoi też niewielka ciężarówka. Utknęła 2 dni temu. Kierowca kompletnie pijany, ale jego dwóch pasażerów szuka pomocy. Szwedzi Toyotą próbują pomóc wyciągnąć ciężarówkę, ale sami nie dają rady. Sprawę komplikuje to, że w ciężarówce nie pracuje rozrusznik, tym samym brak silnika i napędu… Dopiero przy pomocy innej napotkanej ciężarówki udaje się Toyocie wyciągnąć „utkniętych”. Ehh, Rosja. Akcja ratunkowa trwa kilka godzin i wymusza nocleg tuż przy rzece.
https://lh4.googleusercontent.com/-3OE1_yIUVNo/TvQmdu6JW9I/AAAAAAAAAww/uFgwlKasMCs/s800/lastbil_gubbar%25255B1%25255D.jpg (https://picasaweb.google.com/lh/photo/jhx2tFKbCHP7zeZYrOnh09MTjNZETYmyPJy0liipFm0?feat=e mbedwebsite)
<hr align="left" size="1" width="33%"> [1] (http://africatwin.com.pl/#_ftnref1) Adres do bloga Szwedów: http://tosiberiaandbeyond.wordpress.com/2011/08/08/road-of-bones/ (http://tosiberiaandbeyond.wordpress.com/2011/08/08/road-of-bones/)

lukasz809b
23.12.2011, 08:44
Okolice TOMTORu ponad trzy tygodnie i dobre 11tys.km w drodze … a tu trzeba własnoręcznie remontować drogę.

Rankiem jazda w kierunku Tomtor-u. Dla rozgrzewki porannej, w piachu zakupuje się jedno z BMW, ale w 3 osoby dajemy radę je wypchnąć. Dalej trasa to szeroka na kilka metrów, w naszym rozumieniu raczej ścieżka leśna niż droga. Widać jednak troskę o nią, bo jedziemy po wyraźnych śladach równiarki.
https://lh6.googleusercontent.com/--PpyVj1lYBw/TvQrzXIMBkI/AAAAAAAAAyU/oJppBeJifWI/s800/DSCF4937.JPG (https://picasaweb.google.com/lh/photo/rOYTr2uX_QpSSyYdbDLDINMTjNZETYmyPJy0liipFm0?feat=e mbedwebsite)

Z Tomtor, warto skręcić w lewo by po około 40km odwiedzić Ojmiakon. Miejsce, które faktycznie odnotowało, widniejącą w podręcznikach temp. -71,2. Tomtor, o czym wspomniano wyżej, to również dobre miejsce na chwilę zastanowienia. Jeśli decydujemy się jechać dalej, „drogą na kościach” warto sprawdzić co z pogodą i może zdobyć prognozę. Jeśli pada… zdecydowanie sprawę trzeba dobrze rozważyć, przemyśleć czy nie będzie lepiej zawrócić i przeprosić się z Kołymą.
https://lh6.googleusercontent.com/-a-pw78UwH4o/TvQr0HU9S0I/AAAAAAAAAyY/thj98o_QLfw/s800/DSCF4955.JPG (https://picasaweb.google.com/lh/photo/SrRkcrDa2LkmoWS4Jz3WudMTjNZETYmyPJy0liipFm0?feat=e mbedwebsite)
Jeśli jedziemy dalej, konieczne będą zapasy paliwa, do następnej stacji jest ponad 350km b. ciężkich warunków (i tu nie ufamy mapie, na której stacja, jest na skrzyżowaniu drogi starej i nowej), i jedzenia – na co najmniej tydzień. Z wodą… problem będzie raczej z jej nadmiarem, nawet jeśli nie padało miesiąc wcześniej… Po chwili rozmowy decydujemy się na kontynuowanie jazdy.

https://lh4.googleusercontent.com/-jj5P7S-D0DA/TvQmddYaAvI/AAAAAAAAAws/6lm2qmqCYYI/s800/w.jpg (https://picasaweb.google.com/lh/photo/_cn5ruAc6wot1aXzXPqpMtMTjNZETYmyPJy0liipFm0?feat=e mbedwebsite)

Początek drogi jest spokojny. Dla motocykli do przeprawy przez rzeki wystarczają te rozlatujące się mosty. Szwedzi w Toyocie radzą sobie albo brodami, albo z drżeniem serc korzystają jednak z konstrukcji jeszcze radzieckiej myśli technicznej, które czas świetności mają bardzo dawno za sobą. Stopniowo droga przechodzi w ścieżkę, szerokości na jedno auto, pomiędzy śladami kół na drodze beztrosko rośnie trawa, tym samym mówi o tym jak często z drogi się korzysta... Wieloletni brak jakichkolwiek remontów odbija się na stanie szlaku. Pojawiają się pierwsze „kałuże”. Kałuża - określenie trywialnej, w naszym rozumieniu przeszkody wodnej - tam to rozlewisko, które zajmuje całą szerokość drogi, o długości co najmniej kilku, w porywach do kilkunastu metrów.

https://lh3.googleusercontent.com/-Wqb0MetK-xM/TvQr0oQ4PZI/AAAAAAAAAyc/yJ43FucW9zc/s800/DSCF4979.JPG (https://picasaweb.google.com/lh/photo/71xu5A2ieQ-zZEf8Ny_A4dMTjNZETYmyPJy0liipFm0?feat=embedwebsite )

Niektóre z nich można przejechać, inne trzeba próbować objechać, czasem nawet kilkadziesiąt metrów w głąb lądu. Oba rozwiązania są równie często stosowane. Całość wygląda następująco, dojeżdżamy do kolejnej kałuży, pozostawiając poprzednią … kilkadziesiąt metrów za sobą... Gasimy moto i osobiście pchamy się z butami w brudną breję. Jeśli woda jest pod kolana, to oczywiście przy krawędzi kałuży, bo na jej środku regularnie jest głębiej, i brak jest spektakularnych kolein pod wodą, przejeżdżamy. Wskazane jest uczynienie tego przy asyście minimum jednej osoby. Jeśli jest głębiej, albo w kałuży znajduje się błoto, które niemal wciąga szukającego przejazdu ;) to szukamy objazdu przez okolice.
https://lh3.googleusercontent.com/-fO899RXJlcg/TvQmW3vTxwI/AAAAAAAAAv8/J4OpJvcz-F0/s800/DSCF5019.JPG (https://picasaweb.google.com/lh/photo/tVzTt7p2f51lhs6sQqq3qNMTjNZETYmyPJy0liipFm0?feat=e mbedwebsite)

Warto nadmienić, że okolica potrafi zaskoczyć mile twardym podłożem, ale też może stanowić kolejne ogromne wyzwanie, do którego pokonania angażuje się 3 osoby jako pomoc przy pchaniu, wyciąganiu z bagna, czy podnoszeniu po położeniu maszyny. Jest ciężko, asysta komarów i much również stanowi nieodłączny element tej techniki jazdy. Po kilku, czasem po kilkudziesięciu minutach walki z jedną kałużą jesteśmy gotowi, by na sucho pokonać kolejne metry do następnej. Potem stop, spacer w breję i jazda prosto albo poszukiwanie przeprawy obok. W jeden z najcięższych dni, przy wspólnej, wytężonej pracy i wysiłku pięciu osób, niemal na granicy możliwości, z udziałem samochodu i bez deszczowej pogody pokonaliśmy dystans 80km. Warto podkreślić, że to wszystko spotkamy na drodze, wtedy gdy nie padało od około miesiąca…

https://lh4.googleusercontent.com/-TZ-weBrRGks/TvQmWQReFsI/AAAAAAAAAv4/8FynsEWTX_Y/s800/DSCF5011.JPG (https://picasaweb.google.com/lh/photo/68C7pNmjna4Eh0GJfNGAo9MTjNZETYmyPJy0liipFm0?feat=e mbedwebsite)

Mocno zmęczeni kolejnym dniem walki, popołudniem dojeżdżamy do wyrwy w drodze. Sama droga to kilka metrów płaskiej powierzchni wyrwanej stromemu stokowi ogromnym wysiłkiem budujących tę drogę więźniów. Wyrwę spowodowała woda. Motocykle przejadą, ale samochód nijak się nie przeciśnie. Poszukujemy rezerw sił i powstaje plan by jeszcze dziś przeszkodę pokonać. Najpierw siekierą i łopatą wcinamy się na około metr w stok błota i korzeni. Ścinamy cztery pokaźne drzewa, ogołacamy z gałęzi i układamy nad wyrwą. Jedna osoba prowadzi samochód, druga pokazuje jak jechać, trzecia dba o linę wyciągarki, by ta nie zaplątała się pod koła auta. Szczęśliwie, po kilku godzinach jesteśmy na drugiej stronie. Oddychamy z ulgą. Dalej kolejna wyrwa, tym razem już niemal zasypana kolejnymi warstwami ścinanych przez naszych poprzedników drzew. Nie musimy budować kolejnej przeprawy. Po tygodniu prawdziwej walki docieramy do nowej drogi – Kołymy.
https://lh5.googleusercontent.com/-0_vQGcmi1u8/TvQr2QGvaiI/AAAAAAAAAys/1hUVQfWm2bA/s800/DSCF5030.JPG (https://picasaweb.google.com/lh/photo/GbuhZ0IoNroVRDe0AF7McdMTjNZETYmyPJy0liipFm0?feat=e mbedwebsite)

I tu również kolejna chwila refleksji. Jak można zauważyć, droga od Tomtor do skrzyżowania z Kołymą jest obecnie prawie nie używana. Ruch odbywa się dookoła, przez nową drogę. Przez cały ten odcinek spotkaliśmy tylko dwóch Szwedów (co oni tak jeżdżą?) na motocyklach, nowe Tenerki oraz pieszego Rosjanina (?) i już blisko skrzyżowania dwa rosyjskie samochody terenowe. Nasuwa się pytanie czy za lat kilka, te rozlatujące się mosty nad rzekami, bliższymi rozmiarem raczej Wiśle, nie zapadną się w rzeki, grzebiąc tym samym szansę na przejechanie tą drogą? O remontach w tej części drogi nie ma mowy.

[/URL][URL="https://picasaweb.google.com/lh/photo/2uOCQb688Oo2Sf9gdBRm4dMTjNZETYmyPJy0liipFm0?feat=e mbedwebsite"]https://lh6.googleusercontent.com/-7P-Ui0OTI7w/TvQr2KhNV0I/AAAAAAAAAyo/pBkEmm_rG-w/s800/DSCF5014.JPG (https://picasaweb.google.com/lh/photo/2uOCQb688Oo2Sf9gdBRm4dMTjNZETYmyPJy0liipFm0?feat=e mbedwebsite)

lukasz809b
23.12.2011, 08:46
W końcu, po czterech tygodniach Magadan

Wreszcie będzie można wysuszyć buty. Po tylu dniach ciągłego moczenia zaczynają żyć własną biologią. Grawiejka jawi się jak najbardziej luksusowa autostrada. Zapasy jedzenia okazały się nie wystarczające i tu dużą pomoc okazali nam Szwedzi z Toyoty, częstując tym co mieli w aucie, m.in. polskimi produktami kupionymi w mongolskich sklepach - flaczki po warszawsku nigdy tak nie smakowały w Warszawie jak tam. Inaczej pozostałyby jagody i woda z rzek. Krótka wizyta w opuszczonym mieście, które zostało wysiedlone, po tym jak w zimie awarii uległo centralne ogrzewanie. Chodzą słuchy, że część osób tam pozostała, a niektóre z nich zamarzły. Dalej już prosto na Magadan. Jest niewielkie miasto i wreszcie zakupy, tym samym wieczorem można będzie najeść się do syta J W sprawie pogody warto nadmienić, że całą drogę można było pokonać w koszulce, było naprawdę b. ciepło. Przed samym Magadanem jest kilkadziesiąt kilometrów asfaltu. Ogromną przyjemność stanowi jazda po jego gładkiej powierzchni i chwila wytchnienia od kurzu.

https://lh6.googleusercontent.com/-WlbtukVcULM/TvQmXVWcQ8I/AAAAAAAAAwA/pXn7jVZZ06Q/s800/DSCF5069.JPG (https://picasaweb.google.com/lh/photo/acPtze75kTb3zS1_vatg_dMTjNZETYmyPJy0liipFm0?feat=e mbedwebsite)

Magadan jest miastem położonym w górach i bezpośrednio nad brzegiem morza. Nie rzuca na kolana urodą, jest raczej pomnikiem minionej epoki. Miasto zostało wzniesione w latach 30. ubiegłego wieku przez zesłańców,- brama do osławionych GUŁAG-ów. Miasto z fabrykami i port były potrzebne dla przerobu i transportu surowców, w które obfituje Syberia. Obecnie największy ośrodek miejski na Kołymie, port morski, centrum przemysłu przetwórczego[1] (http://africatwin.com.pl/#_ftn1). Poszukiwania noclegu i hotel Okean staje się naszym domem na dwie noce. Właściciel hotelu to niewysoki facet z wąsem, przy czym wielki sympatyk Polski, organizator rajdów samochodowych z Polski do Magadanu. Poza hotelem jest również skromnym właścicielem 120tyś.ha pięknej rosyjskiej ziemi i fanem kultury Syberii. Pierwszy wieczór spędzamy na szaszłyku - ceny dość wysokie i za porcję wychodzi jak za dobry obiad w Polsce. Do nocy w towarzystwie naszego gospodarza na przemiłych rozmowach i oglądaniu fotografii. Mamy pomysł aby spróbować popłynąć promem do Władywostoku. Drugi dzień to poszukiwanie transportu dla ludzi i motocykli. Daje się to zrobić, ale jest po prostu drogie i czasochłonne. Niemcy są na „tak”, u mnie, szybka decyzja - powrót w pojedynkę, tym razem w całości nową drogą – Kołymą. Przygotowuję się, między innymi na odległości niemal 400km pomiędzy stacjami benzynowymi. Przygotowania objęły znalezienie pojemnika po 4 litrach oleju i jego wymycie. Wyposażony w zapas jedzenia i odrobinę determinacji opuszczam Magadan.
https://lh6.googleusercontent.com/-c47z52H-MRM/TvQr2xpqx5I/AAAAAAAAAyw/s0vfwZZyQjY/s800/DSCF5080.JPG (https://picasaweb.google.com/lh/photo/zwv2cbgfTBjkvUt4qQgF2tMTjNZETYmyPJy0liipFm0?feat=e mbedwebsite)
<hr align="left" size="1" width="33%"> [1] (http://africatwin.com.pl/#_ftnref1)http://pl.wikipedia.org/wiki/Magadan#Klimat_i_geografia (http://pl.wikipedia.org/wiki/Magadan#Klimat_i_geografia)

lukasz809b
23.12.2011, 08:51
Samotnie przez Kołymę


Nowa część drogi, miejscami zaskakuje jakością. Na liczniku potrafi pojawić się 90km/h z pełnym poczuciem bezpieczeństwa. Minimalny ruch i fakt, że droga ma dopiero kilka lat sprawiają, że jest w doskonałej kondycji. Brak jest też brodów, no może jeden (akurat padało).
https://lh5.googleusercontent.com/-mYTJTdung48/TvQmZ2WNccI/AAAAAAAAAwQ/f0AYvnojyMY/s800/DSCF5097.JPG (https://picasaweb.google.com/lh/photo/g_WirfIcVB358smY5qemtNMTjNZETYmyPJy0liipFm0?feat=e mbedwebsite)

W pojedynkę nieco wyraźniej zaznacza się zagadnienie niebezpieczeństwa ze strony niedźwiedzi. Wieczorne robienie hałasu i palenie ogniska pozwalają mi na minimalne poczucie bezpieczeństwa. Jest lato, daje to nadzieję, że misie są najedzone i nie będą atakować… Tak wynika przynajmniej z rozmów z miejscowymi. Mimo tych zabiegów sen mam raczej płytki i częste budzenie się w nocy nie sprzyja wypoczynkowi.
https://lh6.googleusercontent.com/-Kfr1147gEAI/TvQr3byk25I/AAAAAAAAAy0/eGLKZfhUxak/s800/DSCF5088.JPG (https://picasaweb.google.com/lh/photo/PvIegOfa6W40zrM14deOmdMTjNZETYmyPJy0liipFm0?feat=e mbedwebsite)

Poranne przymrozki też są wymagającym elementem drogi. Mimo tego, niezapomniane są chwile tak silnego, wręcz atawistycznego obcowania z przyrodą. Wieczorna cisza, ogień, kolacja tuż przed zanurzeniem się przyjemnie ciepły śpiwór sprawiają, że chwile te pozostają na bardzo długo w pamięci. Zapach lasu, herbata z igieł pozwalają na chwilę porzucić samotność i poczuć się prawdziwie częścią tego świata natury. Poranek to również chwile emocji związane z motocyklem, zapali w tym chłodzie czy nie, starczy baterii…?
https://lh4.googleusercontent.com/-C_NuE5z3S10/TvQmaV7SogI/AAAAAAAAAwU/2cdGmwOznwg/s800/DSCF5104.JPG (https://picasaweb.google.com/lh/photo/mH3ZsQlpGnM9_fbZXLkmYNMTjNZETYmyPJy0liipFm0?feat=e mbedwebsite)

W górach mocniej trzeba się również postarać o to, by znaleźć miejsce na nocleg. Jedna z nocy przerywana zostaje dźwiękami silnika Uaza. To inni podróżni szukający miejsca na sen zdecydowali się na nocleg na niewielkim płaskim fragmencie krajobrazu. Rankiem krótka rozmowa z nocnymi sąsiadami, to Jakuci. Chodzą po górach, a z obawy przed niedźwiedziami karabin zabierają nawet jak idą do lasu na poranną toaletę… Humor nieco mi się pogarsza. Gaz pieprzowy to wszystko, co mam. No i nóż, ale chyba tylko po to by niedźwiedź „nie zeżarł żywcem”. Kolejne dni upływają na samotnej jeździe. Znowu remonty. W tej chwili również pada i robi się naprawdę bardzo zimno. Uderzanie o uda pomaga przywrócić krążenie w dłoniach. Deszcz, poza tym, że wspaniale wychładza tworzy również śliskie, nieprzewidywalne i dość głębokie błoto.

https://lh5.googleusercontent.com/-h2Wz1scRjus/TvQmYXC7L8I/AAAAAAAAAwE/2Xxt-OQXFJ0/s800/DSCF5081.JPG (https://picasaweb.google.com/lh/photo/Wz5V9QJirG4LiHSMWBLyl9MTjNZETYmyPJy0liipFm0?feat=e mbedwebsite)

Ta część drogi jest technicznie wymagająca. Trafia się również wieczorny korek! Na remontowany most wjechała ciężarówka i nijak nie może zjechać, a do przodu po prostu się nie mieści. Wielokrotnie cofa i ..pogrąża się coraz bardziej. Godziny mijają. Robi się ciemno i lekko pada. W końcu kierowcy, do końca naczepy podpinają kolejnego TIR-a i w ten sposób również wielokrotnie cofając próbują wydostać ciężarówkę z przeszkody. Robi się akurat tyle miejsca, że motocykl może przejechać. Jeszcze tylko chwila emocji z gaźnikiem, oczywiście akurat wtedy musiał zacząć lać „jak dziki”, i już na drodze… tylko jak w tym deszczu, w nocy, jechać a później znaleźć miejsce na nocleg… Udaje się znaleźć jakąś małą drogę, rankiem okaże się do rzeki i tam zanocować. W sumie bardzo fajny nocleg.

https://lh4.googleusercontent.com/-qiKoH2w3Bt4/TvQmYvBBnOI/AAAAAAAAAwI/zVAvW4I9rrk/s800/DSCF5084.JPG (https://picasaweb.google.com/lh/photo/QN-Gd_k1zRFJyG7VjliQE9MTjNZETYmyPJy0liipFm0?feat=embe dwebsite)

Poranek to piękne widoki świeżo ośnieżonych szczytów, trochę szronu na namiocie i ogólnie nieco rześko. Widoki piękne, przestrzenie, powietrze, przyroda.

https://lh5.googleusercontent.com/-5w9K8y1DnN4/TvQmZNbcXkI/AAAAAAAAAwM/bfU0cqbWSLM/s800/DSCF5096.JPG (https://picasaweb.google.com/lh/photo/8qncOo-G-_5hqQV1s4KiFNMTjNZETYmyPJy0liipFm0?feat=embedwebsi te)

A w tyle głowy przebłyski myśli - a co będzie przy poważnej glebie? Co, gdy w motocyklu popsuje się coś, czego nie da się na miejscu naprawić? Takie rozważania podnoszą nieco poziom koncentracji i wymuszają jak największą ostrożność. Prom przez Lenę. Tym razem 40 minut i już po właściwej stronie rzeki.

https://lh5.googleusercontent.com/-aWPRDgCbv6c/TvQr3ouqW7I/AAAAAAAAAy4/vMEVjSTifUI/s800/DSCF5089.JPG (https://picasaweb.google.com/lh/photo/E-LPem-7A1XtM7YZBm3vJNMTjNZETYmyPJy0liipFm0?feat=embedweb site)

Kolejne dni to na powrót gorszej i lepszej jakości grawiejka. Pojawia się też mały kryzys, już mam dość trzęsienia, kurzu i jazdy z prędkością 20km/h. Krzyk wydobywający się z kasku pomaga i jakoś tak robi się lżej… Szczęśliwie piękne noclegi podnoszą morale. Widok ślicznej doliny na noc przynosi prawdziwą ulgę, tylko po to by poranek zmienić, za sprawą maleńkich muszek, w prawdziwy, tak dla odmiany, koszmar. Pogryziony, przemarznięty, wytrzęsiony osiągam w końcu wyczekiwany, najcudowniejszy asfalt drogi na Władywostok. Jednak za końcem pewnego etapu łza się w oku kręci. Powoli dociera, że zakończyło się coś jedynego i niepowtarzalnego. Danego, być może raz w życiu. Coś co pozostaje w pamięci, tu jeszcze bardzo świeżej i niemal bolesnej, na swój sposób jednak już pokrywanej nalotem zapomnienia i poruszanej nutą tęsknoty.
Bez nadmiernego oglądania się trzeba jednak jechać dalej. Muszę tylko zmienić tylną zębatkę, z większą na tym doskonałym asfalcie jest za wolno. Dość szybko nadarza się ku temu okazja, gdy okazuje się, że na tylnym kole jest kapeć. Osoby czekające na przystanku pomagają przy zmianie dętki i można jechać. Małe zakupy i sprzedawczyni jako gratis daje mi kaszę z mięsem w puszcze. Ludzie w drodze są zdecydowanie najważniejsi. Będzie pyszna kolacja. Wieczorem poszukiwanie miejsca na nocleg, zjazd z drogi, stosy śmieci i jakieś rozsypujące się zabudowania. To nie jest dobre miejsce, trzeba stąd uciekać. Wyjazd przez kawałek łąki, coś zaczepia o but, chwila szarpania, nie puszcza… trzeba zobaczyć, co to jest? Trudno opisać wrażenie jakiego doznaje się, po tylu przejechanych km, tygodniach walki na drodze, dość jednak daleko od domu, a po wjechaniu w zwoje drutu kolczastego. Łzy niemocy i wściekłości same cisną się do oczu i ściekają po policzkach. W tym krótkim momencie oczyma wyobraźni widzę porozrywane dętki i opony. Trzeba wziąć się w garść i ostrożnie zejść z moto. Drut jest wszędzie, pomiędzy kołami, za tylnym, przed przednim, pod przednim kołem… jego zwoje oplatają motocykl. Na kolanach da się wyrwać jego części z ziemi, ostrożnie wyciągnąć spod przedniego koła i powoli oczyścić teren.

Dalej na czworakach trzeba wyznaczyć kurs, którym motocykl będzie przepchnięty do bezpiecznej, polnej drogi. Na tej kilku metrowej „trasie” znalazłem kolejny zwój drutu, który też trzeba usunąć.
Ręce mam całe, choć drżą nieco… A opony i dętki? To niewiarygodne, żadnej dziury! Aby jak najdalej od tego miejsca. Kilkanaście km dalej znajduję bezpieczną przystań w małym zagajniku, na wzgórzu wśród łąk. Piękne miejsce i w końcu pyszna kolacja.
https://lh6.googleusercontent.com/-NUPjsXZNXbc/TvQr4fpkaQI/AAAAAAAAAy8/Zg8Ds5Hp4v8/s800/DSCF5111.JPG (https://picasaweb.google.com/lh/photo/mTaoWmR8cg__tNm2X3GPjNMTjNZETYmyPJy0liipFm0?feat=e mbedwebsite)
Regulacja luzu zaworowego.

lukasz809b
23.12.2011, 08:56
Mongolia w towarzystwie Rosjan

Kolejne dzień jazdy i w końcu Ułan Ude. Zmęczeni wygrywa i podjęta zostaje szybka decyzja - Mongolia poczeka na lepsze czasy, a teraz do Polski. Kawałek za miastem jednak trafia się grupa motocyklistów z Rosji. Chwila rozmowy i okazuje się, że to prawosławni, którzy w hołdzie Newskiemu są w trasie i wybierają się, by podobnie jak on przejechać przez kraj Czyngis Khana. Ojciec Dimitr, szef wyjazdu, zgadza się bym do nich dołączył. Tym samym ich wypad, na 10 motocykli i samochód serwisowy – GAZ-ela, powinno być raczej samochód do serwisowania…, nabiera międzynarodowego charakteru. Później dołączy do grupy również Jura z Ukrainy. Uroczysty przejazd przez miasto, połączony z blokowaniem skrzyżowań, dostarcza niezapomnianych wrażeń. Noc w pomieszczeniach tuż przy cerkwi, pyszna kolacja, rozmowy i bania. Znaczna poprawa w stosunku do wczorajszej walki z zasiekami ;)

https://lh6.googleusercontent.com/-XaZXS25_FQc/TvQr5Kb9HXI/AAAAAAAAAzA/u4F54zY8R_0/s800/DSCF5117.JPG (https://picasaweb.google.com/lh/photo/SYKb7CUPMBnlWDHzlcTb2tMTjNZETYmyPJy0liipFm0?feat=e mbedwebsite)

Drugi dzień to dojazd do granicy Rosja-Mongolia, a tam kolejna cerkiew i smakowite jedzenie. Mogę się również umyć. Kolejny dzień to już Uan Bator, również cerkiew, dzień odpoczynku i zwiedzania. Z ciekawostek, grupę dogania jeszcze jeden jej uczestnik Andriej. W swoim BMW, jeszcze w Rosji miał przygodę z pękniętym wałem. Remont w rosyjskim stylu i jedzie dalej na spawanym! W kolejnych dniach jazda w tak dużej grupie się nie klei. Na GAZ-eli jest moja opona, postanawiam więc trzymać się przy samochodzie. Wyjeżdżamy razem ze stolicy i jako pierwsi opuszczamy miasto. Kolejny punkt trasy to Karakorum.
https://lh5.googleusercontent.com/-gFITdhzGn_A/TvQmbJkI0eI/AAAAAAAAAwc/3WJh__-7hHo/s800/DSCF5119.JPG (https://picasaweb.google.com/lh/photo/ThpuKLhY5pNNJidXnAG8AtMTjNZETYmyPJy0liipFm0?feat=e mbedwebsite)
Jura z Ukrainy


Wieczorem dojazd do miasta, w międzyczasie potężna burza urywa wycieraczkę w samochodzie. Ale gdzie są pozostali…? Trzeba coś zjeść, będzie się łatwiej myślało. Pada cały czas, a w międzyczasie jeszcze się ściemnia, a reszty grupy jak nie było, tak nie ma. Telefonów również brak… W nocy się nie jeździ po nieznanym, ale kierowca samochodu nie daje się przekonać i powstaje plan aby zatankować i jechać z powrotem. GAZ-ela rusza spod baru pierwsza, motocykl potrzebuje się chwilę pogrzać..dojeżdżam na stację, a GAZ-eli tam nie ma… Nie wiadomo tylko, czy jeszcze jej nie ma - niemożliwe, albo już jej tam nie ma - również niemożliwe… to GDZIE JEST?? Powrót pod bar nie rozwiązuje sprawy, tam też auta nie ma. To spory problem ponieważ na samochodzie obecnie są również inne moje rzeczy, które w międzyczasie wrzuciliśmy na auto aby moto było lżejsze. Powrót na stację, GAZ-eli nadal „nieto”. Deszcz, noc… można wyobrazić sobie lepszą sytuację. Szczęśliwie na motocyklu jest namiot i to, co potrzebne do spędzenia nocy. W strugach deszczu i chłodzie rozbijam namiotu przy stacji benzynowej. Zaraz zrobi się ciepło i sucho. Rano będzie czas by pomyśleć, co robić dalej.
Poranek również deszczowy, wyjście z namiotu i …GAZ-ela tuż obok…!? Ale jak, skąd? Okazało się, że kierowca z rozpędu, po wyjechaniu na drogę główną skręcił w prawo… a powinien w lewo. Po 40 km i dojechaniu do wioski, zerknął na mapę i zorientował się w pomyłce. Zawrócił i .. rano się objawił. Krótka rozmowa, śniadanie i ruszamy w „odłożony” na dziś, a planowany na wczoraj powrót po resztę grupy. Trafiamy na nich niedaleko za miastem. Nie dojechali bo, szukali GAZ-eli, bo był deszcz - ta ulewa, która stała się poprzedniego naszym udziałem, bo coś tam… Zawrotka i znowu do Karakorum.
https://lh3.googleusercontent.com/-TL7-Of-YEMU/TvQr6V_Ji1I/AAAAAAAAAzE/oiTMCx4zywk/s800/DSCF5136.JPG (https://picasaweb.google.com/lh/photo/UaMu6wxo5YCCDWSMuTs5jNMTjNZETYmyPJy0liipFm0?feat=e mbedwebsite)

Po tym dniu z innymi dwoma motocyklistami decydujemy się na indywidualną jazdę i oddzielamy się od grupy. Wymiana opon u Rosjan, a i na tyle XTZ znowu pojawia się większa zębatka. Kończy się mongolski asfalt a zaczynają stepy.
Drogi Mongolii to czasami pojawiająca się na stepie grawiejka, chwilami asfalt, w większości to jednak wyjeżdżone na stepie ślady. Mocno wieje, jest ciepło co sprawia, że jazda to prawdziwa radość. Pod wieczór, z wiatrem w plecy potrafi być tak gorąco, że w motocyklach włączają się wiatraki.
https://lh3.googleusercontent.com/-7kIPDbkPjBg/TvQme_OzzQI/AAAAAAAAAw4/OhcnvP9TLog/s800/CIMG0608%25255B1%25255D.JPG (https://picasaweb.google.com/lh/photo/9J1if3Qqq1GP30jenQodXdMTjNZETYmyPJy0liipFm0?feat=e mbedwebsite)
Noc na stepie pogodna i dość ciepła. Niebo pełne gwiazd. Korzystamy również z hoteli, ceny w granicach 20zł i możliwość korzystania z łazienki sprawiają, że decydujemy się na taką rozpustę. Co rano start i znowu w drogę. Popołudniem dojeżdżamy do sporej rzeki. Jedna Afryka przejeżdża ją niemal z marszu. Jest dość głęboko, ale do zrobienia. Najgorsze jest to, że w mętnej wodzie nie widać dna.
https://lh4.googleusercontent.com/-4EZgwQQNmfQ/TvQr6w-8iNI/AAAAAAAAAzI/tLC2HiUDwxI/s800/DSCF5143.JPG (https://picasaweb.google.com/lh/photo/ieJ7fF479htWm7tryxLMNtMTjNZETYmyPJy0liipFm0?feat=e mbedwebsite)

Na jednym z dużych kamieni przednie koła podbija i walę z motocyklem w mętną wodę.
https://lh3.googleusercontent.com/-UWsKf9QHMSQ/TvQmgTSxGZI/AAAAAAAAAxA/OGF6JKLj1po/s800/CIMG0678%25255B1%25255D.JPG (https://picasaweb.google.com/lh/photo/J3f0tfGLZ7FIwhDe21PxJtMTjNZETYmyPJy0liipFm0?feat=e mbedwebsite)

Silnik gaśnie natychmiast. Sasza rzuca się do wody i pomaga wypchnąć moto. Rozrusznik nie kręci - woda w cylindrze? Otwarcie air boxa powoduje wodospad… o ładnie! Rozrusznik nadal nie kręci. Przepchanie motocykla na biegu i w cylindrze już nie ma wody. Rozrusznik kręci, ale moto nie pali. Holujemy go kilkadziesiąt metrów i moto gada. Ciut prycha, trochę strzela, ale pali. A jak olej? Na pracującym silniku odkręcenie korka wlewu ujawnia, że olej to obecnie biała emulsja… natychmiast stop.
https://lh3.googleusercontent.com/-LJfs92txAJU/TvQmg_0rp9I/AAAAAAAAAxE/BwkmuST3tKM/s800/CIMG0683%25255B1%25255D.JPG (https://picasaweb.google.com/lh/photo/n70jYPeeWBDgSZJVKN5tFNMTjNZETYmyPJy0liipFm0?feat=e mbedwebsite)

Trzeba zmienić tę maź. Szczęśliwe tuż obok jest stacja i jest olej, jest też przywieziony z Polski nowy filtr oleju. Płukanie olejem i zalanie nowym. Pełna klarowność, uff. Słabiej, bo w światłach jest akwarium, nie ma tym samym oświetlenia. Mamy plan aby jeszcze dziś dojechać do Khovd, a powoli zbiera się ku wieczorowi. Ruszamy i w drodze robi się zupełnie ciemno. Szlak wije się po górach i w dzień byłoby niełatwo. A tu jazda przy innym motocyklu, w jego światłach wymaga koncentracji i uwagi. Stwarza też rodzaj szczególnej więzi, że jest obok ktoś, że pomaga. Szczęśliwie osiągamy Khovd i spędzamy noc w hotelu. Dobra kolacja i można spać. Poranek i dalej w drogę.

lukasz809b
23.12.2011, 09:01
Przez mateczkę Rosję do domu

Droga, doskonałej jakość szutrówka, wije się na wysokości ponad 2600m. Jest zimno, wiatr dodatkowo wychładza, ale piękno dzikiego otoczenia sprawia, że te drobne niedogodności umykają. Pod wieczór lądujemy szczęśliwie przy granicy rosyjskiej. Trzeba poczekać na następny dzień, granica otwarta jest od 9 do 17, a w weekend w ogóle nieczynne.
Rano b. wcześnie pobudka, by jak najwcześniej być przy przejściu. Godziny czekania, potem otwarcie i wypełnianie papierków. 2 godz. później opuszczamy Mongolię. Na granicy spotykamy też dwójkę Szwedów. Są w drodze już 3. miesiąc. Styl jazdy raczej sportowy, przyjechali przez Koreę, Gobi. Chwila postoju na pasie ziemi niczyjej na złapaną gumę w jednej z Afryk. Czas ten wykorzystuję na zmianę zębatki na mniejszą i opony na tyle, ponownie na bardziej szosową. Z założonej przed Jakuckiem, czyli jakieś 11tys.km wcześniej TKC zostało coś pod 1mm bieżnika. Droga do granicy rosyjskiej to obecnie asfalt. Kolejne kilkadziesiąt minut i Rosja wita. Chwile formalności i Oni już są u siebie… a do Polski jeszcze kawałek, do Szwecji zresztą też...

https://lh5.googleusercontent.com/-lVBdsDzEU0Q/TvQmb9rV3kI/AAAAAAAAAwg/d-n6fB1qrOc/s800/DSCF5179.JPG (https://picasaweb.google.com/lh/photo/C50PLtZhPJ1tSJB9tZVEG9MTjNZETYmyPJy0liipFm0?feat=e mbedwebsite)

Jazda, chyba jedno z najpiękniejszych miejsc na ziemi – góry Ałtaj. Rosjanie decydują się na noc w hotelu, straszą pijanymi tubylcami, którzy zabijają po pijaku niemal bez powodu. Ze Szwedami wybieramy jednak naturę i niebo nad namiotami. Nocleg przy małej rzeczce, jest okazja by się umyć.
https://lh6.googleusercontent.com/-YqswOkKKi7s/TvQmcQQwGxI/AAAAAAAAAwk/ymi-HKhYwbU/s800/DSCF5183.JPG (https://picasaweb.google.com/lh/photo/JM7AYAToujIxqN5vFmHiH9MTjNZETYmyPJy0liipFm0?feat=e mbedwebsite)

Rano bardzo wcześnie pobudka. Żegnany przez nieco zaspanych towarzyszy a witany wschodzącym słońcem, wyruszam w drogę do domu. Popołudniu zaczyna padać, a tu trzeba przejechać przez Nowosybirsk - w deszczu ciut słabo. Trochę się gubię, osoby pytane o drogę pokazują przeciwne kierunki.
https://lh4.googleusercontent.com/--XC9y5AGaIo/TvQmcqHNlrI/AAAAAAAAAwo/u0m_IaKaDKQ/s800/DSCF5197.JPG (https://picasaweb.google.com/lh/photo/wExWGqwF_mtyn1Fimlu169MTjNZETYmyPJy0liipFm0?feat=e mbedwebsite)

Pomocny okazuje się też milicjant, po którego wskazówkach, wracam dokładnie tam skąd ruszyłem, tylko że jego już tam nie ma. Hmm, to oznacza, że czas na chwilę odpoczynku Przy okazji deszcz ustaje i warto zrzucić ubrania. To też dobry czas na pyszne naleśniki z serem. Rozmowa z gośćmi baru i okazuje się, że „autobus 35 jedzie tam, gdzie chcesz”. Cierpliwe oczekiwanie na przystanku i jest, teraz tylko za nim i wolność! Na wszelki wypadek krótka rozmowa z szoferem, który mówi, że da znać kiedy, gdzie i jak dalej. Po 30 minutach jazdy z przystanku na przystanek, autobus staje na poboczu, z ludźmi w środku oczywiście i kierowca w żołnierskich słowach tłumaczy jak dalej. Ogromne podziękowanie, bo droga naprawdę niełatwa i zdecydowanie pomoc była potrzebna. Miejsce na nocleg tuż za miastem. Pierwsza dobrze rokująca droga w las. Trochę błota, chwilę poszukiwań i … są już tam dwa namioty i… dwa motocykle. No, spore zdziwienie. Okazało się, że są to koledzy tych Szwedów, z zeszłego wieczora. Krótkie rozmowy z szyciem rozdartej sakwy w tle. Rozdarcie to wynik omijania korka chodnikiem, między słupkami ogrodzenia - nie był to najlepszy pomysł. Później już tylko spokojny sen.
Wcześnie rano pobudka, by o wschodzie słońca być już po śniadaniu. Robi się widno i można jechać. Spory dzienny przebieg, pod 900km. Zmęczenie daje o sobie znać i przed zmrokiem trzeba wyszukać nowe miejsce na szmaciany dom. Pod laskiem z brzózek jest idealnie. Tradycyjna, dla drogi powrotnej, pobudka o świcie. Poranny przymrozek wyraźnie informuje o tym, że lato chyli się ku końcowi, ale sen bardzo dobry. Zanim wsiądzie się na motocykl warto skruszyć lód z siedzenia i można jechać. Droga dobra i też spory dzienny dystans. Dziś nocleg na skoszonej łące, daleko od drogi z pięknymi widokami – dobre miejsce. Kolejna noc z poszukiwaniem miejsca i bez szaleństw, ale z zamkniętego namiotu te wszystkie miejsca wyglądają podobnie.
Na śniadanie zupka chińska, żółty topiony ser i kawałek ryby z puszki. Szybko, łatwo, smacznie i pożywnie – posiłek idealny.
https://lh4.googleusercontent.com/-KM23IQ5wgmA/TvQr8lOFEOI/AAAAAAAAAzY/GRLRfI6eYo8/s800/DSCF5195.JPG (https://picasaweb.google.com/lh/photo/q9gR7TWDkJXUD5XKij6YytMTjNZETYmyPJy0liipFm0?feat=e mbedwebsite)

Energia się przyda, szczególnie, że para bucha z ust jak w dobrą zimę. Jest raczej rześko. Po kilkudziesięciu km stop na ubranie się… tym bardziej, że na horyzoncie jakby ciemniej, a to oznacza tylko jedno, będzie mokro. Ubranie przeciwdeszczowe w takiej temp. ratuje skórę i w tej ulewie zapewnia ochronę przed wodą. Tylko dłonie nie doceniają podwójnych rękawic i marzną w najlepsze. W miarę przybywania dnia, no w końcu jazda na zachód, zdecydowanie lepiej. Wieczór wynagradza wszystkie wysiłki dnia. Nocleg na wzgórzu wśród łanów zboża, dla takich chwil warto jest jechać. Pobudka jeszcze w ciemności, szybkie gotowanie niemal po omacku i ze wchodem słońca start.
https://lh5.googleusercontent.com/-jvYKOpFaxJw/TvQmhYlbrbI/AAAAAAAAAxI/laNUAj5Cp1o/s800/CIMG0752%25255B1%25255D.JPG (https://picasaweb.google.com/lh/photo/6WfPSZLHd1dilmlEvCoYDNMTjNZETYmyPJy0liipFm0?feat=e mbedwebsite)

lukasz809b
23.12.2011, 09:02
<!--[if gte mso 9]><xml> <w:WordDocument> <w:View>Normal</w:View> <w:Zoom>0</w:Zoom> <w:TrackMoves/> <w:TrackFormatting/> <w:HyphenationZone>21</w:HyphenationZone> <w:PunctuationKerning/> <w:ValidateAgainstSchemas/> <w:SaveIfXMLInvalid>false</w:SaveIfXMLInvalid> <w:IgnoreMixedContent>false</w:IgnoreMixedContent> <w:AlwaysShowPlaceholderText>false</w:AlwaysShowPlaceholderText> <w:DoNotPromoteQF/> <w:LidThemeOther>PL</w:LidThemeOther> <w:LidThemeAsian>X-NONE</w:LidThemeAsian> <w:LidThemeComplexScript>X-NONE</w:LidThemeComplexScript> <w:Compatibility> <w:BreakWrappedTables/> <w:SnapToGridInCell/> <w:WrapTextWithPunct/> <w:UseAsianBreakRules/> <w:DontGrowAutofit/> <w:SplitPgBreakAndParaMark/> <w:DontVertAlignCellWithSp/> <w:DontBreakConstrainedForcedTables/> <w:DontVertAlignInTxbx/> <w:Word11KerningPairs/> <w:CachedColBalance/> </w:Compatibility> <m:mathPr> <m:mathFont m:val="Cambria Math"/> <m:brkBin m:val="before"/> <m:brkBinSub m:val="--"/> <m:smallFrac m:val="off"/> <m:dispDef/> <m:lMargin m:val="0"/> <m:rMargin m:val="0"/> <m:defJc m:val="centerGroup"/> <m:wrapIndent m:val="1440"/> <m:intLim m:val="subSup"/> <m:naryLim m:val="undOvr"/> </m:mathPr></w:WordDocument> </xml><![endif]--><!--[if gte mso 9]><xml> <w:LatentStyles DefLockedState="false" DefUnhideWhenUsed="true" DefSemiHidden="true" DefQFormat="false" DefPriority="99" LatentStyleCount="267"> <w:LsdException Locked="false" Priority="0" SemiHidden="false" UnhideWhenUsed="false" QFormat="true" Name="Normal"/> <w:LsdException Locked="false" Priority="9" SemiHidden="false" UnhideWhenUsed="false" QFormat="true" Name="heading 1"/> <w:LsdException Locked="false" Priority="9" QFormat="true" Name="heading 2"/> <w:LsdException Locked="false" Priority="9" QFormat="true" Name="heading 3"/> <w:LsdException Locked="false" Priority="9" QFormat="true" Name="heading 4"/> <w:LsdException Locked="false" Priority="9" QFormat="true" Name="heading 5"/> <w:LsdException Locked="false" Priority="9" QFormat="true" Name="heading 6"/> <w:LsdException Locked="false" Priority="9" QFormat="true" Name="heading 7"/> <w:LsdException Locked="false" Priority="9" QFormat="true" Name="heading 8"/> <w:LsdException Locked="false" Priority="9" QFormat="true" Name="heading 9"/> <w:LsdException Locked="false" Priority="39" Name="toc 1"/> <w:LsdException Locked="false" Priority="39" Name="toc 2"/> <w:LsdException Locked="false" Priority="39" Name="toc 3"/> <w:LsdException Locked="false" Priority="39" Name="toc 4"/> <w:LsdException Locked="false" Priority="39" Name="toc 5"/> <w:LsdException Locked="false" Priority="39" Name="toc 6"/> <w:LsdException Locked="false" Priority="39" Name="toc 7"/> <w:LsdException Locked="false" Priority="39" Name="toc 8"/> <w:LsdException Locked="false" Priority="39" Name="toc 9"/> <w:LsdException Locked="false" Priority="35" QFormat="true" Name="caption"/> <w:LsdException Locked="false" Priority="10" SemiHidden="false" UnhideWhenUsed="false" QFormat="true" Name="Title"/> <w:LsdException Locked="false" Priority="1" Name="Default Paragraph Font"/> <w:LsdException Locked="false" Priority="11" SemiHidden="false" UnhideWhenUsed="false" QFormat="true" Name="Subtitle"/> <w:LsdException Locked="false" Priority="22" SemiHidden="false" UnhideWhenUsed="false" QFormat="true" Name="Strong"/> <w:LsdException Locked="false" Priority="20" SemiHidden="false" UnhideWhenUsed="false" QFormat="true" Name="Emphasis"/> <w:LsdException Locked="false" Priority="59" SemiHidden="false" UnhideWhenUsed="false" Name="Table Grid"/> <w:LsdException Locked="false" UnhideWhenUsed="false" Name="Placeholder Text"/> <w:LsdException Locked="false" Priority="1" SemiHidden="false" UnhideWhenUsed="false" QFormat="true" Name="No Spacing"/> <w:LsdException Locked="false" Priority="60" SemiHidden="false" UnhideWhenUsed="false" Name="Light Shading"/> <w:LsdException Locked="false" Priority="61" SemiHidden="false" UnhideWhenUsed="false" Name="Light List"/> <w:LsdException Locked="false" Priority="62" SemiHidden="false" UnhideWhenUsed="false" Name="Light Grid"/> <w:LsdException Locked="false" Priority="63" SemiHidden="false" UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Shading 1"/> <w:LsdException Locked="false" Priority="64" SemiHidden="false" UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Shading 2"/> <w:LsdException Locked="false" Priority="65" SemiHidden="false" UnhideWhenUsed="false" Name="Medium List 1"/> <w:LsdException Locked="false" Priority="66" SemiHidden="false" UnhideWhenUsed="false" Name="Medium List 2"/> <w:LsdException Locked="false" Priority="67" SemiHidden="false" UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Grid 1"/> <w:LsdException Locked="false" Priority="68" SemiHidden="false" UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Grid 2"/> <w:LsdException Locked="false" Priority="69" SemiHidden="false" UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Grid 3"/> <w:LsdException Locked="false" Priority="70" SemiHidden="false" UnhideWhenUsed="false" Name="Dark List"/> <w:LsdException Locked="false" Priority="71" SemiHidden="false" UnhideWhenUsed="false" Name="Colorful Shading"/> <w:LsdException Locked="false" Priority="72" SemiHidden="false" UnhideWhenUsed="false" Name="Colorful List"/> <w:LsdException Locked="false" Priority="73" SemiHidden="false" UnhideWhenUsed="false" Name="Colorful Grid"/> <w:LsdException Locked="false" Priority="60" SemiHidden="false" UnhideWhenUsed="false" Name="Light Shading Accent 1"/> <w:LsdException Locked="false" Priority="61" SemiHidden="false" UnhideWhenUsed="false" Name="Light List Accent 1"/> <w:LsdException Locked="false" Priority="62" SemiHidden="false" UnhideWhenUsed="false" Name="Light Grid Accent 1"/> <w:LsdException Locked="false" Priority="63" SemiHidden="false" UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Shading 1 Accent 1"/> <w:LsdException Locked="false" Priority="64" SemiHidden="false" UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Shading 2 Accent 1"/> <w:LsdException Locked="false" Priority="65" SemiHidden="false" UnhideWhenUsed="false" Name="Medium List 1 Accent 1"/> <w:LsdException Locked="false" UnhideWhenUsed="false" Name="Revision"/> <w:LsdException Locked="false" Priority="34" SemiHidden="false" UnhideWhenUsed="false" QFormat="true" Name="List Paragraph"/> <w:LsdException Locked="false" Priority="29" SemiHidden="false" UnhideWhenUsed="false" QFormat="true" Name="Quote"/> <w:LsdException Locked="false" Priority="30" SemiHidden="false" UnhideWhenUsed="false" QFormat="true" Name="Intense Quote"/> <w:LsdException Locked="false" Priority="66" SemiHidden="false" UnhideWhenUsed="false" Name="Medium List 2 Accent 1"/> <w:LsdException Locked="false" Priority="67" SemiHidden="false" UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Grid 1 Accent 1"/> <w:LsdException Locked="false" Priority="68" SemiHidden="false" UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Grid 2 Accent 1"/> <w:LsdException Locked="false" Priority="69" SemiHidden="false" UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Grid 3 Accent 1"/> <w:LsdException Locked="false" Priority="70" SemiHidden="false" UnhideWhenUsed="false" Name="Dark List Accent 1"/> <w:LsdException Locked="false" Priority="71" SemiHidden="false" UnhideWhenUsed="false" Name="Colorful Shading Accent 1"/> <w:LsdException Locked="false" Priority="72" SemiHidden="false" UnhideWhenUsed="false" Name="Colorful List Accent 1"/> <w:LsdException Locked="false" Priority="73" SemiHidden="false" UnhideWhenUsed="false" Name="Colorful Grid Accent 1"/> <w:LsdException Locked="false" Priority="60" SemiHidden="false" UnhideWhenUsed="false" Name="Light Shading Accent 2"/> <w:LsdException Locked="false" Priority="61" SemiHidden="false" UnhideWhenUsed="false" Name="Light List Accent 2"/> <w:LsdException Locked="false" Priority="62" SemiHidden="false" UnhideWhenUsed="false" Name="Light Grid Accent 2"/> <w:LsdException Locked="false" Priority="63" SemiHidden="false" UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Shading 1 Accent 2"/> <w:LsdException Locked="false" Priority="64" SemiHidden="false" UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Shading 2 Accent 2"/> <w:LsdException Locked="false" Priority="65" SemiHidden="false" UnhideWhenUsed="false" Name="Medium List 1 Accent 2"/> <w:LsdException Locked="false" Priority="66" SemiHidden="false" UnhideWhenUsed="false" Name="Medium List 2 Accent 2"/> <w:LsdException Locked="false" Priority="67" SemiHidden="false" UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Grid 1 Accent 2"/> <w:LsdException Locked="false" Priority="68" SemiHidden="false" UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Grid 2 Accent 2"/> <w:LsdException Locked="false" Priority="69" SemiHidden="false" UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Grid 3 Accent 2"/> <w:LsdException Locked="false" Priority="70" SemiHidden="false" UnhideWhenUsed="false" Name="Dark List Accent 2"/> <w:LsdException Locked="false" Priority="71" SemiHidden="false" UnhideWhenUsed="false" Name="Colorful Shading Accent 2"/> <w:LsdException Locked="false" Priority="72" SemiHidden="false" UnhideWhenUsed="false" Name="Colorful List Accent 2"/> <w:LsdException Locked="false" Priority="73" SemiHidden="false" UnhideWhenUsed="false" Name="Colorful Grid Accent 2"/> <w:LsdException Locked="false" Priority="60" SemiHidden="false" UnhideWhenUsed="false" Name="Light Shading Accent 3"/> <w:LsdException Locked="false" Priority="61" SemiHidden="false" UnhideWhenUsed="false" Name="Light List Accent 3"/> <w:LsdException Locked="false" Priority="62" SemiHidden="false" UnhideWhenUsed="false" Name="Light Grid Accent 3"/> <w:LsdException Locked="false" Priority="63" SemiHidden="false" UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Shading 1 Accent 3"/> <w:LsdException Locked="false" Priority="64" SemiHidden="false" UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Shading 2 Accent 3"/> <w:LsdException Locked="false" Priority="65" SemiHidden="false" UnhideWhenUsed="false" Name="Medium List 1 Accent 3"/> <w:LsdException Locked="false" Priority="66" SemiHidden="false" UnhideWhenUsed="false" Name="Medium List 2 Accent 3"/> <w:LsdException Locked="false" Priority="67" SemiHidden="false" UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Grid 1 Accent 3"/> <w:LsdException Locked="false" Priority="68" SemiHidden="false" UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Grid 2 Accent 3"/> <w:LsdException Locked="false" Priority="69" SemiHidden="false" UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Grid 3 Accent 3"/> <w:LsdException Locked="false" Priority="70" SemiHidden="false" UnhideWhenUsed="false" Name="Dark List Accent 3"/> <w:LsdException Locked="false" Priority="71" SemiHidden="false" UnhideWhenUsed="false" Name="Colorful Shading Accent 3"/> <w:LsdException Locked="false" Priority="72" SemiHidden="false" UnhideWhenUsed="false" Name="Colorful List Accent 3"/> <w:LsdException Locked="false" Priority="73" SemiHidden="false" UnhideWhenUsed="false" Name="Colorful Grid Accent 3"/> <w:LsdException Locked="false" Priority="60" SemiHidden="false" UnhideWhenUsed="false" Name="Light Shading Accent 4"/> <w:LsdException Locked="false" Priority="61" SemiHidden="false" UnhideWhenUsed="false" Name="Light List Accent 4"/> <w:LsdException Locked="false" Priority="62" SemiHidden="false" UnhideWhenUsed="false" Name="Light Grid Accent 4"/> <w:LsdException Locked="false" Priority="63" SemiHidden="false" UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Shading 1 Accent 4"/> <w:LsdException Locked="false" Priority="64" SemiHidden="false" UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Shading 2 Accent 4"/> <w:LsdException Locked="false" Priority="65" SemiHidden="false" UnhideWhenUsed="false" Name="Medium List 1 Accent 4"/> <w:LsdException Locked="false" Priority="66" SemiHidden="false" UnhideWhenUsed="false" Name="Medium List 2 Accent 4"/> <w:LsdException Locked="false" Priority="67" SemiHidden="false" UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Grid 1 Accent 4"/> <w:LsdException Locked="false" Priority="68" SemiHidden="false" UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Grid 2 Accent 4"/> <w:LsdException Locked="false" Priority="69" SemiHidden="false" UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Grid 3 Accent 4"/> <w:LsdException Locked="false" Priority="70" SemiHidden="false" UnhideWhenUsed="false" Name="Dark List Accent 4"/> <w:LsdException Locked="false" Priority="71" SemiHidden="false" UnhideWhenUsed="false" Name="Colorful Shading Accent 4"/> <w:LsdException Locked="false" Priority="72" SemiHidden="false" UnhideWhenUsed="false" Name="Colorful List Accent 4"/> <w:LsdException Locked="false" Priority="73" SemiHidden="false" UnhideWhenUsed="false" Name="Colorful Grid Accent 4"/> <w:LsdException Locked="false" Priority="60" SemiHidden="false" UnhideWhenUsed="false" Name="Light Shading Accent 5"/> <w:LsdException Locked="false" Priority="61" SemiHidden="false" UnhideWhenUsed="false" Name="Light List Accent 5"/> <w:LsdException Locked="false" Priority="62" SemiHidden="false" UnhideWhenUsed="false" Name="Light Grid Accent 5"/> <w:LsdException Locked="false" Priority="63" SemiHidden="false" UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Shading 1 Accent 5"/> <w:LsdException Locked="false" Priority="64" SemiHidden="false" UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Shading 2 Accent 5"/> <w:LsdException Locked="false" Priority="65" SemiHidden="false" UnhideWhenUsed="false" Name="Medium List 1 Accent 5"/> <w:LsdException Locked="false" Priority="66" SemiHidden="false" UnhideWhenUsed="false" Name="Medium List 2 Accent 5"/> <w:LsdException Locked="false" Priority="67" SemiHidden="false" UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Grid 1 Accent 5"/> <w:LsdException Locked="false" Priority="68" SemiHidden="false" UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Grid 2 Accent 5"/> <w:LsdException Locked="false" Priority="69" SemiHidden="false" UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Grid 3 Accent 5"/> <w:LsdException Locked="false" Priority="70" SemiHidden="false" UnhideWhenUsed="false" Name="Dark List Accent 5"/> <w:LsdException Locked="false" Priority="71" SemiHidden="false" UnhideWhenUsed="false" Name="Colorful Shading Accent 5"/> <w:LsdException Locked="false" Priority="72" SemiHidden="false" UnhideWhenUsed="false" Name="Colorful List Accent 5"/> <w:LsdException Locked="false" Priority="73" SemiHidden="false" UnhideWhenUsed="false" Name="Colorful Grid Accent 5"/> <w:LsdException Locked="false" Priority="60" SemiHidden="false" UnhideWhenUsed="false" Name="Light Shading Accent 6"/> <w:LsdException Locked="false" Priority="61" SemiHidden="false" UnhideWhenUsed="false" Name="Light List Accent 6"/> <w:LsdException Locked="false" Priority="62" SemiHidden="false" UnhideWhenUsed="false" Name="Light Grid Accent 6"/> <w:LsdException Locked="false" Priority="63" SemiHidden="false" UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Shading 1 Accent 6"/> <w:LsdException Locked="false" Priority="64" SemiHidden="false" UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Shading 2 Accent 6"/> <w:LsdException Locked="false" Priority="65" SemiHidden="false" UnhideWhenUsed="false" Name="Medium List 1 Accent 6"/> <w:LsdException Locked="false" Priority="66" SemiHidden="false" UnhideWhenUsed="false" Name="Medium List 2 Accent 6"/> <w:LsdException Locked="false" Priority="67" SemiHidden="false" UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Grid 1 Accent 6"/> <w:LsdException Locked="false" Priority="68" SemiHidden="false" UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Grid 2 Accent 6"/> <w:LsdException Locked="false" Priority="69" SemiHidden="false" UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Grid 3 Accent 6"/> <w:LsdException Locked="false" Priority="70" SemiHidden="false" UnhideWhenUsed="false" Name="Dark List Accent 6"/> <w:LsdException Locked="false" Priority="71" SemiHidden="false" UnhideWhenUsed="false" Name="Colorful Shading Accent 6"/> <w:LsdException Locked="false" Priority="72" SemiHidden="false" UnhideWhenUsed="false" Name="Colorful List Accent 6"/> <w:LsdException Locked="false" Priority="73" SemiHidden="false" UnhideWhenUsed="false" Name="Colorful Grid Accent 6"/> <w:LsdException Locked="false" Priority="19" SemiHidden="false" UnhideWhenUsed="false" QFormat="true" Name="Subtle Emphasis"/> <w:LsdException Locked="false" Priority="21" SemiHidden="false" UnhideWhenUsed="false" QFormat="true" Name="Intense Emphasis"/> <w:LsdException Locked="false" Priority="31" SemiHidden="false" UnhideWhenUsed="false" QFormat="true" Name="Subtle Reference"/> <w:LsdException Locked="false" Priority="32" SemiHidden="false" UnhideWhenUsed="false" QFormat="true" Name="Intense Reference"/> <w:LsdException Locked="false" Priority="33" SemiHidden="false" UnhideWhenUsed="false" QFormat="true" Name="Book Title"/> <w:LsdException Locked="false" Priority="37" Name="Bibliography"/> <w:LsdException Locked="false" Priority="39" QFormat="true" Name="TOC Heading"/> </w:LatentStyles> </xml><![endif]--><!--[if gte mso 10]> <style> /* Style Definitions */ table.MsoNormalTable {mso-style-name:Standardowy; mso-tstyle-rowband-size:0; mso-tstyle-colband-size:0; mso-style-noshow:yes; mso-style-priority:99; mso-style-qformat:yes; mso-style-parent:""; mso-padding-alt:0cm 5.4pt 0cm 5.4pt; mso-para-margin-top:0cm; mso-para-margin-right:0cm; mso-para-margin-bottom:10.0pt; mso-para-margin-left:0cm; line-height:115%; mso-pagination:widow-orphan; font-size:11.0pt; font-family:"Calibri","sans-serif"; mso-ascii-font-family:Calibri; mso-ascii-theme-font:minor-latin; mso-fareast-font-family:"Times New Roman"; mso-fareast-theme-font:minor-fareast; mso-hansi-font-family:Calibri; mso-hansi-theme-font:minor-latin; mso-bidi-font-family:"Times New Roman"; mso-bidi-theme-font:minor-bidi;} </style> <![endif]--> 8 tygodni i 26 tys. km. poźniej - Ukraina – w domu

Spory dzienny przebieg i udaje się wjechać na Ukrainę. Granica w trybie ekspresowym. Ruch minimalny, trzeba tylko celnika obudzić i chwilę potem Ukraina wita. Na sercu jakby lżej, bo tu i wiz już nie trzeba i jakby jedna bariera do domu mniej. Mimo, że zbliża się wieczór, krótkie rozważanie zakończone jest odważną decyzją – dziś trzeba przejechać za Kijów! Podejście o tyle karkołomne, że poprzednie dwie wizyty tam odbyły się strugach deszczu i zdecydowanie ze zgubieniem drogi. Doświadczenie jednak czegoś uczy i przy tankowaniu zasięgam języka, a jak, a którędy itp. W sumie prosto obwodnicą… tylko, że ta ma ponad 70km. Jazda. Sporo stresu bo ruch ogromny, ale udaje się. Kijów za plecami, teraz tylko miejsce na sen. Blisko dużego miasta poszukiwanie noclegu należy do czynności, zgoła nie do polecenia. Dużo ludzi, domów, małych wiosek itp. W końcu jest, skręt w prawo i jazda… e tu to raczej nie, widać będzie namiot ze wszystkich stron, a poza tym pod lasem domy. Odwrót... a zegar tyka i powoli się ściemnia. W końcu jest kolejna dróżka, ta wydaje się lepsza. Jeszcze dla tradycji trzeba ugrzęznąć w polu, wycofać się trochę poobjeżdżać, by wrócić w okolice drogi i tam na polu kukurydzy rozbić namiot. Śpi się całkiem, całkiem, dość ciepło, nad ranem nic nie zamarzło. I ta myśl, że może dziś uda się wjechać do kraju... tylko ta granica.
<a href="https://picasaweb.google.com/lh/photo/JqqhfOErCOjd6qtWIsS0KNMTjNZETYmyPJy0liipFm0?feat=e mbedwebsite"><img src="https://lh6.googleusercontent.com/-1uzdjwytbok/TvQrr1Py2SI/AAAAAAAAAxg/mBNGAn4Q_zM/s800/DSCF4789.JPG" height="480" width="640" /></a>

Początek kolejki do przejścia należy ominąć, nawet nie patrząc w tamtym kierunku. Następnie, tam gdzie ciaśniej warto jeszcze się trochę poprzepychać, by zostać zatrzymanym przez niezwykłej, blond urody celniczkę. Wymiana uśmiechów i gadka, że to już dwa miesiące, że niedźwiedzie i że Magadan... tak, tam i że w ogóle. Tym sposobem zostaje się niemal dyplomatą i zaszczyca nas obecność w kolejce dla „tych co przejadą szybciej”. 40 minut i Ukraina zostaje z tyłu. Na granicy Polski grzecznie przyjmuję pouczenie, bo normalnie to 300zł za niedostosowanie się do linii ciągłej… eee tam nie było widać, a w ogóle to tam powinien być stop... I wreszcie kraj, ojczysty język i jakby oddycha się nawet inaczej. Można zadzwonić w normalnej cenie i w sklepie po naszemu się dogadać. Napięcie powoli opada, choć polskie drogi też specjalnie nie rozpieszczają, szczególnie, że natężenie ruchu znaczne. Popołudnie… i pod blokiem.
Chwila na zadumę, że to już koniec, że dziś już ciepłe łóżko, woda w kranie, toaleta…, że po wszystkim. Że nie trzeba walczyć z komarami o chwilę wytchnienia, że sen nie będzie przerywany nerwowym budzeniem się i nasłuchiwaniem niedźwiedzi i, że nie trzeba będzie zrzucać szronu z namiotu i, że może buty w końcu wyschną na dobre i deszcz, nie będzie powodował nerwowych reakcji i epitetów rzucanych w kask. Taki prosty powrót do życia tego, które zostało porzucone dwa miesiące wcześniej.

Ciut trudno odnaleźć się w nowej-starej rzeczywistości. W mieszkaniu dostaje się duszności i ciągle brak powietrza, wanna to jakiś zupełnie niepotrzebny luksus, a tym litrem wody to można umyć siebie i pół motocykla. Szczęśliwe jeszcze kilka dni, zanim trzeba będzie wrócić tu całym sobą. Choć część mnie na pewno zostanie tam, w tych pięknych i surowych widokach gór przyprószonych świeżym śniegiem, przymrozkach i wieczornych ogniskach ze śpiewem, by „niedźwiedzie wiedziały” i samotnych tysiącach kilometrów drogi... która, sama w sobie jest celem.
<a href="https://picasaweb.google.com/lh/photo/97mi5fYtZP_LRyLmtothJdMTjNZETYmyPJy0liipFm0?feat=e mbedwebsite"><img src="https://lh4.googleusercontent.com/-F7JeuDMkGns/TvQrqW4-kII/AAAAAAAAAxY/JZUmGSELgAc/s800/DSCF4749.JPG" height="480" width="640" /></a>

majki
23.12.2011, 09:42
Ale, ale...to już koniec?? :dizzy: Tak szybko? :Sarcastic: To się nazywa ekspresowa relacja i to z 8tyg.

Fajna wyprawa, tylko czemu tak krótko opisana? ;)

mishieck
23.12.2011, 09:43
Rewelacja! Szacunek za przejechanie trasy do Madaganu starą drogą.
Możesz podsumować wyjazd? Kilometry, koszty, itd?

Rychu72
23.12.2011, 14:00
Fajnie się czytało. :-)

majo
23.12.2011, 15:13
Nie ma co pisac droga do Magadanu to nuda....:) a tak naprawdę najbardziej istotne fragmenty zostają w głowie i przez szacunek do miejsca nie wymagają publikacji a ich opis nigdy nie odda atmosfery i podekscytowanie kazdym kilometrem drogi:)

ATomek
23.12.2011, 17:11
I ja gratuluję i realizacji i jego opisu: dość szczegółowo, ale nie na tyle, żeby zniechęcić do zobaczenia samemu :)

myku
23.12.2011, 18:29
Krotko i na temat.Bardzo mi sie podobalo.Gratuluje i zycze wiecej podobnych wypraw :Thumbs_Up:.Tego Niemca znam,gosc troche jezdzi i pisze sporo do gazet w Niemczech.

sebol
23.12.2011, 18:36
Ile kilometrów dziennie pokonywaliście na odcinku od Irkucka do Magadanu ??

lukasz809b
23.12.2011, 20:58
Duże podziękowanie za odbiór opisu.

Majo, wielki szacunek dla Ciebie, dla Łysola też oczywiście. Szczerze w tyle głowy na tych cięższych odcinkach właśnie przewijało się "Jak Ci faceci zrobili sami tę drogę?!" Za punkt honoru przyjąłem, co by spróbować przejechać też samemu, tzn bez pomocy przepychania, podnoszenia itp. i ogólnie się udało, ale cały czas miałem świadomość, że jest ktoś kto może pomóc, a u Was tego nie było. To jest ogromna różnica. Wielki respekt!
" a tak naprawdę najbardziej istotne fragmenty zostają w głowie i przez szacunek do miejsca nie wymagają publikacji a ich opis nigdy nie odda atmosfery i podekscytowanie kazdym kilometrem drogi" i z tym trzeba się zgodzić...
Trasa cała wyszła dokładniej ~25700km. Koszt ok. 8tys.zl.
Niemiec tak, to dziennikarz i ogólnie żyje z pisania itp. Faktycznie dużo kilometrów najeździł i co ciekawe jak jechali, to nie za szybko. Za to jak wsiedli na moto, to mnie tyłek odpadał a oni jechali i jechali i ... jechali.
Tu filmik Niemców http://www.youtube.com/watch?v=f7a3e041CqY

deny1237
23.12.2011, 21:29
Łulasz Gratulacje.

Ja niestety zakończyłem moja podróż na 605 km za Jakuckiem, musze przyznać że droga kości to faktycznie bardzo duże wyzwanie " SZACUN "

Jak w przyszłym roku bede kontynuować moją podróż to raczej nie zdecyduje się na drogę kości.

Tak na marginesie to z tego co widze to jechałeś kilka dni za nami......

POzdro

jacoo
26.12.2011, 15:54
WOW !!!

Gratuluje, pełny szacunek.

maryjan
26.12.2011, 17:09
Takie pytanie - ta siatka na kaskach to pciw komarom itp ? 3:24 np.

kamilltee
26.12.2011, 20:37
ofkors - można kupić moskitery np Bundeswehry (pewnie oni takie mają), ja kupiłem za 5 zł na alle, u "zielonej pantery"

jeszcze raz Łukasz powiem - wielki podziw na KOLEJNĄ samotną wyprawę... podobno prawdziwi podróżnicy jeżdżą sami :)

Pajdor
27.12.2011, 16:51
No chyba najbardziej ekspresowa relacja z przejechania ponad 26 tysięcy kilometrów. Od granicy z Europą \ Azją to w sumie w dwóch danaich było.
Ale i tak za przejechanie po kościach WIELKIE GRATY !!!!!

Cumuulus
28.12.2011, 17:02
Hej

Gratulacje za przejechanie takiej trasy i to praktycznie solo.

deny1237
28.12.2011, 20:52
Łukasz mam prośbe czy możesz napisac cos wiecej odnosnie promu z Magadanu do Władywostoku??? ( którym rzekomo popłyneli ci Niemcy )
Gdzie , zkim i jak to załatwić ten prom????

My z Olkiem mieliśmy podobny plan ale Olek jak dojechał do Magadanu to okazało sie że nie ma takiego promu.

na stronach www polaczeń promowych w Rosji też nic takiego nie ma.

Podobno ale nie sprawdzone jest tez szansa na jakis prom z Magadanu do Wanino a z Wanino podobno jest szansa na kołach przejechać do Habarowska.... tak mowili mi Rosyjscy motocykliści spotkanini gdzieś kolo Ulan Ude.Tylko ciekawe czy to prawda???? na Rosyjskiej mapie niby jakaś droga jest.


Z góry dziekuje za te informacje to może w tym roku skorzystałbym z tego promu.

lukasz809b
29.12.2011, 10:14
Według posiadanych informacji o promie, wydaje się, że promy są średnio ze dwa razy w tygodniu. Do kapitana statku należy ostateczna decyzja czy weźmie motocykl i na jakich warunkach, za ile itp. I tu wyraźnie trzeba podkreślić, że mówimy o samym moto. O przewiezieniu ludzi nie było mowy, kapitan, ten akurat kategorycznie odmówił. Była to pochodna ówczesnych wydarzeń, czyli zatonięcia bodaj dwóch promów w nieodległej przeszłości. Ze słów Kapitana portu wynikało jednak, że jak jest spokojnie, to udaje się popłynąć z ładunkiem. W tym przypadku odmowa była kategoryczna. Nie ma obecnie (na chwilę zdobywania informacji) legalnych możliwości by popłynąć z motocyklem. Rozwiązaniem stosowanym, proponowanym i legalnym jest, że nadajemy moto statkiem, albo dogadując się z kapitanem statku, albo przez firmy przewozowe (tak zrobili Szwedzi z samochodem) a sami lecimy samolotem. Z tego, co mówiono nie wymaga się specjalnego przygotowania moto do transportu, żadnych skrzyń itp. Prom może płynąć 4 dni, jak jest pogoda i nie zawija po drodze do portu (nazwę portu pośredniego udało się zapomnieć) i około 10 dni jak brak pogody i omija Sachalin od wschodu albo nawet przy dobrej pogodzie stanie we wspomnianym porcie, na załadunek rozładunek itp. „… no to może być dołgo…” i „nasz” Kapitan w chwili wypłynięcia, nie wiedział jak będzie w jego przypadku. Promy generalnie kursują i do Wanino (wtedy lecimy do Habarowska, potem „autobus”, kilka ładnych godzin i jesteśmy w porcie) i do Władywostoku, no tu luz, bo jest lotnisko. Z Wanino do Habarowska jak najbardziej potwierdzają sami Rosjanie z portu, że przejazd jest (jak zapewniali ten wspomniany autobus jeździ). Niemcy z tego co wiem i co wynika z zapisu śladu na ich blogu wracali samolotem razem z motocyklami do Moskwy.

wolly
29.12.2011, 11:50
Niemcy z tego co wiem i co wynika z zapisu śladu na ich blogu wracali samolotem razem z motocyklami do Moskwy.

No niestety tam wszystko oparte jest na monecie , jak jest duży portfel to nie ma problemu . Motocykl w samolocie to chyba cena dwóch biletów (waga):dizzy:.+ bilet dla posiadacza ale może się mylę .

Powiem tylko fajna relacja , i jak to mówią Rosjanie tiszej jediosz, dalsze budiesz GRATULACJE

deny1237
29.12.2011, 16:33
Lukasz dzieki za odpowiedz, wiec potwierdza sie to co nam udało sie uzyskać że rejs promem razem z motocyklem chyba niemozliwy ( bo poprostu nie ma promów cywilnych tylko statki transportowe typu kontenerowce )

Swoją droga to ciekawe jak wyglada ta droga z Wanino do Habarowska???? bo według mapy to jest to gorsza droga niz stary trakt magadański..... a jak sam wiesz najlepiej wyglada on tak jak wyglada!!!!

Tym bardziej jeszcze ciekawa jest twoja informacja o autobusie z Habarowska do Wanino.

Jeszcze raz wielkie dzieki.

Muszę przejrzeć dokładnie relacje Świetej Pamięci "Izi-ego" z wyprawy na Kamczatke bo wiem że oni płyneli jakimś promem tylko nie pamietam skąd - dokąd????

wasilczuk
29.12.2011, 16:43
na pewno wracali na kołach z Wanino do Komsomolska na Amurze

majo
29.12.2011, 18:14
Deny napisz do Movistara powinien pomóc. Jak sie zdecydujesz na prom to moge nawiazac kontakt z osobą z Magadanu ktora powinna uzyskać aktualne dane.

deny1237
30.12.2011, 11:35
Majo dzieki za chęc pomocy, ale chyba aż tak dokladnie nie będę tego planował, rozważałem ewentualnie jakies kolejne rozwiązanie tak w razie W...

Wiadomo jak to jest w podróży nigdy nie wiadomo co przyniesie kolejny dzień, zazwyczaj sprawdza się zasada HEJ PRZYGODO a problemy sie rozwiążą.

rafcio
01.01.2012, 20:58
Pan Bóg kocha szaleńców.szacunek.pozdrawiam.

jun
08.01.2012, 13:35
wot, maładiec!!!:brawo:

leff
09.01.2012, 02:19
Mistrzostwo świata. Świetna relacja. Zamiast spać - czytałem. :)