PDA

View Full Version : Aragonia, Krew, Pył i Łzy...(a przy okazji test ROGALA) [Hiszpania, 2011]


ex1
18.09.2011, 20:16
Zgodnie z obietnica przeklejam relację Louisa z naszego wyjazdu do Aragonii
Region w europie zachodniej, zupełnie zapomniany przez podróżników offowych.

Bez dwóch zdań, najtrudniejsze w całym wypadzie były dwa elementy. Dojazd i powrót. Prawie półtorej doby jazdy non-stop w każdą stronę męczy okropnie. Do tego postanowiliśmy nieco zaoszczędzić na francuskich autostradach i pojechaliśmy opłotkami. W efekcie raz nawet rozpinalismy zaprzęg na polu jakiegoś miejscowego rolnika żeby nawrocic, bo GPS i intuicja poprowadziły nas w czarny odbyt.
Trzeba jednak przyznać, że trasa po małych francuskich miasteczkach była niezwykle urokliwa. Późnym wieczorem wspinaliśmy się na pirenejską przełęcz graniczną. Lekko nie było. Serpentyny niczym podpis profesora medycyny i strome podjazdy zmuszały mnie wielokrotnie do zapięcia pierwszego biegu, a nawet wtedy Hilux przebąkiwał coś, czy by nie skorzystać z reduktora. Na szczycie byliśmy ok 23-ciej. Gdy podjechalismy pod trzykilometrowy tunel będacy bramą do Hiszpanii okazało się że w godzinach 22:00 - 8:00 tunel jest zamknięty, bo nocą trwaja tam prace remontowe. Na tę okolicznosc przesłuchalismy z Michałem, który zna “bardzo trochę” hiszpanski, tunel-robotnika. Rozwiał nasze nadzieje. Puścił by nas ale w środku jest mrowie maszyn i samochodów. Nie da rady. O zawracaniu też nie było mowy. Postanowilismy najblizsze 9 godzin spędzic pod tunelem. Ja z Pawłem "spałem" w samochodzie, a Ex z Michałem rozbili namiot na pobliskich skałach.[/color]

https://lh6.googleusercontent.com/-ZqqE_cQHoFs/TnLW8okVaNI/AAAAAAAANV8/d0vhsdXv5nk/_DSC9146.JPG

https://lh6.googleusercontent.com/-AMeo6Gek_00/TnLW99_ILmI/AAAAAAAANWA/yCmHBS0QTWo/_DSC9157.JPG

https://lh4.googleusercontent.com/-s2h7JcdXmYU/TnLXDptb4CI/AAAAAAAANWE/yDwuGsdbwWs/_DSC9167.JPG


8:03. Dwie doby od naszego startu z domu. Atakujemy tunel. Krzywy jakiś taki. 5% nachylenia. Za kilkadziesiat minut dojezdżamy do hiszpańskiej Ainsy. Tu planujemy zostawic auto z przyczepą. Trzeba tylko znaleźć dobre miejse. Udaje sie za drugim strzałem. Jakieś 3 km przed miastem jest Hotel, restauracjia i wypasiony camping. Dogadujemy się. 6 euro za dobę postoju pickupa z przyczepą. Jest to do przyjecia. Szybki prysznic. Śniadanie na kolanie i w drogę.

https://lh4.googleusercontent.com/-wxmRhaAGcM4/TnLz52TGkvI/AAAAAAAANWM/V1c0OjOGhmM/_DSC9179.JPG

Pierwsze kilometry offu pozbawiaja mnie złudzeń, że będzie to obiecana lajt-szutrowa trasa. A chcialem przed wyjazdem zmienić w Forfiterze kostki na jodełki. Paweł mnie powstrzymał, przypominając, że to Ex ukladał trasę, więc nikt nie wie co nas moze spotkać, a już szczególnie sam Ex. Plenery jak z katalogu. Bazaltowe wąwozy. Podłoże kamieniste i czasem dla odmiany bardziej kamieniste. W zasadzie chyba jednak odwrotnie. Walczymy. Ex glebi jadąc dnem nieobecnego strumienia. KTM doznaje obrażeń. Z rany w silniku sączy się olej. Diagnoza, perforacja bocznej pokrywy silnika. Pierwszego dnia. W drugiej godzinie jazdy. Porażka.[/color]

https://lh6.googleusercontent.com/-Yk-HsLvPRdI/TnLz9n059YI/AAAAAAAANWU/NV4pRoAtEoE/_DSC9255.JPG

https://lh4.googleusercontent.com/-DEVFKxv-VMY/TnLz77zav0I/AAAAAAAANWQ/9UHUAme5Dx0/_DSC9245.JPG

https://lh5.googleusercontent.com/-yQMRgRnIRaQ/TnLz3zFrdEI/AAAAAAAANWI/Kzk2EcrxbYY/_DSC9237.JPG


https://lh5.googleusercontent.com/-GbzSQZ_hRkg/TnMcqC7tKZI/AAAAAAAANWk/rTngZIlxGQ4/_DSC9229.JPG

Na szczęście mamy w ekipie Pawła. Zawsze potrafi zrobić cos z niczego. Podziwiam, to zupełnie odwrotnie niż ja. Pawlicho to skrzyżowanie McGyvera ze Speedym Gonsalesem. Nasz człowiek-orkiestra błyskawicznie wydobył z kieszni plecaka jakąś tajemniczą miksturę. Po tym jak widziałem jak sobie zrobił klocki hamulcowe z ebonitu, wolałem nie pytać co to. Po chwili mikstura zalepiła otwór w pokrywie. Kilka minut później mogliśmy ruszać w drogę.

https://lh3.googleusercontent.com/-u8qElo1zL1g/TnMkbBWPbgI/AAAAAAAANW4/Dki842Pl27g/s640/_DSC9263.JPG

https://lh6.googleusercontent.com/-DZB4yrSpg9A/TnMkVQ2lhJI/AAAAAAAANWw/mhHOLSvQrF4/s640/_DSC9269.JPG

https://lh4.googleusercontent.com/-TFZE3vCGthA/TnMkX5-JWHI/AAAAAAAANW0/LDCfIhtZzYM/_DSC9268.JPG

https://lh6.googleusercontent.com/-Mc_7b2-YUQ0/TnMkduAs3aI/AAAAAAAANW8/oCxFGYhsHQA/_DSC9254.JPG

https://lh6.googleusercontent.com/-BSWll7Qu9dc/TnMhNqS4llI/AAAAAAAANWo/eyYVgrpXFao/_DSC9238.JPG


https://lh5.googleusercontent.com/-2RcwUiuljtM/TnOnNENFr5I/AAAAAAAANXc/Jrp3n-3mdjk/_DSC9313.JPG

W oddali na jednym ze szczytów dostrzegamy osadę, dumnie rozłozoną na skale. Solidna taka. Prawie twierdza. Postanowiliśmy poszukać tam wody, która nam znika w niepokojącym tempie.
Puste wąskie uliczki. Żadnych ludzi. Żadnych glosów. Żadnych dźwięków. Rozwieszone pranie i starannie wypielegnowane kwiaty w oknach, zdradzają jednak obecnośc mieszkańców. Nie było nam jednak dane nikogo zobaczyć, z wyjątkiek prawie-psa. Za to widoki z osady na okolicę takie, że nogi się uginają. Nawet te w ortezach.

https://lh4.googleusercontent.com/-yTI1UkMQwBI/TnMkTQ0nv4I/AAAAAAAANWs/Y9d57XNPbY4/s640/_DSC9271.JPG https://lh5.googleusercontent.com/-zHqy1Re70eI/TnOnLE2x4jI/AAAAAAAANXU/RF7EiT5hUXw/s640/_DSC9322.JPG
https://lh4.googleusercontent.com/-HjO4gkpknpA/TnOnGpX21_I/AAAAAAAANXI/rlaQY4RZdt4/s640/_DSC9295.JPG https://lh3.googleusercontent.com/-hOrJskhBAww/TnOnIX_-x3I/AAAAAAAANXM/jcTjKdFcHCo/s640/_DSC9309.JPG

https://lh5.googleusercontent.com/-bEJwoFzZoMM/TnOnEH71ezI/AAAAAAAANXA/z76wUbzKMqI/_DSC9290.JPG

https://lh6.googleusercontent.com/-n7hmRhfyJpk/TnOnJoao3nI/AAAAAAAANXQ/0bkseVMDiJI/_DSC9299.JPG

https://lh4.googleusercontent.com/-4pVTc63egCg/TnOnFPycFvI/AAAAAAAANXE/8qGVY6fDrp8/_DSC9291.JPG

https://lh5.googleusercontent.com/-y-SVEfmLXHs/TnOnOzfyL-I/AAAAAAAANXg/6XByInubSbA/_DSC9320.JPG

https://lh5.googleusercontent.com/-BihyUJ2mI1Y/TnOnMXFMzDI/AAAAAAAANXY/u8FKRGyabM0/_DSC9311.JPG




CDN...

Ola
19.09.2011, 10:38
Muchas gracias. Pięknie. :Thumbs_Up:

ex1
19.09.2011, 22:00
ciąg dalszy... :)

https://lh3.googleusercontent.com/-bd3w6pvmbq0/TneKXiwRKoI/AAAAAAAANZc/VanVXJGsXw0/_DSC1259.JPG

Aragonia to najmniej zaludniona prowincja Hiszpanii. I najbiedniejsza. Kiedys stanowila jedność z sąsiednią przebogatą Katalonią. Jednak zamożna siostra wymiksowała się z tego duetu. Aragonia podupadła. Młodzi stąd wyjechali. Starzy powymierali. Teraz umierają ich opuszczone domostwa. Często całe wsie. Niesamowite uczucie przejeżdżać przez bezludne osady. Mijać puste domy położone w przecudnych miejscach. Obok jednego z takich domów rozbijamy o zmierzchu biwak. Płaski kawałek sadu to znakomite miejsce. Spędzamy noc w gaju oliwnym. Pełno tu też migdałowcow brzemiennych w owoce oraz krzewów przesłodkich jeżyn. Odnosi się wrazenie, że sad chce przekupić przypadkowych wędrowców, by zostali tu na dłuzej, na stałe. By odwrócili agonię kamiennego domu.
My jednak znikniemy stad razem ze świtem. Tak będzie już do końca. Będziemy się rozbijac tuż przed zmierzchem i odjeżdżać tuż po wchodzie słońca. Oczywiście dbamy o to by nie został po nas żaden ślad. Generalnie dzikie biwakowanie w Hiszpanii jest zabronione. Oczywiście jak się nie przegina, to nikt sie nie czepia. Jedynie palenie ognisk odpada.

https://lh6.googleusercontent.com/-hzZDeWw1Jlw/TneJ5J4SHPI/AAAAAAAANYY/S1Y1-aQnDVQ/_DSC9351.JPG

https://lh5.googleusercontent.com/-WUjcvtJn8QY/TneJ6nPH-xI/AAAAAAAANYc/rtcJ0ey3Vu0/_DSC9361.JPG

https://lh3.googleusercontent.com/-T8LsmhqvxcU/TneJ7sEFssI/AAAAAAAANYg/qyNq6u9u9zw/_DSC9369.JPG

majki
19.09.2011, 23:58
Zajefajnie. :drif: :Thumbs_Up: Czekam na kontynuację. ;)

Pajdor
20.09.2011, 10:00
Jak to mówi robert Burnejka - zajebiście impreza

Louis
20.09.2011, 11:41
Skoro Wam się podoba będę na bieżąco umieszczał tu kolejne odcinki relacji, nie angazując dodatkowo Exa w przeklejanie. Na początek kilka fotek, nie ujętych w relacji.

https://lh3.googleusercontent.com/-bgtmWNvrL-s/TnB8fQqJpRI/AAAAAAAANUQ/pKvej-U_stw/_DSC1160.JPG

https://lh5.googleusercontent.com/-u0TBqBFj3_o/TnBhMAGwG8I/AAAAAAAANUM/3UR2DULxS_Q/_DSC1034.JPG

https://lh3.googleusercontent.com/-GPPNsQtVSFs/TnCGrta0UwI/AAAAAAAANUU/ef2P-DgOU_o/_DSC1497.JPG

https://lh3.googleusercontent.com/-Z06uhPgHdxY/TnEIQgLPrcI/AAAAAAAANUY/JOjWGnpb1zQ/_DSC0293.JPG

Ola
20.09.2011, 11:52
Odjazdowe to zdjęcie z wiatrakami.

majki
20.09.2011, 12:57
Fota z wiatrakami do kalendarza (nie wiem jeszcze czy jakiś powstanie, ale powinna na ścianie wisieć!) :bow::Thumbs_Up:

Dajecie dalej, się nie krępujcie. Rejony bardzo zacne się wydają. :eek::drif::lc8:

Louis
21.09.2011, 17:38
https://lh3.googleusercontent.com/-p_ynwvG4dn0/TneKJ7RMbYI/AAAAAAAANY8/QUrBROw0QqI/_DSC9441.JPG

Chłoniemy widoki i upajamy się górskimi szutrówkami w leśnej oprawie. Droga od czasu do czasu bardziej wymagające. Trochę większych kamieni tudzież konkretniejszych głazów. Wszystko jednak z umiarem. Zaczynamy ogarniać w co tu się gra. Priorytetem nie jest o dziwo paliwo ale woda. Temperatura sporo powyżej 40 stopni. Do tego jakiś tam wysiłek i mamy deficyt płynów gotowy. Wszczyscy mają camelbagi z wyjątkiem mnie oczywiście, bo na plecach ma plecak fotograficzny. Taka misja.

https://lh3.googleusercontent.com/-H9umqQtQl58/TneKP30Yx8I/AAAAAAAANZI/FiK9Vm-iRZ0/_DSC9462.JPG

Rzek, strumieni czy też innych cieków wodnych póki co nie stwierdza się. Trzeba poszukać w jakimś pueblo. Zjeżdżamy z gór do wioski. Nawet taka zadbana. Ze dwadzieścia kominów. Nagle szok. Człowiek, znaczy kobieta. Pytamy o wodę. Pokazuje kierunek do miejsca gdzie jest publiczny kran. Z cienia wyłania się jeszcze staruszka. Pytamy kobietę ilu tu jest mieszkańców. Kiedyś była ich ponad setka ale teraz we wsi zostały dwie osoby. Ona i stary Juan co mieszka na obrzeżach wioski. Pewnie zgiełk osady go znużył. Żart taki. Dzisiaj jest tu jednak wyjątkowo tłumnie, bo do niej przyjechała ta staruszka, a do ruin przy kościele jakiś konserwator. Zaludnienie im podskoczyło o 100%.

https://lh5.googleusercontent.com/-dofcrEiYmI8/TneKUUZEkrI/AAAAAAAANZU/hIY5BkJdWZo/s640/_DSC9478.JPG https://lh3.googleusercontent.com/-9RSTKYlPkps/TneKLm11hzI/AAAAAAAANZA/F5kIEbfpdr0/s640/_DSC9448.JPG

Żegnamy się i udajemy sie kierunku ruin kościoła. To dla Michała, trochę narzekał, że nie oglądamy nic oprócz drogi. Trochę chłop racji ma. Niech sobie obejrzy te ruiny skoro i tak jest po drodze. Kościelna wieża dumnie się wynosi ponad okolice usadowiona na niewielkim wzgórzu. Z bliska to wcale nie taka ruina. Mury solidne nienaruszone, takie w romańskim stylu. Chyba. Tylko wejście jakieś zasypane. Żaden problem. Dwa skoki i Michał wraz Pawłem nikną w cieniu świątyni. Ex grzebie trochę w nawigacji. Ja grzebie trochę w nosie. No co? Kurzy się.

https://lh6.googleusercontent.com/-ZrXoKB0E04E/TneKRHX-wzI/AAAAAAAANZM/zlWOfIe_nyk/_DSC9466.JPG

Nagle z kościoła wybiega Paweł. Coś krzyczy. Purpurowy jak kardynalskie szaty. Oczy wielkie jak okolicznościowe monety.
Wychwytujemy powoli fragmenty przekazu. - Michał. STOP. Tragedia.STOP. coś tam. STOP. Zniknął. STOP. Zniknął, ale że jak? - pytamy. Cud? Teleportacja? Nie, nie, Paweł łapie powietrze. Zapadł się po ziemię! Zarwała się po nim podłoga! Spadł do samego piekła! A konkretniej, ile metrów? - Ex stara się być precyzyjny. Siedem może osiem, brzmi wyrok. Zabił się na śmierć jak amen w pacierzu - Pawel podświadomie nawiązuje do miejsca akcji. Może przeżył upadek? Ex jak zwykle praktyczny, chce wiedzieć na czym stoi, choć w tych okolicznościach, to moze średnio trafione porównanie. Paweł rzęzi, że owszem upadek może jakimś cudem przeżył ale tego stropu co zanim runął, to już na bank nie.
Tak naprawdę człowiek nigdy nie jest gotowy na taką sytuację. Można o tym czytać, można to w myślach ćwiczyć ale jak się już to zdarzy w głowie pustka, a we wszystkich członkach turbulencje. Miotamy w siebie wzajemnie dziesiątki pytań. Ex się zastanawia kogo zawiadomić w pierwszej kolejności. Z Pawłem gorzej, wpada w depresję, pyta ile czasu zejdzie nam na przesłuchaniach w prokuraturze. Przed załzawionymi oczami przelatują mu dziesiątki kilometrów jazdy, które teraz stracimy. Mnie z kolei nurtuje kwestia jak podzielimy miedzy siebie jego rzeczy i wodę.
Nagle widzimy jak nad ruinami unosi się duch Michała. Kiedy duszna głowa jest już ze dwa metry nad ziemią zaczyna sie uśmiechać, dociera do mnie, że on jest jednak ciągle on-line, zapomniałem tylko, ze jest taki wysoki. Kuśtyka do nas w bardzo przyzwoitym tempie. Na wszelki wypadek obserwuję czy rzuca cień. Rzuca. No to spoko. Żaden tam zobie, czy inna mara. Łeb trochę porysowany, mocno kuleje i cały zakurzony. Powinien być usatysfakcjonowany, teraz sam wygląda jak ruina, będzie chciał sobie znowu pooglądać, to wystarczy, że luknie w lusterko.

https://lh5.googleusercontent.com/-rXAZH-fjtUo/TnoEN_E_a7I/AAAAAAAANZ4/73aTnPgaoWc/s720/_DSC0404.JPG

ex1
21.09.2011, 21:40
krótki filmik po wypadkowy

Ba63LBSnQUI

puntek
21.09.2011, 22:31
pióro masz Pan piękne, przygody jak najbardziej poprawne naciągające ślinę na klawiaturę przy otwartej paszczy jak czytam relację :)
DAWAĆ DALEJ Proszę ja

Jaskola
21.09.2011, 22:41
Trzyma w napieciu. Juz sie zaczalem martwic czy dozyje do nastepnego odcinka.
Do zwiedzania kosciolow polecam sidi crossfire. Stopa mnie jeszcze troche boli, ale ortopeda po rzucie okiem na zdjecie rtg powiedzial, ze glupi ma zawsze szczescie :-) .

pzdr
Michal

Louis
25.09.2011, 18:17
Oczywiście z wyprawy zmontujemy też jakiś filmik. Tymczasem krótki zwiastun w specyficznym klimacie ;)

29558268


c.d.n...

Pawel_z_Jasla
25.09.2011, 19:56
Dla mnie BOMBA !!

ex1
25.09.2011, 22:37
no zaleciało westernowo :D

dobre kino się zapowiada.. :D

Adagiio
26.09.2011, 08:06
Nie dość że jeździcie po krzokach , to jeszcze potraficie robić fajne foty , ciekawie opowiadać i kręcić filmy z rodzaju sejen sfikszen .
Ja potrafię tylko jeździć , więc z wielką ochotą czytam i oglądam . Bardzo ciekawy region , podobny do wnętrza Scylli .

rambo
17.10.2011, 18:56
No bardzo bardzo fajny wyjazd i region naszej UE.

Szkoda że tak późno dałeś znak że potrzebujesz mapy na GPS tego zakątka. Nie miałem na tyle czasu by to dobrze przygotować, bo map Topo tych ziem jest dość sporo :Thumbs_Up:

ex1
17.10.2011, 21:59
a bywało i tak że się pakowaliśmy w jakieś nie do końca właściwe ścieżki

nl4zW6Yiaqk

Ola
17.10.2011, 22:26
No niezłe "krowie ścieżki" :Thumbs_Up:

Biorąc pod uwagę, że kamera wypłaszcza, to musiało byc emocjonująco.

Filimiki super, a lepiej niż Moricone chyba nie można było do takich krajobrazów wybrać. Czekam na dalsze części.

Przy okazji pytanie: zawsze kręcicie z kasku? Ja ostatnio coraz bardziej przekonuję się do ujęć z szelek na "na piersiach". Jakoś tak mam wrażenie, że to umiejscowienie kamery jeszcze bardzej dodaje dynamiki.

Pozdr

Louis
17.10.2011, 22:45
Przy okazji pytanie: zawsze kręcicie z kasku? Ja ostatnio coraz bardziej przekonuję się do ujęć z szelek na "na piersiach". Jakoś tak mam wrażenie, że to umiejscowienie kamery jeszcze bardzej dodaje dynamiki.
Pozdr
Kamery montujemy różnie. Na kasku, na kierownicy, na wahaczu, skierowane do przodu, do tyłu. Tu nasza "filmoteka": www.louis.net.pl
Eksperymentujemy. Jednak mocowanie na kasku ma tę zaletę, że większa czesc ciała robi za stabilizator, no i "głowica" tego statywu jest obrotowa ;)

Louis
17.10.2011, 22:52
https://lh5.googleusercontent.com/-WUeGedPfIPs/TpP5CXJ8qmI/AAAAAAAANb4/8oFxBOtjjoY/s800/_DSC9507.JPG

Poczekaliśmy chwilę aż Michał załapał w miarę rytmiczny oddech i całą czwórką ruszyliśmy na wizję lokalną zdarzenia. Komisja wspólnie zredukowała owe 8 metrów do 4-ech i pół, co i tak uznano za całkiem przyzwoity wynik. Brak większych obrażeń na ciele ofiary, ofiara zawdzięcza rynsztunkowi enduro, szczęśliwie niezdjętemu przez nosiciela.

https://lh5.googleusercontent.com/-hDqMGfn92s8/TpP5ARBgiyI/AAAAAAAANb0/4864EdmY0sw/s720/_DSC9502.JPG https://lh3.googleusercontent.com/-tQ370CA8tmA/TpP5Eru5ZmI/AAAAAAAANb8/KUwFAL28hq4/s720/_DSC9509.JPG

No dobra, poszaleliśmy czas wracać do zajęć. Znajdujemy publiczny kran z wodą.
Jakże to piękna świecka tradycja. Znaczy te krany. W każdym, miasteczku wiosce czy przysiółku w centarlnym punkcie osady jest kran. Zawsze działający. Nie ma policji, sklepu czy kiosku, może nawet nie ma ludzi, a kran jest. No ale w takim klimacie, to raczej opcja bez opcji. Złapałem się na tym, że kiedy pewnego razu wjechaliśmy do miasta i tam zobaczyłem na termometrze, że temperatura spadła do 34 stopni, zacząłem wkładać bluzę...

https://lh6.googleusercontent.com/-WbChV4BR5w4/TpP48JY-btI/AAAAAAAANbs/iiYJVTTJg9k/s720/_DSC9486.JPG https://lh5.googleusercontent.com/-wnwmwzemIoM/TpP4-XQMakI/AAAAAAAANbw/-Tvj6pF62Wk/s720/_DSC9498.JPG

Zatrzymujemy się przy każdym takim napotkanym wodopoju. Nawet gdy mamy odpowiedni zapas wody, to i tak wymieniamy na świeżą, chłodniejszą. I pijemy “na zapas”. Jednak po pewnym czasie czysta woda staje się trudna do przełknięcia, a wypić trzeba kilka litrów dziennie. Oszczędzamy kasę, więc kupujemy butelkę jakiegoś napoju o jakims tam smaku i robimy roztwór mieszając z posiadaną wodą. Sprawdza się znakomicie. Ex nie kupuje. Ma tabletki musujące, magnez czy cóś, poczęstowałby nawet ale zwykle ma je gdzieś na dnie bagażu...

https://lh6.googleusercontent.com/-wIJlKvftPWI/Tpc4e5LTfkI/AAAAAAAANcE/vAM8rTpeNMI/s820/_DSC9946.JPG

https://lh4.googleusercontent.com/-r5BKvYxd8Gc/Tpc4jtw2XoI/AAAAAAAANcI/rEo2n9QvSIU/s820/_DSC9724.JPG

https://lh4.googleusercontent.com/-Zn2LE7Pm94M/Tpc4x-AtplI/AAAAAAAANcQ/TVa7kyFFcHA/s800/_DSC9670.JPG

Zatankowani ruszamy w drogę. Kilkaset metrów dalej spotykamy konserwatora. Pytamy o jakiś skrót, którym wrócimy najszybciej do wyznaczonego przez Ex-a śladu GPS. Mówi, że niby jest tam jakaś ścieżka ale on nie wie czy damy radę przejechać. Rozpaczliwie podkreślam tę watpliwość, było nie było wykształconego człowieka. Groch o ścianę. Nikt mnie nie słucha.

Ola
17.10.2011, 22:52
Kamery montujemy różnie. Na kasku, na kierownicy, na wahaczu, skierowane do przodu, do tyłu. Tu nasza "filmoteka": www.louis.net.pl
Eksperymentujemy. Jednak mocowanie na kasku ma tę zaletę, że większa czesc ciała robi za stabilizator, no i "głowica" tego statywu jest obrotowa

A próbowaliście z tych szelek "z piersi"? Teraz w Rumunii koledzy tak kręcili (byliśmy na małych endurakach EXC 200, 250 i 300), więc mocno "trzęsło" i wyszło naprawdę super. W porównaniu do statycznej pozycji z kasku, dla mnie ciekawiej. Polecam przynajmniej na próbę. Przy tych trasach, które robicie, to wyjdzie już totalny hardcore - jeszcze większy znaczy się :D

Filmiki chętnie oczywiście obejrzę. Z wielką przyjamnością podziwiam te Wasze wyczyny.

Louis
17.10.2011, 23:01
Ja nigdy nie probowałem tak mocowac kamery. Nie ma zresztą takiej opcji bo uzywam ContourHD. Tomek (Ex) ma GoPro ale nie pamiętam czy kiedyś tak ją montował. Wiem natomiast z doświadczenia, że im blizej gruntu jest obiektyw, tym obraz jest bardziej dynamiczny, tak więc pewnie masz rację. Spróbujemy :)

Ola
17.10.2011, 23:18
Ja nigdy nie probowałem tak mocowac kamery. Wiem natomiast z doświadczenia, że im blizej gruntu jest obiektyw, tym obraz jest bardziej dynamiczny, tak więc pewnie masz rację. Spróbujemy :)

Tak blisko gruntu nie jest. No ale efekt fajny. Tylko trzeba pilnować ustawienia obiektywu, tzn. żeby nie był za wysoko albo za nisko. Może ten kawałek trochę Cię przekona:

http://unicornis.pl/Ro201109/Film.html

Tylko od razu zaznaczam, że film jest zupełnie surowy: prosto "z piersi" kolegi :). Nikt tego filmiku nie obrabiał, nie montował, nie dodawał muzyki etc. Jeszcze nie było czasu po powrocie. Także do Waszych arcydzieł to się nie umywa, no ale nie o to tu chodzi.

pozdr

Louis
17.10.2011, 23:28
:Thumbs_Up:

Afryka_Dzika
18.10.2011, 12:39
o proszę, a ja każdą część tej opowieści czytam w innym miejscu w necie :) czekam na c.d.

ex1
18.10.2011, 13:23
wszyscy czekamy,.. ;)

Marcin.111
18.10.2011, 22:10
Obejrzałem ten filmik z poprzedniej strony i stwierdzam ze ja z Panami nigdzie nie jadę :) a tak na poważnie to RESPECT!!!

Louis
19.10.2011, 00:19
Zagrożona cześć i fresków sześć.

https://lh3.googleusercontent.com/-DUZokhvoTcM/Tp3M9GzxbyI/AAAAAAAANds/ymHN1-J_Hc4/s820/_DSC9561.JPG

Jedziemy grubokamienistą, wąską drogą ale nic niezwykłego, bywało gorzej. Pan konserwator przesadził. Może z pobudek czysto zawodowych chciał chronić Pawła Yamahę, której niebawej stuknie ćwierćwiecze. Na pierwszym skrzyżowaniu dojeżdżamy do “tracka”.
Dalej prowadzi dużo szersza szutrowa droga malowniczo wijąca się wśród południowych Pirenejów Aragońskich. Przejeżdżamy przez kolejną opuszczoną osadę sterczącą na jednym ze wzgórz. Na przemian wspinamy się na kolejne wzniesienia by zaraz zjechać w dół i powtórka. Generalnie jednak dołujemy, trend jest zdecydowanie spadkowy.

Jakiś czas temu minęlo południe i słońce zaczyna przeginać. Dobry czas na postój i przygotowanie obiadu. Co do zasady nie trzymamy się żadnych zasad i obiady pichcimy gdzie popadnie. Na górskich drogach, polach, na krawężniku we wsi, miedzy koszykami pod supermarketem (bo raz do miasta trafiliśmy) ale tu w górach na tej patelni, to sami byśmy aspirowali do roli dania. Jest jeszcze w miarę wysoko i ciężko nawet o drzewa dające skuteczny cień. Zdarzają czasem drzewka oliwne ale to pozoranci, listki mizerne, cienia tyle co z firanki. Na jednym z zakrętów, dostrzegamy łatwą do przeoczenia boczną ścieżkę. Intuicja nam podpowiada, że mamy tam rezerwację na obiad. Droga prowadzi do samotnego domu. Opuszczony oczywiście i w kiepskiej kondycji. Wyglada dosyć groteskowo

https://lh3.googleusercontent.com/-xtmAdJ0b3r8/Tp3MwfSY2hI/AAAAAAAANdY/ujbOgK1PYPQ/s800/_DSC9570.JPG

Sama lokalizacja domu jest dosyć intrgująca. W Aragonii tak jak i później w Meksyku ludzie mieszkali w zwartych osadach. Powódów było wiele. Bezpieczeństwo, surowy klimat, wymagajacy teren. W wiejskich wspólnotach szybciej powstawała infrastruktura, wodociagi, drogi, sklepy. Ktoś kto wybrał tak nietypowe miejsce do życia musiał mieć jakiś powód...

Trzeba przyznać że ten dom na odludziu jest jakiś dreszczogenny, za to dzielnica wymiata. Teraz dostrzegamy, że jest to końcówka stromego półwyspu wtopionego w wielkie jezioro o niesamowitej turkusowej barwie. Idealne miejsce na postój.
Wypakowujemy bagaże, zrzucamy zbroje i buty. Co za ulga. Błogostan. Człowiek to wyjątkowo pokręcony ssak. Sam sobie funduje jakąś niewygodę, by po jej odstawieniu, mógł się rozkoszować jej brakiem, a przecież jedynie wrócił do punktu wyjścia. Żadna małpa nie jest tak głupia.
Mniejsza o to. Szczerbaty otwór drzwiowy budynku kusi. Ciekawość zwycięża. To akurat z małpami nas łączy. Postanawiamy zwiedzić dom. Z wyjątkiem Michała. On na samą mysl o zwiedzaniu czegokolwiek, utyka bardziej.

https://lh5.googleusercontent.com/-cC0pvAi-8yI/Tp3M1nq1pzI/AAAAAAAANdg/HRq3dXBS3Xo/s800/_DSC9575.JPG

https://lh5.googleusercontent.com/-D8SeVRJhCHE/Tp3M4VJmJoI/AAAAAAAANdk/001PihZ-xtU/s800/_DSC9593.JPG


Parter standard, zdewastowany tak jak powiniem być zdewastowany parter porzuconego budynku na uboczu. Zgodnie z kanonami sztuki, nie ma się do czego przyczepić. Za to pietro...
Są tam trzy sypialnie całkiem dobrze zachowane, a w każdej z nich ściany są przyozdobione prewersyjnymi freskami. Normalnie sado-maso spływa krwią ze ścian. Jeden fresk jest niedokończony, jakby artysta miał zamiar jeszcze dokończyć dzieła, tylko wyskoczył po farby, Albo modela. Zrobiło mi sie jakos nieswojo. Generalnie mam się za człowieka otwartego na wszelkie inicjatywy ale to otwartość raczej mentalna, a nie anatomiczna. Wprost przeciwnie, niektóre partie mojego ciała, w takich sytuacjach, cech uje wyjątkowa zwartość.

https://lh6.googleusercontent.com/-FfKAjjd46Fc/Tp3MzbvvedI/AAAAAAAANdc/mYv0fPr7SaU/s800/_DSC9588.JPG

https://lh6.googleusercontent.com/-4ghsX6si6hk/Tp3M6tCyv4I/AAAAAAAANdo/N141sU8I15c/s820/_DSC9573.JPG

Ktoś nadjeżdża, słychac silnik! - Paweł podnosi alarm. Gospodarze wracają? Wypadamy przed dom. Przetaczamy motocykle za budynek. Być może ktoś przejedzie tylko tądrogą obok. Może nas nie zauważy. Miotamy się zbierając rzeczy i biegając wahadłowo między nowa kryjówką, a “starym” parkingiem. Wyglądamy idiotycznie ubrani jedynie w gacie i skarpetki. Strojem idealnie się wpasowaliśmy w klimat miejsca. To się zboki podjarają.
W milczeniu (sapania po chaotycznym przegrupowaniu nie liczę) wpatrujemy się w zarośla przesłaniające drogę. Stamtąd spodziewamy się zagrożenia. W 1936 roku podczas wojny domowej, na każdym tutejszym domu w którym barykadowali się prorządowi republikanie (w tym równiez Polacy), malowali hasło “NO PASARAN!” (Nie przejdą!), które miało ostrzec faszystowskich rebeliantów o determinacji obrońców. Dzisiaj powinienem mieć to wytatuowane na pośladkach.... technicznie rzec biorąc pasowałoby, jest dwuczłonowe...

majki
19.10.2011, 00:55
Nie no Panowie, SZACUN. :bow: Filmik zajefajny, pisane wciagająco, a miejscówka super. :Thumbs_Up: :D

Czekam na ciąg dalszy "zasadzki"! :drif:

Ola
19.10.2011, 09:15
Ale odjazd z tymi freskami :dizzy: NIeźle trafiliście. No i ceikawa jestem kto tam Was niepokoił i jak się to skończyło, w kontekście wstępu oczywiście :D

ex1
19.10.2011, 11:19
wciągająca historia... :) bardzo fajnie się czyta, normalnie jak by mnie tam nie było :)

Louis
20.10.2011, 00:28
Epizod leśny. ;)

NUqszUUWao4

Louis
07.01.2012, 18:34
Dwie pierwsze części relacji z Aragonii:

34682222

34702000

Mech&Ścioła
07.01.2012, 19:33
Od drugiej minuty wersji ADHD czułem się tak, jakbym jechał z Wami. Rewelacyjny podkład muzyczny!

Wersja epicka trochę mnie uspokoiła:) Super się oglądało!

Żonglujesz klimatami jak sztukmistrz! Brawo! I dzięki!
A efekt u mnie taki, że chyba zacznę myśleć nad wyjazdem w tamte strony...

Louis
04.05.2012, 08:04
Ostatnie dwie części filmu z Aragonii. Wersja oficjalna i wersja prawdziwa (boleśnie).

41490835

41511935

puntek
04.05.2012, 14:49
Powiem tak....
Zajebiste jest :)

ex1
04.05.2012, 19:06
ja już gdzieś pisałem :D Louis - trzymasz poziom!! WYSOKI :D

Gawień
04.05.2012, 19:21
Obejrzałem wszystkie:drif: zajebista zajebistość!:bow::dizzy:

Louis
12.01.2013, 18:32
Zima, śnieg, ciemno na dworze. Ku pokrzepieniu serc wrzucę kilka odcinków opowieści z cieplejszych dni ;)

https://lh4.googleusercontent.com/-v0o4g7wMWYY/TrmuxnbEnXI/AAAAAAAANgU/ao1zfiEKc1A/s800/_DSC9647.JPG

Strzelamy z małożowin w kierunku wroga. Wyglądamy jak cztery surykatki, tyle ze w skarpetkach i gaciach. Każdy słyszy intruza wyraźnie i każdy słyszy co innego. Ktoś jest pewny że to samochód. Paweł nie ma wątpliwości, że to quad. Żal mi kolegów, którzy sie jeszcze łudzą. Wśród bukietu moich przeróżnych odchyleń anatomicznych, przeciętny obserwator juz nawet nie dostrzega jak bardzo mam odstające uszy. Słysze z nich najlepiej. Nie mam wątpliwości. To piła motorowa. Taka TEKSAŃSKA.
Mijają sekundo-wieki i nic się nie dzieje. Puls mi juz nawet opadł do 140-stu. Co to było? Fonomorgana? Odwodnienie? Brzemię odciśnięte przez polską literaturę? Że niby wszystkim się zdawało, że to Wojski gra jeszcze, a to wojsko grało? Nieważne. Jestem zmęczony, głodny i chce mi się pić. Postanawiamy odwołać alarm. Zwieracze chwilowo mają “spocznij”.

https://lh5.googleusercontent.com/-96RPe4wgsSc/TrmurZ3yy6I/AAAAAAAANgE/6IQf_sLb_iA/s800/_DSC9533.JPG

https://lh5.googleusercontent.com/-S36edPM_SVE/Trmute1OVTI/AAAAAAAANgI/oXPeC1tWCVY/s800/_DSC9544.JPG

https://lh5.googleusercontent.com/-k1BHYb37OyU/TrmyrMhTtvI/AAAAAAAANgo/KmgB6n9Z5lA/s800/_DSC9528.JPG

Czas na obiad. Rozkładamy się z kuchnią w cieniu zabudowań gospodarczych. Zarówno one jak i całe podwórze, bardzo kontrastują z frontem budynku domu. Panuje tu raczej ład. Kamienna, klimatyczna stodoła i łącznik w bardzo dobrym stanie. Widok ze stodoły taki, że tylko nieliczni szczęśliwcy maja lepszy z domu. Nawet trawnik na podwórzu dosyć porządny. Raczej niekoszony ale przystrzyżony przez zwierzęta. Do tej koncepcji nie pasuje trochę brak odchodów na trawie. Być może jakieś gryzonie lub owady przetwarzają te odchody na własne ale już mniejsze i ich nie dostrzegamy. Tu raczej klimat wymagający jest, nic się nie powinno marnować. Tak o to czas przygotowania posiłku umilamy sobie panelem dyskusyjnym o rotacji odchodów. Wśród dyskutantów brakuje Pawła, bo nim komukolwiek z pozostałych zdążyła się zagotować pierwsza woda, Paweł skończył już swój obiad, spakował się i pobiegł szukać kolejnych kłopotów gdzieś w najbliższej okolicy. On już tak ma. Czasem wydaje mi się, że on potrafi najeść się, załatwić i wyspać, nie zwalniając motocyklem poniżej 30km/h.

https://lh4.googleusercontent.com/-IYc3b0iYPM8/TrmuUoi8ZuI/AAAAAAAANf4/DwVvdvHp67g/s800/_DSC9536.JPG

https://lh4.googleusercontent.com/-dZEHQUKoW7g/TrmuogUs5wI/AAAAAAAANf8/9RiBl90_8iA/s820/_DSC9549.JPG

https://lh5.googleusercontent.com/-VFRtozw24lE/Trmup1VMohI/AAAAAAAANgA/l6lTU42wLfQ/s800/_DSC9553.JPG

Zupa w proszku robi za danie dnia. Tak jak wczoraj. Jutro raczej inaczej też nie będzie. Staram się urozmaicać posiłki. Każdego dnia wybieram torebkę z innym obrazkiem. Wiele to nie zmienia bo smak i tak jest w zasadzie ten sam, obojętnie jakim tam przymiotnikiem jakiś poeta z działu marketingu ten akurat proszek, by nie przyozdobił. Grzybowa od pomidorowej różni się w zasadzie kolorem i proporcjami konserwantów. Dzisiaj zaszalałem dosypałem do mikstury pokruszony chleb co mi latał po torbie. Jeszcze z Polski. Się wzruszyłem. Breja zgęstniała. Wbita łyżka, fakt że plastikowa, trzyma pion. Gdybym w domu dał to psu, to by mnie pogryzł ale tu smakuje wybornie. Aż uszy się trzęsą. Mi najbardziej. Bo odstające. Wspominałem.

Nagle krzyk Pawła przerywa tę rzadką chwilę rozkoszy. Az się zakrztusiłem i oplułem Exa okruchami chleba. Tymi jeszcze z Polski. Drogą biegnie nasz posłaniec wieści przeróżnych i coś woła. Na szczęście na twarzy maluje mu się taka emota radości jak z GG, więc się uspokajamy. Ten jego bieg nas trochę zmylił. Ciągle zapominamy, że Paweł jak można siedzieć to stoi, jak można stać to łazi, a jak można iść to biegnie. Tak już ma.
Mówi, że na dole jest fajna plaża. Trochę trudno zejść ale on może spróbować zjechać motocyklem. Cały Pawlicho. Po co schodzić i się przewracać, kiedy można zjechać i się wyglebić.
Projekt Pawła zostaje odrzucony w pierwszym czytaniu. Postanowiliśmy nie przyjmować ofiary z jego wątłego ciała. Generalnie nie mówimy tej inicjatywie definitywnie nie. Może kiedyś skorzystamy jeszcze z tej deklaracji, kiedy będzie z tego więcej pożytku niż przesieka w poprzek urwiska.

https://lh4.googleusercontent.com/-g8PS07qOjXs/Trmu1gOcRhI/AAAAAAAANgg/gInON9r2epc/s820/P9072053.JPG

Plażę jednak musimy koniecznie zobaczyć. Jedyna woda z jaką mamy tutaj kontakt to ta z kranu. Zejście wymagało pewnych poświęceń ale warto było. Jezioro okazało się spiętrzoną rzeką która po wybudowaniu jakieś tamy zalała przybrzeżne tereny. W tym miejscu pochłonęła rosnący na zboczu sad. Jasne, wystające z turkusowej wody, konary obumarłych drzew, robią niesamowite wrażenie. Kolor wody bajkowo kontrastuje ze słomkowa barwą “rajskiej plaży”. Marzy nam się kąpiel, pierwsza od kilku dni. Kto wie kiedy znowu trafi się okazja. Brzeg jednak urwisty. Skoczyć trochę starch, bo można wpaść na jedno z drzew podwodnego sadu. Przydałaby się jakaś sonda. Zgodnie uznaliśmy, co prawda oprócz bezpośrednio zainteresowanego, że Michał idealnie nadaje się na tę funkcję. Ma chłop prawie dwa metry, czyli najdłużej z nas będzie wystawał ponad lustro wody. Pod lustrem też da radę, bo nurkowanie to jego pasja. Nie będziemy człowiekowi rzucali kłód pod nogi gdy go ciągnie do jego pasji, a on przy okazji się upewni czy nie ma jakiś kłód pod wodą. Akwen nawet przy brzegu okazał się głęboki na klika Michałów, za to w miarę bezdrzewny. Dłużej nie czekaliśmy, błyskawiczne wodowanie i znaleźliśmy się w szmaragdowym raju, zanurzeni po uszy. Ja po te odstające. Wspominałem.

https://lh3.googleusercontent.com/-XCcQf8pfBC8/Trmuu5WS6EI/AAAAAAAANgM/SGb6vOwQJZw/s800/_DSC9637.JPG

https://lh6.googleusercontent.com/-ImJUW-bxCdY/TrmuwcPbjVI/AAAAAAAANgQ/OE2xxYCXtgA/s800/_DSC9660.JPG

https://lh5.googleusercontent.com/-s9gMpAHyNfI/TrmuyyHcWWI/AAAAAAAANgY/qsjc9HfTXxs/s800/_DSC9665.JPG



Miejsce było tak niezwykłe, że aby je uczcić popełniliśmy tę oto etiudę ;)

Nqo2EmI6_xg

Louis
12.01.2013, 18:47
https://lh3.googleusercontent.com/-q9H6Rjt4Tfg/Ts6UlIEY3bI/AAAAAAAANmo/4pgTtD7d6YY/s820/P90720322.JPG

Kąpiel przesadnie długo nie trwała. Wiadomo. Paweł.
Odświeżeni, w dobrych nastrojach pakujemy się na nasze maszyny i po raz kolejny cieszymy się górskimi szutrówkami. Po jakimś czasie robi się nieco trudniej, szczególnie na kamienistych zjazdach. Sił ubywa ale każdy zgrywa twardziela i nikt nie proponuje nawet krótkiej przerwy. Znów okazuję się nieoceniony. Kolejny mój paciak, pozwala wszystkim wybrnąć z tej niezręcznej sytuacji. Korzystamy z nieplanowanego postoju i wczołgujemy się w cień rzucany przez drzewa mojego wzrostu. Zasłużony odpoczynek. Trzy, może pięc minut. Wiadomo. Paweł.

https://lh4.googleusercontent.com/-FwFhmw6P-aY/Ts6UpqiDy_I/AAAAAAAANmw/vAzFxr2FJUQ/s800/_DSC97082.JPG

Mijamy jakąś osadę czy też posiadłość. Dosłownie trzy budynki, bardzo starannie utrzymane. Kolektory słoneczne, generator wiatrowy. Oczywiście zero ludzi ale tym razem bezludność jest głębsza bo nie ma żadnych samochodów. Często przejeżdżamy przez wioski w których nie spotykamy żadnego człowieka ale zaparkowane samochody stanowią dowód obecności mieszkańców. Na środku tego wolnego od motoryzacji przysiółka wdzięczy się żeliwna pompa-kran niezwykłej urody. Rzecz jasna tankujemy. Wygoda większa, bo pod kranami znajdują się metalowe misy, z których łatwiej pić czy tez napełniać butelki. Korzystamy z obu ułatwień. Po chwili ruszamy dalej. Wiadomo...

https://lh5.googleusercontent.com/-cUOW7ImCglo/Ts6UnFdOoBI/AAAAAAAANms/Scx26eERKcY/s800/_DSC96662.JPG

Startuję ostatni. Po ok. 200m zorientowałem się, ze zgubiłem dźwignie zmiany biegów. Nawrota. Wracam sie aż do placyku z pompą. A tu lekka konsternacja. Przy pompie stoi czarny jak tylko może być czarny, Afrykańczyk. Ze stroju wnoszę że pracownik. Myje sobie nogi w tych żeliwnych misach z których przed chwilą delektowaliśmy się chłodną wodą. A co tam przynajmniej widać, ze czyścioch.
Jadę szukać dalej. Koleżka żegna mnie szerokim uśmiechem, oślepiając dla odmiany klawiaturą zębów tak białych, że mogłyby robić za wzornik balansu bieli dla lustrzanek. Generalnie kolega jest umaszczony jak firmowy fortepian. Nie to co ten świński róż noszony przez środkowych i północnych Europejczyków. Jakie to niesprawiedliwe. To tego podobno oni mają jeszcze większe...te... zalety. Takie o to refleksje napadły w tym miejscu mnie, faceta po czterdziestce, któremu opadła dźwignia.

https://lh3.googleusercontent.com/-inPela-aqgE/Ts6UjXV7Y4I/AAAAAAAANmk/nI1gVB9MnEU/s800/P9061977.JPG

Znalazłem zgubę, a moja ekipa znalazła mnie, czyli w sumie też zgubę. Do szczęścia brakuje jeszcze śrubki m6 x 20mm. Naturalnie Paweł ma taką w kieszeni razem z podkładką i kilkunastoma innymi śrubkami. Jakżeby inaczej.

https://lh3.googleusercontent.com/-A8OFE721Ork/Ts6U0A_I_yI/AAAAAAAANnQ/1SMAmwTqseI/s800/_DSC98162.JPG

https://lh5.googleusercontent.com/-UZ-KZVQIMtw/Ts6Ut2vLt3I/AAAAAAAANm8/ikxeQm08Cs4/s800/_DSC9745.JPG

https://lh3.googleusercontent.com/-6R3YtejNOPI/Ts6UsUR_24I/AAAAAAAANm4/hLYmBEFplKw/s800/_DSC9738.JPG

Wracamy w góry. Szutry, kamienie, zjazdy, podjazdy, gleby, postoje. Film drogi trwa. Robi się poźno. Słońce kończy dniówkę. Zaczynamy nieco nerwowo szukać miejsca na nocleg. Najlepiej abyśmy byli tam niewidoczni dla innych, a sami wzrokowo kontrolowali okolice. Jest. W dali widać wieżę przekaźnikową telefonii komórkowej. Takie maszty stawia się zwykle najwyżej w okolicy czyli miejsce dla nas. Docieramy tam o zachodzie słońca. Jest idealnie. Pusto, wysoko, intymnie. Tu sie raczej nikt nie będzie kręcił, takie maszty rzadko wymagają konserwacji czy napraw. Rozbijamy się 100m od wieży na wysuniętej grani góry, tradycyjnie odcinając sobie ewentualną drogę ucieczki. Z doświadczenia już jednak wiemy, że szanse na odkrycie nas przez kogoś są znikome.

https://lh5.googleusercontent.com/-FselBuOUKuY/Ts6UvCgWXNI/AAAAAAAANnA/UCRcUgILdgg/s800/_DSC97632.JPG

https://lh3.googleusercontent.com/-3TYanacZ_9I/Ts6Uy3NFUpI/AAAAAAAANnM/1LRw57CjbTU/s800/_DSC98072.JPG

https://lh6.googleusercontent.com/-9Ypjqt1iVoI/Ts6UrHVzy4I/AAAAAAAANnY/_QWhQvvY9MA/s800/_DSC9737.JPG


Bladym świtem zaskakuje nas widok “znikomego” Land Rovera zaparkowanego 100m od nas. Na ścieżce, którą musimy wrócić. Innej drogi nie ma.

Rojek
05.03.2014, 22:02
Co z tym Land Roverem? ;)

ex1
24.02.2016, 13:00
gdzieś ta cała relacja utknęła w martwym punkcie :)


a tymczasem...

Wracamy do Aragonii! To już pewne. Minęło 5 lat, wszystkie nasze występki się przedawniły. Tym razem wracamy całym stadem ale jeśli myślicie, że znów będziemy broić, to powiem tak - Nie zawiedziecie się!

41511935

grupa duża, wręcz oversizowa
prawdopodobnie będzie relacja na żywo

nasz poczynania będzie można śledzić.na profilu...
https://www.facebook.com/Motoaragonia-2016-Im-gorzej-tym-lepiej-1032220076836851/?fref=ts

pewnie też na grupie ŁN :)

MotoGdyniaMariusz
24.02.2016, 21:30
nie no, zajebiaszczo, kiedy ja będę miał jaja żeby tak pojechać :P

Mech&Ścioła
24.02.2016, 22:34
Filmik też jak zwykle - niczego sobie :Thumbs_Up:

borys609
25.02.2016, 10:15
A co z ciągiem dalszym relacji z wyprawy do Aragonii sprzed 5 lat?


Wysłane z ajfona..

ex1
25.02.2016, 15:45
A co z ciągiem dalszym relacji z wyprawy do Aragonii sprzed 5 lat?


Wysłane z ajfona..

no właśnie.. louis się.coś zawiesił.. wiec nie ma wyjścia musimy ciąg dalszy dopisać sami.. w roku 2016 :D

borys609
25.02.2016, 23:28
Kurcze, już Wam zazdroszczę! Czekam na zdjęcia, filmy i słowo pisane!




Wysłane z ajfona..