View Full Version : Gruzja Armenia czeres Turcju [2011]
PLANOWANIE
Wyjazd był planowany ma koniec lipca ale przez wybuchy na słońcu, i ostatnie kazanie księdza Natanka został przełożony na noc po bożym ciele czyli 23 czerwca.
Moje uczestnictwo do końca wisiało na włosku, bo zmiana terminu wyskoczyła dość nagle, i miałem mało czasu na przygotowanie się. Musiałem zamknąć na amen prowadzenie firmy po 13 latach, przygotować szybko Afryczke, popłacić zaległe faktury zusy srusy, i jeszcze mieć za co jechać. :dizzy:
TRANSPORT
Obiecałem sobie, że do Turcji jeszcze nie raz chciałbym wrócić.
A tu jeszcze Gruzja Armenia i Azerbejdżan !!!
Ale każdy kolejny wyjazd to ten sam problem. Jak się nie zanudzić jadąc szybkimi drogami przez Węgry Serbie Bułgarię Turcję...
Wiec na hasło laweta i VW T4 multivan powiedziałem JADĘ NA DĘBOWO !!! :D
LOGISTYKA
Po wykonaniu kilku tel do ambasad i konsulatów w/w krajów, wyszło że Azerbejdżan trzeba sobie odpuścić. Jego atrakcyjność i piękno terenów nie równa się Gruzji, a płacić 60EU za 3 dni by nakleić kolejną naklejkę na kufer można sobie spokojnie odpuścić. Myślałem nawet, by załatwić wizę armeńską i turecką wcześniej by nie tracić zbędnego czasu na granicach, ale też odpuściłem. A na obu granicach w rzeczywistości poszło sprawnie i nawet zabawnie :)
ZAŁOGA :)
Emilia vel Szefowa :)
Bankier, szef kuchni i zaopatrzenia ekipy w pasze.
Nieustające źródło uśmiechu i pozytywnej energi :)
Uwagi: nie można jej zostawiać samej z miejscowymi, najebka w 20 min murowana :D
Biegły niemiecki.
22534
Emil (Jurek) vel Kapitan :)
Prawdziwe imię Wojtek.
Jeden z dwóch kierowców T4.
Nie znosi zimnej wody.
Nie zaśnie bez czapraka :D
22535
Robert vel Dżejson vel Dortmund aka Wodoprowodczyk :)
Najstarszy uczestnik wycieczki.
Siła spokoju i pogody ducha. Mentor wyjazdu.
Facet nie do zdarcia, bierze na klatę nawet 10 metrowa fala morza czarnego
Drugi kierowca T4.
Swojego KTM 950 potrafi rozebrać i złożyć na części w mig, choć nie było takiej potrzeby :)
Biegły francuski
22876
ZAŁOGA cd..
Robert vel Roger aka Zygmunt :)
Na co dzień kochający mąż i tatuś.
Na wyjeździe miał schudnąć do 83kg ale i tak mu nikt nie wierzył.
Na wyjeździe kierowca czarnego jak smoła KTM 950 z wydechami masahuku, dzięki czemu jechał często ostatni :p
Jako jedyny nie dał się namówić na zalanie pod korek swojej maszyny olejem napędowym.
Biegły włoski
22549
Rambo vel Baskiet aka Pasza vel trol balkonowy lub gąsięnnica :)
Samozwańczy przewodnik wycieczki.
Jako jedyny miał GPS i młotek.
22551
TRASA
W tym miejscu powinien się znaleźć choćby szkic trasy, ale trasy przygotowanej nie było.
Mieliśmy jedną mapę Kaukazu i do tego po niemiecku, przewodnik po Kaukazie z wydawnictwa bezdroża, i jedną navi z mapą Gruzji i Armenii.
SPRZĘT
By dostać się do Gruzji w szybki i wygodny sposób, udało nam się od naszego przyjaciela pożyczyć VW T4 multivan.
(Podziękowania dla Piećki !!! )
Auto zostało obowiązkowo obklejone logami CARITAS, by policja czy celnicy nie wpadli na jakiś dziwny pomysł który mógłby spowolnić nasz tranzyt z Polski do Gruzji.
Do auta podpięliśmy przyczepę szerokości autokaru, mogącą pomieścić opcjonalnie oprócz dwóch LC8, viadra i afryki jeszcze electre glide i burgmana 650 :D
Tam jechały nasz motocykle i kufry oraz zapasy taniego paliwa zwanego opałem czy białoruską ropą. W sumie mieliśmy na starcie prawie 300L. Pozwoliło to nam, z jednym tankowaniem w Bułgrii dojechać do Gruzji, nie tankując ropy w Turcji po 8.50zł za litr. A auto spalało z takim ogonem ok 10L/100km.
22555
22556
22558
Wszystko co związane z nawigacją powered by gps.tszoda.pl
22557
Dzień pierwszy.
Umawiamy się że przyjadę Afryką do Hajnówki i tam ją zapakujemy na przyczepę razem z resztą motocykli.
Z natłoku spraw przedwyjazdowych do nocy wymieniam klocki hamulcowe, opony. Sprawdzam jeszcze synchro, dawkę paliwa.
Jest 1 w nocy,a miałem być po południu w Hajnówce...
Ekipa w lekkim zniecierpliwieniu startuje powoli z Hajnówki w stronę Barwinka.
Ostatecznie umawiamy się na wylocie z Lublina na Rzeszów. Dojeżdżam o 3 w nocy.
Ładujemy Afryczkę na jej miejsce na lawecie i rozpędzamy karawan.
Przed Nami 3500km do granicy Turcja - Gruzja.
Pare dni przed wyjazdem, Sambor próbował mnie przekonać, że nie dojedziemy do Granicy z Gruzją w mniej niż 72h.
W zasadzie to miał racje ;)
bo zatrzymaliśmy się na jeden dzień w Trabzonie.
W każdym razie realny czas przejazdu na trasie Warszawa - Trabzon to 55h. 3300km.
Z Trabzonu do Granicy z Gruzją jest już tylko 180km :)
22559
Serbia. Kolejna dolewka taniej ropy :D
22560
W nocy, gdzieś pod Niszem złapała nas niesamowita burza z piorunami. Było zupełnie ciemno a pioruny waliły jak flesze na imprezie dla VIPów.
Widzieliśmy dwa pożary lasów. Zaraz potem zaczął w dach tłuc grad wielkości winogron :dizzy:
Udało nam się zjechać pod jakiś wiadukt, lekko spanikowani co z motocyklami i blachą auta. Pękło poszycie kanapy w Varadero Emila, naklejki Caritasu nam lekko się strolowały, głównie ta na masce. T4 bez szwanku :Thumbs_Up: Jedziemy w stronę Bułgarii :)
W Bułgarii w nocy okupiliśmy się w markecie zgrzewką dwulitrowej Kamienitzy :D Potem już niewiele pamiętam a zdjęć nie ma :)
Była jakaś wspólna drzemka w aucie, bo Robert i Emil nie mieli już sił bezpiecznie prowadzić auta. Ale gdzie i ile to nikt nie wie.
hehe niezły pomysł z zapasem ropy :)
dawaj dalej
Dzień drugi...
...zleciał nam na przejechaniu przez Bosfor i jazdą niezłymi niepłatnymi drogami. Jakie to szczęście że nie musimy jechać motocyklami !! :D
Nuda i upał jak fiut.
Gdzieś na wysokości Ankary obaj kierowcy mówią pas. Trzeba się przekimać :Thumbs_Up:
Dawaj.... :)
Foty pierwsza liga .
Trzeci dzień
Po świecie pobudka i jedziemy na Samsun. Od tej miejscowości trasa wiedzie przy wybrzeżu morza czarnego :drif: Widoki umilają podróż :)
W tak zwanym międzyczasie Roger dzwoni do Trabzonu, gdzie wstępnie mieliśmy się zatrzymać. Mieści się tam kościół katolicki, którym opiekują się księża rumuńscy, mówiący świetnie po włosku.
Padre Roger zaklepał nam spanie.
Lądujemy w Trabzonie koło południa. Jeden z opiekunów kościoła wyjechał nam na przeciw byśmy nie kręcili się po wąskich uliczkach 12sto metrowym zaprzęgiem :D a kto był w Turcji wie że bywa ciasno.
22568
22569
Sfatygowany CARITAS przez burzę i grad
Robimy refresz, bo wali od nas na kilometr. Prysznic, świeże ciuszki i idziemy połazić po mieście, bo po dwóch dniach siedzenia chce nam się chodzić !!
Jesteśmy głodni, bo to już pora obiadowa. Wciągamy wszyscy po zestawie kebap lawasz + ajran i idziemy zobaczyć jak się ma tureckie AGD i RTV
22570
22571
22572
22573
Potem jak się mają tureckie oliwki
22574
Fasola
22575
Pisklęta
22577
22578
i koguty :)
22579
Po powrocie odpalamy pozostałe bułgarskie browary, szefowa zlicza co kto i ile komu i jak przez ostatnie dwa dni wydał lub ma oddać itd itp.
Padre Roger oznajmił że księża biorą po 10eu od łepka, jak ktoś chce u nich kimać. Ale jak ktoś ma ograniczone fundusze to za free też nie ma problemu. Standard jak w dobrym hostelu. Czyściutko i cicho jak na duże miasto.
:Thumbs_Up: :)
22581
22582
Jakieś 3500km za nami. Rano jedziemy już do Gruzji. Czyści i pachnący :D
22583
Dnia czwartego...
22584
Tak :D Jesteśmy w Gruzji jeszcze przed południem :) czyli gamardzioba bierzdodzioba :D
Gruzini chcą być nowocześni jak ich prezydent, czym im wyszło..? Sami oceńcie :)
Takie sobie tutaj cudo architektury wybudowali
22585
Z granicą w zasadzie bezproblemowo, polskie paszporty zachęcają służby graniczne to bycia miłym i uśmiechniętym dla Polaków. Nasz były prezydent zrobił Nam w Gruzji dobry Pi Ar :Thumbs_Up:
Jedziemy w kierunku Batumi. Teraz mamy już tylko jedną nawigacje, bo automapa wraz z Krzysiem, głosem z nawigacji, tu nie sięga.
Tuż przed Batumi zauważamy że przed nami jedzie TIR na łódzkich rejestracjach. Odpalamy radio CB. Chyba 28 kanał.
Po chwili odzywam się do nas kierowca. Jeździ często trasą Warszawa - Tibilisi. Podpowiada nam co i jak tu jest. Opowiada o pracy, że wraca zawsze na pusto. Robi też drugą trasę Warszawa - Ułan Bator.
Ciekawe czy by się dało zapakować mu na powrót maszyny np za rok...
Kierowca sugeruje, by wyjechać zatrzymać się w wczasowej miejscowości Kobuleti, zaraz za Batumi. Bo spokojniej i taniej :Thumbs_Up: Skręcamy za Batumi, życząc sobie wzajemnie miłej drogi.
Jesteśmy w Kobuleti. Znajdujemy kwaterę. Właściciel nie bardzo chcę się zgodzić by multivan i przyczepa stały mu w ogrodzie dwa tygodnie, ale jakoś dochodzimy na końcu do porozumienia. Zrzucamy motocykle z lawety, parkujemy auto by zajmowało jak najmniej miejsca i nie przeszkadzał domownikom.
22586
Wynajmujemy dwie dwójki na drugim piętrze. Ja oczywiście śpię za free, bo na balkonie :)
22587
22589
22613
Dzień piąty
Rozładowane wczoraj motury ubieramy w kufry i worki.
Umawiamy się z gospodarzem, że za dwa tygodnie wracamy, że auto i przyczepa mają stać i na Nas czekać.
22590
22591
Dobra, to gdzie jedziemy..? :D :dizzy:
22592
22593
Roger rzucił hasło, że chodźmy najpierw spróbujmy zaatakować Abchazję. Podobno najładniejszy rejon Gruzji, choć teraz to już nie wiem czy nie bardziej Rosji.. :Sarcastic:
Odpalam GPS, obieramy kierunek Abchazja, jadąc wybrzeżem na północ przez Poti. Mamy 100km do granicy.
22594
"coś" po drodze
W Poti trafiamy na bazarek, przekąsić jakieś chaczapuri i połazić po straganach
22599
22598
22597
22600
Po wyjechaniu z Poti przejeżdżamy przez Zugdidi :D
22596
Zamek w Zugdidi
Do Abchazji mamy raptem 10km.
22601
22602
22603
22604
22605
22606
Gruzini nie robią żadnych problemów z wjazdem do Abchazji, ale podpowiadają nam że i tak nie wpuszczą. Wjechanie nie wiąże się z żadnymi opłatami więc próbujemy naszych sił negocjacyjnych i przejeżdżamy przez most dzielący Gruzje z Abchazją.
Na samym końcu mostu, na metalowych płytach Wojtek z Emilką łapią paciaka.
22607
22608
Emilka zbiła se tylko tyłek :D Viadro się lekko przeszlifowało. Wojtek cały.
Za chwile pojawili się abchascy pogranicznicy i wojskowi i niczym na tureckim bazarze targowanie :D
Roger zaczął nawijać sołdakowi makaron...
Drug sołdak, to dawaj wpuść nas.
Niet.
Nu dawaj na jeden dzień.
Niet.
No dawaj, wieczera my wyjedziem.
Niet..
Przyjechał jakiś wyższy rangą wojak w jeepie i mówi że ni ma bata nie wpuści. Wize nada mieć i basta. Abarot :Sarcastic:
No to dupa, dawajcie wracamy. Nie idzie ich przekonać :mad:
22609
Wracamy z powrotem na most i na granice.
22610
22611
22612
Wracamy z powrotem do Zigidigi czy jak to ram się nazywa. No to teraz gdzie jedziemy..? :D
To może do Swaneti..?
Nie, tam nie, bo podobno jest najniebezpieczniej z Całej Gruzji.
A tam, jedziemy :)
Obieramy trasę na północny wschód, w stronę Mesti. To jakieś 140km.
Zaraz po wyjechaniu z Zigidigi, Dżejson zniknął gdzieś z tyłu. Wracam i co zastaje..? Oczywiście! KTM sie spsuł :D
22619
22621
Multimetr w łapke i za chwile wiemy, że tutaj nie dochodzi nam napięcie.
Pogmeralim w bebechach kabli i pomarańcza z powrotem może jechać :lc8:
22622
OK, zbieramy się i w drogę
22624
Robimy się wszyscy głodni. Dopadła Nas gastrofaza.
Ujechaliśmy kilka kilometrów i naszym oczom wyłonił się przydrożny śmierdzi barek. Jedliśmy tam najlepiej przyrządzony bakłażan na tym wyjeździe ! :drif:
22630
po jedzeniu..
22631
22632
I lecimy dalej...
22641
22634
Do Mesti mamy jeszcze z 70km.
22638
22636
Pieprzone krowy, srają w tych tunelach i śmierdzi niemiłosiernie. :lol8:
22640
kurde, ładnie tu :drif:
22642
22639
22650
Dujemy dalej... i za kolejnym zakrętem dla odmiany znika Roger. Ok, nawrotka.
Jak widać nie tylko pomarańczowe KTM się psują, czarne też :fool2:
22643
Wyglądało na niesprawny układ chłodzenia, ale okazało się że znowu to zwykła pierdoła. Brudny od osadu korek chłodnicy.
Po wyczyszczeniu petrygo nie było już nikomu potrzebne :haha2:
Popili wina gruzińskiego i nawet tempo jazdy od razu wzrosło :)
No to wio ! :at: :lc8:
22645
22646
22647
22648
22649
22651
22652
22653
22654
22655
Dojeżdżamy w okolice szczytu góry Uszba. Góra ma ostry szczyt kończący się na 4710npm.
Pod górę wiedzie droga ale zostawiamy sobie to na jutro, bo to już bardzo blisko Mesti.
22657
22658
22659
22660
22661
Dojechaliśmy do Mesti. Znaleźliśmy szybko kwaterę. Zanim wzieliśmy prysznic, Dżejson aka Wodoprowodczyk musiał go naprawić bo ciekł :D
22662
22663
Dżejson wycina uszczelkę z dętki
22664
Dzień jak codzień, czyli codziennie pyszny gruziński ser :drif:
22665
Dziś nastukaliśmy 250km. Połowa drogi bez asfaltu. Jutro powrót pod Uszbę, a dalej w stronę Uszguli :Thumbs_Up:
Szósty dzień wycieczki
Po śniadaniu gdy próbowaliśmy zapłacić za nocleg, z wczorajszych 15 lari od osoby zrobiło się nagle 30.. :Sarcastic:
Podchodzimy do Informacji turystycznej, gdzie wczoraj dostaliśmy namiary na spanie wraz z ceną ale niestety jest zamknięta.
Spotykamy pierwszych Polaków. Przylecieli samolotem do Tibilisi i podróżują marszrutkami. FORD TRANSIT RZĄDZI :D
Gadka szmatka, ostrzegamy ich przed głupimi pomysłami pani z informacji turystycznej.
22666
Zostawiliśmy bagaż, jedziemy pohasać bez zbędnego bagażu. Przy wczorajszej najebce na rynku w Mesti poznaliśmy przewodnika. Giorgi. Obwozi ludzi po ciekawych miejscach w okolicy. Ustaliśmy plan na jutro i cene.
Umówieni na 9 rano meldujemy się w wyznaczonym miejscu.
Dżejson bierze gościa na tylne siedzenie Kata i jedziemy
22668
22669
Dojeżdżamy czymś co chyba kiedyś było drogą nad strumień. Obok strumienia, prosto z ziemi wybija źródło wody mineralnej, naturalnie gazowanej :)
22670
Giorgi zabrał Nas do siebie na wino :)
22671
Dżejson widział chyba taaaką jaszczure
22672
Popili wina, Roger zabrał jeszcze brata Giorgi i pojechalim w stronę góry Uszba którą wczoraj odpuściliśmy
22707
22706
22705
Najpierw był siuter, potem błotko i siuter, a na końcu kamienie. Im dalej tym większe, wiec w pewnym momencie dalej sie nie dało jechać.
Ale za to szczyt Uszba i inne na wyciągniecie ręki.
Miejsce naprawdę zacne. Wino wchodzi jak ambrozja. Wszędzie jest tak pięknie że nie wiadomo gdzie się patrzyć :drif:
Szkoda jedynie że nie widać Elbrusa, który jest tuż tuż..
22708
22709
22710
22713
22714
22715
22717
22674
22673
22711
22716
Po opracowaniu butli domowej roboty wina, kierujemy się z powrotem do Mesti po nasze bagaże. Wino wali w czachę więc pypylamy na moturach niczym Paryż Dakar :)
Zajeżdżamy do Mesti.
Informacja turystyczna jest już otwarta ale pani nie ma.
Jest jakiś gość. Dzwonimy do babeczki.
-Mówiła pani 15 lari ze śnidaniem i 12 bez..
-Chyba była bym szalona mówiąc 15 lari, tu wszędzie jest po 30..
-Było Nas 5 osób i każdy źle usłyszał...?
Powstrzymałem się od komentarza.. zapłaciliśmy gospodyni tyle ile chciała.
Założyliśmy kufry i opuszczamy to dziwne acz piękne miasto.
Szkoda że nie mamy akurat zdjęć, ale widok na okoliczne góry jest powalający !! :bow:
22718
22719
Kierujemy się w stronę drugiego z miast Svaneti, wpisanego na liste unesco miasta Uszguli. Do przejechania mamy tylko 45km ale droga z każdym kilometrem przynosi różne niespodzianki.
22721
22720
22722
Mała przerwa na przetankowanie wina z butli do camel baga..
22729
Uszguli jest za najwyżej położoną osadą Gruzji.
Wioska znajduje się na wysokości 2200 m n.p.m., u stóp najwyższej góry Gruzji – Szchary (5068 m n.p.m.).
Wioska słynie z charakterystycznych wież mieszkalno-obronnych, które już od XII w. zamieszkują te same rody.
Do dziś przetrwało ponad 200. Baszty służyły góralom do obrony przed wrogami, ale też... przed krwawą zemstą innego rodu. W wieży mieścił się cały dobytek rodziny. Parter zajmował żywy inwentarz a wyżej znajdowało się wyposażenie domu. poszczególne pietra łączyły luźne drabiny, które wciągano na wyższe piętro w razie niebezpieczeństwa. Wejścia do poszczególnych pięter był ułożone naprzemiennie, aby zażegnać ryzyko upadku na sam dół. Bywało, iż w okresie zagrożenia wendettą, gospodarz wraz z całą rodziną przebywał na najwyższym piętrze przez wiele miesięcy...
22723
22724
22725
22726
Gdzieś po drodze, na skrzyżowaniu szerokości i długości geograficznej... Emka poprawia fryz :)
22727
22728
Przy samym wjeżdzie do Uszguli zatrzymujemy się na foty. Zagaduje nas miejscowy, że ma guesthouse i że czy chcemy spanie..
A skolko dzieniek za wsih drug..
no 50 lari..
a za 40 niet..?
niet, 50...
za, wsic..
da, za wsih !
z kolacją..?
da z kolacją.
Ok, garaszo, dawaj :)
Po porannej dziwnej sutuacji wolimy się upewnić. Bo Swanetia naprawdę piękna ale ludzie jacyś dziwni..
Kierujemy się do kwatery. W środku naprawdę elegancko. Wszystko nowiutkie, czysto.
Prysznic, pranie, i można dalej pić wino. Wino domowej roboty tańsze w sklepie niż piwo :zdrufko:
22730
22731
Dostaliśmy kolacje, pyszną zresztą !
Jest naprawdę super, ale żeby uniknąć sytuacji z rana, ide do gościa i daje mu 50 lari..
Facet odrzuca banknot, drąc ryja że 50 to za osobę :cold:
Wiem że zabrzmi to nie możliwie, ale w 2 min złożyliśmy pranie, wszystkie swoje rzeczy i spakowaliśmy się do kufrów i podziękowaliśmy za nocleg.
zostawiliśmy mu te 50 lari.. Może się wzbogaci...
20 metrów obok był drugi guesthouse, przespaliśmy się za 100 lari za wszystkich :Thumbs_Up:
Relacja super, zdjęcia piździec, Podlasie górą :rules:
Dnia siódmego... ;)
Ustawiliśmy się wczoraj że wstajemy o 6:30 bo mamy dziś długą i trudną drogę.
Tak jak pisałem wcześniej każdego dnia się pogarsza. Na upartego to trasę przez Swanetie można i intruderem przejechać. Kwestia determinacji :) :Thumbs_Up:
7 rano bar parano, a my w siodłach, bez śniadania
22732
22733
22734
Trasa zaczyna się na 2200 npm i pnie się w góre. Wjechaliśmy w jakieś chmury. Jakoś tak się zrobiło ciemno i zimno...
22736
Ale zaraz wyszło słońce, i znowu mogliśmy podziwiać widoki w Swaneti i porzucać się śnieżkami :p
22737
22738
22735
Nie ma bata, cza uruchomić nasz kufrobarek :) Jesteśmy zajebiście głodni
22740
22741
Mamy dziś sporo do przejechania. Walimy po dziurach na Kutaisi
22742
22743
22744
22745
Na tej kałuży Roger przykozaczył deko, i fiknął salto :D
22746
Po drodze spotykamy kolejną pare z Polski, tym razem z Poznania. Przesyłają pozdrowienia dla Chomika :)
Podróżują pieszo.
Trasa do Kutaisi to dobry trening enduro, ale nie załadowanymi klocami :D
22747
22748
22759
22749
22750
Wszędzie te cholerne krowy. Okupują most i nie dają się nawet wysikać czy poczytać :)
22751
22752
22753
22754
Dojeżdżamy do jakiś pozostałości po cywilizacji
22755
22756
22757
Do Kutaisi mamy już tylko około 20km.
Na trasie widzimy znaki kierujące nas do jaskini Prometeusza.
Po chwili zapada decyzja że skręcamy przed znakiem.
Zobaczymy co to za cudo.
Jaskinię odkryto zupełnie nie dawno. W maju tego roku została otwarta dla ludzi.
22760
Dostaliśmy przewodnika mówiącego po rusku, ale koleś tak nawijał że rozumielismy może co 10 słowo
22761
22762
22763
22764
22765
22766
Budową przypominają kości
22767
22768
22769
Część zdjęć z jaskini jest do góry nogami. Mam nadzieje, że to nikomu nie przeszkadza :D
Twory skalne są tam tak niesamowite!
Przypominają bardzo prace Gigera, twórcy obcego. Cała jaskini przypomina ich wylęgarnie.
Porównywać do Postojnej na Słowenii nie ma co, bo tamta jaskinia jest nie porównywalnie większa,
ale nie robi takiego przerażającego wrażenia jak ta :dizzy:
Lecimy dalej na Kutaisi. Jedziemy pod eskortą Policji. Panowie stoją na rogatkach co większego miasta.
Wskazują drogą i eskortują przez miasta. Czasem zdarzało się jechać za nimi więcej niż 120kmh po mieście :D
22771
Lądujemy w centrum Kutaisi. Jest niedziela a ruch na marszałkowskiej pod domami centrum.
Zamiast zasad ruchu drogowego jest wolna amerykanka ale idzie się przeżyć. Parkujemy pod mięsnym.
22772
22773
W przewodniku jest sporo o historii miasta ale nie ma zbyt wielu ciekawych obiektów do zwiedzania.
Decydujemy się zobacz w samym centrum katedrę Bagrata i Monastyr Gelati, już poza miastem.
Czytamy w przewodniku że katedra ma ponad 1000 lat.
Niestety Kutaisi było wiele razy plądrowane i palone, także z katedry niewiele zostało.
Potem zniszczyli ją znowu z 1691r Turcy.
Teraz jest już częściowo odbudowana. Niestety była zamknięta i nie dało się wejść normalnie do środka.
22774
22775
A to już Monastyr Gelati. Kompleks kościółów wybudowany w 12 wieku.
22776
22777
Tu uścisk dłoni, ku czci przyjaźni polsko gruzińskiej.
Niech żyją 4 pancerni i Szarik :)
22778
Wracamy na trasę, jest dość pochmurno. Wcześniej czy później zacznie padać.
Do Gori mamy 120km. No to dzida !
W połowie drogi łapie nas deszcz, który spowalnia jazdę po krętych drogach. Nocujemy w hotelu Silk Road, 20km przed Gori. Motocykle oczywiście w głównym holu przy recepcji :)
Dziś 13h jazdy dało nam w kość zasypiamy po jednym piwie..
22779
22780
szacun dla Pana na wiadrze :)
Dzień 8
Wstałem wcześniej i układałem trasę na kolejne dni.
Jedziemy najpierw do Gori na jakieś śniadanie. Potem muzeum Stalina i twierdza nad miastem.
Następnie nie wjeżdżając do Tibilisi atakujemy gruzińską drogę wojenną.
22781
22782
Gori, najlepszy Kebap na tym wyjeździe. Palce lizać ! :drif:
Jedynie po mleko do kawy musiałem dymać do sklepu..
22783
Tuż obok knajpy, w samym centrum Gori znajduje się muzeum poświęcone Józefowi Stalinowi.
Na terenie Muzea znajdziemy również opancerzony wagon kolejowy, którym podróżował Stalin.
Był w nim np w Jałcie i Teheranie.
Obok głównego budynku oglądać można przeniesioną w to miejsce i odrestaurowaną chatę szewca Wissariona Dżugaszwilego,
ojca Stalina, w której socjalistyczny wódz przyszedł na świat i spędził pierwsze cztery lata życia.
Pod chatą była ukryta chyba drukarnia, powiedzmy na -2 kondygnacji, a wchodziło się do niej przez stojącą obok studnie.
Stalin mieszkał tam swoje pierwsze 4 lata życia.
Samo muzeum wypełnione jest tysiącem przedmiotów, które otaczały Stalina za jego życia.
22784
22786
22787
22788
22789
22790
Wagon waży 83 tony :dizzy: i ma ponad 100 lat !
22791
Po skończeniu zwiedzania wsiadamy na motocykle i jedziemy do fortecy w centrum miasta.
Twierdza Gori- symbol miasta. Stoi na skalistym wzgórzu w centrum miasta. W dolnych warstwach fortecy znaleziono przedmioty pochodzące z czasów antycznych.
Feudalna twierdza (wieże i mur)zbudowana jest na ruinach antycznego akropolu. W związku z licznymi najazdami w średniowieczu- wielokrotnie odbudowywana.
22792
22793
22794
22795
22796
22797
Dżejson zawadził kufrem o kamień głaz schowany w wysokiej trawie.
A że to turatech, to przydał się młotek by mu przywrócić jako taki kształt
22798
22799
Przed Nami już ostatnia atrakcja w okolicach Gori, skalne miasto Uplisciche.
Jest to kompleks zabytków z czasów głębokiej starożytności.
Jest to największe miasto skalne na terenie Gruzji.
Składa się z wielu imponujących rozmiarem systemów pomieszczeń,
często rozlokowanych na kilku poziomach, połączonych korytarzami.
Ot taka mniejsza Kapadocja.
Zmiana butów i poszli. Emilka zostaje z przed wejściem z Policjantem, przewodnikiem i sprzedawczynią.
22800
22801
22802
22803
22804
Nie było nas nie wiecęj jak 30min, wracamy a Emka popija z miejscowymi Winiacza.
Dołączamy się, będzie się lepiej jechało ;)
22805
Odpalamy sprzęty i kołujemy w stronę gruzińskiej drogi wojennej.
Droga E60-s1 jest super! motocykle same jadą, my podziwiamy widoki :D
22806
22807
22808
22809
22810
Wpadamy dotankować. Poznajemy kolejnego przemiłego gruzina.
Pozwalamy mu nawet na zdjęcie z naszą maskotką :p :D
22811
22812
Dojazd do Twierdzy Ananuri. Zamek ten przeżył kilkanaście bitew. Wybudowano go w XVI wieku.
22814
22815
Tu kupiliśmy też po raz pierwszy gruzińską wersje snikersa. Orzechy w masie z winogron.
Pyszne i daje niezłego kopa energii.
22816
22817
22818
22820
Lecimy dalej.
Przed nami najtrudniejszy etap trasy, bo trzeba po kiepskich i krętych drogach wjechać na 2700 npm.
Potem zjechać w dół do Kazbegi i tam zamierzamy dziś nocować.
22821
22823
22824
22825
22826
22827
22828
22829
22830
Droga wiła się w góre, wyrwy w asfalcie jak po wybuchu granatu, a ponoć dbają by była cały rok w super stanie.
Wjechaliśmy w chmury.
Potem pojawiło się coraz więcej śniegu na poboczu i zboczach gór.
Temperatura spadała, robiło się zimno a końca nie było widać.
Nagle zza zakrętu wyłonił się nam jakiś sowiecki monument.
Zjeżdżamy powoli w dół, deszcz jakby też wraz z wysokością robił się mniejszy.
22832
22833
22834
Władykaukaz coraz bliżej. Prawie jak ferrari :)
22835
22836
Widoki niczym z Islandi :) Klasa !
22837
Znaleźli kwatere w dobrej cenie wraz z kolacją i śniadaniem.
Co prawda pod koniec kolacji wysiadło światło ale pokaz obżartych brzuchów chyba się udał ;)
22838
22839
22840
22841
22843
22844
Cumuulus
31.07.2011, 21:06
Szacun dla Pana na Wiaderku za pokonanie takiej trasy. Gruzja coraz bardziej zaczyna mi się podobać. Czekam na ciąg dalszy.
Z tym negocjowaniem cen mieliśmy podobnie , po 20 min. okazało się że czegoś w cenie za nocleg nie zrozumieliśmy ;)
A to chyba te same mosty widziane z różnych stron . My jechaliśmy do Mestji od strony Kutasi :)
kebap w Gori, biało-czarne parasolki, na przeciwko różowego budynku. zapamiętałam! ;)
czekam na resztę :)
Borewicz
31.07.2011, 23:44
Rambo wygrałeś konkurs brzucha, jaka nagroda? ;)
Zapierdziste fotki i relacja, zazdroszczę !
No właśnie Rambo Viadro dało radę???
Czarna Mamba
01.08.2011, 09:45
Poczwórne KUUU rządzi :bow: :haha2:
Brakuje mi w tej relacji tylko jednego - spałem do 16... :haha2:
No właśnie Rambo Viadro dało radę???
i nawet fryzurę potrafi zrobić , widzę ze Hajnówka poszła pełną parą,, Emil :bow: jest tam jedno zdjęcie które szczególnie powinieneś oprawić w ramy
Dziewiąty dzień wycieczki
Pierwsze o czym myślałem po obudzeniu to żeby była ładna pogoda jak wjedziemy pod Kazbeg.
Niby jest mgła ale to góry więc pewnie się zaraz przetrze :)
Przygotowaliśmy motocykle, pozdejmowaliśmy wszystkie niepotrzebne bagaże.
Słońce coraz mocniej roztapia mgłę i pięknie świeci po szczytach.
Nagle pojawił się gospodarz. Odradził nam jechanie pod Cminda Sameba. Tylko auto terenowe.
Jakiś Polak ostatnio podobno złamał tam nogę na motocyklu...
Widocznie jakiś słaby z niego był kozak, olewamy wskazówki szefa i jedziemy na lekko.
22911
Podjazd ma około 5km.
Trochę kamieni, trochę błota, ale na szosówkach wjeżdżają wszystkie nasze motocykle.
22912
Widoki POWALAJĄ !!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!! :drif:
Cminda Sameba. Kościół jest położony na wzgórzu, na wysokości 2170npm.
Klasztor został zbudowany w XIV wieku. W 1988 r.
władze sowieckie zbudowały kolejkę linową na wzgórze ze stacją w Cminda Sameba i Kazbegi.
Mieszkańcy Kazbegi potraktowali to jako profanację ich świętego miejsca i zniszczyli kolejkę.
Stacja początkowa dalej stoi obok hotelu Intourist, a w środku miejscowości stoi jej podpora.
22913
22914
22915
Znajduje jeszcze na gps jakiś szlak pod górę Kazbeg. Napewno nie da się tam wjechać bo to wygasły wulkan i ma 5000 npm ;)
22916
Przy monasterze kierowcy terenowych busików znowu odradzają nam jechanie tam na moto, mówią że droga bardzo trudna.
Na 4000 npm jest stacja meteorologiczna, w której od kilku dni są turyści i nie mogą zejść niżej bo ciągle szaleje tam burza śnieżna..
OK, aż tam nie dojedziemy.
Pojechał tylko Dżejson i ja. Faktycznie drogą po chwili zrobiła się nie przejezdna nawet dla naszych motocykli.
Dojechaliśmy tylko do osady gdzie mieszka około 10 mnichów i młody pies, owczarek kaukaski których tu pełno.
22917
Wracamy na bazę. Pakujemy kufry i kierujemy się z powrotem na drogę wojenną w strone Tibilisi.
22918
22923
22919
Dziś mamy piękną pogodę :) Zatrzymujemy się koło niewielkich tworów wulkanicznych.
22922
22924
22925
Zafascynowany widokami i jazdą zapominam zupełnie, że jadę od wczoraj na rezerwie...
22926
22927
Jak widać Dżejsona nie trzeba nawet prosić o pomoc.
Sam chwycił butelkę po jogurcie, i odlał od siebie litra wachy :) :Thumbs_Up:
22928
Tankujemy na pierwszej napotkanej nowoczesnej stacji.
22949
Potem tankujemy winem camelbagi, żeby się lżej jechało :P
22950
Sikanie do przepaści - bezcenne ! tego nie kupisz kartą mastercard :)
22951
Jadąc drogą wojenną na południe docieramy znowu pod twierdzę Ananuri.
Zaraz za twierdzą odbijamy z gruzińskiej drogi wojennej w lewo i kierujemy się drogami szutrowymi w stronę Kacheti.
Gruzińskiego regionu wina :)
Po drodze było tyle dziur i pyłu że nie mamy żadnego zdjęcia z tego odcinka.
Cel na dziś do przepięknie położone miasteczko Signagi.
22952
22953
Leży ono około 115 km na południowy wschód od Tbilisi.
Położone jest na wschodnim wzgórzu pasma górskiego Gombori.
Usytuowane na wysokości 790 npm., skąd roztacza się widok na Alzańską równinę oraz w oddali na szczyty Wysokiego Kaukazu.
Signagi po turecku znaczy port... ale to musiało być naprawdę dawno
Cud Miód Malina dla oczu ! :eek:
22954
22955
Znajdujemy pensjonat u Nato i Lado
22956
Postanawiamy sobie w tym urokliwym miejscu naszej planety zrobić dzień przerwy :)
22957
22958
Gradient
01.08.2011, 14:17
Ależ piękna ta Gruzja. Kiedyś tam pojadę z pewnością. :bow::dizzy:
Gratuluję udanej wyprawy i czekam na ciąg dalszy "kozaki":drif::D.
Dzień 10
Przerwa od jazdy moto :D
Piwko spacerek i relaks.
http://www.youtube.com/watch?v=gfXJh6XwU2o
(nie mogłem się powstrzymać :D )
22971
22972
www.rambo.ge
22973
Chyba damy rade to wydoić, nie.. :D
Uzupełniliśmy zapasy pysznego wina. Powinno starczyć na parę dni.
22974
A wot gruziński snikers, palce lizać ! :)
22975
tszoda jest wszędzie :)
22976
22977
22978
Lado uruchomił jakiś lądowy peryskop.
Można było pooglądać zakątki Signagi bez wychodzenia z balkonu
22979
22980
Lado pięknie grał na gitarze i śpiewał.
Po kilku litrach wina śpiewał z nami i grał nawet "Hej sokoły" :D
22981
Nato i Lado
22982
22983
Bilans:
Atmosfera była wspaniała!
Wypiliśmy wraz z gospodarzami całe nasze zapasy wina, jego również.
Gruzini śpiewają "hej sokoły"
Przyjaźń gruzińsko polska ma się bardzo dobrze. :)
Zajefajny wyjazd już wam zazdroszczę
chankrymski
02.08.2011, 23:04
Rambo gdzie były te skały w kolorze brązowego kuuuuuu.... ???chyba to przegapiliśmy na trasie:Sarcastic:
Dzień 11.
Plan na dziś:
Odwiedzić Lado w robocie, czyli w komendzie policji w Sagarejo.
Kupić zielone wino w Manavi.
Zobaczyć skalne miasto Davidgaredja.
W Varadero tylna opona złapała jakiegoś guza - wymienić w Tibilisi.
Po zmroku wjazd pod wierze telewizyjną w Tibilisi.
Zimne piwo i kebap koniecznie !
Kolejny piękny słoneczny dzień.
Wypiliśmy wczoraj wieczorem około 15 litrów wina na 7 osób, wiec wyglądamy średnio i tak tez się czujemy ale dajemy radę.
Płacimy za pobyt i ruszamy w drogę.
Jedziemy do Sagarejo, gdzie mamy nadzieje uda się namierzyć Lado, bo to ma być niespodzianka :)
Po drodze miedzy Sighnagi a Sagarejo jest małe miasteczko Manavi, słynące z produkcji zielonego wina.
Rośnie tu jakiś bardzo rzadki szczep winogron z którego się je robi. Słyszeliśmy że dobre i mamy zamiar kupić ile się da.
Wjeżdżamy do Manavi, pytamy się o maladoje wino ale ludzie się tylko dziwnie na nas patrzą.
Ad kuda wi itd.
W końcu znalazł się gość, mówi że ma i że przyniesie.
Przyniósł dwa litry i litr czaczy :D
To dla Was Paliaki, mówi..
Spasiba drug, dawaj sprabujem..
No dobre ale takie samo jak wcześniej piliśmy..
No pal sześć dziękujemy za hojność, gest i trunki i jedziemy dalej.
Gość pyta gdzie jedziemy..
My, że do Sagarajo..
No to prosto cały czas i pierwsza w lewo..
Spojrzałem w garmina i widzę że droga do Sagarejo prosto i w prawo..
No OK, facet wie lepiej.
Paka i jedziemy.
To jest koniec tej drogi pierwszej w lewo.. :D Dalej już tylko jakieś urwisko i jakieś krzaki.
Podjechał Roger i pomógł podnieść maszynę. Sam nie dawałem rady.
23002
W końcu się z tego wygrzebaliśmy, udało się nawet znaleźć jakieś bardziej ubite drogi przez pola.
Wyjechaliśmy w końcu na asfalt, ale dalej nie mamy tego zielonego wina co nam Gruzini naopowiadali że takie dobre.
Na końcu głównej drogi coś sprzedawali przy drodze. Zatrzymuje się pytam, a to olej do silnika :D
A wina zielonego nie macie..? Pytam dużą grupę, stoi tam z 10 chopa..
Jeden mówi że ma, że przyniesie i ile tego chcemy. Znowu nie wiadomo co. Mówię, dawaj 3 litry na razie papróbujem.
Gość wraca za 10min i daje mi dwie butelki. 2L i 1L. Otwieram mniejszą, wącham, smakuje. To jest chyba to czego szukamy od rana :drif:
Płace 6 lari, pakuje do plecaka i jedziemy dalej.
Zajeżdżamy do Sagarejo, na pierwszym małym rondzie jest jakaś komenda.
Pada hasło że podjedziemy zapytamy. Ale to była chyba komenda drogówki a Lado pracuje w prewencji chyba..
Pytamy się o Lado. Opowiadamy że ma subaru legacy, żonę Nato, że z Signagi.. No nikt nie zna. Jedźcie do tej komendy na górę miasta..
No to jedziemy.
Znajdujemy komendę i Lado. Chyba ktoś do niego od nich zadzwonił bo już prawie wyjechał nam na spotkanie :)
Wbijamy się do niego do biuro, a to się okazuje że gość chyba komendant tej komendy :)
Duże biuro, duży plakat Sakaszwilego. Jakieś odznaki, ordery puchary (foty nie dał zrobić)
Pożegnalne wspólne foto i lecimy dalej. Gość zapadł nam głęboko wszystkim w serca swoją osobą.
23003
Dżejson zapragnął mieć fote z tym cudem techniki :)
23004
Wyjeżdżamy z pod komendy i kierujemy się w stronę David Gareja.
Jest to dość niezwykle miejsce, a trasa Sagarejo - David Gareja opisywana jako jedna z piękniejszych w Gruzji !
Tym argumentem przekonałem resztę wycieczki, cytując te słowa z przewodnika.
Po zjechaniu z głównej drogi naszym oczom ukazały się piękne stepy. Niczym z bajki !
23005
23006
23007
David Gareja jest to wybudowany, czy raczej częściowo wydrążony w skale kompleks monastyrów, zalożony jeszcze w VI w.
W jego grotach mieszkają nadal mnisi, przez co spora cześć obiektu jest niedostępna do zwiedzania.
23008
23009
Tuż przed Rustavi, napotykamy francuza, podróżującego po Zakaukaziu rowerem.
Był tak zabawny że dostał od nas puchę polskiej zupy wojskowej.
23011
Jest mega gorąco. Lecimy dalej w stronę Tibilisi.
Po drodze przejeżdżamy przez Rustavi.
Przemysłowe miasto, którego fabryki, huty, elektrownie są teraz zupełnie opuszczone, zarastające krzakami i rozpadające się.
Jak po jakiejś zagładzie. Zero żywej duszy. Jak po apokalipsie
23012
Nie pamiętam jak się te zwięrzątka nazywają, ale widać na zdjęciu o ile większą od siebie kupę potrafią przetransportować
23010
Po wjechaniu do Tibilisi, znajdujemy jakiś serwis opon i pytamy o 150/70R17.
Właściciel kramu wsiadł w starą ładę i znikł. Przyjechał po 10 min z dwa leżakami tourance w tym że rozmiarze.
Obie stare ale w dobry stanie i bez guzów. Zakładamy
23013
Pamiątkowe zdjęcie z szefem.
23014
W miare szybko znaleźliśmy polecany hostel u Iriny. Każdy myślał tylko by jak najszybciej wziąć prysznic.
23015
Popijając winko poszliśmy połazić po mieście. Tutaj mamy pięknego misia w cukierni.
Wzięliśmy taksówkę i pojechaliśmy na góre miasta pod wierze telewizyjną
23016
23017
23018
Widok na stolice niesamowity!
Jakiś Fiński dziennikarz kiedyś po wizycie w Stolicy Gruzji napisał, że po zachodzie słońca gwiazdy wychodzą na niebo właśnie z Tibilisi.
Pewnie miał na myśli, że niebo zlewa się z miastem na horyzoncie. Klasa !
23019
23020
23949
Rambo - zajebista wycieczka, relacja również
ale jedna rzecz mnie zaczęła zastanawiać, a mianowicie to dlaczego na większości zdjęć jesteś w pozycji srającej? :D
Rejon wypasiony.
roger ktm
03.08.2011, 11:07
to mialy byc zdjecia na motorze, tylko za kazdym razem Afri mu spod dupy uciekala:haha2:
Czarna Mamba
03.08.2011, 11:30
to mialy byc zdjecia na motorze, tylko za kazdym razem Afri mu spod dupy uciekala:haha2:
Kibel też mu zawsze tak ucieka :haha2:
Sytuacja była taka:
Rambo idzie i patrzy.. :
- hmm, ciekawe miejsce- myśli sobie- zrobię coś miłego tubylcom!
Siada w pozycji stojącej, ustalonej i ciśnie.. z okrzykiem KUUUU!!, licząc na to, że ktoś mu podstawi wanienkę.. Niestety nie udaje się to w 99% więc rusza dalej zawiedziony w poszukiwaniach odpowiedniego miejsca i ludzi usłużnych
Krótkie wyjaśnienia.
Odnośnie Kuuu
http://www.youtube.com/watch?v=U93LxOqOEqA
Viadro się nie nadaje zupełnie na takie wycieczki. Dobijał przód i tył, nawet jak Emilka jechała z Dzejsonem, a Wojtek solo z bagażami.
Rambo
Urzekła mnie Twoja historyja :D
Go on, ale szybko!
Dzień 12
Już o 9 rano był nieziemski upał :dizzy:
Poszliśmy jak miastowe ciule do makdonalda na śniadanie :D
Pakujemy kufry na moto i dzida.
Lecimy jeszcze raz na górę pod wierze TV zobaczyć Tibilisi z góry za dnia, a potem skrótami po wioskach walimy do Armenii.
Po drodze oglądamy jeszcze plac republiki oraz plac wolności i zajeżdżamy obejrzeć największą katedre w Tibilisi, Sameba.
23054
23064
Walimy w stronę granicy z Armenią drogą S6.
Gdzieś w połowe drogi Wojtek z Emilką gdzieś się odłączyli bo pokiełbasili drogę. Czekaliśmy na nich godzinę w cieniu tuż przed granicą.
23065
23055
Zdjęć z przejścia granicznego nie mamy, bo zawsze jakiś mundurowy się czepia o foty.
Kupiliśmy wizę oraz ubezpieczenie i jedziemy na południe.
Po przejechaniu 35km dojeżdżamy do znaku prowadzącego na kościół Hagpat
23066
23067
23068
Haghpat to kompleks klasztorny, ma ponad 1000 lat !
Wpisany oczywiście na listę światowego dziedzictwa UNESCO.
Wnętrza są po po prostu niesamowite !
W podłodze były zabetonowane wielkie dzbany. Widać tylko sam ich czubek z otworem.
23057
23058
23059
23060
Po wyjechaniu z pod kościoła, kierujemy się na południe w stronę jeziora Sevan. Lekko zaczęło się chmurzyć.
Świeciło słońce i kropił mały deszcz.
Za każdą górką na drodze było jakieś małe miasteczko.
Światło które docierało do nas, było przefiltrowane przez chmury.
W zależności od etapu zachodu słońca, najpierw jakby ktoś na miastem włączył żółte światło.
W następnym pomarańczowe, w kolejnym czerwone i na końcu fioletowe.
Nigdy wcześniej czegoś takiego nie widziałem :drif:
To było niesamowite.
Nie chcąc spowalniać grupy nie zatrzymywałem się na foty. Mam to za to uwiecznione w mojej głowie :)
Ok. Robi się ciemno. Ujechaliśmy 70km. Szukamy spania.
Znaleźliśmy jakiś ośrodek młodzieżowy, jakieś takie domki szpiczaste. Wbijamy na teren
Ośrodkiem zarządza Tatiana, Rosjanka z Moskwy i jej mąż Ormianin, niestety imienia nie pamiętamy.
Dostajemy dwa domki.
Poszliśmy ich nawiedzić w głównym budynku i wypić przy okazji jedną z najlepszych wódek jakie piliśmy w życiu.
Była mocna, tak z 50% i zrobiona z moreli.
Po degustacji wylaliśmy całe zapasy gruzińskiej czaczy na trawnik :)
23061
23072
23073
23071
23070
23069
23062
I co, nie podobne chopaki.. :D
23074
Nasz domek otwierał się tylko od wewn i nie miał kibla :D
23063
23952
Aż pozyskałem całe "Kin dza dza", zapowiada się grubo. Dzisiaj wieczorem obejrzę :D
Pzdr
Michał
wojtalski
05.08.2011, 14:11
Haghpat to kompleks klasztorny, ma ponad 1000 lat !
Wpisany oczywiście na listę światowego dziedzictwa UNESCO.
Wnętrza sa po poprostu niesamowite !
Zgadzam się całkowicie. Haghpat zrobił na mnie największe wrażenie. Jest w nim coś mistycznego.
No mi się ten niedźwiedź obok mnie najbardziej podoba jak robi kuu.
Kin dzadza to najlepszy film S-F jaki powstał. Tylko dla wytrwałych :Thumbs_Up:
Rambo,
Relacja zajebista, ale Kin dza dza ja przebija - jestem juz po . Totalny odjazd :-) .
Kuuu
Michal
raczej w tym temacie i według mnie bardzo klimatyczne video:
lg9tvudqEUM
http://youtu.be/lg9tvudqEUM
Może nie zakumacie tematu ale ten klasztor to jak z Return to Castle Wolfenstein :) mmmm first boss
chankrymski
06.08.2011, 10:26
Może nie zakumacie tematu ale ten klasztor to jak z Return to Castle Wolfenstein :) mmmm first boss
Ty faktycznie chyba masz Rację!!:dizzy: Gdzie ja tą gierkę miałem:mur:???
Rambo,
Relacja zajebista, ale Kin dza dza ja przebija - jestem juz po . Totalny odjazd :-) .
Kuuu
Michal
Kin dza dzy to jeszcze nic nie przebiło. Nawet jakbym malinowe sztany włożył i kucał zawsze dwa razy :D
Ty faktycznie chyba masz Rację!!:dizzy: Gdzie ja tą gierkę miałem:mur:???
Podaj adresa podeśle Ci płytkę :P
Dzień 13.
Wytaczamy się rano z domków. O 9tej było umówione z Tatianą śniadanie.
Pojedli. Przyszło się rozliczyć.
Nas piątka. Wieczorem kilka piw, nocleg i śniadanie kosztowało w sumie 100$.
Kupiliśmy jeszcze extra parę litrów pysznej morelowej wódeczki i pojechaliśmy.
Lecimy nad Jezioro Sevan zamoczyć jajka.
Sevan to największe jezioro w Armenii, a także największe jezioro Kaukazu i jedno z najwyżej położonych jezior świata (2000 mnpm)
Jezioro zasila 28 rzek, nazywa się je morzem Armenii
Wspaniałe miejsce dla tych którzy lubią się opalać i chłodzić w słodkiej wodzie!
Schowaliśmy się pod dużym parasolem. Nasmarowaliśmy kremem 30 i leżymy plackiem.
23113
23114
Co odważniejsi po chwili przenieśli się na słońce. W zasadzie nie było jakoś ultra gorąco ale słońce paliło niemiłosiernie.
Musiałem skoczyć po browary :D
23119
Ekipa się kompie.
23120
23121
Po wychyleniu kilku butelek zimnego piwa zrobiliśmy się głodni. Koło plaży była jakaś knajpa.
Zamówiliśmy klasycznie smażonego bakłażana, kebab i podwójną surówkę.
23122
23123
23124
Nie wiem za sprawą czego tak się stało ale krem 30 Nas nie ochronił.
Dżejson i Emilia mieli nawet opaloną skórę z tyłu nogi za kolanem :cool:
Zwinęliśmy się pod wieczór i pocięliśmy hajłejem do Erewania.
23125
Dojechaliśmy jak już było prawie ciemno. Mieliśmy polecony hostel przez Irine z Tibilisi, ale okazał się klapą.
Było brudno i waliło stęchlizną. Na szczęście tuż obok był nowiutki hostel, czysty i w tej samej kasie.
Wzięliśmy wspólną salkę z 3 łóżkami piętrowymi. Mimo późnych godzin było cały czas gorąco. Motocykle przyczepiliśmy do latarni.
Na ulicy kręciła się policja na zmianę z ochroną wiec były bezpieczne.
23953
Moja droga ekipo z Hajnówki!!!
Proponowaliście mi ten wyjazd i gdyby nie fakt, że od stycznia miałem już zaplanowany urlop, to pojechałbym z Wami.
Oglądając relację widzę że przeżyliście super przygodę i mam nadzieję że następnym razem dam radę.
Nie mogąc być w żaden sposób konkurencyjny pod względem adrenaliny, zapachu spalin i technologii rejli- wrzucę tylko jedną fotkę z mojego urlopu abyście wiedzieli, że byłem myślami z Wami ...
:)
P>S Z góry przepraszam, że na zdjęciu nie ma typowej "Afryki"
P>S Z góry przepraszam, że na zdjęciu nie ma typowej "Afryki"
Fajny kolczyk.
Myślałem, że to złoty ząb :D
Dzień 14.
Pobudka dość wcześnie rano, by wyjechać z miasta jeszcze przed upałem.
W miarę się udało.
Jedziemy do miasteczka Garni, położonego na wschód od stolicy.
Mieści się tam zbudowana z bazaltu świątynia boga słońca - Mitrze.
Wybudowano ją jeszcze kiedy Armenia była pogańska w I wieku.
Przed wejściem nakupliśmy znowu snikersów na dalszą podróż.
23165
23166
23160
Tuż za świątynią stare koryto rzeki Azat.
23161
Dalej jadąc drogą H3 docieramy do monasteru Gerhard.
Ten niewiarygodny Monastyr leży na końcu wąwozu, kaplice wydrążone są wewnątrz góry.
Monastyr wybudowany w IV wieku
23168
23167
23169
Wracamy w kierunku Erewania. Jedziemy zobaczyć góre Ararat.
23170
23171
Przelatujemy w mega skwarze znowu przez Erewan, dajemy na południe w stronę monastyru Khor Virap.
Stąd pięknie rozpościera się panorama góry Ararat.
Rogerowi dech zaparło :)
23183
23184
23185
Khor Virap zyskał rozgłos za sprawą św. Grzegorza Oświeciciela.
Gdy okazało się, że Grzegorz jest chrześcijaninem, gdyż odmówił złożenia ofiary pogańskim bogom, został wtrącony do lochu.
Więził go tu przez 13 lat ciężko chory król pogańskiej jeszcze wtedy Armenii - Tiridates III który dostał obłędu wkrótce po tym,
gdy zamordował świętą, dziewicę Rypsymę. która nie chciała mu ulec ;)
Siostra króla nakazała wówczas wypuścić św. Grzegorza, który przywrócił królowi zmysły.
Po cudownym ozdrowieniu Tirydatesa wraz z całym dworem przyjął on chrzest i w 301 uczynił Armenię chrześcijańską.
Armenia jest pierwszych chrześcijańskim państwem na świecie !
W 302r. Grzegorz został patriarchą Armenii. Pod koniec swego życia wycofał się z działalności publicznej i został pustelnikiem.
Umarł około 326 r.
23186
Schodziło się na dół po 10 metrowej drabinie. Właśnie w tym lochu więziony i torturowany był Św. Grzegorz.
23189
Zapadła decyzja że wracamy do z powrotem do Gruzji. Lecimy z powrotem w stronę Erewania.
Przed stolicą skręcamy na drogę M-5 i kierujemy się w stronę miasta Gumri.
23191
23192
23193
Zaraz po wjechaniu do Gruzji mieliśmy super drogę w towarzystwie zachodzącego słońca. Łycha !!
23194
Kostki z krowich odchodów. Ciekawe do czego to służy :)
23195
23196
Kurde, tędy czy tamtędy..? Olewka. Szukamy spania. Dojść jazdy na dziś
23200
Znaleźliśmy wypasiony hotel w Akhalkalaki ( a fee ! :) ) Stargowaliśmy z 50 Lari na 35 za łeb i oddaliśmy się znowu trzeciej furii afrykańskiej :D
23197
Pyszna morelowa wódeczka (Kiedyś u Parysa w Belgradzie piłem coś tak dobrego) i zagrycha :)
23198
Nawet Pani z obsługi, Ormianka, mówiła że pycha :)
Jak sie dowiedziała że my z Polszy kto chciała nam przynieść jakiś zegarek,
który zostawił u nich w hotelu jakiś nasz pan minister finansów, rzekomo nocował tu wraz jakimiś swoimi kolegami.
Podobno tez byli na motocyklach.
Na początku podjąłem się próby oddania zegarka w Warszawie, ale nie mogli gościa znaleźć w księdze gości i nic z tego nie wyszło w końcu
23199
Nocne Polaków Rozmowy W Toku
23201
23202
24269
24270
zbyszek_africa
09.08.2011, 11:50
Jak to było na Podlaskim??:D
HAJNÓWKA-HUJ..KA, HAJNÓWKA-HUJ..KA.....
Ale to taka prosta, człowiecza, przyziemna zawiść mnie ogarnia:D
Rambo, dzięki za full wypas relację:)
Chociaż lepiej było słuchać na żywo przy butli (5l) wina gruzińskiego:)
Do zobaczenia pewno znowu na Podlaskim:)
pozdr.
Jak do czego ... w stolicy tym nie opalacie :)
Warszawiaki palą czym się da. Na ul. Wiejskiej Gówniany interes prowadzą
W Stolycy i nie tylko palimy tylko naturkę :D żadnych krowich odchodów itp itd
Dzień 15
Pobudka :D troll balkony ale w łóżku. Dobrze się spało, ale trza wstać.
23244
W oczekiwaniu na śniadanko, a zamówiliśmy jajecznice z 15 jajek :D oglądamy za dnia hotel i stołówkę.
23245
23246
Szef hotelu odradził nam jechanie drogą, którą wczoraj chcieliśmy jechać w stronę skalnego miasta Vardzia.
Polecił inną.
Wbiłem trase w GPS i pojechaliśmy.
Trasa wiła się zakrętami przez przepiękny kanion, tak pięknie było i się jechało że szkoda było się zatrzymywać i robić foty. :p
Jak widać fotek z motocykla z jazdy też brak. :Sarcastic:
I tak dojechaliśmy do skrętu obok twierdzy w Chertwisi.
Jest jedną z najstarszych twierdz na ziemiach gruzińskich. Jej początki sięgają czasów przedchrześcijańskich.
Zgodnie z legendą, twierdzę miał zdobyć Aleksander Macedoński.
Dziś pasie się tam bydło i trzoda.
23247
Tuż za zakrętem jacyś ludzie i motocykle w cieniu pod drzewami przy drodze.
Zatrzymujemy się, a to nasi ;)
Zagadałem coś po rusku ale skumali się ze my toże Poljaki :)
Komar ze Stworkiem z Krakowa, i Chan z Krosna.
Obaliliśmy na poczekaniu dużą butle wina :)
Wyszło na to, że jechali tuż przed nami albo tuż za nami mniej więcej tą samą trasą i też jadą na Vardzie, ale mają mało benzyny.
My mieliśmy sporo wiec w razie czego się przeleje i tyle.
Wio ! :)
23248
Od razu się lepiej jechało :D
W głowie palma, a do super wyasfaltowanych winkli dołączyły krowy ze wszystkimi swoimi, wygrzanymi w słońcu odchodami :) Tszoda :D
23249
23250
Wardzia to spore miasto skalne.
Do dziś zachowało się ponad 250 komnat na 13 poziomach oraz fragmenty sieci tuneli, korytarzy, schodów i systemu wodno-kanalizacyjnego.
Wardzia powstała w zachodniej ścianie głębokiego kanionu rzeki Mtkwari. Przed trzęsieniem ziemi w XIII w. cały zespół miejski był szczelnie ukryty wewnątrz, a do środka prowadziły zamaskowane tunele, których wyloty znajdowały się w pobliżu rzeki.
Wardzie nawiedziło tragiczne trzęsieni ziemi, które w 1283 r. zwaliło ponad 2/3 miasta. Obryw zewnętrznych ścian odsłonił imponujące struktury, które do tej pory skrywało wnętrze góry. Z daleka wygląda to trochę jak plaster miodu.
W samej Wardzi brakuje dziś infrastruktury turystycznej, choć poza miastem skalnym jest jeszcze wiele do zobaczenia.
Kilkaset metrów od wejścia do muzeum znajdują się gorące źródła, w których można zażywać leczniczych kąpieli.
Z kolei w okolicznych zakamarkach kanionu rzeki Mtkwari znajduje się wiele grot, pieczar oraz kościółków wyżłobionych głęboko w skale.
23251
Włazimy. Na tablicy przed kasą jest cennik. 3 lari od głowy, i 20 lari za 10 osób.
Wzieliśmy pod pachę 2 turystów, mimo że mieli już bilety, udając że są z nami i weszliśmy jako grupa. :)
23254
23253
23264
Emil znalazł alternatywną drogę powrotu :)
23260
23256
23257
23262
Gruzinom też się zebrało na KUUUU ! :)
23263
23261
23258
23265
23310
Połaziliśmy z góry na dół i z powrotem po tym uwiezionym w skale 13 piętrowym bloku. Nie ma niestety windy :/
Co jakiś czas robiliśmy przerwe na kolejne pogaduchy, i głupie miny Komara :fool:
23311
23312
23313
Dzida! Wracamy z powrotem w stronę twierdzy w Chertwisi
23314
23315
23316
23317
Jedziemy w stronę Batumi. Na papierowej mapie mamy narysowaną drogę grubym czerwonym kolorem.
Jak pójdzie gładko będziemy w Batumi popołudniu.
Po kilkudziesięciu kilometrach po czerwonym szlaku nie było śladu. Piękna przeprawa przez góry.
Nawet GPS świrował
23318
23320
23321
23322
Spotkaliśmy polskiego znanego adwęczera na romecie 125.
Kask tiger, kalosze, łysa opona z przodu i przelotowa 70kmh na dystansie 3700km to nie nasza bajka.
Ale było miło spotkać znowu rodaków :)
Po wjechaniu powyżej 2200 m pogoda się deko zepsuła, ale już od 1700 m jak zjeżdżaliśmy w dół znów wyszło słońce po drugiej stronie górki
23473
23474
Dojechalim razem od Kobuleti.
Nasz VW T4 super multivan i przyczepa stały tam gdzie je zostawiliśmy. Spanie dla naszej grupy jest.
Można się było oddać gastro fazie i trzeciej furii afrykańskiej :)
23475
23477
Zimne piwo, kirchari, toasty i akordeon :)
Podczas kolacji, koło baru zatrzymało sie bmw f650/800 gs na moskiewskich blachach z Aleksem na pokładzie.
Szybko dołączył do naszej wieczerzy :)
Fotki z pływania w morzu czarnym w ciuchach i bez nie mam , a było fajnie i były fale i był lans ! :)
24271
O Wardzia! Ale tam pięknie było. Ah - od razu mi się melancholia i myślenica włącza :vis:
Rambion - a gdzie jakiś komentarz do dzisiejszych fotek????:D
taaaa, po spotkaniu zostaliśmy w ciągu kilku minut zdeprawowani. Alkohol i jazda, dla mnie to nie do pomyślenia!
No pięknie.
Wracając do pierwszych dni przypomniało mi się jak Caritas sponsorował wakacje znajomemu dziesięciolatkowi - wyglądało to zupełnie inaczej:)
Dzieciak wytrzymał 5 dni.
Pozdro
Rambo a gdzie track z ostatniego odcinka specjalnego ...???
Rambo a ta pani w stryngah to byla z nami bo nie pamietam ???????
To taki kłiz fotograficzny. Rok temu było zdjęcie odwrócone do góry nogami. W tym roku jest co innego. Widok jakby znajomy ;)
Stworka nie pamiętasz????
Ten bakłazan, wino, nalewka z moreli bardzo pobudziły moją wyobraźnię:D
roger ktm
17.08.2011, 16:02
Stworka nie pamiętasz????
Komar,
lepiej dla Ciebie, zebysmy jej takiej nie pamietali, hehe:haha2:
Rambo, ty nie zachowuj się jak Mickiewicz i nie pisz tej relacji tak intensywnie. Wiem, że zdawałeś własnie maturę z j. Polskiego ale my prosta naroda. Konstruuj wypowiedzi dla Nas za pomocą równoważników
no naskrobaj coś Rambo... pewnie wciągnęła Cie doszczętnie Kin Dza Dza ale my tu czekamy :)
Dzień 16
Zwiedzanie Batumi i wieczorny czilaut na***ka na plaży :)
Robimy dzień wolny od moto.
Jutra załoga transalpowa ładuje się na prom do Ukrainy. Jedziemy naszym wozem caritas do Batumi odebrać zarezerwowane bilety na statek i zjeść trochę gruzińskiej kuchni.
24309
Po prawej Aleks i jego bmw f650 gs. Drugi taki sam kupił synowi.
U syna po 500km wysiadło przednie zawieszenie a po 1000km padł tylny amortyzator.
Żeby nie było że uprzedzenia mam jakieś wyssane z palca do tej marki.
O wyciekach z układu chłodzenia szkoda nie chce mi się już pisać ;)
24328
Bardzo pomysłowy patent na poprawienie komfortu
Ciasne uliczki w Batumi.
24310
24311
24323
Wylądowaliśmy w knajpie na paszy.
24330
24312
Zamówiłem kawe z mlekiem :)
24313
Dwóch mistrzów drugiego planu :D
24315
24314
24329
Batumi...
24322
24320
24319
24321
24316
24317
24318
24332
24327
24331
Rogera złapała sjesta na kamieniach :)
24326
A to rzadki okaz Walenia Gołodupnego. Pływa czasem przy wybrzeżu Batumi.
24325
Zawijamy się na kolacje, by zaraz po niej wrócić znowu nad morze, ino z innym wyposażeniem :)
24324
24334
24335
Dzień 17
Poranek był ciężki jak dla co po niektórych ;)
24336
24337
Człowiek Gąsiennica jak powiedział Aleks :)
24338
Aleks pojechał dalej, ekipa na transalpach również.
Nam też nic innego nie pozostało jak zapakować motury na lewete
24339
Przed powrotem nad wybrzeże, umówiliśmy się że dolatujemy no ostatkach paliwa.
Każdy ma mieć maksymalnie tyle paliwa w baku ile mieści rezerwa.
Tym sposobem z zapakowanych na lawecie motocykli spuściliśmy w sumie niecałe 10 litrów wachy :)
24340
24341
Zajechaliśmy na stacje i do naszych motocykli, auta i zapasowych kanistrów wlaliśmy prawie 200 litrów ropy.
Olej napędowy jest o połowę tańszy jak w polsce, czyli 3 razy tańszy niż w Turcji !!!
Gość z obsługi stacji dziwnie się popatrzył na Nas. Udało się go nam nabrać, że te moto naprawdę są na DIESEL :D
24342
KTM LC8 950D Prototype
24343
HONDA XRV 750D Prototype
24863
Granice z Turcją pokonana szybko i sprawnie.
Prześliczna Pani celnik - turczynka sprawdziła nam szybko paszporty i możemy rozpędzać karawan.
A przed chwilą nas wyprzedził...
24344
24864
24876
24865
Kolejnego 1700km do Istambułu nie ma co opowiadać.
Bogu dzięki nie musieliśmy jechać tego odcinka na motocyklach ! :Thumbs_Up: :)
Dzień 17
Nocna próba jechania wybrzeżem deko Nas opóźniła. Mamy nauczkę by sie tam nie pchać.
Nudne widoki zza okna naszego autokaru
24866
24867
24869
Dojechaliśmy w końcu do centrum Istambułu. Kręte uliczki nie są rajem do poruszania przeszło 10 metrowym powozem.
Idziemy połazić póki słońce jeszcze swieci.
24877
24870
24871
24872
24873
24874
Rozmiar Błękitnego Meczetu i Świętej Zofii robi wrażenie z zewn. i wewn.
24878
24875
24881
24880
Znaleźliśmy 100 metrów od Błękitnego meczetu Hotel. Nawet nie był jakiś drogi ale nie było gdzie naszego rydwanu postawić.
Wystarczyło przejść kilka kroków do drugiej linii budynków by znaleść dwa razy tańszy hotel i to z parkingiem i śniadaniem w cenie.
Ja jak zwykle w klasie ekonomik czyli na trola balkonowego :)
24882
24883
24884
24885
24886
24879
Dżejsona opalenizna długo się nie utrzymała. Cóż, szybko przyszło szybko poszło :D
Poszliśmy se połazić po dzielnicy i kupić jakieś browce.
Zimny Efes wchodził jak malina.
luzMarija
19.10.2011, 18:24
Wypass, wypass i tszoda ruless!
hejka, zaje...sta relacja!
w przyszlym roku mozliwe ze tez pojade do gruzji ale bardziej myslalem o namiocie. widze ze wy wybraliscie opcje hotelowa, wiecie moze jak to wyglada z namiotami tam, rozbijanie sie na dziko, czy pola kampingowe byly po drodze?
No hej,
Ja robiłęm podobną trase po Gruzji miesiąc temu.
Kampingu nie widziałem ani jednego, za to na dziko z namiotem nie ma problemu. Tyle tylko czy jest sens się rozbijac z namiotem jak za 20-30 lari można mieć nocleg z wyżywieniem i łazienką?
Co do cen za noclegi to faktycznie lepiej płacić z góry żeby się rano nie zdziwić. W popularnych miejscach ceny są wyższe - około 50 lari.
To z namiotem My mamy ciekawa sytuację sprzed miesiąca.
Monastir Gelati koło Kutaisi. Dojeżdżamy wieczorem, jak już się ściemnia. Idziemy na zwiedzanie z Ramoną, wracamy i decydujemy, że się rozbijemy z namiotem. Idę popytać 'popów' czy można u nich za murem, ale że nie można, to pokazują kawałek przyzwoitego trawnika przy brami, zaraz przy parkingu. No to gitara.
Ale Ramona coś mówi, że jeden facet z osobówki przyjechał za nami, i od godziny siedzi w samochodzie na parkingu. W końcu podjechał do nas, zagadał skąd jesteśmy, powiedział, że 'no problem' i że on z policji. Zaraz potem przez telefon mówił coś o nas, że z Polski.
No to my do spania. Rano ochroniarz na swoim miejscu. My ładnie się zebraliśmy, zjechaliśmy na dół - w połowie drogi nas wyprzedził - machnęliśmy sobie na pożegnanie i jeszcze widzieliśmy tez samochód cywilny pod posterunkiem policji.
Także odpowiedź w sumie - że na dziko pod namiotem bez problemu (w sensie że nikt nie ściga ;) ).
Ale w sumie to jest pytanie - czego tak pilnują, czy faktycznie coś się dzieje??
roger ktm
21.10.2011, 10:17
Oni tak dbają o turystów. Nas dwóch policjantów przez miasto przeciągnęło 120km/h, bo powiedzieliśmy, że nie mamy czasu się zatrzymywać, a innym razem 4 razy doganiali, żeby powiedzieć, że wybraliśmy złą drogę ( nieprzejezdną ). Wydaje mi się, że dmuchają na zimne żeby turyści ich odwiedzali i dobrze o nich mówili - to też jakiś sposób obrony przed ruskimi.
No tak o opinie wśród turystów muszą dbać, żeby ich przyjeżdżało jak najwięcej. Przemysłu nie mają więc muszą liczyć na turstyke.
Ja osobiście rozbijałem namiot w Gruzji tylko dwa razy, na plaży w Batumi i na przełęczy w drodze do Kazbegi. Nie było najmniejszych problemów i nikt nas nie pilnował. Spotkaliśmy też rowrzystów z Polski którzy większość noclegów przez trzy tygodnie spędzili pod namiotami bez negatywnych przygód. Myślę że w okolicy większych miast lub miejscowości trzeba zachować większą czujność ale w plenerach nie ma się czego obawiać.
Zresztą w miastach dość łatwo o tanie kwatery z możliwością zaparkowania motocykla na zamkniętym podwórku.
Sie zmienia Panie, sie zmienia. W 2006 turystów można było na palcach jednej ręki policzyć ale już wtedy Gruzja była mocno nastawiona na ściąganie turystów.
generalnie jest coś na rzeczy z tym bezpieczeństwem turystów - a raczej jest w niektórych rejonach chyba niebezpiecznie - tylko o tym nie mówia zeby turystów nie straszyć , w tym roku jak wracaliśmy ze Swanetii w kierunku Kutaisi to wypadł nam nocleg w górach - po prostu zjechaliśmy z drogi kawałek w krzaki , szybkie rozstawienie namiotu i luzik . Ledwo wypiliśmy drugą kolejke czaczy a tu ktoś podjeżdża , świeci po oczach i karabinkiem straszy , okazało sie że to przyjechała policja nas pilnować. My sobie smacznie spaliśmy a chłopy w samochodzie cała noc czuwali.Wogóle miałem wrażenie , że byliśmy dyskretnie obserwowani , bo wystarczyło stanąć na chwile i wyglądać na zagubionego aby zaraz zjawiał się radiowóz z pomocą .
roger ktm
22.10.2011, 10:25
Jakiś czas temu w Swanetii było niebezpiecznie. Były gangi itd.... Opowiadano nam, że Saakaszwili posłużył się między innymi wojskiem i wyłapał większość bandziorów i przeorganizował Policję, bo wcześniej korupcja straszna była. Dzisiaj łatwo zauważyć, że Policja cieszy się poważaniem i jest doinwestowana ( wystarczy spojrzeć na samochody, którymi jeżdżą ). Tak jak pisałem wcześniej, dziś raczej dmuchają na zimne. A z drugiej strony - nasi policjanci mogliby się uczyć od nich kultury i rozumienia służby dla społeczeństwa.
Pozdrawiam!
Fakt - policjanci jakich nie ma nigdzie więcej na świecie. Wszyscy mogą się od nich uczyć. Swanetia była niebezpieczna - niektóre drogi są nadal :-)
Mimo wszystko Gruzja i Gruzini :-)
To moje ubiegłoroczne zmagania.
<object width="480" height="360"><param name="movie" value="http://www.youtube.com/v/I1aTnr1hhcE?version=3&hl=pl_PL&rel=0"></param><param name="allowFullScreen" value="true"></param><param name="allowscriptaccess" value="always"></param><embed src="http://www.youtube.com/v/I1aTnr1hhcE?version=3&hl=pl_PL&rel=0" type="application/x-shockwave-flash" width="480" height="360" allowscriptaccess="always" allowfullscreen="true"></embed></object>
Dłuższy film oglądali nieliczni.
W tym roku była Swanetia - tradycyjnie z plecaczkiem. Filmu jeszcze nie zrobiłem.
Dzień zwiedzania 18.
Z rana...
Rano upał i jedna łazienka na 5 osób nie zachęcała do rychłego wstania. Na balkonie nieco chłodniej ;)
25450
Wczoraj miał to być pięknie oświetlony most ale to jednak wielki statek!
25451
Pyszne nawet jak na turków i hotel śniadanie.
25452
Tak się to robi w ojczyźnie kebabów :drif:
25453
Na rozruch zeszliśmy do cysterny bazyliki, mieszczącej się tuż obok Św. Zofi.
Cysterna została wybudowana w VI wieku n.e i mogła pomieścić 100000m^3 wody !!!
Tera woda do kolan i wielkie karpie, ale podziemna budowla niesamowita :bow:
25458
25457
25456
Jak wyleźliśmy z pod ziemi, nie chciało nam się drałować na wielki bazar pieszkom,
wiec jetonmtik i czerwoną linią z numerem 13 przejechaliśmy się 5 przystanków
25454
25455
No się zaczęło.
I jak tu sobie na pomiątkę czegoś nie kupić. Ekipa poza mną obutowała się najkami i innymi tenisówkami.
Ja kupiłem sobie jakies super podróby gacie :)
25459
25460
25461
25462
25463
25464
25465
Lekko obładowani ruszyliśmy na kebaba i ajran :)
25466
25467
Nasz wspólny czas chyli się ku końcowi. Ładujemy się do rydwanu T4 i kierujemy się równym tempem w stronę domu.
25470
Barwinek i piękne polskie lato.. :/
25469
Jak z większości wakacyjnych wyjazdów ląduje u Szynszyla w Rzeszowie. Razem ze Zbyszkiem i Szynszylem waliliśmy gruzińskie wino.
Trochę opowieści i zdjęć w Pubie Rement w Rzeszowie. Resztki oleju napędowego w baku po wymieszaniu z benzyną nie zrobiły na gaźnikach w Afryce żadnego wrażenia. Ot podymiła jak syrenka i pojechała dalej.
Tak było fajnie a tu nagle koniec.
Wyjazd na Zakaukazie super. Polecam z czystym sumieniem i nie ukrywanym wspaniałym wspomnieniem.
Kierunek fajny i ciekawy.
Prosta ale pyszna kuchnia. Fajne drogi. Tanie paliwo. Przepiękne widoki i wspaniali ludzie.
Afryka jak zwykle spisała się jako motocykl uniwersalno asflatowo terenowy, choć było kilka miejsc w które się zapuściłem a szkoda.
Trasa w gruncie rzeczy do przejechania nawet i czoperem. Kwestia chęci umiejętności i czasu.
:bow:
25468
Te kebaby zajebiste. Ajran pewnie też
eeech... kierunek słuszny, pióro lekkie, balans swady i rzeczowości zachowany - słowem na prawdę superrelacja...!
Ach..
Piękne to były czasy.. :)
Potwierdzam a i dla mnie piękny czas i w tych samych miejscach.
Sent from my D6603 using Tapatalk
vBulletin v3.8.4, Copyright ©2000-2024, Jelsoft Enterprises Ltd.